Dzieci, ciąże & pogaduchy o wszystkim i o niczym

dea   primum non nocere
13 września 2018 23:58
Oby był rozsądny i empatyczny - będzie dobrze :kwiatek: :kwiatek: Trzymam mocno kciuki za dobre decyzje!
gunia92, ja wiem, że to łatwo się mówi, ale nie denerwuj się na zapas! Chociaż w sumie nie powinnam tego w ogóle pisać, bo po wczorajszej wizycie też mam mętlik w głowie, jeśli chodzi o mojego lekarza i jego decyzje. Ale będzie dobrze, zobaczysz! Musi być dobrze, nie ma innej opcji! :kwiatek:

U nas wczoraj wyszło, że Kuba przez miesiąc przybrał 660 g, więc mocno przystopował w porównaniu do poprzedniego miesiąca (aktualnie ma 2660). Niby w normie się mieści, ale nawet lekarza zdziwiło, że tak wyhamował. Lekarz długo go oglądał na usg, a jeszcze dłużej sprawdzał serduszko. Na zapisie chwilami było miarowe mocne tętno, a chwilami zapadała cisza i to bez wyraźnych zmian pozycji Kuby. Mój lekarz jest z tych, którzy nie rzucają niepotrzebnymi terminami medycznymi, żeby pacjentki nie diagnozowały się w internecie i tym razem też nic konkretnego nie powiedział poza "na chwilę obecną wszystko w normie, ale widzimy się za 2 tygodnie". Ufam mu, że wie co robi, ale trochę mnie to zmartwiło. Oprócz tego mam codziennie mierzyć ciśnienie i w razie wzrostu tej drugiej wartości powyżej 90 mam natychmiast jechać do szpitala. No i zostają mi moje paskudne tabletki żelaza i ograniczanie słodkiego już do końca ciąży.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
14 września 2018 09:09
mundialowa, spokojnie, musi być dobrze!  :przytul:

D+A, noo, ale czas leci! Sarze właśnie stuknął miesiąc, kosmos, jak to zleciało!
A jak tam u was? Wyszliście na prostą?
maleństwo   I'll love you till the end of time...
14 września 2018 11:19
Lotnaa, już miesiąc! Wow! I jak "oceniasz" ten miesiąc?
U nas ok. Oczywiście są dni i noce, że Michał jest grzeczny jak aniołek a są takie, że słabo śpi, ale ogólnie jest w miarę grzeczny. Robi się coraz bardziej kontaktowy, lubi sobie pogadać🙂 byliśmy w środę na szczepieniach- był bardzo grzeczny, nawet pani doktor powiedziała, że dawno nie miała tak grzecznego pacjenta. Dużo wychodzimy, dość często wyjezdzamy. Niedługo jedziemy nad morze. Jedyne czego mi brakuje to przespanych nocy. Jak mąż go zabrał w zeszły piątek na noc, żebym mogła odespac to padłam jak mucha. Obudził mnie o 9 ból piersi ;p
Scottie   Cicha obserwatorka
14 września 2018 14:51
mundialowa, lekarz w ogóle Ci nie powiedział, co może oznaczać takie tętno? Widząc taki zapis i tak pewnie szukałabym informacji w necie... Poza tym 660g to wcale nie mało, obecna waga Kuby jest jak najbardziej w normie. Przy wadze sprawdzanej na USG jest coś takiego jak błąd pomiaru- tak jak Julie wcześniej pisała. Przy pomiarze Kingi miałam wpisaną wagę 2624g i obok +/- 383g.
Chociaż skoro lekarz mówi, że wszystko jest w normie- to pewnie tak jest. A wszystkie badania "do porodu" już porobiłaś? Bo jeśli nie, to może dlatego jeszcze ta wizyta za 2 tygodnie.

