prawko

Maddie   Hucykowa demolka na wakacjach
08 grudnia 2010 21:39
breakawayy, o taką głupotę?  😵 Ale coż. Jak egzaminator chce to i tak i tak Cię obleje. Ciesz się, że masz tak szybko egzamin. Moja koleżanka zdawała 15 listopada. Oblała. Następny ma 18 stycznia, przy czym uczyła się jeździć na Fiatach, od nowego roku wchodzą inne auta - peugeoty. I teraz to będzie jedna wielka loteria, żeby zdać.

ciri DOKŁADNIE! Ja byłam cały czas uśmiechnięta, czułam się jak w mojej "eLce". Parę grzeszków również było... 😉 Ale trzeba być miłym, sympatycznym, pewnym siebie, z bananem na twarzy i heja! 😉

Najśmieszniejsze jest to, że ja - histeryczka stresowałam się w drodze na egzamin. Jak już zdałam teorię, to był luz.

I coś śmiesznego:
Zdawałam jak jeszcze jako taki śnieg był. Jeździł sobie facet quadem z zamontowanym z przodu pługiem. Genialnie driftował po placu i rozmieszał wszystkich - nawet zdających  😁
I podsłuchałam pewnych panów, którzy mówili, że około tydzień temu egzaminatorzy 'kozaczyli' - jak to oni, z piskiem opon, szybko, szybko wpakować w kopertę na łuku i pokazać jacy to oni wspaniali nie są- podczas takiego driftu STUKNĘLI SIĘ na placyku. Wszyscy mieli ponoć niezłą zlewkę, że jak na takim dużym placu idzie się rąbnąć  😁
Maddie ee jak to peugeoty? U nas nauka i egzaminy na toyotach... Po co mieszać? Ośrodek egzaminacyjny będzie teraz wymieniał wszystkie samochody, ośrodki szkoleniowe też? Mi się to jakoś kupy nie trzyma szczerze mówiąc...  🤔
A własnie, jak od nowego roku wchodzą nowe zasady, to jeżeli (odpukać!) nie zdążę zdać do końca roku i przyjdzie mi męczyć się w styczniu, to już na nowych zasadach? Czy załapię się na stare, jako że kurs mam robiony na starych i teorię zaliczoną również na starych?
pony   inspired by pony
08 grudnia 2010 23:30
break, co miasto to inne auta. U nas tez w miare niedawno  zmieniali- przed tojkami byly aveo i corsy. I wymienil najpierw word, a stopniowo wymianialy szkoly😉
Dzisiaj miałam 3-ci swój egzamin i znowu oblałam.
Chcę to wszystko pieprznąć w diabły... 🙁
Mistral na czym oblałaś? Nie martw się, poczytaj parę postów wyżej - egzamin to loteria 😉
Moon   #kulistyzajebisty
09 grudnia 2010 18:44
Mi się to jakoś kupy nie trzyma szczerze mówiąc... 
Serio? :P
W Gdańsku też będą zmieniać punciaki na toyocie - szczerze, nie mam pojęcia co ma na celu, bo jak pony zauważyła - co miasto to inne auto. Chociaż może to dąży do jakiegoś ujednolicenia?
W każdym bądź razie, póki co w Gdańsku, są OSK, które mają po prostu po 2 modele aut, i można sobie wybrać zarówno do nauki, jak i potem na egzamin w pordzie.

Osobiście uczyłam się na punciaku, w Gdańsku, po 4 oblanych, przeniosłam papiery do Grudziądza i jeździłam yaris - jeździło mi bajecznie! Mam wrażenie że o niebo lepiej niż punciakiem, którego nigdy do końca nie byłam pewna.
A dodatkowo, ktoś mi kiedyś powiedział, że grande punto są autami, które w tej "klasie gabarytowej" są najdłuższe, jeśli chodzi o odległość kierownica-przód samochodu.

