własna przydomowa stajnia

[quote author=horse_art link=topic=19013.msg1578863#msg1578863 date=1352468824]

z ciekawostek - jeszcze tam wiejskiej kury nei jadłam. kupują w lidlu. bo kto zabije kure która kwoka do ciebie codziennie?  👍
[/quote]

Oj tak, gdybym miała pod domkiem stadko cudaków to już w ogóle przestałabym chyba jeść mięcho. już ostatnio po rodzinnej wizycie w oborze i zabawach z małymi świnkami zaczęłam mieć wyrzuty sumienia 🙂
Cariotka   płomienna pasja
09 listopada 2012 17:25
dziewczyny dziś przeżyłam mini koszmarek 😵 Puściłam konie na 1h starą kwaterę żeby sobie pobiegały i pojadły resztki żebym schowała z tej kwatery paliki na zimę. Ja w Tym momencie poszłam robić nowe ogrodzenie, sprzątać stajnie i zrobić obiad. Nie chciało mi się na tej dużej łące sprawdzać ogrodzenia, a sarenki czasami przerywają pastucha (albo mój tata jak idzie z psem na spacer, to go daje na ziemię :zemdlal🙂. Więc idę sobie o 17 zgonić je na padok....a tu ciemno i koni nie ma. Ja cała w drgawkach. Przestraszona. Pobiegłam po latarkę i po rower, konie oczywiście bez kantarów. Pojechałam do sąsiada, który ma konie na łańcuchach i nasze łąki graniczą. Oczywiście moje konie poszły na panienki. Fliper wyrwał jakąś źrebice a Stary kasztankę. Zagwizdałam, Płomień zarżał (tak tak on bardzo rozmowny jest) i przybiegł, dostał cukierasa, więc Młody też przyszedł po przysmak, dałam mu, chcę włożyć kantar i psikus. Fliper ucieka, wracając do żrebicy. Ciemno, mi gorąco....cóż...wzięłam Płomienia i wraca do stajni, mając nadzieję że jednak musli i stary kolega jest ważniejszy od nowo wyrwanej laski....na szczęście był ważniejszy 😍 wróciliśmy do domu....
Ale się zdenerwowałam, nawet nie potrafiłam się wkurzyć na nie. Ale źrebica długo rżała za młodym...hehe. Fajnie wyglądali, żrebica prawie taka duża jak mój kurdupel.
Cariotka, to znak, że musisz im jakąś fajną laske dokupić 😉
Cariotka   płomienna pasja
09 listopada 2012 18:03
nie wiem gdzie ją zmieszczę i za co utrzymam hehe 😁 a czasu ledwo co mi starcza na wszystko, ale najważniejsze że już mam pracę zaczynam od środy 😅
a z młodym zaczynamy pracę, treneros już będzie do mnie przyjeżdżać raz w tygodniu.
Zdjęcie z dziś...jest bardzo grzeczny ostatnio 😍 wierzę że będzie małą (bardzo małą) terenówką.
a ja wlasnie dochodze po sobie po spotkaniu z czyms.

Dzien jak codzien, chwile temu poszlam sprowadzac konie. Pastwiska ogromne, mam latarke-szperacz, wiec sie zadne konie przede mna nie ukryja  😎 Niestety najczesciej widze tylko odbijajce sie oczy. Swiecie i widze zgadzajaca sie ilosc oczu dla tego pastwiska. Ide, ide.. ide... A TO NIE KOOONIE! Na sarny za duze... Na dziki chyba tez? Pozostawiam mam wolna interpretacje, jak wyglada biegnaca przez lake Karolass o godzinie 20.00 i krzyczaca "mamooooo ale tam cos jeeeeeest!!!"  😜

Teraz jeszcze chwila dla mnie, troche puchne z dumy i chce sie podzielic paroma zdjeciami :-)

padoczki pod stajnia


stajnia


pastwiska




no i projekt wszechczasow, czyli umre szczesliwa: zadaszony round-pen
Karolass Stajnia, pastwiska, round-pen...  😍 😍 😍 😍
to juz 'wyzsza szkola jazdy'  😁
Karolass , pastwiskaaaaaaaa  😵 😍 😲
Strasznie dzików nie lubię...miałam kilka razy spotkanie 10 stopnia i do dziś mam traume jak uciekałam przed starymi, które miały młode i..rozwiązała mi się sznurówka...a te dzikie świnie tak szybko biegają  🙄
Ciekawe co to było u Ciebie ! 😀
U mnie kiedyś dwie klempy "sadziły" się na konie na pastwisku.to dopiero olbrzymy !
pampera, Kinia dzieki ;-) To moje splenienie marzen!

rox - pastwiska sa - powiem nieskormnie - przefantastyczne, trawa wciaz jeszcze zielona i na tyle syci, ze konie wciaz nie jedza siana.

