naturalna pielęgnacja kopyt

z moich doświadczeń z róznymi końmi to najlepszy jest ruch wymuszony+padokowanie całodobowe, nawet tak jak w tej chwli czyli na błocie i to nie tylko w kwestii stzałek
dea   primum non nocere
21 grudnia 2017 20:38
Bardzo zależy GDZIE to padokowanie, tzn. czy padok (jego układ, towarzystwo) zachęca do ruchu. 24h sterczenia w błocie/przy jedynym paśniku to fail na całej linii. Przerabiane... tak koszmarnie nie było w najbardziej zaboksowanych czasach. A najlepiej? Koń schodził na 4-5h w nocy do idealnie czystego boksu, dwa razy na tydzień 2-3h stępa (spacery w terenie pod dzieckiem - rehab po kontuzji). Jeszcze raz na tydzień-dwa podcinałam farfocle i moczyłam w armexie zawsze po struganiu strzałki. Wtedy miałam ideały - ale prawie mieszkałam w stajni 😉
takie cudo dziś na facebooku zobaczyłam
Na_biegunach   "It's never the horse - it's always you!" R. Gore
21 grudnia 2017 21:59
Zjadło mi posta  👿
Ropa wyszła. Gniada już w stadzie chodzi. Porusza się ostrożnie, ale nie na 3 nogach. Uff!
Licząc po najmniejszej linii oporu konie idąc się napić, do siana, na ostatnia łąkę na trawę i 2 x do stajni na treściwe dziennie robią u nas z 5 km.
Wiem ile daje dodatkowy wymuszony ruch. Na razie nie ma szans na regularny. Jak lepiej chodzi zabieram ją na długiego stępa po miękkich trasach. Co drugi raz się nadwyręży i chodzi gorzej chodzi 🙁 Niesprawności zwierza nie przeskoczę, stąd moja lekka frustracja. Moczenie, struganie itd. pomaga o tyle, że stan nie pogarsza się tak szybko. Gdyby mogła normalnie działać...
Strzałka w pp. Po lewej sprzed 4 lat. Środek półtora roku temu - 24h na dworze plus praca. W najlepszym momencie, zanim keratoma przeszkodziła, rowek był zarośnięty do połowy. Po prawej obecnie.

https://drive.google.com/open?id=1-HPn4MZLVNw4tbj3zDRn1dP5Hcz1HtpW
Bardzo zależy GDZIE to padokowanie, tzn. czy padok (jego układ, towarzystwo) zachęca do ruchu. 24h sterczenia w błocie/przy jedynym paśniku to fail na całej linii. Przerabiane... tak koszmarnie nie było w najbardziej zaboksowanych czasach. A najlepiej? Koń schodził na 4-5h w nocy do idealnie czystego boksu, dwa razy na tydzień 2-3h stępa (spacery w terenie pod dzieckiem - rehab po kontuzji). Jeszcze raz na tydzień-dwa podcinałam farfocle i moczyłam w armexie zawsze po struganiu strzałki. Wtedy miałam ideały - ale prawie mieszkałam w stajni 😉

ja mam błoto ale spore grupy koni na padokach więc jednak sie ruszają
wiadomoże lepiej latem (wtedy cała noc na łące) ale i teraz nie jest źle


Wiem, że zdjecie pozostawia wiele do życzenia. Chodzi mi o ten wałek na podeszwie . Czy mozna to śmiało wybrac?
dea   primum non nocere
25 grudnia 2017 21:09
NIE!
To jest miejsce, w którym kopyto powinno się kończyć - to co jest PRZED tym, prawdopodobnie możesz spokojnie spiłować. Tego nie ruszaj - obniżysz czubek kości i prosisz się o ochwat - to jest kopyto typu ochwatowego (rozciągnięte solidnie w przód). W tym miejscu koń sobie zrobił "breakover".
Tak wygląda z tego ujęcia - ale zdjęcia potrafią przekłamać. Zrób jeszcze z profilu kopyto stojące na płaskim i równym, i skosem od spodu (coś takiego)
Myślę, ze masz calkowitą rację. Postaram się jutro o zdjęcia. Właśnie zawsze piłuję tylko to co jest z przodu i od zewnątrz kopyta. ostatnio koń chodził wyłącznie po miękkim i chyba ten wałek stąd sie aż tak uwidocznił.
dea   primum non nocere
25 grudnia 2017 22:56
To hucuł, prawda?
Naszego hucuła od lat strugamy tak, że przednia ściana podłoża nie dotyka, breakover cofnięty jeszcze z milimetr w podeszwę np. wiosną, a najdalej do linii białej. Na tym pomyka najlepiej. Tył kopyta ma dość mocny, a listewki niestety pozostawiają trochę do życzenia. Prymityw, który powinien na suchym badylu przetrwać...
tak hucuł, dokładnie ten od tego kopytka 🙂





jej w sumie ta przednia ściana też podłoża nie dotyka. Co z tymi listewkami nie tak?
 
