Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Ja już się nie mogę doczekać, aż moje dziecko zacznie się bawić jakimiś fajnymi zabawkami.
Ja też!!!!
Strasznie dziwne wydaje mi się to co piszecie, bo w ogóle nie pokrywa się ani z ideałami moich rodziców, ani znajomych rodziców. Chcecie mi powiedzieć, że każdy doświadczony rodzic bije/podnosi rękę na dziecko/ daje klapsa albo 'po łapach'?


Ja nigdy nie dostałam nawet klapsa od rodziców- nic. Ale byłam dzieckiem raczej flegmatycznym i grzecznym- patrzącym na rodziców i stale chcącym się im przypodobać. Starczył podniesiony głos.
Ale wiem i wiem to od rodziców, że byli gotowi dać klapsa w sytuacji gdybym zagrażała sobie jakkolwiek.
Atea, a ja rozumiem Twoje podejście i życzę wytrwałości. I wierzę, że może Ci się udać :kwiatek: U nas Igor dostał raz klapsa ode mnie, pewnie ze 2-3 lata temu i była to moja porażka, choć już nawet nie pamiętam za co to było. Poza tym, ani klapsa, ani po łapkach, ani po innej części ciała. Jeśli wyjątkowo podniosą mi ciśnienie - zwłaszcza teraz, gdy są więksi i toczą bezustanne boje i kłótnie to biorę jednego za rękę (stanowczo), drugiego za rękę i odprowadzam np do pokoju na 5 minutowe przemyślenie swojego zachowania. Mamy też system słoneczek i chmurek i to tez działa, aledo tego potrzebne są starsze dzieciaki niż 2-3 letnie.
Poza tą jedną moją porażką nigdy nie miałam histerii z rzucaniem się na podłogę, w sklepie mogą oglądać zabawki do woli, potem mówię, że dziś nic nie kupujemy, ponieważ...i bez problemu wychodzą, chodzą spać o ustalonej porze, nie wybiegają na ulicę, nie uciekają, itd...Mamy w domu jasno określone zasady, staramy się być z Jarkiem do bólu konsekwentni i jednomyślni i mimo, że na bardzo dużo pozwalamy chłopcom, to wiedzą doskonale, że jak z jakiegoś powodu padnie slowo NIE, to znaczy nie (ale jest to zawsze umotywowane, nie ma "nie, bo nie" i tego też uczymy chłopaków). I naprawdę - muszę nieskromnie powiedzieć - że mamy fajnych, grzecznych i ułożonych synusiów. Poproszeni o coś, zawsze to robią, sprzątają swoje zabawki, są opiekuńczy wobec siebie, choć nie brakuje też kłótni, płaczu, popychania i innych.....I wracając jeszcze do "bicia", trzepnięcia, czy jak tam zwał - jeśli jeden drugiego popchnie, klepnie, uderzy to zawsze mówimy, że tak nie wolno, że w tym domu nikt nikogo nie bije...
Przypomina mi się taka akcja o której gdzieś przeczytałam:
"W piaskownicy siedzi 3-latek i leje dziewczynkę/chłopca....Podlatuje ojciec, wyciąga małego za chachoł z piaskownicy, daje mu 3 szybkie i krzyczy: "Tyle razy mówiłem Ci, że nie wolno bić!"

Magdalena
- z porodem nie poradzę, bo miałam cesarki, ale bywa różnie - moja koleżanka np miała najgorszy swój 3 poród 😉

Muffinka - mając dzisiejszą wiedzę poczekałabym do 2 lat i kupiła najmniejszy biegowy (my mieliśmy Puky i sprawdził się dla Adasia idealnie). Taki, jaki pokazujesz też mieliśmy - Igor przejechał się parę razy, Adam też, potem poszedł na śmietnik bo zardzewiał na ogrodzie 😉 Moi po skończeniu 1.5 roku weszli w taki etap, że chcieli chodzić, a nie jeździć rowerkiem, a jak się zmęczyli to woleli wózek bo wygodniejszy niż rowerek...
ana sytuacja w piaskownicy super odzwierciedla to o czym ja pisałam...jak można bić dziecko a potem tłumaczyć mu że nie bije się koleżanek.
I zazdroszczę chłopaczków 😉