A te zwierzeta, no coz, naprawde mozna dostac stracha. Bylam chyba z 300 metrow od stajni, a ze mieszkamy na koncu wsi (kilometr to najblizszego domu), podchodza rozne zwierzaki: mamy nawet borsuka... A, i od czasu do czasu przychodzi misiu z Czech ;-)
Karolass, jaką powierzchnię mają pastwiska? Są genialne... no i ta trawa..
A właśnie - trawa. Była już i jest zasilana czy od podstaw zakładane?
Karolass a nie boisz się o konie jak ten misiu przychodzi ? Chociaż w sumie to konie głupie nie są i uciekną, nie ?  😉
Ahhh marzy mi się mieć taką stajnie ! Z takimi padokami, gdzie konie mają trawy do woli przez cały czas 🙂
Karolass pięknie tam u Ciebie
Karolass, piekna stajnia i teren- widoki -zazdroszcze! ale niedziewiedzi nie...oj chyba bym umarła ze strachu...
dziki co przyłażą na teren w biały dzień, jelenie przelatujące w lesie przed twarzą - to jakoś przeżywam, ale niedzwiedz... brrr!!!

round-pen maly bajer...zadaszony to dopiero coś ! bedziesz miala ogromny pożytek z niego!
Karolass - jakiej średnicy będziesz miała lonżownik? Ile tam piachu nawieźliście? Robiłaś coś wcześniej z podłożem zanim ten piach nawiozłaś?
Ślicznie masz 🙂 - pastwiska soczyste, że aż ślinka leci 🙂
Karolass jedynie pozazdrościć okolicy jak i warunków oraz sposobności, aby wszystko było tak jak chcesz. Z miłą chęcią bym to "ukradła" wraz z fundamentami.

Ja zaś, dzisiaj/jutro wszystko kończę. Robienie po ciemku nie jest moją mocną stroną, ale ostatnimi czasy podnoszę kwalifikacje w tej dziedzinie.
rox te zdjecia, na ktorych stoja konie, byly zakladane od poczatku. Jakos nie jestem zwolennikiem, poniewaz powsyaje monokultura trawy, no ale cos, stalo sie. Mielismy w tym roku dwa pokosy i z 3 hektarow mamy ponad 1200 balikow, a i konie mialy caly czas trawy powyzej uszu 😉 bardzo zyzna gleba.

pampera - jak Ksiadz oglosil (tak, glowne zrodlo informacji na wsi  😁 ), to rzeczywiscie wciagalam konie od razu po zachodzie slonca. Taki misiu to chyba nie przelewki... Chociaz mamy bardzo mocny drut (spadajace drzewa go nie urywaja), wiec czysto teoretycznie taki misiu musialby sie powyginac, zeby wejsc na pastwisko. Teoretycznie. Nie jestem specjalistka od misiow 😉

murmika dziekuje  :kwiatek: przeprowadzilam sie w to miejsce, oddalone od mojego rodzimego miasta 660 km... 😉

horse_art mnie na poczatku pracownicy nabrali, ze sa wilki w lesie. A ja, mieszczuch z krwi i kosci, uwierzylam. Pojechalam do lasu, ze zrebakiem na sznurku i slysze szczekanie. I galopem do stajni! Przeciez to na pewno wilki! Biedny zrebak... Ale walczylam o zycie. Teraz juz wiem, ze to jelenie szczekaja -.-

Matinka on ma 19 metrow, nie da rady wiekszego, zeby nie mial slupa. Piach dopiero bedzie nawozony, ta wykopana dziura byla pod fundamenty. Mam nadzieje, ze zdaza przed zima, fundamenty sa, ale dopiero wstawili zbrojenie na sciany.

