Ciężko sprzedać, ciężko kupić- Wasze refleksje o handlowaniu końmi

a ten pan to ma może stronkę, albo jakiś kontakt do siebie?
sprzedaje tylko surówki?


Tu masz nr tel:
[quote author=galopada_ link=topic=8233.msg702332#msg702332 date=1284096588]
mozecie polecic jakies zagraniczne strony www z ogloszeniami o sprzedazy koni?  :kwiatek: :kwiatek:
[/quote]
Ostatnio właśnie potrzebowałam takich stron i znalazłam m.in. :
www.horse2buy.fr
www.2buyhorses.com
www.horsefinders.com
www.pferde.de
www.pferdekauf-online.de
www.verkaufspferde-24.com/
😉
Mam kobyłkę, praktycznie od jej urodzenia. Będzie już z 7 lat.Trochę się w moim życiu pozmieniało, wyszłam za mąż, urodziłam syna.Od pierwszych tygodni ciąży nie było mowy o jeździe konnej, nie zaryzykowałabym. Zostałam zmuszona przenieść klacz do pensjonatu oddalonego o 200km  od miejsca zamieszkania. Była doglądana przez moją koleżankę. No ale koleżanka ma swoje życie, swoje sprawy i w tej chwili już nie ma na to czasu. Dzierżawa jak dla mnie zbyt duże ryzyko, mam już złe doświadczenia w tej materii. Słusznym jest powiedzenie, że "pańskie oko konia tuczy". Decyzja o konieczności sprzedaży zapadła. No i tu się zaczynają schody, bo trwa to już sporo czasu. Wiadomo, każdy miesiąc to koszty. Blisko domu nie mam pensjonatu, jeździć nie mam czasu. W sprawach finansowych pieniądze przydały by nam się na budowę domu(roczny koszt pensjonatu to jednak nie mała kwota- domu za to nie wybuduje, ale sfinansuje kolejny choćby mały etap).
Kobyła jest ładna, postawna, poprawnie zbudowana. Znam jej historię od urodzenia, co też nie jest bez znaczenia.Ma obustronne pochodzenie. Po prostu dobry koń do rekreacji. Nie wiem, co trzeba zrobić, aby znaleźć dla niej nowego właściciela, kogoś kto będzie miał czas się nią zajmować i jeździć.
Zaskoczyło mnie nawet, że potencjalni kupcy nawet niechętnie odnoszą się do oglądania na żywo konia, a jednak zdjęcie czy film to nie wszystko.
Podzielcie się swoimi doświadczeniami w tej materii, bo może ja robię coś nie tak.
Z góry dziękuję.

P.S Zapytanie było w osobnym wątku, ale dziewczyny słusznie odesłały mnie tutaj.


