Jakie AUTO, czyli czym i dlaczego jeździmy? ;)

rtk, przecież tak naprawdę chodzi o wyuczenie tego jak się mają zachowywać ręce na kierownicy i co masz zrobić z gazem/hamulcem przy poslizgu.
z drugiej strony czy umiejętności rajdowe są rzeczywiście potrzebne do tego, by przeciętnego kierowcę w codziennym ruchu drogowym móc nazwać "dobrym kierowcą"?
moim zdaniem dobrego kierowcę czynią myślenie na drodze, przezorność, swoisty zmysł, a dopiero później techniczne umiejętności, które w porównaniu z poprzednimi, wydają się być już tylko wisienką na torcie.. wiadomo, umiejętność wyprowadzania auta z poślizgu na pewno będzie przydatna, ale jeżeli ktoś naprawdę będzie jeździć z głową, to ryzyko wpadnięcia w poślizg będzie znikome... chyba.
😉
zen, o ile się nie mylę, to subaru ma napęd 4x4 więc troleje Cię nauczą nieprawidłowych reakcji, bo nie masz bezwładnego tyłu jak my w FWD 😉

a tym co myślą że mogą szybciej polecam filmik - http://www.funiaste.net/3868,75624,filmik.html . Bardzo daje do myślenia.

Meise, tu nie chodzi o umiejętność pokonywania zakrętów z prędkością światła, a o posiadanie wyrobionych odruchów, która u ludzi z doświadczeniem włączają się o wiele szybciej niż u zwykłego kierowcy, dzięki temu często unika niebezpiecznych sytuacji i wie jak wyratować się np. z poślizgu
no ja rozumiem, i nie twierdzę, że jest to nieprzydatne  😉

swoją drogą, skoro już o tym rozmawiamy, to są specjalne szkoły, które w tym zakresie szkolą kierowców? jak to wygląda, zapisujemy się na kurs, czy na jazdę? może ktoś opisać swoje doświadczenia, łącznie z kosztami takiej "zabawy"?  🙂
tak, są tzw "kursy bezpiecznej jazdy". We Wrocławiu odbywają się na torze Redeco. Każdy trenuje w swoim aucie, uczy się wyprowadzania z poślizgu itp.
http://redeco.pl/strona.php?d=2&p=5

widzę, że z powodu zawiłości i zmiany dzierżawcy toru chyba nie ma aktualnie oferty szkoleń, ale napewno kierowcy wrocławskiego pogotowia ratunkowego odbywają tam szkolenia.

edit:
tu jest ładny opis
http://redeco.pl/news_czytaj.php?d=2&id=91
bjooork   sprawczyni fermentu na KZJ-cie
30 stycznia 2011 13:02


a tym co myślą że mogą szybciej polecam filmik - http://www.funiaste.net/3868,75624,filmik.html . Bardzo daje do myślenia.



Możemy w sumie tylko żałować, że w Polsce nikt jeszcze nie zrobił równie mocnej kampanii społecznej
z drugiej strony czy umiejętności rajdowe są rzeczywiście potrzebne do tego, by przeciętnego kierowcę w codziennym ruchu drogowym móc nazwać "dobrym kierowcą"?


Tak, są potrzebne. Kierowca rajdowy myśli i przewiduje podczas jazdy, a takiemu przeciętnemu kierowcy bardzo często właśnie tego brakuje.

moim zdaniem dobrego kierowcę czynią myślenie na drodze, przezorność, swoisty zmysł, a dopiero później techniczne umiejętności, które w porównaniu z poprzednimi, wydają się być już tylko wisienką na torcie..


Akurat to powinno iść w parze, co z tego, że kierowca tylko pomyśli i będzie przezorny, skoro umiejętności będą marne.
To tak jak z dobrym jeźdźcem trenującym i rekreacyjnym. Czy jeździec rekreacyjny może tylko i wyłącznie myśleć, mieć swoisty zmysł i być przezornym, a techniczna strona może być tylko wisienką na torcie? Moim zdaniem jedno nie wyklucza drugiego. Tylko ludzie są leniwi i nie chce im się dokształcać. Osiągną jakiś pułap i siadają na laurach.

Dla mnie najgorszym grzechem kierowców jest egoizm.

To ja tu sobie zaparkuję na środku
to ja będę zapieprzał na drodze a Ty mi zjedź
to ja będę sobie jechał 20km/h lewym pasem, a ty mnie omiń
to ja poskaczę sobie po pasach, może uda mi się przecisnąć między wami,
to ja sobie ruszę ze świateł po 5 sekundach, a co mi tam, ja zdążę, a ty za mną....cóż...
to ja zajadę ci drogę, ej gościu spadaj...jestem większy
to ja sobie wyprzedzę na trzeciego....jestem boooogiem
to ja cię tak zastawię, że będziesz wsiadał od bagażnika...
a wsadzę ci kartkę za szybę, że jesteś głupim ch...em
a to porysuję ci samochód do blachy, bo raczyłeś stanąć na "moim" miejscu
no i panie wysiadające od strony pasażera na parkingu....ostentacyjnie muszą otworzyć drzwi i uderzyć (tu wolałabym coś innego napisać) nimi w samochód stojący obok.
ech, nie chce mi się powtarzać. ktoś tu wspominał o marnych umiejętnościach? to są tylko "marne" umiejętności albo "rajdowy miszcz"?
rajdowe techniczne umiejętności.
krótko i na temat, jak się ma łeb na karku i jeździ się sprawnie, to nie widzę potrzeby nauki jazdy rajdowej (i nie ma się kompleksu miszcza świata). jest to przydatne, zwłaszcza jak się ma kasę i czas, oraz chęć, by kształcić się w tym kierunku, tyle.
ale przykład rajdowca był po to, żeby pokaząć, że można inaczej.
To tak samo, jak rekreant zobaczy Anky na koniu. Nie zdziwi się co takiego ona wyrabia?

