Kącik folblutów

martun mojemu póki co w walce przed owadami służy jedynie własny ogon.  😁



Dzisiaj normalnie się załamałam! Były plany żeby w sobotę pojechać licencję w następny weekend pojechać na zawody dwudniowe i co? Wylądowałam w domu z zapaleniem gardła i zatok i 10 dni na antybiotyku. A koń pochodzi sobie po padoku.  😵
martun, a nie mozesz przeczytac odpowiednich watkow na forum? Akurat niektore pytania, ktore zadalas, to tematy-rzeka, nie da sie odpowiedziec wirtualnie przez internet. Jakie moge ci wedzidlo polecic? Takie z dwoma kolkami. I zeby mialo takie cos metalowego w srodku, no ewentualnie gumowego.  😜
my grupowo testujemy w stajni specyfik na owady dla krów... jeśli będzie działał to będę w szoku bo cena na jednego konia na cały sezon to jakieś 17zł  😁

a dzisiaj achałoglut mnie zaskoczył na skokach bo tak dawał w górę że prawie dałam na dekiel, zaakceptował anty HSową maseczkę i działa  😅
escada, my też właśnie w stajni testujemy preparat dla krów. W zaprzyjaźnionej stajni stosują i się sprawdza... Póki co tydzień od czasu zaaplikowania (czyli do soboty) koń nie może się spotkać z żadną wodą, np. deszczem. Cenowo podobnie wychodzi 🙂
Koniecznie napisz czy działa. U nas jest tyle bąków, gzów, much, komarów, że tragedia 🙁
Ikarina, ja będę u siebie w Kent, ale zawsze z chęcią zrobimy sobie wycieczkę w Twoje okolice 😀.
Najlepsza była wg na latające paskudztwa mnie czarna absorbina. Słyszałam, że jest wycofana ze sprzedaży... Szkoda, bo działało.
Czy to na krowy to macie takie niebieskie?:p moj to ma wscieklizne na muchy...wczoraj az wytok porwal:|
Dżastka - to chyba macie coś innego, bo u nas nie ma słowa o nie moczeniu, to preparat przenikający do krwioobiegu i jedna aplikacja starcza na 3-6 tygodni. napisane jest tylko aby zastosować wieczorem 🙂

Czerepakowa - mamy przezroczyste, ale występuje też w wersjach barwionych - żeby wiadomo było która krowa w stadzie już polana 😉
Mam takie pytanie z zupełnie innej beczki  😉
Czy jest coś takiego jak wystawa koni pełnej krwi angielskiej/ koni hodowli zagranicznej?
Coś takiego jak np dla koni wielkopolskich ( czy też hucułów-płyta) tylko że dla folblutów???  👀
Nie ma, z założenia pewna krew tylko biega, lub ewentualnie skacze.
Konie xx ,nie są selekcjonowane, na exterier, one mają być tylko szybkie i wytrzymałe, chociaż to ostatnie to coraz mniej :/
Czerepakowa - mamy przezroczyste, ale występuje też w wersjach barwionych - żeby wiadomo było która krowa w stadzie już polana 😉


a jak się nazywa ten preparat?? szukam czegoś dla naszych wariatów, a czarna absorbina nie daje rady :/
escada, w takim razie bardzo możliwe, że trochę się te środki różnią. Mój jest mleczno biały, należy wstrząsnąć przed użyciem i wmasować w skóre konia (przez rękawiczki). Następnie tydzień od aplikacji nie moczyć konia wodą (pod żadną postacią, dlatego deszcz również odpada), przez jakiś czas też nie kąpać... Też wchłania się do krwioobiegu.
Możesz podać nazwę Twojego środka?
m.indira   508... kucyków
21 czerwca 2012 22:49
ech kobiety, dajcie nazwę bo u nas stawy blisko i masakra jakaś...
ech kobiety, dajcie nazwę bo u nas stawy blisko i masakra jakaś...


