Uciekające stada koni :((

Odnawiam wątek , problem dalej jest , czyli konik sobie biegają dalej . Dzwonienie na policje nic nie daje , sprawy w sądzie jeszcze nie ma bo policja ma na to rok .
Nie wiem co już robić , codziennie siedzę i pilnuję koni , ogier chodzi tylko kilka godzin bo się boję że koniki znowu wrócą do mnie na stajnie .  Prokuratura na to ? mamy rok na zbadanie sprawy .
Jeżeli konie dalej robią szkodę to daj sprawę do sądu ale z powództwa cywilnego o odszkodowanie za straty materialne.
Mońia
1) policja - udaj sie za każdym razem na komisariat i przy Tobie niech zrobią notatke!!! Maja spisać.
2) sama zgłoś do prokuratury wniosek o wykroczeniu/przestępstwie

masz jakieś oficjalne pismo z policji? Prokuratury? ściema wielka, ze jakiś rok,
Musisz uzasadnić, ze np. Spowodowały szkody, że goniły dziecko, ze wyleciały przed autobus.
Podać świadków.
Zgłoś do TOŻ o niedopilnowanie.
NĘKAJ ze wszystkich stron.
monia, a nie załatwiłabyś po cichu jakiejś strzelby z usypiaczem? 🤣 Solidnym?
Ja bym zaopatrzyła syna w worek petard. Oczywiście tak poza tym wszystkim co dziewczyny już poradziły.
dorota, a do czego te petardy? żeby swoje konie płoszyć? sąsiadom komunikować, że płoszysz? ich zwierzaki denerwować (i ich)? zakłócać cisze i oberwać za używanie mat. pirotechnicznych poza sylwestrem?

to są koniki! one jeśli w ogóle się przestraszą- jeśli rzucisz pod same nogi to uciekną (i to tylko kawałek) za pierwszym razem - pare razy i na głos petardy przestaną reagować, a nawet przychodzić mogą - "o! jakaś akcja- idziemy zobaczyć/ gonią nas - znaczy jest coś ciekawego tam"
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
20 listopada 2013 08:49
no właśnie dorota, petardy całkowicie odradzam.

horse_art, gwarantuję, że na pewno się przestraszą. W ubiegłego sylwestra miałam okazję w największej kumulacji wystrzeliwania petard (czyli o północy) przebywać z moim koniem w jednym boksie. Był bardzo roztrzęsiony, dosłownie miał "drgawki", przyspieszony oddech, kręcił się wokół siebie. I to na sam dźwięk petard. A co dopiero gdy koń miałby z nimi styczność "oko w oko". Już nie mówiąc o tym, że taka mała, niewinna petarda mogła by wyrządzić wiele krzywdy, nie tylko człowiekowi-pirotechnikowi ale również samemu koniowatemu...
Wątpie, żeby koń na dźwięk petardy mógł się przyzwyczaić - przykładowo - konie zazwyczaj boją się odłogsu "psikania" jakimiś sprayami, dezodorantami. A jest to w porównaniu z petardami prawie niesłyszalne. A jednak mój od zawsze się tego boi i mimo wielu prób oswajania go z odgłosem wydobywania się z areozolu sprayu, nie może się przestać go bać  😉
strzemionko, my tu o konikach polskich mówimy..... gwarantuje, że one po kilku strzałach nie będą reagować albo i przybiegną ;]
-tak z doświadczenia nawet (i udomowionych i dzikich)

to, że masz płochliwego, nie przyzwyczajonego konia, to nie znaczy, że każdy tak reaguje. szczególnie taki konik. pamietaj - to nie koń. to konik.... 😉
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
20 listopada 2013 09:03
no fakt, koniki polskie są z reguły spokojne i opanowane nawet w bliskich spotkaniach z dzikiem czy sarną w lesie  😉

