Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania

Pakman to takie nasz (rodzinne) określenie na napady żarciowe. Że stoisz przy lodówce aż się pusta zrobi. I chcesz jeść, jeść i jeść.
Cariotka u mnie cwiczenia siłowe nie są potrzebne bo mięsni ma az za dużo, a robiąc dużo aerobów nie chudłam wcale. Codziennie jezdzę konia i pracuję fizycznie. może jesień, do tego bierze mnie choroba...

Busch niby tylko trochę ale to wkurza. z tym wylaszczeniem to przesadzasz, z tego co pamiętam twoje zdjęcia to nie masz mi czego zazdrościć  😁

dziś spadło pól kilo. może się cielsko ogarnia wreszcie ale do najniższego wyniku nadal 2,5kg.

już nie marudzę, spadam do roboty, sprzęt się sam nie uszyje a psy nie ostrzygą  😁
Busch, no i stosunek 85/15 mi się bardzo podoba. To zdrowy stosunek. Więc piwo Czarownicy mieście się chyba w tych 15 , więc po co była ta afera?
Zresztą... niech każdy się odchudza jak chce... było parę akcji na zasadzie "nie bo nie" . Mi by się osobiście już nie chciało nikogo pouczać chyba żeby wbić szpilę, bo nudno.
Ja też kocham warzywa . Fasolkę szparagową mogłabym jeść dzień i noc, tak samo bób, kalarepę, pomidory lub kukurydzę. Owoce również kocham i jak  jest  teraz sezon na nektarynki, pomimo ,że nie jestem na diecie, to wolę zjeść nektarynkę niż batonika. Oprócz tego,że właściwie wszytsko jest dla mnie zjadliwe to nie jest ze mną tak źle  😁

Tylko jak czasami czytam niektóre wypowiedzi to aż mnie telepie; mleko-syf, nabiał-źle, mięso-ave satan, ryba z puszki-syf i cukier, piwo,zupki chińskie -śmierć, owoce-cukrzyca murowana itp itd można by wymieniać godzinami. Najlepiej ugotować sobie zupę z kory  😁
Cariotka   płomienna pasja
27 sierpnia 2014 08:58
co do Tego 0% to jestem podobnego zdania co do witamin etc. ale mimo wszystko ja jestem po Tym syta 😁 nie wiem czemu ale nie mam napadów głodu.
Mam tylko ostatnio zachcianki i jak czegoś co sobie umyśle nie zjem to jestem zła. Ostatnio będąc na wsi umyśliłam sobie orkiszowego omleta z twarogiem z ciecierzycą...po mąkę orkiszową musiałam jechać 20 km 😁
Ja uwielbiam te 0%, te normalne jogurty są dla mnie nie do przełknięcia, takie jakieś mega tłuste.

Śniadanie - owsianka z bananem, orzechami i żurawiną
2 śniadanie - jednak kromka razowca z florą pro activ, białym serem i szczypiorkiem, druga kromka razowca ze swojską wędliną, żółtym serem i pomidorem
obiad mam o 15😲0 kotlet mielony na parze (150g wołowiny) z 50g ryżu czosnkowego podsmażanego na oleju kokosowym, do tego buraczki.
Cariotka   płomienna pasja
27 sierpnia 2014 12:30
Cierp1enie mam identycznie, nie wiem czy to kwestia Tego że inaczej jadam od już 8 miesięcy czy stałam się dziwna. Kiedyś mleko 0,5% było dla mnie jak woda, a teraz naprawdę czuję że pije mleko, a mleko 3,2% jest dla mnie jak śmietana.
U mnie śniadanie:
Łyżka siemienia lnianego, 2 łyżki płatków górskich owsianych, jabłko, 6 jeżyn to ugotowane na wodzie na papkę i do Tego jogurt 180g Sokólski
Później od 7.30 do 9 bieżnia plus fitness
2gie śniadanie:
Kawa rozpuszczalna plus 100ml mleka z migdałów do przegryzienia marchewka
Obiad: w pracy🙁
mniej więcej 80g gotowanej na parze piersi z kurczaka, pomidor, ok 70g brokułów na parze, wafel ryżowy z ugotowanym szpinakiem. (Taki wafelek napchany taką fajną zieloną ciapą).