no właśnie! Podzielcie się trochę  🤬
Słuchajcie, słuchajcie, Paddy przestał kulec! 😅 Nareszcie 😀
ikarina, SUPER!
Wczoraj przeżyłam hardcore. Mieliśmy skakać, ale co chwilę lało solidnie, podeschło dopiero wieczorem. OK - to wezmę na lonżę, przyzwoity kawałek znajdę. I lonżuję, ale kawałek znalazłam na nieco "dziurawej" trawie, bo akurat jazda trwała (dzieci na klaczach + lonżowany ogier na placu to nie jest dobre połączenie), "lonżownię" zalało. No i koń sobie chodzi, zaczynam galop, nagle - nie wiem, to nie było pośliźnięcie, huk wie co - utrata rytmu, i... koń zaczyna galopować na dwóch przednich  🤔, ledwie odpycha się samymi pazurkami, wykrok zadnich - umowny. Do kłusa, do stępa - czysty  😲
Postępowałam, trochę kłusa - czysty. Spróbowałam zagalopowania - nie ma o czym mówić  😕 Występowałam, obejrzałam nogi, schłodziłam, obejrzałam - nic. Jeszcze "wytarzałam", żeby popatrzeć czy się nie naciągnął - tarzał się radośnie. Ki diabeł? Z duszą na ramieniu do boksu i pytanie - co dzisiaj w stajni zastanę?
A dzisiaj wszystko perfect. I w końcu się dopatrzyłam. Zadrasnął się  🙇 5 mm ryska na naskórku na pęcinie.
Histeryk jeden, panienka. A ja mało na zawał nie zeszłam  🙄
To może teraz mój glutek 🙂 Fairy Twig po Enjoy Plan'ie od Fairy Tale 😉 Pracujemy dopiero gdzieś tak od maja, ponieważ Twigi urodziła źrebaczka. 🙂
Lenii, podciagnij gwiazdke od meksykana odrobine wyzej 😉
halo, to tak jak moj 🙂 Musialam mojemu robic opatrunek na kopyto - o Jezusicku, ale ja sie namordowalam! Histeria! Tragedia zyciowa! Bo ona mnie dotknela! Dotknela mnie no! Auuuuaaaa, dotknela mnie, bede plakac 😁
ikarina - zawsze zakładam jej jak najwyżej się da, musiało się trochę obniżyć, czasami tez przekręca się na lewą strone :/ To ogłowie jest jakieś dziwne ;p
Mam zaciesz na twarzy 🤣 i ciągle galopuję. Bo dziś pierwszy raz skakaliśmy do wody i z wody! ("duzia kałuzia" na placu, grzech nie wykorzystać). I szedł jak stary! Jak pomyślę, co mnie kosztowało, żeby on raczył nóżką do wody stąpnąć  🙇 Cudne to jednak - gdy galopujesz, woda pryska, potem - hop  😜 Bajera!
I sam rozkminił, że do wody lepiej ciut bliżej, oszczędniej, ale nic tempa nie tracił - no nic mu woda nie robiła.
Tak się rozochociliśmy, że jeszcze suchy rowek spróbowaliśmy. Tu już tak gładko nie było (ale też najazd i odjazd do d*), wyhamowywał, no zszokowany był - ki diabeł, ale skoczył 3 razy  😅 Na tym rowku mi zależało, bo kilka razy w terenie miałam "nagle wyrosły" mały rowek na trasie, i kłopoty przez to (gdy na wąskiej ścieżce z tyłu ukochana kobyła  :icon_rolleyes🙂, a bałam się skakać, gdy koń nigdy nie próbował i nie miałam pojęcia co z tym zrobi. Teraz już wiem - może w "różnym" stylu, ale skoczy. Wcześniej ten rowek przy placu skakał, ale... w ręku - za pańcią  🤔.
do kupienia we wrocławskiej tundrze więc pewnie w internetowej też będzie. Narazie drugi dzień po aplikacji, muchy i meszki nie żrą, za to gzy się nie hamują wogóle... :/ poczekamy jeszcze parę dni aż do całkowitego wchłonięcia, napisane jest ze na tkanki jadalne u krów jest 3 dni karencji więc pewnie tyle się wchłania.


o znalazłam ten środek: http://www.tundra.pl/catalog/product_reviews.php/cPath/52_80/products_id/1050

Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
23 czerwca 2012 23:32
halo, rany zdradź jak przekonałaś żeby jednak umoczył szlachetne kopytka? U nas kałuża jeszcze nie jest strasznym problemem (czasami nawet nogą pochlapie) ale kałuża+coś (inny potworny czynnik) albo stawik odpadają 😵 . Kilka lat temu go pławiłam bezproblemowo, a teraz włażenie go przerasta 😉
Ja to jednak jestem pechowiec na maksa- Orfeusz niechcący machając tylną nogą sięgną mnie hacelem w środek kolana i nie dałam rady pojechać crossiku🙁. Za 3 tygodnie, jak kolanko mi pozwoli, spróbuję ukończyć zawody 😉. Poza tym już wiem, że nie jestem fanem tutejszych jednodniowych zawodów WKKW- na nic nie ma czasu przy dwóch koniach🙁. Chyba będziemy jeździć na zmiany raz z jednym, raz z drugim, ponieważ to ma być frajda, przyjemnie spędzony czas, a nie stres, że się nie zdąży i do tego braki w czasie na rozprężenie, przesiodłanie itp. Szkoda koni jak to ma być tak na "łapu capu". Nie jestem fanem walki z wywieszonym językiem o  przysłowiowe złote kalesony.
Parkur był ok, było dużo najazdów po łukach, ale był fair. Konie miałam słabo rozprężone ( prawie wcale) i prowadziły mi się źle. Czuję wielki niedosyt 🙁. Crossik z miejscem do pogalopowania, z raczej zapraszającymi przeszkodami i fajne kombinacje ( dużo po łuku, często wąskie fronty,np schody w dół, a zaraz po nich po ostrym łuku hyrdka na wąskim froncie). Podobał mi się bardzo jak go obchodziłam i wielka szkoda, że Orfik wcelował mi hacelem prosto w kolano ( normalnie wszystkie gwiazdy zobaczyłam z wrażenia:icon_rolleyes🙂.
Cóż, pierwsze koty za płoty ( szkoda tylko, że kolano sine i boli) i teraz już wiem czego powinnam się spodziewać i jaką objąć taktykę, aby jeździć sobie tu te konkursy na radośnie, luziku emocjonalnym i mieć czas aby się dobrze rozprężyć 😉.
czeggra1, ojojoj - to pewnie nasza wina  😡 Bośmy pewnie kciuków nie trzymały porządnie  🙇 (bo i po co?  🤣 za pewniaka?). Arniką się kuruj! I tak ci zawodów zazdroszczę, i szybkiego 100% udanego startu życzę. Ano - latanie z wywieszonym jęzorem nie jest miłe, zupełnie nie (mnie coś takiego śni się w formie koszmarów  :oczy2🙂
Zu, obawiam się, że nie chciałabyś oglądać kluczowych momentów  😀, bo kilka razy trzeba to było zwyczajnie, na chama - przewalczyć. I "różne" rzeczy się działy. To, że trzeba było walczyć - wynikło z "okoliczności przyrody" - innej drogi nie było, ale gdyby nie to - sądzę, że i bez bitew by się obyło. Kluczowa jest jednak spokojna, konsekwentna nieustępliwość, żądanie.
Zaczynałam od dużej kałuży po jeździe w stronę stajni (mimo, że na bruku, co mnie nie bawiło  🤔, ale miejsce było zachęcające - i te wszystkie świetliste odblaski). Z jasną, przejrzystą wodą poszło szybciej. Ciemna, błotnista - to była po prostu ciężka praca, uparte przejeżdżanie focha za fochem, czasem bardzo łagodnie (bo on naprawdę się bał), czasem ostrzej - najważniejsze, że konsekwentnie, bo wiedziałam, że on do wody MUSI wjeżdżać, a podchodził do tematu jak rasowy skoczek  😀iabeł:, więc każda ciemna kałuża na trasie w lesie musiała być nasza - przejechana, nie skoczona (z tym, że po deszczach jeździłam tylko trasami świetnie znanymi, żeby "dennych" niespodzianek nie było). Nawet przedwczoraj - poszliśmy na lonżownię - i pacze - a tam głęboka ciemna kałuża na ćwiartce. A milusinśki dawaj za cyrkowca robić, żeby bokiem obejść, po bandzie. O nie, kochany. Gdy tylko przeszedł (w kłusie, bo wtedy lepsza sterowność) - to natychmiast dałam mu spokój i poszłam stamtąd. Przed wejściem do stajni - kałuża. I panicz znowu próbuje bokiem. Ale wystarczyło mu pokazać którędy ma przejść - gestem, i przebiegł dzielnie, to wychwaliłam. Po prostu nic nie mogę odpuścić. Nigdy. Bo woda nadal nie jest jego miłością. W jeziorze inne konie się chlapią, parskają, bawią - on cały spięty. Ale to sukces - bo zaczynał od hamowania 100 m od jeziora  👿.
Na parkurze foliowe rowki traktuje skokiem - i to lubi.
czeggra1, da się jechać zawody z 2 końmi, po prostu jak wysyłasz formularz zgłoszeniowy napisz w "uwagach" - "proszę o duże odległości czasowe", albo "chciałabym jeździć konia A rano, a  konia B popołudniu". Obiecuje ci, ze uwzględniają prośby 😉 Ale fakt - Angole to totalne antytalencia jesli chodzi o rozprężanie - rzucają siodło na plecy i hop siup galop :/
szkoda, ze mieszkamy tak daleko - poluzakowalabym, czy coś 😉
Edit - zapomniałam powiedzieć, ze w niższych klasach jedyny czas, którego ludzie się trzymajana zawodach to dresaz. Na cala resztę wszyscy wpychaja się na chama, jak co komu pasuje 😉 Sędziowie nigdy na to nie zwracają uwagi.
halo, wcieram, wcieram arnikę- zgodnie z zaleceniem 😉
Ikarina, akurat w Pre Novice, który jechałam była jedna sekcja i zgłoszonych tylko 37 koni. Nie pomyśleliśmy zupełnie, bo jednego można było zawsze zgłosić oczko niżej, no ale ja chciałam być ambitna 😁. Następnym razem przy zgłoszeniu zapiszemy prośbę o rozciągnięcie w czasie, albo zresztą zaraz dopiszę ją do zgłoszenia w  Brightling Park ( dokładnie, szkoda że tak daleko mieszkamy...  🤔mutny🙂
P.S. kolanko dziś mniej boli i nawet daję radę trochę pochodzić . Wygląda, całe szczęście, tylko na stłuczenie  😀.

