Flondra

Szczęśliwa posiadaczka gniadego sierściucha :)

Konto zarejstrowane: 12 lipca 2010
Ostatnio online: 09 czerwca 2021 o 10:25

Najnowsze posty użytkownika:

Agresywne zachowanie dzieci na cavaliadzie
autor: Flondra dnia 22 listopada 2016 o 10:51
Omawiając metody wychowawcze dzieci może warto napomknąć, że dzieci myślą inaczej niż my, dorośli... Czasem takie zobrazowanie jak "bo założę Ci kiełzno i pociągnę, tak jak Ty tego konia ciągniesz teraz i zobaczysz jak boli" wydaje się być karygodne, ale często zdecydowanie bardziej działa na dziecięcą wyobraźnię niż "nie ciągnij konika, bo to go boli i jest wobec niego nie fair". Do jednego dzieciaka trafia lekkie upomnienie, a innemu trzeba coś zobrazować. Dzieci są różne i sposoby wychowania powinny być do nich dostosowane. Nie rzucajmy ogólnikami, bo to bywa krzywdzące...
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 19 listopada 2015 o 21:34
Klopsik myślałam o Sobieskich, ale suma kosztów dojazdu i pensjonatu jest dla mnie zbyt duża, 1000 zl to maks które mogę dać za pensjonat :/ Dzięki za info 🙂  :kwiatek:
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 19 listopada 2015 o 19:33
Witam!!! Jestem na forum od jakiegoś czasu, ale zbyt często się nie udzielam (wolę czytać 😉 ) Natomiast w tej chwili potrzebuję od Was kilka wskazówek, sugestii w sprawie wyboru pensjonatu dla mojego sierściucha. Sprawa wygląda następująco: Sierściuch ma 17 lat i niestety jest kontuzjowany (uszkodzony międzykostny) zalecenie od weta - areszt boksowy. Tu gdzie stoję obecnie sytuacja się dość mocno skomplikowała, na skutek wybitnej upierdliwości właściciela stajni (oszczędzanie na słomie i sianie itd.) nastąpił "eksodus" pensjonariuszy do innych stajni. Ja planowałam zostać do wiosny (stwierdziłam, że skoro tyle osób uciekło, to może właściciel przemyśli sprawę i coś się poprawi - niestety myliłam się...),  ale po dzisiejszej wizycie w stajni zmieniłam zdanie (szczegóły - co to za stajnia i co się stało na priv. 😉 )

Szukam stajni w okolicy ok 30 km od Pruszkowa z dobrą opieką do 1000 zł, fajnie gdyby była hala (ale jestem realistką i w tej cenie chyba nic się nie znajdzie), padoki z zieleniną i jakiś fajny socjal (żeby było się gdzie ogrzać zimą), plac do jazdy ze znośnym podłożem i jakiś teren (to jak już konisko wyzdrowieje). Mam 2,5 miesięcznego synka i nie jestem w stanie dojeżdżać do stajni co drugi dzień, żeby sprawdzić jak miewa się koń, a chcę być spokojna o kopytnego, bo po dzisiejszym dniu w obecnej stajni będę miała problem z zasypianiem dopóki go stamtąd nie zabiorę...

Ktoś, coś?
Prawa dla początkującego jeźdźca
autor: Flondra dnia 05 grudnia 2013 o 15:43

A czemu taki wpis ?

Od 8 lat tułał sie po stajniach jedząc w rekreacji od tego czasu przeszłam przez najróżniejsze historie np. Dostałam 3 letniego konika z którym wgalopowałam w ogrodzenie pod napięciem, moja siostra złamała rękę bo pojechała w teren  po rocznej przerwie nie jedząc najlepiej,  nasłuchałem rożnych komentarzy w moim kierunku i kierunku innych.. w rożnych stajniach.. I teraz finansowo jestem gotowa na własnego konia tylko ze.. Czuje sie niedouczona !!

Moim zdaniem cos jest nie tak z nauka rekreacji w Polsce .. Co sie odbija wogule na jezdziectwie. Ten wątek  miał sie na tym skupić nie na spozniniach kursantów pracach w stajni itp. Tylko na NAUCZANIU. ... Na podejściu do młodego jeźdza i do obrony jego praw.


