Odnawiam temat Linki/Sznurki ze starego forum
mam zamiar na prezent zrobić własnorecznie świeczki, takie w szklance, zalewane woskiem z różnościami w środku, co można tam wsadzić? co wygląda efektownie? jak dokładnie to zrobić punkt po punkcie?
Narazie zakupiłam szklaneczki, duzo świec i brokat,
myslę nad muszelkami albo ziarenkami kawy.
i oczywiscie jak ktos ma zdjecia to poproszę. 😀
Ziarenka kawy wyglądają świetnie w świeczkach. Zalewałam kiedyś żwirek, ale to nie ten efekt, o który mi chodziło 😉
Knot ze świeczki ktorą bedziemy topić.
specjalnie po to kupilam 20 😉 wysokich świeczek
kolezanka podpowiedziała mi zeby przywiązac do np ołowka i polozyc na szklance podczas zalewania
och, ja tez potrzebuje paru rad technicznych. chcę wykonać atrape tuby gramofonowej, macie pomysł jak?
z tektuy, z drutów i materiału?
a gucio, póbowałam ale ja coś napewno źle robie, bede próbować jeszcze raz bo
znalazłam instrukcje do robienia:
Robienie świec
Lekcja pierwsza
Podstawa to mieć parafinę oraz tzw. knot. No i garnek na straty. Oraz jakieś naczynka, bo łatwiej zaczynać od świec w naczynkach niż od takich z foremek. Foremki też tu dostępne w handlu detalicznym. Bierzemy nasz garnek, ten "na straty". Wstawiamy na drugi garnek z wrzącą wodą - nigdy bezpośrednio na ogień!!!!!! - roztapiamy w nim parafinę.
Bierzemy nasze naczynko-świecę. najlepiej jakieś coś przezroczyste typu ładny słoiczek, albo nawet kieliszek nie od pary, albo cokolwiek innego.
Jak kupowałyśmy knot, to na pewno nam dodali do niego takie małe metalowe pierścienie z płaskim denkiem. Trochę mi trudno je opisać...
Wkładamy jeden koniec knota w taki pierścień, zaciskamy, żeby się dobrze trzymało.
Knota nie obcinamy na krótko!!!!
On musi być na tyle długi, żeby go wystawało ponad całą wysokość naczynka i to sporo.
Ustawiamy teraz nasz knot na tej podstawce-pierścieniu, możliwie na środku dna naczynia. Bierzemy jakiś patyczek, drut lub coś innego co jest dłuższe niż szerokość naczynia i co nie wpadnie do środka oparte na brzegach tegoż naczynia.
Na tym patyczku (drucie) wiążemy nasz knot, tak żeby się trzymał ładnie pionowo. Znaczy on jedną nogą stoi na dnie naczynia, a głowę ma uwiązaną na patyczku co się opiera na brzegach. Czy to jest jasne?
Teraz zaczynamy powolutku wlewać parafinę do środka, nie gwałtownie, żeby nie przesunąć knota. Wiadomo: knot ma być w samym środku, a nie gdzieś po bokach. Można lać warstwami w różnych kolorach - jak się ma. Wtedy trzeba poczekać aż pierwsza warstwa się "zsiądzie". Tak jak się robi z galaretkami kolorowymi.
Jak cała świeca gotowa, na mur na środku dookoła knota się zrobi dołek. trzeba na drugi dzień uzupełnić żeby było równo.
Lekcja druga
Zrobienie świecy wolnostojącej to już nieco trudniejsze.
Najłatwiej jest zrobić świecę zwykła, prostą, długą.
W tym celu trzeba mieć jakąś wysoką puszkę na miejsce naszego zwykłego garnka na straty.
Należy w tejże puszce roztopić parafinę (oczywiście wstawiając ją do garnka z wodą) tak żeby jej poziom był taki jaka ma być wysokość naszej świecy.
Knot należy przyciąć na podwójną wysokość świecy (bo będziemy robić po dwie naraz) plus jeszcze spory kawałek.
Będzie potrzebny też specjalny termometr do świec. Bo parafina musi mieć dokładnie 71 stopni C. Po jej podgrzaniu do tej temperatury zdejmujemy z ognia.