Ja niestety jestem dziś u kresu wytrzymałości. Czasem tak mam a mimo tego Filip jeszcze nie dostał klapsa 😉 Ale dziś moje zmęczenie potęguje to że jestem totalnie chora a od rana wszystko jak zwykle na mojej głowie. Filip na dodatek wstał dziś o 6 i jeszcze nie śpi mimo że zawsze o tej porze już chrapie. Musiałam posprzątać, ugotować, zrobić zakupy, wyjść z dzieckiem na dwór, pojechać z kotem na szczepienie a w domu ciągle ganiać za kitkiem i Filipem i tłumaczyć że kotka się nie nosi 😉

Poza tym mam wrażenie że Filip jest o kota zazdrosny...możliwe to ? Przegania kota jak jest u mnie i zrobił dziś dziś bardziej "natarczywy". Ale naszczęście nie robi mu krzywdy.

edit ana dzięki za rady,chyba faktycznie taki rowerek nie ma już sensu.
ana Dziękuję Ci bardzo, bo już naprawdę sama zaczęłam się zastanawiać, czy nie jestem zbyt naiwna... Tak mnie ta rozmowa zaintrygowała, że nawet pogadałam o tym z moją mamą i teściową. Też mi przyznały rację, więc czuję się już całkiem dobrze. Możecie się do woli ze mnie podśmiewać  😁 A Tobie ana gratuluję sukcesu rodzicielskiego, mam nadzieję, że mi też się uda 🙂
Z tego co czytałam to są pieluchy w kształcie jednorazówek różnorako zapinane i one są do wykorzystania od razu, bez dodatkowych akcesoriów. Natomiast pieluchy z kawałka tkaniny (muślin, włókno kokosowe itd.) zawija się tak jak tetrowe i ewentualnie zakłada na to "otulacz". Znalazłam takie jakby wkładki wielorazowe też z kokosa i innych dziwnych rzeczy. Stosuje się je do pieluch tych zawijanych z prostokątnej tkaniny? I dlaczego nowo zastosowane materiały mają przewagę nad tetrą czy flanelą? Natknął się może ktoś na porządny artykuł na ten temat? I jeszcze jedno pytanie, są takie jednorazowe wkładki do pieluch wykonane z celulozy albo czegoś podobnego. To się wkłada do pieluch tetrowych albo tego typu?


Ja jeszcze nie mam dzieci, nie mam doświadczenia z pieluchami wielorazowymi, ale bardzo zainteresował mnie temat jakiś czas temu i spędziłam kilka miesięcy na zgłębianiu. Czytałam fora, artykuły, wypowiedzi mam, opisy sklepów.
Mogę się podzielić własnymi przemyśleniami i wiedzą- tylko tyle...

Z tego co czytałam to są pieluchy w kształcie jednorazówek różnorako zapinane i one są do wykorzystania od razu, bez dodatkowych akcesoriów.
To są pieluchy tzw. All-In-One- działają jak pampersy, łatwo się je zakłada, są w jednym kawałku, w całości się je pierze, przez co nieco dłużej schną.

Natomiast pieluchy z kawałka tkaniny (muślin, włókno kokosowe itd.) zawija się tak jak tetrowe i ewentualnie zakłada na to "otulacz".
Muślin, kokos i tetrę można zakładać klasycznie, ale zwykle składa się na taki podkład wzdłuż- prostokąt i to się do otulacza wkłada- podobnie jak gotowe wkłady np."mam sucho"

Znalazłam takie jakby wkładki wielorazowe też z kokosa i innych dziwnych rzeczy. Stosuje się je do pieluch tych zawijanych z prostokątnej tkaniny?
To są właśnie te zazwyczaj zwane "mam sucho". Używa się ich do wszystkich rodzajów pieluch. Również do All-In-One jako dodatkowe, np na noc, lub do rozwierania stawów biodrowych 🙂 Ale przede wszystkim do kieszonek- kieszonki są jak All-In-One, tyle, że mają kieszeń na wkład- dodatkowa obsługa z wkładaniem wkłądu, ale za to szybsze schnięcie, bo niezależne części.

I dlaczego nowo zastosowane materiały mają przewagę nad tetrą czy flanelą?
Nie mają 🙂 Działają po prostu inaczej- tetra/muślin (bo to pokrewne), flanela i kokos ma zastosowanie dokładnie takie jak kiedyś- jest chłonne i dobre do prania/suszenia i to jest główna istota wielorazowych pieluch też- a nowe materiały jak polar czy inne służą tylko do "przekazywania" moczu na wkład i "nie oddawania" 😉 A  zewnętrzne mają być nieprzemakalne i łatwe do suszenia.