A ja takie podeszwy tnę. Ale nie zawsze - decydująca jest ocena na żywo - ruchu i głębobokości rowków. Ale odkąd jadę ostro z podeszwami, to konie lepiej chodzą, kopyta poprawiają się w try miga, jest ogólne lepiej koniom. Ale uwaga, nie rekomenduję tego, bo to są rzeczy do oceny na żywo i do wycinania dla doświadczonych osób, czasem można się przejechać i czasem nie wolno ruszać za chiny. A czasem trzeba ruszyć i koń może kilka dni gorzej chodzić jednorazowo a potem żyć w lepszym zdrowiu kopytowym i nie mieć więcej problemów. Najlepiej byłoby wziąć doświadczoą osobę na konsultację na żywo...
Tu na pewno bym się zajęła chociaż ścianami wsporowymi....

jej w sumie ta przednia ściana też podłoża nie dotyka. Co z tymi listewkami nie tak?
 

Możesz mieć przemodelowaną kość kopytową np., i wtedy nic już z tym nie zrobisz, należy pilnować pazura.
Wychlastałbym te ściany wsporowe i uważałbym na ten wałek,  bo moze być równie dobrze przyczyną krwiaków.
Tak, jak pisałam dotąd, właśnie tylko pazurem się zajmowałam i wyrównywałam kąty na wysokość (postawa francuska). Jakby mi ktoś rady udzielił, gdzie i w jaki sposób mam "wychlastać" te ściany wsporowe. W znaczeniu dosłownym ich chlastać nie zamierzam, bo się boję, zrobię to metodą małych kroków, więc bez obaw, że konia skrzywdzę.
Lewy przód


Prawy

Nie masz możliwości ściągniecia kogoś doswiadcznego? To nie są takie łatwe kopyta..
Ciężko jest doradzać opisując proces wycinania ścian wsporowych w takim kopycie (to wychlastanie powinno być w cudzysłowie😉 Trudna to sprawa, bo oprócz samego pozbywania sie nadwyżki ścian często bywa tak ze i w podeszwe należy zaingerować. Takie ściany wsporowe lubią sie „nakładać” na podeszwe i tu fajnie by było w takim przypadku rozróżniać rodzaje podeszwy zanim zacznie sie ewentualną ingerencje. W tym kopycie jest sporo do „porządkowania”, nie tylko te ściany wsporowe, ale od czegoś trzeba zacząć.