Bierzemy do ręki nasz knot złożony na pół i moczymy go powoli w parafinie. Znaczy oba końce. Trzymamy tam około 3 sekundy i powoli wyciągamy. Po około 3 minutach, kiedy pierwsza warstwa parafiny zastygnie ponawiamy operację. I tak w koło Macieju. Od 15 do 30 razy!
Cały czas utrzymujemy stałą temperaturę.
Gdy świece są takiej grubości jak chciałyśmy, zwiększamy temperaturę do 82 stopni i po raz ostatni zanurzamy świece. To da im bardziej błyszczącą powierzchnię.
Po porządnym wystygnięciu świec (około godziny) nożem ucinamy na równo dół żeby się dały wstawić do świecznika.
Na koniec przycinamy knot.
Taką świecę można zanim kompletnie wystygnie rozwałkować wałkiem do ciasta na grubość około 6 mm, zostawiając nie rozwałkowany sam dół, który lepiej żeby był okrągły do włożenia do świecznika.
Po rozwałkowaniu, bierzemy świecę w dwie ręce, trzymając na dole i na górze i powoli zaczynamy ją skręcać. Będziemy wtedy mieć świecę-świderek.
Można też świecę zanim ostatecznie wystygnie i stwardnieje poturlać na deseczce, na którą wysypiemy jakieś przyprawy pachnące, np. tłuczone goździki lub cynamon w proszku.
Jeśli świeca jest już zbyt twarda i nic się do niej nie klei, można ją na dwie sekundy zanużyć we wrzątku.
Na pewno znacie dekoracyjne świece w rozmaitych kształtach, rzeźbione. Takie świece też można zrobić samemu, tylko trzeba mieć do nich plastikowe foremki. Foremki kupujemy w sklepie, bo ich za chiny nie można zrobić samemu.
Foremki są plastikowe, składają się z dwóch dopasowanych połówek. W środku są oczywiście puste. Mają wystające brzegi, takie płaskie skrzydełko dookoła.
Bierzemy do ręki jedną połówkę, obojętne którą.
Od strony który będzie „dołem” naszej świecy robimy dziurę, żeby było przez co wlewać parafinę. Po prostu wycinamy nożyczkami kawałek skrzydełka i denka. Przycinamy knot tak by wystawał po dwa centymetry z każdej strony foremki, biorąc za miarę jej wysokość, i mocujemy go taśmą przylepną do wspomnianych wyżej skrzydełek. U dołu i u góry. Knot jest teraz w miejscu, które będzie środkiem naszej świecy.
Teraz składamy razem obie połówki foremki i jadąc po skrzydełkach mocujemy tą samą taśmą. Z trzech stron, czyli oba boki plus „głowa”. Nie zaklejamy tylko dna z dziurą. Tak żeby to już prawie wyglądało jak świeca, tyle że plastikowa...
Tak przygotowaną foremkę umieszczamy na stojaku do foremek, jeśli takowy posiadamy. Nie jesteśmy jednak tacy głupi żeby wywalać pieniędze na stojak do foremek , więc bierzemy jakieś spore naczynie, napełniamy piaskiem i ustawiamy w nim foremkę tak żeby była stabilna. Ustawiamy ją w pionie, dziurą do góry.
Dalej to już oczywiste...
Wlewamy powolutku parafinę przez dziurę.
Czekamy aż się „zsiądzie”.
Wyciągamy foremkę z piasku. Piasek zachowujemy bo będziemy niedługo robić z nigo kolejną świecę...
Zdejmujemy taśmę, wydłubujemy świecę z foremki. Po bokach, tam gdzie były sklejone taśmą skrzydełka będzie widoczny rodzaj „szwu”, bo na pewno ciut parafiny tam się dostało nawet jeśli zakleiliśmy taśmą foremkę. Taki „szew” usuwamy delikatnie rozgrzanym nad ogniem nożem.
Jeśli dno świecy jest nierówne i świeca śle stoi, bierzemy patelnię (mamy już garnek na straty, więc jedna patelnia na straty też się znajdzie... ), stawiamy na gazie i jeździmy dnem świecy po rozgrzanej patelni.
