demon

Konto zarejstrowane: 20 marca 2009
Ostatnio online: 05 grudnia 2019 o 12:46


Najnowsze posty użytkownika:

Kącik WEGE DZIECI oraz matek/ciężarówek myślących "alternatywnie" :-)
autor: demon dnia 12 sierpnia 2016 o 10:50
gwash plaże naprawdę cudowne, zdjęcia zupełnie tego nie oddają.  Fale spore, standard to jakieś 2 m.  Nawet przy samym brzegu nieźle kotłowało najmłodszych.
Czy bezpiecznie jest w tamtych falach ? Moim zdaniem absolutnie NIE! Także nie ma opcji pozostawienia dziecka w jakimkolwiek wieku nawet na sekundę bez opieki. Pierwszego dnia mieliśmy sytuacje, która przyprawiła mnie o zawał  😉. Doszliśmy do połowy plaży czyli jakiś 200 m od morza i zniknął nam Tymek.
-Pytam sie męża: gdzie on jest ?
- Pobiegł do wody.
- Pozwoliłeś mu samemu  😲?
- Nie.
I to był mój najszybszy sprint na odcinku 200 m w życiu. Wpadłam do wody w ubraniu i jak go dorwałam to juz nawet nic mówić nie musiałam. Mój wyraz twarzy mówił sam za siebie -  😤.
Dostał bana na kompanie na kilka godzin tego dnia. Z drugiej strony sam sie przestraszył bo prąd zaczął go ściągać. Także mieliśmy zasadę jedno dziecko w wodzie z jednym dorosłym. Tam był  pas jakieś  250 m między flagami gdzie pilnowali ratownicy na dwóch ruchomych wieżach, które przestawiali zależnie od przypływów i odpływów.  I rzeczywiście natychmiast reagowali jak kogos prąd ściągnął za flagi. Sporo ich było, widok jak ze " Słonecznego patrolu "  😉.

Doskonale Cie rozumiem z C5. Do tej pory na narty czy tripy jeździliśmy czymś co miało 2, 5 miejsca z tyłu. Co z tego,ze z zewnatrz samochód wyglądał na spory, kiedy z tyłu przy trójce było ciasno. No ale ostatnio zmieniłam na Volkswagena Sharana  😍 . Nie jest może piękny, ale kocham go miłością wielką  😉. Mnóstwo miejsca z przodu, z tyłu i spokojnie do bagażnika słonia można jeszcze wrzucić.

dea, Idrilla, nada dzięki  :kwiatek:, ale w tajemnicy Wam powiem, ze to nie jest szaleństwo. To tylko tak brzmi WOW- trip po Europie z trójka dzieci  😉. Z ręką na sercu, ja mam większy hardkor z ta trójeczka w domu w ciągu roku szkolnego  😉.
Na takim wyjeździe pracować nie muszę, sprzątać nie muszę, gotować nie muszę, dowieźć na czas w dwa miejsca jednocześnie nie muszę, załatwić o 23.30 kleju i bloku technicznego   :zemdlal🙁 bo przecież na jutro jest absolutnie konieczny) też nie muszę. 
To co muszę  na takim tripie to zapewnić bezpieczeństwo i sporo atrakcji, które akurat załatwiają się same przy okazji nie planowania podróży  😉.
I dea dobrze zauważyłaś. Ja i najbliżsi widzimy spory skok rozwojowy u dzieciaków po takich podróżach.

Najdłuższe przejazdy ( dojazdówki) robimy po 600- 700 km dziennie, w środku dnia wsadzając jakąś atrakcje. Czasami to był fajny plac zabaw na parkingu przy autostradzie, czasami aquapark. W samochodzie bajki, gry i lizaki, które zajmowały ich na długo.

I jeszcze fotki z wesołego miasteczka




Kącik WEGE DZIECI oraz matek/ciężarówek myślących "alternatywnie" :-)
autor: demon dnia 10 sierpnia 2016 o 14:55
Dzięki Lotnaa.
Tak, cudowne wakacje i już nawet  po dwóch tygodniach mieliśmy wrażenie, że to juz miesiąc minął i oglądając fotki przypominaliśmy sobie, ze i tu i jeszcze tu byliśmy.
Gwash naprawdę gorąco polecam i mimo trójki dzieci zupełnie nie mogę powiedzieć, ze sie tą podróżą zmęczyłam. Staraliśmy być elastyczni i jak mijaliśmy  przypadkiem Aquapark to wstępowaliśmy na 4 godziny. Dzieci sie tak wyszalały, że spokojnie mozna było zrobić później 300 km jednym ciągiem. Jak przy okazji w okolicy było wesołe miasteczko to je odwiedziliśmy. Ja osobiście zaliczyłam pierwszy raz roller coaster  i dzieki Bogu mam juz to za sobą. Było fajnie, ale nigdy więcej  😉. Przypadkiem natykaliśmy się na tak rewelacyjne miejsca jak np rzeka d'Ardeche gdzie w okolicach Saint-Martin- d'Ardeche można było zrobić niezły spływ kajakowy. Także jak na ilość wrażeń, czas wakacji i ilość uczestników są to stosunkowo umiarkowane cenowo wczasy.
No i dalszy ciąg fotek z zatoki biskajskiej koło Moliets gdzie na campingu spędziliśmy tydzień. Uwielbiam te plaże.









Znajomi z zatoki zaciągnęli nas na trzydniowy festiwal w Moncrabeau. Trochę na początku nie chciało nam sie opuszczać oceanu, ale znowu strzał w 10  😍. Festiwal był w klimacie mocno hipisowski, a może bardziej jego organizacja, natomiast kapele, które występowały reprezentowały rożne nurty muzyczne. Muza naprawdę super. W ciągu dnia próby koncertów i zajęcia dla dzieci : lepienie z gliny, drewniane gry, wyplatanie. O dziwo  🤔 moje dzieciaki chciały non stop siedzieć na koncertach choć muza daleka była od dziecięcych rytmów. A Iwo został ulubieńcem bo do późna tańczył przy samej scenie.



















NA koniec kilka dni u znajomych w Miradoux i do domu. Jakieś 5 minut po wyjechaniu od przyjaciół okazało się, ze schodzi nam powietrze z opony. Nikt nie chciał nam jej załatać, a wymienić trzeba by było dwie przednie. Także zakupiliśmy nie nowe opony, a kompresor i przez 2200 km co 60 km postój na pompowanko. Po 1000 km doszliśmy z mężem do takiej wprawy, ze na luzie moglibyśmy robić  w pit- stop na F1.
Kącik WEGE DZIECI oraz matek/ciężarówek myślących "alternatywnie" :-)
autor: demon dnia 10 sierpnia 2016 o 12:38
Hej śliczne te Wasze dziewczynki  😍.

My sie trochę wakacjowaliśmy w ruchu  i  tym roku zaliczyliśmy mega tripa po Francji. Mega bo nie dotarliśmy tam gdzie sobie zaplanowaliśmy czyli na południowe wybrzeże Hiszpanii, ale dzięki temu udało nam sie cudownie i intensywnie spędzić czas we Francji. W Hiszpanii mieliśmy znaleźć camping, ale zupełnie przypadkiem  wiatry zniosły nas zupełnie w  innym kierunku. 5000 km w 3 tygodnie może brzmi strasznie, ale zupełnie tak nie jest. Warunek to dziecko/ dzieci lubiące jeździć samochodem, dostęp do neta i wakacje pełne wrażeń gotowe.





Z Wawy wyruszyliśmy do Hamburga i wsiedliśmy do pociągu z samochodem, także nad ranem byliśmy juz pod granica francuską. Plan był taki, ze dopóki nie dotrzemy do Hiszpanii szukamy na nocleg tanich miejscówek z booking. com. Pierwsza miała być w górnej Prowansji w okolicach Bourdeaux, ale po drodze napatoczył sie uroczy  Lyon, gdzie zaliczyliśmy obiad.







Wieczorem dotarliśmy w tanie miejsce, które okazało sie tak fajne, ze zostaliśmy kilka dni. Fajna oprócz ceny była okolica no i basen. No, ale jak juz byliśmy w Prowansji to przepędziłam rodzinę w poszukiwaniu kwitnących pól lawendowych takich typowych z obrazka. Na początku poszukiwań była totalna tragedia, albo wycięte, albo zupełne ugory. w desperacji pstrykałam foty tych ugorów po kostki w glinie, która zabetonowała sie na amen w naszych butach. W końcu znaleźliśmy piękne pola, ale chyba nieźle polane randapem bo na nich to juz nic innego nie rosło oprócz lawendy. No chyba, ze je stado mnichów przed wschodem słońca codziennie pieliło. I pewnie z tej randapowej lawendy w " co drugim"  napotkanym miasteczku jedliśmy lawendowe lody. Pycha !














Absolutnie polecam górna Prowansje. Połączenie górzystej krainy z niekończącymi się polami lawendowymi z uroczymi maleńkimi miasteczkami z mnóstwem festynów.  Zdecydowanie warte zwiedzenia Grignan !!! W okolicy morza śródziemnego robi sie płasko i zdecydowanie mniej ciekawie.
Jak juz dzieci sie wypławiły w basenie to ruszyliśmy nad Śródziemne, które jednak z perspektywy całej podróży odradzam, sa fajniejsze miejsca. Za dużo ludzi, brzydkie plaże, zabudowane do granic możliwości. Nad Śródziemnym pomyśleliśmy, ze może trzeba odwiedzić znajomych mieszkających koło Tuluzy, a Ci nas zaciągnęli na camping, ale nad zatokę biskajską.  To był strzał w 10 !!!
Totalnie zakochałam się w tamtejszych plażach. Szerokie na 300- 400 m, z przypływami i odpływami tworzącymi ogromne jeziora na plazy, z ogromnymi falami, stąd pewnie oblężenie tych okolic przez serferów.
Starsze dzieciaki bawiły sie w falach, młodsze w tych jeziorkach. Strzaskaliśmy sie tam strasznie.




Zaraz dokończę tylko dam dzieciom jeść. Muszę je trochę odżywić  😉 Na wakacjach była bagietka, lody, frytki, pizza i lizaki non stop kolor.
Wegetarianizm - dyskusje
autor: demon dnia 18 lipca 2016 o 10:47
Chyba nie przeglądacie stron typu 'Viva' i inne świro-green.
Jak się uporają z 'rzeźnymi' końmi, to się zajmą tymi pod siodłem. To chyba logiczne, w którą stronę to idzie...
Sport to również przemysł, inny niż mięsne zwierzęta ale jednak  🤣
A tyle nienawiści, nawoływania do przemocy i agresji, która można tam zaobserwować w postach niektórych fundacji i komentarzach, to hmm...


Ale jak się to ma do całego wege ?
Tak samo jak to, ze wszyscy wyznawcy islamu to terroryści ?
😵
Przepraszam, ale zaczyna powiewać dziecinadą, aby nie rzec bardziej dobitnie
szczepienia
autor: demon dnia 16 lipca 2016 o 10:44
nika ale ja serio pytalam, bo nie wiedzialam ze/czy zdiagnozowanie ksztusca moze byc problemowe. Jednoczesnie wydaje mi sie, ze jesli ktos mowi ze chorowal na x/y/z to sobie tego nie wymyslil, bo i po co?


Hej nerechta , przepraszam, ze tak długo z tym krztuścem. Wypadłam z obiegu re- volty i nie wiedziała,ze padło do mnie pytanie.

Z góry mówię, ze mam do tego luźny stosunek i nie pamiętam dokładnych dat przebiegu choroby i nie opisze tego tak profesjonalnie jak Mo B.

Jakieś pewnie pół roku temu przez miesiąc kaszlałam, bez żadnych innych objawów. Z tego co pamiętam nawet nie czułam sie źle. Po prostu miałam upierdliwy kaszel, ale tez nie taki bardzo mocny ( nie zanosiłam się). Byłam w tym czasie chyba ze dwa razy u lekarza, przepisywał rożne rzeczy na ten kaszel, nic specjalnie nie pomagało. Pewnie normalnie bardziej bym sie temu przyjrzała, ale miałam mnóstwo rzeczy na głowie od dłuższego czasu. Oprócz spraw związanych z dziećmi, mężem, domem i pracą doszły wykłady i egzaminy z neurologii i kurs biofeedbacku. Spałam po parę godzin i spokojnie mogę stwierdzić ,ze w padłam w pętle notorycznego zmęczenia stąd zapewne moje obniżenie odporności.
I tak sobie kaszlałam, aż dopadła mnie gorączka 40*C. Po kilku dniach kiedy nie byłam wstanie niczym spędzić gorączki znowu udałam sie do lekarza. Lekarz stwierdził zapalenie płuc i wysnuł wnioski, że  ten długotrwały kaszel to mógł być krztusiec. A dodam, że jeszcze zanim dostałam gorączki to kaszel osłabł. Właściwie w trakcie zdiagnozowania zapalenia płuc już go nie miałam. Niemniej wysłał mnie na badania z krwi pod katem krztuśca i wyszło w nich, że aktualnie jestem w końcowym etapie zachorowania krztuśca czyli z krztuśca wychodzę.