Wiesz jak znaleźć miejsce w którym anatomicznie kończą sie ściany wsporowe?
dea   primum non nocere
26 grudnia 2017 14:43
Mnie to z tych zdjęć nie wygląda na taką podeszwę, jaką bym wycięła 😉 ale - no właśnie, zdjęcia potrafią przekłamać. Przy takiej wilgotności jak mamy teraz, mała szansa, żeby koń, który choć trochę się rusza, miał beton, który trzeba wyciąć, bo sobie z nim nie poradzi. Takie coś (konieczność wycięcia podeszwy) spotykałam przy suszy albo koniach, które absolutnie ruchu nie miały. Przy ścianach wsporowych faktycznie można by nieco zadziałać, ale raczej bym skracała pazur wchodząc od przodu w podeszwę, zatrzymując się tuż przed tym zagięciem, które koń sobie sam zrobił. Poprawa kopyta jest bardzo znaczna, ale patrząc na te ujęcia historyczne - listewki (połączenie ściany z kością) na pewno są na tyle osłabione, że będziesz musiała ich "pilnować za konia" - czyli pewnie regularnie skracać pazur wchodząc w podeszwę od przodu. Potwierdzeniem tego są wybujałe ściany wsporowe i zabetonowana podeszwa - to reakcja na kiepskie podtrzymanie kości "od góry".
Powiem tak: jeśli koń chodzi dobrze, nie cięłabym tego. Jeśli widać dyskomfort, to może sygnalizować, że się podbija na tej twardej podeszwie i wtedy można/trzeba podciąć, a ile... może zrobić rtg? mógłby Ci sporo powiedzieć.
Jeśli chodzi o samego konia to od września stał większość czasu w błocie na padoku bez ruchu, chodził po piachu z fizeliną, jakoś w październiku/listopadzie pojeździłam trochę w tereny, potem już nie miałam możliwości. Teraz zmiana stajni więcej ruchu swobodnego i na pewno więcej w terenie na różnym podłożu będzie.
Koń chodzi dobrze po każdym podłożu. Dziś sobie kłusowałam po żwirowej alejce bez macania.
ja bym sprawdziła czy tam się nie da nic podważyć i zdjąć ten nadmiar podeszwy.
Widząc te szczeliny na obrzeżu kopyta stawiam, ze cała ta podeszwa jest do wycięcia. Zazwyczaj w takich kopytach, z tak ukształtowanymi ścianami wsporowymi jest mnostwo podwójnej podeszwy.
Widząc te szczeliny na obrzeżu kopyta stawiam, ze cała ta podeszwa jest do wycięcia. Zazwyczaj w takich kopytach, z tak ukształtowanymi ścianami wsporowymi jest mnostwo podwójnej podeszwy.


Dokladnie. Ja tam bym ciela 🙂 te kopyta da teraz zablokowane, moze i dlatego ten kon chodzi dobrze, bo jak mechanizm nie działa to nie czuje tak duzo. Ale to nie znaczy, ze to dobry stan jak kopyto nie działa.
I masz racje branka, ze to trudne kopyta, bo ciężko jest wyciąć z nich to co zbędne w jednym rzucie, to lubi nawracać.
Wydaje mi sie, ze ściany wsporowe produkując również podeszwe mieszają sie z nią dając właśnie fałszywą podeszwe.

Mam takie wrażenie, ze te ściany wsporowe, w taki sposób rosnące, to nie tylko sprawa słabego połączenia listewkowego o którym wspomniała Dea, czy ochrona strzałki, czy tez cieńkiej podeszwy (choć oczywiście i tak sie zdarza). Czasem spotykam kopyta na pierwszy rzut oka naprawdę zdrowe, a pomimo tego zabetonowane właśnie w ten sposób. Myśle, ze to jakaś dystorsja w kącie zrastania budulca podeszwy i ścian wsporowych, ale to tylko moje gdybanie, bo na razie widziałem tylko kilka przykładów gdzie właśnie na ścianach wsporowych widać było bardziej stromy kąt zrastania rureczek tworzących sciane.

P.s. Takie ściany wsporowe pięknie sie rozpychają z czasem. Widziałem już tak rozepchnięte, ze miejsca na podeszwe zostało ze 2 cm po całym obwodzie kopyta.
Jak ruszę delikatnie ściany wsporowe to jest szansa, że kopyto zacznie się pozbywać tej podeszwy? I skrócę pazur oczywiście. Teraz będę dużo w tereny jeździć, a tu raczej miękko nie jest.

Rok temu kopyta wyglądały tak ( ale wtedy była w systemie wolnowybiegowym i poruszała się po zróżnicowanym podłożu).