Gotowe.
Następnym razem będzie jak zrobić coś podobnego bez kupowania foremek. I jak zatapiać różne różności w świecy.
Lekcja trzecia
Jak zrobić świecę z foremki kiedy nie mamy foremki?
Gosiowo zadaje sobie to pytanie od tygodnia.
Bardzo prosto: najpierw trzeba zrobić foremkę.
Bierzemy kawałek kartonu. Może to być karton ondulowany, wtedy świeca będzie ładniejsza. Wycinamy z niego prostokąt, tak żeby po zwinięciu go w cylinder (figura geometryczna, a nie nakrycie głowy!) jego wymiary odpowiadały wybranemu wymiarowi świecy.
Porządnie, bardzo porządnie sklejamy taśmą. Pamiętamy, że roztopiona parafina wylezie przez każdą, nawet najmniejszą szparę.
Jeśli mamy dostęp i fundusze do specjalnego „kitu” do świec, ustawiamy nasz cylinder na jakiejś podstawce, np. na innym kawałku kartonu, tym razem nieondulowanego, i oklejamy dół tym kitem tak żeby powstało szczelne naczynko.
Ale my kitu nie mamy!
Z tej trudnej sytuacji mamy dwa wyjscia.
Pierwsze: rezygnujemy z kartonu ondulowanego i robimy cylinder z gładkiego, doklejając do niego denko, również z kartonu, przy pomocy taśmy klejącej. Dalej postępujemy tak jak w przypadku pierwszej lekcji, czyli mocujemy knot na metalowej podstaweczce-pierścieniu, wlewamy parafinę do cylindra, itd. Jak świeca się „zsiądzie” delikatnie odklejamy kit, taśmę i zdejmujemy karton. Karton możemy rozciąć delikatnie żyletką, tak żeby nie uszkodzić świecy.
Drugie: jeśli uparliśmy się na karton ondulowany, wstawiamy nasz cylinder do jakiejś blaszanej lub plastikowej pokrywki od słoika. Pokrywka powinna być jak najbliższa rozmiarem naszemu cylindrowi. Wysoka na około 1 cm. Pomoże nam zrobić denko do cylindra z samej parafiny. Po prostu wlewamy do stojącego w pokrywce cylindra wartewkę parafiny na wysokość około pół centymetra. Cylinder nie jest uszczelniony od dołu, więc parafina wyleje się i wypełni całą powierzchnię pokrywki. Ale to nie szkodzi. Czekamy aż parafina się „zsiądzie” na twardo i dalej postępujemy jak wyżej. Mocujemy knot, wlewamy resztę parafiny, itd..
Można to zrobić odwrotnie. Najpierw nalać pół centymetra parafiny w pokrywkę, potem wstawić na tę płynną parafinę cylinder i docisnąć.
Tak zrobiona świeca będzie musiała być potem pozbawiona pokrywki przy pomocy ogrzanego noża. Również wszelkie nierówne powierzchnie możemy wygładzić nożem, a dół przy pomocy patelni.
Zamiast cylindra możemy zrobić pudełeczko kwadratowe, prostokątne, albo nawet takie „cóś” o przekroju trójkąta.
Jeśli dysponujemy farbkami do parafiny, możemy wlewać różne kolory warstwami. Zawsze należy poczekać aż poprzednia warstwa stwardnieje, zamin wlejemy kolejną. To dotyczy wszystkich rodzajów świec dotąd omówionych.
Jeśli robimy świecę dużą, np. cylinder o średnicy 40-50 cm, możemy w niej zatopić więcej niż jeden knot.
Ja kiedyś zrobiłam świecę w dużej metalowej puszce po herbatnikach. Miała aż 5 knotów i składała się z 6-ciu warstw kolorów, od bardzo ciemnego granatowego, do jasnego niebieskiego.
Nigdy nie farbowałam parafiny. Udało mi się kupić ciemnogranatową, którą po prostu mieszałam z białą. Kolejna mieszanka zawierała coraz więcej białej parafiny i coraz mniej kolorowej, więc kolor był coraz jaśniejszy.
