Sprawy sercowe...

To daj jej to do zrozumienia  😎


U mnie mały problem, ale z mamą.... Nie podoba jej się to, że się będę przeprowadzać. Chce najpierw z P. porozmawiać  🙄
P. zrobił u siebie mały remanent, wiemy już, że muszę zabrać ze sobą swoją szafę, przynajmniej na chwilę. Pod koniec tego tygodnia zaczniemy  🤣
Sankaritarina, bo ja lubię jasne zasady. Zarówno między ludźmi jak i w relacjach człowiek- zwierzak. Ułatwia to życie.
Co do obcych lasek to ja olewam i obserwuje faceta. Jak umie się ogonić sam to nie interweniuję. Jak nie potrafi to mu zwracam uwagę, że powinien dosadniej koleżance wytłumaczyć, że zainteresowanie jest bez wzajemności. Ja tam o faceta bić się nie zamierzam. Jak mu będzie gdzieś lepiej to niech płynie...
szepcik, sama musisz ocenić, czy ta rozmowa będzie na poziomie "kocham moją córeczkę i chcę żeby jej było jak najlepiej" czy będą jakieś sceny. W zależności od tego albo dopuść do tej rozmowy albo nie. Duża jesteś, skoro stać Cię na utrzymanie się to możesz się postawić. Nawet jeśli się obrazi to na kilka miesięcy.
Ja w ogóle nie dopuszczam myśli, że oni będą rozmawiać w cztery oczy  😎 moja matka w gorącej wodzie kąpana i potrafi nieźle człowieka obrazić, a P. pewnie by był zestresowany, a wtedy też potrafi się nieźle wkurzyć...
szepcik u mnie z przeprowadzką i rodzicami było podobnie, wszystko odbywało się na zasadzie przyzwyczajeń, początkowo mieszkaliśmy ze sobą tylko w weekendy, a później T kupił mi kota, no a z małym kotem trzeba być, no i tak na stałe się wprowadziłam.  😀
My prawie od początku ze sobą pomieszkujemy, u niego.
Ale z moją mamą to oddzielny problem, po rozwodzie i samotna, ale ma milion rad na związek...
szepcik, jak czujesz się na siłach to "odetnij pępowinę". Żeby nie miała głupich pretensji, to powiedz jej wprost o co chodzi. Że nie dopuścisz do tej rozmowy, bo wiesz że będzie z tego awantura. Nie chcesz wstydzić się za jej zachowanie. Jak zaakceptuje fakt, że z pieluch już wyrosłaś i sama kierujesz swoim życiem niech zaprosi was na kawę.
Moja mama nie akceptowała mojej pierwszej wyprowadzki z domu. Trudno, nie rozmawiałyśmy blisko rok. Przeszło, nauczyło ją to nie wtrącać się w moje życie. Nie pytana o zdanie nie doradza. I teraz jestem kochaną córeczką.
szepcik, a P. widział się z kiedyś z Twoją mamą i rozmawiał?

W sumie to jej się trochę nie dziwię.
Nie wyobrażam sobie u siebie takiej sytuacji, żebym miała się do kogoś przeprowadzać, a rodzice nie znali tej osoby, nie rozmawiali z nią.
A P. może wziąć tą rozmowę z przymrużeniem oka.Dla niego z resztą to też będzie sprawdzian  😉

Uważam, że niewiadomo jak bardzo zależałoby na na facecie odcinać się dla niego (bo w gruncie rzeczy tak jest) od matki nie jest fair.
Ponadto, jak w wyprowadzisz się w kłótni, droga powrotna nie będzie już taka łatwa.
remendada, uwierz mi, że zależy od matki. Moja kiedyś była nieznośna. Każdy facet był beee i ja byłam ciągle beee.  W końcu się wyprowadziłam. I powiedziałam, że nie tyle ze względu na faceta, co właśnie z uwagi na jej zachowanie. Miałam dość. Jak potem zamieszkałam znów z nią dawne problemy znikły. Przemyślała po prostu i odpuściła.
Oczywiście, że się znają, widzieli się nie raz, rozmawiali...
Poza tym mam 25 lat prawie (no, za dwa miesiące) i nie uciekam od matki, tylko najwyższy czas zacząć samodzielne życie.
Drogi powrotu nie przewiduję - tzn. gdyby miało nam nie wyjść razem, to nie będę wracać do domu, tylko coś wynajmę.
A to inna sprawa.
Zrozumiałam to w ten sposób jakbyś od niej po prostu uciekała  😉

bera, możliwe.
Nie byłam nigdy w takiej sytuacji, więc ciężko mi to oceniać.
Dodatkowo jestem takim typem, że ciężko mi jest funkcjonować, jak nie mam zamkniętych wszystkich spraw.
Nie czułabym się dobrze, wyprowadzając z domu, mając jakieś zatargi z rodzicami, albo gdybym wiedziała, że całkowicie nie akceptują mojego partnera.

