Kupno konia

Smok10 czy Ty na prawdę uważasz że kupujący konia za 10 tys i mniej będzie się sądził o jego zwrot, gdy nie zrobi badań ?


Jeżeli zakupi za 10 tyś a może dostać 30 tyś to myślę że tak ! Zależy na ile wyceni i udowodni poniesione przez siebie straty i wyliczy odszkodowanie .  😉

Wypadało by się zapytać p. Marchwickiego ile musiał zapłacić .

http://www.swiatkoni.pl/news/10264,handlarz-koni-czyli-kto.html

CYTAT


Ponieważ bez żadnych uwag, pomimo upływu ustawowego terminu na wykrycie wady zwrotnej, zwróciłem całą sumę – zbagatelizowałem całą sprawę i na sprawie się nie pojawiłem. Po pierwsze, wyznaczony termin kolidował z jednym z wyjazdów na zawody. Po drugie, sądziłem naiwnie, że rozstrzygający w tej sprawie sędzia dostrzeże moją dobrą wolę i wyjście naprzeciw życzeniom drugiej strony w akcie bezwarunkowego przyjęcia konia z powrotem i zwróceniu całości zapłaconej za niego kwoty i w konsekwencji oddali powództwo. Stało się jednak inaczej. Pod moją nieobecność sprawę przegrałem.

Przepraszam, że przerwę tę opowieść, ale wydaje mi się, że przegrałeś tę sprawę na własne życzenie. Skoro nie mogłeś sam zjawić się w sądzie, to trzeba było tam wysłać swojego prawnego pełnomocnika. Czy nie jesteś zbyt dorosły, by wiedzieć, że nieobecni nie mają racji?

Tak, masz rację. Tak powinienem zrobić. Dzisiaj to wiem. Ale wtedy jeszcze tego nie wiedziałem i za naukę, za ten brak wiedzy czy też zbytnią naiwność sporo zapłaciłem. Ale przerwałeś mi, więc nie miałem okazji spuentować tej opowieści. Bo nie powiedziałem tego, żeby się użalać nad sobą czy kierować pretensje do tej pani. Było, minęło. Dzisiaj jestem może biedniejszy o sporą, jakby nie było kwotę, ale bogatszy o to doświadczenie i postępuję inaczej. Każdego kupującego ode mnie konia gorąco namawiam, żeby wykonał badanie kupno-sprzedaż. Namawiam, żeby zrobił to lekarz weterynarii, do którego kupujący ma zaufanie. Jeśli nie ma takiego, podpowiadam, kto może zrobić. Jeśli jednak kupujący zrezygnuje z tego kroku, bo ma do tego prawo, to w umowie jest wyraźny zapis, że zrobił to świadomy konsekwencji tego czynu. Bo widzisz, ja w tamtym przypadku nie miałem pojęcia o rorerze u sprzedanego konia. Badania wykonałem mu w chwili gdy go kupowałem. Były to te źrebięce badania, o których mówiłem. Potem koń w naszej stajni przez prawie 3 lata był zajeżdżany i uczony tego wszystkiego, co umiał w chwili sprzedaży.
http://www.swiatkoni.pl/news/10264,handlarz-koni-czyli-kto.html
Jeśli jednak kupujący zrezygnuje z tego kroku, bo ma do tego prawo, to w umowie jest wyraźny zapis, że zrobił to świadomy konsekwencji tego czynu.