Odniosę się do tej konkretnej wypowiedzi. Nim podjęłam decyzję o kupnie własnego konia, jeździłam w rekreacji coś ok 10 lat. W różnych stajniach. Byłam przekonana, że jestem "mistrzem świata i okolic" i żadnego konia się nie boję, a jeździć to już powinnam w zawodach i to tych najwyższych rangą. Po pierwszych kilku jazdach, na już własnym koniu, złapałam potwornego "doła". Wszystkie braki wyszły jak przysłowiowe szydło z worka... Koń mnie woził i robił ze mną co chciał. Więc oczywiście stwierdziłam, że to wina konia. Poprosiłam znajomą instruktorkę, żeby wsiadła na "potwora" i powiedziała jak mam na nim jeździć. A ona zsiadła po 40 min jazdy i zapytała się, w czym problem? Przecież on nic takiego nie robi, właściwie odpowiada na sygnały i idzie do przodu. O co Ci chodzi?
I to był ten dzień, kiedy podjęłam decyzję o regularnej pracy z instruktorem 🙂
Poprzednie 10 lat pracy "pod okiem trenera w profesjonalnej szkółce jeździeckiej, jak mogłam doczytać na stronach różnych stajni, ograniczało się do komentarzy - no tak, dobrze Pani siedzi, tylko pięty w dół weźmie, albo: jeździła Pani? Tak, to siodłać, wsiadać i nie spadać, kończymy za 40 min.... a na tym nie da się zbudować dobrych podstaw jeździectwa. Niestety. Instruktorzy, który godzinami stoją na placu i urabiają sobie ręce po łokcie z nieprzygotowanymi końmi (bo właściciel stajni ma to gdzieś), ludźmi, którzy o koniach nic nie wiedzą (bo skąd? czasu brak, na jakiś porządny wstęp do obsługi konia i samej jazdy) i za marne grosze, nie zbudują nam nowej kadry skoczków czy ujeżdżeniowców... Jeżeli chcemy się uczyć tak "na serio", to trzeba sięgnąć do książek (kiedyś był z tym problem, teraz rynek jest duży), poczytać i zainwestować w pracę indywidualną z instruktorem i dobrym koniem (tutaj, rynek jest również spory, jest w czym wybierać)... I wiecie co, podejrzewam, że nie jedna osoba na tym forum jest w stanie opowiedzieć bardzo podobna historię swoich początków "jeździectwa". Należy mieć tylko nadzieję, że wraz z rozwojem "przemysłu końskiego" rozwiną się także horyzonty nauczających i nauczanych w tym temacie 🙂
Klacz płochliwa w terenie, odważna na padoku
autor: Flondra dnia 12 listopada 2013 o 13:11
Zupełnie jak bym czytała o swoim koniu 🙂 Tylko ja go jeszcze bardziej zepsułam, bo za każdym razem kiedy się płoszył, to uważałam, że biedne "gołębie serduszko" wszystkiego się boi i mu odpuszczałam pracę, niech oswoi się ze strachami. Doszło do tego, że rozpoczynając jazdę na ujeżdżalni, obchodząc ją stępem wszystko było ok, a jak ruszałam kłusem, to nagle wszędzie pojawiały się potwory...  😵 Co pomogło na jazdę na ujeżdżalni? - praca, konsekwencja, ignorowanie końskich strachów i rozluźnienie (moje). Z czasem zaczął się lepiej skupiać na tym co robimy i problem minął, choć czasem jeszcze próbuje  😀iabeł:

Przed wyjazdem ze stajni staram się go zmęczyć (dzień przed robię intensywniejszą jazdę),a sam teren wygląda raczej jak praca na ujeżdżalni, tylko po leśno-polnych ścieżkach. Nie jesteśmy jeszcze na etapie luźnych wycieczek, ale dążymy ku temu 🙂 Jednocześnie napiszę, że ja swojego koniucha mam od 5 lat i czuję się w miarę pewnie w siodle. Radzę Ci, tak jak koleżanki powyżej, nabrać pewności (i umiejętności) w siodle i z czasem przejmiesz dowodzenie w "Waszym stadzie" 🙂

Edit: Albo jest tak jak pisze horse_art, wtedy dobrze jest problem przepracować z ziemi np. z pomocą specjalisty.

Miłego dnia!  :kwiatek:

Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 19 lipca 2013 o 10:09
W Aromerze nie ma padokow, poza tym gdzie dziewczyna z drugiej strony podWarszawy będzie jechać do Sulejówka. Do Prazmowa śmiga PKS, ale z Pruszkowa to poroniony pomysł bez auta, zwłaszcza ze masz w Żyrardowie Sobieskich.


Przez prawie rok przerabiałam dojazdy z Pruszkowa do Sulejówka. Komunikacją czy samochodem to kiepski pomysł. Czas poświęcony na dojazdy  jest ogromny i zmarnowany (jeszcze trzeba wziąć pod uwagę remonty na PKP i ogólnie w całej Wawie). No chyba, że ktoś ma emeryta i planuje odwiedzać go tylko w weekendy, ale to chyba raczej nie ten przypadek. Generalnie w 100% zgadzam się z przedmówczynią 🙂
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 09 lipca 2013 o 10:12
Od dwóch tygodni z pętli Górczewska i chyba zmienił się rozkład jazdy (tzn. godziny odjazdów) 🙂

Pozdrawiam!!! 😀
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 20 maja 2013 o 09:22
Montreal, Milusin spełnia Twoje wymagania, jak coś to odpowiem na wszystkie pytania 🙂