a dalej to najchętniej bym poszła spać...
Cariotka - z mlekiem mam to samo, kiedyś 1,5%, teraz 0,5%. Mąż używa 3,2% dla mnie za tłuste.
Cariotka   płomienna pasja
27 sierpnia 2014 12:47
Wreszcie ktoś kto mnie rozumie 😅 Mama używa też 0,5% ale jak idę do kogoś kto ma 3,2% to później się czuję jakbym wypiła śmietanę. Już nie piję takiego mleka nie przez te kalorie (jest mi to obojętne, węgli mają tyle samo) ale przez smak. Teraz jestem zakochana w niezdrowych napojach alpro.
Ascaia, bez kitu, gdyby sobie tak brać do serca te wszystkie złote rady, to chyba by człowiek zbzikował!

Zasadniczo czasami jestem bliska zbzikowania bo jestem z tych co się przejmują i za dużo myślą. 😉

Z dwie strony temu był poruszany temat jedzenia w pracy, że nie ma co szukać wymówek, itd. Tu też trzeba wykazać się wyrozumiałością. Są baaaardzo różne systemy pracy. Poza tym dochodzi indywidualny charakter człowieka (np. sprawa asertywności - u mnie to leży i kwiczy), relacje między ludźmi w pracy. Czasem mimo wiedzy i przekonania nie udaje się trzymać regularność i/lub... sensu posiłków. Mam na myśli, że to nie jest jedzenie czegokolwiek, że to nie jest łapanie posiłku w biegu. Nie wiem jak wy, ale ja naprawdę nie lubię jeść dania typu obiad czyli tu mięsko, tu jakaś surówka kiedy drugą ręką muszę pisać maila czy inny dokument, odbierać telefon, itd. To źle dla zdrowia tak "łykać" na tempo. I wtedy wolę jednak zjeść później ale w spokoju.

U mnie dzisiaj:
- otrąbianko-owsianka na mleku z dodatkiem łyżki chrupek błonnikowych
- jogurt naturalny, marchewka, jabłko
jak wrócę z pracy to sałatka makaronowo-tuńczykowa, późniejszym popołudnmiem pewnie kilka plasterków szynki, plaster sera żółtego i ogórek kiszony, a wieczorem inka z mlekiem
Cariotka   płomienna pasja
27 sierpnia 2014 13:00
Ascaia ja na dorożce dawałam radę. Upały były najgorsze bo jedzenie szybko się niszczyło. Praca od 9 do 24, więc nie było innego wyjścia a z fast foodów nie mogłam korzystać. Ciężko to wspominam, bo nie raz musiałam jeść na szybko i się bałam że jedzenie mi się popsuję. W sezonie to ciężko było, bo dużo klientów, ruch...i naprawdę czasami był kosmos z Tym jedzeniem.
I chwała Ci za to. Wierzę, że kosmos. Bo właśnie tak jest w życiu - bywa różnie. 😉
Od jutra będę "testować" moją kierowniczkę w tym względzie. Zaczynam rehabilitację na kostkę i będę zmuszona do jedzenia obiadu w pracy. Zobaczymy jak to będzie. Chociaż powinno być dobrze, bo na razie jest jeszcze dość spokojnie.
Do mojego dzisiejszego menu nie dodałam jeszcze dwóch kostek ciemnej czekolady. Jest środa, więc dzień na trochę słodkiego. Porcja sałatki nie była duża, więc tym bardziej uważam, że jest ok.

