KOTY

Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
24 marca 2012 20:24
Fiesta, Taaa pobiegał i pewnie poszedłby w siną dal. Aż takiego kredytu zaufania koty u mnie nie mają. W takim wypadku wolałabym by kot do końca został kotem niewychodzącym i siedziałby w pokoju. Koty to tylko koty i nie wiadomo co im do głowy strzeli.
Jak dom na mazurach będzie nadawał się do mieszkania to pierwsze co zacznę robić wolierę. Poprzednia ucieczka mojej pierwszej kocicy nie była zbyt przyjemnym doświadczeniem. Nie chcę powtórki.
Hugo nie wychodzi na dwór i póki co nie będzie, więc o spacerach po górskich podworkach nie ma co marzyć. Jak pojedzie z nami to bedzie siedział w pokoju hotelowym. Większą część czasu sam bo my penwie będziemy poza hotelem. No ale jednak byłby z nami.
Wiem, że może i by się ptzyzwyczaił do podróży, nie wiem czy będzie musiał z nami częściej podróżować czy nie. Moi rodzice nie mogą go wziąć bo mają psa który na dzieńdobry by go zjadł. Teściowie teraz jadą z nami, w wakacje może i by pomogli jeśli będziemy gdzieś wyjeżdżać. Nie wiem, narazie muszę pomysleć co z nim zrobić teraz.
Chętnie bym go zostawiła ale on jest taki ciekawy świata, miziasty. Lubi się tulić i bawić. Jak zostanie sam to będzie mu pewnie źle. Gdyby to był tylko weekend to bym go zostawiła, ale to jest 5 dni. Muszę przemyśleć.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
24 marca 2012 20:35
Muffinka, A nie masz możliwości dać go do mieszkania tej kobitki ?
Notarialna, no przecież w szelkach,a  nie luzem po tym podwórku 🙂

Muffinka przemyśl na spokojnie 🙂 Nasze zdanie znasz.

Poniżej mój biały na spacerze po górskim podwórku 🙂
Notarialna nie, ona ma małe dziecko a poza tym też nie będzie jej niedziela, poniedziałek. Więc Hugo byłby sam w zupełnie nowym obcym miejscu. To chyba jeszcze gorzej niż jakby został sam u nas.
Nie wolno zapominac o starszym  😎

Muffinka dla kota najwiekszy stres to zmiana otoczenia, wiec najlepszym rozwiazaniem rzeczywiscie bedzie zostawienie go w domu z dystrybutorem wody i suchego. nie obedzie sie oczywiscie bez stresu, ale bedzie on o wiele mniejszy niz przy długiej podrozy.

a tak sie prezentuje skala stresu dla kota :
stres minimalny : kot w domu, z włascicielem
stres mały : kot w domu, bez własciciela, ze znanym mu opiekunem
stres sredni : w domu, bez własciciela, z nieznanym mu opiekunem
stres sredni :  kot w domu sam, bez własciciela ani opiekuna
stres mocny : nieznane miejsce ale z włascicielem
stres maksymalny : nieznane miejsce, bez własciciela

jezeli chodzi o głupie jasie w czasie podrozy, ja ze swoim kotem jechałam 10 godzin samochodem i wet mi zdecydowanie odradził srodki uspokajace, uwazał ze u kotow nie ma takiej potrzeby bo po ok 30 minutach jazdy kazdy kot sie uspokaja (u nas to trwało dłuzej, ale w koncu kot zasnał).
Kurczę, już mnie prawie Fiesta przekonała aby wziąć kota a teraz zdanie vesela mnie znów w drugą stronę przekonuje.
Cholercia, że też sobie rodzina mojego męża ten wyjazd wymyśliła.
zostaw kota w domu, popros sasiadke zeby przychodzila przez pare dni zanim wyjedziecie, niech daje kotu jesc, troche z nim posiedzi, kot sie oswoi. Tez kiedys zostawialam kota na weekend samego, nikt do niego nie przychodzil, musial przezyc. Kot sobie poradzi 🙂
Muffinka sama zdecyduj i posłuchaj co ci serce mówi.

Może przeginam, ale dla mnie kot jest jak dziecko i od samego początku nie myślałam, by go zostawiać w domu. Jest członkiem rodziny i jeździ z nami wszędzie.

Nie uważam też, by bardzo się stresował. Pierwsza podróż owszem, było miauczenie. Potem obwąchiwanie nowego miejsca. Ale teraz jest już spokój i nie stresuje go żadna podróż. Zasypia po 5 minutach od wyjazdu, a po dotarciu na miejsce docelowe, czy je zna, czy nie, po prostu ze spokojem obwąchuje nowe miejsce i każdy jego kąt. Po 5 minutach jest w stanie spokojnie zjeść i się napić. Nie ma problemu z załatwieniem innych potrzeb, a potem idzie spać. Więc gdzie tu stres??

