sine

Konto zarejstrowane: 10 stycznia 2014
-- Oooh! It damn well hurts.
-- Certainly it hurts.
-- Well, what's the trick, then?
-- The trick, William Potter, is not minding that it hurts.

Najnowsze posty użytkownika:

Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 28 grudnia 2016 o 14:53
Cześć. Poszukuje jak najświeższych info na temat GOLDEN HORSE, gdzie planujemy się przeprowadzić w tym tygodniu. Ale jest problem - jest nas 15 koni (zajmiemy ta nowa cześć). W związku z tym mam pare pytań:


O GH nie będę się wypowiadał, ale jedno warto wziąc pod uwagę: paskudny dojazd. Nawet z południowych dzielnic warszawy to jest jednak konkretna wycieczka. Stałem przez rok w stajni Iskierka, która jest bliżej, i ten odcinek od Piaseczna do Iskierki to w najlepszym razie było 15 minut, a bywało 25. Do GH będzie trochę więcej.

Ł.
kącik skoków
autor: sine dnia 24 sierpnia 2016 o 09:59
Za nic nie pojmę CELU stawiania np. wiatraków jako odkosy w LL.


W tym kryje się założenie, że jest jakiś cel. A może ci wszyscy pół/całkiem-amatorscy GT, stawiający niezgodne z zasadami sztuki parkury w niskich klasach stawiają tak, bo, po prostu, są nieukami, którym w wielkim świecie przyszłoby co najwyżej drągi nosić? Nie tłumaczy to zgrabnie obecnej sytuacji?... :-)

Ł.
Kącik WKKW
autor: sine dnia 09 sierpnia 2016 o 19:40
Czy ktos znalazl moze retransmisje krosu z Rio?...

L.
Kącik WKKW
autor: sine dnia 20 maja 2016 o 14:18
Czy ktoś z Was wie może, gdzie znaleźć powtórkę relacji z krosu w Badminton? Na FEITV powtórki nie było (odpisali mi nawet na moje pretensje - że mają problem z systemem informatycznym i czasami powtórki im się nie rejestrują - i nie wiedzą czemu...). Nie widzę za bardzo relacji na jutubie. Ktoś, coś?

Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 14 kwietnia 2016 o 20:34
Pilnie potrzebuje stajni w okolicach Konstancina / Piaseczna z dogodnym dojazdem autobusami. Wymagania :
~zadbana ujeżdżalnia najlepiej z podłożem kwarcowym
~ komplet przeszkód
~ładna zadbana stajnia
~ miła atmosfera
~ padoki trawiaste
~mile widziana hala ale nie koniecznie  😉
~ cena najlepiej do 800 zł
Bardzo pilne, koń przyjeżdża prawdopodobnie w przyszłym tygodniu wiec trzeba mu miejsce znaleźć 🙂


Takiej stajni w tych okolicach chyba nie ma. Wspomniane przez DressageLife Siedliska są o ok. 50% droższe i mimo licznych zalet nie spełniają wszystkich wymienionych warunków.

I jeśli chodzi o dobrą atmosferę, to zdecydowanie polecam stajnie bez hali :-) Jakoś tak jest, że w takich z reguły mniej księżniczek i panisk.

Ł.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 07 kwietnia 2016 o 17:08
Na moje, to jest jakaś samowola, ale w Polsce dyrekcje lasów i parków to są swoiste feudalne nadania, w których lokalny kacyk jest alfą i omegą. I nikt mu nie podskoczy raczej, jak zechce sobie ustalić zakaz wstępu do lasów dla osób leworęcznych.

Mnie w KPN mijani leśnicy nigdy nie próbowali indagować. W Chujnowskim Parku Krajobrazowym dwa razy. Raz, żebym nie jeździł po tej konkretnej ścieżce bo to, okazuje się, ścieżka rowerowa, a dwa, żeby pogadać o niczym - pijani siedzieli sobie przy wódeczce i wesoło im było zagadnąć koniarza. Ale kasy nikt nie chciał.

Ł.
jakiego kiełzna używacie/ WĘDZIDŁA - rodzaje, zastosowania, spostrzeżenia
autor: sine dnia 05 kwietnia 2016 o 19:52
Szukam grubego i pełnego podwójnie łamanego wędzidła z wąsami. Jedyne, które znalazłam to sprenger i lorenzini


Tak tylko wspomnę, jeśli by się ktoś pod tym względem zastanawiał nad Lorenzini, że mimo iż pełne, to ich tytanowe kiełzna są o połowę lżejsze od konwencjonalnych (o tych samych wymiarach). Tytan ma 56% wagi takiej samej objętości stali nierdzewnej.

Ł.
Agresywne zachowanie dzieci na cavaliadzie
autor: sine dnia 01 kwietnia 2016 o 14:37
[quote author=Karla🙂 link=topic=99207.msg2521888#msg2521888 date=1459516437]
sine- część się widzi, na koniach, ale i w roli komisarza, także na tych największych zawodach...
[/quote]

Że widzi się tych świętych? No ale widzi się tylko tyle, co na zawodach. A nie widać tego, co się dzieje w prywatnych stajniach, gdy te topowe konie są szykowane, uczone błyskawicznych i bezwarunkowych reakcji. W sposób efektywny i profesjonalny. Niekoniecznie kojący nerwy.


natomiast roztrząsanie tego, mielenie po raz enty,robienie z niej kata jest niesmaczne. Od tego jest FEI żeby wyciągnąć konsekwencje-amazonka doskonale zdaje sobie sprawę, że teraz będziemy się jej przyglądać (widzowie, sponsorzy, sędziowie, komisarze) po stokroć mocniej...


Z tym się własnie w 100% zgadzam.
Agresywne zachowanie dzieci na cavaliadzie
autor: sine dnia 01 kwietnia 2016 o 14:02
Fajnie, że przeprosiła - to załatwia sprawę?


No a co może/ma więcej zrobić?

Oczywiście każdy ma prawo się wypowiadać, internet trafił pod strzechy niestety także całkiem dosłownie, ale nie mogę się oprzeć wrażeniu, że tu zdziebko zalatuje hipokryzją. W tym kopaniu dalej choć zainteresowana wyraziła samokrytykę i w zasadzie - nie ma o czym więcej gadać. Wydaje mi się, ze zdecydowanie łatwiej jest spotkać tych wspaniałych jeźdców, co to zgodnie z kanonami, zawsze bez nerwów, bezbłędnie, na forum, anonimowych. Bo jak się jeździ na zawody lub patrzy po stajniach to jakoś ich nie widać. Zbyt zajęci dawaniem świadectwa swojej nieskazitelnej sztuki jeździeckiej na forum, ani chybi.

ŁR
Agresywne zachowanie dzieci na cavaliadzie
autor: sine dnia 01 kwietnia 2016 o 11:10
Smok10, ale to wstaw taki filmik a wierz mi ze tutaj wywołasz taka sama burze.


