ZAKŁADY TRENINGOWE I LICENCJA HODOWLANA OGIERÓW

Podoba mi się takie myślenie. No więc jaki jest ten rynek, jaki produkt, jaki cel i jaka kreacja?
Program sp upiera się kategorycznie żeby inwestować w wyhodowanie  konia dla Skrzyczyńskiego bo w domyśle  on wtedy przyjedzie i kupi go za niebotyczną kasę. Ale nie przyjedzie, a na pewno nie po parę czy paręnaście setek koni. Po 99% koni może co najwyżej przyjechać Fruzia, która chciałaby konia na 140, może kiedyś tam pojedzie 120, ale  na razie wybiera się na 110 i się będzie ostro targować. Ale niechby nawet. Niestety Fruzia też nie chce przyjechać,  bo jej nie wykreowaliśmy.  I zrobiliśmy wszystko, i ty niestety trochę też, żeby jej powiedzieć, że nie potrafimy zaspokoić jej pilnej potrzeby choć potrafilibyśmy, nawet bez uciekania się do tych topowych albo pół-topowych ogierów.

Podstawowym narzędziem antykreacji polskich koni i kreacji Fruzi jest nieśmiertelne pytanie „a gdzie są polskie konie na światowych parkurach?” No nie ma, a niemieckie są. Znaczy się – polskie gorsze. To jest proste rozumowanie i Fruzia to łyka bo Fruzia  nie myśli i nie analizuje. Lubi jak jest prosto. I w ten sposób wykreowana Fruzia jedzie po konia do Niemiec albo w najlepszym przypadku szuka konia, który niemieckiego udaje albo w którego papierze polskich genów już prawie nie widać. Jak więc przekreować Fruzię ?


Nie do końca. Z perspektywy takiej Fruzi właśnie, to do sportu, dużego czy małego kupuje się konia a nie papier. Hodowca, który ma super konie, ale pokazuje je na wystawach albo wcale raczej Fruzi do siebie nie ściągnie, bo nawet nie będzie wiedziała o jego istnieniu. Za to, gdyby kilka swoich koni wstawił w trening i prezentował nawet i na regionalkach, to jednak w głowach potencjalnych nabywców jego hodowla by zaistniała. Dobrym przykładem są konie od pana Mazurka, które w swoim czasie szybko zrobiły się bardzo modne bo ileśtam młodziaków rok w rok pokazywało się na mpmk, co napędzało popyt.
titina - u nas nawet jak by ogiery wybierać przez głosowanie publiczności, to by się ludzie pobili na trybunie. Jak piszesz, że komisja puściła tego choć miał twoim zdaniem to i tamto to, a nie puściła tamtego choć twoim zdaniem był lepszy, to  jest ok. Ktoś inny może mieć inne zdanie i też ma prawo to wyrazić. Ale po co to  wszystko co jest oprócz ?
Mamy takie komisje jaka jest  fachowość naszej hodowli, na wszystkich powieszono psy,  każda inna będzie taka sama. Jeśli można by udowodnić, że nasze komisje myliły się co do znacznej liczby ogierów, które potem zamykały stojaki, zrobiły licencje  i zostawiły świetne potomstwo, to rzeczywiście byłby problem. Gdyby się myliły nawet przy jednym ogierze na 10, to takich ogierów powinno być kilkadziesiąt.
Ale takie ogiery w Polsce to można na palcach jednej ręki policzyć i chyba żadnego nie odwalili w ZT, a jak by przyłożyć do nich jakiś europejski standard to ich w ogóle nie ma. Nie da się udowodnić, że komisje były  złe. Więc w czym problem?. Każda negatywna ocena, nawet słuszna,  jest dla właściciela/hodowcy/kibica przykra, wszędzie na świecie.
Piszesz, że nie chodzi ci o nacisk  a dla mnie to jest ważniejszy problem. Bo jest na to powszechne przyzwolenie. . Dlatego wszyscy psioczą na komisje a nikt nie piętnuje "załatwiaczy". Bo dzisiaj "załatwia" ten a jutro będzie "załatwiał" inny.Wszystkie komisje składają się z ludzi a ludzie robią błędy, wszędzie na świecie. Przy takim podejściu jak u nas błędów będzie więcej. 