Mistral, noł łej! Wiem po sobie, gdyby nie mój chłop, który wręcz siłą mnie ciągał po kolejnych egzaminach i jazdach dodatkowych, to do tej pory bym tego cholernego prawka nie zrobiła. Ja już po 2 razie miałam powyżej uszu tej szopki. (Także chamstwa w gdańskim pordzie, no ale to już inna para kaloszy ;-) )
W dodatku jojczyłam, że z mym 'szczęściem' do takich rzeczy to będę to prawko robić do us*anej śmierci... - Cóż, zdałam za 6 razem, egzamin miałam o 7 rano (o 4:30 musiałam wyjechać z Gdańska, bo do Grudziądza ;] ) wylosowali mnie jako ostatnią, w dodatku sterczałam na wietrze, bo tak się stresowałam, że nie czułam nawet chłodu (co potem okupiłam pięknym katarem :] ) ale kurna zdałam. Nie pamiętam nawet dokładnie, wiem, że egzaminator był NORMALNY (strasznie mnie to podbudowało po pordzie i jakos tak od razu milej się jechało) dwa razy robiłam tylko zawracanie w bramie, a tak to pikuś - wracając już do domu nadziwić się nie mogłam, że ja, NAPRAWDĘ to zdałam.
Kończąc mój wywód - najgorsze co możesz zrobić to sie teraz poddać, bo im dłuższą przerwę w jeździe będziesz mieć, tym gorzej dla Ciebie. Tak więc wykupuj 5h dodatkowych i szoruj się zapisywać na egzamin! <kopniak w tyłek na zachętę :P >
Mistral też miałam takie myśli po drugim egzaminie i po prostu dałam sobie trochę czasu 😉
dasz radę i nie poddawaj się tak szybko!

u mnie też we wrześniu była zmiana samochodów - z Citroenów C3 na Yarisy  😀
dwa egzaminy zdawałam na C3 później miałam pół roku przerwy i kolejny zdawałam już na Yarisie 😉
pamiętam, że jeszcze wcześniej u mnie w mieście jeździły Punto
chyba tak jest, że co jakiś czas w WORDach muszą zmieniać samochody
breakawayy przeczytałam i moje wrażenia są takie, jakbym czytała opis naszego WORD-u. Czyli w całej Polsce takie podejście wielu egzaminatorów to standard. Też dziś natrafiłam na niezbyt sympatycznego egzaminatora, który na "dzień dobry" swoim podejściem dolał oliwy do ognia. Nie wyjechałam nawet na miasto- dałam d*py już na łuku. Cofałam i zahaczyłam lusterkiem o drążek pachołka przy wyjeździe z zakrętu.
I adieu.

Sama jazda nie sprawia mi trudności. Zarówno na kursie, jak i na "prywatnych" przejażdżkach po bocznych drogach radzę sobie dobrze - i mówią to zarówno instruktorzy, jak i ojciec z dziadkiem z którymi ćwiczę. Łuk trenowałam do urzygu i zawsze wychodził mi tak jak trzeba. Podczas zwykłych jazd nie mam problemów z nerwami, jedynie gdy jeździłam z jednym instruktorem, który niestety nawet "oazę spokoju" potrafił skutecznie wyprowadzić z równowagi.
Tutaj, moim największym problemem jest przedegzaminowy stres. Niestety, przychodzi egzamin i pojawia się przekonanie JA MUSZĘ TO ZDAĆ CHOĆBY NIE WIEM CO. Jestem takim typem człowieka, który bardzo się przejmuje wszelkimi niepowodzeniami. Nie potrafię podejść na luzie. Tak jest przed każdym ważniejszym sprawdzianem (ciekawe, swoją drogą, co będzie przed maturą).
Egzaminy są nieodłączna częścią naszego życia (matura, sesje na studiach, obrona pracy etc.) więc tak czy siak,  trzeba się z tym uporać.
Na dokładkę rozbraja mnie podejście mojej mamy, której nagle się coś odwidziało i twierdzi, że, cytuję, Po cholerę szłaś na kurs w tym roku... mogłaś poczekać do matury i potem, na wakacjach go zrobić, bo prawko koliduje ze szkołą (co nie jest do końca prawdą, choć muszę opuścić jeden dzień szkoły, żeby jechać do WORD-u). Jednak szczytem wszystkiego była dzisiejsza mała awantura przed WORD-em, którą mi mama urządziła "na deser" po niezdanym egzaminie. 🤔  Stwierdziła, że wszyscy żeśmy się usr*ali z tym prawkiem oraz, że na jazdy i egzamin mogę się zapisać nie wcześniej niż na feriach zimowych. Nijak mi na rękę czekać aż do lutego, więc postaram się mamę przekonać i załatwić to wcześniej, no chyba, że pogoda wybitnie nie dopisze.
Dzisiaj paskudnie się czuję, mniej by bolało, gdybym oblała na mieście...