Może warto stworzyć wątek: kącik świetoj***iwie oburzonych? Mogliby się tam świętobliwi-nieomylni marynować w przemiłym uczuciu moralnej wyższości i świętego oburzenia dzień w dzień, bo filmików by na bank nie zabrakło. Nagonka na zawodniczkę jest pożałowania godna. Przeprosiła, a ludzie, którzy w życiu nic nie osiągnęli, często nawet dnia uczciwej pracy nie mają na "sumieniu", jadą po niej bez oporu. Faktycznie, news dnia. Średniowieczne chłopstwo mogłoby się od współczesnych internautów sporo nauczyć w temacie organizowania nagonek.

Ł. R.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 31 marca 2016 o 15:24
Rozważyłabym stajnię w Dąbrowicy oraz Ciok Farm w Jadowie, jeśli to nie za daleko.


Dąbrowica super. Świetni właściciele, naprawdę super - a to podstawa porządnej stajni. I jest kros. Tylko zdziebko daleko, jednak.

Ł.
jakiego kiełzna używacie/ WĘDZIDŁA - rodzaje, zastosowania, spostrzeżenia
autor: sine dnia 30 marca 2016 o 20:45
http://bitspecialist.de/marke/poponcini-gebisse.html

Prosze🙂


:kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: Wiszę butelkę wina. Taniej niż u producenta i rzekomo za 2 dni ma być u mnie. Yay! Dzięki!

ŁR

Aż mnie zaciekawiło. Co jest takiego super w tych wędzidłach?


Ja jestem początkującym amatorem. Łapa z drewna itp. Koniś wcześniej chodził na kiełznie Sprenger KK Ultra. Spokojnie, ale skulkać konisia był problem, w skokach tak se. Dostał smoczka i w pracy po płaskim potrafię skulkać bez problemu - nie rzuca głową, nie wykazuje wielkiego oporu, a w skokach... koniś zaczął sam ściągać na przeszkody. Różnica kolosalna. Pod fachową ręką ta różnica też jest widoczna - trener wsiadając korekcyjnie z smoczkiem męczy się 5 minut, z Sprengerem - 25. Pasuje mu, no.

L.

*ściągać na przeszkody: w sensie, jesteśmy po pracy, rozkłusowujemy a koniś potrafi przejeżdżając koło przeszkód łapać na nie locka i wykazywać przemożną chęć sobie skoczyć. już mnie raz w ten sposób ustrzelił. dwa razy gdy coś tam grzebałem przy siodle - ledwo zdążyłem wyperswadować. wcześniej przez kilka miesięcy nie przejawiał takich objawów, wręcz przeciwnie.


edytuj posty!
jakiego kiełzna używacie/ WĘDZIDŁA - rodzaje, zastosowania, spostrzeżenia
autor: sine dnia 30 marca 2016 o 20:35
xymena, poponcini to poponcini, nie ma firmy produkującej takie wędzidła. One nawet nie leżały przy Nathe czy Beris


W sensie, że takie Nathe ma zupełnie inną charakterystykę, tak?

Dzięki wszystkim za podpowiedzi. Sprawdzę jakim przelewem muszę zapłacić. Inne sklepy doliczają taką marżę, że w zasadzie nie ma różnicy czy kupić u producenta i zapłacić wysokie koszty wysyłki i prowizji za przelew, czy gdzie indziej z wysoką marżą. Kupić i tak kupię, bo powrotu do metalowego kiełzna nie ma. Koń pochodził w smoczku i na próbę założenia normalnego, najłagodniejszego kiełzna metalowego odwalił taki koncertowy bunt, że sygnał jest bardzo czytelny :-)

Ł.
jakiego kiełzna używacie/ WĘDZIDŁA - rodzaje, zastosowania, spostrzeżenia
autor: sine dnia 30 marca 2016 o 19:41
Hej

czy ktoś z szanownych państwa ma pomysł na kiełzno w rodzaju Poponcini Harmony (lub wie gdzie można te Poponcini kupić w sensowny sposób)? Używałem jakiś czas pożyczonego, okazało się fan-ta-sty-czne, koń się odmienił po kilku tygodniach jazdy z tym cudem w pysku, ale niestety muszę pożyczone kiełzno oddać. Kupiłbym nowe bez mrugnięcia okiem, choć nietanie, ale wysyłka od producenta, z Włoch +prowizja za przelew SWIFT wychodzi w sumie niemal tak drogo, jak same kiełzno - komplet wychodzi mi 190E z przesyłką. 😵

pozdrawiam
LR
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: sine dnia 28 marca 2016 o 22:14
Przepraszam,ale takiego pierdolenia to nawet partia rządząca nie uskutecznia.
To czy koń wychodzi na padok czy nie,jest indywidualną kwestią każdego konia.
I w dobrej stajni sportowej nie zdarza się,żeby poa treningiem takie konie nie miały ruchu.


To niepopularny pogląd. W PL stajniach dominuje podejście, że choćby padok przypominał rozdeptany gnojownik, na którym trawy nie było od 10 lat, to się konisiowi Należy, 12 miesięcy w roku, 8h dziennie. Bo taki koniś będzie szczęśliwszy jak sobie 7h podrzemie na takim gównianym padoku, ew. zbierze po zadzie od lokalnych zadymiarzy.

L.

Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: sine dnia 26 marca 2016 o 12:25
To jest prawda ze gdyby nie ingerencja człowiek natura pozbylaby sie słabszych osobników. I to tyczy się wszystkich zwierząt oraz ludzi 😉


Tylko istotne jest, że obecnie natura i człowiek inaczej definiują słowo "słabsze". Dla natury słabszy będzie ktoś, kto nie potrafi szybko biegać czy np. jest bezpłodny, dla cywilizacji człowieka ten sam osobnik może być bardzo silny - może być genialnym naukowcem, skutecznym biznesmenem, jakimś filarem społeczeństwa. I z tego powodu zdawanie się na naturalną selekcję jest passe :-)

Ł.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 23 marca 2016 o 14:56
W OKOLICACH RADZYMINA/Załubic I BLISKICH STRONACH W LASACH SĄ POROZCIĄGANE LINKI NA OFF-ROADowców.. BARDZO PROSZĘ O PRZEKAZANIE KAŻDEMU KTO W TYCH OKOLICACH JEŹDZI W TERENY ORAZ INFORMACJĘ JEŚLI SPOTKACIE TO NA SWOJEJ DRODZE. NIESTETY BYŁ JUŻ PRZYPADEK ŚMIERTELNY TEGO "POMYSŁU" BEZ MÓZGÓW ZWANYCH LUDŹMI WIĘC BARDZO PROSZĘ O CZUJNOŚĆ.[/b]


Ja pierdzielę :-/ A wypadek śmiertelny to u koniarza czy offroadowca?

Ł.
strzemiona
autor: sine dnia 21 marca 2016 o 09:50
sine jak najbardziej są dozwolone. W Niemczech bardzo dużo tych strzemion się widuje na zawodach ujeżdżeniowych.