Diakonka nie mam pojęcia gdzie mogłam złapac, ale to był okres mojego życia, że byłam jak w transie, załatwić wszystkie sprawy, pospać choć kilka godzin i znowu załatwiać sprawy.


Wegetarianizm - dyskusje
autor: demon dnia 16 lipca 2016 o 10:10
[quote author=_Gaga link=topic=99985.msg2571970#msg2571970 date=1468652062]

Czasem bawi mnie filozofia pełna sprzeczności, ale nie śmieję się nikomu w twarz (generalnie) zatem nie wiem skąd ten "atak" na mnie? 🤔

[/quote]

_Gaga, ależ wręcz przeciwnie. Stwierdziłam,ze jesteś osobą, która dyskutuje, a nie tylko rzuca kamieniami i podgrzewa atmosferę pustymi hasłami. Dlatego tez Ciebie poprosiłam o obiektywne spojrzenie na dyskusje  😉, mimo iż jak sam przyznałaś nie jesteś przychylnie nastawiona do całego wege świata. Przyjmuje do wiadomości, ze mogłaś poznać wege osoby , które były jedynie nachalne i nadużywały słowa sumienie, stąd Twoje stanowisko. Ja  osobiście nie poznałam przez 24 lata swojego wege, ani jednej takiej osoby. Co więcej nigdy przez  te 24 lata nikt nie zaatakował mnie, nie czepiał się i nie domagał odpowiedzi dlaczego nie jem mięsa w sposób agresywny.  Z takimi ostrymi dyskusjami i napaściami na wege spotkałam sie dopiero tutaj na  re- volcie i szczerze jestem w lekkim szoku, ze jest to temat z taką ilością agresji, nie tylko bezpośrednio, ale i w domyśle.



Tak samo, jak nie doczekaliśmy się odpowiedzi w wątku o szczepieniach w jaki sposób zdiagnozowano u ciebie krztusiec. BTW nie byłaś tam atakowana, akurat pytała o to nerechta.




No właśnie pokemon delikatna różnica  😉, ja tam nikogo nie obraziłam i nikt w związku z tym nie prosił mnie o wytłumaczenie mojego ataku bo go nie było. Czujesz w ogóle  różnice w braku odpowiedzi na zadane pytanie ( co oczywiście może sie wiązać z brakiem kultury), a obrażaniem kogoś, brakiem odpowiedzi mimo uczestnictwa w dalszej dyskusji  ???
Ja akurat wypadłam z re-volty na dłuższy czas i nie wiedziałam ,ze takie pytanie padło w moim kierunku w wątku o szczepieniach.
Niemniej dziękuje za przypomnienie,  odnajdę watek i udzielę odpowiedzi. 

Wegetarianizm - dyskusje
autor: demon dnia 15 lipca 2016 o 23:04
Gaga, ale spójrz na całą ta dyskusje obiektywnie.

[quote author=_Gaga link=topic=99985.msg2571746#msg2571746 date=1468585559]
wiorek, podkreślam ponownie, kiedy słyszę od wege: "nie jem mięsa bo mam sumienie" (w domyśle mięsożerca nie ma) to mnie to razi.
[/quote]

Zgadzam się z Tobą, że takie sformułowanie ma negatywny wydźwięk. Tylko ile takich sformułowań padło ze strony wege  w tej dyskusji ? Policz proszę natomiast ile błota ( i to już nie w domyśle) poleciało w stronę wege. Poczynając od oszołomów, sekciarzy, hipokrytów, itd.

A już wrzucanie wszystkich ludzi wege do wora z nawiedzonym osobnikiem to chyba  duża przesada.

Nadal nie doczekałam sie odpowiedzi od pokemon  😉. Brak argumentów na to moje wywyższanie się ?

Czy to własnie nie jest tak jak u pokemon zarówno w realu, jak i w tej dyskusji ? Włączają się kolejni rozmówcy z argumentem bez pokrycia natomiast z wiąchą w  prezencie dla wege  😉
Kącik WEGE DZIECI oraz matek/ciężarówek myślących "alternatywnie" :-)
autor: demon dnia 15 lipca 2016 o 22:17
Pandurska niespecjalnie  jakoś specjalnie  😉. Gotuje i miksuje i dodaje do przeprawionej  pomidorówki, tyle żeby nie zabić smaku pomidorowej. Czyli tyle, żeby to nadal była pomidorowa  😉.

Na Smakoterapii masz rożne np http://smakoterapia.blogspot.com/2013/05/batoniki-pene-zdrowia-bezglutenowe.html + bakalie
Wegetarianizm - dyskusje
autor: demon dnia 14 lipca 2016 o 23:09
ashtray, tylko tutaj chodzi o jeszcze jedno. O to co napisał jkobus - wywyższanie się w stylu "jestem lepsza, bo dzięki mnie nie cierpią biedne jednorożce". Demon jest tego genialnym przykładem.
Ja nie mam absolutnie nic do wege/wegetarian


Ewentualnie tylko do demon  😎.

Jeżeli juz mnie obrażasz, bo jakby na to nie patrzeć to słowo wywyższać się ma negatywny wydźwięk, to mogłabyś to pokemon doprecyzować.

Czy to jest kwestia słów, które czytasz czy raczej mojego tonu, który słyszysz, gdy ja klapie w klawiaturę.
Być może masz racje  🙄 i mogłabym  zauważ coś czego nie widzę, być może wyciągnąć wnioski i zmienić swoją postawę na mniej wywyższająca się. Czy byłabys tak uprzejma zatem i napisała bardziej konkretnie, może jakieś cytaty? Tylko nie takie ogólne hasła , które można przypiąć do każdego i do nikogo  😉.

ach, no błagam, serio wege-vitae-vitarianin się nie wywyższa? nie wiem czy znam więcej niż dwie osoby, które normalnie mówią o tym jako o rodzaju diety a nie jak o jakiejś religii.




Bardzo mi przykro Isabelle, ze tylko takie osoby spotkałaś.



Mięso to "nie mój konik", wolę czekoladę. Ale nie będę udawać, że to z powodu wielkiej troski o świat, żebym się mogła dowartościować.


Mam tak samo Isabelle.  Zupełnie nie jest  mi potrzebne wizualizowanie swojego zbawiennego wpływu na świat w ramach dowartościowywania się . Także mam inny sposób.
Po prostu w realu staje rano zanim zrobię make up  przed lustrem , patrze na metryke i czuje sie absolutnie dowartosciowana. Isabelle polecam  😉



Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym
autor: demon dnia 14 lipca 2016 o 22:08
szafirku gratki  :kwiatek:
Cudnie razem wyglądacie  😍 i piękne imiona.

Przepraszam, że nie dojechałam  😡
Kącik WEGE DZIECI oraz matek/ciężarówek myślących "alternatywnie" :-)
autor: demon dnia 14 lipca 2016 o 21:53
Hej Pandurska , zięć rośnie i czeka  😎

dea daleko macie od tragedii  😉.

U mnie najbardziej wybredny jest Tymon i to właśnie przy nim najwięcej muszę się nagimnastykować, aby ta dieta była racjonalna i nienudna.  Młodsi raczej wszystko, choć fasolę to tylko Kajtek ruszy, a reszcie jako zabielacz  i zagęszczacz zmiksowaną podaje do pomidorówki.
Kajtek mnie powalił na kolana swoimi preferencjami smakowym w sezonie truskawkowym. Zrobiłam falafele i Tymek jak najbardziej na tak, ale za to Iwo pogardził, więc na szybko dla Iwa zrobiłam lane kluski z truskawkami, a Kajtek sobie ochoczo zmiksował wszystko razem.
I tak sobie siedział zajadając falafele maczając je w sosie truskawkowym  🤣.

Wegetarianizm - dyskusje
autor: demon dnia 12 lipca 2016 o 09:46
Chess, , końcówka twojego postu, rozbroiła mnie 😀.  Ale naprawdę mnie to zastanawia, bo jak pisałam, można znaleźć  alternatywę i nie jeść/pić taśmówki, ma się wtedy świadomość, że mimo spożywania tych produktów, nie przyczynia się do cierpienia zwierząt. No chyba że jak często się zdarza, ludzie wpadają z jednej skrajności w drugą....


Wiatrusia  właśnie takie teksty prowadzą do konfliktów  😉. Nie można oceniać ludzi jedynie przez swój pryzmat. To , że nie możesz sobie wyobrazić, że można  zrezygnować w swojej diecie  zupełnie z produktów pochodzenia zwierzęcego nie oznacza, ze innej osobie brak takich produktów sprawia jakikolwiek dyskomfort.
Trzeba zmienić sposób patrzenia na innych ludzi  😉. Dla Ciebie to skrajność, dla mnie norma. Naprawdę można woleć pasztet z soczewicy, fasoli niż ser. To nie jest kwestia katowania sie w imię wyższej idei.
Fajnie by było, gdyby osoby jedzące mięso potrafiły to zrozumieć i potrafiły uszanować inny od swojego jadłospis, a nie nazywać to skrajnością.
Ale właśnie, najpierw trzeba chcieć zrozumieć, ze nie wszyscy jesteśmy tacy sami i jeżeli nie robimy innym ludziom krzywdy mamy do tego prawo.

Myślę, ze takie wyluzowanie w głowie jest najzdrowsze niezależnie od stosowanej diety i daje najlepsze efekty zdrowotne  😉.

Co do kupowania produktów od szczęśliwych zwierząt to o ile z jajami to takie proste to już z nabiałem czy mlekiem niekoniecznie. Pominę juz to, że mleko jest niezdrowe, ale dostać świeży ser żółty od szczęśliwego zwierzaka to nie takie hop siup dla każdego.
Miód- zabieram pszczołom to na co zapracowały i daje im zamiennik. Niektórzy ( w tym ja  😉 uważają , ze to nie jest w porządku, ale już mój mąż i dzieci nie maja z tym problemu. Oni szanują moją decyzje, a ja ich i świat sie nadal kreci.

[quote author=_Gaga link=topic=99985.msg2570115#msg2570115 date=1468312158]
madmaddie, miałam w życiu ok roczny "mezalians" z dietą wege - w czasach gdy Internet jeszcze raczkował i moja wiedza na temat niedoborów była marna. Skończyłam ze skrajną anemią, której skutki odchorowuję 20 lat później 🙁 Dlatego ciekawi mnie jak sobie z tym radzą wegetarianie i weganie
Sądzę też, że wiele zależy od organizmu jednak...
[/quote]

_Gaga być może to właśnie twój indywidualny problem z przyswajalnością żelaza. Nie jestem specjalista w tej dziedzinie, ale wydaje mi sie to nieco dziwne, ze anemie sprzed 20 lat odpracowujesz do tej pory. Ja szukałabym przyczyny.

Na temat przyswajalności żelaza masz sporo w wege i dzieciakowege kaciku. Ja jestem fanką pokrzywy, natki pietruszki i buraka, szpinak wcale nie jest taki dobry.
Tymi trzema produktami w ciągu 2 miesięcy wyciągnęłam sie z bardzo głębokiej anemii po porodzie 1 syna, kiedy miałam propozycje 2x przetaczania krwi. Na co sie nie zgodziłam.

gunia92 wcale nie ciężka wyjątkowo u wegan. To kwestia odpowiedniego żywienia, nie suplementacji. Osobiście nie znam żadnego niedożywionego wege, za to sporo mięsożernych i z anemią i z chorobami skóry.  I tak dla przypomnienia, łosoś to tez mięso. 
Kącik WEGE DZIECI oraz matek/ciężarówek myślących "alternatywnie" :-)
autor: demon dnia 11 lipca 2016 o 23:12
dea myślę, że macie super dietę, dobrze zbilansowaną. A dzieci tak maja,  jednego dnia zjedzą wszystko, a następnego będą grymasić  😉.
Natkę pietruszki czy jarmuż łatwo jest przemycić w koktajlu bananowym.

Wrzucam moich chłopców po zbiorach cukiniowych. Połączyłam wizualnie  cukinie z werbena patagońską - wyszło cudnie.

Wegetarianizm - dyskusje
autor: demon dnia 11 lipca 2016 o 22:52
Chess tylko pytasz o te kwestie w inny sposób niż Orzeszkowa 😉

Czyli kotbury jest beee i mało kulturalny, a Orzeszkowa cacy i wolno  nazywać jej ludzi o których diecie raczej nie ma bladego pojecie oszołomami. Tak po prostu, na  luzie. I to jest w porządku ?

