Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

Ja sie bardzo ciesze, ze poukladalismy wszystko tak, zeby Iga najpozniej o 20 szla spac. Przewaznie jest to okolica 19, przed zmiana czasu bylo to miedzy 18-19, teraz 18.30-20, chociaz ta 20 to tylko jak nie zdazymy skads wrocic. Widze ze to pomoglo jej ustabilizowac sen jako taki i jego dlugosc. Ba w tym momencie spi 11-12 h w nocy i jeszcze potrafi spac 2-3 h w dzien  🙂
Jesli dojdzie do nastepnego dziecia to tez tak bede robic - a pamietam jak nie moglam wyjsc z zaskoczenia jak kolezanka kladla niespelna roczna core spac wlasnie o 18 (moja chodzila wtedy ok 21...)

Misiu to sa skoki rozwojowe, nie martw sie, przejdzie 🙂
Misiu, super wdzianko na plażę 😀

nerechta, Sara też chodziła wcześniej spać.. Myślę, że teraz to kwestia lata, widno, dużo się dzieje wieczorami i tak dalej. No ale ona po prostu od tej 20-20:30 siedzi w łóżeczku sama i sobie gada, więc nam w niczym nie przeszkadza 😉 Strasznie jestem ciekawa jak Helcia będzie spać... I myślę, co mogę zrobić inaczej/lepiej niż z Sarą. I nie wiem 🙂
Super fotki dziewczyny, Hania z mini kozą słodka i Mieszko taki duży . 😍

Misiu,Ola śliczna, jak to dzidzia, ale Ty to przeginasz z tą figurą i zgrabnymi nogami.  🤬

Julie Ja tez jestem kompletnie chlopacka i nie wyobrazam sobie miec dziewczynki 😉 Jak sie czujesz?
Dziękuję, bardzo dobrze.  :kwiatek: Kulam się już, nie chodzę i mam duży problem żeby się podnieść z leżenia. Śmiałam się wczoraj z Adamem, że muszę sobie skołować taki balkonik do chodzenia jak dla dziadków, bo jak wstaję w nocy na siku, to nie mogę dłuższą chwilę stanąć na jednej nodze i zrobić kroku, więc podpieram się przy ścianach. 😁 Na szczęście dopóki się nie położę, to śmigam całkiem sprawnie.
Wszystkie wyniki badań na ten etap ciąży bardzo dobre. Emocjonalnie chwilami trochę dołek, ale na szczęście Gabryś mnie skutecznie ratuje, z Leosiem też mam co raz fajniejszy kontakt przez brzuch, fajnie reaguje jak do niego mówię i głaszczę.

Jestem w trakcie podejmowania ciężkiej decyzji, żeby dać sobie spokój z porodem w Trójmieście.
Chciałam, bo w Koszalinie nie ma ZZO, w Trójmieście niby jest.
Ale ponieważ lekarz i położna, u których byłam mi nie odpowiadają (delikatnie mówiąc i porównując do tych, u których byłam w Koszalinie), a ZZO i tak nie ma pewności, że dostanę, to doszłam do wniosku, że chyba szkoda kasy i zachodu. Musiałabym spędzić końcówkę ciąży w towarzystwie moich rodziców (był wstępny plan, że w mieszkaniu obok ich mieszkania) a tego chyba bym nie zniosła. Są rewelacyjnymi dziadkami, ale ja ich lubię tylko "na obrazku", czyli raz na miesiąc w zupełności wystarczy.
Nikt na świecie nie potrafi mi tak podnieść ciśnienia i to w sekundę, jak własna matka. A to nie dość, że nie jest mi potrzebne, to przecież wręcz niewskazane! 😉
Przedwczoraj walnęła mi przez telefon takim tekstem, że się zagotowałam. Rozmawiałyśmy o tym, że przyjadę za tydzień, powiedziałam, że jeszcze nie wiem czy pociągiem czy samochodem. A ona powiedziała "wolałabym, żebyś już nie jeździła samochodem".
No i nie wiem czemu mnie to tak strasznie zdenerwowało. Przecież przez nią przemawia czysta troska i dobre intencje z głębi serca.
Po prostu obawia się o mnie i swoich wnusiów. Nawet wielu lekarzy odradza samotne długie trasy samochodem pod koniec ciąży. Zastanawiając się nad tym dogłębnie stwierdzam, że jest w tym dużo racji.
Ale nic nie poradzę na to, że mam na nią i wypowiadane przez nią słowa typu "wolałabym",  "powinnaś",  "lepiej by było", lub nie daj Boże "musisz"... taką alergię, że dostaję natychmiastowych palpitacji serca i toczę pianę z pyska. Niezależnie od tego jakim tonem, w jakiej intencji i co tak naprawdę ona chciała powiedzieć.
W związku z tym nie będę się narażać na bardziej intensywne niż dotychczasowe kontakty z nią.
No. Dziękuję za uwagę, musiałam się wygadać. Już mi lepiej. 😀

