Kącik folblutów

Evson no i właśnie tobą czym piszesz stanowi o tym że jesteś megadzielna. 😉
Evson, o! Czyli Nowy odbija się jak start rakiety i dłuuugo leci? 😀 (sądząc po rodowodzie :hihi🙂 Ale będziesz się gdzieś na forum z nim pojawiać?

Niestety, ja radości z ujeżdżenia nie będę miała. No dobra, może radość, na pewno nie frustracja. Ale nie "dziki fun" 🤣 Dlatego już nie dla siebie będę pracować z milusińskim. Dla córki, jeśli jej to się spodoba (choć, kurcze, na razie wygląda na to, że ona z genów WKKWistka, najwyraźniej po tacie ma specyficzny talent, w który ja zawsze byłam uboga, tę szczególną "zmyślność" ciała), a jak nie - to dla kogoś, komu właśnie taki koń będzie potrzebny 🙁 Kiedyś to było nie do pomyślenia, ale ten xx skutecznie wybił mi z głowy fascynację jego wspaniałą osobą 🤔 Ciężko i długo na to pracował 🙁 Nadal uważam, że mógł to być koń wybitny, ma masę wspaniałych cech, ale gdzieś tam, za bardzo-młodu, zanim do nas trafił, za dużo złego musiało się stać, a twarde konie, cóż... są twarde 🙁. A te bystre bystrymi być nie przestają gdy chodzi o przeprowadzenie ICH woli. W dodatku całkiem możliwe, że gdyby to był "obcy" koń, spokojnie dalibyśmy radę, ale że był "taki nasz" to człowiek gubi obiektywizm. Gdy dojdzie wyrozumiałość bo kontuzja, bo coś, a "trafi" na zwierza istotnie zainteresowanego ekonomizacją swoich wysiłków 😉 (z punktu widzenia konia bardzo rozsądne, prawda?) to jest przechlapane. G. jest koniem bardzo, bardzo rozsądnym. Długo uważałam go za konia o wielkim sercu, i nadal nie mogę tego wykluczyć. Tylko, że zbiegi okoliczności sprawiły, że zadania, które można było mu postawić nie korespondowały z jego... ochoczością. Straciliśmy jego czas największego entuzjazmu 🙁
Skręca mnie, że ktoś tego energicznego młodego folbluta dał radę pozbawić chęci do ruchu i to tak totalnie. Tę chęć udało się odtworzyć, ale "działa" w warunkach najwyżej niskiego stresu. Silniejsza ekscytacja konia - i nie mam konia (folbluta!!!) tylko... mumię. Nie znalazłam sposobu na tę opaczną reakcję. Dobrze, że w pracy na płaskim nie ma powodu się stresować, że uznał to za łatwe i przyjemne.
Virdila hehe ja lubię podkasane konie🙂 ale dojdziemy do tego

Kahlan Evson escada dzięki, szyja faktycznie jest już bardzo ok.

Super, że u Was już u większości rozruch. Bo najgorszy to areszt boksowy gdy nic nie można zrobić, tylko czekać aż doktor czas zrobi swoje.

Evson Super! Dzięki temu, że będziesz miała na czym jeździć i startować nie będziesz się musiała z Intruzem spieszyć i ja dalej wierzę, że spokojnie niech on się regeneruje i jeszcez Cię zaskoczy🙂 Planujesz wkkw z nowym?

halo trzymam kciuki za tą dresurę, choć wiem jakie to ciężkie, u nas jak kilka dni pod rząd tuptamy po płaskim to już czegoś brakuje, jakichś emocji, adrenaliny, akcji. No ale fakt, że nasze ujeżdżenie a Wasze to dwa różne światy i w Waszym już nieco więcej ciekawych rzeczy się dzieje. Będzie dobrze🙂


escada O, dopiero nie tak dawno zaczynaliście rozruch a tu już galop🙂

czeggra1 Rzeczywiście nie ma się co już na pocątku pakować w konia, który będzie miał problem z punktowaniem na czworoboku. Wiadomo jak już się ma trzeba pracować, bo wypracować można dużo, ale jak już szukać to takiego jak należy🙂 Powodzenia!

halo była/będzie gdzieś relacja z Burghley ogólnodostepna? jeśli tak to jak zwykle przegapiłam…;/ ech A co do ujeżdżenia no… fajne jest jako przerywnik i pomoc do skoków/krosu. Tam można spradzić jak to super działa, że koń ujeżdżony i czerpać taką prawdziwą satysfakcję, że w dwóch paluszkach itd. Bo jako samo w sobie no…. doceniam, podziwiam ale chyba nie dałabym rady.


