... ślub :) ...

a na obiedzie po komunii pewnie będzie  🥂 i to już nie wstyd  🙄


Ale, że co będzie?
Dworcika, picie alkoholu zapewne
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
03 lutego 2014 15:40
jak sie jest niewierzacym, to sie nie chodzi do komunii. Proste.
Gienia_Pigwa- dla mnie to też jest oczywiste, jednak dla mojej rodziny najwyraźniej nie.
Mam wrażenie jakby przy tej okazji koniecznie chcieli mnie nagle wszyscy na siłę nawrócić, choć myślałam ze trochę się uspokoiło (przez blisko dwa lata temat mojej wiary pojawiał się przy absolutnie każdej okazji rozmowy).
No i parafia mała, wszyscy się znają, brat żony brata ( :cool🙂 jest księdzem..  🙄

I szczerze to nie do końca pamiętam jak wygląda sama uroczystość- dzieci stoja z przodu, a za nimi rodzice z chrzestnymi? Bo jeśli tak, to nie będzie to kwestia nie wstania z ławki tylko taktyczny odwrót w momencie sakramentu..

Ja sie nie martwię tym co ludzie powiedzą, ale raz ze nie chciałabym robić rodzinnej afery i kłócić się z bratem (choć nie potrafię zrozumieć jak można być religijnym i napastującym jednocześnie-ale nie mi tu oceniać) w ważny przecież dla małego dzień, a dwa, ze po prostu chciałabym zeby dali mi już święty spokój, nawet za cene tego ze będą sobie myśleć że odnieśli sukces i wróciłam do KK  😡
A z drugiej strony czuje ze to nieuczciwe. mueh  😵
Cricetidae, a... nie skumałam, bo dla mnie chyba oczywistym jest, że alkoholu na takiej uroczystosci nie ma. Może ewentualnie jakas lampka wina, ale nie takie zwyczajne, imprezowe picie alkoholu. I w sumie dziwi mnie założenie, że "pewnie będzie alkohol i to już nie wstyd". Ale staram się mierzyć swoją miarą.
Wadera, jak ja miałam komunię, to siedzieliśmy w ławkach na początku a gdzieś tam daleko rodzina siedziała. Nigdzie się nie stało z chrzestnymi, u mnie nawet chrzestnych nie było (przynajmniej moich 😉 )

A tak w temacie picia na komunii, to wydawało mi się, że tego się nie robi? Przynajmniej nie robiło parę lat temu, jeśli impreza była zaraz po.
Dworcika, wydaje mi się, że "to już nie wstyd" było z przekąsem powiedziane. Chyba, że czegoś nie załapałam 😉
No z przekąsem, z przekąsem, zdecydowanie. Za dużo zacytowałam, mój błąd.
ash, 2 razy świadkowałam i nie przystępowałam do komunii. Za każdym razem jednak na początku informowałam parę młodych, że ja mam takie a nie inne podejście i chętnie będę z nimi, natomiast NIE będę czynnie uczestniczyć we mszy.

Wadera, wg mnie problemem jest, że zgodziłaś się być matką chrzestną. Świadomie przyrzekałaś wychowywać dziecko w wierze katolickiej. O ile rodzice biol nie muszą być wierzący to chrzestni muszą. Nie wiem jak teraz z tego wybrniesz, ale musisz pamiętać, że to była świadoma decyzja i obietnica.
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
03 lutego 2014 18:33
ale kazdy moze odejsc z kosciola.
ale dlaczego rodzice biologiczni nie musza byc wierzacy a chrzestni musza? Jakies to nielogiczne... z chrzestnymi dzieci spedzaja tyle czasu co nic.
Moj maz ma byc chrzestnym, ale ze ksiadz nie zgodzil sie na jego kandydature bo nie mamy slubu koscielnego to chrzest bedzie w Szwecji, gdzie maja to w nosie.. Rzeczywiscie to tak wyglada?