Pandurska, a co będzie jak Twoja corka dorosnie i stwierdzi, ze nie chce byc wegeoszolomem i


Chess jesteśmy rodzinnie wege i mięsa nie ma u nas w domu. OK, pomijam psa, który dostaje mrożonki  od mojej mamy i suchą karmę.
Dzieci wychowane na wege jedzeniu. Nigdy nie powiedziałam im, ze nie wolno im spróbować mięsa. W przedszkolu zaczynali mieć pierwszy kontakt z mięsem i jeżeli chcieli to jedli, nie chcieli to nie jedli. I tak dostają zawsze obiad w domu także nawet nie pytam co jedli w przedszkolu/ szkole. Najstarszy syn ma absolutnie pełna świadomość jak powstaje kotlet, który jest do kupienia w sieciówce. Doskonale wie, że szczęśliwego życia ten zwierzak nie miał. Doskonale wie jak "wspaniałe" i "wygodne" życie wiodą krowy, ale jak ma ciśnienie, żeby u babci napić sie kakao to jego wola. Ale muszę przyznać, ze dzięki tej świadomości mimo iz ma dopiero 11 lat sam sie ogranicza jeżeli ma wybór.

Ale w ogóle poruszyłaś chyba najważniejsza kwestie w w tego typu rozmowach- my mięsożercy i wy weganie/wegetarianie lub odwrotnie  my weganie/wegetarianie i wy mięsożercy.
To jest zupełnie niepotrzebny podział i w takim duchu chyba powinno sie wychowywać dzieci zarówno te, które jedzą mięso jak i te które go nie jedzą.

Co w momencie kiedy dziecko widząc, że jest w jakiś sposób inne od znajomych


Ale w jaki sposób inne. Nie zanikają im kończyny na diecie roślinnej. No może gdyby na śniadanie, obiad, kolacje wcinał szkło lub plastik mógłby sie czuc wyjątkowy czy tez inny.
Jak on sie nie czuje inny to inne dzieci nie traktują go inaczej. Po prostu jedni jedzą mięso, a inni nie, tak jak ludzie maja różny kolor skóry, mówią różnymi językami i wierzą w różnych Bogów. Po za tym wege jest coraz bardziej powszechne, nawet nazwijmy to modą i bardzo dobrze. Niech będzie coraz bardziej powszechne, bo moim zdaniem problem nie jest w tym, że ludzie jedzą mięso tylko w tym, że ludzie ŻRĄ mięso w ilościach, które zupełnie nie sa im potrzebne do życia. A tego czego już nie maja siły przeżreć prosto z lodówki leci do kosza.
Przecież nie chodzi o to, żeby wszyscy z dnia na dzień w ramach idei przestali zupełnie jeść mięso czy produkty pochodzenia zwierzęcego bo to na dzień dzisiejszy jest niemożliwe. Natomiast dzięki coraz większej fali świadomości na temat diety opartej na produktach  roślinnych ( zarówno pod katem zdrowia, etyki, ochrony środowiska) będzie można zejść do poziomu przerobu zwierząt, która jest wystarczająca do zycia człowiekowi na tej planecie. Czyli jakoś strzelam teraz  co najmniej- 80%.

Jezeli ktoś jest wege i dobrze się w tym czuje psychicznie i fizycznie i nie kupuje produktów testowanych na zwierzętach, nie nosi futer, skór, itd, a ogranicza się jedynie do kilku par butów skórzanych bo jego stopy nie wytrzymują syntetyków, albo nadzwyczajnie ma takie widzimisię  to takim sposobem na życie ogranicza wykorzystywanie zwierza do około 10 % w stosunku do innych ludzi.
I to jest złe ?????? Nie rozumiem takiej logiki  🙄
szczepienia
autor: demon dnia 05 maja 2016 o 10:10
No wiesz bjooork ja na krztuśca byłam szczepiona i jak zachorowałam to mimo gimnastyki lekarza miałam powikłanie w postaci zapalenia płuc  😉.
Ja  tylko napisałam, że niezaszczepienie nie jest jednoznaczne z podatnością  na  zachorowanie w sprzyjających warunkach co sugeruje zdecydowana większość lekarzy. I nie przeczytałam tego na forum tylko znam to ze swojego podwórka  😉. No i wychodzi na to, że to nie moje dzieci- nieszczepione mogły przyczynić sie do epidemii krztuśca w naszym regionie, tylko ja szczepiona  🤣.
Lekarze zapominają, że  szczepienia posiadają dwie strony medalu i że natura nie lubi luki. Jak cos wykosimy za pomocą szczepień to albo zmutuje, albo wzmocni się/pojawi się na to miejsce coś nowego.
I tyle. Paa
szczepienia
autor: demon dnia 05 maja 2016 o 08:47
Hej,
Ja od siebie dodam, ze w tym roku zachorowałam na krztusiec czego powikłaniem było zapalenie płuc. Moje dzieci nie są szczepione i na krztusiec nie zachorowały. Nie zaraziły się ode mnie, a śpią z nami.

Także ten tego  😉.
szczepienia
autor: demon dnia 02 kwietnia 2016 o 13:23
Najpierw do dei mam chwilę  😉

Dea no właśnie tą acelularną tężec/błonica/krztusiec szczepiłam Iwa ze 3 lata temu. Tymona nie pamiętam czym szczepiłam.
Trochę się zdziwiłam, ze nie wzięłaś jej pod uwagę i chyba z automatu przyjęłam, ze pewnie ją wycofali, bo co do Twojej wiedzy na temat szczepionek nie mam wątpliwości.

Dlaczego piszesz spróbuj załatwić, jest z tym jakiś teraz problem ? Trzy lata temu bez problemu zamówiłam w najbliższej od przychodni aptece. Rzeczywiście przychodnia nie chciała zamówić. Umówiłam sie w aptece na odbiór w dniu sczepienia ( pół godziny przed). Nie pamiętam czy dali mi torebkę termiczna czy sama przyniosłam.
szczepienia
autor: demon dnia 02 kwietnia 2016 o 09:17
dea co proponujesz zamiast tego tężca z błonicą i krztuścem. Przyznaje wypadłam z obiegu ( dawno dzieci nie szpeciłam) i nie mam wszystkich szczepionek w głowię.
Proponujesz hexe w zamian, co w niej jest ?
szczepienia
autor: demon dnia 02 kwietnia 2016 o 08:55
Diakonka ja szczepię tylko na wzw typu B i tężca ( niestety musi być  ta z błonnicą i krztuścem- no nie ma rady przy takich maluchach).
Szczepie zawsze  na te  dwie szczepionki po skończonym drugim roku życia mojego dziecka - wtedy rozwój dziecka jest na tyle ogarnięty i raczej już widać czy sa jakieś ewidentne przeciwwskazania czy nie.
Kajtek jeszcze czysty mimo, ze skończył w lutym 2 lata. Czekam aż przejdzie okres chorobowy do maja/ czerwca i zaszczepię tylko nie wiem co pierwsze wziąć na tapetę  wzw typu B czy tężca bo planuje dłuższy okres czasu między tymi szczepionkami. Jak pierwszy WZW typy B no to już na jesieni nie będę szczepić na tężca bo to bezsensu na zimę.
Sama mam dylemat  🙄
"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 01 kwietnia 2016 o 22:17
Ascaia juz chyba naprawde po raz ostatni  😉. Nie z niechęci, z braku czasu.

Rozumiem te różnice klaps, pacniecie ….
Chce Ci min przekazać, że jak dajesz klapsa może nie musi wywołać traumę- już pisałam ,ze jak dojdą dodatkowe okoliczności, jeżeli z jego perspektywy to będzie niesprawiedliwe bo- chciał tylko zwrócić na siebie uwagę wybiegając na ulice ( uwagę która należy mu się jak psu buda), bo zobaczył kotka z drugiej strony ulicy, a przecież kładziesz mu do głowy, że zwierzątka trzeba kochać no to chciał go właśnie pogłaskać itp.

Jak pacniesz po paluszkach gdy dziecko z czystej ciekawości gmera przy garnkach czyli doświadcza co u małego dziecka jest czymś naturalnym to dajesz mu sygnał NIE WOLNO CI DOŚWIADCZAĆ ! NIE WOLNO CI PRÓBOWAĆ NOWOŚCI ! Zamykasz go. Ja rozumiem, ze robisz to z dobrej woli, ale możesz mu dać doświadczać chroniąc go.
Tak jak pisała np El Madziar- daj dotknąć gorącego piekarnika w bezpiecznym miejscu, ale takim by doświadczyło gorąca, albo tego właśnie gorącego garnka w kontrolowany sposób z gorąca woda , nie z tłuszczem.
Jeżeli nie będzie kumulować doświadczeń w odpowiednim na to wieku( tak jak to zaprogramowała natura) to albo zamknie się na to co nowe, albo może zrobić sobie poważną krzywdę w przyszłości ( bo jego mózg ( tak juz bardzo prosto) nie zapisze odpowiedniego bagażu doświadczeń).

To było na przykład.

Dlaczego moim zdaniem Ci się dostało kilka nieprzyjemnych słów?  Dlatego,  że w ogóle nie chcesz tego przyjąć do wiadomości, dlatego, że jako pół- pedagog powinnaś to wiedzieć - TO SĄ PODSTAWY ! Dlatego ,ze mylisz  jednostki chorobowe, których opis można w Wikipedii znaleźć. OK przeprosiłaś, ze Ci sie pogmatwało, ale dopiero wtedy jak oberwałaś epitetami typu- "Dziecko drogie "



Bobek,  nie odpiszę na to co powyżej napisałaś bo  musiałbym elaborat naskrobać. No nie da się jak widzę w dwóch słowach,  a już czasu nie mam.
No i dlaczego miałabym długo i namiętnie nie rozmawiać z 2 latkiem. On wszystko rozumie tyle, że powiedzieć jeszcze nie potrafi, ale przekazać co myśli jak najbardziej.
Religioznawstwa jeszcze z nim nie przerabiałam, ale inne rzeczy czemu nie.
Zdzieram gardło bo mam ich trójkę, pewnie gdyby był jeden gardło miałoby czas odpocząć

"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 01 kwietnia 2016 o 18:34
Bobek zapomniałam poprzednio dodać, że o rozwoju dziecka możesz poczytać niekoniecznie w ramach konkretnej metody wychowawczej wystarczy wybrać odpowiedni dział w księgarni internetowej np. psychologia, neurologia, itd  😉
"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 01 kwietnia 2016 o 18:13
demon, no nie, uczenie się z pdf-ów hehe. Ciekawe co by było gdybym napisała, że jak ktoś przeczyta dobrą książkę o młodych koniach to się na bank stanie się super berajtrem 😉


Bobek naprawdę nie rozumiesz co napisałam czy chcesz sie ze mną tylko podroczyć ? 😉
To taka sugestia była, jakby komuś nie chciało się do księgarni iść, albo kuriera zamówić. Od czegoś trzeba zacząć wiedzę poszerzać. Myślę, że ogólnie dostępna książka to dobry sposób na początek jak zaczynasz od zera.
Ja też nie ładowałam się na wykład z neurologii bez wstępu po przeczytanej lekturze. Nic bym z niego nie zrozumiała po prostu. 

To, że ktoś zada sobie trud poznania jakiejś teorii, nie oznacza przecież z automatu, że stanie się jej wyznawcą. Jeśli się stanie, nie oznacza, że na podstawie przeczytanej 300 stronnicowej książki nagle zacznie rozumieć co się z dzieckiem dzieje, jeżeli nawet zrozumie, nie oznacza że będzie wiedział co zrobić, jeżeli będzie wiedział, nie oznacza, że będzie miał fizyczną możliwość dane działanie wprowadzić w życie. A jeśli będzie miał nie oznacza, że będzie efekt. Nie neguję tego, że warto się kształcić, bo uważam, że warto i dlatego to robię.


Ale ja nie sugerowałam nikomu wyznawania jakiejkolwiek teorii  metody wychowawczej wiec nie ma powodu niczego wyznawać. Na wykładach o których pisałam wcześniej nikt też żadnej metody wychowawczej nie sugerował.  Czysta nauka, biochemia mózgu, wachlarz  zachowań przy jakieś dysfunkcji mózgu, emocjonalny rozwój dziecka w porównaniu z rozwojem fizycznym ( czyli co jest normalne u dziecka na danym etapie rozwoju a co nas czasami niepokoi  w wyniku  narzuconych norm kulturowych).
Ja sobie osobiste wnioski wyciągnęłam, to sobie swoją metodę wypracowałam.

