Postrzeganie mężczyzny we współczesnym świecie.

Teli   Koń to zwierzak. Animal.
Rży i wierzga. Patrzy w dal.
Konstanty Ildefons Gałczyński

23 maja 2009 10:04
Ponieważ na taki temat piszę moją pracę licencjacką, potrzebuję Waszej pomcy.
Jak kobiety w dzisiejszych czasach widzą faceta? Czy jest nam nadal niezbędny do opiekowania się nami, zarabiania na rodzinę? Jaki musi być facet, żeby zwócił Waszą uwagę- bogaty z wielką furą? A może musi piękny, żeby koleżanki zazdrościły? Gdzie w dzisiejszych czasach jest Jego miejsce- w pracy od świtu do nocy, czy raczej w domu z dziećmi, bo teraz kobiety spełniają się zawodowo?
Jak samych siebie postrzegają faceci? Gdzie Wy widzicie miejsce dla siebie- w społeczeństwie i w rodzinie?
Zalezy mi też na wypowiedziach osób, które przebywają poza granicami kraju. jakie wzorce mężczyzn tam są "na topie"?
kujka   new better life mode: on
23 maja 2009 10:15
nie musi byc superpiekny ani nie musi jezdzic super fura. ale musi byc czysty i schludnie ubrany. i cos, bez czego jest przegrany - inteligencja i poczucie humoru. bez tego ani rusz.
nie uwazam, zeby w dzisiejszym (zachodnim) swiecie mezczyzna byl juz kobiecie niezbedny do zycia (i szczescia).

edit: no wlasnie!! mezczyzna MUSI czyms kobiecie imponowac!!
dragonnia   "Coś się kończy, coś się zaczyna..."
23 maja 2009 10:17
Nie wiem czy Ci pomogę pisząc o sobie, ale spróbujmy.
Jestem z moim Adamem od ponad 8 lat. Nie jest to typ macho, ani jakiś chłoptaś z plakatu. Nie jest też jakiś potwornie brzydki. Ma w sobie to "coś", co sprawiło, że poczułam się przy nim bezpiecznie. Jest bardziej opanowany niż ja. Wiele osób mówi, że tworzymy związek "Ogień i woda". Dlaczego Adam? To był jakiś zryw serducha i powiedziałam sobie TO TEN. Nie patrzyłam na opinię koleżanek, nie patrzyłam czym jeździ. Przy pierwszej rozmowie udowodnił mi, że jest wartościowym człowiekiem. Zaczęliśmy się spotykać i ... jesteśmy razem. Żeby było śmieszniej, nie był to mój wymarzony blondas z niebieskimi oczami, o jakim knułam w czasach nastoletnich.
W tych czasach ja postrzegam faceta jako partnera, osobę z którą można dzielić los. Nie musi na mnie zarabiać. Wystarczy, że oboje pracujemy i utrzymujemy dom. I ja wtedy spełniam się zawodowo i on. Jeśli chodzi o rodzinę to jest opiekuńczy, zaradny i potrafi trzeźwo ocenić różne sytuacje. Podział obowiązków w domu nadal jest trochę starodawny. Przybijanie gwoździ, wiercenie itp. rzeczy to obowiązki Adama, moje to pranie, sprzątanie, prasowanie. Kuchnię okupujemy we dwoje, bo on lubi gotować, a mnie tym zaraził. Na zakupy jeździmy razem. Adam ma inne zainteresowania niż ja, jednak oboje szanujemy to i nie mówimy, które zajęcia są lepsze. Myślę, że tworzymy zgrany związek, chociaż czasem potrafimy się pokłócić. Jednak nie ma u nas czegoś takiego jak ciche dni.