karolina- - przykład, który podałaś pokazuje jak się  powinno robić ale to w Polsce nie jest zbyt częsty przypadek. Dobrze jak ktoś ma sportowca  w rodzinie, ale ja się z tym u nas spotykam raczej rzadko. Oddanie konia komuś obcemu w trening  (a co dopiero kilku) kosztuje.  Wielu  nie stać na takie inwestycje a nie chcą konia za długo trzymać. Większość koni kupowanych ze stajni  ma najwyżej jakąś podstawową robotę, góra ZT albo próba polowa.  Konie zza granicy przywożą najczęściej pośrednicy i starają się żeby były lepiej przygotowane do sprzedaży, dlatego konie zagraniczne ludzie kupują chętniej, chociaż z jakością koni to bywa już  bardzo różnie. I to utrwala taki stereotyp - dobry(bo dobrze przygotowany) zagraniczny, słaby (słabo przygotowany) polski. Dlatego u wielu klientów polski koń w stajni hodowcy na liście ewentualnych zakupów często wisi na końcu. Z tym czy kolor paszportu jest ważny to każdy ma inne doświadczenia, ja mam akurat takie że jest. Z dwóch koni zupełnie podobnej klasy łatwiej i często lepiej się sprzedaje ten zza granicy.
O załatwiaczach też myślałam, ,  jak  by  ich nie było, to nie było by problemu . Niestety mamy społeczeństwo zmanierowane przez  zabory, a przede wszystkim przez 50 lat komunizmu w tym kraju . A jak było, ... a tak ,ze np . w obojętnie jakim przedsiębiorstwie państwowym , kradli wszyscy od sprzątaczki po dyrektora  :/  Puki takie postępowanie nie będzie piętnowane tak długo  będzie to uważane za normę  🙁  I jeszcze jedno, przykład idzie z góry, dlatego komisje nie są czyste, one powinny świecić przykładem , wszak to są niby ludzie  mądrzejsi od zwykłych hodowców  🤣
Za to czasem np : Ogiera Zinadine nio odwalili na ZT i licencje dostał dopiero w sporcie ??? . Kiedyś była jakaś dyskusja i takich ogierów było więcej . Tyle że to nie moja bajka i ja się na tym nie znam .  😉
Za to czasem np : Ogiera Zinadine nio odwalili na ZT i licencje dostał dopiero w sporcie ??? . Kiedyś była jakaś dyskusja i takich ogierów było więcej . Tyle że to nie moja bajka i ja się na tym nie znam .  😉


Dokładnie tak jak mówisz, ... a ile koni ze zmienionymi imionami skacze na zachodzie najwyższe konkursy ,.... czort wie  😤
Skaczą i bez zmieniania imion . Kto się interesuje co się z tymi końmi dzieje dalej. Ale co tam , teraz będzie lepiej , mamy plan , mamy programy , będą czempiony , tylko kupywać .  😁 😁 😁
Skaczą i bez zmieniania imion . Kto się interesuje co się z tymi końmi dzieje dalej. Ale co tam , teraz będzie lepiej , mamy plan , mamy programy , będą czempiony , tylko kupywać .  😁 😁 😁