I jeszcze jedno pytanie, są takie jednorazowe wkładki do pieluch wykonane z celulozy albo czegoś podobnego. To się wkłada do pieluch tetrowych albo tego typu?
Jednorazowe wkładki służą do tego, żeby je można wywalić razem z kupką 😉 Nie musieć wypłukiwać przed wrzuceniem do prania. Można stosować do wszystkiego- jak komu wygodniej 😉

W razie dalszych pytań służę pomocą na ile sama rozpracowałam temat 😉
Moja Juluśka jeszcze takie miała dziś zajęcie 🙂

potem miała niebieską buzię, bo spróbowała smaku pędzelka 🙂
Atea, pewnie, że się uda!!
Ja nie krytykuję systemu wychowawczego innych - tylko piszę, że można wychowywać dzieci w różny sposób. I nie odnoszę się, który sposób jest lepszy - uważam, że kwestia metod wychowawczych jest bardzo indywidualna, przy założeniu oczywiście, że dziecku nie dzieję się krzywda (a danie po łapkach pewnie nie robi krzywdy dzieciom). Możliwe, że moje dzieci takie usłuchane i spokojne, nie wiem....ale jeśli atea zakłada, że nie chce uderzyć, klepnąć Franusia to trzeba Ją w tym wspierać, a nie przekonywać, że klacz swojego źrebaka czasem trąci 😉

Cierpi1enie - jest śliczna!!! 😍 I jaka zamyślona...artystka 💘
[quote author=udorka link=topic=74.msg1306602#msg1306602 date=1329471

Diadula - ja też się boję jak moja kotka zareaguje na małego. Mamy specyficznego kota - bardzo towarzyski, łazi za nami jak pies, czeka pod drzwiami i bardzo nie lubi jak kogoś nie ma w domu, jest taki.... zaborczy, a mimo to czasem jak mu coś odwali to potrafi podbiec do córki, ugryźć i uciec... sądzę, że zaczepia dla zabawy, ale nie wyobrażam sobie, żeby zaczepił tak noworodka.... a jak będzie zazdrosny? jak się na nim położy i udusi? coraz bardziej mnie to niepokoi...

[/quote]

Nasza jest identyczna.. możesz ją głaskać a tu nagle cap i nie powiem, że nie boli...
ehh.. stres straszny..
Nasza jest identyczna.. możesz ją głaskać a tu nagle cap i nie powiem, że nie boli...
ehh.. stres straszny..


mieliśmy 2 koty w różnym czasie, ten drugi jest do dziś - każdy z nich tak zrobił mając kilka miesięcy. Tylko raz i natychmiast dostał "w łeb". I tu możecie pisać, że biję kota, choć to nieprawda - ale akurat w przypadku zwierząt uważam, że takie zachowanie to jasny przekaz. Dziś kot ma 2 lata i nigdy więcej nikogo nie ugryzł.
ana z naszą jest taki problem, że.. oddaje.. Od ugryzienie mojego męża udaje jej sie powstrzymać w ostatniej chwili, ale co do mnie skrupułów nie ma. Ta rasa chyba tak ma. Ale potrafi być też przemiluśna.
Diadiula, no znawczynią kotów nie jestem, ale sądzę, że oddaje, bo udało jej się to raz (oddać) i druga strona (człowiek) odpuścił. I wygrała, więc wykorzystuje to dalej. A przecież to tylko kot, a nie dinozaur - gdyby mój mi oddał dostałby natychmiast drugi raz - akcja=reakcja, Tak samo byłoby z psem, który ośmieliłby się pokazać na mnie zęby (oczywiście mówię o moim psie 😉)
A z ciekawości, co to za kiciuś? bo moje to śmieciuchy-dachowce 🙂
To jest syjamka, ma już 8 lat. Charakterek ma specyficzny, nie działa jak u normalnego kota (preferuje psie jedzenie, ludzkiego nie tknie, pije wodę z akwarium albo konewki, biega za piłeczką..). Jak ugryzie to od razu spiernicza, więc trudno szybko zareagować chyba, że uda mi się ją przytrzymać.
Heh, mała cwaniara  👍
Ja dostałem klapsa od rodziców nie raz. Wiele/wielu z Was również. Pamiętam, że czasem naprawdę musiałem się zdrowo napracować, żeby na klapsa zasłużyć 😉 Teraz, po wielu wielu latach wiem, że to były klapsy wychowawcze, nie bicie. Pamiętam też ile razy mi się dostało za tzw łobuzowanie w podstawówce, hehe (pamiętne razy linijką po łapkach za rozwałkę własnoręcznie stworzonej przez dzieci kolekcji pseudopluszowych kotków w pracowni technicznej na przerwie). Być może tak jak wtedy było lepiej... Kiedy czasem czytam o przerażających sytuacjach w szkołach to myślę sobie, że kto wie... może czasem to właśnie efekt głaskania po główkach...
Heh, mała cwaniara  👍


