vegonia

Konto zarejstrowane: 02 listopada 2013
Ostatnio online: 05 listopada 2020 o 22:59
Głowa do góry. Życie kocha optymistów.

Najnowsze posty użytkownika:

własna przydomowa stajnia
autor: vegonia dnia 21 sierpnia 2018 o 16:53
Megane Nie napisałam, że koń jest jeden. Tylko potrzebuje stajni z jednym boksem + miejscem na pasze. Nadgorliwość gorsza od faszyzmu - słyszałaś? Pozdrawiam 🙂
własna przydomowa stajnia
autor: vegonia dnia 21 sierpnia 2018 o 15:53
Noszę się z zamiarem postawienia stajni przydomowej na jednego konia i pasze. Najchętniej z płyty + ocieplenie. Jaki był to koszt u was?
Kącik luzaka
autor: vegonia dnia 13 sierpnia 2017 o 21:36
8 koni pod opieką. Czyszczenie koni i sprzętu, przygotowanie do treningu i lonżowanie, później zajęcie się koniem po treningu. Praca od pn do sb. Warunki mieszkaniowe naprawdę dobre. Zawody nie zawsze i są wtedy extra płatne. Normalnie jeśli jedzie mniej koni zostaje i ogarniam majdan.  Moja pierwsza taka praca. Oczywiście z umową.
Kącik luzaka
autor: vegonia dnia 13 sierpnia 2017 o 12:45
2tys na rękę +zakwaterowanie to dobre warunki?  👀
Body Modifications ( dawniej "piercing, tatuaże " )
autor: vegonia dnia 15 czerwca 2015 o 22:26
Gillian cierpisz na napięcie przedmiesiączkowe? Jak Ci nie odpowiada czytanie moich postów to mnie zablokuj, a nie ciągle głupio się wychylasz. Próbujesz być fajna? Nie wychodzi Ci niestety 🙂 A jak myślisz, że mnie dotykają twoje docinki to kolejny raz muszę cię rozczarować  😅 Ja właśnie skorzystam z tej opcji.
Body Modifications ( dawniej "piercing, tatuaże " )
autor: vegonia dnia 15 czerwca 2015 o 20:37
Mo B. wiesz, ja wychodzę od moje TŻ, i jeszcze dobrze drzwi nie zamknę, a słyszę "ona ma tatuaże widziałaś?!". Ręce mi opadają, a mam jeszcze skaryfikację na pleckach.. I kolejne tatuaże w planach.. Póki co mam 4 spore sztuki. Siedzimy przy stole, że ciepło to oglądają mnie od początku z wydziaranymi rękami.. Słyszę od jego matki, ze to niedobre dla zdrowia, że się oszpecam, okaleczam.. Później zauważa kolczyk w języku.. I znów najazd. Ludzie z typowej wsi. Nie spodziewałam się oklasków. Ale sympatią mnie nie darzą przez to. Szkoda, że ocenia się ludzi po okładce. Prawda jest taka, że najgorsi ludzie często co niedziela idę do kościoła, a ci najlepsi mają ciało pokryte tatuażami. Nie pasuje im do syneczka.
Body Modifications ( dawniej "piercing, tatuaże " )
autor: vegonia dnia 15 czerwca 2015 o 16:05
Rodzice waszych TŻ patrzyli jakoś mniej przychylnie na was przez tatuaże i kolczyki?  😤
Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."
autor: vegonia dnia 03 czerwca 2015 o 00:31
To, że Kowalska nie skończyła studiów, nie pojechała na wakacje i od x lat patrzy na tego samego faceta, bo urodziła dziecko ? Tylko zgaduje.  😜
Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."
autor: vegonia dnia 03 czerwca 2015 o 00:16
halo ja też wyglądam na wiecznie złą i nieszczęśliwą - strach podejść. Znam kilka kobiet, które nie mają dzieci i nie chcą ich mieć. Sporo starsze. Żadna nie cierpi z tego powodu. Są mega szczęśliwe w swoim życiu. Myślę, że przesadzasz. Fajnie, że jesteś matką i jednak pokochałaś dzieci. Fajnie, że cię cieszą. Jednak czuję tu znów wpajanie macierzyństwa. Kobieta to nie inkubator. Hiperbolizujesz to wg mnie. Fakt, są kobiety cierpiące, bo posiadać dzieci nie mogą lub nie spotkały ojca dla dzidzia.
Znam parę przed 50. Nie mają dzieci. Świadomie. Ona dzieci mogła mieć. On też. Nie chcieli. Dużo zwiedzają. Dużo żyją i przeżywają. Nie czują się źle ani gorzej. Niczego im nie brakuj. Kilkakrotnie podjęłam z nimi dyskusję. Wspaniali ludzie. Wiele osiągnęli. Jest ich pełno. Ona nigdy matką być nie chciała i mówi, że gdyby mogła cofnąć czas niczego by nie zmieniła w życiu. Dziwnego grymasu też nie ma. I inne kobiety po 40 bez dziecka też nie mają żadnego grymasu ani parcia czy czegoś w tym guście. Mogłabym przytoczyć kilkanaście przykładów bezdzietnych i dzietnych bardzo nieszczęśliwych ze swego losu - nawet jeśli są pieniądze i kochający ojciec dzidzika.
Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."
autor: vegonia dnia 02 czerwca 2015 o 23:06
Myślę, że niektórzy czepiają się naprawdę szczegółów i wyszarpują słowa z kontekstu. Nie chce mieć, to nie chce. Nie wiem po co wciskać komuś dziecko.  😤
Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."
autor: vegonia dnia 02 czerwca 2015 o 22:24
Co do wyglądu - znam kobiety, które po ciąży mają świetne figury bez pracy. Mam też dużo koleżanek, które wcale dużo nie utyły w czasie ciąży, ćwiczą, dobrze jedzą i.. no cóż. Tu pomoże tylko skalpel.  Obrzydzają mnie piersi po karmieniu. Obrzydzają mnie rozstępy. Obrzydza mnie wisząca skóra. Rozumiem kobiety dla których to jest powód do tego aby dzieci nie mieć. Pracowałam bardzo długo nad sobą aby zaakceptować zmiany po przebytych chorobach. Mam i rozstępy i zbędne kilogramy - jednak nie jest źle, bo wcześniej byłam takim trochę typem fit. Aktualnie z tym walczę. Nie wyobrażam sobie wyglądać gorzej niż teraz. Chyba w życiu nie wyszłabym z domu i nie była w stanie zebrać się do zmian..
