HorseSense

Horse sense = stable thinking...

Konto zarejstrowane: 05 stycznia 2013
Obrazek © Nevit Dilmen
Uwaga - rzadko sprawdzam maila, chętnie odpowiem na wszystkie pytania przez PW 🙂

Najnowsze posty użytkownika:

Podłoże do jazdy - jak zrobić?
autor: HorseSense dnia 14 września 2013 o 07:47
Mnie niedawno zrobiono niespodziankę i kiedy wróciłam do stajni po urlopie, spostrzegłam wydrenażowany, super ultra hiper technika plac do jazdy w miejsce starego kwarcowego, któremu zdarzały się kałuże. I wiecie co? Chyba ktoś to robił po kielichu, bo efekt jest po deszczu jak na Stadionie Narodowym  🤔wirek: ostatnio puściliśmy na nie konie, żeby się przyzwyczaiły do innego podłoża, jeden młodziak się rozjechał, kobyła się wytarzała i zrobiła krater księżycowy, pod spodem wszystko pływa. Na dodatek to taki drobny żwirek jak zbrylający do kuwety, dziwny jakiś. Bezskutecznie próbuję się dowiedzieć, kto to robił i jak - jeśli będę miała informacje, to powiadomię, żeby nikt tej samej firmy nie zatrudniał - albo nie robił tych samych błędów. Szczęśliwie mamy jeszcze równy padok trawiasty, ale wesoło nie jest
sklepy internetowe
autor: HorseSense dnia 14 września 2013 o 07:38
Czy ktoś wie, w jakich godzinach działa GNL.pl - tzn jego infolinia? Bo są podane nr komórkowe, ale nie chcę komuś w weekend przeszkadzać, jeśli akurat nie pracuje. A na stronie chyba informacji brak.

Przy okazji wielki plus dla konik.com.pl
Laicy o koniach
autor: HorseSense dnia 28 sierpnia 2013 o 19:02
Sorry, że trochę nie na temat, ale urzekła mnie pewna hodowla koni holsztyńskich. Jako że jestem chora i nic nie kojarzę, klikam w każdy link  😁
http://holsteinhorses.blox.pl/html
Doczytałam aż do końca. Gratki i jabłuszka  🙂
Bryczesy
autor: HorseSense dnia 13 lipca 2013 o 16:30
Ktoś miał/widział/macał bryczesy Horze Zoe?
http://www.sklep.horsemarket.pl/produkt/3875598/
Wiem, że Pikeur to nie jest, ale czegoś takiego szukam (i zależałoby mi, żeby się nie zeszmaciły w trybie ekspresowym... albo nie rozdarły się malowniczo  🙂 )
Przepraszam za przerwanie konwersacji  :kwiatek:
Laicy o koniach
autor: HorseSense dnia 05 lipca 2013 o 08:03
Dziękuję  🙂 tak to już jest, jak od czterech pokoleń jest się jedynym koniarzem w rodzinie: na wsparcie i zrozumienie reszty za bardzo liczyć nie można, ale pośmiać się z kwiatków - zawsze! Czasami bywa to trochę niebezpieczne, jak mój brat, który postanowił zrobić mi przyjemność i zapleść koniowi ogon  😲 szczęśliwie nie oddaliłam się zbytnio, bo mielibyśmy żywą rakietę ziemia-niebo wywołaną przez reakcję dwuletniego wałacha.
I jeszcze raz mój brat na poprawę humoru, jeszcze z kwietnia (zapisuję sobie co lepsze).
Trafiła się mi fantastyczna klacz, która ruchowo może nie jest jakaś super-hiper, ale bardzo ładnie jeździ "bez niczego", tylko na cordeo i jest fajna w terenie, tzn. bardzo do człowieka (płoszy się wrastając w ziemię i czeka na moją reakcję). Ponieważ w kwietniu pogoda zachęcała do rodzinnych wypraw i wcześniejszego wstawania, pewnego ranka zafascynowany tymi moimi porankami w stajni bracio, stary chłop, postanowił zwlec się z łóżka i pojechać ze mną. Wybrałam się w teren na owej klaczy, dwadzieścia razy mu mówiłam, że ona jeździ świetnie bez niczego, na cordeo i oklep (oczywiście nie nadużywam dla jej zdrowia i moich 4 liter 🙂 ), ale i tak po powrocie kolega zrelacjonował mi rozmowę:
- Hej, gdzie Twoja siostra?
- {podekscytowanym głosem} wzięła konia i pojechała w teren w samym krawacie!
Kolega był wstrząśnięty, ustawili się z aparatami  😀
Laicy o koniach
autor: HorseSense dnia 02 lipca 2013 o 18:55
"Chcesz rajtki czy królicze dupki?"
- moja kuzynka, którą poprosiłam o podanie bryczesów (z lejem kolanowym albo pełnym)  🙂
kącik koni hanowerskich
autor: HorseSense dnia 02 lipca 2013 o 18:52
Słuchajcie, kochani, ja się nie chcę wtrącać, ale się wtrącę  🙂
Może byśmy zaczęli mówić o hanowerach, a nie o szczypiorach czy innych cebulach, które chcą kupić hanowera, i dlaczego hanowera, i dlaczego kupić, i czemu właściwie szczypior, bo to mi przypomina piaskownicę, troje dzieci i łopatkę. Umówmy się, że z pytaniami banalnymi do wątku o żółtodziobach, z kłótniami na ring, a tutaj o koniach  :kwiatek:
Ja sama czaję się na kupno hanowera, dlaczego? Bo fajny koń. Nie "hanower" - ten koń. Tak, jak mówiły _Gaga i DressageLife - to zależy od osobnika. Najfajniejszy dla mnie koń, na jakim jeździłam, miał w papierach NN, kłapciate uszy i rybie oko, jeden z najspokojniejszych był angloarabem, a najmniej przyjemny do jazdy był rasowym QH, synem importowanego, znanego ogiera. Nie o kupowanie hanowera (bo świetny ujeżdżeniowiec), quartera (bo wykręci spina bez niczego), czy fryza (bo one mają taki świetny ruch, wszystkie!) chodzi, tylko o rasę, bądź co bądź ciekawą. Postaram się dorwać do jakichś artykułów angielskich, gdyby ktoś był chętny, to mogę pozamieszczać tłumaczenia  🙂

A, i jeszcze jedno: julka177, własny koń jest z pewnością wymarzony i byłby najukochańszy, ale nie warto się spieszyć, naprawdę 🙂 od 16 lat jeżdżę i nie mam własnego konia, mogłam kupić - ale nie żałuję, że tego nie zrobiłam. Dużo więcej się nauczysz, o wiele mniej rozczarowań przeżyjesz i mniej złego narobisz, jeżdżąc na wielu różnych. Serio serio.
Co do siły - nie martw się, koń waży ponad pół tony, a Ty wielokrotnie mniej, ma cztery nogi, jest stworzeniem uciekającym, posiadającym b. silne zęby i kopyta, więc fizycznie wypadasz przy nim słabo. Twój mózg waży jednak ok. 1225g, a jego 750 🙂 i tego się trzymajmy. Nad końmi nie da się zapanować w pełni siłowo - ale mądrzejszy sposób istnieje, czemu dowodzi 5500 lat historii. Powodzenia  :kwiatek:

...i naprawdę przepraszam, że się wtrącam!
Bryczesy
autor: HorseSense dnia 02 lipca 2013 o 18:21
Witam ponownie 🙂 dawno mnie tu nie było! Szukałam interesującego tematu w wyszukiwarce, ale nie za bardzo wiedziałam, jak się do tego zabrać, i w rezultacie nic mi sensownego nie wyskoczyło. Jeśli temat już kiedyś był poruszony, to krzyczcie.
Otóż jestem ciekawa, czy ktoś w ogóle produkuje bryczesy z kieszeniami z prawdziwego zdarzenia, w sensie: coś jak spodnie do wspinaczki/trekkingu, wytrzymałe, przewiewne, z dużą ilością kieszonek do przechowywania na nogawkach, albo po prostu czy ktoś próbował jeździć w spodniach trekkingowych na dłuższe trasy i nie zdarł sobie całkiem skóry po wewnętrznej stronie nóg? Bardzo by mi coś takiego odpowiadało w klimacie rajdów turystycznych i terenów; jakoś nie mogę się przyzwyczaić do jazdy z saszetką, ledwie zejdę z konia - odpinam ją, pojemność też ma ograniczoną, a jeśli bluzka się podwinie, potrafi przeszkadzać... ale ja dziwna jestem  😉 w każdym razie przydałoby się mieć takie rzeczy jak nożyk myśliwski (dobrze zabezpieczony, nie zamierzam się samookaleczać), chusteczki do nosa, telefon komórkowy pod ręką, wszystko dostępne szybko i intuicyjnie... ale nie wiem, czy coś takiego istnieje  😀 martwi mnie też materiał i szwy w tradycyjnych spodniach trekkingowych, mam wrażenie, że jeśli nawet skóra na udach zostałaby w jednym kawałku, to po deszczu śliskie siodło + śliskie spodnie nie byłyby zbyt dobrym połączeniem... rajdowcy, co myślicie?

Dramka, przepiękne  😅
Laicy o koniach
autor: HorseSense dnia 25 marca 2013 o 15:15
Chłopak chce, żeby dziewczyna sama robiła różne rzeczy z końmi nie wytłumaczywszy jej wcześniej co i jak? Przecież to niebezpieczne, nawet jeśli chwilowo dość zabawne.


Zgadzam się w całej rozciągłości... ona usiłowała bajerować, że wszystko potrafi itd.  bo u nich w Bieszczadach to jeździła, jeździła, miszcz do potęgi n, ale po próbie rozczesywania grzywy wspomnianą kopystką szczerze w to wątpię. Mam problem, bo to właściwie jego koń, stajnia nie moja i niewiele mam do gadania, ale usiłuję mu wyjaśnić, że nie wszyscy są tacy końscy kozacy jak on bywa i  po prostu można nie wiedzieć i krzywdę sobie zrobić. Pochowałam potencjalnie niebezpieczny sprzęt do siodlarni, na klucz zamknęłam i kartkę wywiesiłam, że nieupoważnionym i tak dalej. Bo cóż, klucz zawsze w korytarzu wisi  🙄 (bez obawy, zamek podwójny, wiec w razie wu można zamknąć skutecznie).  Dobrze przynajmniej, że konisko spokojne, ja to na jego miejscu... 
WYBIERAMY BYKA ROKU!
autor: HorseSense dnia 25 marca 2013 o 15:04
Teodora, dzięki, "poprawiłam".
Jara - przepraszam, nie zauważyłam.
Często też się pojawia "umię, rozumię", znalazłam też "pszewodnika" i "przymroski", tak żeby nie było totalnego offa.  :kwiatek:
WYBIERAMY BYKA ROKU!
autor: HorseSense dnia 24 marca 2013 o 11:30
Ajj, ja ostatnio kazałam koleżance płukać jakieś cuś pod bierzącą wodą.
Poszłam do sklepu i poprosiłam, zamiast o WD-40, w wódę czterdzieści  😎
Denerwuje - doprowadza do białej gorączki! - dwaeścia i czysta zamiast dwadzieścia i trzysta.
Albo lą.ża - zamiast lonża. Lub z tej samej kategorii - pątyfikat  😉
Gry PC - western
autor: HorseSense dnia 24 marca 2013 o 11:17
Moja bratanica ma Akademię Jeździecką (logo 2 w podkowie) i przyznam się bez bicia, brat z żoną poszedł do teatru, ja położyłam ich dzieci spać i pograłam sobie  😉 zatrważająco fachowe to nie jest, ale oprócz skoków, jakiegoś dresażu dla ubogich i cross-country oraz zbierania jakiś gwiazdek czy tam punktów jest western... przyznam, że za bardzo to tego nie rozpracowałam (szczególnie nie wiem, o co lata ze sliding-stopem) no i nie jest to ani fachowe, ani stricte western, ale jeśli ktoś chce sobie pojeździć w siodle west w virtualu, nakupić kapeluszy i czapsów i poklikać strzałkami między tyczkami to ujdzie. Grałam jakieś 2,5h ( :icon_rolleyes🙂 więc specem nie jestem, no ale. Chciałabym mieć takie niezniszczalne konie  🙂 Akademią też bym nie pogardziła. Ale cicho sza, bo wychodzę na wariatkę
Laicy o koniach
autor: HorseSense dnia 24 marca 2013 o 10:55
Zapachniało tu starożytnym Egiptem i wybielaniem zębów moczem  😎 albo nowatorskimi praktykami Elisabeth Batory... oj, Biczowa, Biczowa, nie kombinuj.
Pamiętam, że w sanatorium jedna starsza pani wierzyła w resorpcję zbawiennych substancji poprzez picie własnego moczu, zachęcała mnie do spróbowania, z głebokim żalem odmówiłam. DeJotka, węszę pomysł na interes... dobudować SPA do stajni, nazwać toto jakoś z francuska albo po innym chińsku, L'Ordure du Cheval i jest git. A Babcia, jako żywa reklama, będzie stała na balkonie i powiewała grzywą (możemy dołożyć jakiegoś haflingera dla efektu). Iskierkowa niech się nie kuruje, z facjatą potwora będzie przestrogą dla niewiernych, takie na zasadzie before&after... Wchodzicie w to?
Choć jak dla mnie mit obalony, mam siano, nie włosy, a z gnojówką cokolwiek kontaktu miały  🤣