P.S.  w dodatku ta sama strona Wisły 🙂

Pozdr  :kwiatek:
Kucyk w warszawskim zoo.
autor: Flondra dnia 14 maja 2013 o 10:31
Nie chodzi o noszenie tabliczek przez emerytów, ale chodzi o funkcję edukacyjną jaką pełni ZOO. Jak jest chore zwierze, obojętnie czy to koń czy żyrafa, należało by poinformować o tym ludzi którzy takie zwierzaki oglądają, że nie jest to normalny stan (mówię o chorobach, a nie starości). Dobrze by było wspomnieć, że takie choroby jak ma w/w kucyk często powstają z zaniedbania ludzi i należy coś takiego zgłaszać do TOZ lub innych służb. A to że dzieci patrzą, to może i nawet dobrze, bo uwrażliwiają się od najmłodszych lat i później nie jest to dla nich takim szokiem. Dziecku trzeba wytłumaczyć co i jak. Ale to tylko moja osobista opinia dot. postępowania z dziećmi w takich przypadkach. Co prawda dzieci nie mam, ale jak się kiedyś jakiegoś dorobię, to możliwe jest, że zmienię zdanie  😜
Kucyk w warszawskim zoo.
autor: Flondra dnia 13 maja 2013 o 16:58
Ludziska "z miasta" na koniach (jak się okazuje nie tylko na koniach, ale innych zwierzętach też) znają się tak jak przeciętny Polak na pozyskiwaniu uranu 😉 Dlatego tak ważne jest aby pokazywać jak zdrowe zwierzęta powinny wyglądać, a jak jest chore to należy to wyraźnie zaznaczyć, na co i że jest w trakcie leczenia. I to szczególnie w ZOO!!! Bo tu nawet nie chodzi o wrażliwe dzieci, ale o dorosłych, którzy kupują konika dla córeczki, którego mają zamiar kupić "od źrebaczka" (tak jak pieska od szczeniaczka), trzymać w szopce przy domu (samego, bo po co dwa), jak źrebaczek dorośnie, to pewnie sam się ujeździ (pewnie z wdzięczności za dom i możliwość koszenia trawnika), a jak córeczka urośnie, to "za małego" kucyka oddamy, a kupimy większego konika.... Tak jest w planach, a w praktyce, mega zaniedbanego kucyka zabiera fundacja, bo córeczce przeszła chęć na rumakowanie po roku oczekiwania, aż konik dorośnie do jazdy...

Pozdr  :kwiatek:
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 09 maja 2013 o 09:45
damarina miło słyszeć, że Sabat (byłe talarkowo) dobrze funkcjonuje 🙂 Oby tak dalej, ponieważ miejsce ma potencjał! Powodzenia!!!  :kwiatek:
Uchwycić chwilę
autor: Flondra dnia 23 kwietnia 2013 o 08:43
Pfff....co tam ujeżdżenie... Rodeo, to jest to!!!! 😉
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 19 kwietnia 2013 o 12:17
Precelek, fakt tego nie dodałam, ale nie specjalnie 🙂 Wyjdzie drożej w Milusinie z infrastrukturą Aro,ale za to masz fają opiekę i indywidualne podejście. Więc zależy co komu potrzeba 🙂 Jak komuś bardzo zależy na regularnych treningach sportowych, to musi być przygotowany na to, że trzeba bardziej pilnować warunków bytowych swojego konia w tak dużej stajni jak Aro. Jak jazdy rekreacyjne, trochę bardziej "usportowione" - mam na myśli kilka jazd np. w hali z trenerem w miesiącu, to Milusin z infrastrukturą Aro jest całkiem niezłym rozwiązaniem 😉

Pozdr 🙂 
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 19 kwietnia 2013 o 09:19
Nawiązując do dyskusji o Aro, to obok w stajni Milusin od maja zwolni się jeden boks - mała stajnia, zielone padoki, indywidualne podejście, a można skorzystać z infrastruktury Aromeru. Wilk syty i owca cała 😉

Pozdrawiam!!!  😀
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 04 kwietnia 2013 o 12:18
AnetaW a mogłabyś trochę więcej napisać o cenie pensjonatu, co w nią jest wliczone, jakie są zasady w nim panujące, i przede wszystkim co wchodzi w koszty opieki nad końmi i jak jest z padokami/pastwiskami. Czy konie wychodzą zimą na te same padoki co latem? Za co się dopłaca i czy jest ktoś na miejscu non stop?
Doszły mnie kiedyś słuchy że była tam hala - domyślam się że już nie ma?


W zeszłym roku stałam w Milusinie i mogę co nieco powiedzieć - zimą konie wychodzą na padoki przeznaczone do zrycia, pozostałe odrastają i odpoczywają. Latem padoki są zmieniane, aby mogły odpocząć od końskich kopyt i zębów. Stajenny jest na miejscu cały czas, mieszka w domku na terenie stajni, ścianę w ścianę z dwoma już istniejącymi boksami angielskimi 😉 Za moich czasów nie było dopłat za podawanie dodatków paszowych, derkowanie czy aplikację leków i z tego co mi wiadomo to się nie zmieniło.  Hala była namiotowa, ale niestety te okolice są bardzo wietrzne i trzeba było z niej zrezygnować. Ale z tego co wiem, można się dogadać z Aromerem 😉

Ja musiałam zrezygnować, mieszkam w Pruszkowie, znalazłam pracę w centrum Wawy i dojazdy na drugą stronę Wisły po prostu mnie dobijały - czasowo komunikacją, a finansowo autem... :/
sklepy stacjonarne
autor: Flondra dnia 05 marca 2013 o 13:29
Taki budynek z częściowo przeszkloną fasadą, nie zwróciłam uwagi na szczegóły, bo byłam mocno przejęta powożeniem auta 😉 Będę tam we wtorek, to napiszę coś więcej 🙂

