olorin669, nie jestem chora. Nie wiem jak ty. Osoba chora powinna się leczyć. Czy chora na grypę czy na depresję.
NIGDY nie chciałabym się stawiać na miejscu chorego na depresję - czyli BYĆ CHORĄ na depresję. "Dziękuję, postoję". Wystarczy mi tego, czego zaznałam. I nie jestem odosobniona w moim marzeniu - żeby się nie wczuwać Akurat w tę chorobę. Ludzie uciekają od tak chorych jak od zapowietrzonych, choć depresja nie jest zaraźliwa. Uciekają, gdy tylko mają szansę. Ciekawe czemu?
To ciekawe co piszesz. Ja nie znam ludzi, którzy walczyli i polegli. Znałam. Nie znam - bo nie żyją. Ty znasz?
Chorego na depresję trudno nie widzieć, skrajnie trudno.
Wsparcie jest wtedy, gdy samemu się chce go udzielać. Wampirzenie wtedy, gdy się troskę wymusza, wyłudza, manipuluje, szantażuje, łże i oszukuje.
"Najgorzej to nie widzieć swojego okrucieństwa". Właśnie. Dokładnie. Okrucieństwa wobec samego siebie i kochających bliskich.
To będzie kontrowersyjna hipoteza, ale: W tym właśnie rzecz. Że depresyjny uważa, że jego stan jest Czyjąś winą. A dorosły człowiek odpowiada za samego siebie w każdych okolicznościach. Każdy jest zdolny do kierowania się słuszną moralnością. Odpowiedzialnością. Każdy. Każdziutki. Niektórzy nie chcą, bo to trudne. I "przykre". Nie chodzi mi o heroizm czy świętość, ale o minimum "stosowanej" dobrej woli. Starania. "Smoka ubić trudno, acz starać się trzeba".
Tak, jest wiele różnych przypadków. Różnego sortu 😀iabeł: Ludzi wielkiego formatu też, bywa, dopada depresja. Ale POSTĘPUJĄ wtedy inaczej niż ludzie... miałcy i słabi.
"Tiaaaa, tyle że podczas depresji bardzo często ten system lega w gruzach."
Tiaa, i pewnie dlatego niektórzy w przypadku niektórych nie mówią o depresji tylko o... opętaniu.
Powtórzę: zacząłeś OT i go ciągniemy. Poproś moderacje o przeniesienie do wątku o depresji.
I specjalnie dla ciebie:
[img]
https://scontent-bru2-1.xx.fbcdn.net/v/t1.0-9/13310449_1226198144066002_7040841750549865981_n.jpg?oh=27c2f689fb5a1ae6ed57cdcd040991be&oe=57DCE74B[/img]