I też bobek napisałam jak u u kogoś jest siła wyższa i nie może, to naprawdę rozumiem, ale większości po prostu się nie chce. Woli wieczorem oglądać TVN, a pózniej nocą stuka w klawiaturę jakie te dzieci w dzisiejszych czasach nieznośne i rozbrykane.

Dobra bobek prościej nie potrafię w kilku słowach, a na więcej dzieci mi nie pozwalają. Także chyba nie mam szans przekonać Cie ze jednak warto propagować ( nie narzucać ) wśród rodziców i pedagogów dokształcenie się ( z ogólnego rozwoju dziecka, a nie jakiejś konkretnej metody wychowawczej) zamiast wychodzenia do drugiego pokoju, walenia głową w ścianę z bezsilności i liczenia do stu. Że warto bacznie obserwować potomka, a jak sobie nie dajemy rade to nie strzelamy piwka dla relaksu i rzucamy tekst- przecież ludzkość do tej pory nie wyginęła to i my przeżyjemy,   tylko udajemy sie do specjalisty (jeżeli to możliwe) który albo nas uspokoi , że to normalne zachowanie na tym etapie rozwoju, albo jednak drobna dysfunkcja którą dzięki odpowiedniemu traktowaniu możemy mieć szanse zneutralizować. Do tego żaden talent nie jest potrzebny, wystarcza chęci i odrobina czasu. Czasami wystarczy jedna wizyta, żeby rozwiązać problem, który gnębił nas od dłuższego czasu.

Ascaia nie zaskoczyłas mnie  😉. Zauważyłam, że czasami nie przeczytasz w całosci czyjejś wypowiedzi.
Napisałam, ze to moje wnioski- mam chyba prawo, tak jak Ty za każdym razem przypominasz, ze Ty masz prawo do swoich.
Nie zauważyłaś tylko, że napisałam- Być może się mylę.     Biorę pod uwagę to, że mogłam popełnić  błąd w wyciągniętych wnioskach.
"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 01 kwietnia 2016 o 11:29
demon, nie wiem jak ty, ale ja na tym forum uczestniczę już czwarty czy piąty raz w dyskusji klapsowej i stąd wiem, że te dyskusje zaczynają i kończą się właśnie na klapsach. I to jest pierwszy raz, kiedy ktoś (ty) radykalnie antyklapsowy podejmuje temat rys na psychice z powodów innych niż klapsy. Może dlatego, że jesteś jedyna z czystym sumieniem hehe. W dalszym ciągu nikt poza mną nawet nie zająknał się na temat tego, że odesłanie dziecka albo wytaszczenie dziecka siłą może dziecko upokorzyć. Że tak też może wyglądać kara. Że to może być przemoc. I że może mieć nawet skutki gorsze niż trzy szybkie. A skoro tak, ja się będę upierać, że zjawisko "fetyszyzmu klapsowego" istnieje.



Fakt, nie uczestniczyłam w poprzednich dyskusjach i nie mam czystego sumienia. Mój najstarszy syn niestety był królikiem doświadczalnym. Nie dostał klapsa, ale zdarzyło mi się potraktować go niesprawiedliwie, nie jakoś spektakularnie, ale  wystawiłam go do sąsiedniego pokoju ( no kilka razy go wystawiłam), żeby się uspokoił i przemyślał, a był na to wtedy za mały, żeby poradzić sobie z tym sam. Teraz to wiem i staram się przekazać innym.
Wszystkie moje dzieci zapewne także zasila uran , wiec doskonale wiem co to są sytuacje ekstremalne. I mogłam iść na łatwiznę,  "nie karać" siebie za to, że trafiło mi sie trzech chłopców z wyrazistymi emocjami i energią godną Supermana, zamiast dwóch słodkich dziewczynek, które większość dnia siedzą i rysują kredkami i po prostu postępować według moich jedynie  idei wyniesionych, z domu, z zycia….., słusznych dla mnie, widzianych z mojej perspektywy. 
Ale zadałam sobie wysiłek próby zrozumienia dlaczego oni w ten czy inny sposób postępują. Jaka to wygląda z ich perspektywy. W tym celu musiałam sie zacząć porządnie dokształcać. Nie pisze o studiach pedagogicznych bo z całym szacunkiem tam psychologia dziecięca i psychologia kliniczna leży i kwiczy. I naprawdę ktoś kto ma  autentyczne powołanie do zostania pedagogiem z prawdziwego zdarzenia, a nie tylko chęć zostania nauczycielem, średnio jest w stanie  z tych wykładów coś wyciągnąć  i tak naprawdę  taką osobę czeka ostre dokształcanie na własna rękę. Nie oceniam dlaczego, może grafik zajęć jest źle ułożony, może powinni dołożyć więcej zajęć z psychologii. Nie mnie to oceniać dlaczego. Stwierdzam tylko, ze po pedagogice można zostać nauczycielem, ale aby zostać pedagogiem trzeba włożyć w to więcej pracy.
Dlatego chodziłam na warsztaty, wykłady, kursy do osób, które prowadziły je z uwzględnieniem biologii człowieka, pod katem neurologii, psychologii, psychologii klinicznej.
Nie urodziłam sie obdarzona mega cierpliwością czy wyrozumiałością dla  ludzi  😉 . Wiem, że istnieje mnóstwo ludzi, którzy tym darem  są obdarzeni z natury, szczerze im tego zazdroszczę.  Ja  musiałam sie tego uczyć, choć jak juz wspomniałam Julie jestem na razie na początku tej drogi.  Nie potrafię sie uczyc na pamięc, potrzebuje zrozumiec problem, ale dzieki temu nie musze juz  trzymać  negatywnych emocji na wodzy  bo juz nie występują.  Teraz rozumiem dlaczego dziecko mogło tak postąpić, albo rozumiem, ze moja wiedza jest na dzień dzisiejszy zbyt mała, żeby to ogarnąć dlaczego tak postąpiło, ale to nie jest powód, żebym za brak mojej wiedzy karała  dziecko używając kar psychicznych czy fizycznych.
To było takie wyjaśnienie w ramach mojego  czystego czy tez nieczystego sumienia hehe.

Co do odsyłania dziecka jakiś niedaleki czas temu zająknęłam sie w tym temacie tyle, ze fakt w wegedziecięcym kąciku, a nie tu. 




Absolutnie się nie upieram, że nie można dziecka wychować bez karania. Ja tylko twierdzę, że nie każdy będzie umiał tak wychować. Co więcej twierdzę, że każdy normalny (oraz nie zindoktrynowany) rodzic marzy o tym, żeby tak właśnie dziecko móc wychować.

A co do zdzierania gardła, nic ci nie da gadanie, jeżeli nie umiesz dobrać słów, które trafią.


Myślę,ze już umiem dobierać odpowiednie słowa, tylko ja mam 3 sztuki w rożnym wieku i dostosowuje wypowiedz do każdego z nich. To trochę trwa.

Ja twierdze podobnie jak Ty. Staram się tylko przekazać, że powinien próbować. Zdaje sobie jednocześnie sprawę, że jest wielu rodziców, którzy z jakichś względów maja to utrudnione. Bo np. muszą zarobić przede wszystkim na to, żeby zupa w garze była, a nie będą się szwendać po wykładach z psychologii klinicznej. Naprawdę to rozumiem.
Ale obserwuje wielu rodziców, którzy takie możliwości mają ( choćby ściągnąć z netu pdf- 3 kliknięcia w klawiaturę) i nawet nie maja ochoty wysłuchać kogoś kto im proponuje jak sobie z pewnymi problemami poradzić nie stosując przemocy. No przecież wiedzą lepiej- bo im przecież wolno mieć swoje zdanie.

Przykład pierwszy z brzegu, no cóż znowu trafiło na Ascaie- najwięcej sie tu  wypowiadała, wiec jakieś wnioski wyciągam.
Byc moze sie myle, ale z jej wypowiedzi tu na ostatnich stronach wypisanych po prostu takie wnioski wyciągam.

Jest potencjalnym rodzicem.  OK, nie planuje  żadnych dzieci, no ale się czasami  zdarzają,  ja tez trójki nie planowałam  😉. Podstawę ma - pół pedagog, chociażby do tego, żeby wiedzieć gdzie iśc by zaczerpnąć rzetelnej wiedzy. Czas ma bo pisze, ze dokształca się w rożnych kierunkach. Pracuje ( nawet jeżeli tylko czasami) z dziećmi, wiec podstawy do rozwoju sa wyraźne i dla mnie oczywiste. Ja ma taki zawód, ze z dziećmi nie pracuję także, wychodzi na to, ze jednak ma specyficzny zawód w jakimś stopniu ukierunkowany na dzieci.

A mimo wszystko uznaje kary cielesne. Ma prawo- wolny człowiek. Problem w tym ,ze w ogóle nie chce wziąć pod uwagę, ze może jej punkt widzenia jest niewłaściwy i ze można wychować dziecko tych kar nie stosując. Nie ma chęci do refleksji. Uważa, ze ma prawo do odmiennego zdania i koniec kropka, koniec dyskusji.

O tym bobek piszę, ze ta wiedza nie jest aż tak trudna do zdobycia, kwestia chęci, jeżeli ma sie mozliwości, a według mnie Ascaia je ma tak jak wielu innych rodziców, którzy stosują świadomie kary cielesne i psychiczne.
Powinnam jeszcze tutaj elaborat pewnie napisać, zeby dalej wyjasnic o co mi chodzi. Nie mam fizycznie na to czasu wie pewnie wymiksuje sie z dyskusji choć mi żal.

Gwash  idę tylko na wymianę  😉


To jest to o czym ja mówiłam na kursie Gordona (i wielu rodziców się zgadzało) - z trzylatkiem ciężko się dogadać, nawet jak emocje już zejdą i starasz się dojść do sedna problemu, to wtedy wymyśli coś na poczekaniu, bo ona tego nie ogarnia dlaczego tak się zachowała.


Trafiłaś w sedno. Ona ona tego nie ogarnia dlaczego tak się zachowała- bo jest w tej fazie rozwoju, ze ma do tego prawo, aby nie ogarniać.
Inny on tego nie ogarnia dlaczego tak się zachował bo ma jakaś niezdiagnozowaną dysfunkcje  mózgu i ma do tego prawo, aby nie ogarniać.
Jeszce inny on tego nie ogarnia dlaczego tak się zachował bo nikt mu w odpowiedni sposób pewnych idei nie przekazał, dlatego ma do tego prawo, aby nie ogarniać.
I tak można by było jeszcze pół strony pisać.
"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 31 marca 2016 o 22:52
demon, nie ogarniam, jakim cudem znalazłam się z Tobą w jednym koszyku, ale jakoś tak czuję się zaszczycona  🏇


Hej jujkasek, też mi jest miło  😀

Co do nie ogarniania to się przyzwyczaisz. Przede wszystkim forma, a pózniej treść tu na re-volcie obowiązuje.
I też nie ogarniam, że w sumie można usprawiedliwić matkę, która dała trzy szybkie dziecku, bo może taka była sytuacja  🙄, a może ma ona na to jakieś wyjaśnienie  🙄.
Rozumiesz ta matka do dziecka może  w realu i nie próbuj jej oceniać.
Tobie natomiast  tu w eterze nie mogą puścić nerwy jak dorosła osoba klepie ewidentne bzdury. Dlaczego ? Bo nie.
Pamiętaj jak chcesz tu przetrwać- najpierw forma, później treść  😉.


Chodzi mi tylko o ten "fetyszyzm klapsowy", to specjalne miejsce klapa w panteonie kijowych, zgadzam się, środków rodzicielskich. Dziecku można zrobić kuku na milion sposobów i albo nie jest to wcale oczywiste skoro mamy piszą bez obciachu, wręcz dumne z siebie, że nie biją ale... (i tu cały szerego potencjalnych psycho-ryso-generatorów) albo po prostu przyjmują do wiadomości, że życie jest ryzykowne ale coś trza robić 😉 Przykład z życia, jednym z wcześniejszych wspomnień mojego dzieciństwa jest to jak rodzice porównują mnie z moją młodszą siostrą (o widzisz? ona jest młodsza a nie robi tego). Dla mnie to było straszliwe upokorzenie, oni w ogóle nie pamiętają. Lista rzeczy, którymi można potencjalnie porysować dziecko jest niezwykle długa i moim zdaniem ich wymienianie, albo znęcanie się szczególnie nad jedną jest chybione.



bobek, ale tu chyba nie chodzi tak ogólnie  jedynie o "fetyszyzm klapsowy". Od tego sie akurat zaczęła ta dyskusja, od świadomej akceptacji stosowania kar cielesnych  w tym klapsa. Jeszcze raz podkreślę- świadomego.  Dla mnie osobiście nie ma znaczenia czy dasz klapsa czy poniżysz porównując do rodzeństwa. Ten klaps jest tylko bardziej namacalnie uświadamiający jaka krzywdę możemy zrobić małemu człowiekowi swoim niewłaściwym zachowaniem.
Co to za różnica  czy dajesz klapsa synowi i  z liścia mężowi  czy porównasz negatywnie syna do cudownej młodszej córki, a swojego męża do męża przyjaciółki, który jest przecież takim cudownym ojcem. W jednej i drugiej sytuacji upokarzasz.
Naprawdę uważasz,ze nie da sie wychować dziecka na "przyzwoitego" człowieka bez stosowania kar, czy jakichkolwiek innych rys na jego psychice, nawet stosowanych w ostateczności ?
To wcale nie oznacza, ze nie przekazujesz mu swoich  emocji jak jesteś zła, to wcale nie oznacza, ze nie jesteś konsekwentna i nie stawiasz granic to tylko oznacza że  naprawdę dużo z nim rozmawiasz, nie krzyczysz, rozmawiasz,  a w praktyce masz zdarte gardło ( ja przynajmniej mam, notorycznie przy swojej trójce ).