Gienia, zeby to takie latwe bylo 🙂
nerechta, może być np. matka wierząca, ojciec nie. Matka za zgodą ojca chrzci dziecko. Natomiast rodzice chrzestni są jakby nie patrzyć wybierani. I po co oni są? A no po to by wspierać rodziców w wychowaniu w wierze kościoła. Tak przynajmniej mi to tłumaczono. Ja nie zgodziłam się być chrzestną właśnie z tego powodu. Ja nie wierzę więc nie mogę być matką chrzestną.

Gienia-Pigwa, i co w takiej sytuacji? Traktuje się rodzica chrzestnego jak umarłego czy wyznacza na jego miejsce inną osobę?
Błąd rodziców dziecka, którzy wybrali na matkę chrzestną osobę, która była tak młoda, że nie można było wymagać od niej jakichs sprecyzowanych poglądów na temat własnej wiary. Bierzmowanie (w wieku... 14? 15? lat) o niczym nie swiadczy...
Podejrzewam, że tu mogły zadziałać jakies więzy rodzinne, ale teraz trzeba dźwignąć ten bagaż. W dzisiejszych czasach, przynajmniej w moim odczuciu, rodzice chrzestni są takim jakby... zabezpieczeniem dla dziecka. Że gdyby cokolwiek zlego się działo, to są tak jakby nad całą resztą swiata, na którą to dziecko może liczyć (jesli na rodziców by z jakichs przyczyn nie mogło). To ludzie, których rodzice wybierają, ufając, że będą wsparciem dla ich dziecka. I sprawy religijne jakos tak... chyba mają powoli coraz mniejsze znaczenie. Oczywiscie to moje zdanie, mój pogląd, jakies tam doswiadczenie i obserwacja.
nerechta, może być np. matka wierząca, ojciec nie. Matka za zgodą ojca chrzci dziecko. Natomiast rodzice chrzestni są jakby nie patrzyć wybierani. I po co oni są? A no po to by wspierać rodziców w wychowaniu w wierze kościoła. Tak przynajmniej mi to tłumaczono. Ja nie zgodziłam się być chrzestną właśnie z tego powodu. Ja nie wierzę więc nie mogę być matką chrzestną.


My mamy taką właśnie sytuację- ja jestem wierząca, praktykująca, mój mąż nie, ale absolutnie nie miał nic przeciwko przyjęciu sakramentów przez nasze dzieci. Na komunii Natalki, chrzcie Róży nie był do spowiedzi, nie przyjmował komunii- nikt nie robił halo, nie było problemu, nikt go palcami nie wytykał a też środowisko jest niewielkie, wszyscy się znają.
U nas dzieci siedzą same w ławkach, rodzice i rodzina częściowo w ławkach za nimi a reszta gdzie się zmieści i nie ma cudów, żeby ktoś się doliczył kto był u komunii a kto nie- no chyba, że celowo będzie daną osobę obserwował 🤔wirek:. Myślę Wadera, że nie powinnaś się presji rodziny poddawać, powinni się wstydzić, że usiłują dziecko wykorzystać aby swoje widzimisię zaspokoić...
jak sama nazwa wskazuje rodzice chrzestni, czyli ogólnie mówiąc "rodzice od chrztu"; nawet podczas chrztu jest głoszona formułka, że będą pomagać wychowywać dziecko w wierze katolickiej etc. I taka jest  tylko i wyłącznie ich funkcja, a to że od jakiegoś czasu zostało to wypaczone pt wybiera się ich na podstawie zasobności portfela i czy wystarczająco finansowo pomogą dziecku w przyszłości to już inna sprawa.
Na Twoim miejscu bym poszła, ale aktywnie nie uczestniczyła, zresztą dzieci praktycznie zawsze  siedzą same w wyznaczonych ławkach, parami przystępują do komunii a potem reszta ludzi ( rodzice, chrzestni,  dziadkowie i kto tam przyjdzie) jak podczas normalnej mszy. Nawet logistycznie by to nie zdało egzaminu gdyby za każdym dzieckiem, siedziało dwoje rodziców chrzestnych bo to za dużo miejsca zajmuje. Tylko podczas bierzmowania zazwyczaj świadek siedzi, za osobą bierzmowaną. 
A rodzicom i innym czepiającym się Ciebie, powiedz, że żebyś przyjęła komunię to musisz iść  najpierw do spowiedzi , a spowiedź osoby nie wierzącej nie jest ważna 😉
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
04 lutego 2014 09:40
DoSia
Dla mnie ślub kościelny z przymusu byłby ostatecznością, ale mam nadzieję, że nasze rodziny są na tyle otwarte, że pozwolą nam działać po swojemu.