Interesują się tylko hodowcy i też tylko nieliczna garstka . Mimo wszystko moje zdanie jest takie  , że komisje są zbędne . Rynek i tak zweryfikuje co jest dobre a co nie . Komisje , a do tego złożone z ludzi , którzy złotówki na wyhodowanie swojego konia nie wydali  ( pan W jest wyjątkiem potwierdzającym regułę ) , są kula u nogi.  S.heykowski zrzuć jarzmo komunizmu i zacznij myśleć jak normalny człowiek .
Titina:obawiam sie jednak, że nie rozumiesz jak działa hodowla komercyjna. Hodowcy używają określonych ogierów dlatego, że są uznane przez określone związki (czy jak chcesz komisje). Robią tak dla tego, że otrzymują informacje zestandaryzowaną, o określonej treści. Słowem: za określeniem "aproved"  kryje się określony stan zdrowia, potwierdzenie poprawności pokroju, określenie bieżącej wartości użytkowej przekraczającej istotnie średni poziom dla rasy. Tych informacji żaden hodowca nie może uzyskać z innych źródeł w krótkim czasie, w sposób wiarygodny i bez dużych kosztów. Właśnie dla tego powołano stowarzyszenia hodowców. Bez nich nigdy nie powstały żadne rasy. Zupełnie inna sprawą jest wiarygodność werdyktów ferowanych przez przedstawicieli związku/stowarzyszenia - tu tworzy się z jednej strony prestiż rasy, a z drugiej skuteczność pracy hodowlanej. Ze względu na pewne parametry statystyczne nie da się prowadzić skutecznie pracy hodowlanej na stadzie mniejszym niż +-30 klaczy matek. Takie stada we współczesnej Europie to absolutny margines. Z tej tez przyczyny tak istotna jest rola związków hodowców. Nawet L. Melchior to uznawał chociaż posiadał wielokrotnie większe stado i jak wydawało się wielu (mylnie) kontestował podobnie jak ty (mylnie) rolę związków hodowlanych. A teraz łopatologicznie: pomyśl co by było jakby każdy zakład mechaniczny produkował własne rozmiary śrub: jedni 11,5 mm śr. inni 11,8 mm a jeszcze inni 10,9 mm, ale o skoku gwintu 1,1mm? zestandaryzowana ocena to jeden z trzech filarów działania związków hodowców.
Titina:obawiam sie jednak, że nie rozumiesz jak działa hodowla komercyjna. Hodowcy używają określonych ogierów dlatego, że są uznane przez określone związki (czy jak chcesz komisje). Robią tak dla tego, że otrzymują informacje zestandaryzowaną, o określonej treści. Słowem: za określeniem "aproved"  kryje się określony stan zdrowia, potwierdzenie poprawności pokroju, określenie bieżącej wartości użytkowej przekraczającej istotnie średni poziom dla rasy. Tych informacji żaden hodowca nie może uzyskać z innych źródeł w krótkim czasie, w sposób wiarygodny i bez dużych kosztów. Właśnie dla tego powołano stowarzyszenia hodowców. Bez nich nigdy nie powstały żadne rasy. Zupełnie inna sprawą jest wiarygodność werdyktów ferowanych przez przedstawicieli związku/stowarzyszenia - tu tworzy się z jednej strony prestiż rasy, a z drugiej skuteczność pracy hodowlanej. Ze względu na pewne parametry statystyczne nie da się prowadzić skutecznie pracy hodowlanej na stadzie mniejszym niż +-30 klaczy matek. Takie stada we współczesnej Europie to absolutny margines. Z tej tez przyczyny tak istotna jest rola związków hodowców. Nawet L. Melchior to uznawał chociaż posiadał wielokrotnie większe stado i jak wydawało się wielu (mylnie) kontestował podobnie jak ty (mylnie) rolę związków hodowlanych. A teraz łopatologicznie: pomyśl co by było jakby każdy zakład mechaniczny produkował własne rozmiary śrub: jedni 11,5 mm śr. inni 11,8 mm a jeszcze inni 10,9 mm, ale o skoku gwintu 1,1mm? zestandaryzowana ocena to jeden z trzech filarów działania związków hodowców.
Taaaa, a polskie komisje to dostarczają, ... kpiny sobie robisz ze mnie i z innych hodowców . 🤔wirek:
melehowicz, wypadałoby zatem, żeby te standardy brzmiały inaczej niż "śrubka ma być ładna, w sam raz i podobać się komisji, chyba że jest śrubką, którą już wyprodukował kto inny".
Gdybyście, zamiast się wyzłośliwiać, przeczytały uważnie co napisałem to byście zauważyły, że opisałem sytuację taką jaka powinna istnieć. Zaznaczyłem jakiego rodzaju zagrożenia mogą wystąpić i zapewne występują. Nie odnosiłem się do konkretnych przypadków. Szkoda, że nie potraficie nic konstruktywnego w tej dyskusji wnieść. Cóż! Pogląd "wiem, ale nie powiem" niezależnie od motywacji jest dość trudny do skomentowania. pogląd o wolnym rynku jako metodzie pracy hodowlanej jest już czymś więcej chociaż związku jednego z drugim trudno dociec.
Halo: masz rację, że program powinien precyzować jak tylko się da, to co się da - i na pewno obecne programy tego nie robią!


