Zapalenie więzadła pierścieniowego

deborah   koń by się uśmiał...
14 kwietnia 2009 09:36
Jak w temacie. Spotkał się ktoś? czy znacie przypadki wyleczenia bez zabiegu przecięcia więzadła

to póki co diagnoza wstępna, pewnośc będe miała w piątek, ale chciałabym miec większą wiedze na ten temat
Spotkalam sie kilkakrtonie, ale u nie swojego konia. Te, ktore pojechaly na zabieg wrocily normalnie do pracy. Jeden, ktory nie pojechal po dluzszym odpoczynku / glinkach itp. chodzi niemal czysto, ale tylko po padoku, nie pracuje. Jak tylko wroci pod siodlo na pewno od razu bedzie kulawy.

Tu masz artykul na ten temat: http://www.konie.biz/modules.php?name=News&file=article&sid=733


Cytat:
Diagnoza jest prosta, zwykle wystarcza badanie kliniczne poparte badaniem USG. Leczenie, jedyne przynoszące trwałe efekty, polega na chirurgicznym przecięciu tego więzadła.
Żadne palenie, blistrowanie, ani inne podobne metody nie przyniosą jakiejkolwiek poprawy. Także długi odpoczynek, chociaż może spowodować zmniejszenie obrysu ścięgna, nie rozwiązuje problemu. Natychmiast po powrocie konia do treningu schorzenie powróci.



Trzymam kciuki zeby to jednak nie bylo pierscieniowe. Niby latwe do wyleczenia, ale tylko klinicznie i ogolnie droga i nieprzyjemna sprawa.
Mój nie pojechał, powstało od przeciążeń związanych z obciążaniem tylko tej nogi [koń stał na trzech]. Daliśmy radę bez operacji. Nie kulał w ogóle [tzn. od więzadła nie kulał 😉 ]. Koń wtedy nie pracował, teraz tez nie pracuje i nie będzie pracował, więc ciężko mi powiedzieć co by było gdyby. Generalnie zastrzyk z kwasy hial. + intensywne chłodzenie. Efekt? Z 34mm szerokości obwodu więzadła do 13mm w trzy miesiące. Sprawa miała miejsce w drugiej połowie zeszłego roku, do dzisiaj nie było żadnych nowości z tym związanych. [ODPUKAĆ!]

Znam jednego konia, który był w treningu sportowym, złapał zapalenie i miał pojechać. Póki co nie pojechał. Najpierw spacery stępem, po kilku miesiącach padok, chyba też był ostrzykiwany. W tej chwili wrócił do pracy i to nawet intensywnej. Nie kuleje absolutnie. Jednak po decyzji lekarza operacja go czeka i myślę, że w końcu na nią trafi.
rewir, tylko, ze wlasnie twoj nie wrocil i nie wroci do treningu. Jest tak jak w zacytowanym przeze mnie fragmencie. Doszlo do zmniejszenia obrysu, ale problem nie jest rozwiazany. To znaczy... dla konia, ktory nie pracuje to problem zostal rozwiazany. Nic go nie boli czyli jest ok, wiecej nie potrzeba.
Natomiast u pracujacego niestety nie. Predzej czy pozniej nastapi ten moment przekroczenia jakies tam "granicy" i wszytsko wroci. Do pewnego stopnia moze sie wydawac, ze jest dobrze (kon wrocil do treningu, nie kuleje), ale pytanie ile to uszkodzone wiezadlo wytrzyma. Pytanie tylko czy problem wroci wczesniej czy pozniej.
deborah   koń by się uśmiał...
14 kwietnia 2009 11:05
mój koń nie kuleje..
tylko obrzęk po dwóch stronach z tyłu nad zadnim stawem pęcinowym
deb, jak jes w miare ok to i kulec nie musi. Taki plus naszych "wymuskanych" koni. Kazda anomalia jest zauwazana zanim w cos sie rozwinie.


Co nie zmienia faktu, ze trzymam mocno kciuki zeby to nie bylo pierscieniowe.
Moj mial dosc podobna opuchlizne tylko, ze po jednej stronie jedynie (a to tu chyba kluczowe) przy zapaleniu jakiejsc bocznej galazki sciegna, czy jakos tak.

Na hipo to np. problem wrecz nagminny (dzieki cudownemu placowi skokowemu). Tylko, ze nie u wszytskich diagnozowany. --> Zostaje zdiagnozowane sciegno, wyleczone. A tu zaraz problem wraca, bo wiezadlo jest uszkodzone.
Deborah  robiliście usg?
U mnie w stajni jest koń po zabiegu przecięcia więzadła.
Wcześniej dwa razy zrywał ścięgno, bo wiązadło blokowało jego ruchomość.

deborah   koń by się uśmiał...
14 kwietnia 2009 11:11
Deborah  robiliście usg?
U mnie w stajni jest koń po zabiegu przecięcia więzadła.
Wcześniej dwa razy zrywał ścięgno, bo wiązadło blokowało jego ruchomość.



