Sonika

Konto zarejstrowane: 11 kwietnia 2015
Ostatnio online: 26 lipca 2024 o 23:39

Najnowsze posty użytkownika:

kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Sonika dnia 25 lipca 2024 o 11:27
Ania1988, na spokojnie, konie są zwierzętami i tak naprawdę te trudne sytuacje z nimi uczą Nas najwięcej, więc może potraktuj to jako dobrą okazję do nauki właśnie, bez strachu a z ciekawością jak już ta kompetentna osoba się pojawi. Dobra reakcja właściciela, że nie olał, nie powiedział że coś źle zrobilaś tylko stara się pomóc i rozwiązać sprawę.
Dacie radę
Body Modifications ( dawniej "piercing, tatuaże " )
autor: Sonika dnia 24 lipca 2024 o 00:37
FurryMouse, jeden mam nad piersiami to mało widzi słońca sam z siebie, smaruje bo smaruje ale tu problemu nie było
Drugi jest na ramieniu i rok temu miałam biała plamę 😂 więc teraz jak wiem że będę długo na słońcu to smaruje całe ręce obydwie filtrem
A tak na codzien sam tatuaż i na razie jest ok

Tylko też ja mam ciemna karnację i szybko opalam się na brązowo
Więc nawet smarowanie nie sprawia że mam blade ręce w porównaniu się reszty
Body Modifications ( dawniej "piercing, tatuaże " )
autor: Sonika dnia 23 lipca 2024 o 18:15
Ja też tylko filtr na obydwa , 50-tka obowiązkowo, od czerwca do września prawie że codziennie chyba że nie wychodzę z domu to nie
No i normalnie balsam jak na ciało.
Nic więcej nie robię, jeden mam 5 lat drugi 4 lata, wyglądają cały czas tak samo.

Ale w tym temacie to coś mi się robi normalnie jak widzę na basenie czy nad jeziorem piękne tatuaże u ludzi i kurna szare, nie zadbane wcale 😡
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Sonika dnia 16 lipca 2024 o 16:35
Aniad, według mnie też - coś z instruktorem nie tak.
Nie jedno dziecko wyprowadziłam ze strachu i nigdy nic na siłę. Różnie z różnymi dziećmi, każdy ma swoje tempo, bywały takie dzieci co anglezowanie na pierwszej lonży się zaczynalo a były takie co 5-6 pierwszych lonży to był stęp, później stęp wyciągnięty bo bały się prędkości.
Takie teksty do 9 latki która się boi 🤦 jakie trzymanie nogami? Na początku nauki, żeby się zakleszczyć od startu?
Jeśli córka nadal chce a się boi to próbujcie gdzie indziej. Warto z nią też pogadać, że strach jest normalny i że to dobrze że o nim mówi, żeby się nie bała mówić bo się zatnie całkiem.
I że przyjdzie moment że takie puszczenie rąk nie będzie już straszne.
Body Modifications ( dawniej "piercing, tatuaże " )
autor: Sonika dnia 14 lipca 2024 o 22:02
keirashara, rób, każdy chyba miewa takie zawiechy przed, szczególnie pierwszym tatuażem ale zobaczysz po jakie będzie fajne uczucie.
Choć ja mojego pierwszego żałuję teraz, żałuję wzoru i miejsca to i tak się cieszę że go zrobiłam wtedy. Pokręcone ale tak jest.
I serio ciężko skończyć na jednym 😄 nie wierzyłam w to dopóki nie zrobiłam sama.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Sonika dnia 08 lipca 2024 o 18:08
To się trzyma jak wodze w rękach ?
Razem z wodzami, cały czas ?
Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
autor: Sonika dnia 04 lipca 2024 o 18:18
To i jak "zajeżdżony" a miał na sobie siodło i ktoś na nim raz siedział 🤣 wszystko w ogłoszeniach jest kwestią rozumienia definicji danego słowa przez ogłaszającego
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Sonika dnia 27 czerwca 2024 o 22:07
Ja tam się zastanawiam jak wsiąść z brzuchem w 8-9 miesiącu?
I jak jest z balansem ?
W sensie prawdopodobnie zmiany balansu się nie odczuwa bo to się dzieje powoli, choć może się mylę.

Znajoma dostała też info od ginekologa, że jeśli jeździła przed ciążą to może i jeździć w ciąży. Choć przy pierwszym dziecku zrezygnowała to przy drugim już wsiadała na stępa ze względu na kręgosłup, jazda jej bardzo pomagała na plecy.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: Sonika dnia 27 czerwca 2024 o 12:08
Dziękuję wszystkim za odpowiedzi
Nie myślałam że aż tak dyskusja się rozwinie.

Krótko wyjaśniając sytuację z tamtym koniem- nadal się Nim opiekuje, nie porzuciłam go. Nadal place za weta i kowala, kupuje pasze dodatkowe. W tym momencie koń stoi na wolnowybiegówce z drugim emerytem i sobie żyje, łazi, wygląda dobrze, strzałki wyleczone w końcu po wielu w sumie latach walki.
Przyjeżdżam czyszczę i wyjeżdżam bo strach w te upały robić cokolwiek z sercowcem.
Mam świadomość, że każdy dzień może być ostatnim.
Niegdy nie pomyślałam że jak on chory to nara.
Po prostu okazało się że potrzebowałam kilku miesięcy resetu wtedy, od stajni od wszystkiego. Czy koniowi działa się krzywda ? Nie, był karmiony, był doglądany, jakby się coś działo to miałabym telefon i przyjechała bym.
Jakby miał nwm ścięgno zerwane to byłabym codziennie żeby to naprawić albo mu choć ulżyć. Z sercem nie zrobię nic.
Więc sory ale ataki że porzuciłam konia bo zachorował są bezpodstawne.