Edit: Byłam, zamówienie już na mnie czekało! Zostałam poczęstowana pyszną kawką i trochę pogawędziłam 🙂 Zdecydowanie polecam!
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 05 marca 2013 o 12:31
Stillgrey możliwe że skoczyła do 700zł, chociaż jak ja kontaktowałam się z Majorką, to rozmawiałyśmy o cenie ok 500 zł (nie  dam sobie za to ręki uciąć, ale jakoś tak mi się kojarzy).  🙂
sklepy stacjonarne
autor: Flondra dnia 05 marca 2013 o 12:25
Adres to Dereniowa 2 lok 205 (taki mam zapisany), ale okolicy nie opiszę bo jestem świeżą kierownicą i jak jadę to skupiam się na tym jak jadę, a nie koniecznie gdzie i jak to wygląda (sklep wypatrzyła moja druga, większa połowa)  🤣 Uncle Google pokieruje Cię 🙂 Jadę tam we wtorek po odbiór kawecanu, to postaram się napisać coś więcej 🙂
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 05 marca 2013 o 07:39
Famka kontaktowałam się z Majorką w Październiku 2012, więc nie tak dawno 🙂
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 05 marca 2013 o 06:51
Jakiś czas temu korespondowałam z Majorką w sprawie boksu, zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie 🙂 Miałam nawet odwiedzić stajnię, ale udało mi się znaleźć osobę do współdzierżawy konia i jakoś sprawa się rozmyła.  🙂
sklepy stacjonarne
autor: Flondra dnia 04 marca 2013 o 15:51
Był ktoś z Was z Trakenie na Dereniowej w Wawie? W sobotę jechałam tamtędy do znajomych i aż się zatrzymałam, żeby wstąpić i obadać 🙂 Jako że jestem w trakcie poszukiwania kwecanu i poszukuję go w necie, bo niby powinno być taniej niż w sklepie stacjonarnym (mimo kosztów wysyłki), to tu miłe zaskoczenie... Obiecali mi sprowadzić po fajnej cenie już na przyszły tydzień. Może nadzieja dla przyjaznych i cenowo rozsądnych sklepów stacjonarnych jeszcze nie umarła?!  😅
Filmy czterokopytne na You Tube :) (wlasne i znalezione)
autor: Flondra dnia 19 lutego 2013 o 13:06
Waleczny krasnal:



😀
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 13 lutego 2013 o 09:57
Dementuję  🙂

W Kobra Park karmię swojego futrzaka owsem i dodatkiem paszy - można się dogadać 🙂 Ale fakt, właściciel trzyma się dość rygorystycznie swoich zasad, ma to swoje plusy i minusy 🙂

Pozdrawiam!  :kwiatek:
Filmy czterokopytne na You Tube :) (wlasne i znalezione)
autor: Flondra dnia 04 grudnia 2012 o 12:50
Idiotyzm tej sytuacji jest powalający, tak skrajna głupota powinna być karalna z urzędu...  😵 I tym razem to nie blondynki!  😉



Filmy czterokopytne na You Tube :) (wlasne i znalezione)
autor: Flondra dnia 04 grudnia 2012 o 07:39
Ronin. - poszło PW  😀
Filmy czterokopytne na You Tube :) (wlasne i znalezione)
autor: Flondra dnia 03 grudnia 2012 o 15:51
Może dobrze... a może nie. Gdyby było więcej takich przypadków, to może bezmyślni ludzie zastanowili by się nad tym co robią... Ale to chyba marzenie "ściętej głowy" więc może faktycznie dobrze.  🙂

EOT  :kwiatek:


Wracając do tematu: cudne olbrzymy!!!  😍


Filmy czterokopytne na You Tube :) (wlasne i znalezione)
autor: Flondra dnia 03 grudnia 2012 o 14:31
Kiedyś widziałam film, bodajże na Animal Planet, jak stado zebr uśmierciło jedno ze swoich młodych, działały z podobną zawziętością. Komentarz lektora był taki, że widocznie młode uległo jakiemuś wypadkowi, było ranne i wydawało głośne dźwięki z bólu/agonii. Zebry uśmierciły młodego, bo odgłosy które wydawał mogły zwabić drapieżniki, które na dźwięk konającej zwierzyny mogły zlokalizować i zaatakować całe stado. Wyglądało to bardzo brutalnie, ale taka jest natura... Natomiast co do prowokacji konia, czasem jak widzę w jakich warunkach są utrzymywane, jak są strasznie traktowane, to nie dziwie się tym zwierzętom... A wręcz zastanawia mnie, jakim cudem jest tak mało takich wypadków.  🙁
Filmy czterokopytne na You Tube :) (wlasne i znalezione)
autor: Flondra dnia 03 grudnia 2012 o 11:19
Nie ma się czemu dziwić, konie to niebezpieczne zwierzęta... karmimy je cukierkami, miziamy, przytulamy i najczęściej uosabiamy/uczłowieczamy zapominając o naturalnych instynktach, o możliwości wystąpienia pewnych patologii zachowania wynikających z nieprawidłowych warunków bytowania (ktoś wcześniej już o tym wspominał) - polecam książkę "Wstęp do psychologii konia" trochę ciężko się czyta, ale wiele wyjaśnia  😉
Czasopisma branżowe- czujecie niedosyt?
autor: Flondra dnia 12 listopada 2012 o 14:51
Odnośnie lonżowania - oczywiście, że artykuł dogłębnie problemu nie naświetli, ale chociaż podstawy o konstrukcji treningu dla konia na lonży (ile czasu w jaki chodzie uwzględniając kondycje konia, albo jak lonżować konia bez kondycji, aby bezpiecznie ją podbudować itd). Nie każdy ma kasę na książkę, a popełnia podstawowe błędy pracując z koniem na lonży, które potem odbijają się czkawką  🤔 Taki podstawowy samouczek dla początkujących koniarzy, żeby wiedzieli po co i na co, widzieli wady i zalety takiej pracy  😉