Wieści z frontu: Dzisiaj kolega zabrał dziewczynę do stajni i na romantyczny spacerek. Romantyczny spacerek w cztery osoby (w tym ja) i dwa konie w ręku. Po śniegowej brei i korzeniach w lesie. Nieszczęsne dziewczę w czujnym mini i legginsach przeżywało katusze na tle nie tylko temperaturowym, po dwudziestu minutach zaczęło zwalniać. No to cała kompania idzie trochę wolniej, nie odzywamy się do siebie, jest romantycznie jak w grobie. Dwuletnia klacz prowadzona przez owego kolegę zaczęła się w związku z tym interesować przyrodą, zatrzymywać, wąchać psie kupy, szukać zielonych liści i tak dalej. W pewnym momencie, kiedy już biedna M człapała niemiłosiernie wolno w swoich pięknych butach i ślicznej spródniczce, klacz się zatrzymała. Kolega półżartem woła do niej: Ruchy, ty mała durna, bo jak cię trzepnę! Na to z niedowierzaniem patrzymy - nie klacz, a M rusza do przodu dzikim kłusem  😀 w ogóle żal mi jej... nie lubię Barbie, ale jest sympatyczna i ma z tym chłopem skaranie boskie. Ostatnio przyszła do mnie i pyta, czy mam kopytka. Po dziesięciu minutach doszłam do tego, że chodzi jej o kopystkę, bo jej D kazał kopyta koniowi wyczyścić. Stwierdziła, że umie. Za chwilę wraca i mówi, że ten koń ma strasznie ciężką nogę i ona go zmusić nie może, żeby ją podniósł. Odparłam, że ten ślązak waży solidnie ponad pół tony i jeśli nie zechce, ona mu nogi siłowo nie podniesie. Trzeba go "poprosić" - mówię, powiedzieć "noga", ręką przejechać, w kończynę postukać i tak dalej. Stwierdziła, że rozumie. Za kilka minut skończyłam porządki, idę zobaczyć do stajni, jak jej idzie, a ona stoi naprzeciwko konia, głaszcze go po pysku i przemawia: Proszę, koniu, noga. Ładnie proszę, po dobroci.
Coś czuję, że będzie wesoło tej wiosny  🙂
Laicy o koniach
autor: HorseSense dnia 23 marca 2013 o 11:43
Eureka, tajemnica rozwiązana  😀 gratulacje dla Elbus
Przyprowadził dzisiaj delikwentkę po raz drugi i stwierdziła, że chodziło jej o paśnik  😎 bo widziała w lesie dla saren i myślała, że to dla naszych koni. Kiedy jej pokazaliśmy, jakie mamy, stwierdziła, że są szajskie, bo nie są drewniane, nie mają takiego fajnego daszku i nie dynda im słoninka...
kamykokrowka sprzęgło też juz słyszałam... ostatnio tłumaczyłam "przez płot" znajomym (po dwóch latach przekonywania, że kopyta lepsze, niż kółka, dali się namówić na naukę), że półparada może służyć do zasygnalizowania koniowi zmiany, jakiegoś nowego wymagania... skończyło się na "gaz, sprzęgło, ręczny... hamuj, hamuj. Gaz." Narzekali, że nie ma wspomagania kierownicy, kusi mnie, żeby ich na jakiegoś szportowca wsadzić  🏇 Byli za to zachwyceni ruszaniem pod górę i 4x4.
Pasałka mi się kojarzyła z pasterką czy kobietą wypasającą krowy  🙂
Laicy o koniach
autor: HorseSense dnia 20 marca 2013 o 18:20
Rozmowa stajennego kolegi z dziewczyną (niby nie laik, a jednak... o dziwo nie wyglądał na wstawionego):
- To ten Twój koń?
- Aha! {wielka duma}
- A czemu on taki mały?
- Taka rasa (hucuł). One są najszybsze, bo aerodynamiczne.
- {drobna konsternacja, dziewczyna chyba z Bieszczad} Ojej, a ja myślałam, że on będzie trochę... inny. Na facebooku masz zdjęcie z innym.
- No, bo to taki inny był. Wiesz, są Konie i Konie.
- A ten Twój?
- To akurat koń.