A ja własnie sobie zdałam sprawę, że jeszcze tylko 2 dni razem z U. i przerwa co najmniej tygodniowa.  Muszę jakąś 'instrukcję obsługi i karmienia' zaraz mu zrobić, ale jeżdżony będzie więc mam nadzieję, że jakoś damy radę🙂
Lala, la la la...  💃 Uff, wielkie uff. Gallant w swoim totalnym debiucie (czworoboki szkoleniowe) dostał po prawie 60% w C-3 i C-4 (C-4 ciut lepsza), a (oczywiście) skopaliśmy dużo więcej niż powinniśmy "na już" (m.in. półpiruety, wrr).  Jestem bardzo zadowolona, wręcz dumna. Zważywszy, że to folblut, że zaledwie tydzień temu "zdecydował" o swojej karierze ujeżdżeniowej  👿, że dopiero wczoraj pierwszy raz dostał w pysk munsztuk, i to taki "z łapanki". A w sumie był to także mój debiut, bo owszem, konie przygotowywałam, ale czworoboki jeździłam tylko te na niskich WKKW i takie dla ZT. Na 60 m czworoboku pod oceną byłam pierwszy raz.
Ile jest do roboty, do poprawy - świetnie wiem, ale WIEM. Dlatego czuję się ekstra, poniekąd odzyskując kontrolę nad sytuacją. Bo to było dobijające, okrutnie dołujące uczucie - że robisz WSZYSTKO a koń zawodzi w nieprzewidywalny sposób i w każdej chwili może zawieść (może też pójść super, ale w zasadzie NIC od ciebie nie zależy  🙁).
Maleńko nas się pojawiło (a szkoda wielka, bo bardzo pouczająca jest taka impreza i gorąco polecam) ale został oceniony jako najlepszy koń dnia (i najlepiej rokujący). Nawet usłyszałam, że zaważywszy na okoliczności, sędzia jest pod wrażeniem.
Gdy ogarnę, wrzucę jakieś "wcielenie pingwina"  🤣
edit: a wczoraj córa na ZT zadebiutowała w L w skokach, był to także debiut klaczy w L, bo młoda zabrała się była za konkretną surowiznę, i naprawdę ładnie pojechały, z jedną z rzutką, bo w mocnym zakręcie klacz straciła drive, a młoda nie zdążyła podpędzić zadu. Dla niej super zakończenie wakacji i przygody z tym koniem.
edit2: ta klacz wypłynęła m.in. na moją rezygnację z tematu "skoki", bo to bez sensu jest, gdy taka pół-dzicz, co pokażesz to pakuje, a "wszystkomający" i umiejący co trzeba "najwłaśniejszy, najukochańszy" funduje horrory bez powodu  😤
Kojarzy ktoś może klacz Donna Mary po Llandaff od Donna Polonia? Miał ktoś kiedyś okazje ją poznać?
halo o jaa super!! Bardzo sie ciesze, nie myślałam aż tak fajny wynik można wykręcic folblutem w wysokiej klasie. Gratuluje!! Moze jeszcze ujezdzenie zacznie Cie 'kręcić' ??
A co do "mojego" nowego to wbrew pozorom skacze dosc ekonomicznie i przewidywalnie, choc jak tyknie drąga to natychmiast sie poprawia.
Magdzior nie wiem na ile uda mi sie pogodzic starty z tym ze ten kon musi chodzic tez pod innymi ludzmi. Ja na skokach lubie znac konia jak własną kieszen bo sama zbyt pewna nie jestem, lubie znac odbicie co do centymetra a do tego jest potrzebna praca nad elastycznością i impulsem. Choc ja mam radochę i z LLek a to da rade pojeździc nawet 'z biegu'. Teraz jade nim w przyszla niedziele a siedzialam na nim dwa razy, jeszcze siąde raz ale raczej nie poskacze.
Wkkw raczej nie bo na obcych koniach boje sie kontuzji jak ognia, jeszcze bardziej niz na swoim.
ale to  🚫

A jak tam wybrałas jakiegoś "godnego jeźdzca" dla U ??  😉

P.S. Odbieram Intruza w piatek  😅
Kayri, ja znam i kojarzę🙂
halo Uffff.... no w końcu udowodnił, że się do czegoś nadaje, baaardzo się cieszę, że chociaż tymi dobrymi czworobokami da Ci satysfakcję z jazdy i startów.  😍 A na wkkwistę jeszcze trafisz🙂

