odrobaczanie

oczywiscie, że podajesz jedną pełną pastę i troche z kolejnej tubki! przecież po to jest pierścień na tubce, żeby podać tyle ile koń waży, a nie tubkę na konia.
może się komuś ze szczepionką pomyliło? szczepionkę się daje jedną na konia, bez względu na to czy kuc, czy duży koń
harja,  E. dziękuję  :kwiatek: właśnie potrzebowałam utwierdzić się w tym przekonaniu bo przez moment zbaraniałam :/
Oświeci mnie ktoś, jak powinna wyglądać kwestia wybrania obornika i sprzątnięcia padoków po odrobaczeniu, żeby uniknąć ponownego zarobaczenia? Tzn. kiedy? Dajmy na to odrobaczam jutro i...?
Pytam, bo do tej pory mi się wydawało, że wiem, ale właśnie trochę zwątpiłam... 😵
dea   primum non nocere
28 grudnia 2015 23:36
Jedyne co można zrobić, by uchronić pastwiska, to odrobaczać na tyle często, by robale nie dojrzewały do etapu składania jaj oraz zmiana pastwiska po odrobaczaniu. Tylko przy zmianie pastwiska ma sens ten dwudniowy areszt i tylko wtedy ma on sens, gdy w jego trakcie w boksach jest maksymalnie czysto. Sprzątanie na bieżąco.

Nie ma sensu zamykanie koni na dwie doby w boksach, gdzie stoją zasrane po uszy a następnie wypuszczenie na ten sam, niesprzątnięty wybieg.

Do tych, co myślą, że jaja "wychodzą" dopiero po podaniu pasty - jak widzicie w takim razie normalny cykl rozwojowy pasożyta? bez odrobaczenia wyginie?  😉

Sorki za mocne podkreślenie, ale temat regularnie wraca i moje futra w pensjonatach też chcieli zamykać w tym bezsensownym systemie. To nic nie daje, tylko bez sensu zabiera koniom ruch, zwiększając ryzyko kolki po paście.
No właśnie... pytałam, bo ja to widzę tak: odrobaczam, wywalam boks do zera, potem sprzątam na bieżąco. Koń idzie na nowy padok, który sobie odstał te 3 miesiące, w ostateczności przynajmniej na posprzątany z kup i potem też sprzątany (u nas konie chodzą w grupach po 2 na małe padoczki i nie ma tyle wolnych, jakoś tam się zawsze jakoś mieszają te padoki, więc nie ma takiego, który by sobie był bez jakiegoś konia na nim dłużej niż miesiąc).
Tymczasem u nas było tak: odrobaczenie w poniedziałek wieczorem albo wtorek rano (nie wiem w końcu, kiedy dokładnie, bo miało być w poniedziałek, ale chyba w końcu było następnego dnia), konie wtorek-środa w boksach (z których jest wybierane codziennie to najbardziej mokre, no ale to nie to samo, co do zera), w tym czasie padoki mniej-więcej sprzątnięte, boksy wybrane zupełnie... w czwartek. 😵 Na pytanie, czemu odrobaczenie nie mogłoby być chociaż w środę wieczorem, skoro obornik jest zabierany w czwartek - "moja stajnia i zawsze tak robię". Do tego jeszcze padoki w dość bliskim sąsiedztwie obornika (do tego, na którym stoi koń, od pryzmy jest pewnie ze 20 m). I jeszcze koń drugiego dnia zaboksowania mi z tego boksu nawiał prosto na padok, bo go nosiło (i wcale mu się nie dziwię), a normalnie kopyta za próg boksu sam nie wystawi. :/ No ale to już mniejsza, choć wcale się nie czułam komfortowo, jak późnym popołudniem (prawie ciemno) poleciał ganiać i strzelać barany na śliską trawę (bo było po deszczu). Pytałam, bo chciałam się upewnić, czy słusznie się czuję, jakbym wywaliła kasę za odrobaczenie na tą pryzmę z obornikiem...
dea   primum non nocere
29 grudnia 2015 07:15
Aż tak, że na pryzmę, to nie jest. Odrobaczanie ma kilka celów:
- redukcja zarobaczenia osobnika w danym momencie (spełnione)
- redukcja wydalania jaj na pewien czas, a więc chwilowe zaprzestanie zakażania środowiska (spełnione)
Jeżeli koń po podaniu środka nie ma możliwości natychmiastowego zakażenia, to zanim znów namnoży mu się ilość niebezpieczna dla niego i zanim zacznie konkretnie siać jajami, minie więcej czasu. Pilnując tego zawsze, można sprowadzić odrobaczanie chemiczne do minimum, np. raz w roku (na tasiemca i tak trzeba, bo z siana może złapać). W praktyce najczęściej konie natychmiast po odrobaczeniu zjadają jaja pasożytów znowu i rozpoczyna się proces odbudowy życia wewnętrznego. Wtedy odstęp między odrobaczeniami dla przeciętnego konia to ok. 3 miesiące. Osłabione sztuki częściej nawet (nasza klacz miała etap odrobaczania co miesiąc, zanim z dołka wyszła).
Tyle że skuteczność byłaby identyczna, gdyby biednym zwierzakom dwudniowy areszt w kiblu odpuścić...