W związku z powyższym zaczęłam robić research w Koszalinie, dziś byłam nawet u położnej środowiskowej na zajęciach "szkoły rodzenia" w ramach NFZ.  😁
Były nawet ćwiczenia podobne do jogi, które o dziwo z przyjemnością robiłam, śmiejąc się z tego w duchu.
Kompletnie nie wierzę w to, żeby jakiekolwiek ćwiczenia relaksacyjne i sposób oddychania mógł pomóc w porodzie.  😁
Omawianie zagadnień dotyczących pielęgnacji i laktacji też mi nie są potrzebne, ale będę grzecznie na te zajęcia chodzić, chociażby po to, żeby mieć od niej kontakty do położnych oddziałowych i różnych innych osób. Dzięki niej umówiłam się z zajebistą, młodą położną, z którą sama rozmowa przez telefon miała dla działanie znieczulające, mam też kontakt do pani anestezjolog. Będę kombinować, żeby załatwić sobie zzo, a jeśli się nie uda, to chyba zdecyduję się na poród z właśnie tą położną + gazy i TENS-y wszelakie.
Pierwszy raz mam do czynienia z osobami, które mnie jako pacjentki nie lekceważą.
Lekarz u którego byłam dwa razy prywatnie i położna ze szpitala w Trójmieście wyśmiali mnie jak próbowałam porozmawiać o tzw. "planie porodu".
Przyznaję, że to się bardzo głupio nazywa. Ale to nie powód, żeby lekceważyć i wyśmiewać czyjeś obawy, prośby, czy lęki.

I jeszcze na zakończenie zdjęcie mojego najkochańszego Gabrysia, strzelone przez Diakonkę lub jej męża na "zlocie u szafirowej":




Lotnaa   I'm lovin it! :)
14 lipca 2017 12:05
Misiu, ale piękne wy!

Julie, ale on jest już duży  😲 Jestem pewna, że będzie świetnym bratem.
Hanka, odkąd trochę podrosła, też ma już lepszy kontakt ze swoim, nawet potrafią się razem bawić na swój sposób 🙂

nerechta, Dzionka, no bo właśnie to jest tak, że im wcześniej pójdzie dziecko spać, tym dłużej śpi. To moja wina, ze nie potrafię ogarnąć tematu. Powoli przesuwam tą granicę w stronę 20, ale naprawdę musimy być bardziej konsekwentni. Hania generalnie zasypia dość łatwo, więc to nasza odpowiedzialność, by zdążyć szybciej.

Niniejszym chwalę się, że Hania przespała pierwszą od wieków noc  😅 Spała do 7:10, oby tak dalej 🙂

Prawda. Mnie strasznie "denerwuje" jak nie jestem w stanie polozyc jej o odpowiedniej porze, bo sie wtedy rozregulowuje na pare dni. A tez im jest pozniej i co za tym idzie jest bardziej zmeczona, tym bardziej sie nakreca i nie chce isc spac i ma problem z zasnieciem.
Dzion haha, mozna sobie wymyslac strategie, ale tak naprade wyjdzie w praniu i pewnie znowu wielkie zalozenia legna w gruzach..  😁

Lotnaa brawo Hania i gratuluje przespanej nocy 🙂 A czemu tak Ci trudno ja klasc wczesniej?
Lotnaa   I'm lovin it! :)
14 lipca 2017 13:17
No jak śpi do 17 przy dwóch drzemkach to potem trudno nam się wyrobić  🤣 Ale, odpukać, od 2 dni śpi tylko raz, postaram się, żeby to był już standard.
Aaa no chyba ze. Powodzenia! 🙂
Lotnaa, gratki przespanej nocki!