Evson A no to mimo wszystko co by nie było to i tak super,że masz na czym jeździć choćby te LLki, zwsze to czekanie na Intruza będzie przyjemniejsze🙂

Na Unisono będzie jeździć w tygodniu 2-3 razy dziewczyna, która kedyś tam na poczatku jak ja z nim zaczynałam też na nim jeździła. Nawet chyba brązową odznakę na nim zdawała więc troszkę go już zna. Poprawiła teraz się jeździecko a nie ma stałego konia, z którym mogłaby pracować. Spróbujemy więc takiego układu i zobaczymy. Jestem pełna obaw i w ogóle póki co nie dochodzi do mnie, że on tak daleeko no ale twarda będę i dam radę🙂
Magdzior zobaczysz szybko Ci zlecą te przerwy, ja pamietam jak  musialam zostawic Intruza na 20 dni we wrocławiu, bo juz sie przeprowadzilam do czestochowy to chyba ze dwie noce nie spałam. Normalnie jestem u konia z 3 razy dziennie  😁 A był super zaopiekowany wiec nie bylo sie czym martwic, teraz tez w klinice zrobilam niezapowiedziana wizyte ale okazało sie ze wszystko jest ok  😉
Evson, to już za chwilę! Dzielny Intruz, dzielna ty!

Wrzucam. Roboty z koniem będzie masa, ale jeszcze więcej ze mną 🙁 Przesadzić się na pingwina to nie takie hop-siup. I ze sprzętem konieczne będzie sporo zabiegów 🙁 Ta akcja to była pełna improwizacja, bo musiałam oszacować... cokolwiek, zweryfikować cokolwiek.
Z przygotowań:


czworobokowe:






Ale nadal mnie trafia, że już nie będzie tego 🙁:


haloJa to ci zazdroszczę tych czworoboków, bardzo... No bo skoki skokami ale tak sobie C machnąć prawie z marszu jak piszesz to jest coś. Ale siodło to chyba nie Twoje?
halo super się prezentujecie na czworoboku alee... dalej nie mogę przeżyć, że to nie taki czworobok, po którym będzie kros i parkur...;/

Plus jest, że przynajmniej macie nad czym pracować a to zawsze motywuje🙂

i pięknie G. wygląda w granatach 😍

A ja czuję się jak na odwyku normalnie, 2 dzień bez koni od.... nie pamiętam kiedy 🤔wirek: ale przynajmniej psa w mieszkaniu mamy bo inaczej całkiem bym zwariowała 😉
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
29 września 2014 09:30
Evson jeszcze 4 dni  😅  Ja wiem po sobie jak tęsknię za końmi - byłam nad morzem, telefony wyłączone, cisza i spokój ale nie wytrzymałam. Musiałam dzwonić co jakiś czas się upewniać czy wszystko z moimi ukochanymi konisiami ok  😁  A po 8 dniach miałam ochotę wracać, a jak już przyjechaliśmy to pierwsze co poszłam się z nimi przywitać.

Zupełnie przypadkiem znalazłam mojego konia na aukcji! klik
halo, no to G. się spisał - gratuluję Wam bardzo :kwiatek:! Z marszu pojechaliście i to całkiem przyzwoicie wyższe czworoboki -  jest czego gratulować! Foty bomba i powiem Ci, że on całkiem ładnie wygląda na czworoboku, a poza tym to on ma na prawdę kawał dupska, dłuuugi, fajny ten zad!
No i w granatach gniademu ładnie i niebanalnie 🙂. Zdacydowanie Wasz kolor wg mnie.
A co do skakania i krosów to doskonale rozumiem Twój niedosyt i rozżalenie, że jednak to nie dla G. :przytul:. Jednak po raz kolejny piszę, ze na pewno spotkasz jeszcze konia na którym sobie pojeździsz zgodnie z marzeniami i oczekiwaniami!

Magdzior, dacie radę z U. Prędko minął Wam te przerwy.  Pamiętam jak wyjechaliśmy do UK i konie zostały w PL czekając na lepsze czasy, kiedy będziemy mogli pozwolić sobie na zabranie ich do siebie. To było ciężkie dla mnie pół roku w ciągu którego raz zaledwie odwiedziłam chłopaków... Warto jedna było poczekać. Potem było kupę radości. Chłopaki byli chyba trochę stęsknieni za regularną praca i moim towarzystwem. Unisono też będzie 🙂.