Ale jak mówię, ja z rodzicami złego kontaktu nie mam, więc jest to tylko i wyłącznie moja subiektywna ocena.
remendada, ja z ojcem miałam zawsze świetny kontakt. Z mamą niekoniecznie. Już jako dziecko miałam wrażenie, że jej przeszkadzam a kiedy podrosłam stałam się doskonałym "wynieś, przynieś, pozamiataj". Albo lepiej zejdź z drogi, bo nie mam czasu. I tak właśnie schodziłam jej z drogi przez kilkanaście lat. Aż któregoś dnia nie wytrzymałam ciśnienia. Studiowałam i pracowałam na zmiany. Więc często wracałam z pracy o 22 i o 6 już wychodziłam na pociąg do pracy. I pretensje, że kubka nie umyłam, że leń, bałaganiarz. A ja przez 4 lata nie miałam wolnego dnia niemal. Bo albo na uczelni albo w pracy. I pękło. Wylałam to co gromadziłam przez lata w sobie. Zapakowałam auto i wyniosłam się.
Teraz mamy zupełnie inne relacje. Mama wie o wielu rzeczach, choć nigdy o wszystkim. Bo nauczyła mnie, że swoimi problemami innym się głowy nie zawraca i tego nie da się odwrócić niestety.
Główne zarzuty są takie, że jak się przeprowadzę, to P. będzie chciał, żebym się zajmowała domem, zakupami, gotowaniem i przez to zawalę studia. A przecież studia najnajnajnajważniejsze w życiu. No i że co to za mieszkanie bez ślubu.....  🙄
mieszkanie bez ślubu... dżisas  😵

Jak mówię mojej mamie, że już stara jestem (24 lata  :wysmiewa🙂 i czas powoli myśleć o rodzinie,dziecku itd to mi zawsze powtarza,że teraz są inne czasy i nie ma się co spieszyć! (mówię to w żartach bo jeszcze mi się do niczego nie spieszy  :lol🙂
Równocześnie chcąc powoli wdrożyć ją do tego, że wkrótce pewnie się wyprowadzę z chłopakiem to wtedy też zawsze pada argument ślubu, a ja powtarzam jej że teraz są inne czasy i wiele par mieszka ze sobą bez ślubu  😎

Jeszcze większe "dżizas", jeśli argument o ślubie przed wspólnym zamieszkaniem wywleka osoba, która do kościoła nie chodzi, sama brała ślub z brzuchem i potem się rozwiodła  😎
Jak rozumieć słowa bliskiego przyjaciela faceta, który do mnie piszę że mimo slabego kontaktu jest w stanie czegoś mnie nauczyć i kolejna lekcja to to, że jeśli ktoś nie docenia dobra które się z nim dzieli i na nie narzeka to nie warto go na niego marnować  😡??? zastanawiam się, czy w ten sposób pił by do mnie...czy do mojego faceta 🤔 help :kwiatek:
Konianka, wszystkie nieporozumienia biorą się ze złej interpretacji zachowania, niedogadania spraw, zostawiania niejasności.
Jeśli jest bliskim przyjacielem, to dlaczego go nie spytasz wprost...?