Czyli wciaz konsekwencji nie ma żadnych i się Pan Marchiwcki nadzieje drugi raz  😂  Brak badania kupna sprzedaz nie jest równoznaczne z tym, że koń jest zdrowy, tylko z tym że takiego badania nie wykonano. Ale to wciaż nie zwalnia Pana Marchwickiego z odpowiedzialności! Więc jak znowu sprzeda konia bez badania, to znowu za to będzie odpowiadał  😉
Niezupełnie E.- wszystko zależy jak dokładnie będzie sformułowana umowa k-s, wczoraj widziałam kilka"nowych" wzorów i jest to swego rodzaju zabezpieczenie. To wcale nie jest tak, że po 2 latach sprzedający ma udowodnić, że koń nie był chory w dniu sprzedaży kupna, ale także kupujący ma udowodnić, że przez te dwa lata dopełnił wszystkich warunków by koń nie pogorszył swojej wartości (użytkowej, zdrowotnej itp) w stosunku do stanu w jakim został sprzedany. Dobry prawni, dobra umowa to w tej chwili podstawa jeśli nie robi się badań, choć właśnie z weekendu obserwacja szkapki po 3-8tyś też się już bada coraz częściej🙂
Wystarczy, że sprzedzjący wpisze, że sprzedaje konia do jazdy wierzchem, okaże sie że koń kuleje i już jest problem, bo sprzedający zapewnił że na koniu da się jeździć, a prawda jest inna. I w tej chiwli zaczyna się problem.
W ogóle ja osobiście uważam, że dla świętego spokoju powinno sie badać w dniu zakupu, bo jak pewne sprawy wyjdą nawet po tygodniu, to zaczynają się przepychanki, kto kogo oszukał i na ile.
A z czystej ciekawości, o jakich zabezpieczeniach mówisz?
Bardzo szczegółowa umowa, w której np. jest zawarta informacja, że koń jest po przebytym ochwacie/ma taką i taką wadę budowy kończyn i nie jest o zatajone ( i nie chodzi o to czy kupujący widzi, że kupuje kozincowca czy obrączki na kopytach) i że kupujący ma świadomość z czym się wiąże opieka nad takim koniem, opisanie ograniczenia w użytkowaniu- klacz np. tak jak napisałaś kulawa, ale może iść do hodowli więc możesz ją zwrócić właściwie tylko w momencie kiedy się nie zaźrebia itp. -generalnie jak omawiałam to z prawnikami to teraz właściwie nie będzie jednolitego wzoru umowy tylko mocno zindywidualizowana. I wcale nie będzie tak łatwo zwrócić konia jak się wydaje,a z drugiej tak jak już napisano- skończy się epoka zatajania i sprzedawania koni chorych, szprycowanych znieczuleniem itp. czy po prostu tanich odpadów. Mnie osobiście to cieszy, a już moich kolegów od TUVów raduje co nie miara😉
Zgadzam sie, że jeśli sprzedajacy świadomie opisze co koniowi dolegało i jakie ma wady, to niewiele zarzucić mu można. Ja się też z tym zgadzam.
Natomiast nie zgadzam się z tym, co napisał p.Marchwicki, że kupujący świadomie zrezygnuje z badanie kupno-sprzedaż. To wciaż nic nie zmienia, bo sprzedający wciąż ponosi taką samą odpowiedzialność, bez względu na to czy kupujący robił czy zrezygnował z badania kupno-sprzedaż. Nie mozna komuś narzucić, że ma kupować bez kupna-sprzedaż, tak samo nie może sprzedający wg własnego widzi mis ię ograniczać swojej odpowiedzialności
nie do końca, ale polecam uderzyć np. do Eli Liberdy, która doskonale wyjaśni co i dlaczego powinien zrobić kupujący a co sprzedający🙂
[quote author=Karla🙂 link=topic=1647.msg2479238#msg2479238 date=1452528656]
nie do końca, ale polecam uderzyć np. do Eli Liberdy, która doskonale wyjaśni co i dlaczego powinien zrobić kupujący a co sprzedający🙂
[/quote]
Ale z czym nie do końca?
Z badaniem k-s: komu i kiedy bardziej sie przydaje. Zgadzam sie jedynie z tym, ze zmusic do k-s nie mozna, ale mozna w umowie tez zawrzec info, ze kupujacy zrezygnowal z mozliwosci wykonania takiego badania, co moze przydac sie drugiej stronie. Generalnie powtorze, prawnicy doskonale wiedza jak zabezpieczyc i jedna i druga strone.
A sprzedający o ile nie jest weterynarzem , nie musi znać stanu zdrowia swojego konia , po to się robi TUV . Nikt nie ma rentgena w oczach i nikt nie ma laboratorium w mózgu , można pobieżnie znać konia bo właściciel czy handlarz nie musi wiedzieć wszystkiego . Jeżeli ktoś rezygnuje z robienia badań , to robi to na własną odpowiedzialność , tyle tylko że powinno to być zawarte w umowie kupna - sprzedaży .  😉 A właściciel konia nie musi być świadomy że jego koniowi coś dolega.
smoku, dokładnie o tym napisałam-w kilku nowych wzorach umów jakie widziałam jest info czy ktoś wykonał czy odstąpił od badania k-s.
desire   Druhu nieoceniony...
13 stycznia 2016 09:22
[quote author=desire link=topic=1647.msg2478765#msg2478765 date=1452452479]
jestem z południa i według mnie u nas lichooo, bajońskie ceny za konie kiepsko ujeżdżone i po kontuzjach (nieraz ciężkich) na przykład.  🙁
[size=8pt]także szukam w całej Polsce.. [/size
]


A jak wygląda sprzedaż takich koni , co sprzedający chce zawrzeć w umowie ??? 🙄
[/quote]

szczerze? - nie mam bladego pojęcia.  🤣 
Ciekawe czy sprzedający zaznaczają w umowie że koń jest po przejściach ???
Dziewczyny (i być może panowie) jakie hodowle koni sportowych w Polsce są najlepsze?

