Sprawy sercowe...
U nas się zawsze mawiało: Zajęty? Zawsze można to zmienić
Żona nie ściana, można przestawić
Pauli napisał: Żona nie ściana, można przestawić
nieprawda
taaaaaaa
ja się spotykam z przykładem dwubiegunowca, ma dni że sama słodycz ija już widzę przyszłośc w caaałkiem rózowych barwach a następnego dnia czołówka z walcem pod tytułem "przecież ja żonę mam, nic z tego nie będzie". Ja już za nim nie trafiam a podobno to kobiety "i chciałyby i się boją"...
Można - pytanie tylko czy warto... I czy później jakaś inna nas nie przestawi:P
noraka- tak na poważnie, to facet, który ma żonę nie interesuje mnie na tyle, żeby zrobić coś niezgodnego ze swoim sumieniem i moralnością. A poza tym facet co dość swobodnie podchodzi do tematu małżeństwa i wierności w nim, nie jest godny tego, żebym nawet na niego splunęła.
Jasne, że zdarzają się tacy, co to tego faktu nie zechcą przedstawić i wtedy jest zonk, ale im się należy POTĘŻNY kop i jak to moja przyjaciółka kiedyś pięknie ujęła, ręczna kastracja.
Laski! Przecież to był żart 😉
Jak już wcześniej wspominałam, zajęci faceci mnie w ogóle nie interesują.
noraka napisał: Można - pytanie tylko czy warto... I czy później jakaś inna nas nie przestawi:P
hehe wiesz,Jak już sie dostanie to co chciało😉 to trzeba robić wszystko aby to zatrzymać;]
Pauli napisał: Laski! Przecież to był żart 😉
Jak już wcześniej wspominałam, zajęci faceci mnie w ogóle nie interesują.
z całym szacunkiem - tak się mówi do czasu, kiedy piorun człowieka nie strzeli pewnego dnia. Całe życie byłam przekonana, że zajęty facet jest nie do ruszenia. Do czasu aż wszystko się zmieniło jednego dnia. I przysięgam, że nie chciałam żeby tak się stało.
Gillian napisał: Pauli napisał: Laski! Przecież to był żart 😉
Jak już wcześniej wspominałam, zajęci faceci mnie w ogóle nie interesują.
z całym szacunkiem - tak się mówi do czasu, kiedy piorun człowieka nie strzeli pewnego dnia. Całe życie byłam przekonana, że zajęty facet jest nie do ruszenia. Do czasu aż wszystko się zmieniło jednego dnia. I przysięgam, że nie chciałam żeby tak się stało.
Masz zupełną racje, moim zdaniem dokładnie tak samo jest z różnicą wieku czy z samą miłością.Mówi się,że nie ze za dużo starszy i t d albo że to tylko kumpel przyjaciel a potem sprawy przybierają całkiem inny obrót.
Właśnie się dowiedziałam, że Ten facet jest jednak zakochany w swojej dziewczynie 🙁 (wiem od jego kumpeli)
Więc jest już po sprawie...
Teraz mam przynajmniej jasność.
Całe szczęście, że nie będę się z nim widywała, wtedy byłby koszmar.
Pauli nie łam się - jest szansa że kumpela jest zazdrosna i dlatego tak Ci powiedziała 🙂 zweryfikuj najpierw zanim go przekreślisz 😉
a moze poprostu z nim pogadaj?
ja bym pogadała- powiedziała prosto z mostu co mi na sercu leży
Kumpela ma faceta, poza tym on jej się zwierza, więc dla mnie wszystko jest jasne.
Chyba nie ma już z nim o czym mówić... jak dla mnie sprawa skończona.
Odcierpię swoje (jak zawsze) i w końcu mi przejdzie.
a nie znasz złosliwosci ludzi?
Żonaty nie, ale:
1. od kilku lat z tą samą, fajną dziewczyną
2. gdyby między nami miało coś byc to już by pewnie było.. a niestety poza jednym miłym wieczorem nic się więcej nie wydarzyło 🙁 tak więc raczej nie mam u niego szans..
Pogodziłam się z tym już dawno ale nie przeszkadza mi to nadal do niego wzdychać.. 😉 Hehe.. Uwielbiam tego faceta i już !! I pewnie sentyment do niego pozostanie na zawsze bo to w sumie pierwszy chłopak w którym się podkochiwałam..
Eh.. A może klin klinem? 😉 Pytanie tylko czy znajdzie się taki który da radę "pokonać" W. ?
leczyłam się 3, 5 roku z jednego faceta a byłam z nim może 4 miesiące.
pewnie uznał mnie za psychiczną jak po takim czasie bez rozmów, spotkań przyszłam i rzuciłam w niego pierścionkiem i wisiorkiem 🙂 ależ mi ulżyło ;p
w moim przypadku to podziałało, tylko co z tego że kogoś 'kocham' skoro nie umiem okazać uczucia? a wręcz przeciwnie, staram sie go odepchanc
ajc widze, ze nie tylko ja mam jakies historie z facetami po przejsciach... ale moj przypadek przynajmniej po rozwodzie :]
nesta to taki mechanizm obronny.