Dzięki i przepraszam za sianie dezinformacji. Nie wiem skąd mi się w głowie kołatało. Tak czy inaczej do ujeżdżeniówki zamówiłem sobie klasyczne, choć przez chwilę poważnie się zastanawiałem nad różowymi lorenzini ;-)

Ł.
strzemiona
autor: sine dnia 21 marca 2016 o 08:21
Chmmm. Mam freejumpy do ujezdzeniowki i jakos nie budze sensacji. Polecam bo swietnie trzymaja i jako otwarte strzemiona sa bardzo bezpieczne.


A wiesz może czy obecnie można w takich startować? Coś mi się kołacze po głowie, że w ujeżdżeniu klasyczne strzemiona są wymagane, cudaczne odpadają.

Ł.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 20 marca 2016 o 10:26
taki temat, bo ja już się załamałam:

1. stajnia z dojazdem komunikacją miejską/podmiejską (max 1h w 1 stronę)
2. padoki i dobra opieka/żarcie
3. plac z dobrym podłożem
4. hala

Istnieje coś takiego? Oprócz Jeziórka/Iskierki?
Najchętniej na południu/zachodzie Wwy, ale Wschodnia i Północna część z dobrym dojazdem z Ursynowa też wchodzi w grę.


Wydaje mi się, że Siedliska (w Żabieńcu) spełniają wszystkie te kryteria. Oba place mają dobre podłoże, na hali jest trochę gorsze, co do opieki i żarcia nie mam zarzutów. Dwa lonżowniki i karuzela. Niedaleko przystanek autobusowy. Jest na tyle blisko do Ursynowa że śmiało można dojeżdżać rowerem.

Ł.

Ł.
Tu strzyka, tam boli... czyli "jeździeckie" dolegliwości
autor: sine dnia 14 marca 2016 o 23:42
Co na bolące kolano? 🙁 Jak długo mam zgięte nogi to potem przy wstawaniu sie na chwile "blokuje " 😵


Konska masc, rozgrzewajaca, wmasować przez 2 minuty, potem nalozyc jeszcze ciut i na to elastyczny bandaz/ochraniacz. Po pol roku powinno się poprawić. Unikac wysilania kontuzjowanego kolana przy niskich temperaturach bez rozgrzewki, robic ćwiczenia na rozbudowę okolicznych miesni - z glowa, powolutku, nie obciazajac stawu. Uprawialem kiedyś pol-profesjonalnie kolarstwo, tam kontuzje kolan sa na porządku dziennym, i to pomagalo. Jeśli jest naprawdę zle - zastrzyki ze sterydow i po tym jak wyżej. Najwazniejsze, żeby każdy ruch kolana, każdy w ciągu całej doby, wychodzil z miesni, nie był zbyt energiczny i poza kontrola. Jak się rozbuduje miesnie w okolicy kolana - to można cale dziesięciolecia przezyc z zerwanymi wiezadlami bez zadnych problemów.

L.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 14 marca 2016 o 18:02
Niestety, ale tak jest prawie wszędzie aby tylko wbic nóż w plecy jesli cos zaiskrzy. Znam pare stajen gdzie "staly klient" po cichaczu tworzyl swoje kolko rozancowe z  zemsty wobec właścicielowi  bo ten powiedzial "nie/nie bedzie". A nastepnie zgnoic stajnie na forum. Przykre.


Jeszcze częstsze jest, że ludzie, którzy swoją wiedzę czerpią z zasłyszanych, jednostronnych z natury plotek ferują z niezachwianą pewnością siebie wyroki kto winny a kto niewinny.

Na tym kończę offtopa zanim moderatorzy wjadą na sygnale i mnie wywalą z forum :-)

Ł.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 14 marca 2016 o 17:51
Ów wpis na fb czytałem również i wywołała u mnie niesmak, jednak nie treścią, lecz pluciem w gębę komuś u kogo jakiś czas się dzierżawiło część stajni a wyprowadzało się po nocy cichaczem.


To raczej dezawuuje Twoje źródła. Sam byłem przy wyprowadzaniu koni, była godzina 12sta, południe, gdy nasze konie wyjeżdżały ze stajni. Nadto z tym pluciem bym nie przesadzał, to najemca płaci właścicielowi stajni i dostarcza chleb na jego stół, i to w tym kierunku powinna funkcjonować wdzięczność, a nie na odwrót. Gospodarka rynkowa i takie tam.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 14 marca 2016 o 17:44
I to właśnie oni byli później w Iskierkie. Gdzie ich właśnie poproszono o odejscie z powodu????? Gadaja ludzi różne bzdury... Tak jak ty o jakimś koniu :-)

Skoro jesteś tak dokładnie w temacie, to opowiesz wszystkim w jaki sposób ci Państwo opuszczali Iskierkę?


Niechętnie angażuję się w pranie brudów na forum, ale razi mnie szkalowanie dobrego imienia moich trenerów, i z niechęcią - ale wypowiem się.

Ja byłem osobiście świadkiem i uczestnikiem tej sytuacji, gdyż jeden z moich koni stał w tej stajni. Z mojej perspektywy forma nacisku, zachowania właścicieli i pewnych pensjonariuszy Iskierki nie wystawiają im najlepszego świadectwa. Ot, nic nowego pod słońcem, trener został zaszczuty dlatego, że nadepnął kilku osobom na odcisk. Np. tym, że klacz, która chodziła 2 lata jeżdżona za pieniądzę przez jedną z wieloletnich pensjonariuszek - i nie reagowała na podstawowe pomoce (np. zagalopowania nie były przez konia prefereowane) w ciągu 2 miesięcy doprowadził do normalnej formy, koń pod młodziutką amazonką grzecznie galopował i skakał szeregi gimnastyczne na poziomie 100-110cm. A stan wejściowy był taki, że na próby zagalopowania koń oddawał i amazonka regularnie dawała na glebę. To się nie spodobało. Nie spodobało się również rezydującym dziewczątkom, w wieku circa 20 lat, przekonanych o wielkości swojego talentu, że nagle pojawili się w stajni ludzie, którzy mają na koncie przejazdy GP, robili konie i wychowywali jeźdźców GP, i mieli takie konie w stajni i na ich oczach piaffowały sobie i pasażowały uczennice Leonory i Sergieja - na zwykłych wędzidłach, nie trzymając na dodatek tych koni za mordy. Konkurencja, obraza majestatu, huk ich wie. Te same dziewczynki, które z rana przed przyjściem innych pensjonariuszy regularnie lały te swoje konie batami wyrażały po południu głęboki sprzeciw wobec tego, że trener używał bata na swoich koniach. Taka tam zwykła hipokryzja, konflikt narastał, pensjonariusze zaktywizowani przez kilkoro aktywistów wywarli nacisk na właściciela stajni, sytuacja skończyła się zerwaniem umów i mierzalnymi stratami po obu stronach. Iskierka to stajnia rekreacyjna gdzie można usłyszeć bzdury typu "rtm. Gutowski całe swoje życie nie użył bata na koniu" wypowiadane ex cathedra przez amatorów, którzy jeszcze sporo by się mogli nauczyć o arkanach takiego np. anglezowania. A że w życiu tak jest, że jak się komuś wyrządzi świństwo to się potem tym bardziej taką osobę obgaduje i wręcz pomawia, to za trenerem poszły oszczerstwa. I tym będę na tym forum dawał odpór, bo cenię swojego trenera a on internetowo niezbyt gramotny.

