Hipoterapia

Alicja_8   Z pasja...z miłością...
01 sierpnia 2009 14:26
Ja tez sie wybieram 🙂wlasnie problem stanowi praca...bedzie trzeba sie wysilic zeby dali 10 dni wolnego...i kombinowac nocleg w wawie :/
No i trezba sie przygotowac do egzaminu jezdzieckiego...tego sie obawiam bo ja za dobrze jeszcze nie smigam...
furmanka   zawsze pod górkę...
25 stycznia 2010 21:27
Czy na forum jest ktoś, kto uczestniczył w kursie hipoterapii w Krakowie w 2004 roku?

Czy ktoś z forumowiczów prowadzi swój własny ośrodek hipoterapii? Chętnie podyskutowałabym o różnych problemach z tym związanych a nie widzę sensu zakładania nowego wątku.
ja zrobiłam uprawnienia w2000 roku w Krakowie, jestem fizjoterapeuta z zawodu.przez jakiś czas prowadziłam ośrodek. Było to dość dawno. Od 6 lat w ogóle nie pracuje w zawodzie.  Chetnie o hipoterapii poczytam i podyskutuję. Może trochę zaktualizuje swoja wiedze...
może ożywimy trochę ten wątek 🙂
mam prośbę do wszystkich czynnych zawodowo hipoterapeutów o napisanie jak u was jest zorganizowana hipoterapia, skąd macie osoby do prowadzenia konia, czy macie dotacje, jak to to z jakiego żródła( PEFRON, gmina itp) oraz ile macie koni i co najważniejsza jaka cena zajęć

ja prowadzę zajęcia w okolicach Oświęcimia
mamy 3 konie do hipo, tylko czasami dobór ich jest w zależności ile chodziły, a nie jakiego konia powinie dostać pacjent ( wstyd mi za to ale niestety to prawda, przeważnie w sezonie)
osobami doprowadzenia sa przeważnie dziewczyny co pomagają w stajni, ale to właśnie wyklucza hipoterapie w godzinach porannych,poniewaz nie mamy na stałe stajennego
nie mamy żadnych dotacji, a cena jednej sesji wynosi 25 zł

furmanka   zawsze pod górkę...
03 lutego 2010 09:29
Coś się ruszyło ospale... 😀
Ja prowadzę hipoterapię od 2004 roku. Mam cztery konie przygotowane do pracy w hipo, pozostałe trzy pracują tylko w rekreacji i rajdach turystycznych. Wzrost tych do hipoterapii waha się od 134 do 145 cm w kłębie. Zajmuję się głównie terapią dzieci.
W ubiegłym roku otrzymałam certyfikat OGTJ afiliowanego przez PTTK. W tym roku będę się starała o afiliację PThip.
Mieszkamy blisko miasta więc w sezonie na brak pracy nie narzekam 😉. Pomaga mi  koleżanka hipoterapeutka, pedagog specjalny.
Z żadnych dotacji jak do tej pory nie korzystałam. Wystawiamy tylko faktury za hipoterapię, pacjentom, którym zajęcia refundują różne fundacje. Można też odliczyć od podatku jeśli pacjent ma orzeczenie o niepełnosprawności (nie wiem jak to dokładnie wygląda, bo papierzyskami zajmuje się mąż).
W moim rejonie ciężko o pomoc  wolontaryjną. W prowadzeniu konia pomagają mi osoby, które np. jeżdżą też konno i rozliczamy się w jazdach, lub po prostu płacę im 5 zeta za zajęcia. Cena zajęć dla pacjenta = 30 złotych
Raz w roku organizujemy zabawę integracyjną z ogniskiem, konkursami i zawodami "sprawnościowymi" dla dzieci i rodziców.
Nie mam hali więc jestem zdana na łaskę i niełaskę matki natury 🤔, ale tereny mamy piękne więc zajęcia odbywają się przeważnie w dolinie Warty.
furmanka a tak z ciekawości to jakie masz głównie przypadki??
u mnie większość psychologicznych, z racji zaprzyjaźnionej p.psycholog, a ja fizjoterapeuta więc średnio mnie to cieszy