Poprosiłam o radę, na zasadzie właśnie waszych historii, których trochę tu było. Jak Wam się ułożyło życie, czy ktokolwiek właśnie kupił konia w podobnej sytuacji jak moja i czy żałuję czy nie żałuję. Żeby poczytać o doświadczeniach bo z tego można wynieść lekcje.
I za wszystko bardzo dziękuję.
Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
autor: Sonika dnia 24 czerwca 2024 o 18:29
trusia, ja mam sportractive
Nie pokazuje oczywiście gdzie kłus gdzie galop
Ale mi się przynajmniej nie gubi i jest jeździectwo do wyboru
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: Sonika dnia 24 czerwca 2024 o 15:27
Przepraszam bo trochę zaatakowałam Was niepotrzebnie
Koń to takie marzenie od dzieciaka, które mam wrażenie że nigdy nie zostanie spełnione.
Bo wątpię że jak założę rodzinę to będzie mnie stać, może jak odchowam dzieci czyli za jakieś 20 lat, czyli wtedy kiedy już fizycznie nie będę miała tyle siły ile teraz i i tak będą dzieci ( o ile będą) które zawsze będą moimi dziećmi, ważniejszymi niż koń i nawet dorosłym będzie się pomagać.
Ja wiem że dla większości mieć za dużo pieniędzy i nie mieć na co wydawać wydaje się dziwne. Tylko ja nigdy dużo nie potrzebowałam. Nawet mając teraz kasę wolę kupić coś na vinted po taniości

Pogadam jeszcze ze znajomymi, jak oni to widzą.

Ale fakt że po prostu odloze te 20tys na lokatę i niech leżą
W ciągu tego roku uzbieram jeszcze z 10 tys, które też włożę na lokatę.
Wiem jaki to stres jak masz konia i dzwoni telefon ze stajni, wiem jaki to stres jak pod tyłkiem poczujesz że jest nieregularność w ruchu albo puścisz konia na pastwisko z obcym koniem i niewiadomo w jakim stanie wrócą albo jak widzisz dzień przed rajdem ( do którego się przygotowywaliśmy ponad pół roku) jak twój koń dostaje kopa i porusza się na trzech nogach. Czy potrzebuje stresu teraz, może tak

Właśnie chciałam pojechać w teren w tym tygodniu, bo tego potrzebuje - nie ma wolnych koni. Więc będę siedzieć w domu 🤷
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: Sonika dnia 24 czerwca 2024 o 13:33
Wyjaśniając - nie potrzebuje konia do sportu, nie zamierzam nic trenować, w niczym startować, nie mam nawet boj bo nigdy nie była mi potrzebna
Chce konia, którego mogę wziąć po prostu w teren jak mam wolne od pracy
Jeżdżę na tyle dobrze, że sobie dam radę i żadnych ciągów czy parkurow robić nie będę. Pojeździć po placu dla wytrenowania szczegółów czy popracowaniem nad mięśniami żeby później pojechać na 4 dni rajdu.
Dla niektórych to wystarcza.
I dokładnie to robiłam przez 2 lata, gdyby nie to, że koń sercowo już nie wyrabia to robiłabym dalej.
Potrafiłam z bojącego się wszystkiego Araba po wyscigach, bez mięśni, panikujacego bez stada, z niedotykalnymi nogami, z krzywymi kopytami, który nie chodził dobre X lat zrobić konia który bez problemu poszedł 4 dni rajdu, jezioro, wchodził wszędzie jak czołg, był w pełni kontrolowalny, I zrobiłam to sama.
Byłam przez dwa lata dzień w dzień w stajni i robiłam tam wszystko, dosłownie. Wiem jak to wygląda, nie jeden problem widziałam i słyszałam.

I tak finansowo - boje się że jak coś się stanie to będzie problem. Tylko kto z posiadaczy koni ma odłożone te naście tys na czarną godzinę ? Wątpię że wszyscy mają.

Już mam upatrzone 3 konie, kwestia obejrzenia i decyzji, dlatego do sierpnia.

Tak zostawił mnie facet a przez niego ja wcześniej zostawiłam konie. Odżywa we mnie teraz stara miłość i chęć powrotu do lasu na końskim grzbiecie po prostu, bo przez prawie rok zapomniałam jak fajne to jest.

Także chyba jakaś wiedzę mam.
Moc z tym jednym koniem wypracować wieź i to porozumienie bez słów- miałam to już, wiem jakie to fajne i wiem że na żadnym obcym, szkolkowym koniu tego nie wypracuje.

I niestety nie mam możliwości dzierżawy, dzierżawa też nie da mi tej swobody że mogę jeśli będę chciała wziąć tego konia i wyjechać na drugi koniec Polski (nie mówcie o kosztach bo jestem ich świadoma i na pewno na taką decyzję się wcześniej przygotuje)
Nie da tej niezaleznosci

Tak naprawdę to ja już rok zbieram pieniądze, bez celu kompletnie.
Nie wiem na co zbieram, na mieszkanie nigdy nie uzbieram, na wakacje nie chce jechać sama, samochód mam, co inwestować ? Też nie wiem po co bo z moich 20tys dużego zarobku nie będzie
Tak trzymam te pieniądze niewiadomo na co, żyjąc szarymi dniami z dnia na dzień, niestety tak wygląda moje życie teraz
Myślałam o kredycie na mieszkanie ale nie jest w stanie sama go spłacać i nikt mi samej go nie da. Partnera brak.
A wywalanie 1,5tys na spłacanie czyjegoś kredytu to wolałabym wywalać na konia.

I na psa też się tylko wydaje, nie ma z niego pożytku, tylko żre śpi czasem szczeka bez powodu. A ludzie mają psy

Mogę wsiąść nawet za darmo na obce konie ale to nie to
Moge też nie robić nic i pewnie na tym się skończy
Wiem że piszę jakbym podjęła decyzję i kupię
Ale znając mnie nie kupię.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: Sonika dnia 23 czerwca 2024 o 17:47
keirashara, naprawdę jestem świadoma kosztów jakie są u mnie w okolicy, te 2 z 4 lat miałam konia na wyłączność, finansowo też i bywało różnie, był wet i leki, była konieczność kupowania jedzenia i sprzętu
Tylko właśnie czy koń żeby ratować psychikę to dobry pomysł, bo próbowałam innych hobby- pole dance basen rower- ale po kilku miesiącach stwierdziłam że nie ma sensu dalej. Z końmi tak nigdy nie miałam bo wiedziałam że no to żywe zwierzę i muszę pojechać choć polonzować, ruszyć tyłek z domu bo nikt tego za mnie nie zrobi. Też sam fakt, że coś ćwiczymy, coś co się np przyda w terenie później, coś co ma sens.
A pole dance no fajnie fajnie ale po kilku miesiącach już wiedziałam że na zawody nie pojadę, progres jest niewielki i tak naprawdę nie wiem po co to robię.
Że siła ale wychodzę do ludzi, z którymi mam o czym gadać o co pytać, że jestem w temacie długo i jestem szanowana też z własnym zdaniem.
Też własny koń- moje zasady , moja decyzja co je, kiedy chodzi i czy psikam ogon czy nie psikam.

