emilywhite

Konto zarejstrowane: 14 września 2013

Najnowsze posty użytkownika:

Do podlasian STAJNIE, PENSJONATY, WECI
autor: emilywhite dnia 24 listopada 2014 o 21:27
Dziękuję już orientowałam się.
Do podlasian STAJNIE, PENSJONATY, WECI
autor: emilywhite dnia 19 listopada 2014 o 11:06
Czy ktos z Bialegostoku lub okolic ma wolny boks w rozsdnej cenie?
Wątek przeciwowadowy, sposoby przeciw owadom, na muchy
autor: emilywhite dnia 17 czerwca 2014 o 19:48
Na opakowaniu o ile się nie mylę jest co 6-8 tygodni. Ja osobiście używam co 3-4 tygodnie.
Wątek przeciwowadowy, sposoby przeciw owadom, na muchy
autor: emilywhite dnia 17 czerwca 2014 o 19:38
Aszra, ja używam tego preparatu za poleceniem weterynarza. Działa rewelacyjnie na kleszcze. Niestety na gzy, muchy i meszki wogóle.
Dopasowanie siodła
autor: emilywhite dnia 24 listopada 2013 o 13:11
Bronze,

dziękuję za odpowiedź. Koń dostaje codziennie siana do oporu, wybieg na pastiwsku od rana do wieczora i dwie miarki owsa. Pracuje tylko w sobote i niedziele. Może to słabe zdjęcie, ale ona jest całkiem okrąglutka.
Podpowiedziano mi, że może być zarobaczona - raczej wykluczam bo wterynarz regularnie ją odrobacza, albo ma wrzody.
Ale to już na inne wątki.
Dopasowanie siodła
autor: emilywhite dnia 23 listopada 2013 o 21:25
Basia16816

jeżdże na ogłowiu sportowym na oliwce pojedyńczo łamanej, ale czytałam, że ona może być za gruba i koń może nie chcieć jej rzuć. Ogłowie i pelham kawaleryjski są kolegi ze stajni, nie jeżdże na nim założyłam żeby zobaczyć czy chętnie będzie ją rzuła. I czy to, że ma coś innego w pysku robi jej jakaś różnice, czy to zobacze. Czy w sensie, że ma mniej w buzi, czy zachęci ją to bardziej do rzucia. Jest troche cieńszy niż oliwka i inaczej wyprofilowany przy kółkach do zapinania wodzy. Rzuć rzuła, wydaje mi się bardziej.

Dużo czytam wątków na forum, wątek dla żółtodziobów itp. Próboje w miare możliwości podnieść komfort życia klaczy, zmniejszyć stres i dospasować wszystko pod nią, dlatego wsadziłam jej phelam w pysk, niż np kupować nowe wędzidło podwójnie łamane, ciut cieńsze niż oliwka i sprawdzać czy jej będzie wygodniej. Innych wędzideł do prób nie mam.
Taka moja logika, jeśli grzesze popwracie mnie.
Dopasowanie siodła
autor: emilywhite dnia 23 listopada 2013 o 19:50
Witam,

po przeczytaniu wątku doszłam do wniosku, że nieprawidłowo siodłam swoją klacz - tzn. na kłębie. Przeraża mnie fakt, że zostałam tego nauczona w szkółce jeździeckiej przez trenera z papierami ;/
Proszę o analizę ułożenia siodła na mojej klaczy. Zastanwiam się nad podniesieniem tylniego łęku, ale proszę o poradę fachowców🙂
Klacz płochliwa w terenie, odważna na padoku
autor: emilywhite dnia 23 listopada 2013 o 17:18
W podziękowaniu za wszystkie dobre rady opisuje jak mi poszło🙂

Tak naprawdę dopiero dziś miałam okazję wypróbować sposoby opisane powyżej.

Zaczełam od poprawnego ułożenia siodła (wcześniej siodłałam na kłebie - po przeczytaniu wątku o siodłach, siodło przesunełam do tyłu). I tu wielkie moje zdziwienie! Klacz która zawsze na początku jazdy caplowała, a także ruszała podczas wsiadania - stała!  Na jezdzie obyło się bez caplowania 🙂

Po okolo godzinie jazdy na ujezdzalni (lekka jazda, nie chciałam jej zameczyć, zeby potem nie zastanawiac sie czy faktycznie byla grzeczna bo zmeczona, czy moze spokojniejsza dzieki zmianom w moim zachowaniu) Wyjechałysmy za ogrodzenie stajni. Zadnego caplowania, Ines szła jakby bardziej rozluzniona. Dodam, że starałm się siedzieć lekko, nie zaciskać nóg i ud, wodze luzno. Porobilysmy kilka osemek, kolek, zawracanie. Po ok 10 minutach wrocilysmy do stajni.
Rozgladanie sie na boki zostało, chwile zastanowienia rowniez, ale w porownaniu z poprzednim zachowaniem duza zmiana.
Nie chce chwalic dnia przed zachodem słonca, może taki dzień i napewno zmiana we mnie.


