Kącik WEGE :-)

Ja wychodzę z założenia, że zwierzę zabija się ze względu na mięso i skórę. Więc unikam tego typu produktów (...)
Natomiast produkty takie jak nabiał, jajka, to jakby uboczne efekty produkcji, i ja dopuszczam ich jedzenie


Idąc tym tropem np ta nieszczęsna podpuszczka, czy też żelatyna też są ubocznymi efektami produkcji i dopuszcza się ich jedzenie?
Ech, pisałam wczoraj posta, ale mi go wcięło, bo miałam kłopoty z netem.

Nie wiem, czy czytałyście może artykuł o wegetarianizmie w takiej gazetce wydawanej przez Rossmana?
😵
"Zbilansowana dieta wegetariańska, która dopuszcza jedzenie ryb, jest bardzo zdrowa"
"Są odmiany wegetarianizmu, które dopuszczają jedzenie białego mięsa i ryb."
Wegetarianizm na pewno nie dopuszcza żywych istot do jedzenia ponieważ właśnie na tym polega wegetarianizm... Bo to można przyrównać do filozofii życia. Nie jem niczego co żyje, oddycha, czuje. Wegetarianie nie mają dylematu czy jeść ryby czy nie... odpowiedź jest po prostu oczywista. Żywe stworzenie to na pewno poczuje, że je zabijamy...
Natomiast  żadna dieta np. białkowa, warzywna ale z rybką, warzywana ale z kurczaczkiem nie jest sposobem na życie. To po prostu dieta, którą się stosuje w zależności od potrzeby w danej chwili.
Kiedyś funkcjonowało takie określenie jarosz... Taki gość spożywa bardzo dużo warzyw ale mogą być z dodatkiem mięsa... I żyje sobie spokojnie bez dylematów czy można kurczaka czy nie można...
Może prawdziwych wegetarian nie jest zbyt dużo a reszta to jarosze? I jakby przy tej nomenklaturze zostać to byłoby prościej i spokojniej rozmawiać? 🙂
To jeszcze będzie anegdotka 😉

Przychodzę sobie kiedys do roboty z litrowym słojem zupy pomidorowej na obiad. Z ryżem. Podgrzewam, wrzucam do michy i zaczynam konsumować. Łapię milczenie i skupiony wzrok kolegów.
- co się stało?
- POMIDOROWĄ jesz? ale przecież mówiłaś, że nie jesz mięsa?
- to pomidor jest mięsem?
- nie, ale przecież pomidorowa MUSI być na kości!