Tak więc dziękuje Wam za pocieszenie, postaram się nie poddać i wziąć byka za rogi...😉

edit: literówki
Mistral Twoja mamę też to już przerasta i pewnie dlatego tak zareagowała. Na pewno chce żebyś to zdała.
Mojego tatę szlag trafiał jak musiał jeździć ze mną do Bielska na egzaminy (mieszkam pod Krakowem). Tez narzekał, że tak daleko, czemu nie zdaje w Krk itp...
I nie powiem...jak mi wyjechał z czym takim po 3 egzaminie to miałam juz ochotę odpuścić.
Ale nigdy bym sobie tego nie wybaczyła!
Zbieraj się, wyjeździj szybko te 5h i marsz na kolejny egzamin żebyś nie musiala teorii znowu zdawać. Najgorsze co mozesz zrobić to się poddać.
Moon   #kulistyzajebisty
09 grudnia 2010 22:20
Mistral, możemy podać sobie ręce - Też z jazdą samą nie miałam żadnych problemów, a ze dwa razy oblałam... na łuku, który notabene też jeździłam do urzygu, aż w głowie się kręciło - Tak w punciaku jak i w yarisce. No ale właśnie tu wychodzi ten cholerny, zżerający stres, niestety.
I koniecznie przekonaj mamę! Za którymś razem, miałam przerwę w jeździe jakiejkolwiek jakieś 2 miechy - potem wsiadłam do eLki, czułam się jak na świeżak, który ruszyć z 1 nie potrafi. Strasznie mnie tamta jazda przybiła i zdemotywowała do zdawania. Serio, im mniejsza przerwa pomiędzy egzaminami tym lepiej dla Ciebie.
Kaarina pewnie że chce. Prawie każdy rodzic życzy dobrze swojemu dziecku. Tym bardziej, że chodzi też o kasę. Jak wiadomo, opłaty za egzaminy do najtańszych nie należą, tak więc im mniej się da zarobić WORD-owi , tym lepiej (dla kieszeni zdających, oczywiście). Mój ojciec mnie bardziej wspiera, ale natomiast smęci i rozczula się, no ale tacy są rodzice, cóż poradzić 😉
Moon właśnie dlatego nie chcę tak długo czekać na ten cholerny egzamin... 😉 Pamiętam jak wsiadałam do eLki po ponad miesięcznej przerwie, była to pierwsza jazda z nowym instruktorem. Jednym słowem- obraz nędzy i rozpaczy.
Dzisiaj rozmawiałam z mamą i stanęło na tym, że jeżeli będzie względna pogoda (czyli nie śnieg po pachy i trzaskający mróz) i będą wolne terminy, to być może będę mogła mieć kolejne podejście na feriach Bożonarodzeniowych, w okresie międzyświątecznym.
Mistral ale gdy jest śnieg po pachy to jest łatwiej zdac
Wiorek ale tu chodzi trudności z dotarciem do WORD-u.
Jako, że mieszkam w górach, a Kłodzko leży w kotlinie, to w taką pogodę często się zdarza, że tiry jadące na tranzyt blokują drogi. Ostatnio, po silnych opadach śniegu moja koleżanka nie dotarła na egzamin, bo ciężarówka zatarasowała drogę. Nawet drogi nie zdążono dobrze odśnieżyć.
Mistral ale dobrze że sie jednak nie poddajesz 😉
Nie poddaję się- ojciec załatwił mi ze znajomym instruktorem dodatkowe jazdy, więc egzamin pewnie będzie w przerwie międzyświatecznej! 😀
Odnośnie egzaminu breakawayy, "
Ludzie, nie przesadzajcie! Egzaminator też podlega prawu, więc jeśli ma się to szczęście, że trafiło się na imbecyla, znajdzie się w przepisach wakat, który świadczy o tym, że oblanie było niezgodne z prawem😉 to spokojnie można się odwoływać. Wszystkie egzaminy są nagrywane, więc kopert nie można wręczać😉 ale jednocześnie wiadomo jak przebiegał absolutnie cały egzamin i można taśmą udowodnić swoją rację.
Z tym, że taśmy są niszczone do jakiegoś czasu po egzaminie, więc z tym się trzeba szybko orientować...
Nie pamiętam dokładnie w jaki sposób to idzie, ale wiem, że można na pewno. Znajoma się odwoływała, bo gościu oblał ją za to, że nie przejechała przez skrzyżowanie mając pierwszeństwo.... a nie przejechała dlatego, że z lewej jakiś wesoły gostek wymusił to pierwszeństwo, bo wtatarował na skrzyżowanie mając przynajmniej 120 na blacie. Egzaminator stwierdził, że "pani zbyt długo się wahała" 🤔
Cyrk na kółkach generalnie. Fakt faktem, ona miała dosyć łatwy dostęp do rzeczy opowiadających się za jej racją. Nawet w testach pojawia się pytanie o identycznej sytuacji. Wygrała sprawę, egzamin został zaliczony.
Wygrała sprawę, egzamin został zaliczony.