Jeśli cokolwiek z tego wykorzystasz, to będzie fajnie.
Moja wersja:
Facet musi być inteligentny, musi mi w jakiś sposób imponować - albo inteligencją, albo charakterem albo po protu sposobem "bycia".
Poczucie humoru, "dowcip" wysoce wskazane.
Z wyglądu powinien sprawiać wrażenie sympatycznego człowieka. Nie musi być piękny, mieć wielkich mięśni i być super wysportowany. Wystarczy, że przyjaźnie mu z oczu patrzy.
Musi dbać o siebie - ubierać się schludnie, nie chodzić w przepoconych rzeczach, dbać o higienę.
Kobietę musi traktować jako partnerkę, a nie obiekt pożądania, który można w każdym momencie złapać/dotknąć/ścisnąć  🤔
Stan materialny nie ma dla mnie żadnego znaczenia.
Mnie się wydaje, że mężczyzna czymś musi! kobiecie imponować. Jakiego obszaru to dotyczy - to kwestia kobiety, jej priorytetów. Ale w tym ważnym obszarze - ma wydawać się lepszy od innych i już. Dla jednych będzie to dojrzałość, dla innych uroda; jednym zaimponuje sława, innym samochód, jeszcze innym niezłomność lub opiekuńczość itd.
Obserwuję jednak pewien problem: kobiety późno odkrywają swoje własne priorytety, potrzeby  🙁 Potrafią się kierować potrzebami innych ludzi  🙁 ( i nadal są tak wychowywane  :mad🙂. No i wtedy Zonk.
Hmmm, a dla mnie facet musi być zaradny i nie bać się kobiet. Nie chodzi tu zaraz o typ macho, bo oni wbrew pozorom często mają jakieś kompleksy itp. skrywane pod przykrywką super faceta 🙂
Dla mnie np. ważne było żeby facet miał prawo jazdy (bo ja mieszkając na wsi i poruszając się autem, to jakoś tak dziwne było, że facet z miasta nie zabierze mnie na randkę, bo mając dajmy na to 25 lat prawko było mu zbędne), zresztą nie czułam się też dobrze jak był to słabszy ode mnie kierowca.
No i bardzo interesujący jest mężczyzna mający jakąś pasję/hobby w życiu.
Też z pewnością przyciąga kobiety mężczyzna, który zawodowo się realizuje, bo to daje kobiecie poczucie bezpieczeństwa w przyszłości. Może niekoniecznie muszą za tym iść miliony, choć to może i zależy od kobiety jakie ma potrzeby 😉, ale chodzi mi tu generalnie o to, że np. facet ze stabilnym życiem zawodowym da radę utrzsymać dom kiedy kobieta będzie wychowywać dziecko.
I myślę, że wygląd ma jednak znaczenie. Ale nie czy facet wygląda jak model, ale czy jest dobrze ubrany, czysty, uczesany itp.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
24 maja 2009 20:50
Haha, chciałam coś napisać w tym wątku, przeczytałam post repki i w sumie - wyjęłaś mi słowa z ust (czy z klawiatury 😉 ).
Słowo ZARADNOŚĆ to dla mnie podstawa. Do tego dodałabym PRACOWITOŚĆ. I w ogóle nie chodzi mi o to, żeby facet mnie utrzymywał czy też był głową rodziny. Chodzi o samodzielność, umiejętność odnalezienia się w różnych sytuacjach, wykazywanie inicjatywy i chęć działania. Nie dla mnie, ale dla siebie. Posiadanie jakiś własnych celi i gotowość, by walczyć o ich realizację. Bycie dla kobiety partnerem, a nie dużym dzieckiem. Własna PASJA którą nie jest tylko gra na X-box'ie. Ciekawość świata i chęć jego poznawania.
Niby to tak niewiele, a tak wiele zarazem...
A właśnie opisałam przeciwieństwo mojego faceta  😕
Będzie, że się czepiam, ale tak mnie w sumie uderzyło:

Własna PASJA którą nie jest tylko gra na X-box'ie. Gra na X'Boxie też może być pasja. Sądzę, że zdanie powinno brzmieć w ten sposób: "Posiadanie pasji, którą JA akceptuje". 😉 Nie oszukujmy się - chłopak sklejałby modele, to pewnie też by było źle, bo siedzi w swej samotni wśród oparów różnych chemikaliów. Gra sobie w piłkę halową z kumplami - nie ma go w domu, spędza czas z tymi głupimi ******* i przychodzi śmierdzący potem. Jeździłby konno - śmierdzi g****m, nie ma go ciągle w domu, a koło niego tyle bab, pewnie dlatego jeździ te durne konie....  😁 Tu nie chodzi o samo posiadanie jakiejś pasji, co o to, czy druga strona związku akceptuje sposób wykorzystywania wolnego czasu przez partnera.