USG w piatek. czekamy na nowy lepszy aparat
ściegna wyglądają ok po wstępnym badaniu więzadło najbardziej prawdopodobne.
W moim przypadku "wstępna diagnoza" okazała się zupełnie nietrafna. Myślę że powinnaś poczekać na ostateczny wynik. Bo może on byc zupełnie inny od oczekiwanego.  :kwiatek:
deborah   koń by się uśmiał...
14 kwietnia 2009 12:56
lets-go, bylo lepiej czy gorzej?? 😉
O wiele lepiej.  :kwiatek:
deborah   koń by się uśmiał...
15 kwietnia 2009 08:09
lets-go, dzięki przywracasz mi chęć do życia 😉
już inne babeczki dały mi kopa w tyłek żeby się nie łamac póki nie będzie diagnozy.
więc wszystkim serdeczne dzięki
W zasadzie to moim zdaniem wet. nie powinien wypowiadać tzw. "podejrzeń", zanim nie zobaczy wyniku badań koniecznych do potwierdzenia diagnozy, czyli np. w przypadku ścięgna dopóki nie zobaczy USG.  😵 Nawet najbardziej doświadczonym wetom może się zdarzyć nietrafna interpretacja, więc głowa do góry 🙂
Deb nie martw się, u mnie nietrafione były pierwsze trzy  😉
deborah   koń by się uśmiał...
15 kwietnia 2009 13:25
byle do weekendu 😉
moj mial naderwane sciegna a tez nie kulal  🤔wirek:

[quote author=lets-go link=topic=5056.msg230034#msg230034 date=1239779862]
W zasadzie to moim zdaniem wet. nie powinien wypowiadać tzw. "podejrzeń", zanim nie zobaczy wyniku badań koniecznych do potwierdzenia diagnozy, czyli np. w przypadku ścięgna dopóki nie zobaczy USG.  😵 Nawet najbardziej doświadczonym wetom może się zdarzyć nietrafna interpretacja, więc głowa do góry 🙂
[/quote]

a jeden z 3 czy nawet 4 wetow ktorzy go widzieli nawet po zrobieniu USG powiedzial ze kon ma co NAJWYZEJ lekko nadwerezone sciegna i mam wsiadac i klusowac  🤔
Deb, spokojnie. Poczekaj na diagnozę. Może okaże się, że stan zapalny więzadła nie spowodował przykurczu i zapalenie da się zlikwidować farmakologicznie.

Doskonale Cię rozumiem, bo w październiku przeżywałam to samo. U mojego konia badanie USG  niestety potwierdziło przykurcz więzadła. Koń praktycznie niemal nie kulał, a noga nad pęciną (tylna noga) była tylko trochę grubsza. A tu taka diagnoza i orzeczenie, że bez zabiegu stan zapalny pochewki ścięgna będzie się powtarzał, aż do całkowitego wyeliminowania z jakiejkolwiek pracy.  Koń ma 16 lat i na emeryturę chyba jeszcze trochę za wcześnie. No i na dodatek świadomość, że koń kuleje, bo go boli...

Dziś jest po zabiegu i 5-cio miesięcznej rehabilitacji. Łatwo nie było, ale z perspektywy czasu widzę, że podjęłam słuszną decyzję. Dwa tygodnie temu po raz pierwszy poszedł z innymi końmi na pastwisko, zaczynam wsiadać. Tak, że jeśli nawet okaże się, że jest źle, to nie jest beznadziejnie.

Trzymam kciuki za piątek.

Carla, kurcze, teraz mnie zaczynacie straszyć

Moja miała zapalenie pochewek ścięgnowych w zeszłym roku, właśnie poprzez przykurcz więzadła. Ale udało się to wszystko rozgonić heparyną, wcierkami, chłodzeniem i oedemosanem.

Od diagnozy w wakacje minie rok. Pochewki mają już przepuklinkę i powiększają się znacznie, kiedy jest ciepło, zimą prawie nie było widać. Nic z tym nie robię, po ostrzejszym treningu wcieram i heparynuję i wszystko jest ok. Więzadła były grube i z łatwością wyczuwałam je pod palcem, teraz są o wiele cieńsze i trudno wyczuwalne.