Ł.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 13 marca 2016 o 22:14
Kubiak? Czy białoruska beka sportu?


Jak widać definicja beki jest dość subiektywna. Szanowna koleżanka zapewne pisze z perspektywy doświadczonego zawodnika, ja przedstawię jak bekę postrzega początkujący. Mnie bardziej bawiły, i nieodmiennie bawią, osoby trenujące pod okiem szkoleniowców, którzy do mistrzostwa opanowali sztukę komercyjnego kadzenia i hipokryzji. Metoda jest bardzo prosta, efektywna i pozwala na dojenie klientów równo rok w rok. Podstawą jest kadzenie w stylu: "Dobrze, dobrze, Julcia, Ancia, Zosia, może tylko trzeba będzie się za innym konikiem rozejrzeć bo na tym całego twojego potencjału powyżej "P" nie pokażesz... ale tak się, trafunkiem, składa, że mamy tu konika w sam raz, jest do kupienia, okazja, chodził mistrzostwa polski, na nim pokażesz, na co cię stać, będzie w sam raz dla ciebie!". I hipokryzji, bo gdy kursantki, które w życiu się nie skalały dniem solidnej pracy, a o etyce zawodowej w żadnym zawodzie nawet nie czytały, patrzą, to tych szykowanych dla gwiazeczek koni trenerzy palcem nie tkną, za to wieczorkiem, jak już nie ma za dużo świadków, w ruch idą wymyślnie i fachowo stosowane metalowe drążki do barowania, w ruch idzie wjeżdżanie konika w narożnik i spuszczanie mu tęgiego Wpie***lu, dopóki koniś nie załapie, jaka jest jego rola. O nie, tego w żadnej takiej fajnej stajni nie robi się przy wrażliwych kursanteczkach, ale raczej dyskretnie, tak, żeby miłe panie nie miały dyskomfortu widzieć, jak się robi dla nich konie niwelujące swoim nastawieniem wszelkie błędy sztuki jeździeckiej jeźdźca. Beką jest dla mnie skakanie z czarną wodzą czy na sztywnym wypięciu trening w trening, choć łapcie latają od lewa do prawa i niezwracanie na to żadnej uwagi przez trenera. Beką są dla mnie paniusie, które we własnym wyobrażeniu jeżdżą wysokie ujeżdżenie, które na Bogu ducha winnych koniach nawet w kółko na hali jeżdżą uzbrojone w patenty, za to hojnie obgadują innych przy każdej okazji, jacy to brutalni dla konisi. I beką jest dezawuowanie innych - jak to szanowna forumowiczka raczy robić - pozostając anonimowym łosiem w internecie. To jest "beka" z poziomu dyskusji. Nie odnoszę się w tym wpisie do żadnego jednego konkretnego szkoleniowca (choć są tacy, którzy idealnie wpisują się w model, co do joty) - jest całe kontinuum tego rodzaju postaw, od ekstremalnej konsekwencji po okazjonalne wybryki. Gdyby to był jeden, problem byłby izolowany, a ewidentnie izolowany nie jest, metoda jest skuteczna a więc i powszechnie stosowana, a odszczepieńców się ostracyzuje. I efekt jest taki, że jak przyjeżdża na polskie zawody drugi, trzeci garnitur Niemców - to pokazują jak słabo polska czołówka w stosunku do nich wypada. A już szczytem beki jest oglądać wychowanków tego rodzaju szkoleniowców ścigających się regularnie na konkursach rangi "puchar sołtysa gminy kiebździe" na kosztujących krocie, fajnych koniach z czołowych sportowych hodowli świata - i dostających regularne tęgie lanie od miejscowych na poziomie P, od lokalsów, którzy jeżdżą na kobyłkach kupionych za 10 tysia. Złotych. I wychodzi wtedy, gdzie się praktykuje "wyszoki sport", a gdzie się tylko kisi w kółkach wzajemnej adoracji i zwalcza wszelkie przejawy uczciwości. 

Ł.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 09 marca 2016 o 10:40
A ja powoli się poddaje  😵
Czy ktoś może mi polecić dobrą stajnię, z dobrą opieką (koń specjalnej troski), z warunkami do jazdy (najchętniej hala, ale jakby coś bez, ale za to z dobrym podłożem i zadaszonym lonżownikiem to przemyślę) ale także przede wszystkim z zielonymi pastwiskami i padokowaniem koni cały dzień? Najchętniej w stronę Piaseczna, ewentualnie Grodziska Mazowieckiego, oczywiście najchętniej jak najbliżej Warszawy, ale wiadomo  🙄 najlepiej do 45minut jazdy samochodem z centrum, (ultra fajnie jeśli dojazd komunikacją miejską jakikolwiek, ale to tak "na wszelki wypadek" może być dość daleko od stajni, coby tylko można było dotrzeć na piechotę, ale to warunek nie konieczny) do  1000zł (trochę naciągnąć tą cenę można, jeśli by było suuuuper) ? A w dodatku z miejscami w pensjonacie na już i teraz?
Naprawdę, jeśli ktoś mi coś takiego znajdzie to stawiam flaszkę albo czekoladę. Prooooszę, ja już nie mam pomysłów.


W stajni Palamo (okolice Leszna, 30 min jazdy samochodem z Ochoty) są b. duże padoki i nie powinno być problemów z padokowaniem cały dzień. Natomiast nie ma tam hali ani zadaszonego lonżownika. Za to jest (było?) taniej, niż piszesz, i kameralnie, i bardzo miła atmosfera. No i bardzo dobry dostęp do terenów - stajnia leży w zasadzie tuż przy Kampinoskim Parku Narodowym.

ŁR
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 07 marca 2016 o 16:19
No,zależy na co się trafi,jak to się mówi,są ludzie i są parapety 🙂 Sądzę że jednak fajniej jest poczyścić sprzęt lub pójść z koniem na spacer niż gadać o dupie maryni-a mam w stajni super socjal 😉


No, jak ktoś jest nastawiony na jeździectwo to pewnie, że fajniej. Jak ceni swój czas - tak samo. Ale istnieje jednak pewien gatunek pensjonariuszy, którzy są nastawieni na lans i ploty, i tym brak czasu na konia, bo trzeba solidnie obgadać styl jazdy wszystkich akurat pozostających poza zasięgiem głosu. Takich spotkać najłatwiej w prestiżowych stajniach z dobrym socjalem. Lansować się lepiej w cieple i przy winku, wsiadać na konia to jednak niewygoda :-) Na tym kończę offtopa i czekam w niepokoju na naganę od modów ;-)

Ł.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 06 marca 2016 o 15:42
sine, parafrazując - jeździectwo jest piękne, tylko ludzie kur... :/


:-) Coś w tym jest. Nieee no oczywiście, jest masa dobrych ludzi też. Ale jakby tak porównać jeździectwo do jazdy na rowerze, tenisa, pływania, czy innych sportów powszechnie a rekreacyjnie uprawianych, to, ... nie ma porównania. W *żadnej* innej dyscyplinie nie ma tyle patologii co w jeździectwie.