A właśnie opisałam przeciwieństwo mojego faceta  🙁Krótka piłka - po cóż w takim razie z nim jesteś, skoro jest taki "nie taki jak ma być"? Nie jestem w stanie takiego podejścia zrozumieć - albo kogoś akceptujemy i jesteśmy szczęśliwi w związku z nim... albo nie jesteśmy z nim szczęśliwi i nie zawracamy przysłowiowej gitary. Próbujesz go pod siebie ułożyć/zmienić? Pewnie coś mnie jako samca omija, w myśl starego powiedzenia: "Kobieta ma nadzieję, że po ślubie facet się zmieni... facet zaś ma nadzieję, że jego kobieta się nie zmieni", ale to dla mnie szczerze mówiąc całkowicie niezrozumiałe podejście do - było,  nie było - partnerstwa.
Grzegorz2 Może być tak, jak wcześniej pisałam - kłopoty z rozpoznaniem własnych potrzeb (i nazwaniem ich). "Wszyscy twierdzą, że facet powinien być zaradny - OK, ja też tak twierdzę  🏇". A naprawdę to potrzebuję okazywać swoją opiekuńczość - taki przykład.

Zapominamy też, że pewne "zalety" nieodłącznie mają swoje "wady" - i odwrotnie. Sory, ale nie spotkałam np. egocentryka, sprawnie dbającego o swoje własne dobro i jednocześnie w lot odgadującego potrzeby partnerki?, nie traktującego jej jednocześnie jako swoją "własność", przedłużenie swojej własnej osoby.
Gdy nam na czymś zależy, to chętnie zapominamy, że pewne rzeczy "to tylko w Erze" (albo Harlekinach).
Facet, którego cały świat słucha bez mrugnięcia okiem? A ON słucha bez gadania właśnie mnie  😅 Super! Uhm - do czasu (raczej krótkiego)  🙁

Mój ojciec twierdził, że w związku ważne są następujące rzeczy (kolejność istotna!):
1. Biologia (seks - w tym orientacja seksualna!, erotyka, zdrowie, płodność)
2. Majątek (własność, pieniądze, talent - pracowitość, zdolność utrzymania rodziny, odpowiedzialność za siebie i innych)
3. Przekonania (wiara-religia, priorytety, poglądy na różne sprawy etc.)
4. Akceptacja rodzin "wyjściowych" (także podobieństwo tychże, coś na zasadzie: "chcesz coś wiedzieć o żonie? przyjrzyj się teściowej" 😀iabeł🙂
Reszta - to małe miki  😀

Gdy byłam młoda - strasznie się z nim na ten temat spierałam  🤔wirek: W końcu zapytał: "Nie zgadzasz się? A przyjrzyj się z jakich powodów rozpadają się małżeństwa  🙁"

Dziś uważam, że miał 100% racji, że dotyczy to obu płci - i że wieki mijają, a to się nie zmienia.
Dla mnie chłop musi być chłop. Z jajami. Ja jestem typem pchającym się przez życie łokciami i niezbyt przejmującym się ścielącym się wkoło trupem. Chłop musi temu sprostać, a nie przemykać mi za plecami.
To jak wygląda, czy jest bogaty (tu ma też wpływ moim zdaniem status materialny kobiety - łatwiej utrzymywać męskiego darmozjada, jeżeli samemu się coś ma), to sprawy drugotrzędowe.
U mojego chłopa, z którym jestem z 10 lat przeszkadza mi właśnie to, że czasem chętnie chowa mi się za plecami szczując mną np bogu ducha winne urzędniczki. Fakt, że mi bardzo łatwo przychodzi dyrygowanie w związku, ale czasem chciałabym być tą  😂 delikatną niewiastą potrzebującą mocnego męskiego ramienia.
A właśnie opisałam przeciwieństwo mojego faceta   🙁Krótka piłka - po cóż w takim razie z nim jesteś, skoro jest taki "nie taki jak ma być"? Nie jestem w stanie takiego podejścia zrozumieć - albo kogoś akceptujemy i jesteśmy szczęśliwi w związku z nim... albo nie jesteśmy z nim szczęśliwi i nie zawracamy przysłowiowej gitary. Próbujesz go pod siebie ułożyć/zmienić? Pewnie coś mnie jako samca omija, w myśl starego powiedzenia: "Kobieta ma nadzieję, że po ślubie facet się zmieni... facet zaś ma nadzieję, że jego kobieta się nie zmieni", ale to dla mnie szczerze mówiąc całkowicie niezrozumiałe podejście do - było,  nie było - partnerstwa.

