Super fotki dziewczyny, Hania z mini kozą słodka i Mieszko taki duży . 😍
Misiu,Ola śliczna, jak to dzidzia, ale Ty to przeginasz z tą figurą i zgrabnymi nogami. 🤬
Julie Ja tez jestem kompletnie chlopacka i nie wyobrazam sobie miec dziewczynki 😉 Jak sie czujesz? Dziękuję, bardzo dobrze. :kwiatek: Kulam się już, nie chodzę i mam duży problem żeby się podnieść z leżenia. Śmiałam się wczoraj z Adamem, że muszę sobie skołować taki balkonik do chodzenia jak dla dziadków, bo jak wstaję w nocy na siku, to nie mogę dłuższą chwilę stanąć na jednej nodze i zrobić kroku, więc podpieram się przy ścianach. 😁 Na szczęście dopóki się nie położę, to śmigam całkiem sprawnie.
Wszystkie wyniki badań na ten etap ciąży bardzo dobre. Emocjonalnie chwilami trochę dołek, ale na szczęście Gabryś mnie skutecznie ratuje, z Leosiem też mam co raz fajniejszy kontakt przez brzuch, fajnie reaguje jak do niego mówię i głaszczę.
Jestem w trakcie podejmowania ciężkiej decyzji, żeby dać sobie spokój z porodem w Trójmieście.
Chciałam, bo w Koszalinie nie ma ZZO, w Trójmieście niby jest.
Ale ponieważ lekarz i położna, u których byłam mi nie odpowiadają (delikatnie mówiąc i porównując do tych, u których byłam w Koszalinie), a ZZO i tak nie ma pewności, że dostanę, to doszłam do wniosku, że chyba szkoda kasy i zachodu. Musiałabym spędzić końcówkę ciąży w towarzystwie moich rodziców (był wstępny plan, że w mieszkaniu obok ich mieszkania) a tego chyba bym nie zniosła. Są rewelacyjnymi dziadkami, ale ja ich lubię tylko "na obrazku", czyli raz na miesiąc w zupełności wystarczy.
Nikt na świecie nie potrafi mi tak podnieść ciśnienia i to w sekundę, jak własna matka. A to nie dość, że nie jest mi potrzebne, to przecież wręcz niewskazane! 😉
Przedwczoraj walnęła mi przez telefon takim tekstem, że się zagotowałam. Rozmawiałyśmy o tym, że przyjadę za tydzień, powiedziałam, że jeszcze nie wiem czy pociągiem czy samochodem. A ona powiedziała "wolałabym, żebyś już nie jeździła samochodem".
No i nie wiem czemu mnie to tak strasznie zdenerwowało. Przecież przez nią przemawia czysta troska i dobre intencje z głębi serca.
Po prostu obawia się o mnie i swoich wnusiów. Nawet wielu lekarzy odradza samotne długie trasy samochodem pod koniec ciąży. Zastanawiając się nad tym dogłębnie stwierdzam, że jest w tym dużo racji.
Ale nic nie poradzę na to, że mam na nią i wypowiadane przez nią słowa typu "wolałabym", "powinnaś", "lepiej by było", lub nie daj Boże "musisz"... taką alergię, że dostaję natychmiastowych palpitacji serca i toczę pianę z pyska. Niezależnie od tego jakim tonem, w jakiej intencji i co tak naprawdę ona chciała powiedzieć.
W związku z tym nie będę się narażać na bardziej intensywne niż dotychczasowe kontakty z nią.
No. Dziękuję za uwagę, musiałam się wygadać. Już mi lepiej. 😀
W związku z powyższym zaczęłam robić research w Koszalinie, dziś byłam nawet u położnej środowiskowej na zajęciach "szkoły rodzenia" w ramach NFZ. 😁
Były nawet ćwiczenia podobne do jogi, które o dziwo z przyjemnością robiłam, śmiejąc się z tego w duchu.
Kompletnie nie wierzę w to, żeby jakiekolwiek ćwiczenia relaksacyjne i sposób oddychania mógł pomóc w porodzie. 😁
Omawianie zagadnień dotyczących pielęgnacji i laktacji też mi nie są potrzebne, ale będę grzecznie na te zajęcia chodzić, chociażby po to, żeby mieć od niej kontakty do położnych oddziałowych i różnych innych osób. Dzięki niej umówiłam się z zajebistą, młodą położną, z którą sama rozmowa przez telefon miała dla działanie znieczulające, mam też kontakt do pani anestezjolog. Będę kombinować, żeby załatwić sobie zzo, a jeśli się nie uda, to chyba zdecyduję się na poród z właśnie tą położną + gazy i TENS-y wszelakie.
Pierwszy raz mam do czynienia z osobami, które mnie jako pacjentki nie lekceważą.
Lekarz u którego byłam dwa razy prywatnie i położna ze szpitala w Trójmieście wyśmiali mnie jak próbowałam porozmawiać o tzw. "planie porodu".
Przyznaję, że to się bardzo głupio nazywa. Ale to nie powód, żeby lekceważyć i wyśmiewać czyjeś obawy, prośby, czy lęki.
I jeszcze na zakończenie zdjęcie mojego najkochańszego Gabrysia, strzelone przez Diakonkę lub jej męża na "zlocie u szafirowej":