Będziemy mieli okazje zobaczyć pierwszy raz nowe zasady wyboru ogierów - bardzo mnie ciekawi, czy pojawi się stawka ogierów , których właściciele zdecydują się samodzielnie przygotować je do próby dzielności a najbardziej na ile będą te ogiery lepiej przygotowane niż w ZT (spodziewam się że powinny być o klasę lepiej przygotowane), ale czy tak będzie?


Może warto założyć oddzielny wątek i pogadać o tym jak chcielibyśmy to widzieć, np pt "Programy hodowlane".
Pytanie czy będą chcieli ponosić koszty treningów ?  🙄
Pytanie czy będą chcieli ponosić koszty treningów ?  🙄


Pytanie ,czy warto wyrzucać w błoto pieniądze, by przedstawiać  ogiery przed polskimi komisjami ??? Po tych szopkach, jakich byliśmy świadkami w ostatnich latach, to trzeba będzie się grubo zastanowić ? 🙄
melehowicz, wiesz, gadanie przynosi chwilową ulgę we frustracji, ale żeby coś Zrobić - trzeba mieć moc sprawczą. Nie tylko świetną koncepcję, ale i Autorytet. I narzędzia "regulacji", czyli Nacisku. Realne kije, realne marchewki. Wg konkretnych potrzeb, nie palcem po niebie. Wg żelaznej zasady, że wtedy mam na kogoś wpływ, gdy ten ktoś czegoś ode mnie potrzebuje.
Dlatego w tej chwili programy mogą być dowolnie słabe - bo i tak nikt się z nimi nie liczy. A PZHK ma taki autorytet na jaki sobie zapracował - z jednej strony, i na ile jest Realnie Potrzebny hodowcom koni szlachetnych (w znikomym stopniu, wobec konkurencji i trendów).
"Deregulacja" ZT ogierów jest chwytem rozpaczliwym - i Niczego nie wnoszącym (in plus) do Hodowli. Tzn. niespecjalnie jest inne wyjście, i będą z tego korzyści Użytkowe. Ale Danych do Hodowli nie będzie jeszcze bardziej.
Może jestem zbyt prosty ale dla mnie najlepszymi danymi są efekty. Wychodzi produkt który ma konkretne wyniki a jedynym kryterium jest PBWJ. Zresztą jak dla większości klientów na ten produkt.  😉 Jeżeli koń jest dobry , to jest po prostu dobry i koniec kropka a zadaniem hodwcy jest takiego konia dostarczyć na rynek  😀
smok10: w PBWJ nie spotkałem informacji o porażeniu krtani, o chipach , o szczupaczym lub karpiowatym zgryzie, o wadliwych kopytach, a informacje rodowodowe są np cytuje "po tacie" albo "od klaczy" (ale rozumiem, że to tylko przykładowa baza informacji) wyniki w sporcie dotyczą przede wszystkim koni użytkowych, a czy dany koń nadaje się do hodowli to wynik sportowy jeszcze tego nie przesądza (chociaż bardzo pomaga).

