PILNE! Uratujmy klacz przed skazaniem na rzeź!!!!

Jest dzierżawiony. MÓJ, ale stoi w tej stajni. I będzie stał... po prostu- nie mam możliwości go nigdzie indziej przenieść.

No, dobrze. Spytasz tego pana czy i ew. za ile chce sprzedać tego konia? Możesz pomóc mu wstawić tu ogłoszenie, zrobić zdjęcia.
A w międzyczasie nogę przemyć, psiknąć lekarstwem.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
10 lutego 2014 20:20
A w międzyczasie nogę przemyć, psiknąć lekarstwem.


no właśnie  😉
bo z zarysu sytuacji chyba można się domyśleć, że właściciel nie zna się na chociażby przemywaniu ran, ba - konieczności robienia tego.
Problem leży w tym, że - przynajmniej z tego, co zrozumiałam - Rogalasz nie ma możliwości choćby "przemyć, psiknąć lekarstwem". W końcu nie może się wtrącać.
.
Poza tym Rogalosz ma 13 lat, jak można wyczytać w innym wątku, więc konia sama nie kupi...
Problem leży w tym, że - przynajmniej z tego, co zrozumiałam - Rogalasz nie ma możliwości choćby "przemyć, psiknąć lekarstwem". W końcu nie może się wtrącać.

To "drugi dom" ... jasne... Jak malowany.
.
Zaraz, zaraz, to Ty nie możesz, czy nie chcesz się wtrącać?
Skoro nie chcesz się wtrącać, to czemu w ogóle zadałaś tutaj to pytanie? To już jest wtrącaniem się, tak ogółem - do zdezynfekowania rany i psiknięcia lekarstwem ukończenia weterynarii nie trzeba, zapewniam.
.
Rogalosz, o matkooo  😵

Rozumiesz, że koń cierpi, bo otaczają go ludzie, którym się w ogóle nie chce się nim dobrze zaopiekowac, w tym również i TY? Bo sorry, ale ja, jakbym zobaczyła taką sytuację, to nie puściłabym tego płazem, pogadałabym z właścicielem, nawet własnoręcznie zrobiłabym opatrunek

Dlaczego się wpakowałaś w taką sytuację? Co chcesz tym osiągnąc, przecież nic nie zmienisz.
A co na to wszystko twoi rodzice?
Dlaczego wet ma psikać drugim? Zadzwoń do jakiegoś dobrego weterynarza, zapytaj, jaki "specyfik" poleca i nim psiknij, a z drugiego weterynarza zwyczajnie zrezygnuj. Eh, z takim podejściem to niczego nie zrobisz, nie pomożesz, choćbyś bardzo chciała.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
10 lutego 2014 20:30
ale podobno weterynarzy jest dwóch?

ale ani jeden ani drugi nie są zbyt kompetentni - przyjeżdżają co 2,3 dni i "psikają czymś czerwonym".
Rany przemywa się parę razy dziennie, nie co 3 dni...
.
Rogalosz wystarczy, że w aptece kupisz riwanol i strzykawką koniowi polejesz na ranę. To już odkazi, a zaszkodzić nie powinno.
Swoją drogą jeśli piszesz, że to godzina drogi od Poznania, to dobrych wetów przecież w okolicach jest kilku, takich typowo końskich.
Jeżeli masz na to jakiś wpływ - nie radzę. Jeżeli rana wygląda faktycznie paskudnie i jest ona tak bardzo głęboka, to pobyt na pastwisku może tylko konia bardziej "uszkodzić".
Rogalosz, Nie w błoto, bo może jeszcze bardziej się spaprac. Dobrze by było założyc opatrunek, aby do rany nie dostał się żaden syf

strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
10 lutego 2014 20:35
opatrunek przede wszystkim i codziennie świeża słoma w boksie.
Ta rana nie jest głęboka... To jest wyrośnięta "bulwa", na której narasta dzikie mięso...
Kurczę. Drugi dom- tak owszem. Ale ja nie mogę się wtrącać- bo nie chcę. to jest raczej robota dla weterynarza... a jeśli coś zrobię nie tak? to potem będzie na mnie.