Dziękuję jeszcze raz wszystkim za rady i uwagi!!!


P.S. Na ściągnięcie trenera do mnie jeszcze mnie chyba nie stać.., ale postaram się wziąść kilka lekcji w stadninach w okolicy, żeby poprawić swoją jazdę.
Klacz płochliwa w terenie, odważna na padoku
autor: emilywhite dnia 12 listopada 2013 o 19:38
W stajni stoją 4 konie i kuc. Cały dzień są na pastwisku. Od świtu do nocy.
Mam z kim jeździć, ale ten chłopak jest bardzo hm.. szybki, niecierpliwy. Ma konia, który niczego się nie boi, ale za razem jest bardzo wyrywny.
Złe towarzystwo bo i wtedy moja klaczka jest wybuchowa.
Natomiast na ślązaku, któy jest spokojny i taki "nic mnie nie obchodzi, galopuj sobie a ja stęp" nie lubi jeździć.
Klacz płochliwa w terenie, odważna na padoku
autor: emilywhite dnia 12 listopada 2013 o 19:12
Przeczytałam wszystkie Wasze rady jednym tchem i ... wszystko co mi napisaliście to prawda.
Kobyłka dosiadana przez doświadczonego jeźdca jest dużo bardziej pewna siebie, aczkolwiek strachy też się pojawiają, tylko w innym, mniejszym spektrum.
Niestety nie trzymam jej w stadninie, tylko u byłch właścicieli - na wsi. Nie ma tu instruktorów🙁
Poszukam w swojej okolicy (Białystok) kogoś kto mógłby przyjechać i zobaczyć nas razem przy pracy. Chyba, że jest ktoś na forum z naszej okolicy?


Co do zaufania, napewno jest go za mało, ale pracuje nad tym. Pierwsza moja samotna jazda po ujeżdżalni (bez starego właściciela) klcz chciała przeskoczyć ogrodzenie byle się mnie pozbyć. Wytrzymałam, wróciłyśmy do pracy. Po kilku, kilkunastu jazdach już nie miałyśmy takich problemów.
Pierwszy samotny teren, koń lekko spięty i nieświadomy (ale rozluźniony) jeździec = katastrofa. Odjechałyśmy od stajni stępem, klcz spięta, elektryczna. Dalej stęp, troche kłusa, troche galopu. I nagle ni z tego, ni z owego klcz z kłusa wyskoczyła w bok w ogrodzoną pastuchem łąke. Barny, mój upadek i ona przestraszona na śmierć. Wsiadłam i wróciłyśmy do domu.
I właśnie od tamtej pory zaczełam mieć chyba złe podejście. Nie boję się, że nie utrzymam się na klczy, że spadnę tylko, że wpadniemy na płot, jakieś dziecko czy coś tego typu. W okolicy jest troche lasów i łąk, ale by do nich dojechać trzeba pokonać duże wsie i ruchliwe drogi. Nie chciałbym ryzykować, że klacz wróci do domu galopem przez drogę krajową nr 8;/
Klacz płochliwa w terenie, odważna na padoku
autor: emilywhite dnia 11 listopada 2013 o 20:10
Witam,

przeczytałam już wiele wątków, jednak nie znalazłam podobnego problemu z jakim się borykam.
Mam 6 letnią klacz wielkopolską.
Jeżdże konno od jakiegoś roku, nie jestem wybitnym jeźdzcem, ale na ujeżdżalni nie mamy żadnych problemów, dogadujemy się, skaczemy przez przeszkody.
Na ujeżdżalni i padoku nic nie jest w stanie jej przestraszyć, petardy, koparka za ogrodzeniem, krzaki, folie itp itd.
Problem zaczyna się prz wyjeździe w teren.
Klacz od 3 lat stoi w tym samym miejscu, zna okolice. Od maja prawie codziennie jest przeze mnie jeżdżona. Wcześniej jeżdżona okazjonalnie.
W tereny jeździliśmy na dwa konie, z spokojnym koniem i jeźdźcem. Niestety klacz cały czas boi się tych samych rzeczy przy których przejeżdża codziennie, białych skrzynek przy drodze, bel, krów, krzyży przydrożnych i tak można wymieniać w nieskończoność. Omija je szerokim łukiem, opuszczając łęb do ziemi i bacznie przyglądając.
Wyjechanie w teren sam na sam kończy się odskakiwaniem lub dzikim galopem przed siebie, gdy coś ją przestraszy. Ostatnio przestraszyły ją fundamenty nowego domu w okolicy. Klaczka bardzo się spina, zaczyna caplować, poci się ze strachu, jest elektryczna.
Próbowałam chodzić z nią na spacery w ręku, pokazywać jej różne przedmioty, jeździć jako koń czołowy... i nie widze rzadnych postępów.

Proszę o porady

Zapomniałam dodać, że klacz zupełnie nie boi się samochodów, autobusów, tirów.
[img]/forum/Themes/multi_theme/images/warnwarn.gif[/img] Brak edycji - post pod postem