Niektóre dzieci naprawdę mnie rozczulają. Jednak nie myślę o macierzyństwie serio. Nie chce nawet myśleć. Szanuję i doceniam osoby, które są świadomymi rodzicami. Wiem, że czułabym się nieszczęśliwa z uwiązaniem przy dziecku. Jestem strasznie wygodnicka. Cenię sobie w życiu najbardziej niezależność i wolność. Mam dużo planów, pasję, szkolenia, pracę, znajomych, marzenia. Dla ryczącego bożka w pieluszce musiałabym zrezygnować ze wszystkiego. Nie, nie wydaje mi się. Życie jakie prowadzę, cele do jakich dążę, marzenia jakie spełniam są dla osoby wolnej, niezależnej. Okej, kilka lat trzeba poświęcić cały czas dziecku ale... częste wyjazdy, zmiany zamieszkania. Jestem włóczykijem życiowym. To tak jak dzikie zwierzę zamknąć w ciasnej klatce. W sumie każda klatka nawet ta złota wciąż jest klatką. Szanuję osoby w których plany dzieci nie ingerują, dla których poświecili swoje marzenia - ale ja nie potrafiłabym. Z pewnością odrzuciłabym dziecko. Nie potrafiłabym go kochać tak jak powinno się kochać dziecko. To dla mnie priorytet i całe życie dzidzia byłaby obarczona moim niespełnieniem życiowym. Nie jestem kompromisowa. Nie wypracowałabym tego sobie w życiu.
Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."
autor: vegonia dnia 29 maja 2015 o 23:50
Ale ja nie krytykuje posiadaczy tego typu hmm.. "urozmaiceń" w życiu. Jak mi się okres spóźniał, to nie spałam, nie jadłam i momentalnie byłam chora. Jak ktoś lubi to niech ma sobie dziecko. Wolny kraj podobno. Przynajmniej teoretycznie mamy wolny wybór. I wolność słowa. Moje życie skończyłoby się w jednej chwili gdybym zobaczyła dwie kreski.. Ale już jestem "ubezpieczona" od tego typu wypadków.
Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."
autor: vegonia dnia 29 maja 2015 o 23:39
A ja żadnego dziecka nie chce i póki co nie zapowiada się na to abym chciała być w posiadaniu dzidzi 🏇 Ale presję też mam z różnych stron. Ludzie myślą, że trzeba mieć dziecko i koniec.. Ja nigdy fanką ryczącego bożka robiącego pod siebie nie byłam. Brzydzą mnie dzieci, kobiety w ciąży i sklepy z rzeczami dla niemowląt. Jakieś większe dzieci mnie irytują. Nikt nie chce tego zrozumieć u mnie i to mnie boli. Jakbym była jakimś inkubatorem. W stylu znalazłaś nowego faceta, to powinnaś mu urodzić piątkę dzieci najlepiej do końca miesiąca. On tak samo myśli.. Po 3 miesiącach. Jedyne o czym myślę to uciekać co sił w nogach  😤
Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."
autor: vegonia dnia 29 maja 2015 o 22:05
Ale ja was nie proszę o analizę mojego życia, bo nic wam do tego 🙂 Zapytałam jakie macie zdanie na dany temat, a nie refleksję na temat mojego życia. Naprawdę tak ciężko czytać ze zrozumieniem?  😵
Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."
autor: vegonia dnia 29 maja 2015 o 22:00
A to chyba moja sprawa, a nie wasza. Myślałam, że jasno wyraziłam swoje oczekiwania co do wypowiedzi. No ale jak widzę nie można od was wiele oczekiwać  🥂
Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."
autor: vegonia dnia 29 maja 2015 o 21:15
Przepraszam, nie mogłam zaleźć tematu  😡
Wkurzają mnie dzieci i presja macierzyństwa -wydzielony z "kto/co mnie wkurza.."
autor: vegonia dnia 29 maja 2015 o 21:13
Ostatnio mam burzliwy okres w swoim życiu. Mój partner chce dziecka, a ja? Nie widzę się w roli matki. I obawiam się, że nie jestem w stanie sprostać jego wymaganiom.
Czy według was każda kobieta musi być matką? Jakie macie zdanie na ten temat?
Nie proszę o przekonywanie. Już jestem tym zmęczona.  Potępienia też nie szukam.
Chętnie jednak poczytam o waszym podejściu do macierzyństwa i tego, czy każda kobieta musi być oddaną matką.  :kwiatek:
Odchudzanie/rzeźbienie ciała- sprawozdania
autor: vegonia dnia 26 maja 2015 o 14:03
Ja próbuje odchudzać się od roku. Z 81 jest 89. Mam niecałe 180cm wzrostu ale co z tego.. I tak jest źle. Chodziłam do NaturHouse ale nie podobało mi się.. Zmotywujcie mnie  🙄 Niby spadłam 2 kg (z 91) ale.. Brak motywacji chyba. Jakieś złote rady ?
Sprawy sercowe...
autor: vegonia dnia 25 maja 2015 o 23:34
Pół roku temu byłam załamana o ile ktoś pamięęęta.  Wróciłam do tego drania ale tylko po to by PRZEJRZEĆ NA OCZY  👀 Ograniczył mnie, podciął skrzydła, skłócił z rodziną. Tfu, nie wiem jak mogłam kochać takiego paskuda! Zakochany człowiek jest po prostu ślepy.
Po uwolnieniu się odkryłam, że lepiej mi samej i.. kocham swoje życie! Otaczają mnie nie tacy źli ludzie, a i rodzina wybaczyła mi wszystko.
Poznałam nowego pana  :kwiatek: Jest c u d o w n y.  Nie ogranicza mnie, a wręcz przeciwnie - pozwolił wypłynąć mi na szerokie wody! Odnalazłam dzięki niemu nową pasję - motocykle! Mam do niego dystans ale każdą wolną chwilę spędzam z nim z ogromną przyjemnością. Przedstawił mnie swoim znajomym i rodzinie. Eh, nic ino się zakochać :P