A jak będzie zostawał w domu sam, za każdym razem, to bardziej odczuje brak człowieka.

Pytanie, kim dla kogo jest kot. Czy tylko kotem, który przecież poradzi sobie sam, czy członkiem rodziny, który przecież chce uczestniczyć w każdym wydarzeniu.

Po przyjeździe do Zakopanego, nie wyjdziecie od razu na szlak, prawda? Więc Hugo będzie miał czas, do dnia następnego by razem z wami oswoić się z nowym miejscem. Weźcie mu jakąś jego zabawkę lub kocyk i będzie dobrze.


Ja bym chętnie zabrała Twojego Huga do siebie na Święta, miałby opiekę 24 h na dobę, ale to byłoby dla niego bardzo stresujące - nowe miejsce, nowi ludzie, obce koty, podróż. No i pewnie byśmy się z mężem zakochali i byłby ból przy zwracaniu pociechy 🙂

Ada   harder. better. faster. stronger.
25 marca 2012 15:21
Fiesta, dzięki za odp.  :kwiatek: W takim razie zobaczę czy będzie chciał jeść czy nie 🙂
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
25 marca 2012 15:42
Czy ktoś tutaj siedzi w Niemczech? Potrzebuję info o cenach feliksa w saszetkach (najlepiej w 4pakach)
Bischa   TAFC Polska :)
25 marca 2012 16:02
Coś się schrzaniło 🤔 Jeszcze raz:
Muffinka to o czym teraz zdecydujesz będzie miało duży wpływ na kociaka w przyszłości. Możesz się teraz przemęczyć i znieść miauczenie Huga w aucie, ale dzięki temu przyzwyczaisz go do podróży i będzie mógł na każde wakacje jeździć z wami. Ignoruj jego miauczenie i po pewnym czasie przestanie.
Sama przekonałam się, że głaskanie, gdy kot miauczy podczas podróży lub wypuszczanie z transportera nie jest dobrym rozwiązaniem i nic nie pomaga. Lepiej jest raz porządnie zignorować i szybciej kociak przyzwyczaja się do sytuacji.
Ja teraz moje dwa koty bez problemu ładuję do auta i śpią grzecznie całą drogę. Jak mamy jechać ponad 6 h, to robimy przerwę i je wypuszczamy na rozprostowanie kości i siku

Kot przyzwyczajony do obecności człowieka, nie może nagle zostać na tak długo sam. Ja przynajmniej mam taką filozofię. Zapłakałby się. My jesteśmy jego stadem i chce być z nami jak najdłużej.


Zależy od kota, Twój będzie tak reagował, czyjś inny inaczej. Mojej Kitki, która swego czasu dużo z nami jeździła, nie dało się przyzwyczaić. Ignorowanie kota nic nie dawało. Do dziś nienawidzi podróży. Czy to na smyczy, czy w kontenerze mordę piłuje.

To samo jeśli chodzi o potrzeby kota co do miziania. Są koty kochające kontak z człowiekiem, ale i są niedotyklalskie.
Pytanie, kim dla kogo jest kot. Czy tylko kotem, który przecież poradzi sobie sam, czy członkiem rodziny, który przecież chce uczestniczyć w każdym wydarzeniu.

oho, zaraz sie okaze, że jezeli kot jest dla kogos członkiem rodziny, to bedzie go wozic ze soba wszedzie, a jak tylko zwierzeciem domowym, to go zostawia samego w domu na pastwe losu 😁

Wiesz Fiesta, wcale nie uwazam, ze przesadzasz mowiac, ze traktujesz swojego kota jak dziecko, bo ja de facto mam taki sam stosunek do swojego. i własnie dlatego, ze dobrobyt mojego kota jest dla mnie najwazniejszy, w zyciu bym sie nie zdecydowała wozic go ze soba wszedzie przy kazdej mojej krotkiej nieobecnosci. uwazam wiec, ze nie masz racji piszac, ze wszystko zalezy od stosunku jaki do kota mamy, ale od tego jaki kot ma charakter i upodobania. Twoj kot jest przyzwyczajony do podrozy i zmian otoczenia i bardzo Ci tego zazdroszcze, moj sie do tego nigdy nie przyzwyczaił i nie mam sumienia jej zmuszac do jazdy samochodem, jezeli jest inne wyjscie. nie kwestionuje tego, ze kot teskni, ale pisanie, ze kot chce uczestniczyc w kazdym wydarzeniu to w moim odczuciu lekka przesada 😉

w tym wszystkim nie chodzi o to, zeby poprawic sobie samopoczucie traktujac kota "jak członka rodziny", tylko o dokonanie wyboru, ktory bedzie najlepszy dla kota. a ze on nam nie powie czy woli jechac do Zakopanego zwiedzac Krupowki, czy zostac w domu z sasiadka, to własciciel musi podjac te decyzje za niego znajac swoje zwierze najlepiej.