Mam jeszcze pytanie do dziewczyn, którym lekarz wystawił L4 do dnia porodu, a poród odbył się po terminie. Lekarz Wam przedłużał zwolnienie? Czy musiałyście pobrać dni z macierzyńskiego?
Niby wiem wszystko do dnia "0", a później nie mam pojęcia, gdzie, co i w jakim czasie zgłaszać.
ale na końcówce ciąży wizyty są co 2 tygodnie normalnie.
Meldujemy się z domu. Padam na pysk ale jakoś od razu humor lepszy że u siebie 🙂
Rochnar - jeeej, super  🏇

Dziewczyny, czy istnieje witamina d dla dzieci której nośnikiem nie są tłuszcze? Podejrzewam że od tych twist off boli brzuszek :/
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
14 września 2018 16:59
vigantoletten  w tabletkach. Dajesz przy karmieniu do buzi jakby w policzek, one odrazu sie rozpuszczają.
maleństwo   I'll love you till the end of time...
14 września 2018 17:12
rochnar, cudowne wieści!
Scottie   Cicha obserwatorka
14 września 2018 17:55
nerechta, chyba zależy od lekarza i od ciąży. Ja mam wizytę raz w miesiącu- akurat we wrześniu mam dwa razy- na samym początku i na samym końcu miesiąca. Jednak ze względu na wody płodowe lekarz widuje mnie co tydzień, w szpitalu, robi tylko usg- bez badań krwi.

rochnar, super! Ale Was przetrzymali!
rochnar, supeeeer 😀
rochnar super!  🙂
bobek przegapiłam, gratulacje!!!  😅
Lotnaa   I'm lovin it! :)
14 września 2018 20:38
rochnar, ale super! Ile ważyła na wyjściu? Jak się czujecie?

to ja na pocieszenie powiem, ze szacowana waga urodzeniowa mojej miniaturki wg ostatniego USG u gin miała być 3800, i raczej miała być niedoszacowana ze względu na niskie ułożenie główki. USG w dniu porodu pokazało już tylko 3600g, a urodziło się jej całe 3150g.


ekhem, u nas było dokładnie tak samo!  🤣 Sarę na dzień przed porodem pan wymierzył na 3800, wyszło 3150. Przyjęłam to ze spokojem, bo z Hanią pani w szpitalu strzeliła 3800-4000, ja totalnie spanikowałam, a ostatecznie było 3090. Więc ten tego... BTW, zwróciłam uwagę, jak mierzy główkę moja gin, która zawsze była bliżej prawdy, a lekarze w szpitalu - oni robili to zupełnie po obrysie na usg, a moja jakby bardziej po kości. Niby szczegół, ale jeśli na każdym pomiarze doda się odrobinę, to później wychodzą kwiatki. A może to tylko przypadek i sobie wkręciłam, też możliwe 😉

A tak w ogóle, to jak się czujecie? Jak poród?

nerechta, spóźnione sto lat dla Igi!  😅
I jaki piękny suwaczek 🙂

maleństwo, no cóż, nie jest to droga usłana różami. Kiedy Hania jest do 15 u opiekunki, to dajemy spokojnie radę. Ale np w tym tygodniu znów miała wolne, i było już mega ciężko. Tzn szczególnie w sytuacjach, kiedy ona wpada w histerię, młodsza płaczę, a mnie kończą się już zasoby... Od wtorku to już w ogóle cud miód i orzeszki, bo Hania wciąż wymiotuje. Mąż niby stara się pomagać, ale np w środę powiedział, że ma imprezę integracyjną, na której MUSI być, i jak wyszedł rano, to wrócił o 19. Spędził czas żeglując, kiedy ja brodziłam w rzygowinach, i tylko brak czasu powstrzymał mnie przed pisaniem pozwu rozwodowego...
No i do tej pory mała śpi całkiem nieźle w totalnym hałasie, ale wg Dobranocki taka promocja kończy się po około miesiącu, więc nie wiem, co będzie dalej. Bo o żadnej ciszy przy Hani nie może być przecież mowy. 
A jednocześnie, patrzę na Hanulę, jak ona szybko urosła, i wiem, że już niedługo będzie w pewnym sensie łatwiej. Czas leci strasznie szybko, damy radę. Teraz już nie wyobrażam sobie, że mogłoby Sary nie być  😍
Mało kiedy się odzywam, ale pocieszę mamy: usypianie 4,5 latki wygląda tak: bajka, całus, dobranoc i dziecko zasypia SAMO nawet jeśli zajmuje mu to 30 minut i gada z misiami.
Dzieci wyjeżdżają czasem i nie "mają czasu"rozmawiać z mamą 😉 moja od Niedzieli u dziadków i 2 razy wymieniłam z nią 2 zdania przez telefon. Ja bardziej tęsknię niż ona 😉
maleństwo   I'll love you till the end of time...
14 września 2018 21:40
bera7, Twoja jak zwykle dorosła i samodzielna. U mnie nie ma opcji "buzi i wychodzę". To że wreszcie większość tygodnia śpi u siebie to już sukces :p