Kowal jest w stajni regularnie, z resztą i wet i kowal mieszkają 3km od stajni. Z wetami fakt bywa różnie, szczególnie w nocy jak się coś dzieje ale nie było sytuacji w przeciągu 15 lat jak jestem w koniach żeby nikt nie przyjechał. Kowal jest co 6tyg i tak do innych koni, kupa prywaciarzy więc jest się pod kogo podłączyć

W sierpniu będę mieć 3tyg urlopu i tak planowałam żeby koń przyjechał, żeby na początku spędzić z nim jak najwięcej czasu.
Już nawet widziałam 3-4 które chciałabym obejrzęć
Wiem że potrzebuję jakiegoś sensu w życiu, też mieć powód żeby nie być zwolnionym z roboty, bo teraz to mi wszystko jedno czy pracuje czy nie. Mogą mnie zwolnić.
Tez widzę tych wszystkich ludzi co sobie trenują, cieszą się z postępów, jadą kiedy chcą i jak chcą i o ile jeszcze nie dawno nie rozumiałam z czego się cieszą tak teraz im zazdroszcze.
Bo wiem co znaczy więź z tym jednym koniem, dogadanie z Nim i praca na naprawdę drobnych sygnałach.
Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
autor: Sonika dnia 23 czerwca 2024 o 17:24
keirashara, no rozumiem rozumiem
Byłam pewna że jak ktoś ograniczy to jest dostarczona bo te wiadomości docierają tylko odbiorca nie ma powiadomień i tego nie widzi.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: Sonika dnia 23 czerwca 2024 o 17:08
karolina_, stajnia jest taka gdzie dojeżdża sporo wetow i kowali, blisko Lublina. Buckamnka na miejscu a jak zajęta to inna w promieniu 15km.


Bardziej argument Ollala, do mnie przemawia bo mam siano w glowie
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: Sonika dnia 23 czerwca 2024 o 17:07
xxagaxx, wiem że tak to wygląda

Jakby finansowo mnie to aż tak nie przeraża, ubezpieczyć też bym ubezpieczyła. Z wypłaty miesięcznie odkładam w tym momencie jakieś 2tys i tak i tak ( mogę odkładać więcej ale nie mam tak naprawdę po co), nie wydaje pieniędzy bo nie mam na co, kupie sobie sukienkę raz na dwa miesiące.
Bardziej się boje że to może być chwilowa chęć ucieczki od wszystkiego i zajęcia się koniem
Bo na ten moment nie mam ( poza pracą) żadnego celu w życiu, nic mi się nie chce robić bo nic do niczego nie prowadzi a tak bym miała stworzenie pod opieką, które np trzebaby przygotować do rajdu i potem pojechać rajd jako cel i się dobrze bawić, nie martwić że nie mam konia bo jak chce to jadę i w teren na cały dzień, nikt mi nie odmówi
Głupie szukanie po volcie kantara zajmie czas i będzie to czas potrzebny dla konia
Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
autor: Sonika dnia 23 czerwca 2024 o 16:25
keirashara, o dzięki
Czyli ta osoba mnie nie ograniczyła , po prostu olewa wiadomości 😂
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: Sonika dnia 23 czerwca 2024 o 16:22
Może średni wątek ale nie wiem co myśleć już. Potrzebuje albo kopa w tyłek albo potwierdzenia, ogółem opinii ludzi dłużej ode mnie siedzących w koniach i z większym doświadczeniem życiowym.
Moje otoczenie po prostu przyjmie moją decyzję 😅

Problem - nie wiem czy kupować konia czy nie
Jeżdżę od wielu wielu lat, technicznie i z treningiem sobie poradzę sama a mam też w stajni fajne osoby które pomogą w razie co. Także o to, że sobie z koniem nie poradzę to się nie martwię.
Przez ostatnie 4 lata miałam pod opieką konia, tak naprawdę w papierach nie mój ale traktowałam go jak swojego. Także też wiem z czym wiąże się bycie właścicielem. Koń niestety zachorował i nie jestem w stanie wsiadać ani nic trenować. Jedynie co to go czyszczę i daje marchewki. Kosztuje mnie tylko kowal w tym momencie i nie zamierzam rezygnować. Mam też trochę sprzętu już, tak naprawdę brakuje tylko siodła, które mogę pożyczyć przynajmniej na początku od znajomego.
Powiedzmy że stać mnie na zakup mam te 20tys odłożone ( patrzyłam w ogłoszeniach to konie które mnie by interesowały są po 15tys więc lekki zapas na weta i transport)
Stajnie jestem w stanie zorganizować za 800-900 zł niedaleko mojego domu, jestem w stanie to miesięcznie płacić.
Powiedzmy że te 1000-1200zl miesięcznie na konia jestem w stanie przeznaczyć ( czyli odkładałabym te kilka stówek w dobrych miesiącach na tzw czarna godzinę)
Konia potrzebuje do chillu w terenie i rajdów kilka razy w roku tak naprawdę, niestety nie mam możliwości wydzierżawić ani jeździć na czyichś.
Być może udałoby mi się też dogadać w stajni że za pracę byłby tańszy pensjonat czy też prowadziła bym jazdy na moim koniu.
Wygląda niby fajnie ale:
- kupię konia, mogę zapomnieć o wyprowadzeniu się od rodziców, po prostu nie uciagne finansowo obydwu spraw
- niby mogę sprzedać jak coś się wydarzy ale nie ma nigdy pewności że koń się nie kontuzjuje i że będzie kłopot ze sprzedaniem
- nie mam rodziny swojej ale nie ukrywam że zaczynam o tym myśleć
- wiecznie wszystkim mówię że własny koń to tragedia XD że nie warto kupować bo to stres obowiązek i jak już się kupi to mniej się jeździ a więcej zmienia opatrunki
- boje się że to tak pięknie wygląda a w realu nie dam rady utrzymać i będę żyć od 1 do 1.
- boje się że przy pracy 8-16 będzie i tak problem żeby być u konia te 3-4 razy w tygodniu.
- nie wiem czy w ogóle się łapać za to w momencie w którym posypało mi się życie prywatne , zostałam sama i nie wiem czy to nie jest chwilowa chęć po prostu posiadania jakiegoś celu w życiu
Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
autor: Sonika dnia 23 czerwca 2024 o 15:48
keirashara, oooo a ja byłam pewna że szare, że dostarczono ale nie odczytano
Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
autor: Sonika dnia 23 czerwca 2024 o 14:48
Ja byłam zarejestrowana chwile drabcio,