Dziewczyny! Nie bójcie się zmian! Ja bardzo długo stałam w miejscu, bo nie chciałam zostać sama! Podjęcie tej decyzji było najlepszym co zrobiłam w życiu. Okazało się, że można być szczęśliwym do zrzygania, bez gamonia rujnującego nam życie.
Wybory 2015 i to co po wyborach.
autor: vegonia dnia 25 maja 2015 o 23:20
Myślę, że w sprawie in vitro wypowiadają się katolicy mający dzieci, kobiety, które nie miały problemu z zajściem w ciążę.. Dla wielu par to jedyna szansa, a oni tego nie rozumieją. Osobiście jestem ateistką. Nie potrzebna mi nigdy w moim życiu była wiara w kogoś nade mną. Możliwe, że dla mnie też tylko in vitro będzie szansą na dziecko. Może dla kogoś kto dziś linczuje ruchy poparcia za 5 lat będzie to jedyna szansa aby urodzić. Trzeba być empatycznym. I znać umiar. W wierze też.
Polityką nie interesuje się. Aczkolwiek przeraża mnie tak wąski horyzont ex-prezydenta i ex-pierwszej damy. Zmień pracę, weź kredyt. Emigracja to szansa. Nie miałam 15 lat ojca żebyśmy mogli godnie żyć. Matka pracowała na dwa etaty. Opiekowała się mną babcia. Czy pani Komorowska oddam mi te stracone lata bez ojca? Teraz można powiedzieć - jest dobrze, bo udało się otworzyć firmę ale jakim kosztem.. I nie mówię tu wcale o tych pieniądzach..
Transport koni-co i jak. Wszystko na temat :)
autor: vegonia dnia 15 maja 2015 o 01:21
Jedziemy po nowego konia. Jadę z facetem. Nie znamy konia. Brać sedalin? Mamy do przejechania około 80km. Jakieś dobre rady? Przyczepkę pożyczamy. Transportówki mamy. Siatkę z sianem. Co jeszcze brać? Może być problem z koniem, niestety..
Poszukiwany/poszukiwana
autor: vegonia dnia 22 kwietnia 2015 o 22:03
Kadiz urodzony w 2010 roku. Jego matką jest Kleopatra. Ojcem Drop. Rasa małopolska, ciemnogniadej maści. Ma około 165 cm w kłębie. Chodzi pod siodłem. Tka!  Koń nie ma oka.
Pracowałam z nim przez ponad rok. Później właściciel go sprzedał bez mojej wiedzy (obiecał mi, że będę przy sprzedaży) i nie udzielił mi dalszych informacji na temat konia.
Ktokolwiek widziała. Ktokolwiek wie. Słyszałam o okolicach Warszawy ale też o najgorszym - rzeźni.
Bardzo mi zależy aby go odnaleźć.
Telefon : 885 359 618
E-mail: wegonia@o2.pl