Mam jeszcze pytanie, czy któraś z was ma może jakieś doświadczenia, jeśli chodzi o ślub cywilny w plenerze? Czy możliwe jest wyciągnąć urzędnika na miejsce uroczystości, czy coś się za to płaci?

Wadera
Moim zdaniem wcale nie powinnaś zbytnio się przejmować tym, co rodzinka sobie pomyśli, oni przecież nie przejmują się tym, czy dobrze Ci będzie w takiej sytuacji. Jeśli mowa o zrobieniu wstydu chrześniakowi, to jestem przekonana, że będzie on ostatnią osobą, która w ogóle zwróci na to uwagę (coś mi się wydaje, że msza i obrzędy podczas niej dokonywane stały się najmniej ważnym elementem całego przedsięwzięcia...).
Rób swoje, tak jak dyktuje Ci sumienie, nie warto ustępować tylko dlatego, że tak chcą inni 😉
Pauli, uderzaj do Dzionki. Przekop też Jej posty w tym wątku - dokładnie opisywała jak to wygląda. I slub w plenerze był 🙂
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
04 lutego 2014 10:24
Tak mi się coś właśnie kojarzyło 😉
Sukcesywnie czytam całość, więc jeszcze trochę mi to zajmie, ale nie chcę powielać pytań, bez zapoznania się z tym co już w wątku było 😉
O kurka wodna... zostało 10 dni 🤔 
Pauli   Święty bałagan, błogosławiony zamęt...
04 lutego 2014 10:35
A tak przy okazji, coś mi umknęło, czy nie chwaliłaś się w wątku sercowym, że stajesz w kolejce do ołtarza? 😎
Nie chwaliłam, bo ja do tej kolejki, to tak wlazłam z buciorami, rozpychając się łokciami. Bardzo nagle i bez ceregieli.
Catanzaro, jak podliczysz wszystkie koszty to wtedy usiądziesz :/

Ja usiadłam z wrażenia, a uważam że nie mieliśmy opcji full wypas bo nie mieliśmy kamerzysty, płatnego samochodu, autokaru dla gości, sami dekorowaliśmy Kościół itp.

Co oczywiście nie zmienia faktu, że był to najwspanialszy dzień w naszym życiu.


nerechta: nie przeraża mnie 13 tys. za wesele, przeraża mnie 13 tys. przeżarte - dosłownie  😁 bo tak będzie. Jak się ktoś źle poczuje, to postaramy się mu pomóc, nie rozumiem też odniesienia do gości - zaprasza się (przynajmniej my tak robimy) ludzi których się zna i wie czego można po nich oczekiwać, my będziemy mieć takich, że nie będą leżeć pod stołem pijani  (nawiasem mówiąc nie słyszałam jeszcze by to się u kogoś na weselu zdarzyło). Ale faktycznie jak ktoś robi wesele na 150osób, to może się trafić taka osoba. Tak, każdy ma wolną wolę i może robić co mu się podoba. Równie dobrze może nie chcieć się mu przyjść. Myślenie o kasie jest dla Ciebie dziwne? A co w tym dziwnego, że robimy zestawienie wydatków, które nas czekają? Przecież musimy wiedzieć ile pieniędzy trzeba odłożyć, choć z grubsza. Nie chcę się bawić i martwić że "o kurcze, a może z kopert nie będzie tyle kasy, żeby wystarczyło na zapłacenie", chcę być pewna, że bez względu na to ile goście przyniosą damy radę. Dla mnie to jest suchar organizować wesele i mieć nadzieje, że większość czy duża część zwróci się z kopert. Jak tak będzie - to super, jak nie - no cóż, to my wyprawiamy wesele, a nie nasi goście.