I zdecydowanie jestem za filmikami z klinik z dobrym komentarzem, w erze YouTube-a powinno przyjąć się bez problemu  🙂
Czasopisma branżowe- czujecie niedosyt?
autor: Flondra dnia 12 listopada 2012 o 11:43
Misskiedis podpisuję się pod Twoim postem wszystkimi czterema kończynami 🙂 Jeszcze można dodać coś o jeździe na wodzach pomocniczych, o tym kiedy i w jakim celu stosować 🙂
Czasopisma branżowe- czujecie niedosyt?
autor: Flondra dnia 07 listopada 2012 o 08:48
Odnośnie Gallopowych klinik - brakuje mi wyraźnego zaznaczenia, że większość omawianych elementów wymaga konkretnych umiejętności od konia i jeźdźca. Należało by także zaznaczyć, że wykonywanie ich na nieprzygotowanych koniach może im zaszkodzić. Zbyt wiele panienek potem pokazuje na swoich fotoblogach jak wykonuje konkretne elementy ujeżdżenia na koniach zupełnie do tego nie gotowych z użyciem przeróżnych patentów  🤔
Co do merytoryki, jestem laikiem więc się nie wypowiem 🙂 A tak, gazetka kolorowa i przyjemna dla oka, może nawet ciut infantylna. Jak dla mnie to ŚK dalej wiedzie prym wśród dostępnej końskiej prasy🙂
PROTEST MPMK5 w WKKW 2012
autor: Flondra dnia 23 października 2012 o 13:44
Widać dla niektórych struktur 20 lat przemian to wciąż za mało  😉
Ratowanie jeździectwa
autor: Flondra dnia 23 października 2012 o 13:39
Przy czym za granicę profesjonalizmu uznaję swobodne utrzymywanie się z uprawianej profesji, tzn. jeśli ktoś startuje, to z tych startów/sponsoringu żyje + sprzedaży koni, które są mu zbędne do kariery a nie z... (tu lista długa); jeśli ktoś trenuje, to wyżyje z trenowanie a nie np. z transportu + handlu, własnego ośrodka...


Zdaje mi się, że w tym akapicie ujęłaś jedną z przyczyn "umierania sportu". Co raz trudniej utrzymać się z uprawianej profesji. W przypadku jeździectwa zorganizowanie zawodów na jako takim poziomie to duży wydatek, do tego trzeba by jakoś wypromować imprezę, żeby ktoś chciał to oglądać - kolejny wydatek, ufundowanie konkretnych nagród, żeby przyjechał ktoś kogo Ci ludzie płacący za bilet chcieli by oglądać - znowu kasa. Nagrody powinny być na takim poziomie, żeby chociaż przyjazd zawodnikowi się opłacił - a podróżowanie z koniem do najtańszych nie należy. Właściwie w sporcie krążą wciąż te same nazwiska, nowe pojawiają się stosunkowo rzadko, bo ciężko jest zacząć - wszystko sporo kosztuje, bo porządny trener kosztuje, koń kosztuje, a na zawodach nie ma o co walczyć, bo nagrody nie zwrócą Ci nawet części kosztów poniesionych za samo uczestnictwo, nie wspomnę o treningach... Szanse na znalezienie instytucji pt. sponsor jest równe szansie znalezienia brylantu wielkości piłki od kosza na pustyni... A ile osób może liczyć na bogatych rodziców/męża/żonę/życia z procentów itp. itd.?
Trenerzy chałturzą na treningach, bo muszą ich mieć multum, żeby się utrzymać. Poziom ich wiedzy bywa różny, bo nie mają czasu i za co się szkolić. Ośrodki windują kasę za utrzymanie koni, bo wszystko drożeje itd... Koło się zamyka. 
Kiedyś w jakimś wywiadzie Rapcewicz o tym wspominał....
A to co się dzieje w związkach to zupełnie inna para kaloszy...  🙁

P.S ja też jestem dzisiaj pesymistką...
Koń odsadza się - pomocy
autor: Flondra dnia 24 września 2012 o 15:41
Wiem, że chodzi o ciągnikową dentkę (swoją drogą przyznam, że nawet nie wiem jak wygląda i jakie ma gabaryty) ale widziałam parę razy jak konie się odsadzały i jak się szarpały w panice - wygląda to strasznie jak dla mnie. Wydaje mi się, że zwierze w panice szarpiące się z dentką przywiązaną do słupa  na cienkim kantarze wrzynającym się w potylicę skojarzy to zdarzenie negatywnie, do tego stopnia, że sam proces zakładania kantara może później wywołać panikę. Domyślam się, że rola przywódcy stada, którym powinien być właściciel, polega nad uspakajaniem i pokazywaniem, że nic zwierzęciu nie grozi, ale jakoś nie jestem do tego przekonana. Wolę pozostać przy pozytywnym wzmocnieniu, długim uwiązie (bo faktycznie czasem wystarczy, że koń ma świadomość, że nie jest na stałe przywiązany - w naszym przypadku działa). Może metoda mniej skuteczna, ale na moje potrzeby wystarczająca.  😀

