Moje to póki co nie pychota, ale niewątpliwie jest to piwo 😉 A już na pewno coś solidnie chmielowego (to akurat dla mnie plus). Wyszło niskoalkoholowe, ale własnego alkoholomierza nie mam, więc jak jest dokładnie - nie wiem.
Tylko że ja używałam nie słodu jęczmiennego, a mielonego w ręcznej maszynce do kawy prosa... Takiej maszynce, która nie tnie, tylko zgniata. I nie robiłam z tego mielonego prosa słodu, tylko użyłam enzymów, żeby rozłożyły skrobię na cukry, które drożdżom pasują. Prawdopodobnie proso było za mało rozgniecione, więc drożdże miały trudniejszy dostęp do ziarna - pewnie stąd smak raczej płaski i niewysoka zawartość alkoholu.
Na słód z prosa raczej nie mam co w Polsce liczyć, rozważam raczej, czy przy ewentualnym następnym razie nie poszukać łuski prosa (może odpady w jakimś młynie? u producenta kaszy jaglanej?), a kaszę jaglaną zmielić lekko w normalnej elektrycznej maszynce do kawy, takiej z ostrzami.
Muszę w końcu obrobić choć kilka zdjęć, które mam z warzenia... Generalnie to było kilka godzin jednego dnia, potem przerwa i po jakichś dwu tygodniach ze dwie godziny przy rozlewaniu do butelek i kapslowaniu.
Teodora!!! ja bardzo pięknie poproszę o dokładniejszy przepis. I namiary na dane enzymy użyte.
Ja niedawno dopiero odkryłam ciemną fortunę- i chyba to aktualnie moje ulubione piwo.
Ciemne, słodkie, kremowe, łagodne:
ale da się wypić maksymalnie jedno, bo potem się robi za słodkie