Evson, dokładnie jak pisze halo: dzielni jesteście obydwoje i to bardzo!

A u nas wszystko w porządku. Od jutra Czesiu rozpoczyna kłusować pod siodłem 😀!
Młodą czekają jeszcze raz shock waves, potem pewnie ze 2 miesiące "doktora czasu" na małym padoczku i powolutku rozruch. Wygląda na to, że goi się ładnie, Młoda nie kuleje. Dzień spędza na swoim małym padoczku z siatką siana i jest całkiem pogodna.

Edit. ortografia  😡
Jakie dobre wieści!

Magdzior, praca instruktora daje ten bonus, że człowiek uczy się ogarniać rzeczy nieogarnialne 🙂 Co tam teraz dla ciebie ta logistyka z Unisono! 🤣 A "ciapągi" dla studenta są tanie 🙂

Czagarnot, siodło jest moje, ale jasne - nie na mnie szyte 🙁 M.in. o siodle pisałam pisząc o koniecznych poprawkach sprzętowych. Planuję dać je do skrócenia tybinki i zmiany klocków. Nie zrezygnuję z niego, bo oprócz tej tybinki jest to siodło genialne (Hennig). Ale jeszcze muszę się trochę wstrzymać, póki mięśnie się nie rozciągną ze skokowego/krosowego dosiadu, bo te "walki o przeżycie" pokurczyły mnie dość konkretnie 🙁 Gdy będę nogę we wszystkich chodach trzymać jak w stój 🙂 wtedy dam do skrócenia, bo jak dam teraz, to skurczony układ nóg może się utrwalić 🙁. Sprzętowo mam dużo do ogarnięcia 🙁, bo i czapraki muszę sobie poszyć (poszyć, bo full za duże, a pony za małe 🙁), i ogłowie/kiełzna dobrać tip-top. Tu i ogłowie było pożyczone (takie x lat wiszące i sztywne, ciut za duże) i kombinowane, i munsztuk za duży, i mniejsze kółko do wędzidełka potrzebne, łańcuszek pożyczony od kogo innego, itd. Dużo mam do ogarnięcia, musiałam sprawdzić czy w ogóle warto. Wygląda na to, że warto. O to też zapytałam, czy warto z tym koniem pracować pod kątem ujeżdżenia. Wyraźny foch  🤔 na twarzy sędzi był najlepszą odpowiedzią 🙂 Oprócz odpowiedzi, że KONIECZNIE!

Dzięki wszystkim za życzliwe słowa! Nie ukrywam, że bardzo potrzebuję odrobiny... otuchy. Nadal mi się w głowie nie mieści, żeby tak skaczący koń (to nie są wybierane zdjęcia, tak było 99,9% czasu/skoków) NIE skakał 🙁 Prawda, że trudno się zorientować, że skakać nie lubi?  🙄 Nie spotkałam się dotychczas z takim przypadkiem. Gdyby miał okazję się zrazić, wpaść w okser czy coś, ale NIE. I nie chodzi o strach przed przeszkodami/skokami. Nadal nie mam pojęcia, o co chodzi, ale byłam bezsilna. Na koniu "gęstniejącym", zastygającym na krosie/parkurze (i to w trasie!) skakać się nie da. Pewno, mogłabym sobie skakać w domu for fun, ale trening wszechstronny teraz jest bez sensu. Teraz trzeba nadrabiać czas w treningu specjalistycznym. Bo np. długo musieliśmy konia rozciągać, oszczędzając mu konkretnej pracy zbierającej, a teraz trzeba go konkretnie osadzić na zadzie, wypracować konkretne chody zebrane. Skoki w tempie (a ten konus tempa potrzebuje) na pewno na to nie pomogą 🙁 Ani radosne galopy w lesie.