Jeju, pierwszy raz zostawilismy dziecko na noc z dziadkami. Dopiero jutro rano ja zobacze, chlip chlip ;( Stara a glupia.
haha, lacze sie z Toba w bolu. W maju mielismy wyjechac na weekend sami, koniec koncow pojechalismy rano i wrocilismy w nocy, przez pierwsze godziny bylam uhahana ale potem tak tesknilam ze nie wiem 🙂 W przyszly weekend tez wyjezdzamy sami, co to bedzie?!  🤣
Julie
Wspolczuje braku ZZO.
I ciesze sie ze rodzilam w DE. Tu na plan porodu zapraszaja Cie w 35tc i robia to z Toba wspolnie. Moim zyczeniem bylo np, zeby mi nikt czasem nie mowil ze beda mnie nacinac. I tak tez sie stalo. Poinformowano mnie po porodzie.
I uwazam ze to wazne zeby miec taki plan i zeby miec pewnosc ze ktos go bedzie przestrzegal. Nie kumam czemu w PL to jest taki problem?  🤔wirek:
Co prawda ja w trakcie porodu mialam wyrabane na moj plan, chcialam tylko zeby to sie skonczylo i zeby przestalo bolec.  Nawet nie pamietalam ze go mam 😉 a jakbym miala dochodzic swoich racji jakby cos bylo nie tak, to chyba slabo by mi to wyszlo.
Ogolnie bylo mi wszystko jedno i w trakcie i po. Wisialo mi to co sie dzieje ze mna, z dzieckiem i z planem porodu 😉 jedynym moim pragnieniem bylo zjesc zupe  🤔wirek: 🏇
KaNie, Bo tu chyba bardziej chodzi o to, żeby poczuć się wysłuchaną i zaopiekowaną, a nie o "plan".
Położna z którą rozmawiałam w szpitalu na gdańskiej Zaspie powiedziała mi, że plan to jest wkraczanie w ich kompetencje, że to oni wiedzą co mają robić, a rodząca nie powinna się w to wtrącać. (Nie dokładnie tymi słowami, ale taki był sens.) Zapytała mnie kim jestem z zawodu, powiedziałam, że instruktorem jazdy konnej. Powiedziała "no, to tak jakby ktoś do pani przyszedł na naukę i zaczął Pani mówić co pani ma robić i jak uczyć...".
Nie zdążyłam się ustosunkować do tego, bo szybko zmieniła temat na inny.
Gdyby mi dała dojść do słowa, to bym powiedziała, że kompletnie się z tym nie zgadzam, że każdy kto do mnie przychodzi, sam jest przeze mnie przed lekcją pytany jakiego rodzaju chce mieć lekcję, jakie są jego dotychczasowe umiejętności, problemy i oczekiwania. Owszem, w trakcie lekcji to już co innego, jest tu jakaś analogia, bo często nie ma czasu na dyskusje, tylko dla własnego dobra należy całkowicie zdać się na mnie. Ale to też nie oznacza, że nie ma się prawa głosu w trakcie.
Generalnie starała się być miła, ale w sposób wymuszony, z obowiązku.  Zarazem olała mnie po całości i pozostawiła wrażenie kompletnego lekceważenia mojej osoby. 😵
Kto by pomyślał, że na lekarza i położne z normalnym, ludzkim podejściem trafię nie w Warszawie, nie w Trójmieście, a w Koszalinie. Dziś oddzwoniła do mnie polecona, młoda położna. Pamiętała, żeby oddzwonić, po odespaniu wczorajszego dyżuru-maratonu. 😍 (Mieli wczoraj 60 porodów, mega sajgon, bo oprócz miejscowych rodzą też przedwcześnie turystki będące na wczasach nad morzem.)
Rozmawiała ze mną bardzo długo i umówiłyśmy się na przyszły tydzień, albo po jej dyżurze, albo zaproponowała też opcję, żebym przyjechała porozmawiać do niej do domu (!). I mówiła z takim entuzjazmem, jakby odbieranie porodów było jej największą życiową pasją. 😀
To tak mało i tak dużo - okazać zainteresowanie i troskę. Może nawet ważniejsze od tego całego znieczulenia.
W każdym razie w chorym kraju żyjemy, ale na szczęście się to powoli zmienia.