Przecież Ty to bobek wiesz i wiesz, ze my to wiemy  😉. To dlaczego chcesz, żebyśmy tak koniecznie wymieniały te wszystkie inne niepożądane elementy, które także mogą zrobić rysę, niemniejszą niż klaps.
"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 31 marca 2016 o 15:37
Jakoś nie potrafię odpaść z tematu  😉.


Też jestem tego zdania - że przemoc psychiczna i emocjonalna jest znacznie gorsza od nawet tych 'trzech szybkich'.



Dziewczyny, ale naprawdę przyszło Wam do galowy, że którejś z nas z antyklapsowego klanu umknęła szkodliwość stosowania przemocy psychicznej jako elementu wychowawczego  😉. Czy któraś z nas sugerowała wyższą szkodliwość przemocy fizycznej nad psychiczną. Czy to chodzi o obrażanie się na dziecko, czy tym bardziej karny jeżyk w drugim pokoju, czy tez wszelkiego rodzaju manipulacje jak obarczanie winą starszaka za zmęczenie po pracy ( bo on kopie piłkę a ja taka zmęczona, a przecież tyle mu daje i zarabiam na niego) itd.

Zresztą wiele osób, które doświadczyły przemocy psychicznej często wspomina, że jest to znacznie gorsze niż klaps ale jest to już regułą w dyskusjach revoltowych, ze ten aspekt jest kompletnie ignororwany przez strone radykalnie antyklapsową 😉 


Może dlatego ten aspekt jest kompletnie ignorowany, ponieważ jest to oczywista oczywistość. Można chociażby wyciągnąć te wnioski, że to oczywistość z naszych wypowiedzi jeżeli głównie skupiamy się na tym jakie może mieć znaczenie dla psychika dziecka ten jednorazowy klaps.  Zaznaczam może nie musi.
Tyle, że nie mając dużej wiedzy z zakresu psychologii dziecięcej, znajomości objawów dysfunkcji możemy nie wiedzieć jak wrażliwe dziecko nam się trafiło.
Teoretycznie  można przyjąć, że  po większości ludzi te kilka jednorazowych klapsów, które dostali w zyciu spłynie jak po kaczce.
Ale, ale może się zdarzyć, że nasz krnąbrny,  posiadający na pierwszy rzut oka  " grubą skórę"  potomek jest takim wrażliwcem, albo posiada taką dysfunkcje mózgu, której nie byliśmy jako rodzice, a nie specjaliści wyłapać. I to dziecko może ponieść konsekwencje za tego jednorazowego klapsa  w bliskiej lub nawet dalekiej przyszłości. To oczywiście mogą być drobnostki jak  np.poddanie się woli kolegów przy dręczeniu osiedlowego kotka,ale  które mamy  jeszcze szanse wyprostować przy zdrowych relacjach z potomkiem w zaciszu domowym. Ale tez moga sie stać katalizatorem zmian osobowosci u człowieka, które pójdą w złym kierunku.


Powiem szczerze, ze nieco irytuje mnie jak wiele osób tutaj pisze: No dostałam wychowawczego klapsa, wielkie mi rzeczy, traumy u mnie brak, ha ha ha hi hi hi. Bardzo egocentryczny punkt widzenia.
No ty i ty nie masz traumy,  trzeba sie tylko cieszyć, ale  te czy tamto  dziecko może mieć. Nie jesteśmy tacy sami.
Jak do takiego klapsa dołożą sie dodatkowe czynniki stresujące juz zupełnie niezależne od rodzica, zwykły przypadek, niewłaściwa okolica, przypadkowy obcy, któremu zle z oczu patrzy no to możemy mieć poważny problem u wrażliwca.

Czy to może byc dla Was  racjonalny argument przeciwko stosowaniu jednorazowych klapsów nawet w ostateczności ?

Zdaje sobie sprawę z tego, ze to ogromny skrót jakieś teorii, ale w tej chwili nie jestem w stanie czasowo opisać kilka dobrze obrazujacych przykładów, moze wieczorem sie uda.
Niemniej mam nadzieje, że i te kilka ogólnych zdan zmusi klapsową frakcje do refleksji.

Domyślam się,  że frakcji antyklapsowej taki argument do szczęścia nie jest potrzebny. Niejednokrotnie pisały, że bicie jest złe. Złe z zasady.
"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 31 marca 2016 o 11:05
Dzionka, jak już wspomniałam, nie mam teraz możliwości czasowych próbować dotrzeć do tych informacji przez uczelnię. Te rozmowy, na które się powołuję i moje doczytywanie miało miejsce bodajże w 2004? 2005? W internecie też dokładnie pogrzebać nie mam czasu. Tym bardziej, że przecież jeszcze źródła obcojęzyczne. Ale...
Chociażby na tej stronie, którą podała§
http://savant.org.pl/78-adhd/142-czy-adhd-to-fikcyjna-choroba
Czwarty akapit od góry.
ADHD i ZA są lżejszymi odmianami autyzmu. Zaś autyzm istnieje i nie ma co do tego żadnej wątpliwości. 
Skoro sama podałaś tę stronę to rozumiem, że traktujesz ją jako rzeczowe źródło... Autorowi skądś to zdanie się wzięło, chociaż też literatury przedmiotu niestety nie podaje.



Z góry przepraszam za stylistykę. Mam kolejna noc urwaną z rzędu- praca+ smarowanie mojego najmłodszego z ospą.

Nie odpowiadam za to co wrzuca Dzionka do netu. Mogę napisać tylko jak ja to widzę. Rzuciłam okiem na stronę Pana Mizerskiego, który te słowa napisał. Całokształt jest super dlatego, że jest tam wiele informacji prawdziwych i  fundacja prowadzi fantastyczna działalność propagującą wiedzę na temat ADHD i na pewno wiele dobrego uczyniła. Natomiast nic na szybko na temat samego  Pana Prezesa Mizerskiego nic w wujciu guglu nie znalazłam, żadnego stopnia naukowego, nic co określiłoby na 100% rzetelność jego wiedzy na temat. Pan bez dwóch zdań ma dobre intencje, ale osoba,   która ma rzetelna wiedzę w zakresie autyzmu nie powinna napisać, ze ADHD jest odmianą autyzmu.
Jeżeli mówimy juz o odmianach, może lepiej rodzajach autyzmu to sa to min  autyzm wczesnodzieciecy ( Zespół Kannera), Zespół Aspergera ,autyzm atypowy itd. Przy diagnozie potencjalnego autysty wymagana jest min. dokładna diagnoza różnicowa np. z ADHD, a także innymi jednostkami chorobowymi, które nie mieszczą sie w spektrum autyzmu.

Podsumowując Pan , który napisał to zdanie popełnił błąd i powinno sie zgłosić  to Panu Mizerskiemu.

To z mojej strony nie wiem co Dzionka na to ?
"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 30 marca 2016 o 22:49

No jakie? Jak zaczęłaś to dokończ.

[quote=demon]Teraz juz konsekwentnie na razie i pa.

Aha, no tak. Czyli ja na swoje pytanie powyżej już nie uzyskam odpowiedzi. Właściwie czy uzyskałam odpowiedź na jakiekolwiek z zadanych pytań (to już nie tylko do demon skierowane)? Ja się starałam odpowiadać na każde jedno... Gdzie ten wzajemny szacunek między rozmówcami?

[/quote]

Ascaia w ramach wzajemnego szacunku między rozmówcami odpowiem, że odpowiadam choć szczerze nie jestem już w stanie po raz kolejny cytować i cytować.

Ile razy mogę pisać podpierając się cytatami, że napisałaś  1+1 =3, a w następnym poście 1+2 =3, a w trzecim poście, starasz sie udowodnić,ze w jednym i w drugim pisałaś to samo.
Jakie wnioski ? W tej chwili jestem zbyt zmęczona, aby ubrać to w takie słowa, abyś przypadkiem nie poczuła sie urażona. Nie dlatego, ze chce Cie obrazić, ale obawiam sie ,ze moje wnioski gdybym zupełnie przypadkiem użyła nieodpowiedniego choćby jednego  słowa ponownie rozpętałyby kolejna przepychankę.



A rozmowy o klapsach, biciu, przemocy, znęcaniu się, autyzmie, Aspergerze i ADHD rzeczywiście nie ma co kontynuować.
Każdy ma prawo do własnych poglądów.


O ile z bólem serca muszę sie zgodzić, że o  klapsach, biciu, przemocy, znęcaniu się każdy ma prawo do własnych poglądów.  O tyle w sprawie  Aspergera, autyzmu i ADHD już nie.
To jest konkretna wiedza i nad tym nie ma co deliberować.



No przecież Ci nie udowodnię, że jakieś 10 lat temu takie rozmowy na zajęciach były prowadzone.


Tyle, że ja nie prowadzę dyskusji z kominiarzem tylko z czynnym pedagogiem, który swoją wiedzę powinien aktualizować.

Julie dziękuje za Tymka, to miłe coś takiego przeczytać.

Twój sposób wypowiadania się odbieram tak, jak napisałam: w moim odczuciu osoby o innych poglądach traktujesz z wyższością i pogardą. 



trusia myślę, że jednak zle odbierasz moją osobę. Jest naprawdę sporo osób  na tym forum, które maja diametralnie różne zdanie od mojego  w jakimś tam  temacie i darze je ogromnym szacunkiem.  Takim przykładem może byc Liliana, z którą mam kompletnie różną wizje postrzegania szczepień czy Bobek, z którą chyba nie zgadzamy się w prawie żadnym temacie. Tyle, ze w ich wypadku logika  ich wypowiedzi zmusza mnie do refleksji, a nie stałego i uporczywego udowodnianie, ze nawet u wujka gugla 1+1= 2.
"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 30 marca 2016 o 18:42
„tak cię widzą, jak piszesz, a nie jak siebie widzisz”.

No właśnie trusia.

Dlaczego piszesz- okrzykniętej. Już Julie przypomniała co napisała, a od siebie dodam, ze tylko  jedna osoba, a nie tłum. Pisała bez podkreśleń, wykrzykników, pogrubienia, wiec w jakim sensie okrzykniętej? Czyżbyś była uszczypliwa i z premedytacja wyolbrzymiała ?
Dlaczego piszesz- wypowiedzi  osoby  napęczniałe przeświadczeniem o własnej wyższość ? Czy to aby nie bezpodstawna złośliwość z Twojej strony ?
Przecież publicznie przyznałam na końskim forum, że na koniach sie nie znam chociaż mam, jeżdżę  nie od wczoraj.  To znaczy, ze moim zdaniem nie posiadam w tym temacie takiej wiedzy by móc nią obdarzać czytelników w eterze, a nie nie wiem co to koń ?  Masz jakąś  wewnętrzną potrzebę, aby wypisała jeszcze kilka rzeczy w których jestem słaba ? Wtedy dopiero mogę napisać w czym jestem dobra ? Czy w ogóle nie powinnam tego pisać bo bo to takie, no właśnie nie wiem jakie.
Jaki ton mojego  przekazu zadowoliłby Ciebie jeżeli posiadam  wiedzę w jakimś temacie, abyś nie  musiała sugerować mojego wywyższania się ?
Czy ja rzucałam w całej dyskusji takimi przecinkami i takim tonem jak np nerechta. ? Czyżby to była wybiórcza negatywna ocena z Twojej strony ?