http://www.re-volta.pl/forum/index.php/topic,33307.0.html

W odpowiedzi na ewentualne propozycje dzierżawy. Już to przerabiałam.Kobyłka stała w pensjonacie, rzut beretem ode mnie, dzierżawiła dziewczyna z brązową odznaką(podobno to do czegoś zobowiązuje - po tych doświadczeniach mam wątpliwości) płaciła część kosztów pensjonatu.Wymieniając po kolei nie opisując samej historii to:wyglądało to tak, że ja musiałam jeździć do konia także w dni gdy dziewczyna jeździła, bo osoba prowadząca jazdy(właściciel pensjonatu=instruktor nie był w stanie prowadzić jakoś tych jazd z sensem aby ta jazda coś wnosiła dla konia i jeźdźca)czyli załóżmy ja jeździłam klacz co drugi dzień i w sumie przyjeżdżałam prawie codziennie także na te nie moje jazdy.Do tego dochodziły zawody jak chciała pojechać to musiałam być aby rozprężyć ich sensownie i aby wytłumaczyć co i jak - powód j.w.w kwestii jazd.Do tego pan właściciel zaczął się czuć pokrzywdzony finansowo, bo rzeczona osoba mogła jeździć u niego w szkółce/na karnetach i miałby pieniążki ode mnie i od tej osoby. Na koniec były jakieś "afery" z udziałem mojego konia, osoby dzierżawiącej i pana właściciela pensjonatu( chyba wynikające z tego pokrzywdzenia) do tego stopnia, że spokojnie na urlop nie mogłam wyjechać, dobrze nie wróciłam, a już były telefony z oskarżeniami w nieprzyjemnym tonie. Te wszystkie wydarzenia dość skutecznie zniechęciły mnie do dzierżawienia konia, u mnie w okolicy to w ogóle nie wchodzi w rachubę bo nie mam dla niej pensjonatu a wysłać konia w Polskę to jednak ogranicza możliwość kontroli skoro "pod nosem" to tak wyglądało. Nie wspomnę już o ewentualnych kontuzjach(brrrrrr).
Już nad tym myślę i myślę, ale nie ma się co oszukiwać.W rejonie, w którym mieszkam nie ma pensjonatu odpowiadającego moim standardom za rozsądne pieniądze i nie sądzę aby się to zmieniło. Płacić za utrzymanie konia, dla którego nie ma się czasu jest zupełnie bez sensu, szczególnie w mojej sytuacji gdy bardzo chcemy mieć własne cztery kąty. Trzeba myśleć o rodzinie, a nie o koniu w takiej sytuacji.
dziewczyny już to pisały, no ale powtórzę się. Jeśli chccesz mieć pewność jaki los czeka twojego konia jedyną rozsądną opcją jest dzierżawa. A zniechęcenie się po 1 nieudanej próbie jest naprawdę przesadą... Trzeba poszukać, sprawdzić ludzi i mieć masę cierpliwości i zdrowia.
A brązowa odznaka naprawdę do niczego nie zobowiązuje, zdają ludzie którzy nic nie potrafią i aż żal patrzeć jak jeżdżą.
Hmmm..... testowanie na koniu kolejnych dzierżawców, szczególnie w znacznym oddaleniu to dla mnie jednak ryzyko. Po jakimś czasie może się okazać, że mam konia, którego nie sprzedam ze względu na stan zdrowia. Widocznie ja nie mam zaufania do ludzi 😉.
No ale dzięki, dzięki za odpowiedź.
skoro chcesz ja sprzedac, poki jest pelnowartosciowa i nie interesuje Cie jej dalszy los, to po co odstawiasz szopke z przywiazaniem, blablabla? oglaszaj i jak znajdzie sie chetny, to sprzedaj. a ze nie ma popytu na konie? no nie ma. ameryki nie odkrylas.
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
25 września 2010 08:31
Trzeba myśleć o rodzinie, a nie o koniu w takiej sytuacji

i własnie za to zdanie powinnaś zostać przez swojego konia solidnie kopnięta 🤔
nie buduj tutaj łzawych historyjek, tylko ogłaszaj gdzie się da
Jak dla mnie to jest zwykłe ogłoszenie i nie powinno tu być  🙄
swoja droga - mam w adopcjach 40 sztuk. rozsiane po calej polsce. i naprawde nie musze wszystkim adoptujacym prowadzic codziennie jazd 🤣

nie lubie takiego usprawiedliwiania sie, wybielania we wlasnych oczach. podjelas decyzje, to wez na siebie jej ciezar. chcesz sprzedac konia i juz.

duunia i foka dobrze pisza. tu nie znajdziesz kupca ani wspolczucia.
Bardzo dziękuję za wsparcie, rady i w ogóle dobre słowo 😉.
Pozdrawiam.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
25 września 2010 13:34
janiseya

coś mi się widzi że chcesz zjeść ciastko i mieć ciastko

nie dośc że popyt jest prawie że zerowy na konie to ty jeszcze swoja postawą (totalnego upierdliwca, marudy i jedynej najlepszej na świecie pańci która wszystko wie najlepiej i najlepiej się konikiem opiekuje a wszyscy inni to albo dręczą konia albo są niedouczeni albo... ) sobie samej kładziesz kłody pod nogi

efeemeryda   no fate but what we make.
25 września 2010 15:51
janiseya
dla mnie to co najmniej dziwne, boisz się wydzierżawić konia, żeby nie doznał uszczerbku na zdrowiu bo potem możesz na nim stracić przy sprzedaży, a nie boisz się, że sprzedasz go komuś, też się coś stanie i koń pójdzie np. z tego tytułu na mięso i Ty już nic na to nie poradzisz bo się nawet nie dowiesz ???