Błagam, niech ktoś powie, że wie cokolwiek jestem już na skraju załamania  smutny

wałach małopolski KADIZ Drop/Kleopatra POMOCY
autor: vegonia dnia 22 kwietnia 2015 o 21:45
Jeśli łamię regulamin - wybaczcie ale desperacja totalna  :kwiatek:
Kadiz urodzony w 2010 roku. Jego matką jest Kleopatra. Ojcem Drop. Rasa małopolska, ciemnogniadej maści. Ma około 165 cm w kłębie. Chodzi pod siodłem. Tka!  Koń nie ma oka.
Pracowałam z nim przez ponad rok. Później właściciel go sprzedał bez mojej wiedzy (obiecał mi, że będę przy sprzedaży) i nie udzielił mi dalszych informacji na temat konia.
Ktokolwiek widziała. Ktokolwiek wie. Słyszałam o okolicach Warszawy ale też o najgorszym - rzeźni.
Bardzo mi zależy aby go odnaleźć.
Telefon : 885 359 618
E-mail: wegonia@o2.pl

Błagam, niech ktoś powie, że wie cokolwiek jestem już na skraju załamania  😕


Podsumowanie roku 2014 :)
autor: vegonia dnia 20 grudnia 2014 o 12:44
Moje pierwsze podsumowanie tutaj..
Na plus :
- Nie mam nowotworu, a guz z niewyjaśnionych przyczyn zniknął.
- Nie jestem diabetyczką.
- Zerwałam kontakt z facetem, który wprowadził mnie przez ostatnie pół roku w bardzo toksyczną i destrukcyjną relację. Mimo tego, że 3 lata było super.
- Kupiłam autko.
- Mam gdzie mieszkać i co jeść.
- ŻYJE.

Na minus:
- Jestem psychicznie zniszczona przez ex.
- Mam nadwagę. Zamiast schudnąć przytyłam.
- Miałam przez większość czasu bardzo złe relacje z rodziną.
- Nie wiem co dalej z życiem.
- Mam dom do remontu, a z kasą ciężko.
- Straciłam konia  😕
- Zostałam sama.
- Całkowicie musiałam zrezygnować z koni.
- Wciąż czekam na okres  🙄

Tak jak myślałam już w 2013 - ten rok był do du*y. To co nie popsuło się wcześniej, to w tym roku postanowiło się spier.. I to w tak epicki sposób, że głowa mała.
Lista postanowień na 2015? Jeszcze jej nie mam. Ale może tym razem uda mi się coś naskrobać i później odhaczać co się uda. Trzeba do końca wierzyć..  🙄
Sprawy sercowe...
autor: vegonia dnia 11 grudnia 2014 o 08:12
Pamiętacie mojego ex który zdradzał mnie po 3 latach związku z inną? Zostawił go. Dzwonił i mi płakał dwa dni temu. Wczoraj mnie do siebie zapraszał. Wyśmiałam go. Dobrze mu tak niech sam zdycha  🤬 Zero litości.
Sprawy sercowe...
autor: vegonia dnia 03 grudnia 2014 o 07:08
Niestety ale dziewczyna z która zdradził mnie mój ex wiedziała o mnie. Wpieprzała się jak było wszystko dobrze. Analizując mój związek niezdrowa atmosfera zapanowała kiedy odnowił z nią kontakt. Wychował się z nią i przez 10 lat nie mięli kontaktu. Później spotkali się (nie pamiętam już gdzie). Kilka razy wyszli większym gronem (m.in. ona). Wiem jaki jest mój ex. Potrafi oczarować gadką każdą dziewczynę bez wyjątku. Pewnie tym razem było tak samo. Zaczęło się od SMS-ów które mnie irytowały. Nie wiem, jemy kolację, wychodzimy, a tam jej "Co robisz? Wyjdziesz gdzieś ze mną?". Wiem jak przedstawiał jej nasz związek na początku. Czytałam. On nie wie pewnie, że od początku kontrolowałam to, bo coś mi nie pasowało w niej. Chwalił mnie, że wszystko w domu robię, że pozwalam mu wychodzić ze znajomymi, że mnie kocha.. Ona wszystko podważała i ciągle mu docinała o mnie. W końcu on zaczął jej przytakiwać. Wtedy zaczęło być źle. Zaczęłam się odsuwać od niego i on ode mnie. Zaczęły się kłótnie. Spanie w osobnych łóżkach. Jego nocne wypady gdzieś. Częste telefony. W końcu założył hasło na telefon i nie spuszczał go mimo to z oka. Wątpię żeby się domyślił, że ja odkąd ona pojawiła się w naszym życiu czytałam jego wiadomości. Nikt mi nie wmówi, że zrobiła to nieświadomie.. 
Bardzo długo wmawiałam sobie, że przecież to ze mną mieszka i ze mną śpi. Później spał ze mną i z nią. W pewnym momencie tylko ze mną spał. To były ostatnie tygodnie tego związku. Nie dopuszczałam tego do świadomości.. Jeszcze kilka miesięcy temu byliśmy szczęśliwą parą. Każdy nam zazdrościł. Do teraz w to nie wierzę.
Nie oceniam jej. Może była aż tak samotna i potrzebowała tego szczęścia i ciepła od niego. Może on zmęczył się naszym związkiem i mną. Może żyliśmy złudzeniem. \
Życzę im jak najlepiej. Trzymam kciuki żeby w końcu był szczęśliwy z kimś odpowiednim dla niego.