a jak z dokumentacją??
u nas tylko skierowania od lekarzy i opinie od lekarzy,psychologów i rehabilitantów
furmanka   zawsze pod górkę...
04 lutego 2010 10:29
nakarzynka, większość dzieci z mózgowym porażeniem,  uszkodzeniami OUN, zespołem Downa, ADHD, nerwicami, skoliozami i jedna dziewczynka z zespołem Retta.
Na zajęcia dzieci przyjmuję po otrzymaniu "karty kwalifikacji na zajęcia hipoterapii" z opisem stanu zdrowia pacjenta. Prowadzę też własną dokumentację każdego dziecka.

W tym roku zima nas nie oszczędza więc mam zastój w hipoterapii dlatego wzięłam się za produkcję różnego rodzaju "pomocy dydaktycznych", które wykorzystuję na zajęciach. Wstawię jakieś zdjęcia. A póki co to mam kilka obrazków z lata 2009. Jeśli masz zdjęcia swoich koni pracujących w hipoterapii to wstaw jeśli możesz i napisz parę słów o nich. Ja mam już dwupokoleniową rodzinkę, która się świetnie spisuje 😀
Ja co prawda hipoterapeuta starej daty i niepraktykujący od dobrych paru lat, ale czemu pacjenci bez kasków?
furmanka   zawsze pod górkę...
04 lutego 2010 12:34
paa, w kanonach hipoterapii (wersja najnowsza z 2007roku) nie ma nakazu zakładania kasków pacjentom w czasie zajęć hipoterapii. Inaczej jest w przypadku np. psychopedagogicznej jazdy konnej.
Na którymś z seminariów organizowanym przez PThip była na ten temat mowa. Pamiętam opowieść (która miała być niejako "anegdotą"😉 o ośrodku hipoterapii ubiegającym się w stosownym urzędzie o dotację na zakup kasków dla pacjentów - w uzasadnieniu podano, że "zdarzają się częste upadki" 😲.

Jeśli zachowane są zasady bezpieczeństwa podane w w/w kanonach to chyba nie możliwe. Oczywiście mniemam, że konie do hipoterapii są odpowiednio dobrane, przygotowane, a ich wzrost umożliwia bezpieczną asekurację pacjenta z ziemi.

Prowadzę hipoterapię od 2002 r. bodajże  🙄
Obecnie mam tylko 8 pacjentów z ośrodka pomocy społecznej, którzy maja dofinansowanie z Unii. Są to osoby dorosłe, w tym 2 kobiety  na wózkach z MPDz, reszta upośledzona umysłowo w st. średnim. Grupa bardzo rozrywkowa i miła. Posiadają skierowania i wypełnione karty kwalifikacyjne. Pomagają mi studenci - jako wolontariat za jazdę oraz pracownik - stajenny. O pomocników walczę i troszczę się nieustannie, bo bez nich nie dałabym rady  :kwiatek:.

Konie: kuc NN - klacz ok 8lat, ślązak 10 lat, klacz sp 8 lat - ale ta bardziej do terapeutycznej jazdy konnej 😉 dla najsprawniejszych.
Koszt 20zł/30min.

Zimą prowadzę zajęcia w hali, a latem na hipodromie.
Czy z tego da się życ? W  okolicach mojej miejscowości stanowczo nie. Ośrodek, w którym pracuję, ma halę i wszystko co potrzebne ale okoliczni ludzie nie mają pieniędzy. Wcześniej pracowałam w dużym mieście w stajni gdzie hipo była darmowa 1 raz w tyg. ogółem dla 20 osób i wszystkie miejsca były zajęte. Ale dodatkowo mało kto dokupywał jazdy. Teraz i tam hipo padła bo dotacje się skończyły.