I tak mogłabym analizować każde zdanie w Twoim poście.
Także wiesz bez żadnej złośliwości, ale  spokojnie możesz skierować treść swojego posta także i w swoim kierunku. Przyznaje, uszczypliwości z mojej strony w kierunku Ascai mogły otoczyc zbyt gęstą mgła treść, którą chciałam jej przekazać. No ale przecież przyznałam się bez bicia ze to taka moja słabość, której katalizatorem jest rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji.
Z drugiej strony chyba bez przesady patrząc przez pryzmat rozmów na forum. Nie analizowałam wysokiego IQ  Ascai o którym sama napomknęła kilka stron wcześniej i  nie sugerowałam prawdopodobieństwa podmiany testów.  Trzymałam się głównego tematu. Problem jest w tym, że nie odpuściłam i nie machnęłam ręką tylko starałam się udowodnić, że nie ma racji ?. Bo jej nie ma, a szczerze mówiąc jako pedagog, który być może będzie pracował z dziećmi z dysfunkcjami powinien wiedzieć co to autyzm, a co to ADHD i " czym się to je".

Ascaia teraz juz bez złośliwości.


Przecież właśnie o tym napisałam - oczywiście, że Asperger mieści się w spectrum autyzmu. Ale są też poglądy, że podobnie jest z ADHD... No co ja Ci poradzę, że ktoś taką teorię wysnuł? Mówiono nam o tym na studiach, wtedy czytałam dodatkowe opracowania, bo temat mnie interesował. Nasza wykładowczyni pracowała z dziećmi autystycznymi. Dodatkowo znajoma moich rodziców była w owym czasie prezesem (?) vice-prezesem lubelskiego stowarzyszenia. I takie rozmowy były. Czy to moja wina? Do mnie ten pogląd przemawia.



Nie Ascaia, nie  napisałaś, że Asperger mieści sie w spektrum autyzmu tylko że   ADHD mieści sie w spektrum autyzmu.

Ok, przyznaję się użyłam skrótu myślowego.
Uznaję istnienie ADHD. Jestem skłonna do poglądów, że jest to "odmiana" lub jak to woli mieści się w spectrum autyzmu. Diagnozowanie ADHD jest nadużywane. 


Tu nie ma nic do rzeczy  skrót myślowy, mylisz ze sobą dwie jednostki chorobowe.

Nie Ascaia ,nie ma poglądów, że podobnie jest z ADHD. ADHD może być  czynnikiem wtórnym w spektrum autyzmu. O czym zdążyła Ci już napisać  innymi słowami jujkasek- Objawy związane z ADHD mogą współwystępować ze spektrum autyzmu.
Nikt zatem nie mógł takiej teorii wysnuć i nie mógł Ci tego przekazać na zajęciach, a przynajmniej mam taką nadzieje.

Pytasz czy to Twoja wina, że takie informacje usłyszałaś. Nie wiem. Twoją winą jest rozpowszechnianie ich . A jak parę osób Ci tłumaczy np Pani psycholog, która pisała w tym temacie magisterkę, ja podpieram się wiedzą o o zapisie EEG, żebyś zrozumiała, ze może jednak istnieje prawdopodobieństwo, że inna osoba posiada nieco większą wiedzę na dany temat to działa to na Ciebie jak płachta na byka.

Jakie wnioski można z tego wyciągnąć ?

Teraz juz konsekwentnie na razie i pa.
"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 30 marca 2016 o 10:27
Wiem, że powinnam być konsekwentna i już sie nie odzywać jak to napisałam kilka godzin wcześniej  😡, ale jak to pominąć milczeniem.



Uznaję istnienie ADHD. Jestem skłonna do poglądów, że jest to "odmiana" lub jak to woli mieści się w spectrum autyzmu. Diagnozowanie ADHD jest nadużywane.



Dziecko drogie to Zespół Aspergera mieści się w spektrum autyzmu.
"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 30 marca 2016 o 00:00
No akurat  co do fryzury to etap golenia sie na łyso  co prawda częściowo mamy już za sobą. Aktualnie  jest na etapie zapuszczania długich włosów  😎.
Wolałam na łyso, włosy nie wchodziły mu do oczu.
"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 29 marca 2016 o 23:31
Ascaia doskonale rozumiem Twoje teraźniejsze zachowanie, mam przeciez dzieci.
Zapętliłaś  sie i teraz będziesz bronić sie, robiąc z siebie uciśnioną. Gdybyś była dzieckiem to bym Cie teraz mocno przytuliła ( dziecko ma prawo do pogubienia się i wtedy trzeba dać mu wsparcie niezależnie od tego jakie targają rodzicem emocje), ale, ale  jesteś osobą dorosłą i musisz brać odpowiedzialność za słowa, które wysyłasz w eter.
Jeżeli pedagog pisze taką bzdurę jak obalenie ADHD to uwierz mi, że moje złośliwości były bardzo delikatne.  Nie masz żadnej konkretnej wiedzy na ten temat jeżeli piszesz takie rzeczy. Dlaczego tak uważam. Bo nie mogę powiedzieć, ze znam sie na wszystkim. Nie znam się na koniach, chociaż konia posiadam i jeżdżę. Nie znam sie na psach chociaż przewinęło się ich wiele w moim życiu. Nie znam się na samochodach choć takowy posiadam jak i prawo jazdy od ponad 20 lat i mogłabym tak wymieniać w nieskończoność.
Ale na kilku rzeczach sie znam. Na architekturze bo to mój zawód, myślę, że powoli zaczynam też ogarniać psychikę dziecka i powoli potrafię podchodzić do tematu dzieci  obiektywnie no i pech chciał, że  od jakiegoś czasu wałkuje temat dysfunkcji mózgu  min  pod katem autyzmu,  ADHD……  bynajmniej nie grzebiąc w internecie.

No i mam taką słabość, ze staje się uszczypliwa dla osób, które nie maja wiedzy w jakimś temacie, ale swoje poglądy obwieszczają światu jakby co najmniej habilitacje na tym zrobiły. Po prostu  taką głupotę uważam już  za bardzo szkodliwą.
Zważ, ze dopóki po prostu głosiłaś swoje podejście do klapsowego tematu, choć sie z nim nie zgadzałam to niestety  musiałam pogodzić się z tym, że masz prawo do jego wygłaszania i normalnie wymieniałam poglądy. Natomiast kiedy zaczęłaś pisać głupoty, które mogą kogoś wprowadzić w błąd stałam sie uszczypliwa.




edit./ jak mój małż po raz kolejny pomyli seler z porem i przyniesie ze sklepu nie to co chciałam, to teraz mu już przywalę. Wszak tyle razy tłumaczyłam dziadowi...  😁


Dobre  😂


Julie miłe to co napisałaś, ale ja jestem dopiero na początku tej drogi  😉.

A i na razie. Zasiedziałam sie na re-volcie.
"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 29 marca 2016 o 21:51


Co do ADHD... tu też mam swoje zdanie, jak niektórzy naukowcy, lekarze i pedagodzy... Są choroby, którego podłożem są zmiany na poziomie układu nerwowego, a które decydują o umiejętnościach społecznych - zespół Aspergera, autyzm. ADHD... ciągle w mojej opinii jest za mało udokumentowane.  


No właśnie tu też masz swoje zdanie oparte na ? Wikipedii ?

Przecież Ci napisałam, że przy ADHD w zapisie Elektroencefalografu, który  ocenia  bioelektryczną czynności mózgu fale theta maja sporo zawyżoną amplitudę.

Jaśniej- znacznie podwyższona amplituda fal theta  w płatach czołowych,  świadczy o zaburzeniach stanu czynnościowego ośrodkowego układu nerwowego.

Jeszce jaśniej-  podwyższone parametry fal o których mowa ( a " płyną one z mózgu, a nie z serduszka) często rozpoznawane sa u dzieci z ADHD i związane są z nieprawidłowościami  pracy mózgu.


"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 29 marca 2016 o 21:04
Tak  🙄, ja też już kończę tą dyskusje Ascaia  😉

Wnioski- smutne jak szeroki  i trudny musi być to problem jeżeli normalna dziewczyna nie rozumie, że klapsy czyli przemoc fizyczna jest zła. Jak w takim razie dotrzeć do patologii ?
Nie rozumiesz prostego przekazu bo :

Demon, skoro argumentacja moja czy Murat-Gazon nie ma dla Ciebie znaczenia to po co nas o cokolwiek pytasz i ciągniesz temat?



Nie akceptuje argumentu- ostateczny klaps, rzadki klaps….  jako środek wychowawczy,  a nie nie ma znaczenia Wasza argumentacja.
Przyjmuję ją do wiadomości natomiast nie akceptuje.

Nie rozumiesz prostego przekazu bo :



[quote author=demon link=topic=95120.msg2520102#msg2520102 date=1459261386]
Ascaia błagam nie o tym rozmawiamy. Nie podciągaj tego pod jednorazowego klapsa. Przecież jak moje dziecko biega z nożyczkami to mu je odbieram, tłumacze, uprzedzam, że nie chce mu zrobić krzywdy i delikatnie kłuje nadal tłumacząc, że biegając z nimi będzie bolało dużo bardziej.

To o czym rozmawiamy? Do "czego" mam nie podciągać klapsa? Spytałaś jaka jest moja motywacja użycia bodźca fizycznego, był przykład sytuacji kuchennej - odpowiedziałam jak to widzę i Tobie się to nie podoba, więc piszesz "nie o tym rozmawiamy"?

[/quote]

No nie wiem jak miałabym to napisać, żebyś zrozumiała, ze to nie najlepszy przykład z Twojej strony i czymś innym jest ostrzeżenie ze strony rodzica  przy zagrożeniu  niż powszechnie  rozumiany klaps.

Nie rozumiesz bo :


I tak, masz rację, powodów może być wiele (ADHD zostało obalone, to tak na marginesie). Ale przecież tutaj rozmawiamy o jakiś ogólnych faktach. Nie zaczynaj używać argumentów w stylu "a w Afryce dzieci głodują".



Piszę o rzeczach bardzo powszechnych w naszym świecie, a Ty wyskakujesz z Afryką.

Tak na marginesie ADHD nie zostało obalone i może być trudne do rozpoznania dla rodzica czy pedagoga, ponieważ jest powszechnie utożsamiane z agresją. Sprawia takiemu dziecku potworny dyskomfort w normalnym funkcjonowaniu w społeczeństwie nawet jeżeli jest zupełnie pozbawione agresji.Takie dziecko  ma problemy z koncentracją, a co za tym idzie kłopoty w swobodnym  uczestniczeniu  na lekcji, w domu, odrabianiu prac domowych. Co więcej jest to dysfunkcja mózgu, którą można i należy leczyć choćby przy pomocy EEG biofeedbacku. W trakcie treningu obniża sie niepożądane fale theta, charakterystyczne u dzieci z ADHD, a  często podwyższa fale SMR, które są falami o najniższej amplitudzie fal Beta i odpowiadają min za koncentracje.




Czego oczekujesz?


Oczekiwałam konkretnych, uzasadnionych racjonalnie argumentów, ponieważ  problem jest dosyć poważny, a nie histerii z powodu przedłużającej  sie dyskusji.


Już pytałam o to - mam paść na kolana i wyznać winę? Nie zmienię poglądów ze względu na Ciebie.
Piszesz do mnie "będziesz się tłumaczyć do upadłego". Przecież to Ty mi zadajesz pytania i żądasz! odpowiedzi. Jak nie odpowiedziałam bo nie miałam czasu albo przegapiłam w natłoku postów to od razu były aluzje do mojego poziomu inteligencji i sugerowanie, że unikam. Ale jak odpowiadam to "tłumaczę się do upadłego". Wiesz czego chcesz w takim razie? Możesz się zdecydować? Czy to ma być wymiana postów na zasadzie "chcesz uderzyć - kij się zawsze znajdzie"...


Masz problem z trzymaniem emocji na wodzy. Także ja bym sie na Twoim miejscu zastanowiła nad tym jednorazowym klapsem. Uwierz mi na słowo dziecko potrafi zirytować dużo bardziej. 

Julie, a dlaczego teraz Watrusia, Dramuta nie są "wzywane na dywanik" przez demon i jujkasek? Nie wiem.



Dlatego, dlatego, że jak starałam sie czytać Dramute to mnie  🤔 zatykało i to jest chyba ponad moje siły coś Dramucie odpisać  😉, a Wiatrusi nie zdążyłam przeczytać.
"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 29 marca 2016 o 15:23
[quote author=Murat-Gazon link=topic=95120.msg2519933#msg2519933 date=1459248021]
demon, ale zauważ, że cała rozmowa dotyczy klapsów jako ostateczności.
[/quote]

Murat- Gazon zauważam, ale dla mnie nie ma znaczenia czy jest to ostateczność czy codzienność  w wychowaniu dziecka. Nadal tego nie akceptuje.


Co do pytania o banie się klapsa. W przykładzie o kuchence nie ma się bać klapsa, bo klapsa nie dostało, tylko pstryczka po palcach, który ma mu dać większą świadomość czym może być ból.  