Nie przesadzajmy, ideałów nie ma. Raczej trzeba się dostosować (czyli zaakceptować), albo umierać smaotnie.
Podobno "kocha się nie za coś tylko pomimo czegoś"
Mój mąż też nie jest ideałem spełniającym wszystkie warunki wypisane przez mnie. Ale widać coś w sobie ma takiego, że chcę z nim spędzić całe zycie, nawet mimo jego wad.
A dawno temu jakiś czas spotykałam się z facetem, który generalnie był odzwieciedleniem wszystkich pożądanych cech;
- zaradny, prowadził własny biznes
- inteligentny, interesował się światem, podróżował, poszukiwał nowych informacji itp.
- przystojny, zadbany, dobrze ubrany
- do biednych było mu daleko
- do tego opiekuńczy, troskliwy, czuły....
Niby ideał, niby było fajnie, ale czegoś brakowało jednak. Myślę, że chyba tego zrozumienia między dwojgiem ludzi.

I Grzegorzu ja wcale mojego męża nie próbuję zmienić, bo jakby on nie był sobą to pewnie nie było by fajnie między nami. Natomiast próbujemy się pomimo naszych wad dogadać i znaleźć jakieś kompromisy.
Ostatnio też rozmyślam nad tym tematem.
Mężczyzna miewa problem z dorastaniem. Nie śpieszy mu się. Gładko przechodzi spod skrzydeł mamusi pod skrzydła żony.
Takie obrazki:
-sms od kolegi lat 50 " od dziś nie jestem już dzieckiem -zmarła moja mama,tato miesiąc wcześniej"
w sumie smutne i godne współczucia,ale ten facet 50 lat (sic!) mieszkał z rodzicami! Mamusia mu prała gatki i gotowała obiadek. Szczęściarz.

- nad Wisłą na rowerze-widziałam trzech po kolei panów -pedałujących dla zdrowia.Ubrani w taki rynsztunek jak rycerze-kaski jak dynie,nakolanniki,nałokietniki a na całość kamizelka seledynowa. Widać doktor kazał a żony ubrały jak... pięciolatków.

-u lekarza w poczekalni- wchodzi małżeństwo w wieku 70+ -pani do pana: Wiesiu! zdejmij kurteczkę bo tu jest ciepło! I powieś na wieszaczku! O! tu masz krzesełko-siadaj sobie.Nie czytaj teraz gazetki bo zaraz wchodzimy...
Wiesio -warczał coś pod nosem usiłując zachować godność.

-na imprezie firmowej-kolega typ macho businessman - gwiazda towarzystwa - wchodzi żona i mówi:
-Pusiu! (sic!) - już pora iść spać! Proszę do pokoju,wracamy! Kolega leci jak ratlerek przy nodze.

Widuję takich mężczyzn coraz więcej . I wydaje mi się,że stan niedorosłości im odpowiada.
W sumie też bym tak chciała. 🤣

Czyli kobiety same "kastrują" mężczyzn -traktując ich jak dzieci a potem mają pretensje ,że nie są macho.
Dla mnie chłop musi być chłop. Z jajami.

dla mnie tez i ze zdziwieniem stwierdzam, ze 95% "facetow z jajami", z ktorymi sie dobrze dogaduje to koniarze 🙄 wcale nie dlatego, ze gadamy o konikach 😁 sama nie wiem czemu, moze dlatego, ze sa bardziej odpowiedzialni, opanowani i nie chwala sie "co to nie oni" co 5 min? a tego zapewne nuaczylo ich chociaz w pewnym stopniu jezdziectwo 😅
I Grzegorzu ja wcale mojego męża nie próbuję zmienić, bo jakby on nie był sobą to pewnie nie było by fajnie między nami. Natomiast próbujemy się pomimo naszych wad dogadać i znaleźć jakieś kompromisy.

Nie przesadzajmy, ideałów nie ma. Raczej trzeba się dostosować (czyli zaakceptować), albo umierać smaotnie.