Mam nadzieję, że choć jeden koń wyjdzie z karceru dzięki tym wpisom.
No właśnie, ja nie spotkałam się ze sprzątaniem padoków po odrobaczeniu.  Cała akcja ogranicza się do karceru i sprzątnięciu boksów po zakończeniu karceru.


Edit
Sorki za mocne podkreślenie, ale temat regularnie wraca i moje futra w pensjonatach też chcieli zamykać w tym bezsensownym systemie. To nic nie daje, tylko bez sensu zabiera koniom ruch, zwiększając ryzyko kolki po paście.


A jak ich przekonałaś, żeby zrezygnowali z karceru?
dea, no może nie do końca aż na pryzmę, bo że w jakimś tam stopniu się tą ponowną inwazję ograniczyło, to rozumiem. Chodzi mi o to, że odsunięcie w czasie sprzątnięcia boksów zwiększa ryzyko ponownego zarobaczenia... w sensie ono następuje od razu, a nie po jakimś czasie. Choć patrząc na cykl życiowy pasożytów i czas, jaki mija od wydalenia jaj do powstania larw inwazyjnych, to wychodzi mi, że o tej porze mógł się zarazić najwyżej słupkowcami dużymi, bo tu stadium inwazyjne jest osiągane po 4-6 dniach od wylęgu (czyli jak w boksie została się jakaś kupa sprzed paru dni, to potencjalnie mógł połknąć larwy). Pozostałe robale lęgną się dłużej...
Ogarnia ktoś temat gzów bydlęcych? Chodzi mi głównie o cykl życiowy u koni i o to, czy mogą się pojawiać w innych miejscach niż na plecach. Młodego coś dopadło... Mianowicie ma kilka gulek w okolicach mięśnia równoległobocznego i czworobocznego szyi (generalnie górna linia szyi, po obu stronach) oraz dwie na plecach, w tym jedną, w której na czubku po paru dniach od pojawienia się zrobiła się dziurka ok. 1 mm i która cały czas się paprze - najpierw głównie ropa, potem trochę ropy i krew, teraz już się prawie przysuszyła. One są pod skórą, nieprzesuwalne, w dotyku trochę jak ziarenko grochu. Ta rozbabrana swędziała mocno, pozostałe trochę też. Ogólnie to się zaczęło pojawiać trzy tygodnie po odrobaczeniu (Equimax), wyłaziło stopniowo przez ok. 2 tygodnie (tzn. nie wszystkie gulki na raz). Koń w tym czasie ze względu na pogodę przez ok. tydzień-dwa przed znalezieniem pierwszej gulki był tylko lonżowany, więc to nie wina siodła/czapraka. Zresztą i tak w pierwszej kolejności wyskoczyło na szyi... Dwie najstarsze na szyi są nieco większe, niż były na początku, zgodnie z zaleceniem weta wygolone i smarowane Tridermem ("alergia na coś w paszy", ale nic w jego żywieniu nie zmieniało się od listopada, ewentualnie siano może się trafiło z jakiejś innej łąki). No i te na szyi mi się też przestają podobać, wygląd skóry się zmienił. :/
Czekamy na wizytę weta (kolejną już), kilku innych wetów pytałam o opinię na ten temat i... cóż, otrzymałam trochę sprzecznych informacji, jakkolwiek 3 na 5 obstawiało pasożyty. Niestety żaden z nich nie dojeżdża tak daleko do takich rzeczy. 😉 Pewnie się skończy na rozcięciu któregoś guzka i sprawdzeniu, co w nim siedzi (przy diagnozie "alergia" wet nie widział potrzeby... a ten rozwalony jednego dnia był cały, drugiego zastałam już sączący się, więc nie wiem, czy tam coś było poza ropą), ale zanim to nastąpi - może ktoś podrzuci jakiś pomysł?
W ogóle czy jakieś inne pasożyty mogą powodować takie zmiany? Jakieś robale, dla których koń jest żywicielem niespecyficznym?
edzia69   Kolorowe jest piękne!
17 stycznia 2016 12:50
Sumire giez koński nie zawędruje pod skórę, bo nie taki jest jego cykl rozwojowy. One sobie dorastają w żołądku uczepione jego  ścianki i wiosną wypadają i tyle. To krowi giez wędruje po organizmie i wyłazi kręgosłupem pod skórę. Widziałam robala w grudce od skórą o jakiej wspominasz, ale osobiście nie mam pojęcia jaki to "robal" bo żadna z osób zapytanych nie miała pomysłu.
edzia69, przecież pisałam o bydlęcym, nie końskim?
A co do wędrówki w organizmie konia - no właśnie dostałam sprzeczne informacje co do tego, czy jego cykl życiowy u konia przebiega tak samo, jak u krowy. :/
edzia69   Kolorowe jest piękne!
17 stycznia 2016 13:44
Dziś jest śnieg i słońce i zdaje się, że widzę co drugie słowo.
Stoi jak wół o bydlęcym. 😵
Ogarnia ktoś temat gzów bydlęcych? Chodzi mi głównie o cykl życiowy u koni i o to, czy mogą się pojawiać w innych miejscach niż na plecach.