Być wbrew pozorom to wymaga wielu wyzeczen, zacisniecia pasa. Sama przeprowadzka na drugi koniec Polski, z duzego miasta na wioske, jest juz wyzwaniem. Inna mentalnosc, inne potrzeby. Dla tutejszych jestesmy mieszczuchami, a dla mieszczuchow wiesniakami... Nie przynalezymy juz do zadnej grupy spolecznej 😉
u nas też straszą (a bardziej jako "powód do dumy" ze są) wilkami, tzn że sa po niemieckiej stronie, no a wiadomo - las zasieków granicznych nie ma. jak jade po ciemku puszczą i cos wyje mam pietra, czy to prawda czy nie ;]
Karolass łącze się w bólu 😉 też jestem mieszczuchem zamieszkałym na wsi oddalonej od rodzinnych stron o 450 km 😀 Moja grupa społeczna (bardzo kameralna) to takie same wiejskie mieszczuchy z daleka jak ja 😀

Wrzucam fotki z robót 🙂 hala się kończy
Pierwsze z dnia wczorajszego kolejne  z dziś no i moje przepiękne podwórko po tych robotach. Dodam, że takiej masakry się nie spodziewałam 😉
woow, bedziesz miala taka najprawdziwsza hale?! Zazdraszczam!  😅

Czyli z ciebie tez sie smiali, ze nie odrozniasz malej kaczki od gesi? Albo boisz sie owiec?  😉

Niby mozna sie z tego smiac, ale szczerze powiedziawszy, jest ciezko. Nie dogadujemy sie z ludzmi ze wsi, poiewaz wciaz to rzucaja teksty, ze my to mamy pieniadze itp., chociaz to oczywiscie jakis absurd. Nie moga zrozumiec, ze przeprowadzilismy sie na ta zapadla dziure, podczas kiedy to oni i ich dzieci codziennie rano wstaja i modla sie uderzajac glowa w strone Wroclawia... Oby tylko sie stad wyrwac. Niektorzy, choc znajomi, wciaz probuja rzucac klody pod nogi, wiercac dziure w stylu : "nikt wam tutaj nie odsniezy" albo "marnuje wam sie pole". A coz, to starych znajomych troche za daleko, zeby wpasc na weekend. W kontakcie jestesmy tylko z przyjaciolmi, nie narzekam, pol miesiaca zawsze mamy gosci. Fajnie, ze mirmika znalazlas swoja grupe spoleczna, jednak nie jestesmy az takimi wariatami 😉
Karolass, wiesz no... oni nie mają możliwości rozwoju na wsi za bardzo. Wszędzie daleko, pracy nie ma, nie wszyscy mogą pracować w rodzinnym gospodarstwie, nie wszyscy też chcą, a tu najbliższe miasto oddalone o 50 km, dojazdów nie ma, busów nie ma.... ja się absolutnie nie dziwię, że młodzi chcą z tej wsi uciekać.
A druga rzecz, podejrzewam, że dobytek ziemski połowy ludzi ze wsi łącznie z domem etc to jakaś 1/4 - 1/3 Twoich pastwisk więc.... 😉 i wątpię, żeby tam ktoś mógł sobie pozwolić na stajnię o takiej infrastrukturze jak wy.

Ciężko jest się dogadać z ludźmi z takiej "prawdziwej wsi", można próbować ich poznać (i prosić o pomoc, bo się czegoś nie wie - nawet jak się wie 😉 - oni to lubią), choć z doświadczenia wiem, że to ciężkie i często niewykonalne. Zawsze są podziały na "swoich" i "naszych".
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
10 listopada 2012 11:52
jeszcze co do trzymania krów i koni razem... ja słyszałam, że sarkoidoza może być od krów właśnie...

Karolass, pięknie u Ciebie nieziemsko ... zazdroszczę i trzymam kciuki !!
Sankaritarina przyznaje Ci po czesci racje. Nie chodzi jednak o pieniadze, ale o pomysl na siebie. Mam taka teorie, ze czlowiek MUSI miec pomysl na siebie. I jesli go ma, zrealizuje go wszedzie, obojetnie czy na wsi, czy w miescie. Jesli chce byc jedna z milionowych osob, ktore za ciemna masa pojdzie na studia i bedzie zarabiac 1800 zl brutto - prawdopodobnie bedzie mial wieksze szanse na taka realizacje w miescie. Ja jednak wiem, co bym robila, gdyby rodzice mnie nie wsparli w tworzeniu mojego raju na ziemi. I decyzja, czy CHCE mieszkac na wsi czy w miescie, nalezalaby do mnie, a nie zalezala od tego, gdzie znajde prace, by moc przezyc ;-) Dlatego jest mi przykro, ze mlodzi ludzie nie maja pomyslu na siebie. I wyjazd do miasta nie pomoze.