Mam pytanie- jak ktoś mnie ograniczy na messengerze to moje wiadomości będą od razu jako dostarczone ( to szare kółeczko) czy że niedostarczone (białe kółeczko) ?
Mam podejrzenia co do jednej osoby ale wiadomości zazwyczaj sa jako niedostarczone i zmieniają się na dostarczone .
Może ktoś wie jak to wygląda, ta osoba nie jest u mnie w znajomych więc nie jestem w stanie inaczej tego sprawdzić.
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: Sonika dnia 18 czerwca 2024 o 19:14
Sankaritarina, oj w życiu bym nie dała kucyka rodzicowi,jak widziałam jak rodzice puszczali uwiaz bo koń szarpnął do trawy 🙃

Miałam sytuację jak Nevermind, I odpowiedziałam że chętnie porozmawiam ale za 15min bo wtedy skończę jazdę. Ona dalej , że "jej dziecko chce na konika i czy można i jak" no to ja znów to samo że odpowiem na pytania za chwilę bo w tym momencie prowadzę jazdę.
Ja głupia myślałam że to dobrze że prowadząc jazdę nie rozpraszam się i chce skupić uwagę na tej jednej osobie, że to pozytywnie wpłynie też na Panią bo zobaczy profesjonalizm i będzie wiedziała że jej dziecko będzie zaopiekowane

Po tych 15min poszłam do stajni a Pani już nie było.
Za to w necie był piękny obdarowujący komentarz , że Pani została bardzo źle potraktowana, zwyzywana i w ogóle brud i smród 🙃
Co mnie wkurza w jeździectwie?
autor: Sonika dnia 17 czerwca 2024 o 09:20
Po tych historiach, które się tutaj ( i nie tylko tutaj nasłuchałam) to ostatnio miałam dużą zagwostkę czy nie wyprosić Pań rowerzystek z naszego terenu. Co prawda tylko stały na drodze i obserwowały koniki, ale wiadomo co moze przyjść do głowy.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Sonika dnia 15 czerwca 2024 o 09:37
Facella, bardzo ciekawa wiedza

Choć np ja miewam gorsze okresy odkąd nie jeżdżę konno.
Nie wiem czy któraś z dziewczyn ma obserwację jak we wpisie ?
Sprawy sercowe...
autor: Sonika dnia 13 czerwca 2024 o 19:17
Uwielbiam czytać historie
I też uważam że ludzie są tak różni i życie robi czasem takie fikołki że ja naprawdę już nie mówię "nigdy"
Pół życia mówiłam że jak konia to nigdy nie siwego i nie mniejszy niż 160cm i co mam siwego kurdupla 😆 i jestem z tego bardzo szczęśliwa teraz.
Sprawy sercowe...
autor: Sonika dnia 13 czerwca 2024 o 15:20
keirashara, no właśnie bo on zadawał pytanie - po co właściwie być w związku?
I tak naprawdę nie mam w głowie nic, oprócz posiadania dzieci ( choć coraz więcej jest patchworkowych rodzin, gdzie mama i tata jest ale żyją kompletnie oddzielnie) co zapewnił by tylko związek.
Spotkanie rozmowa- przyjaciele zapewnia to samo
Bliskość emocjonalna- przyjaciele, rodzeństw
Seks też się da znaleźć bez związku
Poczucie bezpieczeństwa - jak ciągle widzę ludzie się kontrolują, martwią, pilnują wzajemnie, nawet bezpiecznie nie da się wysłać facetowi jakiegoś bardziej odważnego zdjęcia bo nie wiadomo czy nie rozpowszechni.
Tak naprawdę związek kojarzy mi się z kosztami finansowymi, z musem robienia pewnych rzeczy no bo jesteśmy w związku, z aferami o byle co, z koniecznością wyrzeczeń.
Gdzie są plusy i korzyści ?

Nie wiem, może mam dość. Bo teraz zaczęłam pisać z innym facetem i on po jednym dniu wysyła mi serduszka i dla mnie to jest strasznie dziwne w drugą stronę. Człowieku nie znasz mnie kompletnie, już serio wolałam tamtego i bardziej olewcze dyskusje niż jakiś lovebombing od startu
Sprawy sercowe...
autor: Sonika dnia 13 czerwca 2024 o 12:17
mindgame, ciężko w to uwierzyć też niestety, jak ktoś robi hot/ cold cały czas to jest wręcz uzależniające. I tak się czułam jak on zaproponował spotkanie to byłam jak w 7 niebie, a to przecież taka podstawa.
Do tego racjonalizowanie jego zachowania- że nie chce robić mi zbyt dużych nadziei bo wie że i tak nie wytrzymam braku spotkań i odejdę zostawiając go.
Że wiedziałam, że w przeszłości się bardzo przejechał na dziewczynie i bał się tego samego, dlatego tak uciekał w inne zajęcia żeby nie dopuścić do siebie zbyt dużych emocji.
Też ja zrobiłam z siebie ofiarę a nie byłam święta, mam nadal duże problemy emocjonalne i liczyłam że on to wszystko zabierze ode mnie, że w końcu on ułoży mi życie, wręcz spychałam na niego odpowiedzialność za wszystko. Proste że to wyczuł a na początku relacji to zdecydowanie Red flag i powód do wycofania. I stawiał granice które ja ciągle przekraczałam, żeby nie wiem udowodnić mu że "on mówi że nie chce ale tak naprawdę chce"

Niestety jestem osobą która nie potrafi zostawić tematu od tak, uważam że wszystko dzieje się po coś i ze wszystkiego da się coś wyciągnąć więc analizowałam, analizuje i pewnie jeszcze długo będę analizować to co się działo. Dzięki temu widzę moje emocje i co się ze mną działo i dlaczego. Taka autoterapia chyba 😄
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Sonika dnia 13 czerwca 2024 o 11:49
xxagaxx, dokładnie , ja myślę że jazda bez strzemion jest super i działa tylko musi być parę warunków spełnionych - bezpieczny koń, któremu zaufamy , w miarę równy w kroku nie mega wybijający i potrafiący chodzić różnym tempem kłusa, dobre siodło - które nie obetrze nas po 10min a przede wszystkim ktoś bardzo ogarnięty z ziemi kto będzie wiedział jak to poprowadzić żeby właśnie jeździec Nam się nie wystraszył i nie zakleszczył.