A wiecie? On ma jakąś świadomość, że coś się stało, zmieniło. Jest taki niemożebnie miluśiński, przytulny, ugodowy, do rany przyłóż. Np. zawsze były kłopoty z "obróbką" grzywy w okolicach potylicy, teraz nie. I niech mu tak zostanie 🙂
halo No właśnie ta tybinka i klocki mi się rzuciły w oczy, no i kontekście dosiadu ujeżdżeniowego, siodła na tych zdjęciach widać że on jest "niedużego" wzrostu. Ale bardzo podziwiam te czworoboki C z dobrym wynikiem i dalszych sukcesów.
Czagarnot, tę mikrość konia tworzy... czaprak właśnie 🙁. Niepocieszona jestem, bo ładny. Ale cóż - jak koń wygląda jak w kapie 🙁 Nie bardzo mnie stać na dekoracyjne czapraki w rozmiarze cob, więc maszyna będzie miała zajęcie. A filigranowość konia będzie stopniowo zanikać w konkretnej pracy, na szczęście mikry wzrost w dużej mierze tworzy niewielki kłąb, gdy siedzę w siodle nie jestem dużo 😉 niżej niż ci na "normalnych". Natomiast będzie musiał mieć wydajniejsze chody, co wynika z wymiarów czworoboku, żeby np. równo wypadała lotna na środkowej itd. Zaletą jest płynność i rytmiczność - gdy wszystko idzie jak trzeba, dzięki lekkości konia mogę też mieć efektowne przejścia. Na razie najlepszy "ruch" to stęp wyciągnięty, i dobrze - bo jednak reszty, wbrew pozorom, łatwiej się dopracować niż "zwykłego" stępa wyciągniętego.
czeggra no to super, ze u Was też już z górki jeśli chodzi o kontuzje!

halo faktycznie z tym ogarnianiem nieogarnialnego coś jest, dobra już nie marudzę skoro całe dotychczasowe życie mi się to udawało to uda się i teraz, choć dopiero teraz dochodzi do mnie w co się wpakowałam 😜

A co do G. to maskował się doskonale, on tak 'pasuje' do tych lotów i skoków na skokowych i krosowych zdjęciach. Wszystko w tym skoku ma jak należy, na swoim miejscu  no ale cóż, wygląda na to, że teraz robi to co lubi to i od razu milszy się zrobił🙂 O i własnie mi przypomniałaś, że czeka mnie wkrótce przerywanie grzywy U. a on też nie lubi za uszami i zwykle ta połowa od kłębu  górę jet super przerwana, a ta druga hm.. trochę mniej 😡

Wracając jeszcze do G. to jednak najlepszy dowód, że trzeba pracować i działać nie tylko w kierunku, w którym koń wykazuje zdolności fizyczne ale i 'psychiczne' bo skoro po takiej ilości włożonej pracy on nie raczył kończyć Lek w skokach a C w ujeżdżeniu śmiga ot tak to pomyśl co dopiero będzie jak już dopracujecie to czego jeszcze brakuje 😜 😜

A tak w ogóle to ile Gallant ma w kłębie?
160 albo i 159, powiedzmy... 160 w podkowach  😡 W ogłoszeniu o kupnie stało... 165. Wzięłam poprawkę, że będzie prawie 10 cm mniej - i faktycznie. I tak dobrze, że między 4 a 6 rokiem życia urósł o 4 cm. Dlatego też żałuję, że nie kastrowaliśmy od razu, szansa na ciut wyższy wzrost byłaby większa; cóż, uznaliśmy, że muskulatura będzie ważniejsza i postawiliśmy na testosteron. Błędnie 🙁.
Swoją drogą Gallant zupełnie zmienił maść  🙄 po kastracji. W paszporcie ma gniady, i teraz JEST gniady, ale za ogiera wyglądał furt jak skary. A teraz - nawet zniknął mu żółty pyszczek 🙁