U mnie zupy na mięsie nie przechodziły. Jeszcze jak byłam dzieckiem i jadłam mięso, to jedyną zupą w której mógł być kurczak był rosół 🤣 No i czasami zjadłam u babci barszcz na mięsie, ale teraz to już nic.
A wracając do przepisów, to kiedyś będąc na obozie zrobili nam kotlety kalafiorowe. Od zeszłego roku nic innego nie jem  😜
MaiiaF-podaj przepis 😀
Przepis bardzo prosty ;P
Gotujesz kalafiora, ale tak, żeby nie był całkiem miękki. Jak trochę ostygnie, to dodajesz do niego ze dwa jajka (dla weganów zamiennik można zrobić, ale nie wyjdzie takie dobre) i namoczoną w wodzie bułkę. Do tego sól, pieprz, ostatnio dałam wegety, i wszystko rozgnieść. Na koniec formować takie płaskie kotleciki, obtoczyć w bułce tartej i usmażyć. Trzeba tylko uważać, bo podczas formowania się rozpadają. Usmażyć trzeba na taki lekki brązowy, na gorąco najpyszniejsze ;D Ja do tego na obiad gotuję sobie marchewkę i jest pysznie  😀 i są bardzo syte, czego się nie spodziewałam na początku. Zrobiłam z całego kalafiora, a potem jadłam na spółkę z psem  🤣
maiiaF, jaki zamiennik? Ja nie mam doświadczenia, weganką nie jestem. Ale jajek jeść nie powinnam więc chętnie spróbuję innego "spoiwa".
Hmm no moja siostra na przykład robiła taką gęstą papkę z mąki/skrobi kukurydzianej i wody. Mąka sojowa też jest dobra do tego typu rzeczy, ale niestety rzadko można ją dostać. I przy mące sojowej dajesz 2 łyżki mąki na 2 wody- jest to równe jednemu jajku. No ogólnie na stronach wegańskich na liście tych "zamienników" jest też odpowiednio za jedno jajko:
50g tofu;
pół rozgniecionego banana;
1/4 szklanki rozgniecionych duszonych jabłek.
Tylko wiadomo, że np. do takiego kalafiora jabłko czy banan nie bardzo pasują ;P Dlatego można kombinować z tą mąką, ale jak mówię, nie wiem czy będzie się trzymać kupy, bo z tym jeszcze nie robiłam 😉
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
22 sierpnia 2010 14:47
maiiaF, Mąkę sojową widziałam niedawno w tej sieci sklepów dla wegetarian. Droga bo droga, ale jest 🙂
U mnie ostatnio hitem jest warzywna babka ziemniaczana. Nadzienie takie jak na placki ziemniaczane. Dodatki wedle uznania. ja zazwyczaj dodaję zielony groszek, marchewkę pokrojoną w kostkę, cebulę, czosnek, czasem sypnę kukurydzy.Wylewam na formę i  potem piekę w 180 stopniach przez 2 godziny w piecyku. Pycha!
Brzmi smacznie ;D
Aaa no i mam jeszcze jedno. Za czasów kiedy to moja siostra weganką była, robiła ciasto marchewkowe. Teraz z resztą też robi. Przepisu nie znam, bo nigdy nie miałam cierpliwości do niego, ale jak kogoś będzie interesować to mogę wygrzebać i napisać ;D
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
22 sierpnia 2010 14:54
No i przez was wywaliłam wszystkie garnki i produkty na blat i robię sobie zupę krem z brokułów 🤬
madmaddie   Życie to jednak strata jest
22 sierpnia 2010 15:07
a ja mam pytanie o zdrowotną stronę takiej diety, doszłam do wniosku że jeśli białka są rozkładane do aminokwasów a potem z tych aminokwasów organizm buduje własne białko to chyba nie ma znaczenia skąd mu te aminokwasy dostarczę?
tylko czy białko roślinne ma wszystkie aminokwasy potrzebne człowiekowi do wytwarzania białka?
jak często robicie badania krwi?
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
22 sierpnia 2010 15:26
Zupa brokułowa w moim wykonaniu:

Składniki:
- Pół paczki mrożonych/ świeżych brokułów (wyjdą 2-3 porcje)
- Śmietana 18%
- Rosołek knorr/ winiary jak kto woli (warzywny)
- Majeranek
- Czosnek granulowany lub świeży.

Brokuły gotujemy na parze do pół miękkich. 2 szklanki wody otujemy na wrzątek i wrzucamy majeranek, czosnek i rosołek. Taki wywar odstawiamy po zagotowaniu do ostygnięcia (ma być letni). Brokuły wrzucamy do miksera i mielimy. Po zmieleniu dolewamy rosołu (najlepiej łyżką wazową, małą) i mielimy dalej z brokułami. Potem hartujemy śmietanę (pół kubka wystarczy) w mikserze miksując ją z odlaną zupą (pół szklanki wystarczy). Po zagotowaniu zupy zagęszczamy ją ową śmietaną i Gotowe. Pyyycha.

Przepis bardzo prosty ;P
Gotujesz kalafiora, ale tak, żeby nie był całkiem miękki. Jak trochę ostygnie, to dodajesz do niego ze dwa jajka (dla weganów zamiennik można zrobić, ale nie wyjdzie takie dobre) i namoczoną w wodzie bułkę. Do tego sól, pieprz, ostatnio dałam wegety, i wszystko rozgnieść.

Ja do tego farszu/ciasta(?) dodaję też smażonej, drobno pokrojonej cebulki. Pycha  😅
Odnosnie badan/ szkodliwosci itd itd. Jestem wege od 15 roku zycia, czyli ponad 10 lat. Poniewaz moja mama byla wege zawsze bardzo duza wage przykladalo sie u mnie w domu, zeby wegetarianizm nie byl tylko neijedzeniem miesa, albo gotowaniem z soi.