No tak. Witaj w dorosłym życiu. Potem jest już tylko trudniej i takich wyborów dokonuje się mnóstwo.
Zrobiłaś pierwszy krok. Teraz zdecyduj: zawracasz, edytujesz posty, znikasz czy kontynuujesz? Ta decyzja musi być twoja.
Ja rozumiem, że się boisz, że cię od tego dzierżawionego/opisywanego tu jako twój odetną jak zaczniesz sprawiać kłopoty.
Ale i tak odetną, kiedy ktoś z RV "życzliwie " doniesie im co tu piszesz. O ile pamiętam, zawsze się pojawiał życzliwy.
I teraz trzeba wybrać: walczysz czy się cofasz? Czy szukasz kompromisu? Czy drogą do kompromisu jest obsmarowywanie tu weta, schroniska i dziadka? Znów ty sama oceń.
Tak to działa u dorosłych. I nazywa się: odpowiedzialność i dokonywanie wyborów.  🙁
I tak nie radziłabym trzymać konia na pastwisku.
No niestety, jest dokładnie tak, jak pisze Tania - albo podejmujesz ryzyko, walczysz o życie konia, jesteś odpowiedzialna za wszystkie konsekwencje Twojego wyboru, albo chowasz głowę w piasek.
.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
10 lutego 2014 20:43
ja widzę jeszcze jedno, choć też nie wiem czy dobre rozwiązanie.
Wzięcie tego konia w dzierżawę.

Ale nie wiem na jakich warunkach trzymasz tego swojego kuca?
Bo 1.5 latka na pełny pensjonat...

Jeśli tylko masz środki na to, być może to będzie dla niego dobre.
Nikt nie chce kłopotów. Sama mam trzynaście lat i wiem, jak jest w tym wieku - również zajmuję się końmi, w miarę możliwości staram się pomagać właścicielowi, który "jakieś" pojęcie o koniach ma, no ale cóż, "jakieś". Z tym, że ja mam akurat w tym układzie dużo do powiedzenia, więc nie jest to tak trudny przypadek. Czasem trzeba walczyć. Trzeba podejmować decyzje. Niestety, nikt tego za Ciebie nie zrobi.
.
Możesz je zedytować i wykasować treść.
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
10 lutego 2014 20:50
ale właściwie na jakiej podstawie można zarzucić coś temu człowiekowi?
Weterynarzy jest wezwanych dwóch, konie podobno wyglądają bardzo dobrze, mają jedzonko, wypuszczane są na padoki.

Możesz je zedytować i wykasować treść.


po co?

Rogalosz nie rób tego  😉
Przepraszam, że jako koński laik sie odzywam ale w całej historii jedno mi nie gra. Widziałaś ranę od początku, czemu od razu nie przemywalas żeby się nie paprała. Właściciel by nawet nie wiedział i uznał, że samo sie zagoiło.
Zapytała, więc odpowiedziałam, według mnie tez nie powinna odpuszczać jedynie ze względu na fakt, że jakiś donosiciel może się przypałętać.
Sam fakt, że wytrzymała w dyskusji więcej niż kilka minut, może świadczyć o tym, że jednak chce coś zrobić. Pytanie tylko, czy to "chcenie" jest wystarczająco silne, by dokonać wyboru.

akroksa - Dziewczyna sama stwierdziła, że nie chciała (nie chce?) się mieszać i według niej była to robota dla weterynarza.
Nasturcja-Renata   Moi trzej mężczyźni :)
10 lutego 2014 21:01
No cóż... trudno mi- strasznie. Ale wolę się nie narażać...


można jakoś usunąć moje posty?
(przestraszyłam się tym "donosicielem"😉


nie wolno ani kasować ani zmieniać treści postów, bo to grozi banem!
Ja nie ufam ocenie sytuacji trzynastolatki. Tym bardziej, że troszkę tu od roku konfabulacji: koń jej a nie jej etc.
Nie ufam tym bardziej jej diagnozie, która ma być lepszą niż diagnozy dwu lekarzy.
Informacje są sprzeczne. Pomysłu brak. Są emocje właściwe do wieku. Dobrze, że są. Człowiek ma być wrażliwy.
Ale i mądry, a na to trzeba czasu. Jednym więcej innym mniej.
p.s
I znów masz wybór i decyzję:
-ban z forum czy ban ze stajni ?  Czy szukanie trzeciego rozwiązania?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się