edit: właśnie ta psychika  🙁 Naprawdę nie spodziewałam się, że dopracuję się ZBYT odpowiedzialnego konia, przemądrzałej bestii. Bo to chyba o to chodzi, że on czuje się na maksa odpowiedzialny za nas oboje i za nic nie chce ryzykować, nawet minimalnie. Tak też twierdzili inni jeźdźcy - że to super bezpieczny koń. Niestety - ZA bezpieczny 🙁 A konflikt pomiędzy jego poczuciem odpowiedzialności a... zaufaniem? ujeżdżeniem? zaczął objawiać się przykro i spektakularnie 🙁
Niestety, skoki to nie zabawa, szczególnie krosowe. Koń nie może mieć "dylematów moralnych"  😁 Na czworoboku dylematów nie ma żadnych. I zachowuje się normalnie, np. spłoszył się, objeżdżając czworobok, powiewającego zielonego obrusa. Jak można się cieszyć, że koń się płoszy? Zaręczam, że można. I to bardzo. Przerażają reakcje nieprzewidywalne, nieobliczalne, niezwykłe.
edit 2: podstawowa pomyłka polegała na tym, że mylnie założyłam, że koń super pewny w terenie (a Gallant był super pewny, można było jechać wszędzie i wszystko) będzie taki też na krosie. Tymczasem tereny kształciły właśnie tę przesadną odpowiedzialność i pewność siebie konia, jego decyzyjność. A mnie głupiej, podobało się, że koń dobiera sobie tempo, na śliskim idzie wolniej, patrzy uważnie pod nogi - omija korzenie, etc. Cieszyłam się, bo myślałam, że będę mieć konia, który pomaga. A tu trafiło na taki typ, który nie może mieć NIC do powiedzenia, bo nie wiadomo co wymyśli  🙄 I gdy raz, drugi, trzeci fuknął na krosówki "czym to się je, muszę obadać sprawę" - to stworzył sobie furtkę pt. skakać można ale NIE TRZEBA koniecznie. I się posypała współpraca  🙁 Dziwny przypadek, bo za drugim razem  🙄 skoczy wszystko (a 80% za pierwszym i bez wahania) ale z takiego konia nie ma żadnego skokowego pożytku. Jak to ogólnie wiadomo o koniach "myślicielach". Zaskakujące też było to, że na ogół, znając konia, można przewidzieć gdzie będzie potrzebne większe zdecydowanie jeźdźca. Z nim się tak nie da 🙁 "Nie znasz dnia ani godziny, tylko KOŃ to zna" 🤣
Oj myślałam, że jest większy 😡 Unisono w paszporcie ma 165 ale wydaje mi się to zawyżone o pare cm a i tak mi się mały wydaje.

Jak mi ostatnio pewna mądra osoba powiedziała "koń nie jest od myślenia ale od słuchania" - i jakby nie patrzeć sprawdza się to dobrze, czasem nawet za dobrze.

edit: a tak w ogóle to kto teraz zajmuje się bazą koni? Chciałam nowe zdjęcia podesłać, bo te, które m tam U. są dość prehistoryczne.
To tylko mój glut zaszczytne 170 ma? 😉
Magdzior, wiesz, olimpijski koń mojego męża miał... 152 😀 Ale mały musi mieć wielkie serce.
escada, Tadek nie tylko wzrost ma wybitny 🙂
strzemionko, zapomniałam napisać: twoja uparta bestyjka(?) ale oko ma fajne. I okrutnie ciekawe co pokaże San Moritzka 🙂
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
29 września 2014 21:02
halo czy uparta, hmmm, raczej nie. Na tym filmiku była po prostu kompletnie nieprzygotowana. Też jestem ciekawa, a co ciekawsze... Nie sprawdzałam jej jeszcze pod kątem skoków, na wszystko przyjdzie pora ale... w niedzielę rano idę do koni, a tam Dżambi po drugiej stronie pastucha. Jak? No jak? Pastuch nienaruszony.
To samo jak stały jeszcze na mniejszym kawałku, po stronie dziadka (jedno duże podwórko podzielone na pół siatką), znowu rano - koń po drugiej stronie.
Żadnych obrażeń typu zadrapanie od siatki, całe szczęście, że nie jest ostra.
Zarówno siatka, jak i pastuch z 150.

Kupiłam ją z myślą o skokach no i chyba potencjał ma  😎  I skoro lubi skakać, jak myślicie - mogę po woli wprowadzać drążki i małe koperty?
Foch! Czeggra zaanonsowała Wiesia najpierw w ZK! (i co, że nie xx, kolega Czesia przecież!) Wiesio słodziak!

Ech, "niechcący" pooglądałam sobie ogłoszenia. Ależ mam patową sytuację! (i to abstrahując od kasy). Co mi odpowiadało - nie odpowiada temperamentowi konia, co jemu odpowiada - nie odpowiada mojemu, a innego konia... innego konia jakoś nie mogę znaleźć  😁 Co się czymś zainteresowałam, to było: eee, wolę swojego 🤣 (bo to, bo tamto). Dobra, czeggrowego Wiesia bym ze stajni nie wyrzuciła  😀
Możecie się śmiać, bo to w sumie śmieszne (jak to w życiu bywa), ale poważnie drętwieję na myśl o użeraniu się z jakimś koniem od nowa. Wszędzie: to a to trzeba poprawić (a dużo ciężkiej roboty), to zupełnie surowe i kot w worku, to a to źle rokuje... brr. I tak w kółko. Czyli jestem zupełnie jak dziecko: "nie chcę innego psa  😕" (konia akurat). Nic, na razie nie planuję. A gdy będę planować - pewnie trafi jakoś "opatrznościowo", niemal z dnia na dzień, jak wszystkie zwierze w moim życiu. Czasem mam wrażenie, że to nie człowiek szuka swojego zwierzęcia, tylko zwierzę - swojego człowieka.
Mnie czasem nadchodzą myśli że mogłabym mieć za te pieniądze konia dobrze zbudowanego, mniej wrażliwego i mniej wymagającego... Ale kupowałam nie konia a Tadka i to wszystko zmienia.