Biorac pod uwage, ze to kawal czasu, gdyby bylo ze mna cos nie tak, to pewnie padlabym trupem, a jestem okazem zdrowia- mam mocne wlosy, paznokcie, skore, mam dobra wydolnosc organizmu, uklad hormonalny ok i dla mnie wlasnie to jest swiadectwem, ze jestem zdrowa i ze taki sposob odzywiania (i filozofia zycia) mi sluzy i nie potrzebuje od tego pieczatki lekarza.

Jesli tylko zauwazam jakies anomalie, to zastanawiam sie, co ostatnio jadlam, czy nie wpychalam w siebie smieci itd, ewentualnie jakich witamin czy pierwiastkow moze mi brakowac i je uzupelniam. Bardzo dobrze poznalam moj organizm, a czego brakuje wielu miesozercon (patrz watek o przyzwyczajeniach zywieniowych.. :ke🙂.

Wegetarianizm musi byc swiadomy i miesozerstwo musi byc swiadome- taka jest moja filozofia.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
22 sierpnia 2010 18:45
Pandurska, Huh, to masz o tyle dobrze, ze miałaś wsparcie w domu. Moja rodzina jest typowo mięsożerna, a ja byłam/ jestem pół na pół.
Co jakiś czas mam okres kiedy jem same warzywa, soję czy potrawy wege. I patrzą na mnie co najmniej dziwnie. Obecnie mam dość grila, ciężkostrawnej polskiej kuchni, w której gęsto od tłuszczu i soli. Przynajmniej mam teraz pole do popisu bo siedzę w domu sama i mogę tworzyć co mi się żywnie podoba.
Mięsa staram się nie jeść, czasem mam fazę na kurczaka, ale coraz rzadziej.

Ja uważam, ze moment przejścia na wege przychodzi sam. I ja właśnie mam taki moment teraz.
Jasne, ja tez tak mialam. Nikt mnie nie zmuszal, tylko rozmawialam z mama, ktora jak bylam mlodsza, to miala takie wlasnie "fazy" wege. Czasem bylo jej trudno gotwac na 2 gary z moim malym bratem przy spodnicy i wtedy rezygnowala. Ale odkad ja powiedzialam, ze tez chce, to byly te dwa gary. I bylo wspolne gotowanie, a nie obiadki pod nos. Teraz (niestety) uwielbiam gotowac i moglabym karmic wszytskich znajomych w kolo.

Moj prawie maz odkad jest ze mna tez sam z siebie przeszedl na wege i tak sobie mieszkamy razem i gotujemy🙂

Dla pocieszenia trudno jest przecierac slady w rodzinie, ale ktos to musi zrobic.

PS Moja babcia tez jest wege 🙂😉
madmaddie   Życie to jednak strata jest
22 sierpnia 2010 20:08
Pandurska masz szczęście, moja mama zachowuje się jakbym po 3 dniach diety wegetariańskiej miała paść trupem.
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
22 sierpnia 2010 20:14
huh, mnie wzięło na gotowanie właśnie dzisiaj. Jutro będą produkować się prawdopodobnie pierogi ze szpinakiem. W szafce leży też soczewica i korci mnie bardzo by coś z niej zrobić 🤔wirek:
Dzisiaj poszła brokułowa i obżarłam się tak, że wychodzi mi już bokiem. 😜

Zresztą moja waga też zmotywowała mnie do przejścia na taką dietę. Jednak 9 kg na plusie to już za dużo dla mojego kręgosłupa. No i program 'Pokolenie XXL' też zrobił swoje 😵

http://vod.onet.pl/pokolenie-xxl,3496,serial.html
Jak korci Cię coś z soczewicy to polecam krokieciki 😀 taką gotową (ugotowaną/namoczoną) zmiksować, dodać jakieś przyprawy, zrobić ciasto jak do naleśników, usmażyć kilka, wcisnąć farsz i podsmażyć. mniaaami 😀
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
22 sierpnia 2010 21:07
maiiaF, Giń przepadnij kobieto! Teraz koncepcja pierogów przeszła na krokiety 😵 xD
maiiaF, jaki zamiennik? Ja nie mam doświadczenia, weganką nie jestem. Ale jajek jeść nie powinnam więc chętnie spróbuję innego "spoiwa".