Klacz nie odczuwa żadnego dyskomfortu, nie kuleje ani nic. Prawdopodobnie w odpowiednim czasie zadziałałam i wszystko skończyło się pomyślnie, więc nie straszcie mnie, że może ten syf wrócić.

edit: Aaaaaaaaa! przypomniałam sobie co jednak zrobiłam i kultywuję, by nogom nic się nie działo. ROZKUŁAM I NIE KUJĘ!
deborah   koń by się uśmiał...
16 kwietnia 2009 07:26
Carla, miałaś zabieg skalpelem czy laparoskopowo?
w klinice czy w stajni?

u mnie rozkucie nie wchodzi w grę niestety 🙁
Kto deb wytłumaczy na czym polega rolowanie kopyta? Bo właśnie przy rozkuciu moja miała "założone rolki" 😉 co miało odciążyć ścięgna.
aurelia. Nie nerwowo. Pierwszy stan zapalny pochewki ścięgna mój koń miał około 10 lat temu. Wtedy byłam trochę "surowa" z opieki nad koniem i jak teraz na to patrzę, trochę skopałam rehabilitację. Potem było dość długo nieźle. Okresowo w tej nodze pojawiały się opoje, szczególnie gdy było ciepło, lub koń miał mało ruchu. Nigdy nie kulał. Po ostatniej "awarii" też ledwo znaczył. Tylko próba zginania była wyraźnie dodatnia. No ale na przykurcz więzadła" pracowaliśmy przez 10 lat.

Deb. Zabieg przecięcia wykonał Dr Golonka w klinice w Gliwicach. Narkoza wziewna i skalpel. Miałam spore obiekcje, bo mój koń jest ... no trudny w transporcie, ale jakoś przeżyliśmy.
Na Gliwice złego słowa nie powiem.
Carla, w jaki sposób zaniedbałaś? Nie chciałabym popełnić Twojego błędu...

u mnie rozkucie nie wchodzi w grę niestety 🙁

dlaczego?
deborah   koń by się uśmiał...
16 kwietnia 2009 09:03
dlatego, ze kiedy kon nie był kuty często zdarzały się podbicia raz nawet ropa w kopycie. odkąd jest kuty nie zdzrzyło się

ma bardzo płaską podeszwę i kiedy chodzi po twardym maca przodem

ropa pojawiła sie po próbach zginania i kilku przebieżkach kłusem wzdłuz stajni po kamyczkach. dwa dni później koń stał na 3 nogach 🙁
deborah, to co piszesz znaczy tylko ze nie moze byc rozkuty i miec zle prowadzone kopyta...
deborah   koń by się uśmiał...
16 kwietnia 2009 09:54
nie był kuty bardzo długo. kilkakrotnie zmieniałam kowala. po ostatnim podbiciu zapadła decyzja w konsultacji z wetem, ze konia trzeba podkuć. podkulam i problem zniknął. zapalenie więzadła pierścieniowego zdarza się koniom podkutym i nie podkutym. ale nie o podkowach ta dyskusja
:kwiatek:
Te 10 lat temu koń wychodził z innymi na pastwisko, co w jego wypadku oznacza bieganie i zabawy w "złapię cię za kantar", oczywiście na 2 nogach. A przypominam, że problem dotyczy tylnej nogi. Był tylko wyłączony z pracy pod siodłem. Rehabilitacja polegała głównie na stopniowym powrocie do normalnej pracy.

Tym razem przez cały okres rehabilitacji koń wychodził z boksu tylko do zagródki o wymiarach 4 m * 6 m, specjalnie dla niego zbudowanej koło wybiegu dla kolegów. Do tego 2 razy dziennie chodził stępem w ręce.
Spacery rozpoczęliśmy od 15 minut, stopniowo zwiększając ich długość. Po około 2 miesiącach dołączyliśmy kłus, też w ręce. Wszystko oczywiście na twardym podłożu.
Do tego na noc wcierki rozgrzewające i owijka, lub glinka i owijka.

Po ostatniej kontrolnej wizycie Weta koń wrócił do stada, lonżuję go i zaczynam wsiadać.
deborah   koń by się uśmiał...
16 kwietnia 2009 10:05
wet móweił o 3 nie 5 miesiącach rehabilitacji i wtedy powrót do pracy.. były jakieś powikłania?

słyszałam, ze taki zabieg robi się laparoskopowo przez maleńkie nacięcie
Deb. Powikłań nie było. A dlaczego 5 miesięcy? Tak wyszło. W sumie wszyscy chyba woleli na zimne dmuchać.
Nie wiem nic o zabiegach laparoskopowych, ale warto poszukać. Byćmoże wtedy rehabilitacja będzie krótsza, bo zabieg mniej inwazyjny. Nie chcę się wymądrzać.
Ja robiłam zabieg w Gliwicach, bo mi z Krakowa najbliżej, a poza tym Wet z Gliwic diagnozował kontuzję.
deborah   koń by się uśmiał...
16 kwietnia 2009 10:33
no własnie. ja do gliwic mam tyle co do berlina w zasadzie..
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się