U mnie dzisiaj:
- otrąbianko-owsianka na mleku z dodatkiem łyżki chrupek błonnikowych
- jogurt naturalny, marchewka, jabłko
jak wrócę z pracy to sałatka makaronowo-tuńczykowa, późniejszym popołudnmiem pewnie kilka plasterków szynki, plaster sera żółtego i ogórek kiszony, a wieczorem inka z mlekiem


nie wiem ile ten makaron z tuńczykiem ma kcal, ale reszta baaardzo skromna.
Pewnie wyjdzie standardowe 1300. Wypadło mi z głowy ważenie podczas przygotowywania sałatki, więc nie znam jej kaloryczności. To i pozostałych dań nie liczyłam ani wczoraj, ani dziś. Ale tak patrząc na wcześniejsze notatki moje:
poranne mleczno-zbożowe to jakieś 280-300 kcal (porcje robię raczej podobne)
jogurt, jabłko, marchewa - 100 + 90 + 15 = 205
wieczorna inka - 80 do 100 (nie wiem ile mleka zostało, a wykorzystam całe)
czekolada - 100
...
dobra, poszłam zważyć co zjem na kolację - polędwica, ser, ogórek - 40 + 140 + 15 = 195
Czyli już mamy 860 - 900 kcal

A sałatka to makaron razowy (tyle ile mi się wsypało 😉 ), puszka tuńczyka w sosie własnym, puszka kukurydzy, połowa czerwonej cebuli, 2 ząbki czosnku, 4 lub 6 płatków suszonych pomidorów (nie pamiętam) + trochę odsączonych z tej zalewy ziół + może łyżeczka tej zaprawy olejowo-oliwkowej, 2 łyżeczki kaparów. Wczoraj zjadłam, dzisiaj wyszła mi nieco mniejsza porcja i na jutro została taka sama jak dzisiejsza. Może się zaraz pokuszę o próbę policzenia ile to ma kalorii, bo akurat mam chwilę czasu na taką zabawę.

Inna sprawa, że ja chcę schudnąć! Chcę zrzucić w końcu te 3/4 kg, które nabrałam w ciągu ostatnich dwóch lat (jakoś dziwnie wiąże się ten czas z obecnością w tym wątku 😉 ). Jak jem 1200 - 1300 to jednak raczej że waga i obwody spadają. Baaaaardzo wolno, ale jednak. Jak jem więcej to albo się utrzymuję albo zaczynam przybierać.  A przybieraniu mówię zdecydowane nie!
aa jak 1200-1300 kcal to ok 🙂 myślałam, że nawet 1000 nie ma 😀

ps co Ty za inkę pijesz, że ma 80-100 kcal jedna 😲
kurde pominełam juz podwieczorek i chyba zjem kolacje w płynie bo mam tak rozwalone gardło ze nic nie przełknę. leże od 14 na aspirynach rutinoscorbinach, wapnach i syropach, robote poprzekładałam.... nienawidzę być chora... i ta makabrycznie mnie rozłożyło nagle, wczoraj było mi zimno i tyle, dziś duszę się i piecze mnie w płucach... a najgorsze ze czy chce czy nie to codziennie muszę na konia wsiadać...  praca też dłużej niż dzisiejszy dzień nie poczeka... 😵
Cariotka, dzięki za podpowiedź z tymi pojemnikami termicznymi - może to jest myśl na długie dni 🙂 Odkryłam plus pracy w szkole od września - będę jadła obiad na stołówce za 8zł przed pójściem do drugiej pracy 😀

Cierp1enie, z mlekiem 2,0% 😉. A czasem z pół łyżeczki kakao nie-naturalnego zamiast cukru. Raz wyjdzie 50, raz 100 kcal.

edit. policzyłam pi razy drzwi sałatkę - wychodzi, że porcja to jakieś 400 kcal... ???
Czyli dzisiaj byłoby zjedzone 1240 kcal, a jeszcze inka (zobaczę ile mleka, ale po prostu mam końcówkę, szkoda wylewać, szkoda zostawiać, żeby się psuło).

