ponieważ zrobił się dośc ciekawy off top w temaci butów, wyciągam tu, żeby można było podyskutować
azbuka napisał: polecam książkę dr Strasser " Kucie - zło konieczne?" tam jest wytłumaczone ze szczegółami i ilustracjami m. in. od czego robią się pęknięcia wzdłuż kopyta oraz dlaczego często zdarza sie, że podkute kopyta mają słaby róg.
opolanka napisał: Dzięki azbuka poczytam w wolnech chwili.
Konkludując: nie jestem bezwzględną zwolenniczką kucia, nie uważam, że konie niepodkute to zlo czy cos w tym guście. Pisze tu tylko o syt. mojego konia, z którym poszlismy drogą korekcji wad przez kucie, bo startuje na nim i siłą rzeczy podkuty być musi. Nie twierdzę, że nigdy nie bedzie chodził bosy. Po prostu teraz by mu to tylko zaszkodziło.
dea napisał: Polecam pewien link w temacie "kopyta pękają=>muszę kuć" - artykuł po angielsku, jak będziecie bardzo jęczeć, to przetłumaczę:
[[a]]http://www.swedishhoofschool.com/PDF-Articles/Hoof%20cracks.pdf[[a]]
Może warto zrobić trzy głębokie wdechy (pamiętając o wydechach) i przeczytać z otwartym umysłem..? Widziałam fotki kopyta z uszkodzoną koronką (pęknięcie idzie sobie w dół i nic się z tym nie da zrobić), które działa zupełnie dobrze bez kucia. Szczelinka jest bardzo wąska, nie włazi w nią brud, nic się nie dzieje.
Jedna uwaga - nie wystarczy po prostu rozkuć, trzeba w odpowiedni sposób werkować, bo inaczej oczywiście pęknięcie będzie się poszerzać i kaplica :/
na temat trzeszczek (navicular syndrome) też się doszukałam - sugestia dla chcących "profilaktykę praktykować" - podobna 😉
http://www.hoofrehab.com/end_of_white_line_disease.htm#Navicular
Bardzo, bardzo polecam lekturę. A sama wczytuje się dalej, pasjonujące to jest 😀
xx_0_xx napisał: dea
opolanka napisał: Dzięki dea, poradzę sobie z oryginałem 😉
Pisałam juz wyżej, że u mnie rozkucie nie wchodzi w grę bo: kujemy na okrągło (anty-trzeszczkowo) i werkujemy specyficznie (aby przestało pękać i już widać efekty). Pisałam tez, że kon chodzi skoki, więc większą część roku musi mieć podkowy, żeby chociaż hacele wkręcić. Wiec wydaje mi się idiotyczne, żeby na 4misiące konia rozkuwac i zaczynać leczyć mu kopyta bez podków - co jest zupełnie czymś innym niż takie leczenie z podkowami (bo inaczej się werkuje), prawda? Jeśli ktoś chce walczyć z kopytami i je wyleczyć, to chyba 4 miesiące, czyli ok 3-4 kucia raczej nie wystarcza? Bo potem i tak musze wrócić do podków, żeby móc startowac. Chyba w koncu jest to zrozumiałe? Bo odnosze wrażenie, że wpieracie mi , że upieram sie przy podkowach, że rzekomo nie da sie leczyć schorzeń kopyt bez podkuwania :/
PODSUMOWUJĄC: nie uważam, że trzeba kuć,. aby leczyć wady/schorzenia kopyt, bo tak nie jest. W moim przypadku rozkucie mija się z celem, bo gdy zaczniemy korekcję bez podków, za chwilę wszystko weźmie w łeb , bo trzeba będzie okuć. A na wiosnę najprawdopodobniej na Equi Pack.