i podpisuje sie pod tym, co napisała Bischa, kazdy kot jest inny, jedne nalezy ignorowac gdy miałczy, ja swojego musze głaskac bez przerwy, jednego kota nauczysz podrozowania i nawet bedzie mu sie to podobało, innego nie, tyle.
Moje koty tez sa dla mnie pelnoprawnymi czlonkami rodziny i z pierwsza kotka jezdzilam wszedzie bo ona to kochala, uwielbiala jazde samochodem, nowe miejsca. Teraz mam koty ktore nie nadaja sie do eskapad, szczesliwe i bezpieczne czuja sie tylko w domu, jazda samochodem  -do weta -to dla jednego z nich zlo konieczne, dla kolejnego tragedia a Savana w po kilku minutach jazdy po prostu siusia ze strachu po czym omdlewa - wiec nie ma mowy aby ryzykowac - ostatnio nie dojechalysmy do weta, na szczescie nie byla to wizyta z tych koniecznych, ale na przyszlosc - w razie czego (odpukac) - to  wet bedzie musial przyjechac do niej. Kocham kazdego z moich kotow i respektuje ich potrzeby i strachy.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
25 marca 2012 17:51
sanna, A nie myślałaś o wizytach wet w domu? U mnie dopłaca się niewielką sumę za dojazd do domu klienta, a dla kotów mniej stresu.
- ostatnio nie dojechalysmy do weta, na szczescie nie byla to wizyta z tych koniecznych, ale na przyszlosc - w razie czego (odpukac) - to  wet bedzie musial przyjechac do niej.


Tak jak napisalam wyzej :-) juz wetka przyjezdzala szczepic, aby nie stresowac jazda ..
Dworcika   Fantasmagoria
25 marca 2012 18:05
Mój kot nauczony jest zmian otoczenia, szybko je ogarnia i jest ok. O ile jestem obok, beze mnie trochę pomiałkuje i szuka (chociaż też stosunkowo szybko znajduje sobie jakieś miejsce). Kicia bezproblemowo jeździ pociągiem i autobusem, w samochodzie drze japę (chociaż jako mały kociak znosiła to lepiej). Kiedy wyjeżdżamy na dłużej niż 2-3 dni, to jedzie z nami. Krócej zostaje całkiem sama z zapasem jedzenia i picia, albo dodatkowo w towarzystwie naszego współlokatora (o ile ten akurat jest, a i to za tydzień sie zmieni, bo czeka nas przeprowadzka, gdzie zostaniemy sami).
Kicia nie wykazuje oznak jakiegoś wielkiego stresu. Czeka spokojnie na nasz powrót.
Gdybym widziała, że kot jakoś bardzo przeżywa podróże, albo po prostu jechałabym w miejsce, gdzie nocleg byłby w hotelu itp. to bym jej nie zabierała. Jedyną opcją wspólnej podróży  jest dla mnie spokój kota i nocleg w jakimś zaprzyjaźnionym miejscu 🙂
Ja nie wiem jak mój kot zniosłby podróż i zmianę miejsca bo jest u nas za krótko żeby to stwierdzić. Do weta jak jedziemy to starsznie drze się w transporterze a że jadę z nim sama to nie mogę go wyciągać i brać na ręce. Jak go brałam z jego poprzedniego miejsca to tylko na rękach się w miarę uspokajał ale chciał łazić po całym aucie a na to też teraz nie będę mogła mu pozwolić.
Mam dość wymagające dziecko w czasie jazdy i już mam stresa na samą myśl jak Filip przeżyje podróż (w tamtym roku jechaliśmy do Zakopca na noc, w tym chcemy już jechać normalnie i robić częste przystanki - więc sama podróż będzie trwała dłużej niż w normalnych warunkach. Co też może być dla kota męczące).
Ale Hugo jest bardzo towarzyski. Jakby był odludkiem to zostawiłabym go bez problemu. Teraz jednak myślę co będzie dla niego najlepsze. I nadal nie wiem. Muszę zagadać z sąsiadką czy mogłaby wpadać do niego w te dni gdy ona sama będzie w domu, na dłużej. Może nawet wziąć dziecko żeby się trochę z kotem pobawić. Martwią mnie tylko te dni kiedy ona sama wyjeżdża. Muszę to jeszcze przemyśleć.
Nie no jasne, że to zależy od kota. Nie pisałam tego, bo wydawało się to oczywiste. Kot moich rodziców nigdzie nie jeździ, bo od razu ma sraczkę. Zawsze zostaje sam i jest w porządku. Trochę się obraża, ale dzień, dwa i już jest ok.
Moje koty zostawać same nie lubią.