A właśnie a'propos żywienia się jak jest się singlem, a jednocześnie ma się w pobliżu mamę wychowaną w kulturze wschodniej gościnności.
"Jestem na targu kupię czarne pomidory i dla ciebie, coooo? - Super, mamo, ale dwa, trzy" No to mam 8 pomidorów i jeszcze z pół kilo orzechów laskowych "bo świeżutkie". No z jednej strony jak nie kochać, a z drugiej jak się nie złościć. I wychodzi na to, że powinnam sobie znaleźć faceta nie dlatego, że tak w ogóle sobie znaleźć, tylko po to, żeby było kogo karmić.  😁
hehe też mam tak z mamą. i nie przetłumacze ze nie chce ciasta do domu, ona na to zawsze ze moj facet zje 😉 a ja musze patrzec i cierpieć... 8 pomidorów? phi, ja ostatnio dostalam od dziadka 5kg. i cały tydzień: wszystko w sosie pomidorowym, spagetti, pomidorówka, pomidory z fetą, pomidory z mozarella... już się kończą :P
Cariotka   płomienna pasja
27 sierpnia 2014 20:04
Dzionka te kubki Contigo są rewelacyjne i warte swojej ceny. Mam dwa i bardzo sobie chwalę.

Ja z mamą też tak mam. Kupuje rzeczy, ktorych nie jem i później wyrzuca. Dziś kupiła 10 brzoskwiń a prosiłam ją o dwie. Kupiła też 2 kg malin, ale te zamroziłam razem z truskawkami i jeżynami. A gruszki które się marnują od kilku dni zawiozę koniom.
Chyba w końcu podepnę się pod wątek bo to wszystko za daleko zaszło.
Nie wiem w sumie jak zacząć, mimo, że czytam ten wątek od dłuższego czasu.
Może powiem ile ważę itd?

Ważę 74 kg przy wzroście 170 cm...
Jeszcze rok temu, ważyłam 63 kg.  🙁
Zapuściłam się i to dość mocno, bo o ile spodnie noszę rozmiaru 38 to góra jest 42.
I nie dlatego, że mam jakiś bardzo gruby brzuch, tylko biust rozmiaru 2xD  😵

Mam nadzieję, że mnie jakoś wesprzecie ... 🙂
Cariotka   płomienna pasja
27 sierpnia 2014 22:23
wesprę Cię 😅 ja rok temu ważyłam 75 kg przy wzroście 169 cm 😉 Pod koniec grudnia/ początek stycznia ważyłam 73,4 kg. Wtedy pomyślałam sobie że pora się ciut zmniejszyć. I nie to że się sobie nie podobałam. Miałam napady głodu, żarłam słodkie a później chciało mi się spać, pociłam się jak przebiegłam kilka metrów...no i trochę przeszkadzał mi brzuch.
Pod koniec sierpnia ważę 55kg. Ale nie to jest najważniejsze. Naprawdę lepiej się czuję.
monisiaxp dasz radę! na spokojnie. Daj sobie pół roku i więcej. Odmów sobie na początek kilku rzeczy, więcej się ruszaj a z biegiem czasu zmieniaj niezdrowe nawyki na mniej zdrowe...albo mniej kaloryczne🙂 Nic na siłę. Restrykcyjne diety na dłuższą metę wg mnie nie mają sensu. Gubienie kilogramów ma być dla Ciebie przyjemnością (wiem wiem dziwnie to zabrzmiało) a nie udręką. Jak tylko Cię stać na to i masz taką możliwość skonsultuj się z doświadczonym trenerem i dietetykiem. To naprawdę wiele pomoże na start.
Cariotka - Dzięki wielkie 😀 Właśnie czegoś takiego potrzebuję 🙂
Cariotka   płomienna pasja
27 sierpnia 2014 22:40
ja początkowo ograniczyłam słodkie 🙂 Zamiast całej czekolady, lodów, 2 bułek i jogurtu owocowego dziennie jadłam tylko np. lody🙂 Zrezygnowałam z takich słodkich buł na śniadanie i chyba jeszcze przez pierwszy miesiąc zrezygnowałam z takich sosów do makaronów, smażonego i coli. A później powolutku odpuszczałam większe przyjemności.
Początkowo ćwiczyłam 3 razy w tygodniu. Na początku był to tylko fitness🙂 No a później zwiększyłam ilość i ,,jakość'', czyli intensywność treningów.
No niestety ze słodyczy musze zrezygnować... a ja je tak kocham 😀
Mogłabym jeść tylko je.
Cariotka   płomienna pasja
27 sierpnia 2014 23:10
Miałam identycznie! Mogłam żyć na samej czekoladzie, drożdżówkach, bakusiach, danonkach no i lodach 😍 i bywało tak że cały dzień jadłam tylko słodkie🙂 np. śniadanie 2 bułeczki francuskie z lidla plus jogurt fantazja, później mars, na obiad naleśniki z nutellą, po obiedzie milka no i kolacja to był deserek czekoladowy🙂