niezlym spoiwem sa otreby
ja robie kotleciki z wloszczyzny
gotuje wloszczyzne na zupe (marchew, seler, pietruszka, niekiedy ziemniak)
po ugotowaniu i lekkim przestudzeniu scieram na tarce
w miedzyczasie otreby zalewam nieduza iloscia wody z zupy
pozniej lacze starte warzywa i namoczone otreby i podsmazam uformowane kotlety
madmaddie krew badam mniej więcej raz na rok i jak narazie wszystko ok (jestem wege jakieś 2 lata dopiero)  😉
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
24 sierpnia 2010 20:10
No to kolejny przepis 😉

Brokuły zapiekane w serze ze śmietaną:

Skladniki:
- paczka brokułów (najlepiej hortex)
- przyprawy (sól, czosnek, majeranek, wedle uznania)
- Śmietana 12% lub 18% średni kubeczek
- Ser w plastrach

Brokuły wysypać do naczynia żaroodpornego. Śmietanę zahartować zimną wodą i wymieszać z ziołami i taką mieszanką zalać brokuły. Po 35 minutach wyłożyć ser na brokuły tak by pokrył całą powierzchnię naczynia żaroodpornego. Piec kolejne 35 minut w 180 *C.
Pycha!
ovca   Per aspera donikąd
28 sierpnia 2010 22:50
Notarialna-ja wolę zamiast śmietany dodać jogurt grecki- różnicy nie czuć w gotowym daniu, a kalorii mniej  😅
Notarialna   Wystawowo-koci ciąg. :)
28 sierpnia 2010 23:05
O super, dobrze wiedzieć 😁
Ja zrobiłam ostatnio w jogurcie naturalnym, też niezłe było 😉

Niestety z diety duncana odpadłam, nie wytrzymałam długo 🙁
A mnie strasznie naszło na banany w cieście  😍
Jutro na obiadek, mniaam.
Jasne, ja tez tak mialam. Nikt mnie nie zmuszal, tylko rozmawialam z mama, ktora jak bylam mlodsza, to miala takie wlasnie "fazy" wege. Czasem bylo jej trudno gotwac na 2 gary z moim malym bratem przy spodnicy i wtedy rezygnowala. Ale odkad ja powiedzialam, ze tez chce, to byly te dwa gary. I bylo wspolne gotowanie, a nie obiadki pod nos. Teraz (niestety) uwielbiam gotowac i moglabym karmic wszytskich znajomych w kolo.

Moj prawie maz odkad jest ze mna tez sam z siebie przeszedl na wege i tak sobie mieszkamy razem i gotujemy🙂

Dla pocieszenia trudno jest przecierac slady w rodzinie, ale ktos to musi zrobic.

PS Moja babcia tez jest wege 🙂😉


Pandurska kurcze, super masz! Też bym tak chciała. W mojej rodzinie tylko ja jestem wege, dalej bezskutecznie próbuje im wytłumaczyć, że jedzą zwłoki biednych zwierząt, a oni nic  🤔
a ja jestem taki typ wege, że niczego nikomu nie tłumaczę, niech robią co chcą  😎
nie siędze koło innych w czasie obiadu i nie mówię "bleeee, wy jecie mięso"  🙂

znam takich ludzi, którzy właśnie tak robią i wiem, że gdybym jadła mięso to strasznie by mnie to denerwowało
karolinaaa rozumiem Cie, ale ja tłumaczę tylko członkom swojej rodziny, bo fajnie byłoby być rodziną wege  🙂 ale również spożywam posiłki przy jednym stole razem z bliskimi 😉 i nie robię im uwag typu: "blee Wy jecie mięso" 😉 mimo to, często rozmawiamy na temat wegetarianizmu, tylko niestety oni pozostają nieugięci 🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się