  Ale tu nie chodzi o bycie idealnym itp. Nie rozumiem po prostu publicznego sarkania na partnera, jaki to on nie jest, a winien być. Mam rozumieć, że kobieta za karę tkwi w takim związku i SIĘ POŚWIĘCA?  🙄 Pewnie wyjdzie ze mnie niepoprawny idealista, ale nie trawię traktowania drugiego człowieka jako modelinowego ludzika, którego ugniatamy do własnych potrzeb.
  Albo nam odpowiada "zestaw", który dostajemy, albo nie i szukamy dalej. To tak jakbym ja próbował się związać z dziewczyną, dla której spędzanie wolnego czasu=dyskoteka, klub, imprrreeeeeezzzzzzaaaaa + komplet cech z tym związany - po co mi to? Mam wypracować kompromis, który nikogo generalnie nie uszczęśliwi - bo obie strony będą musiały spędzać czas w miejscach i z ludźmi, których nie znoszą? W takim wypadku to właśnie chyba niepatologicznym wyjściem jest powiedzenie sobie szczerze: "Sorry, nie pasujemy do siebie, nie odpowiada mi to" i rozejście się w różne strony, nie natomiast wywieranie nacisku na partnera, by się zmienił, bo "odstaje".
  Czy też nie wiem, Wy wybieracie sobie partnera na zasadzie "miłości od pierwszego wejrzenia", traktujecie to jako wyrok Przeznaczenia i czujecie obowiązek tkwienia w takim związku? A jak ten "nam przeznaczony" odstaje od wymarzonego "tego przeznaczonego", to trzeba go cisnąć, giąć, "naprawiać" aż będzie taki jaki MA BYĆ?
Podobno jest tak,że właśnie  te cechy za jakie kogoś pokochamy- zaczynamy zmieniać.
😂
Na przykład- kandydat bożyszcze kobiet /czyli kobieciarz/ -podoba się nam,bo lecą na niego wszystkie nasze koleżanki. Jak go usidlimy- wymagamy wierności po grób. A trafił się nam poligamista i takim pozostanie.
Inny-typ sportowiec turysta ,cudowny  z gitarą, w koszuli w kratę ,z plecakiem,rowerem.
Jak już się go zaobrączkuje- w garnitur i do cioci na imieniny i niech działkę wielkości znaczka pocztowego skopie i posadzi pomidory.
Jeszcze inny- porządny gość-grzeczny,kocha mamę, po zakupy stanie,kran naprawi i pomasuje stopy i dziecko przewinie i ciasto upiecze- zaraz nam zaczyna przeszkadzac,że taka z niego "ciapa" , pantoflarz .
I najgorszy a najbardziej poszukiwany -wolny wilk,artysta,zniknie, wróci na kacu,krew w żyłach zburzy ,niczego nie obiecuje,daje wielkie bicie serca z miłości i złości - oj na takiego się poluje a jak się złapie zaraz usiłuje udomowić- bezskutecznie. 😂
Ruda_H   Istanbul elinden öper
25 maja 2009 12:13
Tania, " najgorszy a najbardziej poszukiwany - wolny wilk, artysta" oj tak , czasami chciałabym, żeby był jak każdy inny ale w tym cały jego urok 🙂
Jeszcze w sprawie -pasji.
Pasje są fajne-zgoda. Ale jeśli druga strona ma okazję poznać skutki pasji płacząc zza szyby na OIOM to sama wpada w pasję .... szewską. 😁
Taniu, właśnie o to mi chodziło. Owo "posiadanie PASJI", o którym pisała Lotnaaa, powinno brzmieć: "posiadanie PASJI, na którą mu pozwolę", bo - nie oszukujmy się - o to właśnie w tym punkcie chodzi. 😁
Taniu, właśnie o to mi chodziło. Owo "posiadanie PASJI", o którym pisała Lotnaaa, powinno brzmieć: "posiadanie PASJI, na którą mu pozwolę", bo - nie oszukujmy się - o to właśnie w tym punkcie chodzi. 😁

Trudny kompromis. Ale tego trzeba doświadczyć na własnej skórze.
Teli   Koń to zwierzak. Animal.
Rży i wierzga. Patrzy w dal.
Konstanty Ildefons Gałczyński