Drugie zdjęcie ogromne.
dea   primum non nocere
26 grudnia 2017 23:00
No ja właśnie od ścian wsporowych zaczynam "grzebanie". Jak w tej okolicy widać, że coś się dzieje, to można "odkrywki" robić. Chyba że przy linii białej możesz kopystką spod podeszwy proszek wygrzebać. Najczęściej przy przedkątnych puszcza najpierw.
Ogólnie ja internetowo mniej odważna jestem 😉 bo na żywo to teraz często wycinam, jak mi coś wygląda na gotowe, ale to ciężko właśnie opisać. Czasem wszędzie jest proszek i wyraźnie oddzielona warstwa tej martwej podeszwy, a czasem tylko na obwodzie - z centymetr, a bliżej środka kopyta nie widać granicy, nie ma proszku pomiędzy i jak się przytnie za wcześnie, to hmm no zdarza się wrażliwość na trudniejszym podłożu. Wszystko zależy...
Tak czy inaczej pazur krótko musisz trzymać - ten wałek traktowałabym jak sugerowany przez konia punkt "przełamania" - i tak czy inaczej ruch zawsze dobrze robi. Reszta na czuja. Im więcej proszku, im bardziej możesz podważyć, tym większa szansa, że koń się już chce pozbyć tego.
jeżeli koń jest po ochwacie i to długotrwałym to nie ciąć, tak jak Dea napisała mając kopyto w ręku podejmuje sie decyzje, jeśli nic sie pod wałkiem nie wykrusza to zostawić
od 2 lat strugam  26-letniego hucuła, koń ,,ochwatowy,, od 20 lat, pracował w szkółce, kuty od pierwszego ochwatu, miał kilkanaście nawrotów stanu ostrego, kości kopytowe mocno zdeformowane ale bez lizy, gdy zaczynałam go werkować zawsze po struganiu potrzebował butów, od roku gdy wytworzył sobie takie mega wałki na obu przodach ( to jest dosłownie 8 mm wysokości ) śmiga bez butów, z powodu deformacji kości kop. puszka nie zrasta prosto w dół a rośnie jak daszek kapelusza, dopóki nie podniósł wałkiem  czubka kości to cały czas pikowała w dół.
Najprościej cyknąć RTG, zmierzyć podeszwę, a później ciąć albo nie 🙂
konia na początku robiła mi M. Mamczarz, uznała, że zdjecia w tym przypadku nie są koniecznością. W maju zmieniłam stajnię, a teraz w ogóle jestem już w innej okolicy i od maja trzy razy robili jej kopyta kowale- różni, ja sama ciągle pilnowałam pazura. Teraz to nawet, jakby ktoś na moim zadupiu zrobił to zdjęcie, to mogę je sobie na ścianie zawiesić.
Podeszwy miały się dobrze, dopóki kon chodził po różnym podłożu, a może zbieżność czasowa po prostu.
Dziś "badałam" podeszwę - po dokładnym oczyszczeniu jest gładka i śliska jak powierzchnia lustra, dość elastyczna, nie da rady jej podwadzić z żadnej strony, od linii białej zrobiłam dziurkę, którą chciałam podważyć podeszwę i tam też się nic nie wyrwie i nie proszkuje. Tyły w sumie prezentują się podobnie. Spiłowałam trochę pazura, może wieczorem, jak będzie spokój w stajni to dokończę. Dodatkowo zauważyłam białą linię biegnącą, tak, jak zaznaczyłam na zdjęciu.
Byłam w terenie, po twardym, kamieniach, zamrznietym grudzie i wszystkich innych niewygodach idzie jak czołg.
Chciałabym, żeby ją zobaczyła osoba z doświadczeniem kopytowym, ale kto jeździ do Kielc (okolice drogi na Łódź), bo po prostu nie stać mnie na to, żeby komuś zapłacić za dojazd 100 czy 150 zł.
Czasami jest tak, że pod centymetrową beton-podeszwą dopiero można się dokopać do centymetrowej  warstwy proszkującej się podeszwy.
Do niczego nie namawiam, ale te kopyta tak właśnie wyglądają.
Ten koń nie szura jak idzie? Moja stara kobyła nagminnie miała takie zadnie kopyta.

Dokładnie tak Tajna.
Ile to ja razy robiłem kopyta po innych, którzy nie tykali podeszwy, a potem okazywało sie ze:
- pod betonem tony sproszkowanej podeszwy a pod tym krwiaki
- puszka kopytowa za długa, za wysoka, przez to popękana, łupiący sie non stop
- linia biała po „odkopaniu” przegniła i do leczenia
- stara ropa wylewająca sie z zabetonowanych miejsc

A kon praktycznie nie pomazywał, ze jest coś nie tak, No poza tym ze ruch od piętki był taki sobie. Z tym, ze ja tych koni nie widywałem wcześniej wiec mogło być tak, ze pokazywały dyskomfort.

I tez do niczego nie namawiam, bo ze zdjęć to często można sobie...
Po wizycie fachowca

Lipna perspektywa. Jak bede miala czas zrobie inne ujecia.
Tajna, czy Ty tą podeszwe z kopyta ze zdjęcia (tego konkretnie) wybrałaś? Bo ona wygląda na zbita i nie proszkujaca się
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się