Ja się nauczyłam, że jeśli ktoś, komu rzekomo na mnie zależy mówi takimi "objazdami", i nie chce powiedzieć nic wprost, to ma nieszczere zamiary 😉
spytałam, ale pytanie pozostało właśnie bez odpowiedzi 👿
Pozostaje powtórzenie pytania... Nie wiem, głupia sytuacja 🤔wirek:
Jeśli mi ktoś nie daje odpowiedzi, to go sobie odpuszczam.
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
10 stycznia 2012 10:58
Wciągu 2-3lat też planujemy razem zamieszkać i również na zasadzie najpierw mieszkanie później do urzędu 😉 Ojciec się denerwuje, mówi, że nie bede miała co jeść, konia bede musiała sprzedać, a na koniec wróce do niego...i że jak się z domu wyprowadze to mi nie pomoze...no no na pewno-siostrze tez tak mówił, a później jak się z mężem do Niemiec wyprowadziła to jej co miesiąc paczki wysyłam z prezentami i jedzeniem "bo polskie lepsze".
Takze mysle, ze rodzice czesto sa przeciw, bo obawiaja sie, ze staraca dzieci w ten sposob, a przeciez wcale tak nie jest🙂
Ja tam miałam wyprowadzkę, na drugi koniec Polski, nie wypaliło, wróciłam do Rodziców. Tyle tylko, że teraz (wtedy też pracowałam, ale tylko na utrzymanie swojego konia) dokładam się do życia😉
Miałam jakąś fobię związkową, ale teraz mogłabym iść... wszędzie 💘
Wciągu 2-3lat też planujemy razem zamieszkać i również na zasadzie najpierw mieszkanie później do urzędu 😉 Ojciec się denerwuje, mówi, że nie bede miała co jeść, konia bede musiała sprzedać, a na koniec wróce do niego...i że jak się z domu wyprowadze to mi nie pomoze...no no na pewno-siostrze tez tak mówił, a później jak się z mężem do Niemiec wyprowadziła to jej co miesiąc paczki wysyłam z prezentami i jedzeniem "bo polskie lepsze".
Takze mysle, ze rodzice czesto sa przeciw, bo obawiaja sie, ze staraca dzieci w ten sposob, a przeciez wcale tak nie jest🙂


mi na pewno mama nie będzie pomagać finansowo... trochę mi z tym głupio, bo rodzice P. co miesiąc mu dają jakąś kasę.
pony   inspired by pony
10 stycznia 2012 13:22
Teraz nie mam zamiaru nikogo oceniac,  chcę tylko wypowiedziec swoje zdanie, o mnie, więc proszę nie brać nic do siebie:
Nie wiem, nie planuje póki co zamieszkania z chłopakiem. Wystarczy, ze w koncu mieszkamy w jednym mieście. Ale wiem jedno. Jak już zdecyduję się na dorosły krok zamieszkania z facetem to nie chciałabym na drugim krańcu zachowania być dzieckiem i utrzymywać się na rodzicach. To samo w mojej opinii dotyczy zawierania związków małżeńskich i dalej życia na koszt rodziców. Chce być albo dorosła albo nie chce. Pewnie, że wiem napewno,że moi rodzice CHCIELIBY od czasu do czasu mi coś rzucić, bo mam przewspaniałych rodziców. Mimo to, ogólnie rzecz ujmując w moim odczuciu takie sytuacje tworzą ogromny zgrzyt. Ale to wynika z mojej osobowości chyba- nie znoszę być pasożytem.
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
10 stycznia 2012 13:30
Ty uważasz to za bycie pasożytem, a inni nie 😉
W dniu ostatniego egzaminu maturalnego wystrzeliłam z domu jak z procy. Tydzień po maturze zaczęłam swoją pierwszą pracę za 1 000 zł i umowę o dzieło. Powoli się ustawiamy, narzeczony jest ode mnie starszy więc udawało nam się żyć tylko z jego pensji, więc jestem w takiej komfortowej sytuacji. Mamy też gdzie mieszkać i nie wydajemy połowy zarobków na wynajem kawalerki na obrzeżach Warszawy 😉

Mimo, że mama (samotna) próbuje wywołać jakieś poczucie winy "zostawiłaś mamusię samą!", "Zabrałeś mi moją córeczkę" to wiem, że to była do tej pory moja najlepsza życiowa decyzja.

Prędzej czy później ten moment wyprowadzki i tak nadejdzie, przecież nie będziemy dziećmi aż do śmierci swoich rodziców...
Jeśli już normalnie pracuję, to utrzymuję konia, siebie (dokładam się do życia). Jeśli czasem nawet mi brakuje, to pożyczam. Plusy mieszkania z Rodzicami, choć czasem mam już dość...