Edit: ort - mój sprawdzacz ort nie zwrócił mi uwagi na dentkę, mimo to przepraszam  😡
Koń odsadza się - pomocy
autor: Flondra dnia 24 września 2012 o 14:46
Broń Boże nic do naturalsów nie mam, mi samej kilka wskazówek z tego nurtu pomogło rozwiązać pewne ludzko-końskie problemy 🙂 Chyba bardziej ludzkie niż końskie  😉 A co ciekawe sporo ludzi stosuje metody pracy z końmi mocno opierające się na naturalnym nurcie nie zdając sobie z tego sprawy 🙂
Natomiast do pracy od podstaw dorzuciła bym jeszcze spokój, tylko to nas uratuje i konsekwencję 🙂 W oswajaniu z koniowiązem czy to innymi strachami to podstawa!  😀
Koń odsadza się - pomocy
autor: Flondra dnia 24 września 2012 o 12:36
Pędzidełko masz wiele racji, tylko pytanie, czy osoba niepracująca z koniem metodami naturalnymi o których piszesz może zastosować zaproponowaną metodę z dentką od ciągnika bez wprowadzania traumy? Czy nie lepiej by było najpierw wypracować sobie pozycję "przywódcy", a później odczulać na wszystkie strachy? Czyli w rezultacie nie wymagało by to zmiany całkowicie swojego podejścia do konia na tzw "natural"?  🙂

Z drugiej strony metoda z dentką wydaje się być dość drastyczna, ja postawiłam na pozytywne wzmocnienie, uwiąz/lina "na biegowo" jak opisywała horse_art  i meeega cierpliwość. Każda ucieczka od koniowiązu zawsze kończyła się spokojnym powrotem do niego i dalej osiodłaniem czy wykonaniem zaplanowanych zabiegów. Po wszystkim była nagroda, poklepanie, smakołyk, podrapanie w "swędzących" miejscach 🙂
Koń odsadza się - pomocy
autor: Flondra dnia 21 września 2012 o 09:50
Ja również nie ufam gumowym uwiązom, koń w panice ma tyle siły, że strach pomyśleć co się stanie jak taki uwiąz pęknie... Ja kupiłam 11 latka z manią odsadzania się, teraz ma lat 14 i jakoś udało mi się to zwalczyć, ale dalej staram się wiązać na sznurek od siana, albo przekładać uwiąz przez koniowiąz, ale nigdy na stałe nie wiąże, bo jak wiadomo święto jest raz w roku 😉 Za każdym razem kiedy kopytny się odsadzał - w większości bez żadnej zauważalnej przyczyny -  bardzo spokojnie podprowadzałam go do koniowiązu z powrotem i zachowywałam się jak by nic się nie stało. Po każdym podejściu do koniowiązu chwaliłam, raz poświęciłam chyba godzinę na odchodzenie i podchodzenie do koniowiązu i za każdym razem staliśmy tam kilka minut. Spokój i cierpliwość w naszym przypadku się opłaciła 🙂

Edit: poszalałam z tymi przecinkami, mam nadzieję, że da się to przeczytać  😡
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 27 marca 2012 o 08:26

Witam, zapewniam, że w Stajni Stangret nie mamy takich problemów. Konie mają zapewniony ruch na świeżym powietrzu, za równo pod siodłem jak i luzem. Są zdrowe i  bardzo szczęśliwe. Zawsze są chętne do współpracy z człowiekiem! Ponad to często trafiają do nas konie odebrane przez Straż dla Zwierząt i daję słowo, że po miesiącu pobytu w Stangrecie to zupełnie inne konie! Dodam również, że dziwnym trafem przyjeżdżają tu ludzie, którzy przebywali w różnych stajniach i ZAWSZE DO NAS WRACAJĄ ! A Właścicielka stajni? To wspaniała kobieta, która zna się na rzeczy. Wnioskując... nie ma co dyskutować i słuchać głupich plotek, pogłosek.  Zapraszamy. Sami ocenicie   🏇  🙂


Żeby nie było, nie mówię konkretnie o żadnej stajni i nie oskarżam nikogo o bród i syf - piszę ogólnie, że MOIM zdaniem czyszczenie boksów jest bardzo istotne, bo koń spędza w takim boksie wiele godzin i trzymanie go w oparach amoniaku zdrowe nie jest - przepraszam jeśli Cie uraziłam AG555  😡
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 26 marca 2012 o 14:21
A później pojawiają się pytania, dlaczego konik ma problemy z układem oddechowym, a o kopytach nie wspomnę... Proponuję wejść do stajni po nocy, jeszcze przed śniadaniem, najlepiej w okresie zimowym gdy na noc jest zatykana każda dziura i zamykane każde okno bo zimno - zapewniam, że przy wybieraniu raz na dwa tygodnie, powietrze będzie tak gęste od amoniaku, że oczy będą łzawić. U nas w duże mrozy (-15 - -17) było wybierane raz w tygodniu mokre, kupy codzienne. Ścielone także codziennie i w dni kiedy temperatura była bliska zeru trzeba było czyścić boksy do czysta bo rano było czuć amoniakiem, mimo że mamy zrobioną wentylację. Nie chcę myśleć co dzieje się w tajniach kiedy w standardzie wybiera się raz na dwa - trzy tygodnie, latem...  🙁
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 05 marca 2012 o 14:41
Moim zdaniem warto jest poinformować o właścicielu i osobie z jego rodziny, która wobec mnie i nie tylko zachowała się agresywnie. Wszak dalej to ta sama osoba zarządzająca. Natomiast jeżeli dwaj obecni pensjonariusze którzy tam stoją mają pozytywne odczucia, to tylko plus dla stajni. Natomiast warto mieć na uwadze, to co działo się wcześniej. No chyba po to istnieje ten wątek... 🙂
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 05 marca 2012 o 13:49
Sprawa była wałkowana jakieś 100 stron temu w tym wątku, można poczytać 🙂 jak by co to zapraszam na PW
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 05 marca 2012 o 13:41
D + A tam był ostry konflikt między dzierżawcą a właścicielem, który obecnie zarządza stajnią. Zakończyło się to fatalnie dla niektórych pensjonariuszy, moim zdaniem warto o tym poinformować i uczulić nawet po tak długim czasie.