Halo: to nie znaczy że tego nie można zmienić, a wręcz trzeba. Nie zrobi tego nikt inny jak sami hodowcy. PZHK ma olbrzymia władzę, bo trzyma w swoim ręku księgi i paszportyzację. Bez tego nie da się nic zdziałać poza ta organizacją. Można oczywiście powalczyć o odrębną księgę (co by wystarczyło) ale to mało prawdopodobne aby się udało. Myślę że łatwiej zmienić organizacje jaką jest PZHK.
,,....a świstak zawijał w te papierki ..."  Betonu łatwo się nie kruszy :/
Gdyby to było łatwe,to by nie było problemu. Kto chce szuka sposobu , kto nie chce szuka powodu - jak mawia kolega z firmy.
Smok10, jeśli chodzi o produkcję użytkową - to oczywiście. Najszybszy jest ten samochód, który wygrał wyścig.
Cały kłopot polega na trafnym przewidywaniu, który wygra 🙂
Jeśli chodzi o hodowlę, sprawa wygląda ciut inaczej. Co nam (do hodowli) po klaczy, która zamyka stojaki, jeśli jest bezpłodna? - najprostszy przykład. Wałach też się nie przyda (bezpośrednio).
Jeśli chcemy hodować, czyli uzyskiwać z pokolenia na pokolenie postęp na drodze rodzenia się coraz lepszych źrebaków - jednym z warunków jest szybka wymiana pokoleń, zatem trzeba trafnie przewidzieć, który koński podrostek Będzie Dobry. "Trzeba być bardzo ostrożnym w wyborze rodziców". A wtedy trzeba info o tych rodzicach, młodych rodzicach. Info pozwalającego trafniej przewidywać niż "nos" hodowcy.

Jeśli chodzi o produkcję użytkową, to nie ma sprawy. W ogóle nie trzeba lokalnie hodować. Można kupić gotowy produkt u tych, którzy Poważnie zajmują się hodowlą (i przygotowaniem produktu do użycia). Czy to konia z górnej półki, czy młodego, czy odsada, czy - materiał genetyczny. Kalkulator w łapkę co się bardziej opłaca.

Tylko... nie masz racji, jeśli myślisz, że hodowla jest po to, żeby dostarczać konie do sportu. Jest dokładnie odwrotnie. Sport jest po to, żeby promować i rozwijać lokalną hodowlę! To hodowla, w normalnych warunkach - przysparza pieniędzy - i przysporzy tym, którzy Hodują. Na parkurze nie urósł jeszcze żaden banknot, to jedynie przekładanie z ręki do ręki. W macicy klaczy - owszem, często się zdarza.
Nie po to produkuje się samochody, żeby wygrywały wyścigi, tylko po to są wyścigi, żeby promować producentów samochodów!

melehowicz, tak, same wyniki sportowe nie pozwalają trafnie przewidywać wartości hodowlanej, szczególnie w małych populacjach. Ale. Folbluty nie miały i nie mają żadnych komisji oceniających pokrój! Konsekwentnie wybiera się do hodowli osobniki Najszybsze - i już. Byle zarazy nie roznosiły. Podobnie mogłoby być i w skoczkach. Pod warunkiem Stworzenia Próby, która Faktycznie określa wartość użytkową konia i eliminuje te słabe. Z tym, że folbluty podlegają próbie już jako 2-latki, co od XVII wieku daje ponad 100 pokoleń.

edit: co do zmiany PZHK. To nie jest tak, że ktokolwiek jest bogiem lub posiada magiczną różdżkę. Żeby zaszła zmiana potrzebna jest dojmująca Potrzeba zmiany. Motywacja, którą tworzą warunki życia. Na razie warunki życia działają tak, że Hodowla koni sportowych w PL Nikomu nie jest potrzebna, oprócz garstki hodowców-hobbystów. Zatem nie ma się czemu dziwić, że nic do takowej, w Polsce, nie prowadzi 🙂 Postęp hodowlany można szacować a) wobec konkretnej cechy - niemożliwe, gdy się nie wie, czego się Chce b) przy sporej populacji, rzeczone 30 sztuk - zbliżonych do wstępnej oceny. Inaczej zostaje "ocena fenotypowa", czyli "nos hodowcy" - a w takim razie wypadałoby, żeby temu "nosowi" Nie Przeszkadzać 🙂, choćby.