a to, czy mój koń jest płochliwy (a nie jest 😉) i nieprzyzwyczajony to nie ma żadnego znaczenia w tej sprawie  😀
My też chodziliśmy w sylwestra do stajni jak sąsiedzi odpalali petardy, bo niektóre konie wariowały w boksie. W jednym roku wypuściliśmy wszystkie na noc sylwestrową na padok... trochę pobiegały spłoszone i szybko się uspokoiły. Robiliśmy tak co roku ze trzy lata z rzędu ale nie specjalnie je to pobudzało. Teraz zostają w boksach i spokojne są. Po prostu się oswoiły a wcześniej samo zamknięcie w boksie w czasie huków powodowało duży stres. Konia do armaty przyzwyczaisz a już takie inteligentne i cwane typy jak koniki polskie to ho ho.
Sio   nowe wcielenie marchewki
20 listopada 2013 09:18
strzemionko-to,że się boi petard wynika z nieprzyzwyczajenia. Można go nauczyć, żeby się nie bał. A rozbestwione koniki petardy wystraszą sie może na dwa kroki..a może i nie, a potem wrócą.
monia, ja na tych filmach nie widzę nic ,poza spokojnie pasącymi się konikami. Wydaje mi się,że to za mało...pewnie podobny film można by nakręcić w każdej, nawet dobrze ogrodzonej stajni. Ot: słonko świeci , koniki się pasą. sielanka.....
strzemionko, sama podałaś przykład swojego - że gdy boi się spray-u czy petard w boksie to musi i na dworze😉

i nie do końca - koniki są płochliwe - inaczej nie przeżyłyby w "naturze".

ale... bardzo szybko sie uczą, co jest prawdziwym zagrożeniem dla nich co nie.

dlatego za pierwszą sylwestrową petardą się przestraszą (pobiegną lub zrobią 3 kroki lub tylko "oh!"  :wysmiewa🙂, kolejne juz zaciekawienie, a potem lecą - ale w ich kierunku "bo coś ciekawego" (oczywiście jeśli się takiemu "chce"😉. jak leciał taki żeby zobaczyć co tak się świeci i skwarczy (raca) - to ja zawału dostawałam ;]

jak tylko zostanie spr, że krzywdy nie robi -to żaden odgłos, maszyna itd nie jest straszna i nie jest powodem żeby zrezygnować z planu obmyślonego "będziemy tu stać i paczeć/spać/czekać na żarcie/...." czy silić się na ucieczkę (chyba, że dla zabawy). takie "auto" odczulanie w wersji super-szybkiej 😉
one są energooszczędne i ciekawskie 😉

konie też tak mają - ale wolniej i większości trzeba pomagać...
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
20 listopada 2013 09:53
tak, macie rację.

Jednak tak czy tak, petarda to nie jest dobry pomysł. Skoro ludziom może urwać rączkę czy nóżkę, to konikom i koniom ( 😉) chyba też da radę? Znaczy się kopytko, nóżkę albo główkę...
nie no bez przesady, wcale tak dużo wypadków z petardami nie ma i nic nie urywają....
no tylko czasem palce jesli przytrzyma sie w zaciśniętej (!) dłoni
(te małe "korsarze", dużymi "ogniami" można się poparzyć, wzrok uszkodzić)

ale taki konik przed wybuchem może taką połknąć -wtedy kuku może być 🙁
(no mało prawdopodobne - ale jak doświadczenie  uczy - pryz koniach wszystko możliwe)

chyba więc jedynym sposobem, to zmusić ich właściciela do pilnowania i zrobienia antykonikowych ogrodzeń i karmienia ich tak, żeby nie miały powodu do ucieczek.
Teraz nie mam czasu ale wieczorem nadrobię wszystkie wpisy . Tu film z marca
Hehe a ja bym namawiała Forumowiczów do odławiania pojedynczych sztuk 😀 Jak facet się nagle zorientuje, że jakoś dziwnie zaczyna mu ubywać koni, to nagle koników będzie pilnować 🙂

Sama z chęcią jakiegoś ładnego bym przygarnęła hihi... Na pewno odłowione konie miały by lepiej u Re-voltowiczów niż u tego jegomościa  👿
Też mnie zastanawia, że nikt do tej pory nie "przygarnął" koni.
Zwłaszcza po ostatnim filmiku monii, gdzie raczej bez strachu podchodzą do człowieka i nie zachowują się agresywnie.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
20 listopada 2013 11:55
Właśnie właśnie - po co ja, głupia, szukam jakiegoś drugiego konia do towarzystwa  🤔 po co mam wydać przykładowo 3 tysiące albo przygarnąć jakiegoś z fundacji i bawić się w umowy adopcyjne i sprawdzanie warunków dla konia, jak mogę sobie "przygarnąć" takiego konika polskiego. Będzie w sam raz dla dzieci, zawsze to mniejszy koszt utrzymania niż dużego konia, no i za darmo  🤣

Tylko problem się zacznie jak pewnego pięknego dnia policja zapuka do mych drzwi i poprosi o okazanie jakiegoś dokumentu posiadania zwierza...
Hehe a myślisz, że jak facet tak olewa swoje konie, to na wszystkie ma papiery?! Toż to się mnoży i na pewno facet nie inwestuje w paszporty dla wszystkich... hehe.