I tak naprawdę im wcześniej zaczniemy wprowadzać jazdę bez strzemion tym lepiej bo od początku uczymy równowagi na ciele a nie na strzemionach+ jak delikwentowi wypadną strzemiona w czasie nauki ( a wypadną nie raz) to jest szansa że nie spanikuje od razu podciągając nogi do góry żeby na gwałt łapać strzemię bo bez tego umrze tylko będzie w stanie wydłużyć nogi i siąść na spokojnie poczekać na strzemię czy zatrzymać konia.
Sprawy sercowe...
autor: Sonika dnia 13 czerwca 2024 o 11:45
Sankaritarina, no w dzisiejszych czasach, wśród młodych ludzi (myślę tu o osobach poniżej 30rż) to podtrzymywanie tego kontaktu to głównie pisanie na messengerze.
Tylko pytanie czy taka relacja gdzie pisze się może i noonstop ale spotkań brak bo nie ma jak to w ogóle relacja?



Tak z lekka zmieniając temat, już nie pamiętam kto ale ktoś polecił książkę "Dlaczego mężczyźni kochają zołzy" i też ją polecam. Przeczytałam i sporo zmieniło się w moim postrzeganiu siebie.

mindgame, wybiera pracę ponad związek o ile związek istnieje. Na początku związku nie ma, u mnie tak było, nie byliśmy razem, nie miał żadnych zobowiązań co do mnie, tak naprawdę nic nie musiał i nie musiał wybierać. Albo inaczej wybrał to co było latwiejsze- olać dziewczynę i mieć święty spokój na zajęcie się sobą.
Jak tylko za bardzo naciskałam, zaczynałam mieć wymagania co do niego to on się wycofywał, zaczynał mnie odpychać żeby on przypadkiem nie zobowiązał się do czegoś.
Tez co innego czułam i widziałam na żywo a co innego było potem w necie. Na żywo był czuły, dbający, zadowolony że mnie widzi, nie chciał kończyć spotkań a w necie oschły, jakby wrócił do ponurej rzeczywiści i wiedział że znów praca mu zajmie 90% czasu w tygodniu i serio nie może sobie pozwolić na angażowanie się w cokolwiek bo będzie zaniedbywał mnie więc na wszelki wypadek nie inicjował nic. Z resztą sam przyznał że lepiej zrezygnować i się nie starać zanim ten drugi ktoś zauważy że to nie ma sensu i odejdzie.
Oj nauczył mnie ten chłop dużo, mam wrażenie że ciągle uczy.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Sonika dnia 12 czerwca 2024 o 18:52
jeryh0, z doświadczenia mogę powiedzieć że jak zaczęłam to wszystko właśnie tak rozbierać na części to się za bardzo skupiałam na mięśniach, kościach a za mało na czuciu. Dopiero jak odpuściłam i wyjezdzilam też swoje ( po 50km przez 3 dni w siodle nie ma szans że będziesz coś robić siłowo, po prostu samo się wszystko będzie już robić) to zrozumiałam jak ma być.
Anglezowanie ma być po prostu w harmonii z koniem i tak naprawdę na każdym koniu będzie trochę inaczej bo też każdy jest inaczej nauczony i ujeżdżony ( choćby z przykładaniem łydek do zagalopowania na konkretną nogę, wszyscy zawsze uczyli że zewnętrzna do tyłu a poznałam już kilka koni które zagalopowuja od wewnątrznej łydki). Nisko, tyle ile koń wymaga , wczucie w ruch ( bo każdy krok też może być z lekka inny, jak koń zobaczy dziurę czy delikatnie go zaboli noga) nie na siłę to nie zawody kto wyżej zaanglezuje.

I jeśli koń nie reaguje na Nasze pomoce a nie ma trenera który podpowie to trzeba po prostu szukać rozwiązań, na co zwierzak reaguje lepiej na co słabiej a kiedy nas olewa a kiedy nie rozumie.
Sprawy sercowe...
autor: Sonika dnia 11 czerwca 2024 o 18:13
EMS, no ale byliście razem przed rozłąka, byliście razem w czasie i po.
Kojarzę takie pary gdzie jedno wyjeżdżało za granicę zarobić i nie zawsze się udawało ściągnąć drugą połówkę. I też to przeżywali.

mindgame, no u nas wyglądało to tak bardzo często, że ja pracowałam 8-16 lub 8-17 a on zazwyczaj według grafiku 22-6, 18-2 , 14-22 a w praktyce 22-10, 18-6, 14-3 i wracał do domu spać ( godzina drogi do domu w jedną stronę) bo bardzo często tak było że kończył pracę o 10 a na 14 miał znowu. Nigdy nie wiedział kiedy skończy. Bardzo rzadko miał dwa dni wolnego pod rząd, święta oczywiście nie istnieją bo wtedy najwięcej pracy. Do tego wyjazdy na granice coraz więcej i częściej, oddają im wolne tam daleko od domu więc nie jest w stanie nic nadrobić. Nawet umówienie się do lekarza to była jakaś masakra.
W ciągu 3 miesięcy miał 170h nadgodzin, których nie chcieli za bardzo oddawać jako dni wolne.
Niestety niektórzy tak pracują.
I nie usprawiedliwiam go, bo pomimo to się widywaliśmy. Potrafił przyjechać na 2-3h wcześniej, śpiąc po 4h ciągle ale i mi było głupio bo widziałam jak zasypiał.
Sprawy sercowe...
autor: Sonika dnia 10 czerwca 2024 o 17:42
EMS, co znaczy że czekałaś?
Ktoś powiedział że za 2 lata będzie gotowy i nie miałaś nikogo w między czasie ?
Bo to takie ryzykowne jednak było chyba.
Nie oceniam, dopytuje