25 maja 2009 15:19
Liczyłam na to, że temat się rozwinie i nakłoni do przemyślenia tematu  💃
Jak wnioskuję z Waszych wypowiedzi- nie tak łatwo jest być chłopem. Nie wiem czy śmiało mogę o to zapytać, ale.. czy są "prawdziwi mężczyźni"? Czytam, że "ten jest za mało....", "tamten za dużo...", ten jest dzieciuch, a ten pantoflarz. A może "prawdziwy mężczyzna" dla każdego znaczy cos innego?
Choćby z wpisów tutaj wynika, że bardzo pożądaną cechą mężczyzny jest aktywność. Typy bierne, cichutkie, domatorsko-internetowe nie cieszą się szczególnym powodzeniem.
No i bycie "profi" - dobrym, skutecznym choć w jednej dziedzinie.
Przydaje się elastyczność, żeby wybrnąć z różnych paradoksów typu być opiekuńczym ale nie dominującym  😜, samcem alfa - ale posłusznym  😁 itp
Ja nie lubię podziału ludzi wedle płci bo zwykle sprowadza na manowce.
No,ale jeśli już ma taki być...
Jakoś tak mój ukochany pisarz Pan Bohumil Hrabal definiował mężczyznę/tak z pamięci cytuję/
" troszkę pijany, lekko zziębnięty i nieznacznie zalatujacy uryną"  😁
Lotnaa   I'm lovin it! :)
25 maja 2009 21:12
Będzie, że się czepiam, ale tak mnie w sumie uderzyło:

Własna PASJA którą nie jest tylko gra na X-box'ie. Gra na X'Boxie też może być pasja. Sądzę, że zdanie powinno brzmieć w ten sposób: "Posiadanie pasji, którą JA akceptuje". 😉 Nie oszukujmy się - chłopak sklejałby modele, to pewnie też by było źle, bo siedzi w swej samotni wśród oparów różnych chemikaliów. Gra sobie w piłkę halową z kumplami - nie ma go w domu, spędza czas z tymi głupimi ******* i przychodzi śmierdzący potem. Jeździłby konno - śmierdzi g****m, nie ma go ciągle w domu, a koło niego tyle bab, pewnie dlatego jeździ te durne konie....  😁 Tu nie chodzi o samo posiadanie jakiejś pasji, co o to, czy druga strona związku akceptuje sposób wykorzystywania wolnego czasu przez partnera.

Grzegorz2, jak zawsze masz trochę racji, ale tylko trochę. Nie potrafię patrzeć na grę na X-Boxie jak na pasję. Równie dobrze można powiedzieć, że pisanie na re-volcie to pasja. No nie za bardzo. Mnie nie chodzi tylko o sam sposób spędzania wolnego czasu, ale właśnie o PASJĘ, czyli coś o co się walczy, czym się fascynuje, coś co cieszy itd. Ja akceptuję grę na konsoli, ale w żaden sposób nie podnosi to mojej "oceny" człowieka. Jakby to określić, zero wartości dodanej.
I myślę, że każdą pasję, o ile by to nie były np. walki psów czy obijanie się po mordzie  😉 potrafiłabym zaakceptować.

A właśnie opisałam przeciwieństwo mojego faceta   🙁Krótka piłka - po cóż w takim razie z nim jesteś, skoro jest taki "nie taki jak ma być"? Nie jestem w stanie takiego podejścia zrozumieć - albo kogoś akceptujemy i jesteśmy szczęśliwi w związku z nim... albo nie jesteśmy z nim szczęśliwi i nie zawracamy przysłowiowej gitary. Próbujesz go pod siebie ułożyć/zmienić? Pewnie coś mnie jako samca omija, w myśl starego powiedzenia: "Kobieta ma nadzieję, że po ślubie facet się zmieni... facet zaś ma nadzieję, że jego kobieta się nie zmieni", ale to dla mnie szczerze mówiąc całkowicie niezrozumiałe podejście do - było,  nie było - partnerstwa.


Nie próbuję nikogo zmienić, wiem że zmieniać możemy tylko samych siebie. Jedno co próbuję to przestać "zawracać gitarę" jako że nadzieja na wspólne szczęście dawno stopniała, ale druga strona ma z tym problem.
Ale, na takie rozmowy nie czas i nie miejsce.

majek   zwykle sobie żartuję
25 maja 2009 21:29
ja jak poznałam mojego męża to stwierdziłam, że jest to najlepszy człowiek na świecie i nigdy takiego nie spotkałam wcześniej. 
Wcześniej obijałam się wśród facetów z jajami - niestety byli tego świadomi i mimo, że powinni sie interesować tylko mną, interesowali się też innymi - i jeszcze mieli czelność tłumaczyć, że to np. dla dobra interesów... Niestety zawsze mnie tacy faceci pociągali - w sumie nadal zwracam na takich uwagę - ale  jako życiowego partnera wybrałam właśnie Piotrka, który wiem, że  zrobi dla mnie wszystko... W sumie nigdy ni czułam się tak bezpiecznie...
Na szczęście pasję końską mamy tę samą...