Przyglądając się "kształtującej rzeczywistości" obawiam się, że Już Jest Po polskiej hodowli (produkcja osobników użytkowych nadal możliwa). Że granica ratowania dawno została przekroczona. W takiej sytuacji, gdyby jednak Chcieć ratować 🙂 - potrzebne są akcje "ekstraordynaryjne", wysoce kreatywne, mocno nietypowe. Wręcz twórczy chaos. Bo Dziś, chcąc Tworzyć hodowlę, trzeba już - z niemal niczego 🙁
halo: żaden folblut nie pobiegł ani o setna część sekundy szybciej od ponad pięćdziesięciu lat - to wynik zamknięcia księgi i być może dotarcia do granic biologicznych. Nie bez kozery od zawsze do udoskonalania półkrwi wybierane były folbluty nie najszybsze, a te poprawne pokojowo, o żelaznym zdrowiu i przez wiele lat startujące na wyścigach , głównie przeszkodowych. Hodowla xx to nie jest dobry wzór do naśladowania. Hodowcy xx nie używają najlepszych reproduktorów tylko takie na jakie ich stać (albo jakie uda się kupić na zasadzie "cena x jakość"😉 - przynajmniej w przeważającej masie.
melehowicz, jednak próba szybkości nadal Warunkuje sporo innych cech.
Wydaje mi się, że nadal nie rozumiesz. Nie chodzi o folbluty, ani o szybkość. Tylko o taką Próbę, która by Eliminowała z hodowli osobniki nie dające jej rady. Takich prób może być kilka. Można np. tak: każdy osobnik z osteochondrozą 2 Wypada z hodowli. Każdy osobnik, który Nie Skoczy dobrze za pierwszym razem luzem 120 (po rozgrzewce) - Wypada z hodowli. Można różnie, zależy czego się chce.
Na razie "chce się", żeby "było jak było", a "jakoś" lepiej. To droga donikąd.

Poważnie nie pojmuję, nie ogarniam. Są tylko dwie rokujące możliwości: a) puścić na żywioł b) postawić szalenie restrykcyjne, elitarne warunki.
Tak, kłopot polega na tym, że wzajemnie się wykluczają. Albo... nie 🙂.
Nie ogarniam, że sytuacja dawno przestała być kryzysowa, do jakiegoś czasu jest rzędu "po ptokach" 🙁 (brak ogierów dających po choćby 30 sztuk udanego potomstwa rocznie), a nadal nie ma nawet Koncepcji - czego byśmy Chcieli.
smok10: w PBWJ nie spotkałem informacji o porażeniu krtani, o chipach , o szczupaczym lub karpiowatym zgryzie, o wadliwych kopytach, a informacje rodowodowe są np cytuje "po tacie" albo "od klaczy" (ale rozumiem, że to tylko przykładowa baza informacji) wyniki w sporcie dotyczą przede wszystkim koni użytkowych, a czy dany koń nadaje się do hodowli to wynik sportowy jeszcze tego nie przesądza (chociaż bardzo pomaga).


Bo taki produkt jest wadliwy i odpada przy pierwszym TUV - ie zanim wejdzie na rynek  😉

Smok10, jeśli chodzi o produkcję użytkową - to oczywiście. Najszybszy jest ten samochód, który wygrał wyścig.
Cały kłopot polega na trafnym przewidywaniu, który wygra
🙂


No własnie te informacje są podawane w tych szczątkowych danych na PBWJ lub zagranicznych stronach z wynikami koni.  😉

Szał za nasieniem Cassala , Clarimo czy innych reproduktorów jest pochodną ich wyników sportowych . To samo jeśli chodzi o matki. Mile widziane jest pochodzenie matki po wybitnym ogierze sportowym . Potem mamy Kurungi gdzie można obserwować konia pod kątm jego budowy , techniki skoku  czy obszerności chodów. Dla fachowca to już wiele danych żeby mieć pogląd czy to będzie koń bardzo dobry , dobry czy miernota albo trup.  🤣 Hodowca też jest zainteresowany żeby każdy wyhodowany przez niego koń był czempionem , nawet jeżeli jest śrupem do kwadratu ,poniekąd to jego dziecko i widzi w nim to czego nikt inny zobaczyć nie może  😁 Za to rynek jest okrutny i oddziela ziarno od plew  😉 Pomijam że te które nie nadają się do sportu mogą się sprawdzić w rekreacji.  😉