A ja nie nie pisałam o kursach dla rajdowcow, tylko o kursach dla zwykłych śmiertelników w trakcie których są imitowane niebezpieczne sytuacje na drodze.
Meise, nie piszę o tym, że wszyscy mają założyć kombinezon rajdowy i resztę. Chodzi mi tylko i wyłącznie o to, że większość przeciętnych kierowców poruszających się po naszych drogach uważa się za wspaniałych. Nie twierdzę, że wszyscy są be...fakt, uważam, że większość.
Moje spostrzeżenia na temat polskich kierowców są takie, że nie potrafią jeździć, parkować, itp. To jest moje zdanie i nie każdy musi się z tym zgadzać. 🙂
ale przecież nie napisałam nigdzie nic, co by się nie zgadzało z Waszymi wypowiedziami!

a co do polskich kierowców, to spójrzcie na polskie ulice, na przeciętnych Kowalskich, wszyscy ci ludzie siadają za kółko i jadą. czy można oczekiwać, że po "wsiadnięciu" do samochodu nagle staną się odpowiedzialni i przezorni? wręcz odwrotnie. dlatego tak wygląda sytuacja na polskich drogach. zgadzam się z Wami w zupełności. egoizm, popisy, głupota, brak wyobraźni w codziennym życiu przenoszą się ze zdwojoną siłą na drogę.
rtk, nie napisałam, że chcę troleje do beki, bo na trolejach jeździłam dawno i bardzo dużo mi dały. Napisałam, że troleje równie dobrze pokazują że w samochodzie nie zawsze można poczuć się jak mistrz. Tyle, że ja wsiadłam w troleje z rajdowcem, posadził mnie za kierownicą i powiedział 'jedź'. No to ruszyłam sobie ledwo ledwo, a on patrzy i mówi 'no weź nie pierd*, dawaj czadu'- po czym rozpędził mi samochód do 80tki a ja mało nie padłam jak zaczęlo mną obracać, robiłam wianki cuda  żeby w koncu się zatrzymać. Troleje pokazały mi jak skutecznie zakładać kontry. Tyle, że mój instruktor nie uznawał zasady, że uczymy się na prędkości ślimaka omijać chochoła- w poślizgi mnie wprowadzał przy co najmniej 80tce, bo wolniej poza miastem nie jeżdżę. Różne rzeczy robiłam- omijanie na lodzie, hamowanie na lodzie, poślizg w lewo/prawo, co wybrać- kontra i hamulec czy kontra i gaz- nie zawsze polecany gaz jest najlepszy. Najgorsze jest to, że masz ułamki sekund na rozpoznanie terenu- czy wybierając hamowanie i potencjalne obrócenie mam na to miejsce, czy mnie coś pizgnie z pasa obok, czy ratować się gazem i ryzykować, że kompletnie stracę panowanie nad pojazdem, czy..bo to takie banalne- załóż kontrę, dodaj gazu i jedziesz. No przy bardzo doświadczonej osobie, która robi to tysięczny raz, przy prędkości szkółkowej, może jest to ok rada. Ale jak zapindalasz ponad stówą i nagle czujesz, że wpadasz w poślizg, to cóż, kontra i gaz= i najczęściej kończymy na poboczu modląc się żeby nie spotkać drzewa po drodze 🤔 Pisałam ostatnio jak koleżanka ścięła zakręt, mądry jej chłopak wydarł się, żeby dodała gazu, bo wpadli w poślizg, laska owszem, załozyła kontrę, dodała gazu= i pobocze welcome to 🙄 Gdyby wdepnęła hamulec do oporu, to by nic się nie stało.