źle mi się czyta takie rzeczy naprawdę, bo może przesadzam ale mój koń jest dla mnie jak rodzina, i jakby kiedykolwiek stało się coś co by mi na Jej utrzymanie nie pozwolilo to wydzierżawiłabym ją, żeby mieć z czego płacić pensjonat, ale nigdy bym jej nie sprzedała...

Jeśli naprawdę zależy Ci na tym koniu, to wydzierżaw go spisując wcześniej odpowiednią umowę, oddaj np. do fundacji (bo dzięki temu będzie miał zagwarantowaną przyszłość), albo jeśli już tak bardzo chcesz na tym zarobić to sprzedaj ale zaznacz w umowie brak możliwości dalszej odsprzedaży (chyba można coś takiego zawrzeć w umowie).
ja mam wrazenie, ze wlascicielka nie ma ochoty, zeby kon do niej wracal 😉
kasa w lape i kolejny etap budowy sfinansowany - nie czytalas?
...
efeemeryda   no fate but what we make.
25 września 2010 19:10
niby tak, kolejny etap budowy domu, rodzina ważniejsza bla bla, ale mimo wszystko skoro tak, aż "zasłania" się dobrem konia to są na to inne rozwiązania, pytanie tylko co ona ma naprawdę na myśli, a zresztą może (zaznaczam może) to tylko podpucha z tym dobrem konia i prośba o pomoc, w celu zwrócenia uwagi ? a nóż ktoś przeczyta i akurat kupi  🤬
bo naprawde nie wiem jak to inaczej rozumieć  🤔wirek:
I ja również odczuwam pewien niesmak z tej sprawy. Poza tym - skoro Janiseya nie znalazła dobrego dzierżawcy według Niej, to czy teraz znajdzie dobrego kupującego? Skad będzie wiedziała, czy to dobre ręce? Czy owe dobre ręce nie mogłyby być właśnie osobą dzierżawiącą konia?
Ja szukałam współdzierżawcy na swojego konia i przyjechało do mnie sporo osób, każdą z nich poznałam najpierw mejlowo i telefonicznie, potem osobiście, wreszcie przy koniu. Z tych wszystkich wybrałam dwie fajne dziewczyny i albo zostaną obie (bo obie naprawdę super) albo zostanie jedna, bardziej wytrwała 😉 I forma dzierżawy nie jest opcją nie do przeskoczenia - to może potrwać i to wymaga czasu oraz zaangażowania, ale bez przesady. Sama wcześniej dzierżawiłam i żadnemu z dzierżawionych koni krzywdy nie zrobiłam, chociaż owszem zdarzały się moje błędy wynikające z braku doświadczenia, ale to albo instruktorka albo właściciel pouczyli i starałam się potem dwa razy bardziej. Dzięki temu nauczyłam się być dobrą właścicielką dla mojego obecnego konia. A to też wychuchane zwierzątko i również miałam (nadal mam) dużą dozę nieufności do dziewczyn dzierżawiących, ale trzeba mieć trochę cierpliwości do ludzi. To że mam problemy finansowe nie oznacza, że ma na tym cierpieć koń (a dla mnie to mogłoby oznaczać sprzedaż - nie wiem, na kogo by trafił, a wiem, że u mnie ma wszystko, czego potrzebuje, jest zrelaksowany i zadowolony) - ja za to poświęcam swój czas i siły, by znaleźć godną zaufania osobę, która zapłaci mi za utrzymanie konia w zamian za jazdę czy możliwość wyczyszczenia i pobycia z koniem. Wg mnie stara dewiza - dla chcącego nic trudnego - jest jak najbardziej aktualna.
Gillian   four letter word
25 września 2010 20:25
janiseya
dla mnie to co najmniej dziwne, boisz się wydzierżawić konia, żeby nie doznał uszczerbku na zdrowiu bo potem możesz na nim stracić przy sprzedaży, a nie boisz się, że sprzedasz go komuś, też się coś stanie i koń pójdzie np. z tego tytułu na mięso i Ty już nic na to nie poradzisz bo się nawet nie dowiesz ???