Ł.

p.s. żeby nie było całkiem offtopicznie - to moja obserwacja odnośnie STAJNI W WARSZAWIE jest taka, że tym gorsza stajnia, im lepszy socjal, i im łatwiej tam siedziec na dupie po treningu i obgadywać innych. To już nie offtop, prawda? ;-)
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 06 marca 2016 o 06:50
Szukam informacji o stajni Koński Park w Laszczkach. Jak tam z warunkami do treningu?

pozdrawiam

Jak widzę, ze strony wszystko-najlepiej-wiedzących słówko "przepraszam" nie padło. Jasne, obrzygać kogoś latwo, przeprosić już nie.


Bardzo smutna historia, i dobrze, że właścicielka Bonusa przedstawiła fakty. Pozostaje mieć nadzieję, że w sprawie karnej zapadnie sprawiedliwy wyrok.

Rzygami na forum nie ma się co przejmować, to mali ludzie szczekają. Zawsze się znajdą chętni na nagonkę. Nie wiedzieć czemu, jeździectwo taki piękny sport, a przyciąga wielu tak podłych ludzi.
Cavaliada Warszawa
autor: sine dnia 26 lutego 2016 o 07:59
Czy ktoś się orientuje, czy bilety trzeba mieć wydrukowane czy styknie mieć na komórce?

Bo akurat dzisiaj zaraza drukarka mi padła :-/

Ł.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 23 lutego 2016 o 20:32
Karla🙂 Uprzejmie donoszę, że słynna białoruska szkoła wyszokiego szportu, została z Iskierki usunięta.  🙂


Ku obopólnej uldze. Iskierka to fajna stajnia pod względem infrastruktury i dojazdu, ale profil pensjonariuszy bardzo specyficzny. Jedyna zaleta to ta, że tam mało kto z pensjonariuszy faktycznie jeździ - i na dużej i fajnej hali zawsze pustki, w porywach 2-3 konie. Mają tam pewnie jeszcze kilka wolnych boksów bo kilka koni ostatnio się wyprowadziło. Ja bym jednak obchodził tę stajnię szerokim łukiem.
Konie czystej krwi arabskiej
autor: sine dnia 20 lutego 2016 o 22:51
To wygląda na kolejny pomysł skąd wziąć kasę na realizację irracjonalnych obietnic wyborczych. Moim zdaniem niedługo będziemy świadkami wielkiej wyprzedaży ... obym się myliła.


PIS juz pokazal, gdzie ma obietnice. Chodzi o to, zeby napchac prywatne kieszenie roznych "niepokornych", "patriotow" i innych wyczynowych hipokrytow. To jest realizacja polityki totalitarnej. Zaden odcinek nie pozostanie bez swojego Rysia Czarneckiego czy jemu podobnego politruka. Zaden.

LR
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 18 grudnia 2015 o 23:14
I tu niestety przekonałam się,że niektórymi ludźmi trzeba ostro potrząsnąć,aby funkcjonowali.I niestety nie lubię się drzeć i ustawiać ludzi do pionu,ale jak stajenny w pensjonacie za 1900 zł miesięcznie mówi ci że będzie puszczał konia na karuzelę "kiedy będzie miał ochotę" to zamieniam się w zimną sukę i po prostu jest opiernicz.I to nie mały.


Ta stajnia to jest ciekawy przypadek. Dałoby się na podstawie tamtejszych historii napisać pracę doktorską z psychologii, dałoby radę i habilitację.

Ł.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 17 grudnia 2015 o 11:46
Otóż właśnie! Zawsze mnie dobijał ten temat. Stajnia piękna, warunki dla ludzi i koni cudne, a stajenny jeden na dwadzieściakilka koni. Lata biedny od świtu do nocy, nie ma czasy po tyłku się podrapać, kasa marna, warunki mieszkaniowe jeszcze gorsze, a właściciel traktuje pracownika jak wyrobnika. Dla mnie to zawsze była bardzo przykra sprawa i  do tego nagminnie spotykana. Do tej pory mnie niesamowicie dziwi takie podejście bo dobry stajenny to jeden z najważniejszych filarów funkcjonowania stajni.


Problem chyba w tym, że dobrego stajennego nowobogackie towarzystwo nie doceni, bo dla nich to jest po prostu nikt. Właściciele droższych stajni dobrze wiedzą, że w zasadzie to w dobrym tonie jest pomiatać stajennymi, na coś takiego jego zamożni klienci patrzą ze zrozumieniem i akceptacją. Że lepiej zainwestować w odpicowane budynki, niż w fachowców, w odpowiednie podłoża itp. Idea, że w stajni jest porządek, który obowiązuje wszystkich, i że stajenny ma prawo zwrócić uwagę łamiących zasady bezpieczeństwa czy porządku jaśniepaństwu - nikomu z tego towarzystwa nie mieści się w głowie. No, uroki młodego kapitalizmu i ambicji ludzi na dorobku, którzy bardzo chcieliby uchodzić za klasę wyższą.

Ł.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 17 grudnia 2015 o 09:33
[quote author=Karla🙂 link=topic=46.msg2467362#msg2467362 date=1450341056]
Faza o tym samym myslimy🙂 mozna miec i legalna prace z umowami itp. Plus lepsza place i komfort. Wiele stajni,mimo ze super zaplecze, ma srednich i slabych stajennych🙁
[/quote]

Ano wlasnie, bo polski biznesmen w pierwszej kolejnosci oszczedza na pracownikach. W jednej z "prestizowych" warszawskich stajni stajenni rutynowo maja wyplacana kase z duzymi opoznieniami. Do trzech miesiecy. Wlasciciel tlumaczy, ze bieda... A co kwartal wakacje na koncu swiata - na to kase ma. Latwo poznac dobra stajnie - po zadowolonych, pracowitych, lubiacych konie stajennych wlasnie. A jak pod stajnia stoja mercedesy i porsche - a stajenni obdarci - trzeba spieprzac.

L.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 16 grudnia 2015 o 22:38
[quote author=Karla🙂 link=topic=46.msg2467236#msg2467236 date=1450299872]
Jakby to ująć- nikt nikogo nie podkupił to po pierwsze, Stajenny wybrał lepsze warunki ( nie tylko finansowe), a po drugie to w 1 czasie odeszło dwóch, co też daje do myślenia😉. Dla mnie to 90% jakości Iskierki stanowił właśnie Stajenny🙂 a teraz nie dość, że bliżej ( o połowę drogi w moim przypadku), że swój Stajenny, to i bardziej kameralnie, sympatyczniej i bez "rekreacji".
[/quote]

Od czasu, gdy odszedł ten stajenny, odeszło dwóch kolejnych, a jeden ... uciekł. Nic nikomu nie mówiąc wieczorem ostatniego dnia miesiąca spakował się i odjechał. Faktycznie, to daje do myślenia.