Znacie moje podejści do wolnego rynku. Najlepiej widać to obecnie po rozwoju jaki nastąpił w szkoleniach od momentu deregulacji . Nigdy dotąd ( a przynajmniej od kilkudziesięciu lat ) jeździectwo w Polsce nie przeżywało takiego rozkwitu. Nasi zawodnicy mają coraz lepsze konie są coraz lepiej wyszkoleni i startują w coraz poważniejszych imprezach  odnosząc powoli coraz większe sukcesy ( jak chocby ostatni Wojcińca 3 m. w Grand Prix 4* ) http://www.swiatkoni.pl/news/12490,brawo-wojciech-wojcianiec.html  Jedyne czego nam jeszcze brakuje to najlepszych koni i pieniędzy .  😉 Oczywiście nigdy nie można popadać w przesadyzm , ale regulacje zawsze powinny być ograniczane do niezbędnego  minimum a nadrzednym regulatorem powinien być wolny rynek .  😉
Smok10, może Wy macie Korungi. My, niestety - nie mamy  😀iabeł:
I o ten drobiażdżek biega:
Jedyne czego nam jeszcze brakuje to najlepszych koni i pieniędzy
Co się Nie Zmieni, jeśli nie będzie Znakomitej Lokalnej Hodowli.
Smok10, może Wy macie Korungi. My, niestety - nie mamy  😀iabeł:
I o ten drobiażdżek biega:
Jedyne czego nam jeszcze brakuje to najlepszych koni i pieniędzy
Co się Nie Zmieni, jeśli nie będzie Znakomitej Lokalnej Hodowli.



Praktycznie cały światowy sport oparty jest na hodowli Niemieckiej , więc niewiele tu jest do zmieniania .  😁 😁 😁

A co do pieniędzy , to najpierw ci co je mają muszą chcieć wydawać pieniądze na jeździectwo . Co fakt faktem , powoli na ,ałą skalę zaczyna mieć miejsce.  🤣 😀

Z drugiej strony , jaka skala zamożności oywateli tego kraju takie możliwości pozyskania ewentualnych sponsorów.  🙄
Smok10: sięganie po Cassalla teraz to strata czasu - świat poszedł dalej, kwestia, czy dał syna lepszego od siebie . Jeśli nie to szkoda czasu....
Ciagle piszesz o produkcji koni użytkowych - tu pełna zgoda.
Umiejętności naszych zawodników we wiekszosci (wyjatek 3 lub 4 ) są żenujace!!
halo: więcej optymizmu!
Umiejętności naszych zawodników we wiekszosci (wyjatek 3 lub 4 ) są żenujace!!


A ja bym sobie życzył żeby takie osoby jak ty jeżeli chcą się wypowiadać autorytatywnie na temat poziomu wyszkolenia naszych jeźdźców ,swoją wiedzę czerpały od osób kompetentnych a nie opierały ją na rekreacyjnych legendach z zastodołowych stajni.  🤔

Gdybyś chciał poświęcić parę minut , to to jest właśnie lektura dla takich jak ty . Ażeby cie nie zanudzać szczegółami polecam od 10 - tej minuty



Warto w celu poszerzenia horyzontów a nie powtarzania wyświechtanych sloganów których wielokrotnie nasłuchałem się od wybitnych specjalistów jeżdżących w weekendy do lasu.  😉
Smok10, oglądałam to dawno temu. Co do wymowy, niewiele różni się od "Świetnie gotujesz, jedynie brakuje ci Naszych topowych garnków!"
Żeby nie było, jestem pod wrażeniem, jakie postępy poczynili polscy jeźdźcy w ciągu kilku lat.
I są to postępy wymierne, jak choćby przyzwoite przejazdy w finale P.Ś. (choć ostateczny rezultat jest przyczynkiem do rozmowy w innym wątku 🙂😉.