Tamtam: dla mnie ta suknia jest straszna  😀 wygląda jak szata zjawy, ale rozumiem, że każda kobieta ma inny gust w tej kwestii 🙂
co do zdjęć - większośc totalnie słaba, mistrze PS'a  😀 ale kilka rzeczywiście śmiesznych 🙂

bobek: my zdecydowaliśmy, że jak ktos nie będzie miał z kim dziecka zostawić, to zaprosimy tylko na ślub (osoby blisko mieszkające), a kilka dni po weselu na herbatkę do nas do domu i tyle.

subaru: niestety pogody nikt Ci nie przewidzi, dlatego wesele pod namiotem zawsze wiąże się z ryzykiem. Nawet w środku lata... a październik ma to do siebie, że często miewa zarówno skoki temperatur i fajnie, ciepłe dni, jak i już takie bardziej zimowe 🙁:

NatHuragana:
co do kamerzysty to zalezy gdzie. Moja kumpela spod Łodzi całość imprezy zorganizowała w pół roku 🙂 Wtedy też załatwiała sale, kamerzystę, fotografa, no wszystko! Nawet suknie z tego co wiem dopiero 4 miesiące przed ślubem.

mery: jak jesteś ze swoją rodziną tak blisko i masz na ich wszystkich pieniądze, to nie widzę przeciwwskazań 🙂

secretary: naramki to ramiączka, tak?  😁 Mi się wydaje, że Tobie pasowałoby bez lub z takimi tiulowymi

salto piccolo: mój TŻ ma rodzinę prawie 30 osobową, więc po prostu nie stać nas na dzieci, mamy ograniczone fundusze, a jak pomyślę że maluchy miałyby się po 2h nudzić, biegac między stołami, ciągnąc za obrusy to mi się tego kompletnie odechciewa. Wszystko przez to, że teściowe mają sporo rodzeństwa itd., tak się uzbiera  🙄 z drugiej strony Ty piszesz, że jesteście ich ulubieńcami, widzisz - a ja nawet części dzieciaków z rodziny TŻ nie znam, TŻ widział niewiele razy w życiu, z kolei z mojej nie utrzymujemy kontaktu. Myślę, że z tą studentką dobry pomysł. Rodzice będą mogli sie normalnie pobawić, a nie tylko w kółeczku z dziećmi.

karla: o, dokładniej o takiej scenie pisałam 😀 Miazga. Dorosły pijany jak cos w takiej sytuacji popsuje, to moim zdaniem wypada żeby zapłacił (przynajmniej ja jako gość bym tak zrobiła - byłoby mi zwyczajnie głupio obciążać mlodą parę dodatkowymi kosztami z powodu mojej głupoty/nieuwagi), ale oczywiście gdyby to przytrafiło się mojemu gościowi, to nie wręczyłabym mu rachunku do zapłacenia.