A! i  w sumie w naszym przypadku sprawdza się zasada, że szuka się faceta podobnego do własnego ojca - są do siebie bardzo podobni...  Chociaż oni twierdzą inaczej...

A co do wyglądu.... to teraz ja mam dużo do powiedzenia (w kwestii ciuchów, fryzury itp) więc to kwestia zmienna... Chyba...
Grzegorz2, jak zawsze masz trochę racji, ale tylko trochę. Dobre i to.  😉

Nie potrafię patrzeć na grę na X-Boxie jak na pasję. Równie dobrze można powiedzieć, że pisanie na re-volcie to pasja. No nie za bardzo. Mnie nie chodzi tylko o sam sposób spędzania wolnego czasu, ale właśnie o PASJĘ, czyli coś o co się walczy, czym się fascynuje, coś co cieszy itd. Ja akceptuję grę na konsoli, ale w żaden sposób nie podnosi to mojej "oceny" człowieka. Jakby to określić, zero wartości dodanej.
I myślę, że każdą pasję, o ile by to nie były np. walki psów czy obijanie się po mordzie  wink potrafiłabym zaakceptować.
To już kwestia dyskusyjna - dla mnie (a nie jestem komputerowym geekiem!), gry komputerowe już dawno stały się kolejnym medium, podobnie jak książki/filmy/muzyka, ale to materiał na inna dyskusję. W każdym razie nie w tym rzecz - ja po prostu szczerze mówiąc, wątpię w deklaracje, że zaakceptowałabyś każdą pasję partnera. I, że rozchodzi się o brak "wartości dodanej" tylko. 😉
Nie sądzę, by ludzie w związkach dokonywali racjonalnej oceny "wartościowości" pasji partnera, a co najwyżej ubierają to w taki płaszczyk. Główną kwestią, tak czy siak zawsze jest to, czy "podoba nam się" hobby "drugiej połówki", czy nie.
Tak więc nie: "Facet musi mieć jakąś pasję!", a "Facet musi mieć jakąś pasję!*"
*Pasją jest:... 😁

Nie próbuję nikogo zmienić, wiem że zmieniać możemy tylko samych siebie. Jedno co próbuję to przestać "zawracać gitarę" jako że nadzieja na wspólne szczęście dawno stopniała, ale druga strona ma z tym problem.
Ale, na takie rozmowy nie czas i nie miejsce.
Wybacz, jeżeli napisałem coś w sposób, który odebrałaś jako bezpośrednie "wtrynianie się" w Twoje życie uczuciowe i Twój związek - nie było to moim celem. Rozchodziło mi się o samo zjawisko publicznego wylewania żalów "Jaki to Ten Mój/Ta Moja jest...". Zawsze strasznie mnie to irytowało i było całkowicie niezrozumiałym zachowaniem, w stosunku do kogoś, kogo rzekomo darzymy uczuciem.
😜 😁 😜
Chodzi o owo:
Rozchodziło mi się (...) bo już mi zwrócono uwagę, bym to poprawił. 😡 Nie wiem, czy to poważny błąd, czy też zarzuciłem jakąś "grypserą", ale w moim regionie takie wyrażenie funkcjonuje. Podobnie jak "rozpytać", zamiast "zapytać". 🙂
Mi imponują mężczyźni pewni siebie, silni, potrafiący sobie radzić w życiu, bardzo zdecydowani. Mężczyzna nie może być mięciutki i milutki bo zagłaszcze na śmierć a ja umrę z nudów. Tym co mi mówi najwięcej to poczucie bezpieczeństwa przy nim, jeśli go nie ma mężczyzna się nie liczy.
Tak, zdecydowanie cenię sobie dziś zaradność, że mężczyzna umie i załatwić coś w urzędzie, i zrobić półkę.
Większość mężczyzn, których spotykam jest taka... bez pomysłu i bez jaj.
Inna sprawa, że według moich obserwacji mężczyzna takich cech, które są dla mnie pożądane nabiera koło trzydziestki 😉
Tak więc nie: "Facet musi mieć jakąś pasję!", a "Facet musi mieć jakąś pasję!*"
*Pasją jest:... hihi
np Szewską pasje przy PMSie partnerki  😀iabeł:


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się