SARKOIDY - leczenie, zdjęcia

dea   primum non nocere
24 maja 2013 10:57
wreszcie przez kilka miesiecy Zyrtec i jego odpowiedniki czyli leki na opryszczke.

Zyrtec jest raczej przeciwuczuleniowy, pewnie chodziło o Zovirax?

Nasz koń był dwukrotnie operowany w warunkach polowych. Raz - przecięcie głowy dodatkowej ścięgna zginacza głębokiego palca (miał silny przykurcz), drugi raz - kastracja na leżąco. Teraz ma sarkoida pod pachą i miejsce takie, że pewnie też będzie kładziony 🙁 Co mogę powiedzieć, to że bardzo ważne jest trzymanie konia jak najdłużej na leżąco, kiedy się wybudza. Pierwsze wstawanie to był koszmar, bo się próbował spionizować, jak zad miał jeszcze bezwładny - plus świeżo operowana przednia noga .... . Za drugim razem w pięć osób go unieruchamialiiśmy, aż zaczął solidnie wymachiwać zadnimi nogami - wtedy puściliśmy na sygnał weta wszyscy naraz i wstał jak na sprężynce.
Wstawanie w boksie wybudzeniowym w klinice mojej kobyły widziałam przez okienko, miała wstać sama. No, obijała się trochę...

Jeśli chodzi o higienę to myślę, że nie ma problemu - nasze były robione na trawie i było wszystko OK. Najgorsze to wstawanie - ale to wszędzie jest ryzykowne, w klinice też...
Ja wycinałam sarkoidy 2 razy i za każdym razem w klinice, jednakże widziałam kastrowanie konia w warunkach "polowych", która odbyła się z powodzeniem.

Ja bym na Twoim miejscu poczekała z wycinaniem do jesieni - latem sa muchy, meszki, komary, koń się bardziej poci, trudno o gojenie. Moj koń też ma sarkoidy w okolicach pachwin i powiem Ci, że to chyba najgorsze miejsce jakie może być do operowania. Mój koń po wycięciu prawie 2tygodnie stał w boksie, przywiązany na uwiązie, żeby nie mógł się położyć, ani wykonywać gwałtownych ruchów, gdyż groziloby to popękaniem szwów. Szkoda mi go było strasznie, no ale takie było zalecenie weterynarza. Wreszcie po 2tyg moglam go odpiąć, przyjechalam na drugi dzień - szwy popekaly, musial sie w nocy polozyc. Rana nigdy sie nie zabliźniła do końca i sarkoid odrósł w tym samym miejscu....
Dlatego imo - o ile tylko się da - warto rozważyć odpalanie sarkoida, niż wycinanie. Ja taki zabieg miałam przeprowadzony na dwóch różnych koniach z bardzo dobrymi rezultatami. Plusem jest to, że zamiast krwawej dziury zostaje nieduży obszar (bo skóra oparzona się kurczy), który jest suchy i się w ogóle nie babra, nie paskudzi (i nie przyciąga też owadów). Teraz z wycinaniem to nie bardzo, muchy będą zlatywać chmarami, a koń pewnie non-stop by drapał ranę.

A kładzenie w warunkach polowych nie jest takie straszne, przecież tyle koni się co roku kastruje na leżąco w warunkach polowych i dają radę.
Dea,Iv@nowa i Quantanamera, bardzo dziekuje za  Wasze porady i spostrzezenia. Naprawde bardzo cenne. Teraz bede mogla zadac jeszcze kilka trafnych pytan mojemu wetowi i zobaczymy, co powie. w kazdym razie z tego co piszecie operacja taka wcale nie jest blaha i istnieje ryzyko zarowno w trakcie jak i po...Mam teraz niemaly orzech do zgryzienia...
Przy wycinaniu koniecznie trzeba robić duży zapas dookoła sarkoida, jeśli guz jest duży, to istnieje ryzyko, że zabraknie w miejscu wycięcia skóry. Wycinanie też już mam przerobione, u konia, którego u hodowcy ktoś kiedyś ciachnął niefachowo, roznosząc komórki sarkoida po całym cięciu. Przy poprawce trzeba było zrobić naprawdę spory margines zapasu, skórę trzeba było bardzo mocno naciągnąć (na szczęście na szyi było z czego), ale i tak szycie było na zszywki, żeby się wszystko nie rozpadło, a koń spędził 3 dni na dwóch uwiązach, ponieważ koniecznie chciał rozetrzeć całą szyję o ścianki boksu. Oj, dobrze, że ma to wszystko za sobą 🙁
Ja zauważyłam jedno.

koń trze dane miejsce o ścianę czy cokolwiek innego - czy też dochodzi do innej formy uszkodzenia naskórka a potem (głównie początek lata i lato) dochodzi do jakiegoś zakażenia i rozwija się piękny sarkoid.
Może częste odkażanie boksów i mycie konia co jakiś czas (może manusanem) to byłby dobry środek zapobiegawczy
777, może to w tą stronę działać, ale nie wiadomo, czy np. koń nie trze czy nie interesuje się nadmiernie jakimś miejscem, bo już się zaczynają zmiany, coś swędzi i czuje dyskomfort, a widoczne objawy pojawiają się dopiero później?