A puszkę żeby wyciągnąć świecę po prostu rozprułam obcęgami i innymi dostępnymi środkami. Przy tej metodzie jednorazowego użytku, każde naczynko, które da się potem rozmontować nadaje się do robienia świecy.
Lekcja czwarta
czyli o tym jak Magda robiła świecę z zatopionymi suszonymi trawami, patyczkami i muszelkami.
To tylko jedna z możliwości, bo potrzeba jest matką wynalazku.
Kupiłam plastikowe pudełko czekoladek Mon Cherie. Czekoladki zjadłam.
W pokrywie pudełka wylałam centymetrową warstwę parafiny, możliwie równo. Jak była jeszcze miękka, ale już nie płynna, poukładałam na niej wszystkie skarby lekko dociskając. Mogą częściowo wystawać, bo to będzie zewnętrzna strona świecy.
Jak zastygło, delikatnie wydłubałam z pokrywki, pomagając sobie rozgrzanym nożem, pazurami i wszystkim co miałam pod ręką. Można użyć np. Pokrywki od pudełka do butów, albo czegoś innego z kartonu, co po prostu potem rozetniemy. Nie powinno to być zbyt duże, moje miało 25 x 25 cm.
To wszystko razy cztery. Znaczy miałam cztery placki z dekoracją.
Nierównie brzegi placków przycięłam ostrym nożem dobrze rozgrzanym, przykładając metalową linijkę, żeby było równo. Placki mogą być tych samych rozmiarów, lub dwa o dwa centymetry szersze niż dwa pozostałe.
Przy pomocy gorącej patelni skleiłam placki i skonstruowałam z nich pudełko (same ścianki), oczywiście dekoracjami na zewnątrz..
Jeździłam chwilkę brzegiem placka po patelni a potem szybko przykładałam do boku drugiego placka, pod kątem prostym. Potem jeszcze uszczelniłam gotowe pudełko kapiąc dodatkową roztopioną parafiną tu i ówdzie oraz przykładając gorący nóż.
Potem dorobiłam dno z parafiny tak jak to było opisane w poprzedniej lekcji, a dalej to już było z górki...
Ale popełniłam dwa błędy!
Pierwszy: lepiej byłoby wykorzystać metodę z denkiem. Można na miarę skonstruować denko z kartonu.
Drugi: wypełniłam świecę parafiną zbyt szybko, zamiast robić to małymi warstwami. I świeca mi się wybrzuszyła po bokach.
Oba te problemy można rozwiązać obudowując gotowe już pudełko-świecę kartonem. Nie musi być specjalnie szczelnie, chodzi o to żeby karton podtrzymał całą konstrukcję, tak żeby się nie rozjechała na boki.
A co do suszenia pomarańczy itp., nie mam osobistych doświadczeń. Myślę, że kaloryfer się nada do tego celu. Tylko może lepiej byłoby te plasterki czymś przycisnąć żeby schnąc się nie poskręcały
Lekcja piąta
Jak zrobić świecę z piasku?
Bierzemy miskę. Albo salaterkę okrągłą. Co kto ma. Ubieramy się ciepło i dziemy na najbliższą budowę. Przy pomocy przekupstwa, wdzięczenia się do robotników lub zwykłej kradzieży z włamaniem wchodzimy w posiadanie piachu. Tak z pół miski będzie potrzebne.
Wracamy do domu.
Piach zwilżamy wodą i ugniatamy pięściami na twardo.
Bierzemy drugą miskę (miseczkę), okrągłą, z płaskim denkiem. To znaczy bez tego czegoś co wystaje pod talerzami, miskami itp..
Małą miskę z całej siły wgniatamy teraz w ten piach i delikatnie usuwamy tak żeby w piachu powstało ładne zagłębienie o równych brzegach.To jest nasze naczynko na świecę.
Wycinamy kółko z papieru lub lekkiego kartonu. Kółko ma być w połowie drogi między wielkością jednej i drugiej miski. Teraz wycinamy w nim dziurę dokładnie rozmiarów mniejszej miski, a raczej wgłębienia, które pozostawiła po sobie w piachu. Delikatnie kładziemy ten papierowy krążek na piach. Na nim oprzemy nasz patyczek z uwiązanym knotem.