Ta sama dziewczyna zapytała, czy używamy pasałek . Ktoś ma pomysł?  🤔
"Szybcy i martwi"
autor: HorseSense dnia 14 marca 2013 o 18:54
Dzięki za uwagi, oczywiście zdaję sobie z tego sprawę i przyznaję rację (nie chciałabym, żeby mnie ktoś szarpał i pogarszał sprawę), ale sytuacja była wyjątkowa z kilku powodów:
a) dziewczyna wisiała do góry nogami, robiła się coraz bardziej czerwona na twarzy
b) obok siedział jej, notabene panikujący, chłopak, którego "sytuacja", w której wylądował, była znacznie gorsza (wgniecenia na drzwiach, dachu; nic mu się nie stało)
c) nie byliśmy pewni, czy oddycha, zostawianie jej w tej pozycji wydawało nam się niebezpieczne
d) jej chłopak twierdził, że po uderzeniu ruszała się, usiłowała "wygramolić", ale straciła przytomność
e) działo się to na takim za****u, że policja przyjechała po 15, a po 22 minutach; nie bardzo wyobrażaliśmy sobie wszyscy stawianie trójkąta na drodze, zapalenie papieroska na zderzaku i czekanie na rozwój sytuacji... było tuż przed Świętami, horrendalnie zimno
f) moją pasją są rajdy turystyczne, survival; mam spore doświadczenie w tej mierze, brałam udział w wielu kursach z zakresu I pomocy dla własnego spokoju i bezpieczeństwa otoczenia, stało się to takim moim "konikiem", notabene uważam, że każdy koniarz powinien końsko-ludzką pierwszą pomoc mieć obcykaną; kolega jest lekarzem sportowym i też umie ocenić sytuację
g)dziewczyna powiedziała do nas kilka zdań po jakimś czasie i chaotycznie, lecz zrozumiale określiła swój stan
h) trudność w wyciąganiu wynikała z ułożenia samochodu, zakleszczonych drzwi i tego, że zależało nam na wyciągnięciu bezpiecznym i jak najbardziej "nieruchomym".
Przepraszam za późną reakcję, ale nie było mnie na r-v już długo, to miło, że się przejmujecie  :kwiatek: dziewczyna miała jedynie stłuczoną rękę i bardzo się przestraszyła, chłopak szybko doszedł do siebie, na Święta oboje byli już w domu. Od pogotowia kolega otrzymał nieoficjalną pochwałę i przez następny tydzień nosił się jak paw  🙄
Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
autor: HorseSense dnia 03 lutego 2013 o 13:35
Konie są dla koniarzy, bryczki dla... hm... bryczków?, a pedały... no cóż.
Z góry zaznaczam, że do nikogo nic nie mam!  😀
Kto/co mnie wkurza na re-Volcie? Reaktywacja ;)
autor: HorseSense dnia 02 lutego 2013 o 16:27
Właśnie tak podejrzewam  😉 tego nie byłoby więcej niż łyżeczka, ale swoją drogą ciekawe byłoby wiedzieć, w jaki sposób koń by to ewentualnie trawił (w większych ilościach - choć oczywiście nikt by żywemu koniowi mleka w proszku czy zwykłego nie pchał szuflami). Podobno najlepiej przyswajalne jest mleko kozie, mój dziadek opowiadał mi, że na porządku dziennym były w jego czasach próby utrzymania źrebiąt bez matek właśnie na świeżym mleku kozim... tylko interesujący jest ewentualny wpływ laktozy na organizm dorosłego konia. Bo wiadomo - od dwóch cygar się nie umiera, a mimo wszystko szkodliwe toto.
Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
autor: HorseSense dnia 02 lutego 2013 o 16:20
To taka wersja minimalistyczna, bryczka bez bryczki  🙂 kiedy się znudzi, można przerobić na dwa rowery. Albo zaprząc swoje 89 centymetrowe kucyki (wiem, wiem, że bestie silne są) i się cieszyć  💃
Kto/co mnie wkurza na re-Volcie? Reaktywacja ;)
autor: HorseSense dnia 02 lutego 2013 o 16:17
Jeśli jesteśmy przy mleku i weganach (choć tych, mam nadzieję, konie definitywnie nie jedzą), była kiedyś w stajni dyskusja dotycząca masy krówkowo-kajmakowej, mianowicie: czy zawarte w niej mleko w proszku może koniom zaszkodzić {był pomysł jednego z właścicieli koni, żeby posmarować tym wędzidło młodej klaczy, która pluła miętowym smarowidłem z Gold Label}. I kwestia została nierozstrzygnięta ostatecznie. Ma ktoś jakieś naukowe dane dotyczące tego zagadnienia?  :kwiatek:
Filmy czterokopytne na You Tube :) (wlasne i znalezione)
autor: HorseSense dnia 02 lutego 2013 o 16:10
Jest śliczna  😍 i taka wzruszająca, że człowiek się rozmarzyć może na chwilę. A potem sobie myśli, że gdyby jego hucułki kochane zostały wypięte z bryczki, to zwiałyby w zupełnie innym kierunku. I czar pryska 😤 czas inwestowac w clydesdale!
Jak jeździć w teren?
autor: HorseSense dnia 02 lutego 2013 o 16:02
nagana, to masz fajnych znajomych. Ja karierę zaczynałam w Tatrach i Bieszczadach, a tam ludzie (oczywiście nie prawdziwi profesjonaliści, bo i tacy się zdarzają) "hajda na koń", zupełnie olewający cokolwiek. Jeździsz w teren? Przecież to nic trudnego! Konik, kijek i w drogę! A jak nie słucha - ostroga. Zawody - ooo, co innego. Może to mentalność "huculska"  😎
Potem: lepsze stajnie, lepsze konie... a snobom wydaje się często, że jak ktoś nie szusuje po ujeżdżalni, nie jeździ wysokich konkursów, a jego koń nie jest od kopyt do uszu wystrojony w najpiękniejsze akcesoria, to po prostu wieśniak (który hali ni ma). I kiedy ja jechałam bez wędzidła w teren na koniu, który miał zadatki na "sportowca", patrzyli na mnie jak na nawiedzoną albo głupią. Że konia marnuję, że patatajam po lesie, bo niewiele umiem. A na to, że konie z samymi sławami w rodowodzie bały się chmur, nie patrzyli.
Ludzie przyjeżdzający do stajni po raz pierwszy, drugi i widzący grupę jadącą w teren (przepraszam za tyle imiesłowów  😉 ) cieszą się "ooo, na przejażdżkę jedziecie!" i oczywiście też chcą, i wielkie fochy stroją, kiedy się im nie pozwala. Bo to przecież nic trudnego! Kiedy w końcu się człowiek ugnie i weźmie takiego delikwenta, jakiego opisywałam bodajże parę stron wcześniej, jego poglądy... się nie zmieniają. Bo koń dużo chętniej reaguje na komendę np. "kłus" w terenie, gdy wszystkie konie przed nim i za nim kłusują (takich guciów bierzemy w środek) i jeździec zadowolony - przecież to łatwe, przyjemne i koń słucha! A potem ujeżdżalnia i łzy w oczach, bo koń ciągnie, pcha się na ścianę i słucha tylko tego popędu stadnego, który w terenie pomagał.
Więc zgadzam się z Tobą w pełnej rozciągłości, jeżeli chodzi o prawdziwych koniarzy, znających się na rzeczy. Niestety, takich ludzi jest relatywnie mało... Mnie o zwykłych, szarych, niezorientowanych zjadaczy chleba chodziło  :kwiatek: i gratuluję konia przy okazji!
sklepy internetowe
autor: HorseSense dnia 02 lutego 2013 o 15:37
Dzięki dziewczyny  :kwiatek: miło słyszeć! Ja daję duży + dla Hidalgo, bo choć kupowałam przez telefon i odbierałam za pośrednictwem, wszystko było idealnie i kontakt świetny  🙂
własna przydomowa stajnia
autor: HorseSense dnia 01 lutego 2013 o 19:19
Dla mnie fenomenem są króliki: nie kąpią się, cały dzień śpią na bobkach i kopią w kuwecie, potem myją się własną śliną i zawsze sa pachnące, czyściutkie i puchate. Też tak chcę!  😅
Cariotka  👍 dla Twoich eleganckich koni! Już je kocham  😍
Pod siodłem "wybierają", a duże nie zrobią siusiu publicznie. Tylko jak biegają samopas takie świnie (bo wiedzą, kto to sprząta  😎 )
własna przydomowa stajnia
autor: HorseSense dnia 01 lutego 2013 o 18:43
Kupy są straszne  😎 i wszechobecne. Jeśli kiedyś sobie życie ułożę, własnego zwierza nareszcie zakupię i będę miała czas, to kupię taką duuużą kuwetę...  😀 w gruncie rzeczy konie są takie inteligentne i "trenowalne", a kotek czy piesek nie s** po całym wybiegu. Dostrzegam ich złośliwość - we własnym boksie robią mniej więcej w jednym miejscu, a na padoku - kupy ułożone równomiernie i rozsmarowane  🙄
_Gaga, rozumiem, że pod tym sianem siedzi przerażona właścicielka tudzież zakamuflowany komandos? Nie przejmuj się, ja w tamtym roku (pamiętacie mrozy stulecia) zajeżdżałam baardzo wybuchowego młodzika i nie chciałam stracić postępu podczas zimy, więc założyłam kask (pod kask kominiarkę), termobryczesy, termobuty, kurtkę narciarską i przydużą kamizelkę ochronną, na rękach czarne rękawiczki... Oczywiście dostało mi się od antyterrorystów, a jakaś przechodząca obok płotu babcia widząc mnie z batem do lonżowania mało co nie zeszła na zawał  🏇