Ascaia błagam nie o tym rozmawiamy. Nie podciągaj tego pod jednorazowego klapsa. Przecież jak moje dziecko biega z nożyczkami to mu je odbieram, tłumacze, uprzedzam, że nie chce mu zrobić krzywdy i delikatnie kłuje nadal tłumacząc, że biegając z nimi będzie bolało dużo bardziej.


czy sformułanie "ewentualne" "nie wkluczam" "w ostateczności" nic wam nie mówią? Nic Tobie demon to nie mówi o tym gdzie w procesie wychowania, gdzie w kontaktach z dzieckiem szereguję użycie takiej formy?
Odpowiedz mi - czy myślisz, że ja mam zamiar na każdy tzw. problem z dzieckiem go szturchać, uderzać, szczypać, itd? Czy myślisz, że nie mam zamiaru mu świata tłumaczyć, rozmawiać z nim?


Mówią, wyjaśniłam to już pisząc do Murat- Gazon.
Domyślam się, że będziesz tłumaczyć do upadłego, ale bierzesz pod uwagę kare fizyczną jako ostateczność. Tego nadal nie akceptuje, że Ty taki element wychowawczy świadomie akceptujesz.

Ja nie napisałam, że mi nie mieści się w głowie, że taka sytuacja się wydarzy. Nawet najwspanialsze matce, zrównoważonej wyedukowanej może  pojawić sie jednorazowy moment kryzysu kiedy nie poradzi sobie z emocjami i użyje przemocy- jednorazowego klapsa. Przecież może mieć gigantyczną migrenę, kilkoro szalejących dzieciaków, których zabawa jest dla nich w tym momencie zagrożeniem. Elementy zewnętrzne i wewnętrzne mogą doprowadzić do tego ,ze puszcza jej nerwy i wymierzy tego klapa.
Nie jesteśmy robotami, które to zawsze i w każdej sytuacji radzą sobie z emocjami.

Tyle, że taka matka wie, że źle zrobiła, ze nie jest to metoda ( nawet ostateczna) na rozwiązanie problemu. To co mnie najbardziej zaskakuje to to, że można bez emocji takiego klapsa wymierzyć wiedząc, że sprawi to ból najbliższej istocie. Ból może byc tez rozpatrywany w sferze psychicznej. Nawet lekki klaps odbiera godność.

Naboo, jasne, że takie jest założenie. Może to być nawet też takie przytrzymanie jak przytulenie. Ale widziałam nie raz dzieci z bardzo dużą agresją i autoagresją i NA PEWNO tym jak bardzo się szarpały sprawiały sobie ból.
Oczywiście tu jest kwestia jak to dziecko było wychowywane wcześniej. Może jemu rzeczywiście nic wcześniej nie tłumaczono.



A może wychowanie tych dzieci nie miało wpływu na ich zachowanie. Może są to dzieci z dysfunkcjami np ADHD, ADD, autyzm,  częściowa utrata słuchu, padaczka…….
Może te dysfunkcje sa bardzo głębokie, ale bardzo trudne do zdiagnozowania ( zobaczenia przez rodzica, który nie ma w tym kierunku odpowiedniego wykształcenia).
"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 29 marca 2016 o 11:35
[quote author=Ascaia link=topic=95120.msg2519746#msg2519746 date=1459202235]
wolę dać pstryczka po paluszka


smyranie po paluszkach raczej da niewiele.

Ascaia, bicie malutkiego dziecka po rączkach jest MEGA błędem.

To weźcie się w końcu zdecydujcie...

[/quote]

Ależ Ascaia ja jestem zdecydowana, nie gram w żadnej drużynie i nie biorę odpowiedzialności za czyjeś słowa nawet jeżeli z całością przekazu tej osoby się zgadzam.



Taka wymiana postów naprawdę nie ma sensu.
Wybiórcze czytanie, pomijanie pytań drugiej strony, odpływanie w nadinterpretacje...

To nie jest rozmowa tylko polowanie na czarownice. I to nie za czyny, a za poglądy. Zdążyłyście oskarżyć, osądzić i wydać wyrok.
"Oskarżona jest winna, dowód się zawsze znajdzie".
Co tym chcecie osiągnąć? Mam paść na kolana i błagać o wybaczenie?



Jeżeli to także do mnie to wydaje mi się, że nigdzie nie odpływam i moje  analizy Twoich wypowiedzi  sa dosyć zwięzłe.

Jeżeli to nie było skierowane do mnie to dlaczego wpadasz w ton o polowaniu na czarownice, a nie odpowiadasz na moje posty np



Ad 1.  Aha, czyli nie musi zrozumieć, ma sie jedynie bać następnego klapsa ? Czyli jak będzie pewne, że nie możesz go  sprawdzić to zrobi to ponownie.



Tak to widzisz czy może inaczej?  Dla mnie to bardzo ważna kwestią , a ją  pominęłaś i zajęłaś się czarownicami. Ważna dlatego, że to czy dziecko za młodu zrozumie przekaz, a nie tylko przyjmie do wiadomości  co wynika z

Ad1. Nie ma emocji, jest neutralny. Tak nie jest przekazem na poziomie psychicznym. Jest bodźcem fizycznym jak wspomniałam.

,
będzie miało w przyszłości przekład na jego zachowanie. Mogę sie  np. spodziewać, ze dziecko, które zrozumiało dlaczego kota męczyć nie można, kota nie będzie męczyć.
Dlatego, że to rozumie, a nie boi sie kary.




Pewnie nie ma jakiejś jednej, skutecznej metody, ale może są jakieś wytyczne postępowania?  👀


Julie, chciałam zapytać.
Napisałaś, że jesteś przeciwniczką jakichkolwiek kar. A co z nakazami i zakazami w takim razie?


Dużo może wyjaśnić w tej kwestii lektura Alfie Kohn’a „Wychowanie bez nagród i kar.
"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 28 marca 2016 o 23:20
Ascaia i na golasa tez łazisz bo przyrównujesz. Więc ?

Ad 1.  Aha, czyli nie musi zrozumieć, ma sie jedynie bać następnego klapsa ? Czyli jak będzie pewne, że nie możesz go  sprawdzić to zrobi to ponownie.
Ad 2.  Większość ludzi, których znam bezpośrednio rozumie co mam na myśli, rozróżnia pojedyńczego klapsa od fizycznej przemocy.


Być może stąd, ze ja uważam karę fizyczną i przemoc fizyczną za jedno i to samo.

Co do przykładu młodszego dziecka no to wychodzi jednak Twój rzadki kontakt z dziećmi .
W takim wypadku masz dwa wyjścia bo smyranie po paluszkach raczej da niewiele. Albo dajesz konkret klapa, żeby sie bało następnego klapa, a nie ognia, albo tłumaczysz do skutku i pilnujesz. Nikt na podłodze nie gotuje.
szczepienia
autor: demon dnia 28 marca 2016 o 22:53
Nie
"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 28 marca 2016 o 22:35
desire, ale ja nie przyrównuje zwierząt do ludzi, co do reszty to hmmm, przepraszam szkoda mi czasu.

Ascaia zacznę od końca. Owszem udzielałaś mi odpowiedzi, które nie były oczywistymi odpowiedziami na moje pytania ( na tej stronie). Dlatego też pokusiłam się o uszczypliwość i wypunktowanie moich pytań.

Ad 1. Staram sie sobie wyobrazić ta sytuacje. Czyli 100 razy upominasz dziecko, wyjaśniasz mu, a jak nadal nie rozumie to uprzedzasz go,ze dostanie klapsa. Klaps jest pozbawiony negatywnych emocji czyli ma emocje neutralne (zero przekazu dla dziecka) lub emocje pozytywne ( sprzeczny przekaz dla dziecka).

Ad 2. Klaps rozumiem nie sprawia dyskomfortu na poziomie odczuwania zmysłem dotyku ? Jak często powtarzany klaps ( codziennie, raz w miesiącu, raz w roku) staje sie biciem? Czy jak wymierzymy jednorazowego klapsa 5 x w ciągu jednego dnia (niekoniecznie silnego) to już będzie bicie ?

Ad 3. Jak rozgraniczyć co jest ważne, a co nie w nauce ważnych spraw? Dla jednego będzie to znęcanie sie nad zwierzętami, a dla drugiego już nie podanie ojcu zupy do stołu.
        Powinno sie spisać jakiś regulamin ?
"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 28 marca 2016 o 21:57
Ascaia, ale mnie nie interesuje to co pisze kilka osób od kilku tygodni i tylko wstęp Murat-Gazon.
Ciągnę tematu nie dlatego  bo mi się nudzi czy nie poznęcałam się dzisiaj nad swoimi dziećmi i muszę teraz spuścić trochę pary i padło na Ciebie.  😉
  Napisałaś, że klaps nie posiada w sobie elementu agresji i może być ( nawet jak twierdzisz ostatecznym środkiem) elementem wychowawczym, a ja  uważam, ze to bardzo szkodliwa teoria i nie czuje się dobrze jak jest rozpowszechniana. Reaguje tak samo jak zareagowałabym gdybym spotkała na ulicy matkę, która właśnie dała klapsa swojemu dziecku.
Powtarzasz, cytujesz nie udzielając jednocześnie odpowiedzi. Proszę wytłumacz mi:
1.Jak klaps może nie posiadać w sobie elementu agresji ?
2.Czym różni się kara fizyczna od bicia i od klapsa ?
3. Jak cel wychowawczy  ma klaps ?
Irytuje Cię sugerowanie braku inteligencji. To odpowiedz mi proszę na moje pytania, a nie dookoła, na okrętkę , trochę w temacie ale bez jasnej odpowiedzi. Te pytania są bardzo proste.
"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 28 marca 2016 o 21:12
Ascaia nie przesadzaj z tą "mowa nienawiści ".  😉

Mi akurat chodzi o jedną kwestie, którą poruszyłaś, a która interesuje mnie od wielu lat.
Przyznaje się, być może się pomyliłam i nie jest to brak logiki w dedukcji z Twojej strony tylko naprawdę wierzysz w to, że pojedynczy klaps nie posiada w sobie elementu agresji i nie wiążesz tego z przemocą fizyczną. Dla mnie jest to nie do pojęcia, a że taką teorią kieruje się dosyć sporą cześć naszego społeczeństwa, więc może będziesz miała chwilę czasu i będziesz tak uprzejma i mi wyjaśnisz jak Ty to widzisz. Tylko nie chodzi mi o jeden przykład jakiejś tam mamy i nagrania którego  nie możemy zobaczyć.
Chodzi mi o czystą teorie. I może jeszcze co taki klaps ma na celu  w wychowaniu dziecka ?
"Nie ogarniam jak..."
autor: demon dnia 28 marca 2016 o 19:41
Ascaia może problem jest w tym, że nie rozumiesz podstaw swoich własnych dedukcji, dlatego nie rozumiesz dlaczego nie rozumiesz.
Jeżeli w jednym poście umieściłaś dwie sprzeczne ze sobą sprawy i połączyłaś je w jedna Twoim zdaniem dobrze funkcjonująca idee to możesz mieć problem ze zrozumieniem co dziewczyny do Ciebie piszą.

Większość ludzi, których znam bezpośrednio rozumie co mam na myśli, rozróżnia pojedyńczego klapsa od fizycznej przemocy. Ale to mają być rozsądne wymagania, konkret, ale bez elementu agresji



Nie ma czegoś takiego jak pojedynczy klaps bez agresji. Jeszcze nie udało mi się poznać rodzica, który z maślanymi oczami wymierza swojemu dziecku klapsa.
Klaps = agresja. Może  to być chwilowa słabość, w momentach kryzysu, wyjątkowego zmęczenia odczuwanego przez rodzica, sporadyczna, ale od  momentu  zamachu ręką do chwili uderzenie ( nie ma żadnego znaczenia siła uderzenia) to jest agresja. Innymi słowy to przemoc fizyczna.

Trzeba postępować tak, by samemu być przykładem.





Dla mnie to zdanie to  kuriozum do kwadratu w całym tym poście jeżeli mielibyśmy to wiązać ze znęcaniem się nad zwierzętami.
Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym
autor: demon dnia 21 marca 2016 o 21:23
aszhar wielkie dzięki jeszcze raz  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek:
Jestem jak na razie absolutnie zachwycona pianką Poxclin. Iwka wysypało konkretnie, a pianka działa cuda.

galantova dzięki za radę nie doczytałam wcześniej.

Dzionka, a może to nie kryzys laktacyjny, tylko Sarka ma skok i potrzebuje więcej mleka niz zazwyczaj. Twoje piersi sa w szoku  😉 i jeszcze nie wyrabiają z odpowiednią produkcja. Sarka daje im dobry sygnał, produkujcie więcej bo tego potrzebuje by się rozwijać.