Prosty przyklad: mieszkam na mojej wsi, jestem tu codziennie, a studiuje w Niemczech. Nie placac ani grosza. I nikt mi w tym momencie nie powie, ze to zasluga moich rodzicow. Nie! to zasluga tego, ze wiedzialam, ze bede studiowac w Niemczech. Uczylam sie jezyka. W szkole to nic nie kosztuje. Jestem troche przewrazliwiona, jesli chodzi o te tematy ;-)
No, i tak, i nie.... Pomysł na siebie trzeba mieć wszędzie - nieważne czy mieszkasz na wsi czy w mieście...
Tylko nie wszędzie jesteś w stanie ten pomysł zrealizować. Na wsi się zazwyczaj nie da. Co oni mogą w tej wsi robić? 😉 Odziedziczyć gospodarstwo (choć pytanie kto, jeśli jest kilkoro rodzeństwa), ożenić się/wyjść za mąż i.... tyle. Jeśli jest tam sklep - to pracują w nim dzieci właściciela. Kościół - sprzątaczka + kucharka na probostwie. 😉
Jeśli są tam duże gospodarstwa rolne - można zatrudnić się u takiego gospodarza, albo próbować zarządzać swoim, żeby mieć z tego jakieś profity. Tylko że sporo wsi to malutkie gospodarstewka, które nie prowadzą interesów na dużą skalę (jeśli prowadzą jakieś w ogóle).
I wreszcie - młodzi czasem nie chcą siedzieć na tej wsi, ciągnie ich do miasta, chcą wykonywać jakąś inną pracę albo iść na te studia, bo chcą coś w życiu przeżyć. Ty uciekasz z miasta, bo dla Ciebie wieś i jej spokój jest atrakcyjny - oni tego mają po dziurki w nosie i dla nich miasto jest atrakcyjne.

Z resztą, duże miasto to zawsze więcej miejsc pracy.
Btw - Tobie pomaga geografia -> mieszkasz pewnie przy granicy, co?
I nie mów, że nie ma tu zasługi Twoich rodziców - oni Ci stworzyli możliwości, że możesz mieć konie na wsi w takim miejscu i możesz studiować w Niemczech. Gdyby nie rodzice, mogłabyś nie mieć koni, musiałabyś zaciągać kredyt albo szłabyś do pracy + na zaoczne studia w PL.
(ps. mam nadzieję, że nie odbierasz tego złośliwie, skoro jesteś przewrażliwiona 😉 - mówię tylko jak to wygląda z różnych perspektyw. Mam znajomych i we wsi i w mieście, zapadłą wieś zabitą dechami przeżyłam i do aż tak wsiowej wsi to bym chyba wracać nie chciała  🤣 i widzę jak to czasem wygląda).
Karolass dzięki, ale to będzie haleczka 😀

Wtrącając się do tematu powiem brzydko:  Nie każdy może mieć pomysł na siebie, bo kto by gnój wywalał.
Podziały klasowe były, są i będą, mimo że w dzisiejszym świecie Wszyscy (prawie) są po studiach. Musi być ktoś kto pozamiata ulice jak i ktoś kto tym zarządzi.

Prawdę powiedziawszy, to mam w nosie co na wiosce o mnie myślą. Nie integruje się, nie siedzę w kościele w niedziele. Jak ktoś naprawdę chce nas poznać pozna, ja zawsze zapraszam do siebie, ale ja się po ich kątach, żeby plotkary wiejskie miały tematy na długie zimowe wieczory się nie szwędam.

A owce i kozy sobie kupiłam, żeby nie musieli mówić, ze się boję 😉 Kaczki i kury same mi się rozmnożyły 🙂
Leniwy bez pomysłu ci gnoju wywalał nie będzie.  😀iabeł: Każdy ma mieć pomysł - ten "fizol" od gnoju też. Bez pomysłu niczego się nie robi, jeśli nie jest się zmuszonym do roboty.

ja tam bym wolała, gdyby ludzie się bardziej rozumieli wzajemnie. Każdy kij ma dwa końce. Zawsze.
A ja znalazłem dziś na pastwisku wybebeszone przez jakiegoś zwierza, podziemne gniazdo os: http://boskawola.blogspot.com/2012/11/germancom-biada.html