Karesowa: jeśli jest taka możliwość, to ja bym zrobiła tak: początkowo usadziła dzieci normalnie z rodzicami, ale dała też dodatkowy stolik (bez zdędnych ozdób, żeby zaraz na ziemi nie wylądowały), zorganizowała może jakieś kredki itd. i tam położyła. Dzieci z czasem stają się bardziej śmiałe, po godzinie już będą się ze sobą bawić 🙂 także mogłyby tam mieć swój kącik. Dla rodziców też lepiej, bo wszystkie w jednym miejscu (no ok, nie zawsze, ale choć przez dłuższą chwilę), więc większa kontrola. Oczywiście mowa tu o dzieciach w podobnych wieku, a nie np. usadzeniu 12-latków z 5-latkiem.

carmina
: z tym odbieraniem dzieci przez dziadków to też dobry pomysł  🙂 U nas niestety jednak nie wypali, bo te "dzietne" rodziny mieszkają dalej.

bera: no i o to chodzi. Gdybym miała kasę, to bym nawet i wynajęła oddzielna salkę dla dzieci, panie do opieki i w ogóle full opcje. A tak to nie ma wyjścia. Też wolę zaprosić 2 bliskie mi osoby więcej niż dzieci mojej kuzynki czy kogoś takiego. Niektóre osoby z lekką ręką wydaja na wesele 50 tys. i mówią, że i tak oszczędzały, my za większość zapłacimy sami, rodzina dołoży niewiele. A tak ja piszesz - większa część naszych gości jest dojeżdżająca, więc nie da się podrzucić tych dzieci po kilku godz. cioci czy babci. Wyjątek będzie dla 3 dzieci mieszkających blisko, bo albo będą na ślubie, części wesela i zostaną odebrane (mają przez kogo), albo rodzice mogą ich wcale nie brać.

Kajula:w kwestii noclegów u nas jest tak samo jak u Was 🙂

Achaja: zgadzam się. Tak jak pisałam - wesele ma być dniem państwa młodych, goście są dla nich, a nie na odwrót. Wszelakie fochy, pretensje, wymagania powinni zachować dla siebie. Zresztą mi jako gościowi byłoby zwyczajnie głupio domagać się tego czy tamtego.

Dworcika: popieram. Nie pojmuję wybierania na rodzica chrzestnego dziecka lat 16. To logiczne, że osoba w tym wieku jest jeszcze chwiejna i wiele może się w jej życiu pod tym i innym kątem pozmieniać. Nie mówiąc już o tym, że jedno dziecko nie da drugiemu prawdziwej opieki w razie potrzeby.

Wadera: ja bym poszła do kościoła, była tam dla mojego chrześniaka (w końcu od samej obecności tam nic Ci się nie stanie), do komuniki nie poszła oczywiście i tyle. Nie sądzę żeby ktokolwiek siłą ciągnął Cię za rękaw żebyś przyjęła komunię. A jeśli tak, to tylko sami sobie narobią (a nie Tobie).

smarcik: ja nie rozumiem zapraszania na wesele "nie bliskich znajomych"  😉 (więc nie mam kłopotu co z noclegiem dla takich) Moim zdaniem w tym dniu powinni na towarzyszyć przyjaciele i rodzina, ewentualnie (prawie)przyjaciele, czyli osoby dla nas mocno bliskie, a nie 80% znajomych z FB  😁
Pauli, dzionka miała przeboje. U nas nie było problemu. Pani powiedziała, że mamy się stawić w urzędzie 3 m-ce przed, przywieźć kwity i wypełnić wniosek o ślub poza urzędem. Ona nie widzi problemu, jest jakaś opłata za taką usługę (nie wiem ile, bo nie ja to załatwiam tylko narzeczony, bo to jemu się ślubu zachciało 😉 ).