Kącik WEGE DZIECI oraz matek/ciężarówek myślących "alternatywnie" :-)
autor: demon dnia 20 marca 2016 o 13:18

nerechta oczywiście, ze mogłabyś. Jesteś przecież wolną osobą, kwestia tylko tego czy to miałoby sens.

Rozumiem, ze brakowało Ci w moim pierwszym poście podkreślenia, ze bla bla bla, ale i tak wszystko trzeba wyważyć i odnieść do konkretnej sprawy, dziecka, sytuacji, itd.
Tyle, że ja nie stałam na środku Marszałkowskiej głosząc swoje spostrzeżenia, każdej przypadkowej osobie tylko pisałam do mam re-voltovych, które uważam za osoby myślące. Dlatego nie czułam szczególnej potrzeby "pogrubienia" oczywistości.

Nie chce prowadzić z Tobą sporu  😉. Ponieważ uważam Cię za osobę mądrą i otwartą pozwoliłam sobie na odrobinę złośliwości  😉  :kwiatek: , a z drugiej strony poczułam sie potraktowana przez Ciebie:


Rozumiem, ze jestes teraz zafascynowana i "hurra" ale tak jak ze wszystkim, nie ma jednej odpowiedzi na jakies zagadnienie.


jak rozentuzjazmowaną mamuśka, która coś tam liznęła w internecie i wyciąga z tego daleko idące wnioski  😉.

A wyciągam wnioski od wielu lat odkąd posiadam dzieci z czystego doświadczenia, kursów czy literatury. Natomiast do tej pory były to wnioski poparte doświadczeniami i oparte na intuicji. Teraz zdobyłam wiedzę, która uzupełniła to od strony czysto naukowej.

I tyle  😉.
Kącik WEGE DZIECI oraz matek/ciężarówek myślących "alternatywnie" :-)
autor: demon dnia 20 marca 2016 o 10:14
nerechta taka mała złośliwość, żarcik  😉

Mam wrażenie, że nie do końca zrozumiałaś to co chciałam przekazać.
I teraz czy należysz do ludzi, którzy z góry są sceptyczni, czy należysz do ludzi, którzy posiadają drobna dysfunkcje mózgu, która objawia sie tym,że tekst aby zrozumieć muszą czytać po kilka razy.
Ja osobiście tak miałam jak czytałam na studiach "Tako rzecze Zaratustra" Nietzschego, szczególnie jak czytałam późno wieczorem  😉.

Przecież użyłam słów  w tekście, które świadczą, ze piszę bardzo ogólnie :


Im więcej dajemy dziecku wsparcia, bliskości i zrozumienia tym jego mózg rozwija się lepiej - w dużym skrócie oczywiście 😉.


i nie zawsze jak dziecko mówi NIEEEEEEEEE !!!!! oznacza to,ze jest niegrzeczne.



Bardziej chodziło mi o zwrócenie uwagi na to, ze musimy baczniej obserwować nasze dzieci i dawać im dużo miłości fizycznej( przytulania, pocałunków) nawet jeżeli naszym zdaniem ich zachowanie jest absurdalne.  Oczywiście,ze to trzeba dobrze wyważyć, ale to będzie dużo  prostsze jak będziemy uważni i pełni miłości, wtedy dziecko odpowie nam zaufaniem, a to bardzo duży prezent, który otrzymamy- szczególnie w okresie burzy hormonów u naszej  młodzieży.
Pisałam bo zdarzyło mi sie przeczytać tu na re- volcie o odstawianiu do innego pokoju małego dziecka w chwilach jego kryzysu, a izolacja od najbliższej mu osoby jest największą karą jaka mogłoby go w takiej chwili spotkać. Nawet jak drzwi pozostają otwarte to nadal izolacja. Oczywiście to kompletnie inna sytuacja, gdy prosimy 10- latka, aby udał się do swojego pokoju, przemyślał swoje zachowanie, a potem jak opadną emocje możemy porozmawiać.

Może opisze przykład jednego z  dzieci z niezdiagnozowana padaczką.
Dziecko lat 9 zostało wysłane do psychologa z powodu swojej krnąbrności, lenistwa i chamstwa wobec nauczycieli. Na lekcjach objawiało sie to tym, że potrafił pokładać sie na ławce zasłaniając twarz ( no taki leń bezczelnie podsypiajacy  😉),a gdy nauczycielka prosiła go w takiej sytuacji do tablicy, aby pobudzić jego uwagę, on powoli podnosił głowę i tępym ( dla nauczycielki- bezczelnym) wzrokiem ja obdarzał i nie reagował na polecenia. Sytuacja powtarzała się wielokrotnie.
Co sie okazało. Mądry psycholog wysłał dziecko na EEG mózgu i została zdiagnozowana padaczka. Kiedy kładł sie na ławce miał właśnie atak padaczki, a zasłaniał sie rekami bo miał jednostronny paraliż twarzy i leciała mu ślina, jak wychodził z ataku był rozkojarzony, a nauczycielka myślała, ze patrzy na nią bezczelnym wzrokiem. Ponieważ chłopiec sam nie wiedział co się z nim dzieje podczas ataków i wstydził sie ślinienia przy klasie nie opowiedział o tym ani matce, ani nauczycielom.

Oczywiście nerechta, ze nie ma jednej słusznej odpowiedzi na jakies zagadnienie. Mi chodziło o to,że wiele aspektów sie w zyciu codziennym w wychowaniu dziecka pomija  😉.
Co do leniwych dzieci czy dorosłych ja bym tak szybko łatki leniwy nie przyklejała. Ktoś po prostu  może byc z natury obdarzony temperamentem flegmatycznym i tego ktoś kto posiada temperament choleryczny lub sangwinistycznym nie zrozumie. Nie zrozumie oczywiście jak nie chce zrozumieć. Łatwiej przykleić łatkę  😉.

Także wyważyć trzeba wszystko, ąle to wydawało mi się oczywiste  😉.
Kącik WEGE DZIECI oraz matek/ciężarówek myślących "alternatywnie" :-)
autor: demon dnia 19 marca 2016 o 21:15
Moze masz jakies materialy/literature/cos godnego uwagi? Interesujace z twoim Tymkiem, no i z padaczka tez.


Mam mnóstwo z samej neurologii i neurotechnologii jakieś 300 stron  😉, ale nie mogę ich udostępniać, w sensie publikować w necie ze względu na prawa autorskie.
W EEG INSTYTUT, tam chodzi Tymek na treningi biofeedback i mnie tak wkręcił temat, że zapisałam się na kurs. Rzadko osoba prywatna jest na takim kursie, przeważnie pracownicy poradni psychologicznych, instytucji gdzie chcą wprowadzić biofeedbeck np. u pilotów, itd..
Mega ciekawa sprawa. Pierwszego dnia nie wiedziałam co wykładowcy do mnie mówią  😉, ale później juz poszło. Na jesieni chce się zapisać na II stopień  🤔wirek:.

Godne uwagi było każde zdanie które tam usłyszałam także trudno tak tu to przekazać, ale dla Ciebie taka ciekawostka. Normalny człowiek pracuje na amplitudzie delta poniżej 20 uV. Fale te występują głównie ( przeważają) w śnie. I teraz  😉 u mnichów buddyjskich podczas medytacji ( czyli w czuwaniu) zanotowano  amplitudę 900 uV !!!!!!

Nieźle co  😜 No to idę medytować  😉
Kącik WEGE DZIECI oraz matek/ciężarówek myślących "alternatywnie" :-)
autor: demon dnia 19 marca 2016 o 17:41
Hej Dziewczyny.
Wpadam na chwilę podzielić się z Wami w skrócie swoimi spostrzeżeniami. Zakończyłam właśnie kurs I pierwszego stopnia EEGbiofeeedback. Miałam na nim egzaminy z neurologii i neurotechnologii, sporo tematów z psychologii i psychologii klinicznej. Oczywiście inni kursanci patrzyli na problemy pod katem swoich przyszłych pacjentów/ klientów. Czyli inne pytania miały dziewczyny od pilotów, inne z Akademii Wojskowej, a inne z poradni psychologiczno- pedagogicznej. Ja miałam pod kątem swoich dzieci  czyli raczej bez większych problemów emocjonalnych i  większych dysfunkcji  😉. Pomijam to, ze kurs daje mi uprawnienia do prowadzenia biofeedbacku nawet u ludzi  ze sporymi zaburzeniami neurologicznymi to chyba dla mnie osobiście największym sukcesem były wyciągnięte wnioski na temat pewnych prawidłowości w wychowywaniu dzieci.
I tak, powiedzmy, ze coraz częściej wychowuje sie dzieci w nurcie bliskości, poszanowaniu ich godności i zrozumienia ich problemów. Dla jednych to jest moda dla innych wewnętrzna potrzeba ( i to jest cudne  :kocham🙂, niemniej u jednych i drugich ( włacznie ze mną, a przynajmniej do zeszłego tygodnia) pewne rzeczy czy rozwiązania przyjmowane są  w większym lub mniejszym procencie -" na wiarę". Czyli nie zawsze absolutnie wszystko do końca  rozumieją np.  wszystkich wątków z Wychowanie bez kar i nagród, czy innych metody, ale wierzą, że osoby które ogólnie takie wychowanie promują, długo w temacie siedzą i napisały jeszcze wiele książek, które nam także " pasują"- NIE MYLĄ SIĘ.
Czasami kierujemy sie sercem i stosujemy rodzicielstwo bliskości w całym zakresie, ale rozum czy teściowa podpowiada nam, ze nie do końca to dobry kierunek, ze wychowamy rozpieszczone, egoistyczne  bachory.

NO WIĘC - NIE !!!!!

Im więcej dajemy dziecku wsparcia, bliskości i zrozumienia tym jego mózg rozwija się lepiej - w dużym skrócie oczywiście 😉.

Podam przykład dla lepszego zrozumienia  😉.

Mój Tymek ma problem po wstaniu rano z ogarnięciem się. Mogę mówić sto razy, że się spóźni i śniadanie już jest na stole, a on z błogą miną siedzi na łóżku i gapi się w dal.
Każdy poranek to dzień świstaka i oczywiście szlag mnie trafia co rano, no ale oczywiście nie krzyczę bo rodzicielstwo bliskości przecież   😉
I nie będę kręcić mu awantury przed samym pójściem do szkoły, ale. Ale w głowi przechodzą myśli jak on mnie olewa, jak sie leni. Otóż nie, on sie nie leni i mnie nie olewa to silniejsze od niego-  to drobna dysfunkcja.
Jego mózg powinien po długim czasie od wstania  pracować na falach beta 1, a moje dziecko jest w stanie pełnego relaksu bo jego mózg pracuje wtedy głównie na falach alfa.
W skrócie czuje sie jak na wakacjach jak w staje, a nie jest pobudzony do aktywnego działania.

Neurolodzy opowiadali nam o wielu przypadkach kiedy dzieci uważano za krnąbrne, leniwe i niegrzeczne, a po EEG mózgu okazywało się, ze mają niezdiagnozowaną padaczkę i w chwilach kiedy to niby zachowywały się krnąbrnie miały krótkie 2-3 sekundowe napady padaczki niewidoczne gołym okiem.

Także drogie mamy nie bójcie sie rodzicielstwa bliskości i nie zawsze jak dziecko mówi NIEEEEEEEEE !!!!! oznacza to,ze jest niegrzeczne.

A dodam, że cały kurs był wyłącznie prowadzony od strony naukowej  i poparty badaniami, także żadne czary mary w neurologii    😉.
Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym
autor: demon dnia 14 marca 2016 o 23:03
Dziękuje aszhar !!!!. Kupuje.
Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym
autor: demon dnia 14 marca 2016 o 19:34
Hej,
Macie pomysły na skuteczne maści, mazidła czy inne sposoby na krosty przy ospie  ?
Chyba sie u Iwa zaczyna.
Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym
autor: demon dnia 13 marca 2016 o 20:10
Dla mam, nie tylko pracujących  wink dobry film ( nie czepiać się gry aktorskiej  wink) .
Mi się zrobiło lżej na sercu.

Jak ona to robi?
dziś
21:35  TVP 1
Kącik WEGE DZIECI oraz matek/ciężarówek myślących "alternatywnie" :-)
autor: demon dnia 13 marca 2016 o 20:09
Dla mam, nie tylko pracujących  😉 dobry film ( nie czepiać się gry aktorskiej  😉) .
Mi się zrobiło lżej na sercu. Szczególnie w chwili, kiedy bohaterka tłumaczy, dlaczego nie może upomnieć niani za spóźnienie. Miałam taką samą sytuacje w domu  😉.

Jak ona to robi?
dziś
21:35 TVP 1