Ps. Uśmiałam się z Twojego jedynego pragnienia zjedzenia zupy. 😁 Ehh... zazdroszczę opieki medycznej w DE. 😉
O jeny, co za polozna... Zapewne bym tam rodzic nie pojechala.
U mnie obydwie polozne (trafilam na 2 zmiany) i lekarka uwaznie caly plan przeczytaly, dopytaly i zaakceptowaly, ba, lekarka powiedziala ze sie ze wszystkim zgadza. Jak bylo juz bardzo ciezko i chcialam jakies znieczulenie to polozna ze smutkiem powiedziala, ze nic mi dac nie moze, bo tak sobie zyczylam w planie porodu.. myslalam ze ja ukatrupie  😁 Ale dala mi rozkurczowe i poszlo szybciej.
A, jeszcze zapomniałam dodać, że jak na razie w żadnym ze szpitali jakim się interesowałam nie ma takiej opcji, żeby wcześniej dostać choć na chwilę do ręki papiery, które się podpisuje na izbie przyjęć, jak się przyjeżdża rodzić.  🤔wirek:
Pisałam już, że jak przyjechałam do pierwszego porodu, to miałam już takie skurcze, że ledwo byłam w stanie się podpisać. Nie mam zielonego pojęcia co tam było napisane, wypełnił za mnie Adam.
Jest wysoce prawdopodobne, że ten poród będzie jeszcze szybszy, więc tym bardziej tym razem chciałabym przeczytać to co będę podpisywała wcześniej, na spokojnie.
Mam nadzieję, że ta położna z którą się umówiłam da radę to załatwić. Ta z gdańskiej Zaspy jeszcze mi mówiła, że "plan porodu" jest w ogóle niepotrzebny, bo wszystko się omawia po przyjęciu i w trakcie porodu z położną. Taaa jasne....  😁 Sorry, ale ja nie byłam w stanie niczego omawiać, nawet jak działało znieczulenie.

Czy któraś z was mogła to przeczytać wcześniej, przed porodem?
Lotnaa   I'm lovin it! :)
14 lipca 2017 20:33
Julie, spojrzałam na Twój suwaczek - wow! To już bardzo niedługo! Ale zleciało!
Fajnie, że trafiłaś na taką miłą osobę! Oby więcej takich.

Ja strasznie się cieszę, że rodziłam w DE. Nie znałam żadnej położnej, ale wszystkie cztery, które się mną opiekowały (z dwóch zmian) były przemiłe, bardzo profesjonalne i pełne empatii. I mam gdzieś, czy ta empatia była szczera, czy wyuczona. Jedyne, na co mogłabym narzekać, to fakt, że czekałam całe wieki na anestezjologa, ale tego się nie przeskoczy, mieli jakąś nocną nieplanowaną cesarkę.

KaNie, zupa wygrała  🤣

Dzionka, wow! Bawcie się dobrze!

nerechta, z kim zostawiacie Igę? Z teściową? Przekonałaś się do niej? Fajnie!
Kurcze, my zupełnie nic nie robimy z T. razem. Tzn w tym sensie, że we dwoje. Byliśmy kilka razy w kinie, a teraz znów nie ma jak...

Za to już za tydzień wyjeżdżam na 6 długich dni! Nie wiem, jak przeżyje to Hania, ja, no i moje piersi  🙄

Julie , ja rodziłam na zaspie , i w sumie byłam bardzo zadowolona , najpierw pojechałam na kliniczną ale nie było miejsc . Potem cieszyłam się , że tak się stało , na Zaspie położna , anestezjolog -przemiłe 🙂 Położna nawet zostala do końca ze mną , chociaż jej zmiana się skończyła ( może tak muszą , nie wiem) , ogólnie miłe zaskoczenie odnośnie ogółu .Od samego przyjazdu do wyjścia ze szpitala czułam się dobrze zaopiekowana . Położna też pytała się o plan porodu ,czy mam a jeśli nie czy mam jakieś prośby .Także , jeśli chodzi o mnie to polecam
zaspę ! 🙂
niee, z moja mama. Tesciowa odwalila wczoraj taki numer, ze mam ochote ja rozszarpac i rozrzucic na pustyni...! 🙄
Hmmm papiery na izbie, czy ja dostałam jakieś papiery na izbie? Pamietam wywiad położniczy, wywiad epidemiologiczny. Potem tylko stosik do podpisania przed cc.