Ł.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 16 grudnia 2015 o 20:52
[quote author=Karla🙂 link=topic=46.msg2467166#msg2467166 date=1450292548]
Najfajniejsza ekipa z Iskierki 🙂 zapełniła Czernidła, które dzięki nowemu stajennemu czyli naszemu Sławkowi zyskały nową, lepszą twarz ( i nowe podłoże na hali 😀) a tak serio, to dopiero po akcjach w Iskierce doceniłam to jak ważny jest dobry stajenny, szczególnie przy problematycznych koniach (czytaj niedowidząca na 1 oko Pola)
[/quote]

Ano, w Iskierce do dzisiaj zgrzytają zębami na "podkupienie stajennego". Właściciel tego przybytku zdecydowanie bardziej stajennego żałował, niż pensjonariuszy.

Ł.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 15 grudnia 2015 o 21:26
sine, zazdroszczę takich pozytywnych doświadczeń z alkoholikami 😉 Mam zupełnie odmienne.


Nie no, ja też dałbym radę przytoczyć przykłady w drugą stronę. Chciałem napisać tyle, że dla mnie są większe wady, niz systematyczne picie (nie wiem czy to to samo, co alkoholizm), i że bywają pijący ludzie, którzy ... są lepsi od trzeźwych.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: sine dnia 15 grudnia 2015 o 21:14
O tak! "Nie pije" to największa zaleta w przypadku stajennego. 😉


Pozwolę sobie na offtop w obronie pijących :-)

Nie zgadzam się. W jednej ze znanych mi stajni jest kilku stajennych. Dwóch się wyróżnia. Jeden pije, drugi nie. Ten pijący się na koniach zna, ze 40 lat przy nich pracuje, i to jest właśnie super stajenny. Zapakuje Ci konia niepakowalnego do bukmanki w 5 minut, pomoże wetowi, w razie dużego W - sam zszyje ranę, przybije podkowę, która odpadła, itp. Nie da krzywdy koniowi zrobić. Wielokrotnie widziałem go w akcji pomagającego w takich przypadkach, gdzie zdrowie konia było zagrożone.

Drugi typ, przymilny i czapkujący nowobogackim, koni niezbyt skrycie nienawidzi. Ot taki przypadek - nie chciało mu się wyprowadzać młodego konika na padoki, to mu go odebrali z opieki. Dali młodszemu stajennemu. Ten na 4 dni zachorował/zniknął/czy coś, koń stał w boksie 24h dobę w dobę. Koń b. młody, 3ciej czy 4tej nocy zaczął uporczywie walić z tylnych w ścianę boksu, dziad stajenny to widział, całkowicie olał, bo koń już nie w jego opiece. Do rana koń złamał sobie nogę i do końca życia już nie będzie w pełni zdrowy. Ten konkretny stajenny ma jeszcze na koncie kilka osób, które wykończył psychicznie lub fizycznie i zwierząt, ale nadal tam pracuje, bo donosi na wszystkich właścicielowi stajni.

Po tych doświadczeniach skreśliłem "niepijący" i zapisałem "niepijący przesadnie" na liście cech dobrego stajennego.

Ł.
Sprawy sercowe...
autor: sine dnia 15 grudnia 2015 o 18:47
Wszystko zatem zależy od komunikatu, który od partnera się dostanie. Są takie, które nie zostawiają złudzeń, kiedy nie ma już czego naprawiać, bo nie zostało nic.


Też tak uważam. Mistrzostwo w takich kryzysach oznacza umiejętność odróżnienia podłości, nienawiści - od chwilowej słabości partnera/partnerki lub własnej. A jak już się wpadnie w level "zabiłbym Cię tu i teraz ale trochę boję się, że mnie złapią" to nie ma gadania.

Ł.
Sprawy sercowe...
autor: sine dnia 15 grudnia 2015 o 17:25
Kwestia sposobu myslenia i postepowania. Rzucanie slowami 'po proznicy' jest nie dla mnie. Jesli ja cos mowie/partner mowi i to ze spokojem, widac, ze nie wymyslil tego minute temu, to traktuje to powaznie i tak tez reaguje. Trzeba brac odpowiedzialnosc za wlasne slowa i liczyc sie z konsekwencjami.


Najlepiej tak właśnie samemu postępować. Być dorosłym, dojrzałym, prawdomównym, spierać się na chłodno i wyrażać swoje pragnienia po przemyśleniach.

Mówię to z delikatnym sarkazmem (nic osobistego, całość mojej wypowiedzi tu ma charakter ogólny i nie dotycyz nikogo z dyskutujących w tym wątku). Prawie nikt nie jest aż taki dorosły i aż taki nieomylny, i aż taki chłodny i metodyczny, żeby całe życie mu wychodziło powyższe podejście. Prawie każdemu się zdarzy popełnić w życiu błąd. Rozumiem pryncypialną strategię "od razu won" w przypadku nastolatków, potrafię ją zrozumieć w przypadku, proszę wybaczyć brutalność, atrakcyjnych 20-30 latków, którzy znajdą partnera raz dwa, ale za całkowicie błędną uważam w przypadku całej reszty populacji, która nie ma szans w nieskończoność szukać kogoś, kto jest jak skała niewzruszonym, pewnym oparciem. To w książkach i na skrajnych obrzeżach krzywej rozkładu normalnego, wszystkim innym przyjdzie prędzej czy później pokłócić się ciężko z partnerem - i wtedy albo coś głupiego powiedzieć, albo zrobić, albo usłyszeć od drugiej osoby. Podejście skrajnie pryncypialne będzie, pomijając osoby wyjątkowo szczęśliwe, w związkach z aniołami, skutkować rozstaniami i pustką, której nic sensownego na dłuszą metę nie wypełni. I oczywiście, wcale nie każdemu jest potrzebny partner-nie-idealny, sporo ludzi będzie szczęśliwszych samemu, niż z osobą, która ich drażni. Sądzę jednak, że dla większości normalnych ludzi sensowniejszą strategią jest "wybaczaj i licz na przebaczenie jak samemu coś sp..lisz" niż "po pierwszym poważnym kryzysie won". Mówię to z doświadczenia kilkunastu znanych dobrze par, w których bywało słabo, bywało dobrze, i które od nastu lat są ze sobą i żyją normalne życia.