Trzeba ogarnąć finanse bo nie daje rady pracować w każdej wolnej chwili. I dac konia we wspoldzierzawe.  Już mnie strach ogarnia na samą myśl...
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
30 września 2014 07:34
Możecie się śmiać, bo to w sumie śmieszne (jak to w życiu bywa), ale poważnie drętwieję na myśl o użeraniu się z jakimś koniem od nowa. Wszędzie: to a to trzeba poprawić (a dużo ciężkiej roboty), to zupełnie surowe i kot w worku, to a to źle rokuje... brr. I tak w kółko. Czyli jestem zupełnie jak dziecko: "nie chcę innego psa  😕" (konia akurat). Nic, na razie nie planuję. A gdy będę planować - pewnie trafi jakoś "opatrznościowo", niemal z dnia na dzień, jak wszystkie zwierze w moim życiu. Czasem mam wrażenie, że to nie człowiek szuka swojego zwierzęcia, tylko zwierzę - swojego człowieka.


ale z czego tu się śmiać? Przecież nie kupuje się pierwszego lepszego konia, tylko szuka się odpowiedniego dla siebie, ze względu na rasę, charakter i przeznaczenie.
To samo z psem - niektórzy idą do schroniska i wiedzą, że to ten ale ja nie wzięłabym yorka czy innego małego psa bo na mnie pięknie spojrzał tylko będę szukała psa średniej wielkości, z którym będę mogła biegać i  będzie w miarę spokojny.
Nieładnie, że czeggra się nam tutaj jeszcze nie pochwaliła Wiesiem! Gdyby nie halo to bym w ogóle nie zajrzała do ZK... a Wiesio faajny🙂

Bo jak się włoży w zwierze konkretną pracę i człowiek już wie ile to tak naprawdę wymaga czasu i energii to się na początku odechciewa troche. Ja tak z psem miałam, Denis był już tak fajnie wychowany i ułożony, przez pierwsze kilka lat było nam ciężko, ale teraz gdy miałabym brać psa to oczywiscie, że sie bardzo chce ale pierwsze to ta świadomość, że tyyyle pracy żeby choć w połowie był już tak odchowany jak poprzedni. Choć z drugiej strony to tak się gdyba i rozważa przed jak już zwierzak jest i zacznie się pracować to te myśli odchodzą na bok, przynajmniej w moim wypadku, bo trzeba już na bieżaco myśleć co i jak, pokonywać kolejne trudności i brnąć do przodu.