Nie wszystko da się naprawić. Popełniliśmy błędy i czegoś brakło.
Kobitki... (antykoncepcja)
autor: vegonia dnia 02 grudnia 2014 o 04:59
Ja Syndi35 brałam pół roku i się sprawdzał ale po trzecim opakowaniu nie krwawiłam prawie w ogóle. Delikatnie plamiłam. Przestałam brać je z końcem sierpnia. Okres dostałam dopiero miesiąc temu. Czytałam, że do roku można być bezpłodną po odstawieniu i nie krwawić 🤔 Po tym zdecydowałam, że chyba zrezygnuje z antykoncepcji hormonalnej. Nie wiem ale chyba przestałam temu ufać  🙄
Sprawy sercowe...
autor: vegonia dnia 02 grudnia 2014 o 04:56
Mam nadzieję, że ja nigdy nie doprowadzę do rozpadu niczyjego związku, bo wiem jak to boli i jak ciężko jest się po tym pozbierać. Każdy rozliczy to we własnym sumieniu. Nie chcę nikogo oceniać.  😉
Sprawy sercowe...
autor: vegonia dnia 01 grudnia 2014 o 03:10
W sumie trochę lepiej. Zaczęłam jeść przynajmniej  🙂 I trochę spać. Dziś znów słuchałam zażaleń i nie płakałam. Pierwszy dzień w którym nie płakałam. Chyba jestem z siebie dumna trochę. Ale nadal czuję się fatalnie i chyba jeszcze trochę tak będę się niestety czuła  🙁
Koniec z jeździectwem?
autor: vegonia dnia 01 grudnia 2014 o 03:08
Hektolitry jadu widzę  🤣
Nie wiem czemu ale nawet tego nie czytam. Mam chyba inne zmartwienia. Chciałam się tym podzielić. Raczej ciężko zacząć jeździć zawodowo w wieku 30 lat bez żadnych podstaw. Połowa mojej rodziny w tym "siedzi". Stąd miałam możliwość treningów, przyglądania się pracy itp. Jeździłam poważniej od 11 roku życia. Wcześniej to tylko takie podstawy "szkółkowe" i to co mogłam obserwować i słuchać. Dużo jeździłam, dużo trenowałam. Chciałam jeździć zawodowo, a nie, że już wtedy tak jeździłam. Po prostu wszyscy byli na "tak" jeśli dalej będę się uczyć i ciężko pracować. Nie jeździłam super świetnie i nie wiadomo co jeszcze ale nie byłam beznadziejna. Ale potrafiłam sporo i miałam znośną wiedzę jak na siedemnastolatkę. Nigdy nie uważałam się za guru. Ale wiedziałam jedno - że umiem coś i NIKT nie ma prawa wmówić mi, że jest zupełnie inaczej. Kochałam to. Nie chciałam żeby przez słowa jakichś zazdrośnic straciła zapał. Byłam kiedyś bardzo wrażliwa dlatego tak mnie to irytuje. Może z tymi ostatnimi postami w emocjach przesadziłam. Po prostu ten upadek mnie "złamał" i nie umiem się "zrosnąć".
Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś wsiądę i nikt mnie tutaj nie zje. Nie chce mi się przekopywać przez ten jad. Zawsze w sumie miałam na uwadze to, że świat jeździectwa już taki jest i trzeba po prostu mieć twardy tyłek i robić swoje, nie słuchać tego co mówią, bo zawsze najłatwiej komuś dowalić niż podać rękę. A jak jeszcze leży to już w ogóle super było.

Miłego dnia życzę  :kwiatek:


Generalnie to  🚫
Koniec z jeździectwem?
autor: vegonia dnia 30 listopada 2014 o 03:51
ElaPe, to były jeden wakacje i faktycznie głupota z mojej strony. Miałam konia wariata. W sumie ogiera. Ale upadać też się podobno trzeba nauczyć. Może przesadziłam, że raz w tygodniu ale już mnie tam znali. Śmiesznie było. Mam kilka fajnych zdjęć z wakacji.
Jeździłam pod okiem trenerów. Nie jakichś instruktorek. Nie spadałam często (pomijając wakacje i kilka innych incydentów). Działy się różne rzeczy ale przyzwoicie się trzymałam na koniach. Wtedy też. Ale ona się poślizgnęła. Miałam niewielkie szanse żeby cokolwiek zrobić. O ile mogłam cokolwiek zrobić.
Irytujące jest dla mnie takie stwierdzanie, że to na pewno wina moich umiejętności. Widziałaś jak jeździłam? Na jakich koniach? No to po co się odzywasz...  😵
Ogólnie przeraża mnie polska mentalność. Ok, można coś stwierdzić i ocenić jeśli się widzi i wie jak to wygląda od środka. Oceniać jest najłatwiej.
Nie, o głaskanie mnie też nie chodzi. Po prostu (jak wyżej pisałam) chciałam się wygadać. Dla mnie to trudne i nadal nie pogodziłam się z tym.