Ł.
Sprawy sercowe...
autor: sine dnia 15 grudnia 2015 o 13:12
Według mnie zawsze za stanami przygnębienia kryje się jakiś powód. Być może nieuświadomiony lub nie do końca sprecyzowany. Często pewnie jest, że nie chcemy lub nie potrafimy z drugiej osoby wydobyć tego powodu - ja sama nie lubię mówić o swoich sprawach i uczuciach (szczególnie właśnie najbliższym, ha), stąd wydobycie ze mnie pewnych rzeczy czasem ciężko im przychodzi.

Powód pewnie, tylko, że powody mogą być faktyczne i trochę takie, no, wyimaginowane. Samo-wygenrowane. Dam przykład. Przespać się z atrakcyjną koleżanką, bo ładniejsza i bardziej w łóżku pasuje, to jest dość konkretny powód kryzysu w związku :-) Myśleć, że z jakąś koleżanką byłoby 100x fajniej niż z obecną partnerką, to jest takie sobie gdybanie, powód kryzysu pierwszorzędny, owszem, ale jeszcze uleczalny.

Co do "po 'nie kocham Cię' nie ma powrotu" - może to kwestia wieku. Ja mam 35 lat, w życiu dobrze poznałem kilka kobiet, i, rany julek, z niektórymi z nich to "nie kocham Cię" to było zaledwie przygotowanie artyleryjskie do prawdziwie bolesnych ataków 😀 A wesoło sobie żyliśmy i nie ma czego żałować, związki padały raczej pod prozaicznymi ciosami typu "wyprowadzam się, bo dostałem pracę" albo "Twoja matka chyba podtruwa mnie rtęcią", a nie jakimiś tam rzucanymi w złości klątwami. Trzeba trochę filtrować takie sygnały jeśli pojawiają się raz na parę lat. Człowiek często mówi rzeczy, których tak naprawdę nie myśli. W złości np.

Ł.
Sprawy sercowe...
autor: sine dnia 15 grudnia 2015 o 12:35
A właściwie co to znaczy "rozchwianie emocjonalne, wahania nastroju"? Pytam bez podtekstu. Zastanowiłam się czy miewam i jakoś nie umiem tego doprecyzować.


Ja bym zdefiniował tak: duże wahania nastroju bez obiektywnych powodów (w postaci: zmiany sytuacji życiowej). Znaczy, jeśli mi ciotka umrze, a spadek zostawi nielubianej kuzynce do smutek jest jak najbardziej na miejscu. A jeśli jest dzień jak codzień, wczoraj byłem wesoły a dziś, nagle, dochodzę do wniosku, że żona sp... mi życie a tak w ogóle to #nicniemasensu - to już jest rozchwianie emocjonalne 🙂

Ł.
Sprawy sercowe...
autor: sine dnia 15 grudnia 2015 o 12:17
Ciągłe wahania nastroju u faceta są straszne ... O ile raz na jakiś czas ok, ale jak jest to ciągle, z byle pierdołowatego powodu ... teraz już podziękuje, postoje.


Ciągłe wahania nastroju są nieznośne niezależnie od płci. Ale też różnie się objawiają, i nie zawsze się je da wychwycić. Co do "robienia czegoś" z problemami z samopoczuciem. Jeśli ktoś ma to co tydzień, to faktycznie, ale w przypadku faith to był pierwszy kryzys. Tak w ogóle, to przeca w małżeństwach i związkach bywają kryzysy. Nie ma co od razu demontować związku na pierwsze "nie kocham Cię". Lepiej próbować łatać.

Ł.
Sprawy sercowe...
autor: sine dnia 14 grudnia 2015 o 21:42
zawsze wraca. Ale to ja- nigdy nie byłam mężatką, oświadczyny odrzuciłam, w małżeństwie pewnie jest inaczej, ta przysięga ma chyba jakąś moc. Trzymam kciuki.


W małżeństwie faktycznie jest jakoś inaczej, mimo iż dla dorosłych, współczesnych ludzi przysięga tyle warta, co wczorajszy program telewizyjny. Ja się z żoną przestałem kłócić po ślubie. Do ślubu - iskry szły. Cholera wie czemu, może to już obustronna desperacja - klamka zapadła, co bank kredytem hipotecznym złączy, cżłowiek niech nie rozłącza.  :pijacy:

Z perspektywy faceta tekst typu "nie wiem czy was kocham" to może być po prostu objaw depresji, jakiejś beznadziei, nawet problemu ze zdrowiem (się potrafią rzucić na głowę nierównowagi hormonalne, problemy z poziomem cukru, itp.). Życie, wiadomo, ciężkie. Emocje w każdym związku po jakimś czasie stygną. Perspektywy nowych obowiązków studzą resztki optymizmu. Jest pierd... jesień, pogoda taka, że tylko wieszać się.

Ja bym proponował to tak właśnie potraktować, dać odrobinę czasu, spróbować pogadać *co* jest nie tak. *Co* jest w zakresie do poprawienia. Może facet się czuje niedopieszczony? Męska psychika to chyba najdelikatniejsza substancja we wszechświecie. Może za dużo presji?

Wątpię, żeby to był jakiś romans na boku. Romanse na boku inaczej się objawiają. Inwestowanie w siebie, spontaniczne a szybko mijające wybuchy czułości do legalnej partnerki, nowe zainteresowania, nowa muzyka, przynoszone z nowych źródeł zabawne anegdotki. To są symptomy "kogoś nowego". Głowa do góry, z depresji czy chwilowego kryzysu się wychodzi.

Ł.
Złamanie - ubezpieczenie "PZJotowskie" Hestii
autor: sine dnia 11 grudnia 2015 o 15:05
Zgodnie z obietnicą relacjonuję, moze sie komus przyda.

1. Z ING (Nationale Nederlandem) przyznano mi odszkodowanie za sam fakt złamania ręki, jeszcze przed zakończeniem rehabilitacji. Dodatkowo, po zakończeniu rehabilitacji - po 3 mc od zdarzenia - dostanę dodatkowo odszkodowanie za trwały uszczerbek. Za "fakt złamania" przyznano mi 5% - jest tabelka z określonymi poziomami odszkodowania za każde możliwe złamanie. Żeby dostać takie odszkodowanie trzeba wykupić ubezpieczenie NNW w wariancie "pełnym". Większość ubezpieczeń nie działa w ten sposób. Nie jest to tanie ubezpieczenie, ale obejmuje bardzo szeroki zakres zdarzeń, a zawierając je zastrzegłem, że uprawiam WKKW i jeżdżę na zawody. Kwota od której liczy się odszkodowanie moze być calkiem wysoka - kilkukrotnie wyzsza niz w innych towarzystwach.

2. Hestia (PZJ). Ubezpieczenie dostanę dopiero po zakończeniu leczenia i rehabilitacji. Po złamaniu należy zgłosić szkodę na infolinii, dostaje sie papierki do wypełnienia po zakończeniu leczenia. Odszkodowanie będzie rzędu "na waciki" i to raczej niemarkowe. Powinno jednak pokryć koszty korespondencji z ubezpieczycielem i prawie na pewno - koszt samej polisy. Wydaje mi się, że ta polisa to jednak strata kasy.