Jakbym teraz miała kupić konia to coś czuję, że sama decyzja byłaby najlatwiejsza z tego wszystkiego, bo potem przebrnąć przez ogłoszenia i znaleźć w ogóle cos wartego oglądania i żeby czuć, że to TEN to makabra. Dlatego 'podziwiam' jak wielu początkujacych kupuje konie niemalżę z dnia na dzień i są tacy zadowoleni, w euforii, koń spełnia ich wsystkie wymagania, ech gdyby to było takie łatwe.
Magdzior, ooops... już się chwalę!
To był zakup niespodzianka i dopiero teraz grzebię mu w rodowodzie ( btw wyglada na papierek skaczący w szufladzie 😉). Ze znanych mi folblucich imion znalazłam Nearco. Folblut jest już w trzecim pokoleniu po obydwóch stronach, także czerwonego troszkę jest 😉.
Przedwczoraj niezobowiązująco pojechaliśmy z trenerem do takiej bardziej profesjonalnej stajni jego znajomego. Akurat mieli tam trening skokowy. Pokazano nam dwa kasztanki półkrwi irlandzkiej jako te przygotowujące się do startów wkkwowskich ( żona właścicela jest wkkw-istą). Wsiadłam na chwilę na dwa, a jeden bardzo się spodobał i przyjechaliśmy jeszcze nazajutrz spróbować go, obejrzeć. Wsiadłam i przepadłam. Wesołe to to tak na pozytywnie, bryka, ale prześmiesznie i mięciutko, rusza się w trzech chodach dobrze, obszernie, przyjemnie prowadzi się do skoku i fajnie skacze ( śmiechowo pobrykuje po skoku :wysmiewa🙂.  Wałaszek ma 6 lat, nazywa się Viscount, a jego przezwisko stajenne to Vimto. Dla nas został Wiesiem ( bo jak się ma już Czesia, to posiadanie Wiesia pasuje do sytuacji, jest tak do pary  :wysmiewa🙂. Taki pozytywny, wesoły koleś z tego Wiesia i coś czuję, że współpraca z nim to będzie super zabawa 🙂.
Wiesiu ma 16'1 dłoni, czyli około 165 cm, jest półkrewkiem irlandzkim, ale od strony matki już w drugim pokoleniu ma dziadka kwpn, a z strony ojca w trzecim holsztyna. W rodowodzie są m.in. Landgraf, Arlequin, Ramiro Z, inbred na Ramzesa ( polski akcent w końcu), Cor de la Bryere i tym samym, Furioso oraz w drugim pokoleniu, czyli jako dziadek inbred na irlandzkiego Clover Hill, który jest po folblucie Golden Beaker: http://www.allbreedpedigree.com/golden+beaker .
Wiesia przywieziono nam do stajni jeszcze wczoraj wieczorem - wybierali się na zawody i tak wyszło najwygodniej.
Czesiu jest bardzo zainteresowany nowym sąsiadem. Nie piszczą na siebie, nie kopią w ściany - czyli jest dobrze. Teraz Czesiu musi dalej elegancko nam zdrowieć, bo raz że ma nowego kolegę do padokowych szaleństw, a dwa że najprawdopodobniej będzie miał towarzysza na wycieczki trailerem tam gdzie można się wygalopować i poskakać 😉.
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
30 września 2014 10:39
czeggra1, fajny ten Wiesio 😀 A, że tak zapytam - irlandery to? Spotykam się z określeniem, ale jakbyś mogła coś napisać - pod jakim kątem użytkowane głównie itd. :kwiatek:
halo, czasami warto odczekać na zasadzie "Nie chcę innego.. chce tego!", bo właśnie za jakiś czas może nagle wpaść "TEN" 🙂
Magdzior, no.. "początkująca" w sensie zupełnie zielona to może nie byłam, ale.. kupowanie z sentymentu to na pewno nie jest dobra rzecz jak się czegoś od konia wymaga i ma ambicje. Tak samo "TEN" i już. Jednak chcąc i mając ambicje na więcej to na pewno decyzja jest sporo trudniejsza.
escada, coś w tym jest.. też kupowałam D. jako D. Choć mam czasami ochotę wystawić ją w ogłoszeniach i poszukać jakiegoś fiorda/konika polskiego lub czegoś podobnego.. 😁 Ale koniec końców nie da rady, za bardzo się do zołzy przyzwyczaiłam i co jak co nie jest taka zła jak na moje (małe, bo małe) potrzeby. Tylko z takim np. fiordem było by na pewno łatwiej niż z nią, więc czasami w gorsze dni się tak myśli "łatwiej" 😉
Viridila, dzięki  :kwiatek:! Rasa nazywa się irlandzki koń sportowy i pochodzi od  hunterów irlandzkich http://pl.wikipedia.org/wiki/Hunter_(rasa_koni), które zostały uszlachetniane folblutem i często kontynentalnymi końmi półkrwi. Są to konie w dość różnym typie (cięższe, lżejsze, w typie bardziej sportowym, czy też cięższym), często średniej urody z wielkimi głowami, ale trafiają się też urodziwe perełki. Konie często bardzo wytrzymałe i dzielne, dobrze galopujące oraz z załozenia powinny mieć dobre głowy. Dla mnie to wciąż nowość. Generalnie nasze rodzime konie są dużo ładniejsze.  Pierwsze wrażenie po zetknięciu się z irlanderami: "ale brzydale!". Powoli zaczynam się oswajać z tą ich innoscią, jak z tutejszą herbatą z mlekiem i frytkami z octem - da się lubić 😉. Wiesiu jest w zdecydowanie szlachetnym typie i ma śliczną, małą, folblucią głowę  🙂.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się