Bierzemy łyżkę do zupy. Nie wazową, taką jak do jedzenia. Oczywiście łyżka jest na straty...
Obracamy łyżkę wygięciem do dołu i lejemy po wypukłej jej stronie parafinę do dołka w piachu. Pomalutku i z wyczuciem. Tu potrzeba trochę praktyki.
Jak parafina zastygnie, wyciągamy z piachu to co w nim siedzi, czyli piękną świecę pokrytą... piachem.
Polecam na lato do ogródka. Bo trochę się ten piach będzie obsypywał.
A teraz strasznie fajny pomysł z jednej amerykańskiej książki. Dobry dla tych co mają ogródek, bo wszystko rozgrywa się na dworzu.
Bierzemy wiadro wody. Wystawiamy je na noc na mróz żeby woda zamarzła. Robimy „babkę z piasku” czyli odwracamy do góry nogami i mamy lodowy stożek.
Ustawiamy na nim jakąkolwiek zapaloną świecę, z tych niewysokich co się nie przewracają.
Ona się będzie powolutku zapadać w lodowy stożek rozświetlając go od środka i z tego jest piękna „latarnia”.
Podobno tak robią w Finlandii czy innej Laponii.
och, ja tez potrzebuje paru rad technicznych. chcę wykonać atrape tuby gramofonowej, macie pomysł jak?
z tektuy, z drutów i materiału?
najprościej moim zdaniem zrobić szkielet z drutu, takiego mało plastycznego, żeby był sztywny i obciągnąć go jakąś szmatką. a gdyby szmatka była aksamitna, czy taka lekko błyszcząca to już w ogóle cud miód
a może stelaż z drutu (gęsto) i owijać podartą na paski gazetą, maczaną w paćce z mąki ziemniaczanej i wody?
jak wyschnie, można pomalować. albo obkleić
a ja chciałam zrobić sobie sama kalendarz - organizer na przyszły rok. Macie jakieś pomysły? podpowiedzi gdzie mogę znaleźć "gotowce" do wydrukowania?
hm.. bardzo ciekawe te swiaczki... moze nawet sama sie skusze :-) , a macie moze foty jakis waszych gotowcow?
Delfin wiem, że jest nawet specjalny program do robienia własnych kalendarzy. Jak znajdę w necie to podam nazwę.
będę wdzięczna 🙂 ja znalazłam kilka, ale takich do miesięcznych tylko... albo na poprzednie lata 🙂 w razie czego to grzecznie proszę o PW 🙇 🙂
znowu ja. kupiłam drewniany prostokąt i chce z niego zrobić rame. jest on nielakierowany i ma drzazgi. olac to i malowac? naciagnac na to materiał? oblepic papierem? jezeli cos do tego przylepie czym najsensowniej utrwalic?
właśnie miałam się do tego zabrać, ale przezornie zajrzałam na voltę sprawdzić czy ktoś cos napisał. sznurka, powinnam przetrzeć, czy nie należy? macie pomysły jak obrobić powierzchnie i jak utrwalić?
niestety świeczka z róznosciamy mi sie nie udała ale nie poddałam sie tak łatwo i zrobiłam cos innego,
narysowąłam i napisałam od środka takim brokatem z klejem rozne rzeczy od środka i zalazłam roztopioną swieczką, jak zaczeła tęzek wsadzilam wśrodek uciętą na odpowiednia dlugosc swieczkę z knotem
własnie wyciagnelam moje dzielo z szafy i się okazało ze klej jakos przeciwnie zareagował z woskiem i to dopiero po paru dniach i mimo ze wlozylam swieczke do szafy(miala byc jako prezent wiec musialam ukryc) byla juz stęzala to niestety sie odkształcila i jest krzywo :/
efekt bąbelków(?) powstalych z kleju:
Proszę o pomoc.
Chcę wypalić koleżance na urodziny tabliczkę na drzwi od pokoju albo ogólnie do pokoju. Zależy mi na tym żeby była śmieszna.