Uparcie nie rozumiesz perspektywy "ważny jest klient na Nasze garnki". O ile zamożne kraje mogą sobie pozwolić na zakup topowych garnków, to biedny rolniczy kraj sam powinien zarabiać na produkcji "garnków". Bo owies u nas super rośnie. I może warto uruchomić jeszcze inne opcje niż produkcja zawartości garnków, dosłownie.
Ja wam powiem tak. Od zawsze Polacy maja jedną podstawowa przywarę.

CUDZE CHWALICIE SWOJEGO NIE ZNACIE

I tak jest i było bo to nasz mentalność i kompleksy.
Uważam że na dziś to jest jeden zasadniczy problem KASA KASA i KASA
Wszystko stoi na pieniądzach i od tego się zaczyna, za biedni jesteśmy aby jeździć na światowym poziomie i za tym idzie brak produkcji dobrych koni bo nie ma komu sprzedać. Co to za interes jeśli sprzedajesz młodego konia 3-4 lata za 15 tysięcy i wszyscy są oburzeni że za drogo. A weź wyprodukuj tego konia za 15 tysi to trzeba być pasjonatem. A nawet mega pasjonat nie będzie finansował Polskiego jeździectwa.
Hodowla hodowlą, sport sportem, rekreacja  rekreacja i wszystko się opiera na kasie. Ale najlepiej w Polsce rozwija się rekreacja i to jest nadziej a dla sportu i hodowli .

Wszędzie rekreacja jest podstawą . Bo nawet sport samochodowy by nie istniał żeby nie zwykli ludzie którzy kupują samochód do tego żeby się przemieszczać . Tyle że bardzo wielu ludzi kierując się zakupem samochodu szczyci się że dana marka wygrywa w rajdach czy wyścigach a to pozwala nakręcać koniunkturę na sport.  😉
Najlepszy przykład promocji marki 🤣


Ja wam powiem tak. Od zawsze Polacy maja jedną podstawowa przywarę.
CUDZE CHWALICIE SWOJEGO NIE ZNACIE



Zapewniam was że jeżeli będzie czym to będę pierwszym który się będzie chwalił Polską hodowlą . Póki co jeszcze muszę chwilkę poczekać . 🙄

Co do p. Voorna , to nie ma tu żadnego konfliktu interesów , bo ani on nie musi tu przyjeżdżać bo roboty na całym swiecie ma nie do przerobiena i pomijając fakt że jest  jednym z najlepszych szkoleniowców na świecie ( Bez żadnych papierów  🤣 ) wystarczy posłuchać dalej niż 1 minutę żeby zorientować się że przede wszystkim jest on czynnym zawodnikiem który dalej chce startować . I ma dokładnie taki sam problem jak nasi zawodnicy. Kasa, kasa, kasa i to nie kasa jaką mógłby zarobić na szkoleniach bo potrzebuje wybitnych koni za miliony i milionów na starty  🙄
Rozdrabniamy się na wiele wątków, które już raz przerabialiśmy i do niczego nie doszliśmy. Ogólnie uważam, że w gruncie rzeczy zmierzamy do tego samego, ale innymi drogami.
BHdemeter: ekonomika hodowli to faktycznie w Polsce jest jeszcze słaba. Jednak gdyby rozważyć ile za 3 latka najczęściej dostaje zachodni hodowca, to tez szału nie ma biorąc pod uwagę jego koszty. Źrebaka za 50 tys. euro sprzedaje się raz w życiu i ten fuks trafia się nielicznym. Nie mniej jednak prawda, że pokrycie finansowe maja na zachodzie lepsze niż u nas.
Na to wszystko pracują związki hodowców tworząc produkty marketingowe.

Smok10: widzę że lubisz osadzać ludzi, zapewne własną miara... (nie zazdroszczę..)
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się