Oprócz odległości - a jak ona pracuje 6-22 a on 22-6 , 6 dni w tygodniu 😂 tego też nie pogodzisz. Bez perspektyw, że to się zmieni. Dobra zostają niedzielę, ale też inne rzeczy są - rodzina, dom, niektórzy mają np konie.
Jak sobie przypomnę całe dnie w stajni, tak naprawdę 7 dni w tygodniu, mała kameralna stajnia bez wyjazdów na zawody. Nie ma szansy nawet kogoś poznać a co dopiero utrzymać to.
A nie zostawię głodnego stada koni, nieogarniętej zasranej stajni żeby spotkać się z facetem i potem nadrabiać stajnie do 2 w nocy . Raz w tygodniu to jeszcze ale czesciej- jak ?
Niestety życie jest w dzisiejszych czasach porąbane i nie nastawione prorodzinnie i prozwiązkowo.
Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
autor: Sonika dnia 09 czerwca 2024 o 21:35
Sivrite, Mel B polecam
Nie do końca pilates ale można całe ciało robić lub jakieś partie
Ja np ćwiczenia na tyłek lubię bo to jedyne na rynku nie obciążające dodatkowo kolan, które konie mi niestety zniszczyły.
Sprawy sercowe...
autor: Sonika dnia 09 czerwca 2024 o 21:32
obydwie macie rację myślę keirashara, i Ollala,
Bo świat nie jest czarno- biały.
Ktoś odchodząc bo studia bierze na klatę że nawet jak wróci za 3 lata to prawdopodobnie nie będzie co zbierać bo szansę że ta druga osoba będzie wolna i zainteresowana no są małe. Jakieś są, pewnie. A też nikt normalny nie poprosi tej drugiej osoby- zaczekaj, wrócę za 3 lata 😂
Nawet zdrady ludzie wybaczają i wracają do siebie. A to mi się wydaje jakieś kompletnie nie pojęte 🤷
Sprawy sercowe...
autor: Sonika dnia 09 czerwca 2024 o 10:38
Dziękuję.
Może i overthinking ale ten overthinking nie raz mi życie i tyłek też uratował więc nie jest to zawsze złe.
Sprawy sercowe...
autor: Sonika dnia 08 czerwca 2024 o 20:38
Nie do końca odnoszę się do sytuacji.
Bo temat skończony. Uwierzyłam że on nie chce i trudno. Mieliśmy trochę kontaktu po tamtej sprawie i wiem wiecej. Ja z tym nic nie zrobię już.

Bardziej sobie przypominam jak było, a że mam analityczny umysł to myśli wracają. Nie umiem tak bez refleksyjnie zamknąć tamten czas, bo to też byłoby głupie żeby nie wyciągać wniosków na przyszłość.
Nie usprawiedliwiam nikogo, bo tak naprawdę decyzji " nie chce teraz związku" nie trzeba usprawiedliwiać, każdy ma do tego prawo czy z powodu wyjazdu czy z jakiekolwiek innego, nawet jeśli w teorii osoby są dla siebie idealne.

Po prostu chciałam wzbudzić dyskusje na ten temat, czy serio zawsze tak twardo kobiety stawiają sprawę - albo ja albo np. wyjazd. I jak wybiera wyjazd to pa raz na zawsze, bo jemu nie zależy.
Też teraz troszkę bogatsza w doświadczenie wiem, że rzucanie całego dotychczasowego życia dla kogoś kogo się dopiero poznało i nawet padła deklaracja spróbujmy być razem jest jedną z największych głupot, zrobiłam to a nie powinnam bo się okazało że to nie to i nie wyszło by nawet jakbyśmy spróbowali. No ale na początku wydawało się że to ten jedyny i że zależy. Więc dlaczego jak facet robi podobnie- stwierdza że woli wyjechać na studia za granicę, studia do których się przygotowywał latami, niż zostać i zacząć budować cos z w sumie obca kobietą to jest facet któremu nie zależy. Po prostu myśli racjonalnie nawet jak się zakocha.
Zostawia temat i ewentualnie po powrocie odzywa się znowu. I temat wraca i są razem- o to mi chodzi czy w ogóle znacie takie historie?
Czy jak miłość i związek to musi pyknac od razu, mam być tą najważniejsza w jego życiu a jak nie to nara?

Nie pytam po to żeby się dowiedzieć czy M wróci do mnie. Nie wróci, to taki typ, za duże ego żeby wrocił bo musiałby się przyznać że wcześniej zrobił źle.
Sprawy sercowe...
autor: Sonika dnia 08 czerwca 2024 o 16:18
Tylko wy zakładacie że już jesteście w związku z daną osobą, jest jakaś deklaracja, no to jasne że jak jedna osoba nie patrzy na drugą to coś nie gra i to nie jest ta osoba.
Ja mówię o spotkaniu kogoś kilka razy, właśnie takiej ok pół rocznej znajomości, która fajnie progresuje, jest poczucie że coś mogłoby być z tego, że mogłaby być deklaracja gdyby nie czynniki zewnętrzne, np konieczność wyjazdu. Więc się wycofuje jedna albo i dwie osoby z tworzenia czegokolwiek dalej. Pozostają na zasadach znajomych albo i brak kontaktu.
Czyli odpowiednia osoba jest. Albo choć taka powiedzmy z potencjałem.
Jeśli ich drogi przetną się znów, za jakiś czas , lepszy czas powiedzmy, bo już nie trzeba będzie kombinować jak to budować i poznawać się będąc 1000km od siebie , próbować się poznawać przez internet czyli tak naprawdę nie poznawać się wcale+ doświadczenia o których piszecie. Wtedy będzie to ta sama osoba co wcześniej ale i w odpowiednim czasie.
Sprawy sercowe...
autor: Sonika dnia 07 czerwca 2024 o 22:13
mindgame, dla mnie, i tak to rozumiem, znaczy że spotyka sie osobę, która jest ok ( na tyle na ile zdążyliśmy ja poznać bo ludzie się poznają czasem i 10lat), pasuje Nam, podoba się, czujemy coś do niej jest chęć budowania czegoś i ta druga osoba to odwzajemnia.
Ale... właśnie to ale.... wszyscy mówią że jak się chce to się da. Tylko życie nie jest czarno-białe. Ten nieodpowiedni czas, np. za chwilę wyjeżdżamy na rok za granicę, albo dłużej niż rok, nie wiemy ile to zajmie albo pracujemy tak że się kompletnie mijamy, na początku to zabije każdą relacje. Więc walka o relacje, która dobrze się zapowiada ale to nic pewnego będzie tylko problematyczna. Bo nie poznamy się lepiej, bo będziemy cierpieć obydwoje nie mogąc się zobaczyć. Więc w tym momencie lepiej odpuścić, nie mieć w głowie że ta osoba, która lubimy na której Nam zależy siedzi w domu czekając ( potocznie mówić bo można wychodzić do ludzi a i tak czekając cierpieć) albo martwić się czy nie zdradza. To jest nieodpowiedni czas.
I owszem można zmienić pracę, można nie wyjechać albo zabrać ze sobą. Ale na początku relacji- serio? Aż tak by się zakochać żeby rzucić całe swoje życie, stracić co się wypracowało i pojechać na drugi koniec świata. Wątpię.
Bo chyba spotkania tych odpowiednich osób nie da się zaplanować i nie zawsze jest to w super momencie życia, że obydwoje chcą i mogą.
Więc osoba super i jest duża perspektywa ale nie w tym czasie. Więc się rozchodzą i wracają do siebie dojrzalsi, pewniejsi i z większymi możliwościami w lepszym momencie, ale w między czasie na siebie nie czekając. Nie siedząc w domu z nadzieją i będąc wiernym tej jednej osobie, bo to chyba nie warto.