Edit: sporo osób stajnie odradza, takie komentarze z sufitu się nie biorą...
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 05 marca 2012 o 13:15
Stałam w Duchnicach jakieś 2-2,5 roku temu, wtedy stajnią władał dzierżawca - sprawa skończyła się fatalnie (była burzliwa dyskusja jakieś 100 stron temu w tym wątku). Nie wiem jak jest teraz, ale ja raczej bym tam nie wracała - odradzam  🤔
Kupno konia
autor: Flondra dnia 31 sierpnia 2010 o 15:54
Polecam Ci książkę "Własny Koń" Bożeny Urbaniak-Czajki - są tam dobre rady dla kupujących konie. Ja mimo 10 lat obcowania z końmi (nie jakiegoś zaawansowanego - tyle co rekreacja, szkółki, obozy i praca za jazdę) duuuużo się z tej książki dowiedziałam. Niestety kupiłam ja po kupnie swojego pierwszego konia  🤔 ale jak to w życiu bywa "głupi ma szczęście" i wybrałam przez zauroczenie (pierwszy koń jakiego pojechałam oglądać) odpowiedniego zwierzaka 🙂
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 10 sierpnia 2010 o 10:02
Budynio znam od początku marca tego roku, nie wnikam w jej osobiste sprawy, mnie obchodzi stan zdrowia i utrzymanie mojego konia. Stojąc w Duchnicach za jej czasów nie miałam sie do czego przyczepić. Wiadomo, idealnie nie było, bo idealnych stajni niema. Ale jak na moje wymagania i wymagania mojego konia było ok. Nawet jak się o coś musiałam upomnieć, to za jakiś czas to uzyskiwałam i nie miałam z tym problemów.

Pozdrawiam  🙂

pchełka nie wnikam w to co było w poprzednich stajniach, mnie obchodzi to co jest tu i teraz. Jak macie między sobą jakieś problemy, nie mam zamiaru w nich uczestniczyć. Napisałam jak było i jakie są moje odczucia po tak krótkiej znajomości z budynio. Na dzień dzisiejszy nie mam jej nic do zarzucenia w związku ze stajnią w Duchnicach, konkretnie chodzi mi o okres, w którym wszystko grało.

Co do stajni w Talarkowie, nie mam do nich żalu, nie podobało mi się, to się od nich wyprowadziłam. Jak pisałam wcześniej, latem było ok, natomiast zima dała nam mocno w kość i nie było fajnie. Przekonałam sie o tym na własnej skórze, nie pisze na podstawie plotek. Ktoś równie dobrze mógł mieć podobne przejścia z budynio, nie kwestionuje tego. Po prostu piszę swoje odczucia, nikogo nie namawiam do zmiany zdania.

Pozdrawiam i przepraszam, za post pod postem  🙂

Przeprosiny przyjęte. Kolejnym razem proszę jednak edytować, to nic trudnego ani strasznego.
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 10 sierpnia 2010 o 09:40
Wypowiadanie się na temat stajni w Duchnicach i tego co się tam działo na podstawie plotek i przez pryzmat własnych żali jest bez sensu. Ja na podstawie plotek jestem w stanie stwierdzić, że w Patataju kucyki mają złote życie, w Szarży konie mają głupi zwyczaj wpadać pod samochody (średnio raz w tygodniu), a w Talarkowie rośnie hala, bar i centrum konferencyjno naukowe... A skarżenie się, na forum, że tą lubię, a tego nie lubię jest dziecinadą. Jak ktoś chce poznać inne opinie o Właścicielu stajni w Duchnicach, niech osobiście porozmawia z kimś kto tam stał za jego panowania, to będzie najbardziej rzetelne źródło informacji. A najprościej jest się tam przenieść na kilka miesięcy, tylko proszę się nie zdziwić, jak z dnia na dzień dostanie się czas operacyjny 2h na wyprowadzkę z koniem i wszystkimi gratami. Co do odrobaczania, dziwnym trafem mój koń jakoś został odrobaczony przez budynio, brzuszka nie ma i wygląda normalnie.

