Ja się mojego smiley'a pozbyłam, zaczął mi trochę migrować, a jak nie mogłam przez niego zjeść normalnie jabłka, to mi tak ciśnienie podniósł, że go wyciągnęłam. 😁
Tutaj widać jak nisko był:
A bez uśmiechania się końcówka kulki prawie "wychodziła" za jednki.
Ale na pewno zrobię go jeszcze raz, tym razem jednak u piercera... Pozostaje mi czekać. 😀