escada - dziękuję bardzo  :kwiatek:
A ja po tygodniu w końcu otrzymałam filmik z zawodów. Niestety tylko z LL. Ale tego lepszego sobotniego.

melduję, że gzy tną dalej, jeśli chodzi o mojego konia, inne jakby spokojniejsze - z relacji właścicieli. do tego coś mój kobył od wczoraj niewyraźny jak na kacu  🤔 mam nadzieję, że wszystko jest ok... :/


Sonkowa bardzo fajnie to wygląda, równego tempa zazdroszczę  😜 ale coś miejscami chyba podłoże nieszczęśliwe?
Chciałam się pochwalić wybrykami mojego ogierka. Fot. forumowa wilczyk
Zu   You`ll ride my rainbow in the sky
24 czerwca 2012 22:05
Bo woda nadal nie jest jego miłością. W jeziorze inne konie się chlapią, parskają, bawią - on cały spięty. Ale to sukces - bo zaczynał od hamowania 100 m od jeziora  👿.
Na parkurze foliowe rowki traktuje skokiem - i to lubi.

Jakbyś o moim mówiła 😁
Ja dzisiaj podjęłam kolejną walkę. Chodzimy sobie nad staw, na trawę i pofukać na wodę. Dzisiaj po trawiastym posiłku pojechałam po jeździe na nim. Tyłem podszedł dość daleko, ale doskonale wiedział kiedy się zatrzymać 😉 i stał tak biedak blisko tej wody i dygotał z nerów. A kolega stał wszystkimi 4 nogami obok, w wodzie... No brak mi już pomysłów 😵
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się