Jest gdzieś w ogóle jakiś ich spis?
Stada i stadniny państwowe stosunkowo łatwo znaleźć w internecie. Z prywatnymi trochę trudniej. Każda uważa się za profesjonalną i na najwyższym poziomie, a mi chodzi o takie z renomą.

chocby hodowla u Panstwa Siergiejow🙂
Obiło mi się o uszy...a jakiej rasy konie mają?

Jakieś jeszcze hodowle? Słyszałam też coś o hodowli holsztynów gdzieś na pomorzu, ale nie znam szczegółów. To by było dla mnie bliżej, by wybrać się w odwiedziny🙂
Kraja, Siergieje hodują konei rasy... sportowej
Generalnie opierają się o księgę oldenburgów, ale mają i PKSP , SF, KWPNy...
Jakie to ma znaczenie?
Napisz może najpierw czego szukasz, łatwiej będzie coś podpowiedzieć...
Kraja, ale do jakiego sportu ma być ten koń? Ujeżdżenie, skoki, powożenie, rajdy? Przecież to z założenia kompletnie inne konie.
Konia na dzień dzisiejszy mam 😉

Tak czysto teoretycznie pytam i poszerzam horyzonty🙂
Trzeba wiedziec co w polskiej trawie piszczy 😎
epk, a co to za różnica, byle by sportowy był 😎
Kraja, pisałeś, ze konia nie masz tylko się opiekujesz
W "polskiej trawie" mamy jedną z najlepszych na świecie hodowli koni czystej krwi 😉
_Gaga mam i swojego i konia pod opieką.
A nasze araby to bym powiedziała, że krzyczą z tej polskiej trawy🙂 Na cały świat🙂 Fajnie 😀
Trudno nie wspomnieć o Liszkowie
ogurek, ja to bym wspomniała o Książu jeszcze ;-)
Czyli to, co powtarzam, nie brak w Polsce przyzwoitych koni, tylko nie ma kto ich promować
ogurek, teraz to obraziłeś Kwiatkową rodzinę    😜
i niektórych rajdowców na polskich arabach, co niedawno znowu pokazali się "w ciepłych krajach" 😉
ale prawda niestety jest taka, że hodujemy bdb araby pokazowe, db araby rajdowe i db ślązaki do zaprzęgów i tyle by było z poważnego, regularnego sportu na poziomie światowym.
W takim razie Karla obraża Liszkowo  😂
Uważacie że te kilka zespołów wystarczy na polską hodowlę. 🙁
Liszkowo to inna liga- niestety ta, o której napisałeś, konie są, ale nie pod polskimi zawodnikami (Nevados S nie zrobił top wyniku pod polskim zawodnikiem)🙁 więc nikt nikogo nie obraził  😉 😎
Konie z Książa i polskie araby (tu konkretnie mam na myśli ostatni sukces  Mai) śmigają pod polskimi zawodnikami,ale to ciągle za mało. Prawda jest taka, że powinniśmy postawić na to w czym jesteśmy dobrzy i się liczymy przede wszystkim, na to powinny iść dotacje itp. a  nie na do niczego się nie nadające rasy zachowawcze, relikt historii. Jak będziemy się liczyć na świecie, stale budować wyniki w konkretnej grupie użytkowej i nie garstką koni to możemy się brać za resztę.
A.kajca   Immortality, victory and fame
23 stycznia 2016 19:29
Karla🙂 rasy zachowawcze do niczego się nie nadają bo co z tego, że jeden hodowca będzie produkował doskonałe źrebaki rokujące na sport od sprawdzonych użytkowo, wartościowych matek i starannie wyselekcjonowanych ogierów z wynikami w sporcie, skoro dziesięciu pozostałych niby-hodowców będzie rozmnażać na potęgę kobyły-śmieci, kryjąc najtańszymi możliwie, miernymi ogierami, aby tylko źrebak miał w paszporcie młp- dla dotacji plus to co uda się uciułać za źrebaka- czasem się komuś wciśnie a jak nie to na hak i też parę groszy jest. Cały rynek jest tym zawalony- hucuły po 1.10m w kapeluszu, kn-y po 300 zł za dwulatka, pogięte młp o eksterierze osłomułów... Dotacje powinny przysługiwać sportowcom, hodowlom koni sportowych (choć użytkowych, nie rolnikom hurtowo produkującym pokraki niezdatne do czegokolwiek), klubom jeździeckim. A rasy zachowawcze też raczej nie "wyginą", ciągłość gatunku zapewnią hodowcy wysokiej jakości koni, zasilając pulę genów najlepszym dostępnym materiałem, wyginą niby-hodowcy, mnożący bezwartościowe konie dla dotacji...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się