Cele i założenia w jeździectwie różnice i "złoty środek"?

Moim zdaniem latwiej jest osiagnac wysoki poziom majac 2-3 konie, nawet jesli sie ma ograniczona ilosc czasu, niz majac 13 koni w stajni i utrzymujac sie tylko z jezdziectwa. Oczywiscie jesli osoba nr 2 posiada sponsora i odpowiednie zaplecze, to troche ulatwia mu to sprawe, ale mimo wszystko.
Niby tak, ale z drugiej strony nie ma sie wtedy problemow typu- nie moge pojechac na zawody w czwartek, bo musze isc do pracy, nie pojade dzis do stajni bo musze zostac po godzinach, itp itd. Plus, jezdzac zawodowo chyba latwiej trafic na "swojego" konia, bo po prostu wsiada sie na wiecej i wiecej sie ich widzi na zawodach, w innych stajniach itd.
do apelu o definicję "dobra konia" dorzucę apel o definicję "krzywdy konia". Jak wraca pożarty i pokopany z padoku - to jest krzywda? A gdy się potknie w czasie stępa w lasku i zakuleje - to jest krzywda? A gdy padnie przy rodzeniu źrebaka - to jest krzywda? I nikt, czyjemu koniowi to się przydarzyło, nie ma prawa nazywać się jeźdźcem (ani koniarzem)?  🤔wirek: A może masz pomysł na jakąś "granicę krzywdy"? Naprawdę przypuszczasz, że ktokolwiek krzywdzi konie celowo? Że komukolwiek zależy, żeby działo im się kuku? Każde, absolutnie każde użytkowanie konia niesie z sobą ryzyko, mniejsze lub większe, a nieużytkowanie - największe. Bo nieużytkowane konie w ogromnym procencie trafiają prosto w paszcze drapieżników. Na żywca (wilki są pod ochroną  :tanczacalinka🙂 lub po przerobie półtusz.

Oczywiście wszystko trzeba traktować rozsądnie- wiadomo,że każde użytkowanie konia wiąże się z jakimś ryzykiem kontuzji. Ale można to ryzyko ograniczyć, np przestrzegając zasad racjonalnego treningu, dbając o stan podłoża na ujeżdżalni, sprzętu itd. Normalny człowiek oczywiście nie krzywdzi koni celowo, ale niestety wielu właścicieli świadomie naraża swe konie na nadmierne ryzyko- vide przykład Autoryteta. Na zawodach widuje się kulawe konie (przy nieznacznej kulawiźnie sędzia nie ma podstaw do dyskwalifikacji) nierzadko stosuje się brutalne techniki treningowe, słowem nasze podwórko wcale nie jest takie czyste     
ciemny pastuch, ja się ostatnio niebezpiecznie często z Tobą zgadzam  🤔
Na skutek dalszych przemyśleń wysnułam wniosek, że w tym wszystkim chodzi o bardzo niepopularne słowo: o moralność.
karolina_, chyba za bardzo to uprościłaś  🤔 Bo właśnie rzesze bogatych z dziada pradziada... w żaden sposób zarabiać nie muszą, a nagrody wypada im przekazywać na cele charytatywne  😀iabeł: Oraz kompletnie ubezwłasnowolnieni "zawodowcy" za psie pieniądze osiągający status niewolnika...  🙇 porywający profesjonalizm, a jakie wyniki!
W PL w dodatku naprawdę mało kto jest "na etacie", zazwyczaj jest to rodzaj "biznesu", próbującego łączyć "okołokońskie" przychody. I co, jeśli X-owi w danym roku "nie poszło" i wyszedł na minus, czyli stracił (rzecz całkiem częsta), to co? przestaje być profi? bo nie zarabia, tylko (jak wszyscy  😀iabeł:, przynajmniej od czasu do czasu) - dokłada do interesu?
Inna sprawa, że słowo amator, wywodzące się wszak z "ukochania", mające określać kierowanie się prawdziwym upodobaniem i pasją, traci swoje pierwotne znaczenie. Prawie na 100 przyjęło się, że "profi" znaczy świetnie, a "amatorsko" - kiepsko. A to krzywdzące wobec statusu amatora, który z różnych powodów, nie widzi idei zarabiania jeździectwem.
karolina_, chyba za bardzo to uprościłaś  🤔 Bo właśnie rzesze bogatych z dziada pradziada... w żaden sposób zarabiać nie muszą, a nagrody wypada im przekazywać na cele charytatywne  😀iabeł: Oraz kompletnie ubezwłasnowolnieni "zawodowcy" za psie pieniądze osiągający status niewolnika...  🙇 porywający profesjonalizm, a jakie wyniki!