pony jesteś tak po prostu wychowana. Ja 4x powiem nie, a za piątym się zgodzę, żeby coś przyjąć od Mamy, czy Babci...
Kajpo, dobrze Ci  😉, ja nie mam opcji wynajmu mieszkania, nawet kawalerki. Taki to kraj... 😵 Podziwiam za odwagę, ja się wyprowadziłam dopiero w wieku lat 21...
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
10 stycznia 2012 13:35
Ja tam nie mam problemów z tym żeby od kogoś z rodziny przyjmować kasę, zwłaszcza teraz kiedy nie pracuje, ale jakbym pracowała to raczej bym się nie sprzeciwiała, bo uważam, że jak dają to się bierze, a jak biją to ucieka 😁
tyle, że szanuje te pieniądze i rozsądnie nimi gospodaruje.
Teraz nie mam zamiaru nikogo oceniac,  chcę tylko wypowiedziec swoje zdanie, o mnie, więc proszę nie brać nic do siebie:
Nie wiem, nie planuje póki co zamieszkania z chłopakiem. Wystarczy, ze w koncu mieszkamy w jednym mieście. Ale wiem jedno. Jak już zdecyduję się na dorosły krok zamieszkania z facetem to nie chciałabym na drugim krańcu zachowania być dzieckiem i utrzymywać się na rodzicach. To samo w mojej opinii dotyczy zawierania związków małżeńskich i dalej życia na koszt rodziców. Chce być albo dorosła albo nie chce. Pewnie, że wiem napewno,że moi rodzice CHCIELIBY od czasu do czasu mi coś rzucić, bo mam przewspaniałych rodziców. Mimo to, ogólnie rzecz ujmując w moim odczuciu takie sytuacje tworzą ogromny zgrzyt. Ale to wynika z mojej osobowości chyba- nie znoszę być pasożytem.


Chodzi mi o coś innego.
Zarabiamy z P. tyle samo. A w zasadzie to niedługo ja będę zarabiać więcej, bo dostałam awans. Ale pomimo tego, jego rodzice mają takie podejście do życia, że skoro im pomagali ich rodzice, nawet jak byli małżeństwem na swoim gospodarstwie, to oni też będą pomagać swojemu synowi, bo ich na to stać.
Moją mamę stać na mniej, ale byłaby w stanie dać mi np. 200 zł miesięcznie. Na przykład ma taki nawyk, że kupuje mi ciuchy, które nie są do końca w moim stylu, no ale jak już kupiła i nie można zwrócić, to nie mam wyboru i w nich chodzę. Czasem kupi coś fajnego, ale częściej mi się to średnio podoba. I mogłaby przeznaczyć te kilkadziesiąt złotych na przekazanie nam, żebyśmy mieli lepszy start, lecz nie przeznaczy. Nie mam o to żalu, ale czuję się trochę łyso z tego powodu, że P. zawsze będzie mógł dołożyć się trochę więcej, bo będzie zawsze miał kasę od rodziców.
Absolutnie nie powinnas czuc sie "lyso", pracujesz, zarabisz, partycypujesz w kosztach utrzymania, jak sama piszesz, za chwilke bedziesz zarabiac wiecej.. Dla mnie to raczej powod do dumy, ze potrafisz poradzic sobie sama, bez comiesiecznego wsparcia Mamusi i  Twoj P. powinien byc z Ciebie dumny, ze potrafisz polaczyc studia z praca bez ogladania sie na pieniazki Mamy. Tez badz z siebie dumna, masz powody  😎
pony   inspired by pony
10 stycznia 2012 14:22
Szepcik, dokładnie, Ty pracujesz, zarabiasz na siebie, nie jesteś pasożytem🙂 Rozumiem, o czym piszesz.


Fakt, może jestem tak wychowana. Mi jednak wydaje się, że bardziej chodzi o to, że patrze na moją siostrę myśląc "ja nigdy taka nie będę, nie chcę!" I stąd taki mocny sprzeciw. A rodziców byłoby stać, żeby dokładać mi się niemało. To nie ma dla mnie i tak znaczenia.O🙂 Taki charakter!
Konianka przyjacielowi ewidentnie o coś chodzi  😉 Faceci nie wchodzą na takie umoralniające tematy bezcelowo  🤔wirek:

Miałam trochę podobną sytuację, przyjaciel z którym znam się 14 lat zaczął dawać mi takie podteksty, ja reagowałam śmiechem, żartem bo myślałam, że próbuje dogryzać,żartować,docinać itd  🤣 okazało się, że może chodzić o coś więcej  😲 ale mamy to dogadane, przyjaźnimy się i nie planujemy wspólnej przyszłości  😎
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się