🙂 zapomniałam dodać, że załatwia się do kibelka 🙂
wawrek też za dzieciaka zdarzało mi się dostać klapsa (pewnie ze trzy razy w życiu :oczy2🙂, ale nie byłam bita  😁 Dla mnie to duża różnica. Klapsa, bardzo lekkiego wymierzała mama i on naprawdę nie bolał, a do dziś pamiętam jaką wagę on dla mnie miał i jak dużo dawał do myślenia i poprawiał zachowanie na dłuuugi czas. Nas w domu było pięciu dzieciaków i naprawdę byliśmy grzeczni, posłuszni i uczynni. Wtedy miało się szacunek do ludzi- zarówno rodziców, nauczycieli, sąsiadów jak również obcych na ulicy. Miałam takie prawdziwe, cudowne dzieciństwo, w sumie trzymana "w ryzach", ale wolna od tego czym się teraz dzieci obarcza  🙄





Kopyciak - świetne podsumowanie tematu.
Identycznie bym to napisała
A z jaką siłą trzeba dać klapsa, żeby to był klaps, który nie zalicza się do bicia?
Pytam poważnie,ponieważ dylematy na temat metod wychowawczych mnie interesują.
Cierp1enie  😍

Ana , ale czy naprawdę sadzisz, że reszta ma jakiś odmienny system wychowawczy ? Mi na 7 lat Tymka udało się mu dać klapsa może ze cztery razy w sytuacjach ekstremalnych.Nie będę opisywać trzech pozostałych bo nie o to tu chodzi. Po prostu byłam uczciwa i napisałam: tak zdarzyło mi się co wcale nie oznacza, że jestem z tego dumna to chyba oczywiste dla normalnej osoby. Cierp1enie napisała ,że tez tak myślała  😉, to co teraz niby jej się zmieniło i tłucze Julkę bo poplamiła sukienkę. Nie sądzę.
Jestem pewna,ze ktoś kto by miał odmienny pogląd na system wychowania dzieci nawet by tu słowa nie pisnął. Są sytuacje i dzieci  😎, które niestety weryfikują nasze idealistyczne poglądy. To są bardzo delikatne tematy i nie powinno sie tak szybko oceniać. A dla mnie pisanie w "kontraście" mi zdarzyło się tylko raz  jest  już oceną. Nie znam twoich dzieci, ale mój Tymon to diabeł wcielony i robi rzeczy, które są naprawdę dla niego niebezpieczne.Chociażby w te ferie  pozwoliłam mu raz zjechać na nartach z koleżanką  3 lata starszą z góry. Całą trasę widziałam jak na dłoni. Sto raz pytałam się czy jakiegoś numeru nie wykręci, typu zjazd na jajo co byłoby naprawdę niebezpieczne. Obiecał,że nie. Przysiągł,że nie. Pojechali. Jula jedzie pierwsza,a Tymek za nią wszystko gra. Trasa była przy lesie, w którym raczej nikt nie jeździł. I co moje dziecię zrobiło oczywiście w ten las wjechało. A ja na dole, a on mógł wpaść buzią w zaspę. Jak to zobaczyłam  ciśnienie mi podskoczyło do granic możliwości, natychmiast Iwka w chustę ,przypięłam narty i hajda na ten wyciąg. Na szczęście jak dotarłam do wyciągu wyjechał z lasu, ale przez te kilka minut mogło stać się wszystko. I co mam zrobić trzymać w pokoju pod kluczem i wprowadzić indywidualny tok nauczania ?
Myślisz,ze mu nie tłumacze. Tłumaczę od 5 lat kilka razy dziennie. Po prostu mam takie dziecko co to uważa, że jest Indiana Jones.
Nie można porównywać wychowania nie porównując dzieci  😉


Strasznie dziwne wydaje mi się to co piszecie, bo w ogóle nie pokrywa się ani z ideałami moich rodziców, ani znajomych rodziców. Chcecie mi powiedzieć, że każdy doświadczony rodzic bije/podnosi rękę na dziecko/ daje klapsa albo 'po łapach'?