Cariotka, kiedyś szuflowałam kupy, a przy ogrodzeniu stało kilku wiejskich chłopaków "z przypadku" i zalewali się ze mnie. Odwrzasnęłam, że "ja im pokażę!", pół żartem, pół serio. Poszłam do stajni po bat do lonżowania, żeby przegonić hucuły na drugie pastwisko, wracam, a goście wieją  😂
Ogłowia
autor: HorseSense dnia 01 lutego 2013 o 17:56
Przepraszam, że się wcinam, ale zostałam poproszona o pomoc i zamierzam Was w tym celu wykorzystać  😀 jestem wyjątkowo średnio zorientowana w ogłowiowym rynku, ponieważ w całej karierze kupiłam tylko cztery ogłowia (w tym dwa bezwędzidłowe). Konie, na których jeżdżę, nie są moje i mają dopasowany rząd, a mój wydzierżawiony też miał sprzęt w zestawie  😎
Szukam ogłowia w cenie do 300 zł (im więcej zostanie, tym więcej będzie można wydać na wędzidło) na konia, który nie ma problemów typu wywalony jęzor czy otwarty pysk i z powodzeniem jest jeżdżony bez nachrapnika (więc fajnie byłoby, gdyby po odpięciu z paska nie został brzydki "kikut", z którym nie ma co zrobić). Mile widziane subtelne, a zarazem miękkie i wygodne paski, nie rurki. Co do naczółka czepiać się nie będę, bo sensu nie ma, skoro zawsze można dokupić, ale dostałam wytyczne, że ma "jak najmniej rzucać się w oczy", więc sorry, wielbicielki kryształków  🙂
Najlepiej byłoby poznać opinie użytkowników, bo google mam  😉
Nasza-Klasa, photoblogi itp. - "kwiatki" ;)
autor: HorseSense dnia 01 lutego 2013 o 17:38
Takiego sposobu mocowania to ja jeszcze nie widziałam  😲 jaki to ma sens w ogóle? Wydaje mi sie, że ciągnąc za wodze tylko drażni konia wędzidłem, a cała para idzie w kantar  🏇 jakiś nowy natural?
A trzyma się na Kropelce, polecam, działa  😎 pół tubki na język i nie puści
sklepy internetowe
autor: HorseSense dnia 01 lutego 2013 o 17:32
Z tym Okserem nic się nie da zrobić? Może gdzieś zgłosić? R-v mnie przestrzegła i uratowała  😀 ale nie każdy może mieć takie szczęście. We wszystkich wynikach wyszukiwania wyskakuje "okser", "okser", pozycjonowanie w Google ma straszne.
Czy ktoś kupował w sklepach: Lagat, Herdzik? Przepraszam, że się z tym Herdzikiem już drugi raz narzucam, ale choć ich ceny bardzo mi się podobają, nie chcę czekać na towar w nieskończoność (i odebrać zniszczony/nie taki).
Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
autor: HorseSense dnia 01 lutego 2013 o 17:21

dziekuje za ta szybka odpowiedz
ale to co widzialem klacze  to nic dla mnie
nie podobaj mi sie te koniki co sa na waszei stronie
dziekuje slicznie powodzenia kwestia gustu
pozdrawiam


A to już w ogóle piękne  🤔 trzynogie konie sprzedajesz? Bezgłowe? Hucuły?  🙄 może nie są różowe i nie mają skrzydeł? Co za wysublimowany gust, pozazdrościć klienta  🤣 chociaż ja też to znam: sprzedawałam hucuły i dowiedziałam się, że "panii! ja osła nie chcę!", albo "to tu jest koń? przepraszam, nie zauważyłem..."
Końska rewia mody cz. VII (2013)
autor: HorseSense dnia 31 stycznia 2013 o 20:26
Co Wy wszyscy widzicie w tych eskadronach? :P


Ja w nich widzę niezniszczalność  🙂 mój niegdysiejszy służy trzeciemu koniowi, był przeżuwany, tratowany, tytłany w gnoju, żyje i ma się świetnie  😀 ale szmatoholicy mnie tu zaraz na stosie spalą za brak szacunku  😎

pantofel - świetny  🙂
własna przydomowa stajnia
autor: HorseSense dnia 31 stycznia 2013 o 20:16
_Gaga, zostawiłam forum włączone i poszłam zrobić bratu, który przyszedł w odwiedziny, herbatę. On zerka ciekawie i kiedy wracam, rzuca taki komentarz do Twojego zdjęcia (on tak serio, laik w sprawach końskich - za wyjątkiem wędzideł, lat 35, chłop jak dąb):
- Booże, te konie są strasznee!
-  🤔 Bardzo ładne  😎
- Nie o to chodzi, one są takie DZIKIE!! O, patrz, tu nawet schron jest!

Wiatróweczka przez dziurę i Cię te straszne bestyje nie zjedzą  🤣

Ja przeżywam szok egzystencjalny po wyczyszczeniu na sucho dziesięciu kucowatych z błota pośniegowego i kup. Ale tak myślę... Przyjdzie wiosna, będzie błotko. Przyjdzie lato, będą owady. Przyjdzie jesień, będą deszcze. Eh. Ktoś ma ochotę poczyścić niederkowanego sierściucha?  🙂

edit: powiedział jeszcze, że to MUSI być schron, bo po co byłby zielony? Zielony to kolor maskujący (żeby konie nie zauważyły, co pod nosem mają)...
hucuły.
autor: HorseSense dnia 31 stycznia 2013 o 20:05
Nie zgodzę się jednak z tym, że selekcja powinna się opierać wyłącznie na użytkowości koni. Zaraz mielibyśmy masę hucułów po 125 cm, albo takich po 155 cm. Hucuł ma wyglądać jak hucuł, ma się ruszać jak hucuł


Jasne, z tym też się zgadzam  🙂 chodzi o to, że maść nie ma znaczenia ani w użytkowaniu hucków, ani nie ma uzasadnienia historycznego (bo tradycyjnie nikt ich na maść specjalnie nie hodował). Camargue, andaluzy, fryzy - zgoda, na tym polega ich rasowość. A pomysły dotyczące hucułów mi się nie podobają  🙂
Widziałam kiedyś klacz (miała jakieś roślinne imię, Pigwa bodajże), ojciec srokaty hucuł z dużą ilością białego, matka siwa kucka rasy pikuś, wyszedł bardzo jasny konik krypto z właściwie tylko jednym wąskim pasmem brązu na grzywie (można wyciąć  🤣 ) i voila, siwek  😀 wygląd, budowa i charakter typowo huculski
hucuły.
autor: HorseSense dnia 30 stycznia 2013 o 21:38
To jest w ogóle dziwne, bo przez moje chciwe łapska przeszło wyjątkowo dużo hucułków i jakieś 80% było albo srokatych, albo z odmianami (o krypto nie wspomnę)... niedługo okaże się, że Jaśmin nie był hucułem  🙂 wydaje mi się, że to trochę zawracanie gitary... hucuły od zawsze spełniały jedną funkcję - użytkową, i nikomu nie przeszkadzało, że mają krótkie, krowie nogi, grube brzuchy i generalnie niepiękny wygląd, a teraz czepiają się czegoś, co na użytkowość wpływu nie ma. Nie spotkałam się nawet z hucułem, który z racji braku pigmentacji byłby głuchy albo miał problemy ze wzrokiem  🙄 Z hucułów nigdy nie zrobi się drugich arabów (ponieważ je uwielbiam, nie powiem, że to "inna liga"😉, ale założenie zawsze było takie same: niedrogi w zakupie i utrzymaniu wytrzymały, sprawny konik (niekoniecznie czysty rasowo). I nie wiem, dlaczego srokatość jest be. No, ale ja dziwna jestem  🤔wirek:

Aj, przepraszam, przerwałam Wam dyskusję, dziwnie wyszło  :kwiatek: mnie tu nie byyyłoooo...  😜
DIY, czyli sprzęt wykonywany samodzielnie
autor: HorseSense dnia 30 stycznia 2013 o 20:46
Nie śmieję się, bo bardzo ładny  🙂 ja bym więcej nie doszywała, żeby nie przedobrzyć, ale jak kto lubi  :kwiatek:
Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
autor: HorseSense dnia 30 stycznia 2013 o 20:43
Boże, a taki ładny!
Ja rozumiem, że kucyki mają moc (jeden mnie przeciągnął po bandzie przedwczoraj), i że szetlandy mogą teoretycznie nieść 120 kg, ale to przesada... taki młody, taki ładny, jeszcze jeśli weźmie go ktoś, kto sobie z ogierkiem nie poradzi (bo one aspiracje miewają wielkie  😉 ) 😕
Aż bym sama wzięła, gdybym mogła.
Filmy czterokopytne na You Tube :) (wlasne i znalezione)
autor: HorseSense dnia 30 stycznia 2013 o 17:14
Mam nadzieję, że nie było "kretyna na koniu":


Tragiczne, ale zawsze poprawia mi humor (błahaha! changing into voltopire), trzeba oglądnąć do końca  😀
sklepy internetowe
autor: HorseSense dnia 30 stycznia 2013 o 17:10
Bardzo nudne, więc ja tego nie wypowiem (choć mam na myśli).
Ja chciałam polecić zooplus, choć muszę się bez bicia przyznać, że z rzeczy końskich to kiedyś na szybko jakiś kantarek zamawiałam, ale często kupuję akcesoria i pokarmy akwarystyczne i zawsze wszystko przychodzi szybko, w idealnym stanie i fajnej cenie  🙂 ciekawy jest też program lojalnościowy dla stałych klientów
Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
autor: HorseSense dnia 30 stycznia 2013 o 17:06
Kolor musi być ruszowy. Końecznie  😀
Tak sobie czytam i myślę, że naprawdę tragiczny jest fakt, że ci, którzy się nie znają, r-v nie czytają. Nic nie czytają. Czytają ci, którym to potrzebne w dużo mniejszym stopniu. A jeśli już laik coś przeczyta i zada jakieś głupie pytanie, to tutaj go wyśmieją (yeah, kocham czytać takie wątki  😎, chyba zrewolciałam), a na galopuje czy innych oświeconych forach taki sam laik ze zdjęciem z neta w awatarze odpowie mu, używając słów "ląża" "zebranie" i "przeganaszuj go troche"... i wszyscy są happy  😅 ehh, idę na inne forum wypowiedzieć się na jakiś temat, o którym nie mam pojęcia...  👀
Co straszy nasze konie: jak wielkie oczy ma strach? Dlaczego konie się boją?
autor: HorseSense dnia 30 stycznia 2013 o 16:57
Najpiękniejsze w płoszeniu się są hucuły.
Klacz huculska, na której jeździłam trochę w młodości (nazywała się jakoś śmiesznie, Traszka czy coś takiego) na widok czegoś strasznego stawała w miejscu i szła stępem do tyłu. Nawet najgorszy tyłkoklepacz mógł (teoretycznie) na niej jechać w samotny teren, najwyżej by tyłem do stajni wrócił  😂
Hucułki mają często manierę płoszenia się czegoś, co "kiedyś tam było". Oduczenie płoszenia się klaczy na wysokości strasznego krzaka (podobno absolutnie nic się tam nie wydarzyło  🤔 ) zajęło mi dwa tygodnie, podobnie z nieistniejącym od dobrych paru miesięcy strachem na wróble. Taśmy do grodzenia + wiatr = wybitne chody boczne, za to kolorowe szmatki - nic. Koń mojej koleżanki obawiał się jesiennych liści, które "wzburzał" kopytami... wiecie, o czym mówię - kiedy warstwa liści jest gruba i nogi się zapadają, a dzieci z chęcią w niej buszują i szurają, Misiek dostaje szaleju.
Znałam też klacz, która pod siodłem mogła iść pośród deszczu i piorunów, a na padoku umierała ze strachu  🤔wirek:

Ale i tak nikt nie pobije jednej quarterki, która odsadzała się, kiedy ktoś powiedział "buuudyń..."  😎
Nasza-Klasa, photoblogi itp. - "kwiatki" ;)
autor: HorseSense dnia 30 stycznia 2013 o 16:38
Nie wiem czy można nazwać to kwiatkiem, no ale:
Poznajecie naszą słynną zmiloscidokoni? Wg.mnie głupota...  :/


Ajj, nie znacie się! U mnie w stajni wielcy ludzie popatrzyli na to zdjęcie i powiedzieli, że ona "sprawdza, czy koń ma czysto pod pachami". Pachnie mi trochę moją znajomką, która uparła się, że będzie konia "jeździć na komendy" i kiedy chciała galopować, darła się "GERONIMOOO!!!" a potem piszczała "stój, stój, konikuuuuu"! Lofciająca konisie dziewczynka i kozak już z osobna są groźni, razem - strach się bać. Swoją drogą natury to w tym za wiele niw widzę  🙄
Jak jeździć w teren?
autor: HorseSense dnia 30 stycznia 2013 o 16:27
Z dzikami bywają różne przygody, kto zobaczy w lesie dzika, niech na drzewo (na konika?) szybko zmyka  😉 swego czasu w okolicy było pełno dzików, znalazła się nawet grupa "poszukiwaczy wrażeń" - stadko skaczące z przydrożnych krzaków wprost pod auto, takich akcji było kilka, aż ktoś w nie w końcu wjechał i się opamiętały (do tej pory pamiętam malowanie znaków "UWAGA - DZIK", chyba wszyscy, których nosy były w pobliżu, zapamiętają na zawsze  🙂  )
Z jazdami w teren jest taki problem, że społeczeństwo uważa je za mało... hm, nie wiem - trudne? ambitne? eleganckie? Myślę, że niektórzy uważają tereny za coś prostego, trochę nieprofesjonalnego, ot takie wożenie tyłka na koffanym konisiu. Dobre dla jeźdżców rekreacyjnych i dzieciaków. Do tej pory pamiętam, jak wydzierżawiłam konia (utalentowany, ale strasznie zahukany - bał się wszystkiego, był wiecznie spięty) i jako remedium przez najbliższy miesiąc przeprowadzałam lwią część treningów w terenie, chodziłam na spacerki w ręce i pod siodłem itp.. Po pewnym czasie, kiedy czyściłam konia, zostałam "napadnięta" przez właścicielkę i współklubowiczów z prośbą, żebym na miłość boską nie jeździła ciągle na te przejażdżki i nie zapuszczała TAKIEGO konia!  😲 no comment...
Niedaleko mojej dawnej stajni było nadleśnictwo, z którym ostatecznie pogodziliśmy się przywożąc konno chińskie dania na wynos wygłodniałym leśnikom  😎
Nasza-Klasa, photoblogi itp. - "kwiatki" ;)
autor: HorseSense dnia 26 stycznia 2013 o 14:10
http://www.galopuje.pl/konie,uzda,21442.html
Łał, tylu nowych rzeczy się dowiedziałam! Po tylu latach! I o rzędzie, i o ortografii... Kocham dzieci  💃

http://www.galopuje.pl/konie,co-lubia-nasze-konie-a-czego-nie,19809.html
To też słodkie  😍 nareszcie się dowiedziałam, że mnie jednak lubią...