Nat ja wyprowadziłam sie z Talarkowa po ostrej zimie. Moim zdaniem tamtejszy dzierżawca źle skalkulował żywienie na zimę i wszystkie konie potwornie schudły. Siano było do kitu, mój zwierz nawet nie chciał tego jeść. Wykłócałam się o każde pół kostki siana i słomy... Latem było ok, ale zimę bardzo źle wspominam (różnica temperatur między stajnią a dworem wynosiła 5 stopni, w nocy było do -25, w stajni było -20... A konie często stały na betonie jak się nie dopilnowało solidnego pościelenia i bez wody)
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 09 sierpnia 2010 o 21:24
damarina, Nat na Waszym miejscu wstrzymała bym się z wieszaniem psów na Dzierżawcy choćby dlatego, że nikt z Was nie był świadkiem wydarzeń... Właściciel stajni w Duchnicach jest wyjątkowo trudnym człowiekiem, jednego dnia wszystkich serdecznie wita, a drugiego dnia opieprza, że przyjeżdża się do koni jak sie ściemni i mu światło na ujeżdżalni przeszkadza (sama miałam taką sytuację pod koniec marca, jak później pracę skończyłam i do stajni przyjechałam ok 20). Jak coś mu sie nie podobało, np dziurawy wąż ogrodowy, bez pytania go chował, 40 stopni w cieniu i nie masz czym konia schłodzić bo w wężu zrobiła sie dosłownie 1 dziurka. Co z tego, że w poprzednim miesiącu wąż był wymieniany, jak już był tak dziurawy i posklejany, że ledwo woda leciała - wtedy mu to nie przeszkadzało. Jak spadł deszcz gościu potrafił zamknąć ujeżdżalnie na kłódkę bo było mokro. Miał widzimisie i z dnia na dzień zabronił wypuszczać konie na łąki i tak można długo wymieniać... To właśnie Dzierżawca chodził do niego, robił słodkie oczy, prosił i kłócił się jak było trzeba, aby sytuacja wróciła do normy. Ale ile można sie z dziadem użerać??? Fakt, można było wiele rzeczy zrobić lepiej, niestety nie ma ideałów. Ale odkąd stałam w Duchnicach, tak mniej więcej do połowy lipca nie miałam sie do czego przyczepić. Pewnie powiecie, że jestem stronnicza, może i tak jest. Ale przeprowadziłam sie do Duchnic z Talarkowa, gdzie o wszystko były awantury i nigdy nie było pewności, czy z koniem wszystko jest ok. Przez te kilka miesięcy, jak wszystko grało w Duchnicach, naprawdę byłam spokojna o swojego zwierzaka 🙂
Stajnie w Warszawie i okolicach
autor: Flondra dnia 09 sierpnia 2010 o 12:29
Witam!!!

Stałam w Duchnicach od początku marca tego roku do ostatniego czwartku. Sama uczestniczyłam w "ewakuacji koni" (ponieważ tak to można nazwać) w asyście policji. W skrócie pisząc: Już od dawna wiedziałam, że między Dzierżawcą, a Właścicielem źle się układa i nie mogą się dogadać. Dnia 4 sierpnia rano otrzymałam od Dzierżawcy telefon, że Właściciel wypowiada umowę dzierżawy stajni z dniem 10 sierpnia i muszę zdecydować, czy zostaję w Duchnicach, czy idę do innej stajni. Tak na szybko Dzierżawca może mi zaproponować boks w stajni, gdzie sam zabiera swoje konie. Ja powiedziałam, że się zastanowię. Do wieczora sytuacja się szybko rozwinęła, otóż konie, sprzęt i cały teren stajni został zamknięty na klucz i do koni można się było dostać tylko z dowodem własności konia. Nic nie można było zabrać do domu (nawet własnego siodła). Właściciel nas serdecznie namawiał do pozostania w stajni, przekonując, że Dizrżawca ich i nas (pensjonariuszy) oszukał i jest mu winien jakąś kasę. Ja się zapytałam, to czemu w takim razie mój koń i mój sprzęt wart kupę kasy jest pod jego kluczem, skoro ja się rozliczyłam jak co miesiąc. Usłyszałam odpowiedź, że poczekamy do rozwiązania sytuacji z Dzierżawcą. Następnego dnia Dzierżawca przyjechał z policją po swoje konie, gdyż nie mógł dojść do porozumienia słownego z Właścicielem co do kasy itp. , sprawa ponoć ma wylądować w sądzie i do tego czasu Właściciel stajni nie ma prawa przetrzymywać mienia Dzierżawcy, a co dopiero pensjonariuszy (według policji pensjonariusze nie są stroną w tym sporze). Przyjechały koniowozy i zaczęliśmy ładować konie (znając opinie o Właścicielu i mając z nim już wcześniej do czynienia wiedziałam, że tam nie chce zostać). Policja odjechała z pierwszym transportem koni, zostałam tam z kilkoma osobami pilnując sprzętu i reszty koni. Nagle wywiązała się awantura, mało mnie nie pobito i opluto - dosłownie!!! Wróciła policja, wróciły koniowozy po resztę koni i rzeczy, wszyscy od Właściciela zmyli się do domu. Zapakowałam szafkę i z ulgą na sercu pojechałam na nowe miejsce. Nie wiem kto miał rację w sporze Dzierżawca - Właściciel, słyszałam dwie wersje wydarzeń, ale nie byłam ich światkiem w 100%, więc nie wiem gdzie leży prawda. Opisuje zdarzenie, w którym uczestniczyłam i zostałam potraktowana jak śmieć. Bezprawnie zamknięto mojego konia, zwyzywano i grożono. Jak tak ma wyglądać wyjazd ze stajni - to ja serdecznie odradzam!!!
Końskie fryzury, przerywanie czy podcinanie ?
autor: Flondra dnia 23 lipca 2010 o 12:45
Jak robicie irokeza i ile Wam to zajmuje?
Ja swojemu najpierw przerywałam grzywę, żeby była trochę cieńsza i żeby irokez był równy po bokach. Później obcinałam zwykłymi nożyczkami. A i tak wychodziło krzywo... 😫 No i oczywiście zajmowało mi to kuuupę czasu, dlatego gruby dzisiaj w loczku śmiga  🙂

Będę dźwięczna za podpowiedzi  🙂
Koń zaczął się wywracać na zakrętach, problem z zadem- co się dzieje?
autor: Flondra dnia 20 lipca 2010 o 10:16
Im później zdiagnozujesz schorzenie, tym więcej zapłacisz za leczenie, a może być też tak, że nie będzie już co leczyć 🙁