Właśnie a propozycje spania. Czy przy takim małym krasnali tez już powinnam jakoś regulować o której mniej więcej śpi i je?

k2arola Julie Aga KaNieDzięki za odp w sprawie butelki, podjade dzisiaj obczaić ta madele i canpola.

Julie Nasza Lilka to Lilianna. Mi się bardziej podoba niż Liliana przez jedno n. Z reszta jak jej się nie będzie podobała Lilka to zawsze może być Anna wtedy :p Co do rodzinnych rad to łączę się w bólu. Ja dostawałam białej gorączki na teksty "nie jezdzij już samochodem", "może ty już łez i nie chodź z tym psem", "matko boska! Do Rzeszowa/Wawy/Krakowa ??!! Z psem??!! Na wystawę!!!???/Konia odwiedzać"/"na mecz??!!"i hit hitów - jako ze mówię do psa per Synu ciotka po wizycie u nas wystosunkowala mi maila o zastanowieniu się nad swoim życiem, kategoryzacja uczuć i zmianą priorytetów....

Wczoraj byliśmy na pierwszym spacerku 🙂 (to też było be z naszej strony bo przecież dziecko należy najpierw wyrandować 5-7-10-15minut) Fajne uczucie, bardzo podoba mi się taki klimat rodzinki.pl w formie 2+1+psiak 🙂
Hihi, dziewczyny łącze się z Wami 😀 mama zaproponowała mi ostatnio ze zabierze mi psy już teraz (będą u rodziców na wczasach na czas szpitala), bo, uwaga, jak teraz z nimi chodzę to wyglada to już NIEESTETYCZNIE 💃
sienka, o żesz, co za tekst!

Sara jednak przeżyła mocno zostanie z babcią.. Wstała o 3:45 i balowała do teraz, przed chwilą dojechałam do domu i ją położyłam (o 9:50 :/). Ale humor miała dobry. I wpadła w płacz na mój widok i nie chciała do mnie na ręce, więc widać, że emocje ją zalały. No nic, pierwsze koty za płoty.

Poznałam abre wczoraj i muszę przyznać, że to super dziewczyna 😀 Nawet mi męża obtańczyła 🙂 Heej, abre, fajnie było na weselichu, co 😀?
Lotnaa   I'm lovin it! :)
15 lipca 2017 09:17
krysiex213, takie maleństwo jeszcze ma wszystko rozregulowane, więc po prostu trzeba za nim podążać. Za jakiś czas załapie, kiedy jest dzień i noc.
A model 2+1+1 też coraz bardziej do mnie przemawia 🙂

Dzionka, ojej, no ale pierwsze koty za płoty. A dla weselicha warto, Sarce nic się nie stało.

sienka  😵
mama zaproponowała mi ostatnio ze zabierze mi psy już teraz [...], bo, uwaga, jak teraz z nimi chodzę to wyglada to już NIEESTETYCZNIE 💃
Wygrała!  🏇


hit hitów - jako ze mówię do psa per Synu ciotka po wizycie u nas wystosunkowala mi maila o zastanowieniu się nad swoim życiem, kategoryzacja uczuć i zmianą priorytetów... Ja bym chyba odpisała krótko, że życzę Ci kochana ciociu więcej poczucia humoru. 😁


niee, z moja mama. Tesciowa odwalila wczoraj taki numer, ze mam ochote ja rozszarpac i rozrzucic na pustyni...! 🙄 A tak z ciekawości, jeśli można spytać: Jaki numer...?




Właśnie dostałam wiadomość od bratowej, że ma do oddania przewijak... czytam Adamowi na głos. Gabryś pyta:
-Coo?! "Przewijak"?! Co to jest?
No to mu tłumaczę, że przewijak to jest takie coś na czym się kładzie dzidziusia, żeby mu zmienić pieluszkę, czyli przewinąć.
-Czyli jakby się zesrał?!