Jak to zaliczony? U nas jest mowa tylko o tym, że po odwołaniu po prostu nie płacę za kolejny egzamin, ale mieć go muszę tak czy tak...
Szczerze? Nie wiem tak naprawdę. Wieść, że jej zaliczyli ten egzamin obiegła całą wieś, bo sytuacja była podobno strasznie groteskowa. Znajoma miała nie mieć żadnych innych błędów i wyszło w końcu, że zaliczyli. Zapytam ją przy okazji, bo to ciekawe.
Oczywiście, dopuszczam możliwość, że coś pokręciłam 🙂
To daj znać jak Ci powie 😉. Ciekawa jestem, czy jej zaliczyli ten egzamin  😉
bianca   At first I'm shy but then comes wine.
13 grudnia 2010 13:58
powiedzcie mi, jakim cudem mogłam ruszyc na górce za piątym razem..?
trzynastka   In love with the ordinary
13 grudnia 2010 14:06
A nas uprzedzali by się nie odwoływać tylko przytakiwać.
Bo wygrane odwołanie = przyspieszony egzamin za darmo ALE wszystko masz w papierach, a egzaminatorzy nie lubią osób stwarzających problemy. Podobno wtedy już trzeba idealnie jeździć, bo egzaminator nie pozwoli Ci zdać dopóki będą jakieś "ale".

Właśnie słyszałam o kolesiu który się odwołał, wygrał a potem zdawał egzamin jeszcze 8 razy. Dobrze jeździł ale albo brali go w trasę po najgorszych parkowaniach i skrzyżowaniach w mieście, albo jeździli tak długo aż nie popełnił błędu, bo egzamin ma trwać NIE MNIEJ niż 25 min ale górnej granicy nie ma.
Maddie   Hucykowa demolka na wakacjach
17 grudnia 2010 16:02
Jupi  😅 Dzisiaj odebrałam prawko. Tylko tak o, bo jeździć na razie nie mam kiedy, nie mam z kim, nie mam czym a przede wszystkim się boję. Moooże w niedzielę pojeżdżę po mieście, bo wiadomo, puste drogi, a muszę się przyzwyczaić do większych aut od punciaka 😉
stables   Czterokopytne szczescie :)
22 grudnia 2010 15:11
Ja dzisiaj oblalam bo wymusilam pierwszenstwo. Ok , moja wina ale egzaminator mial wonty ze jade za wolno po luku i caly czas mowil ze mam przyspieszyc. Poza tym wyzwal mnie bo jechalam podobno za blisko prawej strony i kiedy mijalam kobiete ktora czekala na przejsciu stwierdzil ze GDYBY byla tam kaluza to ochlapala bym ja i uznal mi to za błąd... Najgorsze bylo 3 godzinne czekanie na egzaminem.Zdawalnosc byla dzis w Poznaniu niska , przez 3 godziny moze 4 osoby wróciły na plac za kierownica , reszta jako pasazerowie. To byl moj pierwszy egzamin i mam nadzieje ze zdam nastepnym razem bo wolne terminy sa dopiero na polowe stycznia...
A nas uprzedzali by się nie odwoływać tylko przytakiwać.
Bo wygrane odwołanie = przyspieszony egzamin za darmo ALE wszystko masz w papierach, a egzaminatorzy nie lubią osób stwarzających problemy. Podobno wtedy już trzeba idealnie jeździć, bo egzaminator nie pozwoli Ci zdać dopóki będą jakieś "ale".