Tematu całościowo nie ogarniam, ale wiem, że mogą być w innych miejscach, bo moja kobyła je miała.

Najpierw zauważyłam dziwny guzek w górnej partii brzucha, tak mniej więcej za popręgiem. Czasami się trochę paprał, czasami nic się nie działo, czekałam aż zniknie. Pewnego razu pokazalam koleżance, ona zaczęła go obmacywać, ścisnęła, guzek pękł i wypadł z niego ohydny jasny odwłok. Zapakowałyśmy go w chusteczkę i pokazałyśmy wetce. Była to larwa gza bydlęcego. W dodatku obok tej dużej gulki bylo kilka malych. Wetka to rozcięła i wyciągnęła mniejsze larwy. Zgrupowały się w jednym miejscu.

Po jakimś czasie wymacałam jakiś guzek pomiędzy przednimi nogami, dokładnie trudno było go obejrzeć ze względu na lokalizację. Dziwnym zbiegiem okoliczności jak kobyłę czyściłam z guzka wypadło białawe ohydztwo. Znowu było to larwa.

Chyba ich rozwój u innego zywiciela niż podstawowy jest jakoś upośledzony, bo ta ostatnia wypadła w zimie, a to raczej nie jest okres, kiedy może dalej w ziemi się rozwijąć.

Krów w okolicy nie było. 
No właśnie od jednego weta usłyszałam opinię, że koni ich rozwój przebiega zupełnie inaczej. Tzn. że dostają się pod skórę i tam albo się otorbiają, albo ewentualnie wyłażą, spadają do ściółki i tam zamierają, bo cykl życiowy był niepełny (bez wędrówki w kanale kręgowym). Też właśnie kilka jest w bliskiej odległości (dwa na szyi są oddalone od siebie może ze 3 cm). Krów w okolicy całe dwie, jedna czasem stoi przez ogrodzenie z naszymi padokami. Ale jakoś mi się gdy w oczy nie rzuciły. Bąki to tak, meszki, jusznice... ale nic więcej nie zaobserwowałam, a akurat latem byłam w stajni codziennie cały dzień.
A powiedz mi, czy te guzki u Twojego konia miały jakieś dziurki? W sensie te otworki oddechowe? Nawet nie wiem, czego powinnam szukać tak do końca. :/ U nas na tych wygolonych guzkach nic nie ma właściwie, na jednym (tym, który najbardziej urósł, nie licząc tego rozwalonego) jest ciemna kropka, ale to się naprawdę trzeba przyjrzeć, bo jest tak mała.
Z dziwnych rzeczy to jeszcze koń na przełomie lipca i grudnia nagle zagorączkował bez żadnych innych objawów, temperatura częściowo spadła w czasie spaceru w oczekiwaniu na weta, po zastrzykach następnego dnia już była w normie. Nie wiem, czy to ma jakikolwiek związek, może nie... W każdym razie nie wiadomo, skąd ta gorączka. Mniej więcej w tamtym momencie też zaczął chudnąć (choć najbardziej poleciał z masy w czasie aresztu boksowego we wrześniu).
Tak czy siak - proszę o kciuki, żeby wet do nas wreszcie dojechał, bo już mam po uszy tej zagadki.
Ten duży miał coś, co mogło być dziurką. Male nic nie miały. A temu między nogami nie miałam jak się przyjrzeć, na czarnej sierści niewiele było widać. 