Nie sądzę, żeby sarkoidom dało się zapobiegać w jakikolwiek sposób działając zewnętrznie, typu mycie czy odkażanie. Gdyby to się miało przenosić w ten sposób, sarkoidy pojawiałyby się np. u innych koni w stajni, chodzących na wspólne padoki czy dzielących sprzęty (np. siodła).

Jedynym wymiernym dla mnie sposobem zapobiegania sarkoidom (a często też niezłym ich zwalczania) jest dbanie o sprawny układ odpornościowy konia. Czyli: odpowiednie żarcie, brak przeciążania pracą (i to również dotyczy koni, które w tygodniu cały dzień byczą się na padoku, a w weekendy się je bierze na 3 godziny w teren), nie dopuszczanie do żadnych przewlekłych infekcji (nawet, jeśli to nic pozornie groźnego, typu trochę kapie z nosa albo gruda), wspomaganie konia przy linieniu na wiosnę i na jesieni. Jeśli system immunologiczny nie jest niczym zajęty, to będzie starał się sarkoidom dać w kość.
Zauważyłam, że nasz sarkoid trochę się powiększył. Chyba na jesień muszę ruszyć ten temat jednak. 🤔
quantanamera - mogłabyś opisać jak się przeprowadza  odpalanie sarkoida ?  :kwiatek:
dea   primum non nocere
27 maja 2013 11:22
777, może to w tą stronę działać, ale nie wiadomo, czy np. koń nie trze czy nie interesuje się nadmiernie jakimś miejscem, bo już się zaczynają zmiany, coś swędzi i czuje dyskomfort, a widoczne objawy pojawiają się dopiero później?

Nie sądzę, żeby sarkoidom dało się zapobiegać w jakikolwiek sposób działając zewnętrznie, typu mycie czy odkażanie. Gdyby to się miało przenosić w ten sposób, sarkoidy pojawiałyby się np. u innych koni w stajni, chodzących na wspólne padoki czy dzielących sprzęty (np. siodła).

Jedynym wymiernym dla mnie sposobem zapobiegania sarkoidom (a często też niezłym ich zwalczania) jest dbanie o sprawny układ odpornościowy konia. Czyli: odpowiednie żarcie, brak przeciążania pracą (i to również dotyczy koni, które w tygodniu cały dzień byczą się na padoku, a w weekendy się je bierze na 3 godziny w teren), nie dopuszczanie do żadnych przewlekłych infekcji (nawet, jeśli to nic pozornie groźnego, typu trochę kapie z nosa albo gruda), wspomaganie konia przy linieniu na wiosnę i na jesieni. Jeśli system immunologiczny nie jest niczym zajęty, to będzie starał się sarkoidom dać w kość.


No, u nas się pojawiło na wiosnę na dwóch koniach w następnym sezonie po tym, jak w stajni pojawił się koń z rozkrwawionym, dużym sarkoidem. Nie sądzę, żeby to był zbieg okoliczności. Może są różne tła sarkoidów - te "nasze" niestety wygladają na wirusowe, zakaźne (konie nie chodzą razem na padok, ale stały w jednej stajni - podejrzewam, że owady przeniosły). Mam teraz schizę na wszelkie nierówności na skórze.

Bryś była w sobotę operowana. Dzielna baba zniosła cięcie na samej lignokainie (nie chciałam jej dawać głupiego jasia ze względu na brzuch - kiedyś sporo kolkowała). Wiekie dzięki dla tajnej i Małżonka za przybycie taki kawał drogi z odsieczą  :kwiatek: :kwiatek: :kwiatek: Ranka zaszyta, zasypana nadmanganianem, nie przyciąga much za bardzo, sucha, nic nie puchnie. Klacz poszła normalnie na padok, nawet po tarzaniu w piasku nic się nie stało z raną. Będę obserwować codziennie, ale mam nadzieję, że najgorsze za nami i kobył jeszcze w tym sezonie wróci pod siodło, bo się strasznie pracy domaga i nie rozumie dlaczego zostawiamy ją na padoku i bierzemy inne. Oby nie odrosło!