edit:    Ja już po śniadanku. 3 kopiate łyżki płatków górskich owsianych gotowane na wodzie z dodatkiem mleka z migdałów alpro, do Tego jedna ogromna brzoskwinia, 50g twarogu chudego i 4 migdały. Plus oczywiście cynamon. Idę z psem a później 40 min na bieżnie co by podkręcić troszkę mój metabolizm. Dziś odpuszczam siłownie i ćwiczenia wzmacniające, niech mięśniuszki sobie odpoczną przed jutrzejszym pumpem 🙂
Ja siorbie rozmoczony makaron bo nic innego nie przelkne  👿
escada, zdrowiej.

mój poranek:
50 brzuszków, 50 nożyc, 25 damskich pompek
jajecznica z dwóch jajek, pieczywko i pomidor
Cariotka, wow kawał drogi za Tobą  👍 Widzę, że wzrost mamy taki sam. Wstawiałaś jakieś zdjęcia porównawcze?

Ja postanowiłam wrócić.. niby przez wakacje doszłam do wagi, którą zakładałam ale to jednak jeszcze nie to 😉 Wczoraj nie było najlepiej (oj nie było), dlatego od dzisiaj pełną parą do wymarzonej wagi  🙂 I tak, na śniadanie kasza jaglana.
escada, dużo zdrowia Ci życzę  :przytul:

monisaxp, pomyśl sobie (a nasze nastawienie ma moc zmieniania wszystkiego, nawet uczuć), że w zyciu i wokół Ciebie jest dwa miliony jeszcze innych rzeczy, które dadzą Ci taką radość jak słodycze, albo nawet większą 🙂 normalnie dieta mi pokazała jaką może mieć siłę pozornie słaby człowiek! I to zaczyna mi chyba charakter zmieniać, bo coraz rzadziej mam takie "nie chce mi się" 🙂

Wczoraj normalnie z okazji zgubienia 20 kg kupiłam sobie w biedrze czekoladkę belgijką, taki batonik. Zjadłam. I tak mnie zemdliło, że szok! A mnie nigdy przecież po słodkim nie mdliło. Teraz jak pomyślę o czekoladzie, już mi niedobrze bleh... a przecież to tylko 3,5 miesiąca nowego jedzenia... szok...
Cariotka   płomienna pasja
28 sierpnia 2014 09:27
Carmen no to witamy ponownie 😉 [url=http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,89332.msg2154975.html#msg2154975]http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,89332.msg2154975.html#msg2154975[/url] proszę tu już ważyłam 58 kg🙂
Jeżeli chodzi o wagę to nie chcę już chudnąć, mogę trochę nawet wrzucić kilogramów. Chce teraz się upakować🙂 Bo jeszcze troszkę fałdek tłuszczyku gdzieś jest.

Cejloniara ja ostatnio posłodziłam sobie kawę. Pół łyżeczki brązowego cukru tak mnie zmdliło że przeżyłam ciężki szok🙂

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się