Fajna opcja z odłowieniem konia, przynajmniej do momentu kiedy ktoś się o niego nie upomni 🙂 a w to raczej wątpię  hahaha 🙂
a jakie to sa konie? Tylko koniki polskie?
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
20 listopada 2013 12:12
Dziunia87 racja  😀 ale to musiałabym być pewna, że dany koń nie ma papierów, bo do więzienia się nie wybieram  🙂
jeśli gościu rzeczywiście ma 100 koni, to jakby zniknęło mu 5, to chyba by tego szybko nie zauważył  😉
bo skoro się nimi nie zajmuje i biegają samopas, to raczej ich nie przelicza codziennie.
Oj dziewczyny, z tymi petardami to ja żartowałam. Ale miałyście przynajmniej o czym pisać.
A tak poważnie, sprawa jest trudna:
-raz że gość majętny(dobrze doczytałam?) to i ma w d....ie
-dwa nic złego koniom się nie dzieje to i TOZ nie pomoże
-a trzy z policją też nie proste gdy im się nie chce
Haha albo lepiej zrobić... złapać takiego zagubionego konia, zabrać do siebie i dać ogłoszenie, że "znalazłem biednego konika" ... Ciekawe kiedy by się ten facet z papierami zgłosił...pewnie wcale...

A swoją drogą jak to jest ze znalezionym zwierzęciem np. takim psem, on po jakimś czasie jest uznawany za naszego jak się właściciel nie znajdzie?


hehe śmieszna historia by mogła z tego wszystkiego wyjść. Może Monia powinna sobie na próbę jednego wziąć haha, zawsze może powiedzieć, że wzięła go na poczet szkód  :wysmiewacz22:
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
20 listopada 2013 12:33
Haha albo lepiej zrobić... złapać takiego zagubionego konia, zabrać do siebie i dać ogłoszenie, że "znalazłem biednego konika" ... Ciekawe kiedy by się ten facet z papierami zgłosił...pewnie wcale...

A swoją drogą jak to jest ze znalezionym zwierzęciem np. takim psem, on po jakimś czasie jest uznawany za naszego jak się właściciel nie znajdzie?


hehe śmieszna historia by mogła z tego wszystkiego wyjść. Może Monia powinna sobie na próbę jednego wziąć haha, zawsze może powiedzieć, że wzięła go na poczet szkód  :wysmiewacz22:


nie raz przygarniałam znalezione kotki, raz był nawet pies ale po czasie uciekł i ślad po nim zaginął... Po kotki nikt się nie odezwał bo nienormalni ludzie zazwyczaj je wyrzucają lub podrzucają w pudełkach pod drzwi, a normalni szukają dobrych domów.
Ale konia jeszcze nigdy nie znalazłam  🤣 ciekawe dlaczego  🤔

A jakby zabrać konia do siebie i dać ogłoszenie (tylko cichaczem, gdzieś w niewidocznych miejscach, i w internecie na mało znanych stronach  :wysmiewa🙂 to byłby jakiś dowód na naszą obronę... Bo przecież ogłoszenie dane, właściciel się nie znalazł, więc koń został u mnie  🙄
i MOŻE sobie tak po prostu wziąć.

ja tak zrobiłam - przy udziale, pomocy (pomysł i petem cała "akcja"😉 prawnika i policji.
to się nazywa "samopomoc dozwolona". jeśli ktoś zrobił ci szkodę, a obawiasz się, że może jej nie zrekompensować, to możesz sobie wziąć jakąś jego rzecz do czasu aż ci odda to coś (kase za coś) - taki zastaw.