miałam tak, że facet mnie skrzywdził, zranił. Ja zakochana po uszy, naiwna, wierna on zdradzacz- podrywacz w najgorszym wydaniu. Potem bałam sie zaangażować, za każdym razem jak zaczynałam coś czuć włączał mi się tryb "ucieczka, bo będzie bolało", najwymyślniejsze sztuczki zniechęcania do siebie. Do teraz nie potrafię zaufać, jestem z facetem już 2,5 roku a nie umiem się przemóc. Wiem, że jest mój, że mnie kocha, że nie skrzywdzi ale za każdym razem gdy wychodzimy osobno ja przeżywam męki (poprzedni chodził sam ale sam już nie wracał), często łapie się na tym, że jak nam jest za dobrze to szukam błędów, nieprawidłowości, problemów na siłę, bo w moim psychicznym światku uważam, że mniej będzie bolało rozstanie. Smutne jest to, że do końca życia będę zakładać, że mnie zostawią,porzucą a ja od nowa będę się uczyła chodzić i oddychać. Z tego nie da się chyba do końca wyleczyć.
mi krzywdy nie zrobił, bardziej jazrobilam mu, 'ty chodzisz dumna jak paw lub jestes zimną suką' tylko rozstanie bardzo bolało, a potem trafiałam już tylko na niewłaściwych facetow.
nesta napisał: w moim przypadku to podziałało, tylko co z tego że kogoś 'kocham' skoro nie umiem okazać uczucia? a wręcz przeciwnie, staram sie go odepchanc
Nesta, starasz się go odepchnąć wmawiając sobie,ze to nie to i t d czy również ma to odzwierciedlenie w stosunku do niego, w twoim zachowaniu ?
Bo u mnie było np. tak,że wmawiałam sobie,że to tylko mój dobry przyjaciel i td.. bałam się zbyt dużego zaangażowania, a potem łez..
aż wkońcu sama przed sobą musiałam się przynać,że to chyba jedank coś więcej,tylko wtedy było już niestety za późno..
ninevet napisał: nesta to taki mechanizm obronny.
miałam tak, że facet mnie skrzywdził, zranił. Ja zakochana po uszy, naiwna, wierna on zdradzacz- podrywacz w najgorszym wydaniu. Potem bałam sie zaangażować, za każdym razem jak zaczynałam coś czuć włączał mi się tryb "ucieczka, bo będzie bolało", najwymyślniejsze sztuczki zniechęcania do siebie. Do teraz nie potrafię zaufać, jestem z facetem już 2,5 roku a nie umiem się przemóc. Wiem, że jest mój, że mnie kocha, że nie skrzywdzi ale za każdym razem gdy wychodzimy osobno ja przeżywam męki (poprzedni chodził sam ale sam już nie wracał), często łapie się na tym, że jak nam jest za dobrze to szukam błędów, nieprawidłowości, problemów na siłę, bo w moim psychicznym światku uważam, że mniej będzie bolało rozstanie. Smutne jest to, że do końca życia będę zakładać, że mnie zostawią,porzucą a ja od nowa będę się uczyła chodzić i oddychać. Z tego nie da się chyba do końca wyleczyć.
Wiem co przeżywasz,mam bardzo podobnie.
odzwierciedlenie w stosunku do niego, teksty Korbry rodem z lejdis i moejgo autrostwa czasem jeszcze gorsze.
nesta napisał: a nie znasz złosliwosci ludzi?
W tym wypadku to nie wchodzi w grę...
Poza tym mój brat to potwierdził 🙁
To ja chyba na prawdę jestem zimną suką...
Mnie jakoś tam nigdy nikt szalenie nie skrzywdził, a jestem prawdziwą mistrzynią w odpychaniu. Zawsze tak jakoś wyjdzie...
Też tak mam... A nawet gorzej...
Był facet który mi się baaardzo 'podobał'. Ochy i achy, wzdychania, myśli tylko o nim, blablabla. Byłam wniebowzięta, że 'jesteśmy razem', a po jakimś czasie... Na sam jego widok robiło mi się źle... Po prostu miałam jakiś przesyt nim, nie wiem. Jak był daleko ode mnie to wprost nie mogłam wytrzymać bez niego, ale jak był koło mnie, to chciałam aby był jak najdalej, odpychałam go, w zasadzie nie potrafiłam mu okazać żadnych uczuć... Już nie jesteśmy razem, nie utrzymujemy kontaktu, a mi się dalej zdarza myśleć o nim...
Nie dorosłam do miłości Czuję się najlepiej w roli singla, choć nie powiem - marzenia o księciu z bajki bywają często...
A mi na szczescie to minelo.. musialam poznac JEGO i przez baardzo dlugi okres nie moglam sie przelamac, jednak potem samo to wyszlo... sama nie wiem kiedy i jak. Teraz to raczej ja bardziej ranie i czuje sie czasem, jakbym ja byla ta meska/gorsza strona.
A co do zony.. zona nie wiecznosc :P Jednak szczerze nie polecam brac sie za zonatych
[quote author=małaMi link=topic=148.msg21839#msg21839 date=1228346176] Jednak szczerze nie polecam brac sie za zonatych
[/quote]
ani rozwiedzionych... 🙁
ani rozwiedzionych... 🙁
Przecież Ci są oficjalnie wolni, no coprawda z odzysku ale wolni..
Albo coś przeoczyłam.
Fajnie sie gada ze za zajetego lepiej sie brac, ale co wtedy gdy serce szybciej bije wlasnie do takiego?Zapomniec?Czasem to niemozliwe....
Chcialabym sie dowiedziec czy ktoras?ktorys z was odbil komus partnera?Jak wygladal pozniej wasz zwiazek?nie mieliscie nigdy obawy ze akurat teraz jest ze swoja eks?Waszym zdaniem takie zwiazki maja sens?I czy mozna wierzyc takiemu facetowi, gdy mowi wam " kocham Cie" ?przeciez swojej byłej tez to kiedys mowil.....