mousie

Konto zarejstrowane: 22 maja 2009

Najnowsze posty użytkownika:

KOWALE
autor: mousie dnia 25 maja 2009 o 10:28
Niestety, Ufnala nie polecam. Jest dobry do momentu, gdy koń nie ma żadnych problemów z kopytami. W momencie, gdy wymaga jakiejś korekty Ufnal się po prostu nie sprawdza. U mojego konia kopyta po kucia przez Ufnala przez prawie rok wyglądały okropnie. Polecam Ciołka. Jest drogo, no ale przynajmniej ma się pewność, że jakoś jest proporcjonalna do ceny.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: mousie dnia 22 maja 2009 o 12:16
efka, tak jak pisałam wcześniej tutaj nie chodziło stricte o cenę. Ja byłabym w stanie płacić tyle za pensjonat, ale gdyby mój koń miał zapewnione naprawdę dobre warunki. Natomiast wobec powyższych komentarzy, sama widzisz, że to była kwota mocno wygórowana, delikatnie mówiąc.  😉

Co do Rzęszyc. Od kiedy mieszkaliśmy z koniem w Poczerninie, mam nieco inne spojrzenie na kwestię odległości. Czasem wolę poświęcić wiecej czasu i benzyny na dojazd, ale mieć pewność, że koń mieszka w porządnej stajni, niż trzymać go w miejscu byle jakim, ale blisko. W końcu to koń spędza w stajni najwięcej czasu, więc uważam, że to ja powinnam dopasować się do niego, a nie on do mnie. I póki co, jakoś daję radę z dojazdami, choć wiadomo, gdyby było bliżej, byłoby łatwiej. Cena teraz to 900 zł i uważam, że jest to kwota w 100% adekwatna do oferowanych warunków.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: mousie dnia 22 maja 2009 o 11:51
efka, dopiero się wdrażam, więc proszę mi wybaczyć wszelkie błędy formalne.  😡 Postaram się poprawić na następny raz.

W temacie stajni polecam bardzo stajnię w Rzęszycach Honoraty Zębalskiej. To jest dla mnie stajnia-ideał. Zalet wymieniać nie będę, ponieważ nie starczyłoby mi czasu.  😀
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: mousie dnia 22 maja 2009 o 11:46
Wiecie co, ta dyskusja o Olendrze jest trochę bez sensu.. powiem tak: dla każdego obiektywnie patrzącego na ten wątek coś tu nie pasuje.. bo jest wiele stajni z wymienionymi minusami

Pytanie tylko czy równiez przy takiej cenie. Osobiście śmiem wątpić, ale może się mylę.

(sama w takiej obecnie stoję) gdzie się zdarza nienajlepsze siano które trzeba wywalić, nieodpowiedzialny stajenny,

To nie był nieodpowiedzialny stajenny. Nie używajmy tutaj eufemizmów, tylko nazywajmy rzeczy po imieniu. Mowa jest o człowieku, który był tak pijany, że leżał wraz ze swoimi odchodami na łóżku (sic!) i nie dało się go dobudzić. Nie mam pewności, czy stajnia była należycie zamykana na noc, choć to i tak jeden z mniejszych problemów. Gdy ktoś taki "opiekuje" się twoim koniem masz prawo się obawiać, czy zwierzę jest należycie karmione, wyprowadzane na padok, czy po prostu nic mu się nie dzieje. Nie rozumawiamy tutaj o kimś, kto sobie czasem wypije dwa piwka w trakcie pracy, bo nawet to byłabym w stanie jakoś pojąć, ale o alkoholiku, który stanowił po prostu zagrożenie dla zwierząt powierzonych mu w opiekę. Nakręciliśmy nawet film ok. 4-5 rano, żeby chodzić zawsze przed padokiem. Co więcej, w tych godzinach były już na padoku, więc zastanawiam czy w ogóle zjadły śniadanie i jeśli tak to o której.  😲 Niestety, film nie był dla właścicielki przekonujący, natomiast dla wielu pensjonariuszy podziałał jako pierwszy sygnał alarmowy, że w stajni po prostu źle się dzieje. Mamy również nagranie wypowiedzi stajennego, który w żywe oczy kłamie ok. godz. 6 rano, że konie już były na karuzeli.

gdzie po podwyżce ucieka pół stajni,

Możesz podać inny przykład takiej stajni, z której wynosi się dosłownie ponad połowa pensjonariuszy? Ja osobiście nie jestem w stanie tego zrobić. W mojej obecnej stajni była podwyżka, ale nikt się nie wyniósł. Cały czas mamy pełen komplet. Tutaj nie chodziło o pieniądze, ale przede wszystkim o atmosferę, stosunek do ludzi i w końcu sposób zajmowania się całym interesem. Może mam zbyt wygórowane oczekiwanie, ale według mnie, rola właściciela stajni nie powinna się ograniczać do tego, że sobie wpadnie na 2 godziny pojeździć na własnych koniach. Niestety, tak to właśnie wyglądało. Dużym problemem był fakt, że stajnią zarządzali stajenni, ponieważ to oni mieszkali na miejscu. Dla mnie to nie do pomyślenia.

gdzie 'szefostwo' stajni (z którym notabene ja osobiście nigdy nie miałam złych relacji, więc złego słowa powiedzieć nie mogę) jest uznawane za nieznoszące sprzeciwu i "specyficzne"  😉. Myślę że 'to' co się działo/dzieje w stajni Olender jest sprawą głębszą i prywatną między właścicielami a właścicielką i nikt z nas tutaj tego nie ustali (co było i jest nadal konkretną i bezpośrednią przyczyną opustoszenia stajni i nagonki). Jest to normalne że dane warunki komuś tam pasują a komuś nie pasują. Jak mi nie pasuje to się wynoszę i voila. Jak mi pasuje to zostaję. Myślę że nie ma co ciągnąć tematu.