paragrafu nie pamietam. ale się udało. a zgłaszał na policje i pienił się i ten którego konia zabrałam.  podpisał ugodę, kase wypłacił, konie oddaliśmy. (przy "szkodzie sprawca napisał oświadczenie, że odda - ale niewiem czy prawnie miało to jakiekolwiek znaczenie - pisal na kolanie, zmuszony do tego i pijany w sztok, nigdzie też o tym fakcie potem nie wspominaliśmy,nie pokazywalismy tego ośwadczenia ).
horse_art,  oj uważaj z takimi radami, bardzo cię proszę. możesz kogoś władować w naprawdę niezłe bagno.

nie mamy prawa zająć czyjejś własności. nie i już. facet wisiał mojej matce  za wynajem naprawdę ładną sumkę, a jak się dowiedziała, to w kilku miejscach narobił długów i potem uciekał i szukaj wiatru w polu. zamknęła bramę na kłódkę i powiedziała, że jak zapłaci to odzyska maszyny, a ona je bierze pod zabezpieczenie długu. facet podał ją do sądu. po kilkunastu latach batalii, odwoływań i barowania się z sądami wygrała. Ale przez różne przekupstwa sędziów, fałszywych świadków w pewnym momenie to moja matka musiała złodziejowi zapłacić ponad 60 tys, dopiero po kilku latach odwołań udało się wygrać.

Więc takie zajmowanie jako zastaw może być zdradliwe i stanowczo nie polecam.
MOŻE sobie wziąć???

W poczet szkody to rzeczywiscie może i można, ale tak jakby ktoś znalazł gdzieś konia i nawet dał ogłoszenia, to nawet jeśi właściciel się nie znajdzie, to pewnie policja go zabierze do jakiegoś schroniska... hehe pewnie nawet jakby taki znalazca miał złote boksy to w naszym Państwie prawo jest takie, że nie możesz i już 🙂
Tu są zdjęcia z poniedziałku (marzec ) jak koniki polskie wpadły do mnie na łąki https://www.facebook.com/monika.gutknecht.3/media_set?set=a.488808854512863.1073741825.100001512580670&type=3    tu są zdjęcia z ataku ogiera w niedziele ( właściciel był powiadomiony a na drugi dzień koniki były u mnie na stajni )  http://www.photoblog.pl/moniapasja/146215649/ceros.html    trzeba sobie przesuwać w bok .  Straty mam ogromne , same leczeni koni to kilka tys. zł + dochodzi do tego straty z końmi ( ogier nie był na punkcie krycia , klacz nie została sprzedana , wałach ze sportowca zrobił się hodowlany rzeźny ) Musimy czekać na koniec pracy policji , inaczej będzie ciężko w sprawie prywatnej . Musimy mieć dowody , bo to co mam to zbyt mało .

Będę bardzo wdzięczna za podanie mi tego paragrafu , teraz mam plac ogrodzony na 1,70 więc jak przyjdą jeszcze raz to je po prostu zamknę i będę czekać .
W tym roku zrobiliśmy nowe drewniane ogrodzenie , pewnego dnia było rozwalone (konie były na stajni ) więc podejrzewam że musiały być u mnie koniki w nocy .
Na dzień dzisiejszy nie mam pojęcia gdzie są konie , na pewno chodzą gdzieś po lasach ( widziałam je ostatnio w sobotę koło mojej stajni ) , pozostałe konie ( około 150szt ) są na innej wiosce .
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
20 listopada 2013 13:03
MOŻE sobie wziąć???

W poczet szkody to rzeczywiscie może i można, ale tak jakby ktoś znalazł gdzieś konia i nawet dał ogłoszenia, to nawet jeśi właściciel się nie znajdzie, to pewnie policja go zabierze do jakiegoś schroniska... hehe pewnie nawet jakby taki znalazca miał złote boksy to w naszym Państwie prawo jest takie, że nie możesz i już 🙂


no właśnie ale jak to jest w świetle prawa? czy mam obowiązek zgłoscić to, że znalazłam bezdomnego kota albo że przybłąkał się do mnie pies i go przygarnęłam?
Policja chyba takimi "błahymi" sprawami się nie zajmuje. No chyba, że właściciel się znajdzie i zawiadomi policję...
Ja jak mam warunki i możliwość do zostawienia u siebie takiego przybłąkanego psiaka to zostawiam go u siebie. Bo jak zawiozę go do schroniska to różny może być jego los. Albo spędzi "za kratami" resztę życia albo zostanie uśpiony.
Dziunia87 - bez złośliwości, naprawdę... Czy możesz pozbyć się gdzieś tego hehe haha hehe haha  😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się