Najgorsze jest to "nie znam się, więc się wypowiem". No i poczucie "miszcza"  🙄
sklepy internetowe
autor: HorseSense dnia 26 stycznia 2013 o 13:46
Ja zamawiałam w Czempionie, mają sklepy w Rzeszowie i Dębicy, chociaż czasami wybór mały i trzeba poczekać. Pisałam już o nich w tym wątku, bardzo fajny kontakt, można stargować cenę, jak dla mnie plusem są też trudno dostępne gdzie indziej marki - w moim przypadku Podium  😅
"Szybcy i martwi"
autor: HorseSense dnia 24 stycznia 2013 o 14:03
Mnie najbardziej głupota naszego społeczeństwa denerwuje, która powoduje, że o jakimkolwiek bezpieczeństwie nie ma mowy... Jechaliśmy przez Bieszczady tuż przed świętami, ciemno, ale droga uczęszczana, nagle samochód z naprzeciwka zjechał w bok, zobaczyliśmy przez ułamek sekundy tylne światła, a potem przednie już po drugiej stronie. Dachował. Zatrzymaliśmy się, dzwonimy przez ulicę. W samochodzie dwójka młodych ludzi, chłopak wysiadł sam, prowadzącą dziewczynę trzeba wyciągnąć, nie odzywa się, nie rusza. Staramy się, jak możemy, żeby nie zrobić jej krzywdy, cucimy, sami nie damy rady jej wyciągnąć. Jest w mega niewygodnej pozycji, ale już zaczyna mówić. Dookoła duży tłumek, ludzie wyciagają komórki i... robią słit focie. Miałam ochotę dać im wszystkim w ryj, za przeproszeniem. NIKT nie podszedł pomóc. Na szczęście historia skończyła się happy endem... ale na pewno nie dzięki "miejscowym"  🤦
Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
autor: HorseSense dnia 17 stycznia 2013 o 11:57
To "wstawianie na dożywocie" dla chorych koni i dwukrotne karmienie słomą mnie rozłożyło. "Boksy sprzątane raz w tygodniu" jako impreza...  🤔wirek:
sklepy internetowe
autor: HorseSense dnia 16 stycznia 2013 o 11:58
Kochani, czy ktoś kupował w sklepie Herdzik?  :kwiatek: Wyszukiwarka daje mi wyniki stare i niezbyt pochlebne, ale zdumiewają mnie ceny. 200 zł za czaprak bawełniany podszyty wełną naturalną, 50 zł za wełniany tunel na popręg i kilka innych "ciekawostek", martwi mnie tylko, czy to a) nie szajs straszny, b) nie fikcyjne rzeczy, które zobaczę po miesiącu albo wcale.
+ dla Amigo, sprzedawcy mają wielką cierpliwość do wybrednych  😎
+/- dla GNL, zamówienie było nieduże, a szybko obsłużyli i niezłe zgrzebło dodali. Z kolei ostatnio sprzątając skrzynkę znalazłam zapytanie do nich, ma już rok i nie odpowiedzieli. Dowiedziałam się wszystkiego na temat tego, co w GNL chciałam kupić, od pani z Amigo.
+/- dla Czempiona, można tam znaleźć ciekawe rzeczy i o cenę się potargować  😉 , z kolei ze wszystkiego mają po jeden-dwa modele, dobrej jakości, ale niewielki wybór czasami przeszkadza. Mają Podium i Pro Light.
Końskie preferencje muzyczne
autor: HorseSense dnia 16 stycznia 2013 o 09:26
Wątek może dziwny, ale i obserwacje dziwne  🙂
Jeżdżąc w różnych stajniach, natknęłam się na ciekawe zachowania koni dotyczące muzyki lecącej z głośników. Jednym muzyka "nie przeszkadza", inne - biegając luźno - wyraźnie dostosowują swoje kroki do rytmu, natknęłam się nawet na kilka wałachów (o dziwo klacze "czują" muzykę dużo mniej), których mniej lub bardziej taneczne ruchy doprowadzały widzów do euforii. Z moich obserwacji, konie z wiekiem nieco "obojętnieją" na muzykę, choć dobrze mi znany czternastoletni ciemny gniadosz z niewielką generalnie ochotą do ruchu (po operacji tylnej nogi) ożywiał się niesamowicie, kiedy leciało Dobry Den . Shakira z kolei doprowadzała go do szału, niezależnie od wykonywanego repertuaru. W innej stajni konie złościły się okrutnie na dżingiel wiadomości Radia Zet. Niezaprzeczalnie koń ma znakomity słuch, ciekawią mnie jednak takie nietypowe zachowania i ich możliwe przyczyny (btw, jeden z "tańczących" wałachów został sprzedany w ręce pewnej pani, która przygotowywała go do występów z muzyką i skarżyła się, że bardzo trudno znaleźć właściwy podkład - konisko automatycznie skracało kłus albo bardziej wybijało przy "plim, plim, plim" czy "bum, bum, bum" [ach, to fachowe nazewnictwo  🙄 ], poza tym "gibał się na boki"  😀 )
Zbiór mniej i bardziej prawdopodobnych przyczyn:
- wspomniany ciemny gniadosz pracował kiedyś na granicy polsko-czeskiej i stąd jego sentymentalne zamiłowanie do czeskiego (aliantom podobno mówi nie  😀iabeł: )
- dane utwory zawierają w sobie dźwięki niesłyszalne dla ludzi, a odczuwalne dla koni (efekt "psiego gwizdka"😉
- źrebaki i młode konie nauczyły się synchronizować kroki z matką, po okresie treningu nauczyły się, że mają chodzić tak, jak chce człowiek
- mają przykre lub przyjemne skojarzenia z danym utworem (ktoś sugerował, że "Wiadomości" zwiastują nadchodzące jedzenie, ale z drugiej strony dżingle słychać wielokrotnie w ciągu dnia - konie mają chyba znacznie lepszy zegar biologiczny)
- ludzie często kierują końmi "do rytmu" (mało kto słysząc Marsz Radetzkiego jedzie stępem na długiej wodzy, a przy Hallelujah źle i mało dynamicznie się skacze)
- konie wykonujące sztuczki do muzyki szybko nauczyły się, że sztuczka = jedzenie, głaskanie i  uwielbienie tłumu  😅
- zmiany głośności i rytmu pobudzają je w sposób naturalny, jak strzały z petardy
- jeźdźcy, szczególnie ci jadący samotnie (tzn. oczywiście koń jest obecny  🙂 ), słuchając muzyki popadają często w rozkojarzenie i koń ma więcej "luzu", może trochę oszukiwać, samemu kontrolować swój chód [z tym sprzeczne są niektóre przykłady]
- spokojna, "posuwista muzyka" przypomina głos, jakim wyrażany są pochwały, a agresywna i szybsza - ponaglające okrzyki, cmoknięcia
- po prostu mają wyczucie rytmu  😎