😵 Teksty z przedszkola rządzą. 😁
Krysiex
Ja przy Grochu nie regulowalam nic w tym wieku. Bo pierwszy tydzien to On odsypial i sam nie wiedzial o co chodzi. Za to mialam apke na tel (Baby Menager ) i wpisywalam sobie od samego poczatku godziny kiedy spi, ile spi, ile je , kiedy je, kiedy przewijanie. Potem z takich notatek widac czy dzieciak ma jakas regularnosc itp. No i jak juz zaczynal byc bardziej ogarniety, to staralam sie tych godzin przestrzegac. A przedewszystkim codziennie robic to samo i tak samo. Poszlo nam bardzo szybko, mimo ze na poczatku karmilam na zadanie, spal z nami ( w miedzyczasie przenosil sie do wozeczka, a potem do wiekszej kolyski - bo mialam schize ze nie oddycha i sie zadusi kocykiem ).
Ogolnie na poczatku jest ciezko z godzinami z takim maluchem bo jest caly czas glodny, czesto sie budzi w nocy, a Ty nie wiesz jeszcze czemu placze itp. Chociaz w szpitalu mowili mi ze mam karmic co 3h. Nie zastosowalammsie do tego ani razu. Nawet teraz czasem Groch chce jesc czesciej np jak sa upaly. Wtedy pije mniej, a czesciej.
Ale ja np od poczatku prawie (od czasu jak spi sam ),  mam wieczorny rytual. Puszczamy mu na rzutniku filmik z latajacymi kolorami i z usypiajaca muzyczka. Na poczatku nie reagowal, teraz jak tylko wieczorem jest w kolysce, to daje mu cieple mleko, wlaczam film i Groch nie zawsze daje rade wypic wszystko co przygotowalam, bo szybko odplywa.
Ogolnie rzecz ujmujac, nie cwiczylismy go w temacie regularnosci, wyszlo naturalnie z tego co on sam proponowal. I jestem bardzo zadowolona z rezultatu jesli chodzi o spanie itp biorac pod uwage ze ma 2 miesiace to potrafi przespac 6h ciagiem i zwykle w nocy budzi sie tylko raz zawsze o tej samej godzinie.
No i polozna uczulila nas na skoki rozwojowe. Czyli dni kiedy bedzie marudny itp. Czasami po takiej ciezkiej nocy okazuje sie ze dziecko nabylo nowy "skill" ( czyli jednego dnia masz nalesnika bez kontaktu, a na 2 dzien dziecko, ktore sie do ciebie usmiecha ) i trzeba sobie pare rzeczy zmodyfikowac. Bo np chce jesc wiecej, spac dluzej itp.
Mysle ze jak bedziesz Lilke obserwowala, to znajdziecie swoj wlasny rytm 🙂

A butelke polecam. Roch je strasznie nerwowo i lapczywie. Krztusil sie, ulewal i miewal kolki po karmieniu zwyklymi butelkami. A po tej nie mamy zadnych rewolucji. Karmienie trwa 2 razy dluzej co prawda, bo dziecko musi sie pomeczyc zeby to mleko wyssac, ale wole to niz wszystko w mleku i rzygach 😉 I karmilam nia od 1 dni w domu. W szpitalu mi dali zwykla i bylam przerazona, jak mialam mu to mleko dac.

A co do wychodzenia jeszcze, to my w 1 dzien bylismy w Lidlu na zakupach 😉 R. spal caly dzien w wozku na tarasie i odwalal ze mna i z psem spacery.Teraz jest super czas na spacery, wiec enjoy 🙂

Sienka
Ja w 37tc lazilam tak "nieestetycznie " ze pies sie wstydzil ze mna wychodzic 😉
Zeby uscislic, ta butelka sie nazywa Habermana, nie Herbamena 😉 jakby ktos szukał 🙂 Kiedyś były takie tylko Medela, teraz widzę ze większość firm wprowadziła 🙂 Jak będę musiała korzystać z butli, to tez spróbuje tylko taka. A u mnie dziś wybił 19 tydzien, nadal sie jakoś jeszcze trzymamy w dwupaku! Ruchów na razie nie jestem pewna, czy czuje 😉 Z Milanem jak sie skupiłam, to w 22 tygodniu czułam hehe
KaNie W Kassel zadnych planow porodu absolutnie nie ma. Nawet w domu narodzin (zadnym z dwoch) nie ma nawet takiego pojecia, wiec musialas trafic 😉 Dla mnie takie planowanie jest zupelnie bez sensu, bo w praniu i tak wychodzi zupelnie co innego. Co do zupy, to ja pragnelam sie napic. CZEGOKOLWIEK, a mi nie pozwalali, bo przez 3 z 4 godzin mysleli, ze moze byc cesarka. To chyba moje najbardziej traumatyczne wspomnienie z porodu poza bolem nie do wytrzymania.