A z porównaniem do koni, rozumiem. Faktycznie nie porównywalne kwestie.
Sprawy sercowe...
autor: Sonika dnia 07 czerwca 2024 o 19:44
Terapia terapią ale przyszła mi do głowy myśl a że no nie mam doświadczenia i mało wiem o tym świecie to szukam po prostu ludzkich historii ( google teraz to jakaś masakra tam się nie da nic wyszukać już). Stąd moje pytanie tutaj, chce się pouczyć wzorców i poszukać co może mi pasować a co nie.
Jest takie powiedzenie: odpowiednia osoba w nieodpowiednim czasie.
Z tego można założyć że skoro osoba odpowiednia to odpowiedniego czasu można się doczekać, serio tak jest ? Czy to źle sformułowane powiedzenie. Znacie kogokolwiek gdzie się udało doczekać czy wrócić po pewnym czasie do tej samej osoby ?
Jeśli tak to możecie opowiedzieć historię?

Bo przekładając trochę na przez Nas tu wszystkich zrozumiały język. To trochę tak jakby jeździć konno rok, niby coś tam się umie już i dostaje się w prezencie 3 letniego ogiera który umie raptem chodzić na kantarze. Ogółem idealny koń- z potencjałem dużym, jeździec tak samo, no jakaś nic porozumienia jest ale jakby ta para spróbowała to i tak i tak będzie katastrofa, wyjdą poranieni obydwoje o ile się nie zabiją nawzajem. Do tego małe doświadczenie jeźdźca i problemy zewnętrze z tym związane ( nieznajomość kosztów, potrzebnego czasu, innych spraw jak opieka, wet)
No ale pół roku później, rok później gdzie konia się wykastruje, ktoś go ujeździ, praca zostanie włożona a jeździec obyje, dojrzeje, nauczy - to już może być super para.
Czy rezygnuje się wtedy z tego konia i szuka innego zapominając o tamtym ?
Można doczekać odpowiedniego czasu.

Czy w relacjach międzyludzkich też tak to działa ? Czy nie macie żadnych doświadczeń swoich czy innych że coś takiego wypaliło?

Głupie porównanie do pary koń- jeździec
Ale też proszę o dyskusje a na przykładzie który rozumiem lepiej tłumaczyć. Nie mówię że mam rację, właśnie szukam gdzie jest błąd w moim rozumowaniu.
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Sonika dnia 03 czerwca 2024 o 12:07
Pytanko o lizawke solną.
Konie zostały przetransportowane na wolny wybieg, na razie w lecie bez wiaty, mają sporo zadrzwień, budynki obok, także wiatr czy deszcz w lecie przynajmniej nie będzie dla nich problemem.
Ale lizawka, po prostu 10kg soli z minerałami, nie miałam jak inaczej jak po prostu zawiesić na drzewie. Gdzie jednak przy mocniejszym deszczu będzie moknąć.
Macie może doświadczenia jak szybko taka lizawka zostanie zdegradowana nie przez konie a właśnie przez deszcz ?
Albo inaczej czy robić jakis daszek czy na spokojnie ?
kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy
autor: Sonika dnia 25 maja 2024 o 17:57
_mpradi, wygląda tak, że najlepiej zadzwonić do weta przed, zazwyczaj przed zabiegiem ( a właściwie sedacją) koń też nie powinien jeść, wet powie ile czasu.
Potem wet powinien osłuchać konia ( mam konia chorego na serce i jestem lekko przewrażliwiona bo dowiedziałam się że mój sedacji nie przeżyje a kilka miesięcy wcześniej inny wet bez osluchania chciał dać sedacje), sprawdzić tak pobierznie czy trzeba robić zęby da się bez sedacji, później jak trzeba to idzie sedacja, większość koni przy których byłam po kilku minutach już była gotowa do zabiegu. Wet zakłada taki rozwieracz i sprawdza, jak trzeba to piłuje, ściąga kamień, usuwa jeśli jest coś do usunięcia albo mówi co dalej.
Później koń zazwyczaj kilka godzin dochodzi do siebie po sedacji (każdy osobnik inaczej, i mówię do takim w pełni dojściu do siebie)
Jak dużo wolnego, tego samego dnia na pewno. Później zależy jak dużo było robione, weterynarz powinien powiedzieć wszystko.
Wszystko o co chcielibyście, ale wstydzicie się zapytać ;)
autor: Sonika dnia 17 maja 2024 o 08:12
Jak jest z tymi tabletkami dzień po w tym momencie?
Jest jakaś lista aptek gdzie farmaceuta wypisze receptę i uda się kupić bez problemu?
Czy trzeba biegać i pytać w każdej aptece ?
Koniec z jeździectwem?
autor: Sonika dnia 15 maja 2024 o 22:33
KaNie, na pewno Twoja decyzja co do skończenia z jeździectwem nie jest łatwa i nie jest od tak, bo skoro poświęciłaś temu tyle czasu i energii to doskonałe wiesz sama, że skończenie z tym nie byłoby łatwe jeśli by Cię to nie przytłaczało w jakiś sposób. Coś się musiało zadziać, nie wszystko musi trwać przez całe Nasze życie.
A to, że napisałaś tutaj publicznie - myślę że to tylko taki drobny sygnał, że tak nadszedł czas żeby się podzielić tą decyzją i jest ona tak naprawdę podjęta.

Czy wrócisz do tego? Możliwe że tak, za jakiś czas, jak odpoczniesz, możliwe że nie, bo uwolnisz się z czegoś w czym teraz tkwisz i ta wolność będzie tym czego potrzebujesz.

I możliwe jest że straciłaś do tego po prostu serce, nie ma w tym nic złego, wypaliło się. Boisz się, że coś się stanie jak wsiądziesz bo nie widzisz w tym sensu i wolałabyś robić coś innego, mieć możliwość spróbowania nowych rzeczy a nie poświęcania zdrowia na to. Jeśli tylko w tym jest problem, w koniach to tyle. Chyba że zauważasz ogólnie w życiu, że coś nie gra, że nie tylko do koni masz ten strach i brak sił ale ogółem do wszystkiego, wtedy myślę że warto gdzieś zasięgnąć porady specjalisty czy na pewno nic się nie dzieje.