Koniec z jeździectwem?
autor: vegonia dnia 30 listopada 2014 o 02:16
halo jesteś chyba w lekkim błędzie. Chciałabym żebyś choć przez chwilę poczuła to co ja. Żebyś na chwilę weszła w moją głowę. Upadałam wiele razy. Różnie się kończyło. Wiadomo. Czasem SOR był standardem raz w tygodniu. Wiedziałam, że może mnie to zabić. Uwierz, że nie życzę nikomu tego co ja przeżyłam. Nawet największemu wrogowi. Nie zawsze wszystko może się "zrosnąć". Chodziłam na kilka terapii. Bezskutecznie. Ostatnim razem usłyszałam, że potrzebuję wciąż czasu. Tylko ile jeszcze? Nie chodzi mi o głaskanie po głowie. Chciałam się po prostu wygadać. Nie jeździłam od wczoraj żeby mówić mi teraz, że i tak nie dałabym sobie rady. Dawałam sobie radę kilka ładnych lat. Upadałam, wstawałam, siadałam. Nie wymiękałam. Ale ten jeden dzień wszystko zmienił. Nie umiem zrozumieć dlaczego. Po prostu nie umiem już wsiąść i czuć się komfortowo. Ciało nie zapomina tego czego się uczyło tyle lat. Ale nie daje mi to już satysfakcji. Czuję strach. I nie umiem tego wyjaśnić ani stłumić w sobie. Psychika człowieka to bardzo dziwna instytucja. I wiem, że nie należy osądzać ludzi w ten sposób. Kiedyś też tak robiłam. Kiedyś.
Cóż, każdy może mieć własne  :kwiatek:
Kobitki... (antykoncepcja)
autor: vegonia dnia 28 listopada 2014 o 17:00
Syndi 35 wycofane, dziś u gina się dowiedzialam :/


O nie, dlaczego?  👿
Sprawy sercowe...
autor: vegonia dnia 28 listopada 2014 o 14:45
szepcik, chyba po prostu potrzebuję z nikim się nie widzieć. Za jakiś czas mi przejdzie. Mam nadzieję..  Może i łatwiej z kimś tylko po co mam się zmuszać do czyjegoś towarzystwa? 🙁 Póki co chyba starczy mi r-v..

budyń, jak mnie będzie tyle męczyć to chyba sobie w łeb strzelę  😵
Teraz słucham
autor: vegonia dnia 28 listopada 2014 o 13:28
VIDEO - Dobrze, że jesteś  🙄

Koniec z jeździectwem?
autor: vegonia dnia 28 listopada 2014 o 13:05
[b]Majowa[/b] staram to sobie tak tłumaczyć ale czasem ciężko wierzyć, że marzenia się spełniają  🙄 Wiem jedno - nigdy już nie zrealizuje swoich planów sprzed dwóch lat. Nie jestem w stanie. Może jednak uda się pokonać mój strach przed końmi. Oby  🙄
Rak, nowotwór (i inne poważne choroby) w rodzinie/u bliskich
autor: vegonia dnia 28 listopada 2014 o 13:02
berula niestety lekarz powiedział, że jest spore prawdopodobieństwo.. Zobaczymy co będzie dalej. Staram się nie myśleć i żyć normalnie  🙄 Dziękuję, 3mam za Ciebie kciuki i mam nadzieję, że będzie z nami dobrze. Trzeba w coś wierzyć w końcu  😉
Sprawy sercowe...
autor: vegonia dnia 28 listopada 2014 o 13:00
[b]szepcik[/b] nie jesteś z tym sama... On też pisał sobie z inną zdzirą i kłamał, że on z nią kontaktu nie ma. Ostatnio widziałam ich razem. Zresztą może to było z mojej strony złe ale przejrzałam mu telefon i znalazłam tam wiadomości z nią. Niektóre to nie mają żadnych skrupułów. Wiedziała doskonale, że jesteśmy razem i mieszkamy. A mimo to ciągle do niego wydzwaniał i wypisywała. W końcu uległ. Wiedziałam, że był u niej więc w sumie stałam w drzwiach z walizkami. Płakał. Ja nie płakałam. Ostatecznie to on mnie zostawił jednak. Teraz ja płaczę, a on cudowanie się bawi. Niestety moimi uczuciami nadal też  😵

Teodora, super piszesz i tak starałam się to traktować ale udało mi się pierwsze cztery dni, a później się rozpadłam i od trzech tygodni siedzę zawinięta w kocu na łóżku i dopiero dziś skontaktowałam się z kimkolwiek na r-v, bo nie chce rozmawiać z nikim kogo znam w codziennym życiu..  🙄
Rak, nowotwór (i inne poważne choroby) w rodzinie/u bliskich
autor: vegonia dnia 28 listopada 2014 o 03:54
Mam przypuszczenie, że na moim jajniku znajduje się guz nowotworowy... Czekam na badania.  😕
Nasze dziwactwa ;)
autor: vegonia dnia 28 listopada 2014 o 03:52
AtlantykowaPanna miałam podobnie  🤣