Po usunięciu zostały zgrubienia, które po jakimś czasie zaczęłam smarować chito-dermem (bo go odkryłam) i zupelnie zniknęły.
A jakiej mniej więcej wielkości/średnicy były te guzki? Zarówno ten duży, jak i te mniejsze?
Ten duży był mniej więcej wielkości paznokcia - kobiecego, nie męskiego 🙂, mniejszych nie potrafią określić.
Ok, dzięki. Nie żeby mnie to pocieszało (bo u nas podobnie, największe wielkości paznokcia na kciuku...). :/
Nie, nasz był taki paznokieć palcowy, nie kciukowy (przyjmując terminologię, że mamy 4 palce i kciuk).

Myślę, że nie masz się czym martwić. Usuną i będzie po kłopocie. Całe usuwanie trwało chwilę, bez żadnych środków uśmierzających ból, kobyła dopiero zbuntowała się przy potraktowaniu ranki jakimś śrokiem odkażającym, musiało ją mocno zapiec.

Próbowałaś ścisnąć w palcach ten największy? U nas pękł i nic złego się nie zadziało.
Tak, próbowałam. Nic. Trudno, poczekamy już na weta, może jak się natnie, to się to będzie szybciej goiło...
Moja kobyła była odrobaczona ostatni raz przed sezonem pastwiskowym. Kupiłam ją w sierpniu, właścicielka pensjonatu, do którego ją wstawiłam mówiła, że wszystkie konie będą odrobaczone po sezonie pastwiskowym.  Wczoraj dowiedziałam się, że żaden nie był, ponieważ w hurtowni od 3 miesięcy nie ma dwuskładnikowego środka, którym chciala odrobaczać. W związku z tym odkryłam przyczynę dlaczego koń chudnie pomimo dostawania jedzenia "na przytycie".
I teraz nie wiem czym ją odrobaczyć, chcę coś dwuskładnikowego, ale boję się, że będzie mieć w sobie dużo robali i zwiększy się ryzyko kolki.  🙁 I następny problem, jeśli ją odrobaczę, to będzie jedynym koniem, a na padok wychodzi w szóstkę. Odrobaczanie nie pójdzie na marne? 😉
Możesz odrobaczyć stopniowo, jeżeli boisz się, że inwazja w organizmie jest zbyt duża. Natomiast, jeżeli tylko Twój koń zostanie potraktowany środkiem to obawiam się, że nie wystarczy to na jakiś dłuższy okres że względu na towarzystwo - teoretycznie ono może być nosicielem pasożytów. 😉
maluda ale chyba nawet jeśli towarzystwo roznosi robale, to odrobaczając moją, na jakiś czas nie będzie ich miała a przynajmniej mniejszą ilość, a nowym pasażerom więcej czasu zajmie rozwój w organizmie. Dobrze myślę? 😉
julka177, dobrze myślisz
Zawsze możesz zrobić badanie kału, które częściowo zobrazuje czy koń jest mocno zarobaczony, czy nie.
No tak, bo jeżeli zapodasz środek to teoretycznie chroni on przez następne trzy miesiące. Na pewno jest to lepsze niż nic. 😉
Chociaż patrząc na opis sytuacji to bardzo rzadko występuje samo odrobaczenie. Tylko po sezonie pastwiskowym?
maluda, w jaki sposób środek na odrobaczanie chroni przez 3 miesiące? 🤔
pierwsze słyszę...
Opis przytoczony zgodnie z etykietą.
maluda, etykietą czego? Inaczej: którego konkretnie środka na odrobaczanie?
Zastanawia mnie mechanizm działania takiego środka. Jeszcze nie wymyślono leku (czy to dla zwierząt, czy ludzi), który działałby 3 miesiące. Poza oczywiście - lekami wszepianymi pod skórę, czy naklejanymi w formie plastra itp...
Prawie każdego.
Przyjmuje się, że lek działa do 13 tygodni. Możesz użyć google, aby to sprawdzić. Stąd też zaleca się podawać środki, co 3 miesiące. Są wyjątki, niektóre mają dłuższy okres działania.

Odrobaczam zgodnie z zaleceniami książkowymi, również jest tam nadmienione o podanym wyżej terminie przydatności leku. W artykule z zeszłego roki - gazeta o tematyce końskiej - znajdziesz to samo.

Tzn. mówisz, że preparaty odrobaczające zabijają robale przez 13 tygodni? 
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się