Akordowego syfka pod pachą zostawiliśmy na razie - koń nie pracuje, nie drażni tego, a trzeba by go kłaść, bo miejsce paskudne. Póki co zmiana nie wystaje za mocno. Może nie będzie rosła i się rozwalała - poobserwujemy, jakby co do jesieni raczej zostaje. Jego "kalafior" na kolanie na 90% nie odrośnie - blizna po smarowaniu xxterrą wyglada ładnie i gładko 🙂

Także do wystających "kalafiorów", które nie mają dużego korzenia (czyli są na skórze nad kością, nie nad mięśniem/tłuszczem) polecam xxterrę. Dwa przesmarowania i mamy sarkoida zalatwionego. Natomiast na płaskiego, który sięga dalej wgłąb niż wystaje na powierzchni - niestety smarowidło nie zdało egzaminu.
u mnie było tak że jeden człowiek przywlókł do stajni konia z sarkoidem - którego to na dodatek leczył na własny sposób 
potem dziwnym trafem sarkoidem zakaził się koń który stał w boksie obok
a od tego z kolei zaraził się inny który z tymże IMO zakażonym chodził po jednym padoku ......
no dziwne to wszystko
dea - super, że się nie babra nic. Oby nie odrosło. Trzymamy kciuki 🙂
Witam, czy ktoś z was ma odsprzedać xterrę?
pewien człek wypalił sarkoida solkogylem
A spotkaliście się z sarkoidami w uszach?
Mój ma symetrycznie po 1 w każdym uchu jak na razie mam obserwować czy nie rosną, jak by zaczęły się powiększać to wtedy exterra bo nie ma jak tego wyciąć, miejsce dość wrażliwe.
Ktoś z was może miał konia z podobnym przypadkiem, jak to się skończyło?
Zastanawiam się jaka jest szansa że będzie z tym żył i nic nie będzie się działo
xxterry nie wolno stosować w uszach /przynajmniej tak pisało na ulotce/, bo powoduje ich zniekształcenia.
Dobrze wiedzieć, wet który to oglądał nic nie wspomniał o tym  😫
Pamiętam właśnie, że uszy to jedyne miejsce, gdzie nie wolno było używać tego smarowidła.
Tylko co z tym zrobić w takim razie jak ani kuracja xxterra ani wycięcie nie są możliwe
montana   małopolskie
28 maja 2013 08:58
A spotkaliście się z sarkoidami w uszach?
Ktoś z was może miał konia z podobnym przypadkiem, jak to się skończyło?


tak, wycięty, chyba nie odrasta, nie mam pewności, bo to obcy koń i nie mam z nim już kontaktu



Pamiętam właśnie, że uszy to jedyne miejsce, gdzie nie wolno było używać tego smarowidła.
oraz okolice oczu
dea   primum non nocere
28 maja 2013 11:43
Potwierdzam, jest taka adnotacja na opakowaniu. Właśnie raczej do wycięcia w takim miejscu...
O oczach nie pamiętałam, bo w necie jest sporo zdjęć obrazujących usuwanie sarkoidów w okolicy oczu właśnie xxterrą.
sarkoid Mgiełki męczyłam glistnikiem i wczoraj odpadł 🏇 Jeszcze kilka dni na wszelki wypadek będę stosowała glistnik, potem planuję zapsikać pedipirą (antybiotyk w spray'u) dobrze kombinuę??
Mój siwy ma sarkoidy w uszach. Obecnie nie robię z nimi nic. Kiedyś miał dwa odstające - w ramach eksperymentu większego potraktowałam kuracją perhydrolem, po jakimś czasie zasuszył się i odpadł, nie odrósł. Niestety obok powstał kolejny, przez dwa lata nic z nim nie robiłam, a koń latem bardzo często oganiając się od much zdzierał go do krwi, co powodowało narastanie (z tym, że nie w szerz, a w górę, przez co był coraz bardziej odstający), w tym roku wiosną się oderwał przy skórze i chwilowo jest spokój. Pewnie za jakiś czas coś znów urośnie.
dea   primum non nocere
29 maja 2013 08:49
kasik - u nas nie było potrzeby stosowania antybiotyku. Smarowałam solcoserylem. Obserwuj czy nie zacznie się robić znowu jakiś kalafior, wtedy trzeba powtórzyć, jeśli nie - to po paru dniach z solcoserylem powinno być OK.
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
29 maja 2013 20:59
kasik, ja bym dłużej jeszcze tego glistnika stosowała. Tak na wszelki wypadek. U nas glistnik też zniszczył sarkoida, ale korzeń pozostał i po zaprzestaniu glistnika się babrał (a wyglądało, ze się goi już) - dokończyłam dzieła gluksolem. Zarosło już sierścią.
A u mojego Ordynansa sarkoidy zaczęły się wykruszać po suplementacji cynkiem , miedzię, biotyną ( wiosenno-letnia mieszanka z tlenkiem magnezu od p. Podkowy).
Ordynans miał dwa sarkoidy, jeden na szyi dość duży , który w tamtym roku praktycznie całe lato się babrał, sączyła się z niego ropa i krew. Natomiast drugi koło przedniej nogi mniejszy , z nim nic się nie działo.
dea   primum non nocere
30 maja 2013 21:00
kaloe - zaczęły? Ale do zera zniknęły? Czy tylko się zmniejszyły? Bo ja kurcze mam problem z suplementacją koni w nowej stajni, niekoniecznie mi suplement wyjadają - i niedobory widzę :/
Ten mniejszy , który był nie duży ale bardzo wypukły zrobił się płaski, natomiast ten duży sarkoid wykrusza się a na skórze po nim rośnie sierść. Tego dużego wykruszyło się  2/3 wielkości i nadal się wykrusza.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się