Ale teraz wiem, że trzeba wybierać kursy gdzie można zabierać swoje auto. Po co mi kursowy yaris 🙄 Czekam aż mi zrobią samochód i będę się szkolić na swoim. Na razie wyczułam go na tyle, że wiem, że konkretny poślizg i dodanie gazu to może być kiła i mogiła- moja beka bardzo dobrze hamuje i pozostaje sterowna.
jazda samochodem FWD, RWD i AWD różni się bardzo techniką. W każdym inaczej używa się gazu i sprzęgła w poślizgach, a jeśli chce się być dobrym kierowcą swojego samochodu to trzeba wiedzieć o co chodzi 😉
Prawdziwe mistrzostwo to jeździć tak żeby w poślizg nie wpadać, prawda?  😉
czasem się nie da. Prawdziwe mistrzostwo to jego kontrola.
...czasem się nie da. Prawdziwe mistrzostwo to kontrola własnej wyobraźni.
http://pszczolawwazonie.blog.onet.pl/2,ID420135963,SL420488645,index.html nie wiem czy tu było, ale jakoś mnie to tknęło. A może to ta marchewka z groszkiem.
Daje do myślenia.
W podróż pakujecie samochód z głową czy jak moja babcia w myśl zasady 'a tu jest jeszcze trochę miejsca, a daj to tutaj'? Czasem oglądam sobie jak się zachowuje bagaż podczas wypadku..Przyznam, że nasz bagażnik zajmuje pies (jeździ w szelkach, jest przypięty), ale bagaże są poukładane (zabieram minimum), poprzypinane do tylnej kanapy. Nic nie ma prawa mi bezwolnie fruwać po kabinie w razie 'w'.



Bardzo mało się o tym mówi niestety...

Czasem na postojach widzę durnowate matki upychające wokół fotelika dziecka a to walizeczkę, a to jakiś kufereczek, a to kosmetyczka. Czasami podchodzę i pytam dlaczego nie kocha swojego dziecka skoro w razie wypadku naraża go że dostanie w ciało tymi jej gratami, co przy dużej ilości szczęścia przyprawi go tylko o wstrząs mózgu i złamania.

Moja obsesja do tego stopnia jest aktywna, że zabraniam mężowi kłaść luzem swojej komórki. Też będzie swoje ważyć w razie nieszczęścia 🤔

I najlepsze- jak przekonać wszystkich pasażerów do zapięcia pasów? Bo przecież z tyłu nie ma potrzeby 😤 Lub przecież to moja sprawa. No ok, ale ja nie chcę mieć takiego głąba w razie czego w swoim fotelu, żeby mi kręgosłup dobił..
A nie jest teraz tak, że jeśli wieziesz nieprzypiętego pasażera, to Ty łapiesz punkty, a pasażer mandat?
Nie mam pojęcia 😡 Mi bardziej zależy na własnym bezpieczeństwie, ale może to też argument, że w razie czego zapłaci?
i że dostaniesz przez niego pkta 😉
wydaje mi sie ze pasazer płaci 100zł, a kierowca ma 1pkt, ale głowy za to nie dam. Może kłamię🙂
A nie 2 punkty plus też mandat dla kierowcy100?
ja po prostu nie ruszam, jak ktokolwiek ma niezapięte pasy..

a z tym bagażem b. ciekawe, muszę pokazać mojej mamie, bo gdziekolwiek nie jedziemy, to zawsze jak "ruscy".. jakbyś zen zobaczyła, jak jeździłam jako smarkata na święta z rodzicami, to chyba bałabym się o moją mamę  😉
btw sytuacja z wodą mineralną 2l - leżała na tylnej półce, ktoś facetowi wjechał w tyłek, skończyłoby się niegroźnie, gdyby woda nie uderzyła z ogromną siłą w głowę faceta.. jeżeli się nie mylę to leży, bądź leżał dłuuugi czas w śpiączce.
Gillian   four letter word
31 stycznia 2011 11:38
jakieś 20 lat temu moja mama miała niegroźny wypadek, mianowicie zsunęła się po oblodzonym poboczu w dół niedużego rowu. Samochód nawet nie uszkodzony. Za to ona miała rozwaloną głowę i dużo szczęścia, że przeżyła - z tylnej klapy zsunęła się na nią wielka, ciężka maszyna do pisania (może ktoś takowe jeszcze pamięta, to wie o czym mówię).
Ale fakt, nie myśli się na codzień o takich pierdołach...
na siedzeniu za mną zazwyczaj jeżdzi aparat RTG, ze skrzynią jakieś 15kg, chyba zaczne go przypinać pasami
zen co do przekonywania,  to ja tego nie robię - po prostu nie ruszam dopóki wszyscy nie mają zapiętych pasów. Zwykle na początku jest dyskusja, że przecież nie trzeba, że ich sprawa, ale dość szybko cichną. Na bardziej upartych działa groźba mandatu 😉
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
31 stycznia 2011 12:18
ja po prostu nie ruszam, jak ktokolwiek ma niezapięte pasy..

Ja też. Dopóki nie mam pewności, że wszyscy zapieli pasy to nawet silnika nie włączę.
A gdyby ktoś powiedział, że nie ma zamiaru się przypiąć, to poprosiłabym o opuszczenie pojazdu.
Nie mam na szczęście problemu ze znajomymi, ale z rodziną czasem tak. Zwłaszcza ze starszym pokoleniem, które uważa, że to dość zbędny dodatek 🤔 Potrafią mi się wypiąć w czasie jazdy, bo tam uwiera, tam ciśnie 😤
zen a jest jakaś stronka tych kursów o których wcześniej pisałaś?
Już jakiś czas temu chciałam iść na taki kurs, ale wszystkie które znalazłam były na 'szkółkowych' autach, a ja właśnie chce polatać swoim.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się