u mnie też bez kasków, chyba że wprowadzamy kłus albo jak dziecko próbuje samodzielnie kierować koniem to wtedy zakłada
na jakimś kursie czy czymś też była zażarta dyskusja na temat kasków,ale ja twierdzę że jak się przestrzega wszystkich przepisów, konie się zna i ma się odpowiednią osobę do prowadzenia to nic złego nie powinno się zdarzyć
a w głównej mierze po to jesteśmy my , hipoterapeuci żeby wrazie czego ściągnąć dziecko 🙂


ja mam 2 hucułki, ok 140cm wzrostu, jeden - Witeź, 11lat, to oaza spokoju, taki mały osiołek, drugi- Wawrzynek - 9 lat,  to mały diabeł, ale kiedy siedzi na nim dziecko to jest wymarzonym partnerem do hipo
trzeci koń to kon ze stajni, 11 letnia Baltona sp, ok 150 cm, taka dla większych osób czy dorosłych

czy da się wyżyć z hipo??
jak to się w polsce mówi - jak chcesz być milionerem i hodować konie to najpierw musisz być miliarderem

na pewno zależy od rejonu, u mnie nie ma prawie wogóle konkurencji więc jak coś to wszyscy na hipo przychodzą do mnie, co prawda prowadze zajęcia tylko 3 razy w tyg,ale jak jest sezon to ruch mam na okrągło, hipo i jazdy
gorzej w zimie,ale rodzice nie popuszczają więc zaopatrzyłam konie w derki przeciw deszczowe, siebie we wszystko termo co może być i heja 🙂

fakt, nie jest to tanie, ale nasza wiedza też kosztuje, a rodzice  wszystko zrobią dla swojego chorego dziecka
tak jak ja zrobię wszystko żeby jemu się polepszyło


a jaką dokumentacje prowadzicie w trakcie terapii?? opisujecie obserwacje co zajęcia??

edit: znalazłam zdjęcia

hucuły


Baltona



nasze schodki

kanony hipoterapii wskazują kierunki, a nie zakazy i nakazy, a koń to zwierzę. U nas (Fundacja Hipoterapia) wszyscy pacjenci jeżdżą w kasku, za wyjątkiem tych z najsilniejszą nadwrażliwością, którzy nie dają sobie niczego na głowę założyć.
furmanka   zawsze pod górkę...
04 lutego 2010 19:54
Myślę, że konie wykorzystywane w hipoterapii powinny mieć rodzaj "licencji", tak jak ma to miejsce np. w przypadku koni "turystycznych" w ośrodkach turystyki jeździeckiej. Konie poddawane są sprawdzianowi (próba zachowania konia podczas czyszczenia i siodłania, próba ujeżdżenia, dzielności terenowej, załadunku do przyczepy itp). Poza tym w momencie sprzedaży takiego konia jego licencja traci ważność po roku. To ma sens dla mnie.
Jeśli chodzi o kaski dla pacjentów: jeśli osobom z nadwrażliwością,  czy implantami ślimakowymi nie zakładamy kasków i prowadzimy hipoterapię mimo "zwiększonego ryzyka", to dlaczego nie można wszystkich zajęć traktować w ten właśnie sposób ❓ Podkreślam, że mówię o hipoterapii (jeden koń + jeden pacjent + minimum jeden asekurujący hipoterapeuta z ziemi + osoba do prowadzenia konia), a nie o "oprowadzaniu" dziecka na koniu, czy psychopedagogicznej jeździe konnej czy woltyżerce lub parajeździectwie.
bo po co?
Od jakiegoś czasu jestem wolontariuszem w ośrodku hipoterapeutycznym w UK (o, tu: http://www.chigride.co.uk/index.html ).
Wszyscy w kaskach (a dwójka najmniejszych szkrabów ma kaski rowerowe, bo łepki póki co za małe na kaski jeździeckie). Ostatnio pojawiła się nowa grupa dzieciaków z autyzmem. Wszystkie do kasków podchodziły do jeża, jedne mniej, inne bardziej. Jeden z chłopców dostał nawet kask "na wynos" i jest oswajany stopniowo z tym nowym i "strasznym" odczuciem. Chwalenie, przybliżanie, oddalanie, zakładanie, zdejmowanie. Teraz daje już sobie założyć kask na kilka minut. Jeszcze nie jeździł, już na rampie się spłoszył, więc żeby nie było złych wspomnień, został pochwalony za dzielność i wsiadanie zostało odłożone na następny raz. Sama jestem ciekawa, jak pójdzie.
Teodora czy w tym ośrodku jeżdżą też na oklep?? bo przeglądnęłam stronę i rzuciło mi się że na wszystkich zdjęciach dzieciaki pomykają w siodłach
Prawie wszyscy jeżdżą w siodłach. Zdarza się, b. rzadko, że któreś dziecko jeździ na kocu przytrzymanym pasem do jazdy na oklep (tzn. z uchwytem z przodu). W ogóle tutaj jest dużo mniej, nie wiem jak to nazwać, bo nie jestem fachowcem, "gimnastyczności". Owszem, dzieciaki robią trochę ćwiczeń, kręcenia rękami, obrotów, ale bardziej to przypomina zwykłe szkółkowe ćwiczenia, niż to, co pamiętam np. z Fundacji Hipoterapia. Jazdy też częściej nie są indywidualne, a w grupach do 6 osób.
furmanka   zawsze pod górkę...
05 lutego 2010 12:12
bo po co?