sienka To mi przypomina troche gadanie mojego ojca. Wg niego wszystkie ciezarne powinny sie ubierac w wory i w ogole nie wychodzic z domu, bo sa obrzydliwe  🙄 🙄



abre   tulibudibu
15 lipca 2017 10:42
Dzionka, ja to tak tylko na pozór fajna jestem :P A męża masz super  😍
Wesele świetne! Dzionka, cudownie się z Wami bawiłam.

Dziewczyny, może jakiś wspólny wypad nad Wisłę albo nawet nad wodę gdzie można choćby nogi zamoczyć? Ja okolic Warszawy za bardzo nie znam ale może macie jakiś pomysł?
maleństwo   I'll love you till the end of time...
15 lipca 2017 11:11
Pandurska, bożeee... Znowu mamy coś wspólnego. Mój tata też zawsze tak gadal. Że idzie taka i eksponuje bebech, w nachalnie obcisłych ubraniach i się ostentacyjnie gibie, żeby wszyscy podziwiali. Na szczęście jak ja byłam w ciąży, twierdził, że wyglądam pięknie.
Zresztą dziadkiem nie chciał być tak samo, mówił rzeczy w stylu "nie licz, że dla twoich dzieci zmienię moje plany wakacyjne", "nie będą do mnie mówić dziadku". Ale teraz rzuca się młodej do stóp, oddaje jej do zabawy swoją kolekcję Jaguarów i piszczy "chodź do dziadzi, moje ty słodkości!". Na szczęście.
Nie nie, żeby nie było, mama nie mówi tego z żadna pogarda czy obrzydzeniem - wydaje jej się bardzo zabawne takie stwierdzenie...mi mniej 😀
KaNie W Kassel zadnych planow porodu absolutnie nie ma. Nawet w domu narodzin (zadnym z dwoch) nie ma nawet takiego pojecia, wiec musialas trafic 😉 Dla mnie takie planowanie jest zupelnie bez sensu, bo w praniu i tak wychodzi zupelnie co innego.
To się kretyńsko po polsku nazywa "plan porodu". Bez sensu. Ale chodzi o to, czy w DE pod inną nazwą istnieje coś w rodzaju wcześniejszego omówienia? Porozmawiania o tym czy się kwalifikuje do zzo/cc/domu narodzin, czy chce się osobę towarzyszącą, nacięcie, szczepienie... no kurde przecież są najróżniejsze rzeczy których można sobie życzyć lub nie.
To, że będą lub nie będą w zależności od sytuacji możliwe, to chyba oczywiste.
Julie, ja narzekam na koszaliński szpital przez rożne doświadczenia, ale rodziłam dwójkę tam i akurat na porodówkę złego słowa nie powiem, bardzo w porządku położne i lekarze tez.
Julie Naprawde nic takiego jak takie "omowienie" nie doswiadczylam. Tylko, ze ja bylam przypadkiem ekstremalnym i nikt o nic sie mnie nie pytal (oprocz ZZO podczas porodu) ze wzgledu na zagrozenie zycia P i moje. Szczepien po porodzie nie ma, wiec odpada, naciecia robia rzadko, cerarek na zyczenie tez nie ma (zwlaszcza w Klinikum Kassel), osoba towarzyszaca jest obligatoryjnie (oprocz cesarki awaryjnej), wiec jak jej nie ma to nie ma. I wlasciwie tyle.

malenstwo Moj stary jest hardcorem po bandzie i nawet mnie nie chcial ogladac z ciazowym brzuchem. P. widzial do tej pory 2-3 razy i jakos go nie ciagnie do roli dziadka. Tylko, ze on nigdy nie lubil malych dzieci (sowich tez), to co mu sie dziwic.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się