Sęk w tym, że Muffinka jeszcze nie wie, jak zareaguje Hugo. Nie miała okazji go zabrać na dłuższą wyprawę (przynajmniej tak wywnioskowałam, skoro ma tego typu rozterki 😉) edit: pisałyśmy jednocześnie 😉

Może się okazać, że Hugo szybko się dostosuje i polubi podróże. Jeśli jednak okazałoby się, że zarówno podróż do Zakopanego, jak i powrotna jest za bardzo stresująca, to następnym razem Muffinka po prostu zostawi Huga w domu.



Ale to tylko moja subiektywna opinia 🙂
cieciorka   kocioł bałkański
25 marca 2012 22:40
nicka`, świetne!
Muffinka, nie wiem, co bym zrobiła. zdarzało mi się zostawić koty na weekend, może nawet weekend z hakiem, ale nie czułam się z tym dobrze, wolałam załatwić zastępstwo. nawet jeśli, codziennie przychodziła sąsiadka i koty były dwa.
Znam koty, które podróżują i dobrze im z tym, chyba fajnie mieć takiego kota i im wcześniej się zacznie, tym łatwiej, ale z drugiej strony- najczęściej, jak się wyjeżdża, to w konkretnym celu- czy to wypoczynek, czy praca, a wiec nie po to, żeby zajmować się kotem.
Może ktoś znajomy, albo ktoś z forum mógłby przejąć kota na kilka dni? Nie masz żadnych znajomych kociar? Kiedy dokładnie wybywasz?
a ja się zdecydowałam na towarzysza dla mojej kici 🙂
junior się jeszcze nie urodził. to będzie zwykły wiejski kotek o nieznanej jeszcze płci.
mam nadzieję, że się dogadają z Królewną... 😜
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
25 marca 2012 23:30
Martuha, Nie lepiej ze schroniska? Po co produkować KOLEJNE kocie nieszczęścia?
cieciorka jedziemy w piatek przed świętami rano a wracamy we wtorek (pewnie pod wieczór bo nie wiem jak długo bedziemy jechać).
Znajomych kociar nie mam. Szukam kogoś kto by przekimał się u nas w mieszkaniu z kotem ale to nie takie proste. Szczególnie że to okres świąt. POza tym większość moich znajomych ma swoje rodziny i dzieci więc to dla nich żaden interes.
Mam jeszcze ciut czasu więc może coś wykombinuje.
Dworcika   Fantasmagoria
26 marca 2012 10:13
Notarialna, a znasz sytuację? Czy znasz ją na zasadzie "i tak jest zawsze"? 😉
Skoro kot jest w drodze, to chyba już za późno na zastanawianie się, czy nie lepiej ze schroniska.
Muffinka, ja uważam, że powinnaś się w podróży skupić na dziecku i miłym weekendzie, a to sąsiadki dzwonić kontrolnie. Jeżeli tfu tfu dziecko by się źle poczuło, a dodatkowo po głowie by ci skakał kot, to ja bym podziękowała za taki wyjazd. Kot się trochę pomartwi, ale to połazi, to pośpi, to się pogapi przez okno, ale zapach i miejsce będzie mu znane. Podróż to też moim zdaniem niepotrzebny stres.
Bischa   TAFC Polska :)
26 marca 2012 15:39
honey, można zastosować aborcję ciążową.
Muffinka, masz pw 😉
Zapomniałam dorzucić dziewczyny z dzisiaj:
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
26 marca 2012 16:23
Bischa, Kitka w porównaniu do Luny to kloc 😁
Bischa   TAFC Polska :)
26 marca 2012 16:47
To nie Kitka, a Łatka (Kitka, to ta u rodziców :hihi🙂 😉
No można zastosować aborcję, ale nie znamy kota, jeżeli jest czyjś, to chyba nie weźmie kotki pod pachę i nie zabierze na wycięcie  🙄 Ja wiem, że nadprodukcja kotów jest niewskazana, ale nie każdy chce kota ze schroniska (ja z różnych względów bym nie wzięła, a wszystkie koty mam z ulicy).
Można ew. zapytać Marthua jakie ma stanowisko względem rozmnażania bezdomnych kotów, ale to mimo wszystko jednak jej sprawa skąd kota bierze.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się