Nie bardzo rozumiem, której części mojej wypowiedzi tyczy się Twoje pytanie?
Jeśli chodziło Ci o " bo po co " licencje?, to po to, żeby konie pracujące w  hipoterapii spełniały pewne kryteria. W niektórych ośrodkach zachowanie koni (bo z tym są zwykle problemy i to stwarza sytuacje niebezpieczne) jest dalekie od pożądanego.

Teodora, ja mam trójkę dzieci z autyzmem. Początki były bardzo różne, od ucieczki do całowania i "duszenia" konia. Metoda małych kroczków, nagradzania każdego gestu w kierunku konia u dzieci reagujących strachem jest bardzo dobra.
Czy w Twoim ośrodku dzieci autystyczne jeżdżą zawsze na tym samym koniu i z tym samym terapeutą? Jedna dziewczynka u mnie ma ulubioną klacz i terapeutkę i nie ma opcji, żeby coś zmieniać.

nakarzynka, konie super, hucuły wyglądają na niezłe zawadiaki 😁
A czy nie miałaś kiedyś przypadku, że dziecko bało się karego konia. Ja się z tym spotkałam.
Co do dokumentacji, to tak jak sama napisałaś dokładnie 😉
Teodora
ale na tą grupę jest jeden terapeuta?? czy do każdego konia??
kurcze, całkiem inny sposób prowadzenia zajęć

furmanka
no hucuły to postrach stajni 😀 nikt nie chce na nich jeździć  😀 ale nie hipo super, mogą na kantarze chodzić i nic nie zrobią
raczej nie zdarzyło mi się, że ktoś nie chciał na karym, raczej wszyscy chcą na maluchach bo małe
[quote author=szecherezada link=topic=6196.msg472539#msg472539 date=1265317642]
bo po co?


Nie bardzo rozumiem, której części mojej wypowiedzi tyczy się Twoje pytanie?
Jeśli chodziło Ci o " bo po co " licencje?, to po to, żeby konie pracujące w  hipoterapii spełniały pewne kryteria. W niektórych ośrodkach zachowanie koni (bo z tym są zwykle problemy i to stwarza sytuacje niebezpieczne) jest dalekie od pożądanego.



[/quote]

bo po co tyczy się jazdy bez kasku


Ostatnio była u nas Pani, która prowadzi swój ośrodek hipo w Anglii i u niej też zajęcia prowadzone są w grupach. Jest jeden terapeuta, ktory jakby mówi co ma się dziać i nadzoruje wszystko, a przy każdym koniu jest prowadzący konia i drugi terapeuta lub wyszkolony pracownik (wyszkolony przez nią, bez papierów instruktorskich)
wg mnie to jest każdego indywidualna sprawa czy prowadzi zajęcia w kaskach czy bez, i raczej nikt nikogo nie przekona, bo każdy sobie tą sprawę indywidualnie przemyślał
ja prowadzę bez kasków,ale rozumiem że inni zakładają, na szczęście wolny kraj 😉

moja koleżanka prowadzi zajęcia w Krakowie i też prowadzą równocześnie na 3 konie, ona na środku, a przy każdym koniu osoba do prowadzenia konia i dwóch wolontariuszy, tylko że oni mają jakies umowy ze szkołami i uczelniami i bez problemu mają tyle ludzi, bo skąd mieć tyle ludzi naraz??? i to jeszcze w godzinach porannych!!!