Temat jest po to, żeby potencjalni pensjonariusze wiedzieli, czego mogą się spodziewać. Jest również po to, żeby właścicielka stajni zrozumiała w końcu swoje błędy i być może wyciągnęła jakieś wnioski na przyszłość. Klienta, jaki by nie był, trzeba szanować. A prowadzenie biznesu, też niezależnie od tego jaki by nie był, wymaga pewnego poświęcenia i pracy. Niestety, ale tak to działa - niezadowolony klient jest w stanie więcej zaszkodzić niż może przynieść pożytku klient zadowolony. Nie wiem na co liczyła właścicielka stajni wyrzucając ludzi i zachowując się w taki a nie inny sposób, ale poniekąd ma to, do czego sama doprowadziła - pustą stajnię z bardzo złą opinią.

Oczywiście, każda stajnia ma swoje plusy i minusy, o których warto dyskutować.  🙂
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: mousie dnia 22 maja 2009 o 11:00
eM_Ko: no ale tak bez powodu zostali wyrzuceni? Chyba musieli się czymś "zasłużyć" że przedsięwzięto takie kroki - może nie płacili  za pensjonat czy coś??


To są również moi znajomi. Płacili za stajnię regularnie. Co więcej, były to osoby, które najbardziej udzielały się w życiu stajennym i dzięki którym w ogóle ta stajnia jakoś funkcjonowała. Dzięki nim mieliśmy dostawę paszy, zrobione litery na czworoboku, przeszkody na ujeżdżalni. Tym wszystkim powinna się zająć właścicielka, ale się nie zajęła. Otwarcie mogę powiedzieć, że dzięki nim miałam poczucie, że mój koń jest pod dobrą opieką, ponieważ trudno było liczyć na stajennego, który był zwykłym alkoholikiem. Teraz jest ponoć nowy, ale wtedy pracował człowiek, który niejednokrotnie był podczas pracy w takim stanie, że nie dało się go dobudzić nawet przy szczekającym mu nad głową psem i krzycząc. Właścicielka nie chciała go zwolnić, co dla wszystkich było decyzją cokolwiek dziwną.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: mousie dnia 22 maja 2009 o 10:54
http://www.skjpoczernin.pl/main_pl.htm
http://www.skjpoczernin.pl/pensjonat.htm
warunki dobre, atmosfera nie wiem, gadalam z jedna osobą z tamtąd- zadowolona. nie mam pojecia jaka cena.


Też nie wiem, jaka jest aktualna cena. W każdym razie pensjonat jest naprawdę na bardzo wysokim poziomie i profesjonalnie prowadzony. Atmosfera super, ale raczej sportowa, z naciskiem na skoki. Warunki są świetne. Gdyby nie odległość, mieszkalibyśmy tam nadal.  😀
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: mousie dnia 22 maja 2009 o 10:51
Z Olendra wszyscy uciekają. Padoki są fajne, ale schowane za wałem, ze stajni ich nie widać, a ogrodzenia są słabe. Koleżanka była tam przez miesiąc jak czekała na boks w Bajardówku i mówi, że konie regularnie z tych padoków uciekały i je ganiali po Kampinosie. Stajnia słabo wentylowana. No i właścicielka bardzo specyficzna, niechętna do nawiązania dialogu z pensjonariuszami w celu rozwiązania istniejących problemów. Informacje mam z drugiej ręki, ale źródło wiarygodne.


Potwierdzam. Zabrałam stamtąd konia, ponieważ cena stale wzrastała aż ostatecznie stała się wyjątkowo nieproporcjonalna do oferowanych warunków. Najgorszy problem był z podłożem. Zarówno na hali jak i na ujeżdżalniach na zewnątrz podłoże było w fatalnym stanie. Na czworoboku nie dało się jeździć, ponieważ były tam zwyczajne doły, a raczej nikt nie chce ryzykować kontuzją konia, która w takim przypadku mogła być naprawdę poważna. Litery przy czworoboku zrobił jeden z pensjonariuszy, ponieważ przez 1,5 roku nie mogliśmy się tego doczekać. Ogólnie jeśli zachodziły w tej stajni jakiekolwiek zmiany w sensie nowych inwestycji to były one znikome i bardzo powolne. Na hali konie nagminnie się przewracały, jedna z pensjonariuszek opłaciła to nawet pobytem w szpitalu. Komentarz właścicielki - "nie umiecie jeździć". Z tego co mi wiadomo, warunki do tej pory nie uległy zmianie. Nie wspominając już o tym, że konie często tam chorowały. U mojego po zmianie stajni ustąpiły problemy z kaszlem i biegunką. Generalnie odradzam tę stajnię, ponieważ przynajmniej ja odnosiłam tam wrażenie, że priorytetem nie jest człowiek i koń, ale po prostu kasa. Trudno inaczej wytłumaczyć stale rosnącą cenę przy zerowych inwestycjach oraz wyjątkowo "specyficzne" podejście do pensjonariuszy traktowanych jak zło konieczne. Próbowaliśmy się z właścicielką dogadać, zaproponować wspólnie jakiś plan działania, żeby zmienić warunki panujące w stajni i przede wszystkim niezbyt sympatyczną atmosferę, ale przy braku jakichkolwiek, nawet minimalnych, dobrych chęci, nie udało się. Ja odeszłam sama, ale niektórzy zostali z tej stajni po prostu wyrzuceni, co chyba nie wymaga już dalszego komentarza.