Koński savoir-vivre

Dziewczyny, ja nie pytałam odnośnie pracy pod jeźdźcem. Nie sprecyzowałam, moja wina.
Osobiście również nie pozwalam na takie akcje, ale nie widzę przeszkód, jeżeli dzieje się to na lonży "sprawdzającej". Właściwie też ona po to jest by sprawdzić czy koń nie ma nadmiaru energii. Wybryka się, a potem normalna praca.
Co do cuksów, to wróciłam ostatnio do artykułu ze starego wydania Gallopu (jak znajdę to wrzucę info które to było wydanie). W dużym skrócie było tam powiedziane, że dla konia nagrodą jest zdjęcie presji, dotyk i smakołyk dokładnie w tej kolejności. I było to argumentowane tym, że konie kiedy chcą np.odgonić kumpla, najpierw się szczurzą, a jak ten się wycofa nie mówią mu "stary, słuchaj fenomenalny zwrot na zadzie, brawo!" tylko przestają się szczurzyć zdejmując tym samym presję. I dla mnie ma to sens.
Sama nie rezygnuję z dawania smakołyków, ale dając je dbam o to żeby odstawić rękę żeby w żaden sposób cukierek nie był kojarzony przez konia z kieszenią albo tym, że cukierków się szuka i znajduje. Jak sięgam do kieszeni i koński nos podąża za moją ręką i zaczyna mi tam grzebać, czekam aż zainteresuje się czymś innym i dopiero wtedy daję cuksa. Mój gagatek w ten sposób szybko nauczył się, że smakołyki się dostaje jak się cierpliwie na nie czeka i wtedy lądują tuż pod nosem. Nie opyla się robić przeszukania, bo nigdy nic z tego nie wynika. 😉

edit.: Co do lonży.
Teraz u mnie na padokach jest takie błoto, że konie nawet gdyby chciały, to z kumplami mogą się co najwyżej pociągać za kantary. Mało bezpieczne warunki do spuszczania pary. W moim odczuciu moim obowiązkiem jest zapewnić koniowi takie warunki do pracy, w których nie będzie dostawał po łbie za to, że nie ma jak i gdzie się wybiegiwać. Dlatego jak mnie nie ma chociaż jeden dzień w stajni, a wiem, że po takiej przerwie mój koń będzie potrzebował spuścić wentyl, to biorę chłopa na lonżę i wtedy ma swój czas na załatwienie tego tematu. Czy z niego skorzysta, czy nie- jego sprawa. Kiedy sam z siebie zaczyna przechodzić do stępa, dla mnie jest to sygnał, że zaczynamy pracę. I jeżeli kiedy czegoś wymagam, on ucieka w opcję "a teraz to sobie bryknę", to traktuję to już jako chęć uniknięcia zadania i spokojnie, bez szarpania, ale ze stanowczym sygnałem, wracamy do wcześniejszego chodu i kontynuujemy ćwiczenie. I tak do skutku. Teraz chyba zasady są dla niego jasne i już mu się takie akcje nie zdarzają i mam wrażenie, że oboje jesteśmy wobec siebie fair.
Podczas takiego wybiegiwania się na lonży, miałam problem z tym, że koń był podjarany, ja chciałam zmienić kierunek, a on- owszem, zmieniał- ale odskakując i radośnie brykając (a że po zewnętrznej stronie miał ścianę lonżownika, to kopyta leciały do wewnątrz, a więc w moim kierunku). I ponieważ była to sytuacja zagrażająca, to sprowadzałam chłopa do pionu i pozwalałam na radosne odbrykiwanie dopiero jak spokojnie odeszłam na bezpieczną odległość. I teraz też zupełnie nie mamy już z tym problemu.
[quote author=Murat-Gazon link=topic=100798.msg2654853#msg2654853 date=1488280017]
SzalonaBibi a ty masz wałachy czy klacze też? Bo np. moja ruda, choć 24 h/d na dworze, to nie biega po padoku. Jej koleżanka, z którą stoi, również nie. Pozostałe klacze w stajni to samo. One dostojnie spacerują, ewentualnie ostatecznie przebiegną się kółko.  🙄 W związku z tym moja bywa niewybiegana 😉 Ale ja to widzę, ona wyraźnie pokazuje i pyta, czy może pobiegać, i na takie przypadki na lonży czy luzem mamy swój sygnał oznaczający "odpalaj wrotki" - i ona ten sygnał rozumie.
[/quote]

Mam dwie kobyły i wałka. Jedna młoda to jeszcze jej się chce a Żyraf je nakręca.
Pracuję sezonowo z młodymi hucułami z dużego stada i też taką zasadę stosuję. W tymże stadzie była też arabka - to samo. To oczywiście nie znaczy, że nie pozwalam koniowi pobiegać, często nawet szybko... i bardzo szybko też. Po prostu nie uznaję bryków i baranów, bo z doświadczenia wiem, że to się potem mści.

A kobyłami to fakt. Jak koleżanka pokazuje zdjęcia to widać które to stado na pierwszy rzut oka: kobyły jedzą i jedzą i czasem coś przegryzą. A ogierki i wałachy bawią się walczą, biegają ... Mam wrażenie, że u ludzi bywa podobnie  😀iabeł:
Cookie odpuszczenie presji tak, zresztą bez tego koń się niczego nie nauczy, ale w dalszej kolejności nagrodą jest to, co koń lubi. Dla konia-przytulaka pomizianie za uszkiem będzie nagrodą, ale dla konia-nie-dotykaj-mnie już raczej nie. Tak samo dla konia "wygodnickiego lenia" nagrodą będzie zatrzymanie i możliwość postania sobie w miejscu, ale dla konia w typie żywego srebra, który uwielbia być w ruchu i coś robić, już niekoniecznie. 😉
Dla rudej smakołyk nie jest żadną nagrodą - jak jest, fajnie, jak nie ma, drugie fajnie; za to wszelkie głaskanie, mizianie itp. powoduje absolutne rozanielenie konia. Natomiast młody za smakołyk dałby się pokroić, za to nagroda "dotykowa" już nie robi specjalnego wrażenia. Oba musiałam nauczyć, że stanie w miejscu to czas na odpoczynek fizyczny i psychiczny, bo początkowo podchodziły do tego jak do zadania polegającego na staniu.  😉
Murat-Gazon Jasne, ja też jestem za tym żeby uwzględniać indywidualne preferencje konia i np. nie uszczęśliwiać na siłę głaskaniem egzemplarza, który za tym nie przepada.  😉 Artykuł streściłam w telegraficznym skrócie, dlatego pewnie mocno "spłaszczyłam" przesłanie.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się