bo czasami to fajnie by było prowadzić zajęcia w grupach, większa motywacja dla niektórych dzieciaków
tylko i jak zawsze problem z pomocnikami
furmanka   zawsze pod górkę...
06 lutego 2010 12:31
szecherezada, wychodzę z założenia, że jeśli "niektórzy mogą" w czasie hipoterapii jeździć bez kasków to dla czego nie wszyscy? Jak wytłumaczyć jednemu dziecku, że ono musi mieć kask a to drugie nie musi? Poza tym, przy leżeniu na koniu w kasku dziecko odczuwa dyskomfort. Jeszcze raz podkreślam, że mówię o sytuacji jazdy bez kasku gdy pacjenta asekuruje przynajmniej jeden hipoterapeuta.  Ale to tylko moje podejście to tematu i nie zamierzam nikomu udowadniać, że hipoterapia w kasku jest be.


bo czasami to fajnie by było prowadzić zajęcia w grupach, większa motywacja dla niektórych dzieciaków
tylko i jak zawsze problem z pomocnikami


Mam na zajęciach chłopca z ADHD, który dopiero gdy  jeździł z drugim chłopcem (równocześnie na drugim koniu idącym za lub obok) wytrzymywał do końca zajęć. Chłopcy poznali się na ognisku integracyjnym i zaprzyjaźnili. Później zaczęliśmy łączyć w "pary" niektóre dzieciaki i było super!
Tylko jest problem z osobami do prowadzenia konia - bo muszą być dwie 🙁
Jeśli chodzi o umowy ze szkołami, czy ośrodkami rehabilitacyjnymi to niechętnie podpisują z ośrodkami hipoterapii, które nie mają hali. Usługa musi być dostępna bez względu na warunki pogodowe.

Pastela, czy prowadzisz tylko hipoterapię, czy rekreację lub inną działalność też? Jakiego wzrostu to Twoje sp?
furmanka -  prowadzę głównie jazdy rekreacyjne,a  hipoterapia to dodatkowa działalność.
Klacz sp jest troszkę powyżej 1,6m, ale jak pisałam ona dla najbardziej sprawnej młodzieży i dorosłych.
furmanka, widzę, że podejście działa (małe kroczki + duuużo chwalenia + kończenie zawsze w możliwie pozytywnym momencie, zanim zacznie się niecierpliwienie). Jazda na jednym koniu i stały zestaw "naziemny" nie są przestrzegane b. ściśle, ale te wszystkie szczegóły lądują w raportach z danej jazdy i często potem są odtwarzane. Pomagałam do tej pory przy jednym dziecku, fajnie, zaskakująco (dla mnie) dobrze znosi jazdę konną. Na ziemi wyglądało, że może być problem - słaby kontakt, kiwanie się. Na koniu widać ruch zwierzęcia zaabsorbował, bo był spokój, równowaga i nawet jakby uśmiech 🙂

Ostatnio była u nas Pani, która prowadzi swój ośrodek hipo w Anglii i u niej też zajęcia prowadzone są w grupach. Jest jeden terapeuta, ktory jakby mówi co ma się dziać i nadzoruje wszystko, a przy każdym koniu jest prowadzący konia i drugi terapeuta lub wyszkolony pracownik (wyszkolony przez nią, bez papierów instruktorskich)
Pamiętam jak chyba w 2001 przyjechała po raz pierwszy siostra Chiara - z Diamont Centre pod Londynem (też należy do RDA - http://www.riding-for-disabled.org.uk/ - tak jak "mój" ośrodek). To pewnie ciąg dalszy współpracy? Tzn. może już z kimś innym?