wbrew pozorom to ma sens, duużo sensu. Sprzedajesz konia i tracisz go z oczu. A co z oczu, to z serca. Lepiej żeby koń trafił w podłe ręce i były właściciel zadręczał się tą wiedzą?
jeżeli mój koń zostanie sprzedany to na pewno nie w Polsce, nie znajomym, gdzieś jak najdalej się da. Dla spokoju. Sumienie dalej będzie bodło, owszem. Ale...
Zgadzam się z Gillian, lepiej sprzedać za granicę, niż patrzeć jak kilka lat pracy idzie na marne, i do tego ,jak zwierzak cierpi. Ja ze sprzedażą mam coraz większy problem, ponieważ strasznie zrobiłam się sentymentalna, i żal mi moich konisi.
efeemeryda   no fate but what we make.
25 września 2010 21:21
aha, czyli jak za granicą go zjedzą to ok, bo właściciel były nie widzi to jest ok ?  🤔wirek:
może, w myśl zasady "czego oczy nie widzą to sercu nie żal", ale mi się to i tak w głowie nie mieści.  🤔

albo się konia kocha serio i co za tym idzie chce dla niego naprawde NAJLEPIEJ , albo się tylko udaje, i póki co z postów wynika raczej to drugie...
Gillian   four letter word
25 września 2010 21:24
efeemeryda, wstrzymaj się proszę z takimi opiniami bo bredzisz jak potłuczona. 
efeemeryda   no fate but what we make.
25 września 2010 21:36
no ale czemu od razu bredzisz ? przecież tak wynika z tego co piszesz ? chyba, że masz coś innego na myśli niż "niech się dzieje co chce bylebym nie widziała" ... ja rozumiem, że ludzie z jakiś przyczyn postępują tak czy inaczej i konie sprzedają, ale jak chcą po prostu sprzedać to po co się zasłaniać jakimiś wyższymi przesłankami ? Prawda jest niestety taka, że w przypadku sprzedaży konia, tracimy jakąkolwiek kontrolę nad tym co się z nim będzie działo, nawet jeśli to ma oznaczać coś złego dla konia. Jeśli jednak ktoś musi pozbyć się konia z jakiś przyczyn to jak już pisałam, jeśli mu naprawdę zależy może go oddać np. do adopcji przez jakąś fundacje np.
efeemeryda posłuchaj rady Gillian, naprawdę  😵 😵
Uważam, że efeemeryda ma rację
efeemeryda   no fate but what we make.
25 września 2010 21:44
jeżeli tylko tyle mam usłyszeć w odpowiedzi to naprawdę szkoda posta  🥂

Może i mam dość radykalne zdanie w kwestii zwierząt, trudno, nie pierwszy i nie ostatni raz ktoś się ze mną nie zgadza, ale o ile wiem po to jest forum, żeby dyskutować.

Pytała dziewczyna o radę w kwestii "ukochanego konisia", więc odpowiadam.
Gillian   four letter word
25 września 2010 21:49
Mój koniś też jest ukochany. I dlatego nie sprzedam go tak, żeby mieć go na oku. Bo jak się dowiem, że np jeździ na nim LL-ki jakieś porąbane dziecko, szarpie, kopie, to SZLAG mnie trafi a nic nie będę mogła zrobić. Więc wolę nie wiedzieć, nie widzieć. Bo i tak nie mam wpływu.