Najlepiej dowiadywać się w urzędzie, który będzie Was obsługiwał, bo co urząd to inne problemy.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
04 lutego 2014 15:33
Cantazaro może źle się wyraziłam z tymi "nie bliskimi osobami" bo nie chodzi mi o znajomych z FB tylko współlokatorkę  😉 Bardzo się lubimy itp tylko po prostu znamy się dość krótko, więc nie da się tego nazwać przyjaźnią ani nic w tym stylu  😉
Hmm a ja byłam na tylu weselach i na każdym były dzieci. I nic sie nie działo z tego co opisujecie, jeśli coś było zniszczone, to przez dorosłych (niechcący oczywiście). Sama byłam na weselu mając lat 4 i podobno tak tańczyłam z moim kuzynem-rówieśnikiem, że nam nogi spuchły 🙂
Rozumiem, że się nie zaprasza dzieci, których się nie zna, albo rzadko widuje, ale takie dzieci z bliskiej rodziny, tez nie zapraszacie? I do jakiego wieku nie zapraszacie, takich 10latków tez nie? Przecież dla nich to tez jakieś przeżycie, jesli bierze slub ktoś z bliskiej im rodziny, to juz są świadome dzieciaki 🙂
Cricetidae, gdybym miała dzieci w bliskiej rodzinie to bym się zastanawiała. Nie mamy takowych, tylko dzieci znajomych. Więc dla nas nie ma o czym dyskutować.
Jak będę mieć własne dziecko, to po weselach nie zamierzam go ciągać. Dla mnie wesele to nocna impreza - dla dorosłych.
No jasne, nie przyjaźnisz się z dziećmi znajomych, więc to dla mnie zrozumiałe 😉
Pewnie moi rodzice gdyby mieli mnie z kim zostawić, to by zostawili, ale na ogół nigdy nie było takich możliwości, ale u mnie w rodzinie wszyscy z dziećmi przychodzili i nie było w tym nic nadzwyczajnego, dzieciaki o północy i tak padały do łóżek i zaczynała się impreza dla dorosłych 😉
Cricetidae, ja też pamiętam, że jako dziecko bywałam na weselach z rodzicami. I pamiętam, że koło 12 mówili "dziękujemy, my już wracamy dziecko zasypia..." i pamiętam co wyrabiali pijani wujkowie na wiejskich weselach, jak latali w kalesonach po sali. Pamiętam świńskie zabawy w ramach oczepinowych tradycji. Są to rzeczy, których wolałabym zaoszczędzić własnemu dziecku.
Ja wiem, że dziś czasy się zmieniają, że dziś już w wielu rodzinach nie pije się na umór, że często zabawy o północy mają w sobie więcej klasy... ale nigdy nie wiem co mnie czeka na weselu, na które jestem zaproszona.
Myślę, że w zależności gdzie i u kogo nas czekają kolejne wesela zawsze jakąś opiekę uda nam się zorganizować. Na szczęście wesele to nie choroba, nie zaskakuje człowieka z dnia na dzień i da się odpowiednio wcześniej przygotować wszystko.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
04 lutego 2014 17:09
bera7, a wymyslilas juz co zrobisz na weselu z wlasnym? 😉
szafirowa, tak. Pisałam o tym gdzieś wcześniej. Będzie pokój w pałacu w najbardziej odległej części od części imprezowej i będzie tam z wynajętą nianią. Będzie na ślubie, a potem w pokoju. Mam nadzieję, że uda mi się karmić piersią więc rozstanie z dzieckiem na 2 dni nie wchodzi w grę. Pójdę co jakiś czas nakarmić, ale nie zamierzam niemowlakowi fundować  spotkania z tabunem ludzi i głośną muzyką.
szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
04 lutego 2014 17:28
bera7, no pewnie. 3 miesiace bedzie wtedy mial? Wez sobie gdzies tam w glowie pod uwage, ze moze byc juz malym cwaniakiem i doskonale bedzie poznawal kto obcy, a kto swoj - moj Jasiek w tym wieku nie dawal sie wziac na rece nawet wlasnej babci jak jej dluzej nie widzial i powierzenie go komus obcemu nie wchodzilo w gre w ogole, bo byl ryk i histeria. Twoj moze byc akurat 'cyganskim dzieckiem', takim co kazdy kto wezmie na racxzki jest fajny (tego Ci po cichu zycze, bo bardzo ulatwia zycie), ale moze byc tez taki jak moj. Podpowiadam, bo mi to spedzalo sen z powiek przy moim weselu.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się