3. Metlife. Jestem ubezpieczony grupowo, na życie. O ile gdybym nieszczęśliwie się przekręcił moi spadkobiercy będą się tarzać w pieniądzach i pić moje zdrowie do końca (swojego) życia, ale za samo złamanie spodziewam się dostać ok. 1000zł odszkodowania maks - kwota bazowa NNW stanowi 1.6% kwoty ubezpieczenia na wypadek śmierci. Od tego liczy się według ich tabelki od 1 do 5% za złamanie kości ramieniowej, co przekłada się na jakieś dość marne grosze. Pewnie mniej nawet, niż w przypadku ubezpieczenia z PZJ. Należy zgłosić szkodę po jej wystąpieniu, na wysłanie papierów medytcznych ma się czas do konca rehab.

Przeczytałem OWU Hestii i Metlife. W obu przypadkach ubezpieczyciel żąda dostarczenia dokumentacji "po 7 dniach" od "zakończenia leczenia i rehabilitacji". Sądzę, że jest to bezprawny zapis, ale będę tego pilnował. Gdy kiedyś się boksowałem z innym ubezpieczycielem udało mi się podobny zapis uchylić i uzyskać decyzję, że o wypłatę świadczenia mogę się starać "bezterminowo" po zgłoszeniu szkody. (Co też wydaje mi się niezgodne z prawem, ale tym razem na niekorzyść ubezpieczającego).

Dodatkowo miałem NNW w MBanku - do konta - i w Deutsche Banku do karty kredytowej Platinum. Ani jedno ani drugie w tym wypadku nie działa - to jest NNW na wypadek śmierci, z masą wyłączeń. Wartościowe chyba tylko dla spadkobierców. Wyłączenia na sporty ekstremalne w OWU niejasne.

To tyle mojej relacji. Na razie mogę szczerze polecić NNW w Nationale Nederlanden. Mój wniosek rozpatrzyli w ciągu 3 dni od złożenia, przedstawicielka była bardzo miła i profesjonalna.

Ł.

Wybory 2015 i to co po wyborach.
autor: sine dnia 11 grudnia 2015 o 13:49
ja tylko mam nadzieje ze nie dojdzie do aresztowan i jakiegos rozlewu krwi niedlugo. 


Spokojnie, żyjemy wszak w Polsce. Tu rządzi przede wszystkim bylejakość i nieprzemyślane a wielce romantyczne zrywy. Będzie trochę ruchawki, władza odrobinę odpuści, i tak do kolejnej awantury. W kolejnych wyborach Nowoczesna dostanie 30% a PiSowski beton będzie bredził, że znowu zaczęli fałszować (w gruncie rzeczy jednak będzie zadowolony, że można brać kasę za siedzenie w opozycji - te całe rządzenie źle robi na zdrowie).

Kaczyński pewnie nie spocznie, dopóki nie zdobędzie lub nie zmarginalizuje TK, bo to - widać to wyraźnie - człowiek opętany rządzą władzy, demiurg - ale w tym kraju nie ma szans na czołgi na ulicach i zamieszki, na faktyczną dyktaturę. Już choćby dlatego, że PiS to jest partia popierana przez jakieś 10% obywateli tego kraju. 4 mln czy coś koło tego. Tymczasem każdy Polak z mlekiem matki wysya sceptyczne podejście do każdej władzy, a już najbardziej takiej, która się ewidentnie rozpycha. Narodowa przekora wymiecie każdego tyrana.

Ł.
Złamanie - ubezpieczenie "PZJotowskie" Hestii
autor: sine dnia 03 grudnia 2015 o 07:04
no niestety śmiem sie z tobą nie zgodzić, chociażby z uwagi na fakt, ze 8 lat przepracowałam w zarządzie jednej z najwiekszych firm ubezpieczeniowych na swiecie. To ze ludzie nie zgłaszają sie po należne im pieniądze i nie walczą o nie nie oznacza, że nie mają prawa. Mówicie o polisie NNW.  Dokładnie taka sama sytuacja jest w przypadku wypadku samochodowego. Jesli ktoś w ciebie wjechał Masz pełne prawo pójść i wypożyczyć sobie samochod z wypożyczalni na czas naprawy twojego i przedstawić rachunek ubezpieczycielowi sprawcy i on musi go zapłacić. Nikt z tego nie korzysta, tak samo jak z odszkodowania ktore ci sie nalezy na przykład za ból w szyi po wypadku. Tak pisząc w skrócie 🙂


Zgadzam sie z lostak. W zyciu nie odmowiono mi skutecznie ani jednego odszkodowania - wliczajac w to samochody zastepcze, assistance, itp. Czytam z reguly od deski do deski OWU i nie kupuje ubezpieczen w ktorych wiekszosc OWU stanowi lista wylaczen odpowiedzialnosci (nieodmiennie denerwujac telemarketerow i posrednikow, dla ktorych czytanie OWu i zadanie jego pelnego tekstu jawi sie jakims zboczeniem). Z tym PZJotowskim nie wnikalem podpisujac bo bylo de facto obowiazkowe - i brakuje mi do szczescia jasnego opisu tego pakietu "zlamania". Zdam dokladnie relacje jak skoncze leczenie i uzyskam rekompensaty. Najbardziej jestem ciekaw mojego prywatnego ubezp na zycie w NN - bo tam chodzi o sporawa kase. I podpisujac ze mna polise zaakceptowali ryzyko "starty w zawodach jezdzieckich wkkw".

L.
Złamanie - ubezpieczenie "PZJotowskie" Hestii
autor: sine dnia 02 grudnia 2015 o 08:08
[quote author=_Gaga link=topic=98570.msg2459081#msg2459081 date=1448970065]
sine, wypadek zgłaszasz w ubezpieczalni podając wszelkie dane (w tym np. numer polisy). Po leczeniu i rehabilitacji idziesz na komisję lekarską, która ocenia stopień uszczerbku na zdrowiu na podstawie którego wypłacane jest ubezpieczenie. Tak w dużym skrócie.
[/quote]

Dzieki. Tyle generalnie wiem, ciekaw jestem jak dokladnie dziala to konkretne ubezpieczenie. Bo np. w ING mam wykupione takie, ktore za sam fakt zlamania wyplaca kase - a dodatkowo (!) za uszczerbek na zdrowiu.

Zdam relacje.
Złamanie - ubezpieczenie "PZJotowskie" Hestii
autor: sine dnia 01 grudnia 2015 o 11:19
Złamałem rękę na treningu i jestem na etapie testowania ubezpieczeń NNW. Może ktoś z Was wie, jak dokładnie działa ubezpieczenie sprzedawane przez Hestię/PZJ? Mam tam wykupiony pakiet dodatkowy "złamania" - ale nigdzie nie udało mi się znaleźć opisu jego działania. W podlinkowanym na stronie PZJ OWU żadnej wzmianki o nim nie ma. Ktoś już miał przyjemność sprawdzić to w praktyce?

ł.