Jazda tutaj wygląda najczęściej tak, że na środku placu/hali stoi instruktor (z mikroportem), w razie potrzeby podchodzi do jeźdźców, pomaga itd. Pełna interakcja, ale niekoniecznie "hands on". Na jeździe jest do 6 jeźdźców, konie są prowadzone + z boku idzie jeden lub dwu pomocników (a czasem żadnego, jeśli jeździec tego nie potrzebuje). Są też jazdy indywidualne, zdarzają się też wyjazdy bryczką albo wierzchem w teren. I sztuczny koń, który się buja.

W ogóle (po mojemu laickiemu) to jest jazda terapeutyczna ze stosunkowo niższą zawartością hipoterapii (w stosunku do tego, co pamiętam z Polski). Przychodzą i grupy jeźdźców indywidualnych (tzn. np. rodzice zapisali dzieci), i grupy ze szkół/ośrodków. Hala jest. I 14 koni z duuużym przedziałem wielkości (małe kucyki, średnie, duże i szerokie tinkery oraz jeden koń po policji, 180...). Grupy są tak układane, żeby jeźdźcy mieli w miarę podobne możliwości, czyli żeby dało się im jakoś prowadzić zajęcia. Wolontariuszy jest naprawdę dużo. Młodzieży, dorosłych, osób starszych, są też dzieciaki, które pomoc ma "resocjalizować" (i moim zdaniem to działa).
Mam małe pytanko, czy kuce walijskie lub felińskie nadają się do hipoterapii? Pytam, bo  we wszelkiego rodzaju opisach cech charakteru jest napisane, że są doskonałe dla dzieci....
Witam

Mam ogromną prośbę, czy ktoś może mi podać numer PKD do hipoterapii bo nie mogę znaleźć.

Pozdrawiam :kwiatek:
Z tego co wiem większość kucy (małych ras) z reguły nie nadaje się do hipoterapii, w której szczególny nacisk kładziemy na kinezyterapię. Kryterium doboru konia do hipo jest między innymi jakość, charakterystyka jego chodu, tak aby był możliwie zbliżony do fizjologicznego chodu człowieka - upraszczając bardzo - jego kroku. Małe kuce z reguły mają krótki wykrok, który nie spełnia tego warunku. Jeśli będziesz chciała pracować z dziećmi z MPD to taki krótki, szybki krok konia może zrobić dużo więcej złego niż dobrego. Oczywiście, zwierzę, które jest spokojne i ma inne zalety charakteru będzie mogło być wykorzystywane do innych form terapii.
O kryteriach doboru konia poczytaj też, np.  na stronie PTHiP-u.
furmanka   zawsze pod górkę...
24 czerwca 2010 20:06
karo13, 
86.90.A - działalność fizjoterapeutyczna, hipoterapii nie znajdziesz 🙄
PKWiU 851418

Agu,
masz rację z tą jakością chodu, ale wzrost konia też ma znaczenie. I jego dostosowanie do wzrostu pacjenta. Kuce felińskie czy walijskie byłyby super dla małych dzieci ze względu na swoją 'drobną" budowę dlatego, że hucuły, czy koniki polskie są zwykle "za szerokie" pomimo odpowiedniego wzrostu. Niemniej jednak każdy koń hipoterapeutyczny powinien być szkolony celem poprawy jakości chodu i umięśnienia grzbietu (lonża, czambon, praca na drągach itp)  i co najważniejsze powinien być przed hipoterapią rozprężony
jak tam wasze hipoterapie??

macie jakieś ciekawe przypadki??

albo jakieś ciekawe ćwiczenia, którymi chcecie się podzielić??
mnie ostatnio dopadło jakieś znudzenie ćwiczeniami, i wydaje mi się że już nic ciekawego nie można wymyśleć
Szukalam, szukalam i nic nie znalazlam. Nie tylko na volcie, ale tez wszechwiedzace google mnie zawiodlo.

Potrzebuje zrobic kurs na hipoterapie. Nie jestem fizjoterapeuta. Jestem na Dolnym Slasku i najldaje moglabym dojezdzac do Wroclawia.

Podzielcie sie doswiwadczeniem. Jaka to praca, czy warto sie angazowac? Czy trudno jest znalezc licencjowanego hipoterapeute? Jakie konie sie do tego nadaja? Mysle nad huculami, do kp nie jestem przekonana. Czekam na wasze odpowiedzi.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się