Oddać do adopcji przez fundację? młodego, zdrowego konia? ktoś normalny na to pójdzie?
Oddać do adopcji przez fundację? młodego, zdrowego konia? ktoś normalny na to pójdzie?

bywaja tacy. na przyklad forumowy Neptun - zostal nam sprzedany za 750zl

Gillian   four letter word
25 września 2010 21:58
Met, ale przeważnie powód sprzedaży jest finansowy i nikt nie odda za takie grosze konia wartego dużo więcej.
efeemeryda, z Twoich wypowiedzi wynika, że jeśli jesteś właścicielem konia i z jakichś powodów (problemy finansowe, brak czasu - czyli sytuacje, które każdego dorosłego człowieka mogą dotknąć) musisz go sprzedać, to jest to beezduszne - bo nie wiadomo komu sprzedajesz  🤔

Janiseya chce/musi sprzedać konia, bo potrzebne są jej pieniądze. No faktycznie KARYGODNE, powinna go wydzierżawić i utrzymywać do śmierci swojej lub jego, bez względu na sytuację rodzinną i finansową.. Bo jeśli zdecyduje się go sprzedać, to jest bezduszna i wcale tego konia nie szanuje i nie jest do niego przywiązana. Normalnie gacie mi opadły 🤔

Trzeba myśleć o rodzinie, a nie o koniu w takiej sytuacji
i własnie za to zdanie powinnaś zostać przez swojego konia solidnie kopnięta 🤔
nie buduj tutaj łzawych historyjek, tylko ogłaszaj gdzie się da

Faktycznie, stawianie rodziny ponad konia jest godne pożałowania. Fatalne. Niech ją koń kopnie za karę..

🤔
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
25 września 2010 23:14
przeczytaj jej post ze zrozumieniem, Dżej  😉 to kolejna matka polka na jedynym słusznym etapie życia

nie mam jej za zle że konia nie chce-ale sposób w jaki o tym pisze

ciężar podjętej decyzji trzeba umieć udźwignąć samemu nikt z nas za nią tego nie zrobi

można sobie poradzić w trudnej sytuacji życiowej, ale tej pani chodzi o coś zupełnie innego

ps: tę gumkę w gaciach po prostu zmień

Dżej - nie chodzi o to, że źle, iż chce konia sprzedać w imię poprawy bytu rodzinie. Mnie np. uraziło to, że dla Niej osoba dzierżawiąca to złe ręce, a kupujący już ma być "dobry". Rozumiem, że gdyby miała z 10 osób do dzierżawy i każda była jakaś głupia, niepoważna, niedoświadczona, okrutna, czy co tam jeszcze, to mogłaby tak pisać i szukać jednak do sprzedaży, ale Ona wypróbowała zaledwie jedną osobę i stwierdziła, że ma złe doświadczenia z dzierżawą konia.  🙄
przeczytaj jej post ze zrozumieniem, Dżej  😉
Uwielbiam w dyskusji koronny argument, że rozmówca nie umie czytać ze zrozumieniem  🤣

fanelia, ale co do dzierżawy padły też inne kontrargumenty. Janiseya chce sprzedać, a nie wydzierżawić konia, bo:
[list]
[li]pieniądze ze sprzedaży potrzebne są na budowę domu[/li]
[li]blisko domu nie ma pensjonatu, więc ewentualna dzierżawa byłaby problematyczna logistycznie, bo jednak do stajni trzeba zaglądać, a tego dziewczyna chce uniknąć[/li]
[li]brakuje kasy na ewentualne leczenie konia[/li]
[/list]
Podzieliła się opinią, że ciężko sprzedać kobyłkę, że potencjalni kupcy nie chcą nawet zobaczyć konia na żywo. Naskoczono na nią, że jak można rodzinę stawiać ponad konia.  🤔

Dla mnie to było niesmaczne, bo chyba więcej oczekuję od tego forum. A że nie umiem trzymać gęby na kłódkę jak coś mi się nie podoba - to wysmarowałam takiego a nie innego posta. 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się