Jakim cudem, nie pamiętam sytuacji, w których rodzice podnieśli na mnie rękę?


Ja też nie pamiętam klapsów od rodziców, a kilka razy im się zdarzyło. Jestem przeciwna klapsom wychowawczym, bo one nie wychowują, ale może sie po prostu zdarzyć i nie ma co sie dziwić.

Naboo też bym to chciała wiedzieć  😉
Dokładnie, tak jak pisze Demon  :kwiatek:
Zawsze uważałam, że nigdy, przenigdy nie dam klapsa mojemu dziecku, ale zdarzyło mi się to raz, kiedy byłam wyprowadzona do granic możliwości. Był to lekki klaps i ona nawet chyba go nie poczuła, jednak takie wyszły moje emocje wtedy a nie inne. W domu wychodzę do innego pokoju, policzę do 10-ciu i się uspokajam, ale tam nie mogłam odejść, bo by się wytarzała w błocie, a na dodatek to był park, a nie zacisze domowe. Dodam, że Julka również jest grzecznym i posłusznym dzieckiem, jednak czasami ma taki dzień, że wszystko jest na NIE! Na dodatek, ja wykończona po pracy i wszystko wzięło górę.

Niedługo wprowadzą takie kary, że strach będzie na dziecko podnieść głos  😉
Ja też mam problematyczne dziecko, o czym pisałam kilka stron temu. O dziwo mam trudną dziewczynkę, a chłopaka grzecznego.

Przy córce kilka razy nerwy mi puściły, wstyd mi, bo prawda jest taka, że jak mnie pani w sklepie zdenerwuje, to ani jej klapsów nie wymierzam, ani po łapach nie daje, a czy moja córka jest mniej wartościowym człowiekiem od tej pani, że ją mam prawo poniżać?
Od prawie dwóch lat współpracuje z psychologiem nad moim dzieciem i nad sobą. Czasem dużo daje takie wsparcie, jak ktoś pokaże jak sobie radzić z trudnymi sytuacjami związanymi z danym dzieckiem, choć boli, prawie jak dostanie z liścia, jak psycholog wytyka błędy rodzicowi.

Nie piszę tego żeby komukolwiek coś wytykać i pouczać, bo sama nie mam recepty na wychowanie dziecka.
Naboo o błagam nie porównaj skali zdenerwowania z Panią w sklepie  🤣. Nikt nie jest w stanie mnie z równowagi wyprowadzić jak mój mąż, wtedy zmieniam się w Demona, a przecież kocham go niemiłosiernie.
demon, to powinnam była tam wstawić zamiast pani w sklepie - wstaw odpowiednie słowo  😁
Naboo a może mąż też nie jest dobrym zamiennikiem, bo może mu demon czasem klapsa daje?  😁 - żartuję  oczywiście.
Myślę, że każda z nas nie chce dziecku klapsa dawać, jeśli się zdarzy nie jest to powód do dumy. Fajnie masz Naboo, że ktoś (psycholog) Ci pomaga- szczerze zazdroszczę- dobrze mieć fachowe wsparcie. Nie ukrywajmy -wychowanie dziecka to cholernie trudna rzecz, szczególnie jeśli trafi nam się dziecię z charakterem.
Klapsy dla mężów, już widzę jak nam wątek zaraz zejdzie z tematu  😀iabeł:



Moja Julka dziś zjadła kawałek mydła i wysmarowała włosy masłem  😲 😁 😁
Moja Młoda ma manię noszenia sukienek i spódniczek (nie wiem po kim  🤔 na pewno nie po mnie) i przebierania się 5 razy dziennie- tylko dziś zdążyła nosić 3 pary rajstopek, 4 pary skarpetek (w tym jedne moje  :zemdlal🙂 , 3 podkoszulki i 3 bluzeczki i do tego jedna spódniczka i dwie pary butów  😜 a ja się potem dziwię, że mam prania jak bym 4 dzieci miała  😁
bo może mu demon czasem klapsa daje?  😁 - żartuję  oczywiście.


😎

Kopyciak - moja na razie tylko 2 razy dziennie przebierana, ale po domu zawsze chce sukienkę  🤔 a jak zakładam jej dres to marudzi 🙂
Dobrze, że nie wdała się we mnie, bo ja byłam chłopczyca aż do 16lat  😁 😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się