Absolutnie nie probuje idealizowac zarabiana z jezdziectwa - gdybym myslala ze to tak fajnie, jutro rzucilabym studia i wziela sie za widly. Jesli chodzi o bogatych z dziada pradziada, to owszem, ale chodzi mi bardziej o to, ze to nie oni tak naprawde reprezentuja zawodowe jezdziectwo. I ze zycie z koni, w przeciwienstwie do bycia bogatym z urodzenia nie wyglada tak rozowo - ja sie w 100% zgadzam z Toba ze zawodowe jezdziectwo to zwykle psie pieniadze- stad juniorek zerujacych na tatusiach nawet nie wliczam do tej kategorii.

No, to chyba niuanse wyjaśnione  🙂 :kwiatek:
A nie - jeszcze jeden. Takowa juniorka, jak będzie miała odrobinę zacięcia i dobrych profesjonalistów wokoło, może błyskawicznie osiągnąć status superhiperprofi, w czym klej do siodła potrafi znacząco pomóc  😁 Byłoby to krzywdząco niesprawiedliwe dla reszty zjadaczy zębów na koniach  😉, gdyby nie to, ze ta odrobina zacięcia szybciutko zazwyczaj mija  :emoty232:
karolina_ dziwne podejście. Ciekawe co by na to powiedział pan Rapcewicz - cóż, nie jeździ dla zarabiania tylko zarabia po to, żeby jeździć. I co, powiesz o nim, że nie jest profesjonalistą??
Epk:

Napisze kolejny raz, mam na mysli podzial pod wzgledem utrzymuje sie ze sportu albo nie. Poziom nie gra roli w tym podziale. Biorac pod uwage ze najwyrazniej wiesz z czego sie utrzymuje Michal Rapcewicz, a ja nie wiem i nie mam najmniejszej ochoty swojej wiedzy na ten temat poglebiac, ani tym bardziej omawiac tego na ogolnopolskim forum, mozesz sama go zaklasyfikowac do jednej z tych grup.
Ale, biorac pod uwage to, co napisalas wczesniej, moze i nie jezdzi zawodowo, na pewno wyczynowo na wysokim poziomie.

Przeczytaj wczesniejsze posty- mowiac sport amatorski vs. zawodowy nie chodzilo mi o umiejetnosci. Chodzilo o zycie z koni i bujanie sie z 3-latkami i wlascicielami zabierajacymi konie z treningu bo po 3 miesiacach nie chodza C, o zaleznosc od dobrej opinii i widzimisie sponsora, w zamian za mozliwosc zajmowania sie konmi na pelny eteat i posiadania kolo 10 fajnych koni w stajni na roznych poziomach zaawansowania. Albo o to, ze do stajni jedzie sie po 9-10 godzinach w pracy, kosztem snu czesto, na wiecej niz 1-2 konie nie ma sie czasu, a i nie zawsze d asie wziac wolne zeby an zawody pojechac. Za to pensja na konto wplywa co miesiac i nikt Ci nie jeczy ze kon nie wygral czempionatow po 2 miesiacach w treningu.
karolina_ ależ nie denerwuj się tym omawianiem na ogólnopolskim forum... Michał Rapcewicz sam wielokrotnie podkreślał (także w oficjalnych wywiadach), że właśnie po to, aby mieć fundusze na trenowanie z Randonem na wysokim poziomie zarabia zupełnie gdzie indziej - to nie jest jakaś tajemnica - nawet nie wiem czy na jego stronie nie jest to gdzieś napisane.

Sport to sport. To czy jest się sportowcem nie zależy od tego, skąd się na ten sport czerpie fundusze.
Sport to sport. To czy jest się sportowcem nie zależy od tego, skąd się na ten sport czerpie fundusze.



Oczywiscie ze bycie sportowcem od tego nie zalezy, ale jak ten sport bedzie na codzien wygladal zalezy mocno. Niestety, jezdziectwo wymaga ogromnych nakladow na wyzszym poziomie, i albo ma sie dosc kasy zeby to finansowac, albo jest sie zaleznym od widzimisie sponsora, albo jest sie w dupie. Niestety.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się