Jestem totalnie aspołeczna. A jak tęskno mi do ludzi to wystarczy, że wyjdę na jakąś śmieszna "imprezę" i już wiem dlaczego wolę książkę i laptopa od swoich "koleżanek".
Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"
autor: vegonia dnia 28 listopada 2014 o 03:44
ej_anka zawsze mogło być gorzej   🙄

Nie wychodzi mi nic. Matura pogrzebana. Wecie mogę pomachać na pożegnanie. Koni znowu się boję i jeździć nie mogę :'( Odchudzanie to chyba zaczynam od 2 lat codziennie. Wegetarianizm mi się posypał. W fundacjach nie pomagam, bo brak czasu albo siły (teraz). Ryba mi umarła (miałam pielęgnice pawiooką). Facet mnie zostawił. Psa mi zabrał. Nie jem ani nie śpię od trzech tygodni. No może przesadzam, bo te 2h snu w ciągu dnia zaliczam i zjem kawałek czegoś na silę żeby nie zemdleć. W domu średnio ciekawie. Nie wychodzę już do ludzi. Mój terapeuta to chyba sam potrzebuje terapii. A to już trzeci.. Jak tak dalej pójdzie to nie dożyje świąt. Mój ukochany koń trafił pod nóż rzeźnika jakieś 2 miesiące temu. Jeszcze czekam na badania, bo mam przypuszczenie guza nowotworowego na jajniku  🙁 Mam górę do wyremontowania w swoim domu (bo na górze mieszkam) ale kasę skądś trzeba brać więc pewnie czeka mnie praca za granicą żeby cokolwiek tam zrobić.. Kredytu nie wezmę, bo z pracą też średnio.

Ale walczę jeszcze. Jakoś ciężko mi przychodzi ta dorosłość...  😵
Koniec z jeździectwem?
autor: vegonia dnia 28 listopada 2014 o 03:34
Jeździłam pod zawodowstwo. Taki był plan. W sumie całe moje życie było podporządkowane treningom, koniom.. Zawsze były ze mną. Myślałam, że tak będzie zawsze. Niestety, jeden zwykły dzień zmienił wszystko. Jeździłam wtedy młode konie dorywczo u starszego pana który nie dawał sobie rady już - w sumie nie rozumiałam po co mu one ale nie kłóciłam się o to.
Nie było mnie tydzień w stajni z powodu wyjazdu. Miałam jak zwykle wziąć Miłość na trening. Chciałam żeby trafiła w lepsze ręce i miała perspektywy lepsze niż rzeźnicki nóż więc dużo wkładałam w nią pracy i serca żeby był jak najlepsza. Przez moją nieobecność koń miał mieć mnie treściwej i chodzić padok i lonże. Wszystko niby ok.
Biorę ją na lonży, pobiegała z 10-15min i pan mówi żebym wsiadała. Przeczucie mówiło mi, że lepiej zaczekać. Jednak ten naciskał i mówił żebym zrobiła to na jego odpowiedzialność. Zgodziłam się.
Wsiadłam. Odpiął ją z uwiązu. Klacz poniosła. Plac do jazdy był połączony z padokiem gdzie zielono i utwardzone. Na ziemi rozłożona "guma" na której myliśmy konie. Trzymałam się kilka okrążeń. Koń nie zwalniał. Do tego usilnie próbował mnie zrzucić. Modliłam się żeby upaść na piach, żeby na tej "gumie" się poślizgnęła.
Niestety klacz postanowiła zrobić kolejne okrążenie. Tym razem potknęła się tyle, że na nieszczęsne trawie. W tym tempie po upadku "ślizgałyśmy się" do muru.. Betonowego muru odgradzającego padok od drogi. Zamknęłam oczy. Dzieliły mnie minimetry od niego. Myślałam, że wbije mnie w niego. Wstała. Byłam przytomna. Bezpieczne strzemię nie puściło. Akurat ta noga którą przygniotła. Pociągnęła mnie pół padoku.
Zerwane ścięgna, więzadła, rzepka, skręcona dość mocno i pęknięta kostka. Lekkie wstrząśnienie mózgu.
Prawie dwa lata nie jeździłam. Panicznie bałam się koni które były moim całym życiem. Nadal jakoś tam uczestniczyłam w tym świecie ale już bardzo z boku. Miałam świetny kontakt z końmi. Nagle go straciłam. Przestałam je rozumieć. One też czuły mój lęk i czasem stawały się agresywne wobec mnie.
Wyobrażacie sobie stracić swoje życie? Ja tego dnia je straciłam. Wgniotła mnie w ten mur. Wgniotła moje życie. Moje plany. Moje ambicje. Moje wszystko. Jednego dnia straciłam życie. Mój świat się skończył.
Nigdy nie miałam żalu do tego konia (nie zrozumcie tego co pisałam wyżej źle). Nawet chciałam ją kupić. Niestety zanim wróciłam do siebie słuch o niej zaginął i do dziś nie mogę jej znaleźć. W  sumie może i lepiej, bo bałabym się jej dotknąć.