Znacie może jakieś fajne wierszyki\teksty\rysunki albo w ogóle cokolwiek co mogłoby się na takiej tabliczce znaleźć?
A ja mam takie pytanie: czy opłaca się teraz samemu ciuchy szyć ( w sensie biorę maszynę i szyję) czy materiały są w porównywalnej cenie co ciuchy? Bo ja mam ostatnio fazę na szycie, ale nie wiem czy nie lepiej jest mi po prostu iść do sklepu i kupić coś fajnego xP
Zgłoszenie wysłane, dziękujemy.
Strzyga może ceny są porównywalne, ale jaką radochę będziesz miała z szycia 😀
Strzyga, nie opłaca się moim zdaniem
zwłaszcza jak się słabo szyje bo straty będa większe niz zysk
Kupujecie rzeczy ręcznie robione? Albo je robicie?
Dużo ich teraz można znaleźć w internecie, galeriach, ale czy naprawdę jest na nie popyt?
Na co zwracacie uwagę kupując\robiąc rzeczy handmade?
Zastanawiam się czy nie zacząć się w to bawić w celu dorobienia sobie, ale widząc tak dużą konkurencję na rynku trochę zwątpiłam.
moja mama robila anioły z masy solnej, ktore sie pozniej wypieka i mozna powiesic np na scianie 😜
ja bardzo lubie rzeczy recznie robione. niestety taka praca zajmuje duzo czasu i jest mniej produktywana, w ziwazky z czym solidne wyroby sa dosc drogie.
jesli ktos traktuje to jako hobby to laczy przyjemne z dodatkowym zarobkiem. mozna miec stronke, wystawiac na allegro, chodzic po roznych imprezach lub dawac w komis.
mam znajomą ktora się zajmuje robieniem toreb (polecam:
http://www.mirabelka.pl/) no i z tego co widze to ciężki chleb ;] ale za to satysfakcja z robienia czegos, co sie lubi jest bezcenna.
poniewaz zabawy manualne leza w mojej sferze zainteresowan, jak mam czas chetnie sama cos stworze. bardzo lubie recznie robianą bizuterie, ale reszty niepraktycznych dupereli co tylko kurz zbieraja nie trawie.
btw. czy nie bylo juz podobnego watku pt. DIY?
ja bardzo lubie rzeczy recznie robione. niestety taka praca zajmuje duzo czasu i jest mniej produktywana, w ziwazky z czym solidne wyroby sa dosc drogie.
jesli ktos traktuje to jako hobby to laczy przyjemne z dodatkowym zarobkiem. mozna miec stronke, wystawiac na allegro, chodzic po roznych imprezach lub dawac w komis.
mam znajomą ktora się zajmuje robieniem toreb (polecam: http://www.mirabelka.pl/) no i z tego co widze to ciężki chleb ;] ale za to satysfakcja z robienia czegos, co sie lubi jest bezcenna.
poniewaz zabawy manualne leza w mojej sferze zainteresowan, jak mam czas chetnie sama cos stworze. bardzo lubie recznie robianą bizuterie, ale reszty niepraktycznych dupereli co tylko kurz zbieraja nie trawie.Niestety, cena ręcznie robionych rzeczy jest duża i to chyba najczęściej odstrasza ludi.
Właśnie zaczęły mi się wakacje i zastanawiam się czy jest do dobry sposób na dorobienie sobie. Na razie robię aby tabliczki na boksy bo na inne rzeczy materiałów jeszcze mi brak, ale planuję "rozszerzyć ofertę" 🙂
tw. czy nie bylo juz podobnego watku pt. DIY?
Na revolcie jest tylko DIY dot rzeczy końskich (przynajmniej jak przeszukiwałam to archiwum to nie znalazłam innego).
Na starej volcie był ogólny.
A teraz pytanie do prawników.
Jak to jest z wykonywaniem rękodzieł od strony prawnej? Czy to prawda, że jeśli ma się dochody niższe niż 3tys rocznie to nie trzeba rejestrować własnej działalności? Pytam raczej z ciekawości, bo wolałabym zrezygnować ze sprzedawania swoich wyrobów niż zakładać działalność.