Lotnaa, dzielnaś... Ale jak Cię czytam, to mam 100% pewności, że ja bym nie podołała. Rispekt.
Usypianie 3 latki też tak wygląda   i to jeden z powodów dla których jeszcze żyję! 😂
maleństwo na początku nie myślisz że bęzie ciężko, a kiedy drugie dziecko jest już na świecie to za późno na takie refleksje . Do przodu i trzeba dać radę 🏇
Lotnaa  też dasz radę, trzymajcie się dzielnie
Dziewczyny czy któraś z Was  rehabilitowała  dziecko metodą vojty?
maleństwo   I'll love you till the end of time...
15 września 2018 07:18
Donia Aleksandra, wierzę, ja tak mam z jednym :p
Cóż, ja moją 6-latkę usypiam do dzisiaj (razem z młodszą) ale akurat to mój ulubiony moment dnia z nimi, odkąd J. przestała mieć problem z usypianiem ogólnie. Tzn dalej potrafi długo usypiać ale sobie po prostu leży, czasem gada, a nie biega mi po głowie, wchodzi pod łóżko, robi namiot z kołdry czy tym podobne. Ale Jagoda taka jest, potrafi zrobić sobie kanapkę (z bułki albo krojonego chleba bo nie pozwalamy używać ostrego noża) czy pozmywać sama gary ale ogólnie wymaga asysty i uwagi na okrągło. Nawet w stylu „Noś mnie, ubierz mnie, karm mnie łyżeczką”, tylko że mam wrażenie że to jest do wytrzymania ponoeważ 90% całej uwagi, której ona potrzebuje i tak bierze na siebie siostra, no i przedszkole. Inaczej chyba byśmy już oszaleli 😉 początki z dwójką były straszliwie straszne, po pewnym wieczorze, który spędziłam wtedy sama z dwojka mąż dostał ban na wyjścia jeżeli nie załatwi sobie zastępstwa. Przychodziła wiec moja bezdzietna przyjaciółka albo teściowa 😀
maleństwo   I'll love you till the end of time...
15 września 2018 08:42
bobek, to Kalina podobny typ jak Jagoda.
Na wieczory także mam asyste , zawsze. Strasznie ciężko , szczególnie z początku ogarnąć  obie. Teraz powiedzmy  może by się udało, ale jeszcze dwa tygodnie temu - katastrofa.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
15 września 2018 09:53
Donia, chyba nerechta rehabilitowała.

bera7, fajnie z taką pomocą. U nas jest tak, że żeby syn męża mógł spędzić 10 dni wakacji z dziadkami, to najpierw trzeba było mu zorganizować transport (1250km do Lublina), a później kupić bilet lotniczy dla całej trójki do Monachium  😵 Więc wiesz, u nas sielanki nigdy nie będzie. Jedyna noc, którą do tej pory spędziliśmy razem (połowicznie) bez Hanki, to ta, kiedy rodziłam Sarę...

maleństwo, ee tam, dała byś radę. Tak jak dałaś z Kaliną. Zwyczajnie nie ma wyjścia  🤔wirek:

A co do usypiania, to od kilku miesięcy mamy z Hanią regres i po przeczytaniu tysiąca książeczek nie da się wyjść z pokoju, tylko trzeba spać "obok" (czyli na dywanie). Mąż zazwyczaj zasypia, wychodzi koło 22. Pogadamy z pół h, i ja idę spać, bo wiem, że muszę próbować odpocząć kiedy Sara śpi. Cudowne małżeńskie życie  🤣
maleństwo   I'll love you till the end of time...
15 września 2018 10:10
No mój mąż mi powiedział coś w stylu "ok, możemy mieć wie ej dzieci, ale wtedy nie da rady ciągnąć w tym systemie co teraz (mąż w pracy 7-15, ja z grubsza 17-20), musiałabyś zrezygnować z pracy, bo tak pojedynczo z dwójką nie damy rady". Czytaj jego ideał to on w pracy, ja z dziećmi, on z pracy, a ja dalej z dziećmi. Bo nie oszukujmy się, na to by wyszło. Podziękuję :\
maleństwo, może można by wynegocjować "ok, tak zróbmy ale np pierwsze 10 miesięcy, a potem będziemy kombinować co dalej"? Ja też bym nie chciała być jedynym opiekunem dwójki potencjalnych potworów każdego wieczoru, co zwykle jest najgorszym okresem w ciągu dnia i też bym stawiała weto, że jednak jakieś wsparcie jest potrzebne. Bonus jest taki, że one jednak rosną, jak młodsze ma półtora roku to już zwykle jest z góry więc trzeba by mieć jakiś mądry plan jak przetrwać, a potem to już byście sobie ułożyli jak teraz we dwójkę tylko. Może np tanio przygruchać jakąś miłą tanią studentkę albo nawet licealistkę na 2 godziny wieczorem, żeby zajęła się Kaliną? Moi sąsiedzi korzystali z pomocy takiej dziewczyny i nie kosztowało to milionów monet.
nie rehabilitowalam Vojta bo dla mnie jest zbyt brutalna, tyle ze u nas była tylko lekka asymetria więc wybrałam osteopatie która że mną rezonuje.

Iga zasypia sama już jakieś dobre pol roku, ale wymagało to trochę czasu i nie ukrywam że to mąż jest głównym sprawca tego cudu  🙂 Mam nadzieję że dzięki temu będzie łatwiej z dwójka, bo Iga w zasadzie nie wymaga więcej niż 10 minut w przygotowaniu do spania. Tak czy owak już więcej wymagam od męża i myślę że jakos sobie poradzimy. Optymistka 😀
Donia Aleksandra, nie jest to odpowiedź na twoje pytanie bo ja nie rehabilitowałam w żaden sposób ale może się przyda. Kuleżanka rehabilitowała synka i jego fizjo mówiła, że nie należy decydować się na Vojtę, jeżeli nie jest to naprawdę sprawa typu zespół downa, porażenie itp gdzie walczy się o jakość całego życia dziecka, a czasu nie ma wiele. Właśnie ze względu na to, że ta metoda chociaż bardzo szybka, to źle wpływa na psychikę dziecka. Dla zwykłych izolowanych problemów z napięciami, kręczami, asymetrią itp lepiej postawić na Bobath, też skuteczna ale trwa dłużej. Nie wywołuje natomiast stresu u dziecka.
Moj Mąż już chciałby robić drugie tylko ja na razie jestem oporna w tej kwestii 😉
ash   Sukces jest koloru blond....
15 września 2018 11:36
Oj ja tez Vojty nie polecam, choć do bardzo trudnych przypadków tylko ona się nadaje. U nas Bobabth sprawdził się super
U nas jest asymetria, plus nie podnosi głowki łapana na za ręce  i podnoszona do góry, na plecach.  Byliśmy u neurologa po tych nieszczęsnych szczepieniach i zaleciła rehabilitacje . Koleżanka poleciła rehabilitanta, z tym że on stosuje metodę vojty.Mielismy dwoje zajęć i jest armagedon . Aż nie chce mi się w domu ćwiczyć, tak Hania się drze.  🙁 Z tymże  już napęcie na brzuszku się poprawiło.  Zwrócił mi jeszcze uwagę na wysunięty język u Hani i radził koniecznie udać się do logopedy. Dodam że malutka ma 11 tygodni.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się