Ja się odwoływałam, bo na drugim egzaminie pan egzaminator wmówił mi, że potrąciłam słupek na łuku  😵
Kiedy spytałam, czy mogę obejrzeć film (byłam pewna, że przejechałam poprawnie), ten z radosnym uśmiechem stwierdził, że: "haha tego i tak nie będzie widać na nagraniu..."  🤔wirek:
Oczywiście dostałam odpowiedź, że na nagraniu potrącenia (uderzenia ?) nie widać, ale ze względu na wieloletnie doświadczenie egzaminatora, trzeba przyjąć jego wersję wydarzeń.
W każdym razie kolejny egzamin zdałam bezproblemowo, a egzaminator trafił się wyjątkowo miły 🙂
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
22 grudnia 2010 16:40
A ja się wściekłam na mój LOK.
Po wyjeżdżeniu wszystkich godzin (wreszcie!, bo jazdy z różnych przyczyn "niezależnych" wiecznie były przekładane) i zaliczeniu egz. wewnętrznego czekałam tydzień na dokumenty  😤
Bo to instruktor nie podpisał, a to nie zdążyli dojechać do LOK przez warunki pogodowe...
Dziś radosna i szczęśliwa podjechałam do PORD-u złożyć doksy na egzamin. I okazało sie, że na zaświadczeniu lekarskim babsztyl pomylił się w nr pesel  😵 Krew mnie zalała. Także dopiero po świętach będę składać dokumenty.
Słuchajcie, a jak to jest z terminem egzaminu? Czy jeśli zaproponują mi jakiś dzień i godzinę a mi nie będzie pasować to czy mogę wybrać inny termin?
Czy te godziny są sztywne?
delta   Truth begins in lies.
22 grudnia 2010 16:51

Słuchajcie, a jak to jest z terminem egzaminu? Czy jeśli zaproponują mi jakiś dzień i godzinę a mi nie będzie pasować to czy mogę wybrać inny termin?
Czy te godziny są sztywne?


Oczywiscie ze tak. Oni mowia ci terminy wolne a ty wybierasz ktory chcesz, mozesz rowniez przelozyc termin jesli juz masz ustalony ale z jakiegos powodu nie mozesz. Do 24 h przed egzaminem u nas przekladaja bez problemu, a pozmniej to juz obcinaja 50% oplaty za egzamin
u nas jest jeszcze tak, ze mozesz w innym dniu zdawac teorie a w innym praktyke-to jest bezpieczniejsze, bo w razie czego przepada tylko kasa za teorie, a tak to za caly egzamin 😉
u mnie byli bardzo elastyczni, moglam wybrac dzien i godzine jaka mi odpowiadala
Co do godzin to trzeba uważać, bo godzina jest wspólna dla kilunastu (czasem więcej) osób - czekanei to loteria, zależy od losowania. Ja raz czekałam 5 minut, a drugi prawie 2 godziny...
Agnieszka   moje kulawe (nie) szczęście
24 grudnia 2010 12:19
Dzięki za info  :kwiatek:
We wtorek biorę 2 godziny jazdy (+ 3 gratis od instruktora za wieczne spóźnienia), bo prawie zapomniałam jak się jeździ.
No i ze 2 godziny przed samym egzaminem.
Już się boję  🤔
Dzisiaj po raz czwarty oblałam. 3 raz na placu.
Albo jestem niedoszkolona, albo się do tego faktycznie nie nadaję  😕
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się