Jakie są Wasze doświadczenia? Zapraszam do dyskusji i proszę krzyczeć, jeśli temat już był (nie znalazłam)  :kwiatek:
Laicy o koniach
autor: HorseSense dnia 16 stycznia 2013 o 08:50
Ostatnio - ale to bardziej tragiczne, niż śmieszne - trzy dziewczyny skaczące, jeżdżące konno od dobrych kilku lat (serio!) jadą na hucułach w teren. Ja na czele. Jadę, jadę i słyszę prowadzoną rozmowę:
1 - ej no, ciągle mi się schyla do roślin, głupia!
2 - mnie też tak robił, ale jeśli dasz mu bacikiem po nosie  🤔 to przestanie!
3 - jak go pacniesz w oko, też zadziała! (I mądrym tonem do 1: Jakbyś jeździła rajdy częściej, to być WIEDZIAŁA!)  😲 Ja sie tam gotuję. Zwróciłam grzecznie uwagę - nic. A że cierpliwości nie mam do takich typów, dostały 👿 Na to odparły, że ja się nie znam, że ja je poniżam i że one sobie nie życzą. Nie wiem, gdzie to dodać  🤔wirek: , ale jak dla mnie - laicy pełną gębą. Widać nie staż jeźdźca czyni... ktoś się poczuwa?  👀

Z kolei z gatunku rzeczy sympatycznych: mój brat, poważny mąż i ojciec mający wiecznie nikłą nadzieję, że kiedyś znormalnieję  🤣 rozmawiał ze mną przez telefon gdzieś tak o piątej rano (siostra potrzebna to dobra siostra), zaspani jesteśmy okrutnie. Niestety, obowiązki czekały i musiałam się rozłączyć. Na to:
B: (zieeew) A no co, znowu idziesz do tego swojego Ihasia?
J:  🤔 [czy ja o czymś nie wiem?  😎] - Do KOGO?!
B: No, tego, Patatajka?
J: [cisza] Do Largo?
B: Noo. Nigdy nie pamiętam (ziew), bo on ma takie głupie imię!

Ten sam braciak opiekował się mną kiedyś podczas grypy. Opieka wyglądała tak, że produkował olbrzymie ilości herbatki malinowej, a ja siedziałam przy komputerze. W końcu zwabiony moimi entuzjastycznymi pomrukami przyszedł i pyta:
B: A te sznurki to po co?
J: To ogłowie wędzidłowe.
B: Aaa, to takie masz?
J: Tak [z dumą, że coś jednak zapamiętał], tylko o jakieś 200 zł tańsze  🙂
Po czym nastąpiła dyskusja ta tle "to po co Ci takie drogie" i dalsze pokazywanie munsztuków, bosali i tego typu losowych rzeczy "na łeb" ze sklepu internetowego. Munsztuk - przetrzymał. M Kalifornijski - przetrzymał. Bosal - jeszcze zrozumie. Pelham - wytrzymał. Hackamore mechaniczne mu się podobało. Ucieszona postępem chciałam mu pokazać dwie ciekawiące mnie nowinki. Przy bezwędzidłowym typu dr Cooka stwierdził, że "nie ma pasków wędzidłowych" i że to w ogóle jest szajs jakiś, ale po wytłumaczeniu przyznał, że pomysł dobry. Był nawet zaciekawiony, dopóki mu nie pokazałam "czegoś" i nie kazałam zgadywać. Najpierw stwierdził, że to pęta (na łeb?), potem, że obroża, ale kiedy powiedziałam mu, że to wędzidło bezogłowiowe, wściekł się do  granic możliwości. I stwierdził, że tylko wariat albo niepoczytalny (i tu spojrzenie na mnie  😀iabeł: ) kupowałby WĘDZIDŁO BEZOGŁOWIOWE I OGŁOWIE BEZWĘDZIDŁOWE. I od razu dał mi na zbicie gorączki...

A, i jeszcze numer stulecia. Znowu z bratem  😀iabeł: Przyjechał dwa lata temu krótko po Wielkanocy jakiś Węgier, jego współpracownik handlowy, nocował u niego i pewnego razu po wspólnym śniadaniu bratowa (lepiej mówi po angielsku od obu), dzwoni do mnie płacząc ze śmiechu i mówi, że już po moim koniu. Ja:  😲 , o co jej kłusuje...? Przeraziłam się przez chwilę, a ona na to mi cytuje rozmowę Braciora z Węgrem {przytaczam z zapisków}:
W: Excuse me, do you have some horse radish?
B: (dumny) No, we don't, but we have Largo, there's also Finezja and Kasztan...
W: (zmieszany) So... could I have it? I'd like to eat some largo with bread, I've heard that it's your traditional dish.
😵
Już po nim...! Sliced & chopped  🍴
termobuty
autor: HorseSense dnia 11 stycznia 2013 o 19:09
Ja mam Kodiaki (kupione na zasadzie "z braku laku dobry kit" w trakcie poświątecznych czystek magazynowych) i sobie chwalę, kilka rajdzików zimowych już w nich przejechałam i jest OK, nie należy się zrażać, jeśli są "na styk", ponieważ futerko łatwo się uklepuje po kilku jazdach, są przyjemne, ciepłe, niezbyt piękne - ale wszystkiego mieć nie można - i łatwo się ubiera  🙂 , o, takie właśnie: [url]http://www.amigo-konie.pl/22-hkm-termobuty-kodiak.html[url], tylko 2 uwagi: mają trochę zawyżoną rozmiarówkę i niskie skarpetki zjeżdżają z pięty  😲 . Przy wyższych - wszystko dobrze.
Zadziwiające, nietypowe ogłoszenia
autor: HorseSense dnia 11 stycznia 2013 o 17:30
Czy mi się tylko wydaje, czy dzieci od "prezętu" nie mają nie tylko "zbytnich umiejętności jeździeckich"  😎 ale też kasków na głowach  🤔wirek: ?! Ja widziałam kiedyś ogłoszenie "SPRZEDAM KONIA MŁODY NA TRZECH NOGACH LATA" i oczyma wyobraźni widziałam już młodego trzynożnego pegaza  😀iabeł: a tu zwykły galopujący pod jeźdźcem szaraczek... zgadzało się za to, że młody, 2 lata. Zdarzyło mi się również usłyszenie od "hodowcy koni" wyrażenie "koń z umiejętnościami raperskimi" o tkającej kobyle  🤣 i jeszcze, że "no, taak, bardzo zgrabnie tańcuje"... w odpowiedzi na zamieszczone pytanie dotyczącego umiejętności konia "ujeżdżeniowca" rzekomo przygotowanego do N i wyżej...  💃

edit: oczywiście tkającej, nie łykawej  🙂 sorry, myślenie mi nie działa  🙄