I choć bardzo ładnie się zrobiło - nie mam dziś siły palcem ruszyć...
Karolass przepiękn miejscówka. Zdecydowałaś się na odważną zmianę. Zastanawiam się czy byłabym zdolna aż na takie posunięcie. Wiele z Was wybyło aż tak daleko i aż na "taką" wioskę? Chyba najbardziej w takiej zmianie przeraża mnie to, że nie będzie rodziny obok, czyli nawet dzieci nie będzie komu podrzucić, a samemu we dwoje wszystko ogarniać...trochę ciężko. Patrzę przez pryzmat życia mojej siostry na wsi. Jednak odczuwa to, że właśnie sami muszą liczyć na siebie, a wcale nie są daleko od miasta, a jednak...

murmika no śliczne masz teraz podwórko 🙂😉 Ale przynajmniej będziesz mogła zasiać piękną, nową trawkę. Pamietaj nie ma tego złego... 🙂
Sankaritarina chyba forum jest od tego, zeby dyskutowac? 😉 Nie odbieram bron Boze tego negatywnie, ale chetnie poznam innych zdanie.

Ja uwazam, ze nawet na wsi zrealizowalabym swoj pomysl. Moj byly chlopak tez pochodzil ze wsi i to takiej zabitej deskami. I przez pryzmat naszego zwiazku zaczelam niestety oceniac ludzi w taki sposob. Mogl sie uczyc jezyka - nie chcialo mu sie. Mogl pojsc na studia - bal sie. Pociagniety przez moja osobe za idea, zglosil sie do konkursu o dofinansowanie na otwarcie firmy. Walczylam, jakby chodzilo o moje zycie, chociaz robilam to dla chlopaka. Wygral. A firmy nie otworzyl, pieniedzy nie odebral. A ludzie na mojej wsi? Tu pieniadze leza na ulicy! chocby wlasnie gospodarka, trudno w okolicy dostac nawet owies, tartaki, stolarnie i od 2007 roku pieniazki z nieba, czyli z EU, ale niestety, trzeba miec pomysl...

I niestety kiedys mialam zrozumienie, ze maja "gorzej", ze nie maja mozliwosci. Niestety maja je tak samo jak inni, moze czasem trzeba bardziej rekawy zakasac. Moj ojciec mi caly czas wypomina, ze gdyby nie ja, to by nadal mieszkal w apartamencie, jezdzil jaguarem i jadal w restauracji  😁 a ja co? pewnie nie zostalabym bez pomyslu. Co wiecej - wiem, ze nie ma takiego projektu, ktory nie moze splajtowac. Wyprowadzajac sie tutaj juz mialam w glowie pomysl, czym moge sie zajac, jesli to nie wyjdzie. I patrzac na to z innej strony: to nie rodzice do mnie przyszli i sie spytali, czy chcialabym miec wlasna stajnie na drugim koncu Polski. Zeby podjeli ta decyzje, musialam sie ostro zabrac do pracy. Od podstawowki do klasy maturalnej wlacznie swiadectwa z paskiem, treningi bez wzgledu na pore roku, zarwane noce na nauke, bo bylam na zawodach. W koncu tez pierwsze osiagniecia na zawodach ranga wieksza niz regionalne. I - pewnie zabrzmi to zle - dostalam to, na co zapracowalam. Gdybym nie miala ideii, zamiast pisac to tu i teraz, jechalibysmy jaguarem na obiad ;-)

Podsumowujac: jest mi przykro, gdy widze mlodych ludzi na wsi. Nie dlatego, ze nie maja mozliwosci. MAJA. Oni tylko nie maja pomyslu na swoje zycie.
Może i pomysł mają,ale nie chce im się go realizować bądź rodzina nie chce wesprzeć . Ja też tkwię w wiosce "zabitej" dechami,ale tutaj jest rozwinięta gospodarka,wielkie gospodarstwa i większość młodych ludzi powyjeżdżało bądź kształci się na studiach. Albo co niektórzy przejmują gospodarstwo po rodzinie < i to takie dosyć duże>. U mnie też mnie postrzegają za dziwaka chociaż mieszkam od dziecka, bo się nie udzielam w życiu wsi i mam konie,psy i zajmuję się hodowlą zwierząt egzotycznych ! To co dopiero...na wsi i zwierzęta egzotyczne...dziwni co niektórzy są tutaj ludzie , ale na szczęście u mnie na wiosce nie ma aż takich plot jak w sąsiednich wioskach. Większość chętnie pomaga.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się