PS. Tym którzy siedzą w koniach, kochają to, mają marzenia ciężko jest zrozumieć że ktoś kto wydawałoby się ma wszystko może chcieć z tego zrezygnować. Może, tak się dzieje, czasem bez większości powodu, bez wypadku , traumy.

Piszę to z własnego doświadczenia, bo kiedyś marzyłam o każdej minucie przy koniach, posiadanie własnego było jakąś magiczna krainą, chciałam sprzątać kupy, chciałam obserwować treningi.
A teraz jak widzę nowe osoby które kupiły konia u Nas w stajni, jak sie jarają tym mam w głowie "z czego się cieszycie, to tylko koń, skąd macie energię na to, dlaczego siedzicie tu w stajni i zapierdzielacie w brudzie zamiast posiedzieć w ciepłym domu czy w przytulnej kawiarni"
Tak myślenie może się zmienić. I nie warto chyba z tym walczyć bo skoro tyle lat tu siedzę to będę siedzieć dalej.
Body Modifications ( dawniej "piercing, tatuaże " )
autor: Sonika dnia 06 maja 2024 o 11:58
Fokusowa, oooo to o tym nie wiedziałam
Dziękuję
Body Modifications ( dawniej "piercing, tatuaże " )
autor: Sonika dnia 04 maja 2024 o 08:35
Fokusowa, Dziękuję
Widzę że u mnie w mieście sesja jest w granicach 300zl

Akurat robienia tego tatuażu nie czułam w ogóle, takie miejsce że nie wiedziałam kiedy i tatuaż był
Body Modifications ( dawniej "piercing, tatuaże " )
autor: Sonika dnia 03 maja 2024 o 22:01
infantil, cover da się zrobić
Choć bardziej chodzi też o to że przeszkadza mi w pracy, muszę zakrywać a to oznacza długi rękaw w lecie ( pracuje też w terenie i przy 30st to jest ciężko wytrzymać). I tu cover nie pomoże.

To jest milimetrową linia, półksiężyc + kilka kropek większych.
I tak w lecie usuwać nie będę, jak już to poczekam na jesień.
Body Modifications ( dawniej "piercing, tatuaże " )
autor: Sonika dnia 02 maja 2024 o 21:09
A udało się komukolwiek usunąć tak żeby serio nie został ślad?

Już wolę mieć ten tatuaż niż blizne po nim lub nie do końca usuniety
Body Modifications ( dawniej "piercing, tatuaże " )
autor: Sonika dnia 02 maja 2024 o 20:11
A czy ktoś usuwał tatuaż ?
Mam minimalistyczny, bardzo bardzo delikatna linia na ramieniu

Coraz bardziej mnie wkurza, też nie wygląda tak jak chciałam.
Pierwszy tatuaż, młoda ja no i chciałabym się pozbyć.
Ale słyszę sporo głosów że usuwanie zostawiło blizny. Nawet widziałam taka paskudną blizne poparzoną.
Macie jakieś doświadczenia?
Koniec z jeździectwem?
autor: Sonika dnia 11 kwietnia 2024 o 13:51
xxagaxx, no bo było strasznie
Oczywiście że w stajni koń ma opiekę, nie muszę być żeby miał pościelone, był wypuszczony, nakarmiony, jak coś się dzieje to oczywiście że znajomi dają znać. Kowala też ogarnia ktoś za mnie odkąd pracuje.
Ale niestety psychicznie mnie to wykończyło, więc przez ponad pół roku byłam u konia z 5 razy może. Bo wcześniej się zajechalam.
Teraz powoli wraca chęć do tego. Ale przerwa być musiala
Koniec z jeździectwem?
autor: Sonika dnia 11 kwietnia 2024 o 09:42
tunrida, rozumiem to. Miałam dokładnie tak samo. Wolałam pobiegać niż jechać do konia - bo po pierwsze w stajni zawsze spędza się więcej czasu niż się pierwotnie zaplanuje. Po drugie wybiegne z domu, przybiegne do domu- czas na dojazd zaoszczędzony.
Zaniedbałam kompletnie relacje z ludzi, znam tak naprawdę tylko ludzi związanych z końmi a jak pojechać choćby na rower na kajaki to nie mam z kim.
Zamiast się bawić na imprezach, chodzić po znajomych to byłam w stajni. Zamiast wyjechać na wakacje to byłam w stajni. Każdy urlop w stajni.
Można się wypalić kompletnie.
Inaczej jest traktować konie jako zabawę rekreacyjna, raz w tygodniu na godzinkę a inaczej jak ma się swojego i pasowałoby byc u niego codziennie, no ale jest to nierealne więc zagina się czasoprzestrzen w tygodniu żeby choć być te 3 razy a i tak mam wyrzuty sumienia że nie jestem częściej.
I fizycznie i psychicznie to wykańcza.
Koniec z jeździectwem?
autor: Sonika dnia 09 kwietnia 2024 o 19:25
Gdy rok temu dowiedziałam się że mój koń ma chore serce i spacerki w ręku nawet mogą być ryzykowne też się załamałam. Nie byłam w stanie jeździć do konia, psychicznie siadłam. Wiem że zaniedbałam go bardzo ale potrzebowałam chyba odcięcia.
Miałam dokładnie to co opisuje KaNie niechęć, pustkę, przykry obowiązek, łzy w oczach, choć wcześniej zrobiłabym wszystko żeby móc po prostu patrzeć na konia.
Teraz miałam zalamke konkretną z innego powodu i pojechałam do stajni bo wiem że mój koń nie da rady zrzucić sierści. Pojechałam raz, drugi raz i czuję że powoli wraca fun z tego, wracam do ludzi ze stajni.
Oczywiście że jazda na obcych koniach to nie to, nie ma tego dogadania, tej pewności jak na swoim ale rozważam i wsiadanie niedługo.

Także myślę że każdemu potrzeba przerwy, nigdy nie mów nigdy jak to mówią.
Może na starość, na emeryturze będziecie miały konika do tuptania po lesie i miłość do tego wróci.
Ważne żeby się nie zajechać kompletnie, tylko w dobrym momencie odpuścić na trochę
Tyle lat, tyle wiedzy, tyle doświadczenia - to zostaje do końca życia.