Zabrzmi to dość smutno ale w życiu straciłam każdego konia. Pierwsza moja końska miłość po zerwaniu ścięgna dostała wyrok. Druga wyjechała daleko i słuch o niej zaginął. Trzecia też wyrok. Czwarta nie wiem do dziś gdzie jest. Piąta - wyrok.

Ani w miłości ani w jeździectwie nie mam szczęścia  🙄

Wsiadłam w tym roku na konia któremu zaufałam. Cudowne uczucie. Znów czułam, że żyje. Ale co dobre szybko się kończy. Koń przeznaczony na sprzedaż, bo podgryzał źrebaki. Szybko sprzedany za małe pieniążki (1500zł). Niestety ja nie miałam takich środków, a nikt z rodziny nie popierał tego po incydencie sprzed 2 lat. Konia kupił mój szanowny "wuja". Podtuczył i sprzedał na rzeź. Wiedział, że na nim jeżdżę i że chcę go wziąć tylko nie mam sposobności. Mało kto chce konia po wypadku bez oka. Jeszcze się do mnie śmiał z tego. Nie wiem, czy ludzie uczuć już nie mają? Nie musiał mi tego mówić. Nie wiem po co tam pojechał. Jeszcze mnie obsmarował do właściciela konia. Z rodziną to tylko na zdjęciu i to tak żeby ramką nie zakryli i nie wycięli.  😵

Generalnie kolejny raz odwiesiłam kask i nie wiem czy kiedykolwiek wrócę do tego. Nie wiem czy umiem znów stać się częścią tego i czy znów odbuduje to co dwa lata temu zostało zburzone doszczętnie. Fakt, jeździłam trochę ale to już nie było takie.. Poza jednym wyjazdem w teren na nim.. Po prostu on zaufał mi, a ja jemu. Właściciel sam był w szoku jak koń się zmienił odkąd zaczęłam przychodzić. Dzięki mnie pożył kilka miesięcy dłużej.. Jednak decyzja zapadła, a ja mogłam się z nią jedynie pogodzić.

Życie to skur wiel - ze swoimi trzyma sztamę  🙄
wpadki i anegdoty ze szkoly, uczelni czyli co my i nauczyciele mowimy glupiego
autor: vegonia dnia 28 listopada 2014 o 02:23
Pierwsza klasa liceum. Pani uzupełnia dziennik. Prosi żeby każdy na kartce napisał imiona rodziców i ich nazwiska jeśli mają różne lub wspólne w postaci np. Kowalscy czy Andrzejewscy aby nie mieć problemu z ich odmianą w przyszłości. Kolega marszczy czoło i z wyrzutem do pani profesor: (Nazywał się Śnieg)
-Ale co ja mam napisać?! Śniegowie?!
-Hmm, no a co masz na drzwiach napisane?
- 47

😵
prawko
autor: vegonia dnia 28 listopada 2014 o 02:16
Jeśli komuś nie poszło za pierwszym razem to pocieszę, że ja zdałam za piątym i bardziej się cieszyłam niż gdyby poszło od razu  😀
Sprawy sercowe...
autor: vegonia dnia 28 listopada 2014 o 02:13
Też mieszkałam z facetem. Wytrzymaliśmy miesiąc po trzech latach. Niby fajnie ale ciężko było mu mieć mnie codziennie chyba. Tak to rozumiem w każdym razie. Może po prostu mnie nie kochał. Nie wiem. Ciężko znoszę rozstanie. W sumie to zamknęłam się w domu, a jedyne co mi zostało to  r-v  do której dziś dotarłam.. 🙄 Skasowałam z rozpaczy NAWET  fb. Ileż można czytać wiadomości co się stało i pocieszeń których de facto nie chciałam. Jak dalej nie zacznę jeść to do świąt schudnę jeszcze z 10kg (więcej żarcia zmieszczę jak mi apetyt wróci przy kolacji). O spokojnym śnie i dłuższym niż 3h nie wspomnę.. To zawsze jest takie trudne czy tylko pierwszy raz?  Musiałam się gdzieś wygadać..  😡
matura
autor: vegonia dnia 10 lipca 2014 o 22:14
suchajka już się uczę  😅
Uniwersytet Przyrodniczy we Wrocławiu - kandydatki, studentki, absolwentki :)
autor: vegonia dnia 10 lipca 2014 o 21:14
Ponieważ nie znalazłam nic konkretnego na temat UP we Wrocławiu postanowiłam założyć oddzielny wątek  :kwiatek:
Ktoś studiuje na UP we Wrocławiu? Jakie wrażenia? Jak z akademikami? 🙂



PS. Wybieram się tam na weterynarię w przyszłym roku  😍  (jeśli się dostanę)
matura
autor: vegonia dnia 10 lipca 2014 o 21:07
suchajka Ja dopiero będę pisać maturę za jedenaście miesięcy i nie wiem którą uczelnię wybrać  🙄 Najbardziej pożądam Wrocław.
matura
autor: vegonia dnia 09 lipca 2014 o 17:05
Gdzie polecacie iść na weta??  🙄
matura
autor: vegonia dnia 30 czerwca 2014 o 11:11
Zobaczymy jak mi pójdzie z chem  🙄