Konie czystej krwi arabskiej

Bo to chyba problem w tym, że "uspokajać" to nie jest dobra strategia pracy. Skoro to dominant, to trzeba przede wszystkim wyznaczyć jasne granice - tego nie wolno, to trzeba. Spokojnie, bez nerwów, bez agresji, ale z żelazną konsekwencją. Jak koniku zrobisz X, to stanie się Y. Zawsze i na pewno (przy czym X to zarówno rzecz dobra, jak i zła, podobnie Y to zarówno "kara", jak i "nagroda"😉. Szacunek takiego konia buduje się konsekwencją i stanowczością, a nie uspokajaniem i głaskaniem. Głaskanie to sobie może być później, jak osobnik już wie, że człowiekowi się na głowę nie wchodzi i koniec.
[quote author=zduśka link=topic=752.msg2240331#msg2240331 date=1418123269]
I łatwiej szamance by było gdyby na miejscu była inna osoba z doświadczeniem
[/quote]

Szamanka nie wiem co mam pochwalić w Twoim poście. Brak odpowiedzialności "nigdy nie balam sie ani debujacych ani kopiacych, gryzacych koni" ? Człowieku?! Zastanów się co piszesz ! Strach zawsze jest i to on nas utrzymuje przy życiu. Albo jesteś cudowna zaklinczką koni z zaczarowanego lasu, albo dziewucha bez rozumu. Kur! Twoje pierwsze zdanie jest po prostu tak sprzeczne z jaką kolwiek odpowiedzialnością, że aż mi słów brakuje! Tysiąc myśli przechodzi przez głowę co mogło by się stać.
Już mi się nawet nie chce argumentów podawać 🙁


Ciąg dalszy co mam pochwalić bo nie wiem ?  Bezmyślny prezent ? Był już ten temat poruszany wcześniej. To jest jak dawanie kucyka na komunię.
Utuczenie, jak to pisałaś "owsem, burakami i wszystkim co się dało?"
Za to że chciałaś takiego ogiera siłą okiełznać ? Jak w filmach może ?
Wiązany koń (nawet na pastwisku). Gdzie on m iał się wyładować? Ładował tam gdzie mógł i to jest wina tylko i wyłącznie żywienia
Siedziałaś i patrzyłaś jak siedzi z własna złością na świat ? No chyba nie zupełnie własną! Ogier wiązany pasiony owsem i burakami po uszy ma "własną złość". A Ty siedziałaś całe lato i obserwowałaś jak walczy z własną złością ? Ja bym sie wzięła za odpowiednie żywienie i złość by zniknęła.
Zaprzęganie 2 letniego (dziecka!) do wozu. I jeszcze podziw, że pędzi na łeb na szyję (opasiony owsem, burakami i wszystkim co się dało)


🙁


szamanka   Najwiecej nauczyl mnie moj arab...
09 grudnia 2014 11:41
I tak mialam za wysoko noge - ale zawsze jedno strzemie mam wyzej drugie nizej :P Zazwyczaj po kilku okrazeniach wylapuje dyskomfort i wydluzam 🙂

Liściu akurat w kwestii Habra nie mialam nic do gadania, moglam sie tylko przygladac, zapinanie do wozu rowniez bylo decyzja osob duzo starszych ode mnie i rowniez nic do gadania nie mialam. A strach to nasza slabosc - cudownie wyczuwana przez konie, wiec jesli Ty podchodzisz do kazdego obcego konia ze strachem - to powodzenia na pewno to jest cudowne rozwiazanie.
No i musze widocznie wedlug Twoich rad bac sie Armaniego jeszcze bardziej jak gryzie czy kopie a na koniec go poglaskac i powieziec "dobry kon"
Nie zycze sobie okreslen "dziewucho" w moim kierunku, bo to objawa braku szacunku, ktorego ja w Twoim kierunku nie wysunelam w zadnym poscie - nie podoba sie to co pisze - zawsze mozez ignorowac - ja sie nie obraze a Twoje rady sa pisane patykiem na piasku.
Nie kazdy kon rozumie ze nie chcesz go skrzywdzic - niektore wlasnie czlowieka obiora za najwiekszego wroga.
szamanka- znajdź kogoś kto ogarnie trochę i Ciebie i konia - nie piszę tego złośliwie, wydaje mi się, że jest tak jak pisze Epikea.
zduśka to nic nie piszę na razie żeby nie zapeszać, za to dalej trzymam kciuki za rudzielca  😉
Dziewczyny, ale bez pyskówek w wątku proszę  :kwiatek:

Też uważam, że przydałby się tam ktoś z boku. Im dłużej czytam te opisy zachowania Armaniego, tym bardziej mam wrażenie, że pomijając oczywisty fakt złego traktowania w przeszłości, to jednak mamy do czynienia z cwaniakiem, który doskonale wie, jak grać na ludziach, żeby wygrać to, co on sam chce - i "biedny konik bojący się, że owijka zje mu nogę, więc na wszelki wypadek zabijający każdego, kto podejdzie do niego z owijką" to może być przemyślana poza niestety... I takie sytuacje się zdarzają.
szamanka   Najwiecej nauczyl mnie moj arab...
09 grudnia 2014 12:01
larabarson ja na chec pomocy sie nie obrazam, bardzo duzo pomogla mi i Murat i zduśka - i taka krytyke uwazam za konstruktywna a pisanie ze jak mozna nie zalozyc ochraniaczy w 4 miesiace - to juz dla mnie bez sensu wywody ( z calym szacunkiem do osoby piszacej) bo od takiej krytyki Armani nagle nie przestanie sie bac o wlasne nogi.
Co do znalezienia kogos - dalam ogloszenie i zglosil sie facet ze moze mi poprowadzic trening na swoich koniach a arabow on sie nie tyka. Cudownie! 😜
Dziewczyny spokojnie 🙂
Szamanka ja choć dużego doświadczenia mieć nie mogę bo nie mam też tylu lat to staram się jak mogę. Jak sobie obliczyłam to średnio co drugi miesiąc jestem na kursie. Naturalsowy, klasyczny a ostatnio i western. A z moich obserwacji z końmi iście szatańskimi  😀iabeł: są takie, że nigdy agresja, kara niekoniecznie, a konsekwencja. Jak to się ładnie nazywa "czwarta faza" działa dużo 😉 praca wyglądała tak : mógłbyś się posunąć,  proszę posun się, sugeruje byś się posunął, Posun się ! Bum ! Widzisz ? Ostrzegalam. Jeszcze raz : mógłbyś się posunąć, proszę posun się, suge...   i kon się posunął. Dla nich jest to jasne i czytelne. Lubią uzasadnione działanie, bez emocji, neutralne.
U mnie działa 😉
Ale pomoc kogoś z boku jest niezbędna, bo niektóre rzeczy się robi nieświadomie a koń widzi i wyciąga wnioski
szamanka   Najwiecej nauczyl mnie moj arab...
09 grudnia 2014 12:08
TheWunia tez mysle jechac z Mlodym na wiosne do Dylagowki na L1, chocbym miala sobie zyly wypruc. Armani na delikatny sygnal przesun sie, rzuca lbem i dalej stoi, na mocniejsze przestawi sie i wroci na to samo miejsce, na "bum" zarzuca lbem straszac zebami, na silowe przestawienie - stoi w tym miejscu gdzie mial stanac. I tak ze wszystkim. Praca przy nim nie nalezy do milych rzeczy, praca na nim, tym bardziej ze wskazowkami od Murat przynosi mi coraz wiecej radosci.
Szamanka, dlaczego miała bym Cię ignorować? "Dziewucha" nie miała być obraźliwa. Obsypałam Cię pytaniami, bo nie wiem, nie rozumiem, nie pojmuję tego. U Ciebie strach to słabość i może nie boisz się tego co ja. Mnie strach np trzyma przy życiu. Nie skoszę tej przeszkody w terenie bo nie wiem co jest po drugiej stronie. I co ? I bioję się. Nie bede stała w zasięgu kopyt dębującego przede mną konia i czekała, aż mi zasadzi, bo boję się. Nie będe stała za zadem tej niezdyscyplinowanej, walącej barany klaczy, bo boję się. Nie położę sie pod kopytami ogiera, bo boję się.


A do boksu nie wchodzę ze strachem. Bo lepiej w ogóle z takim nastawieniem do niego nie wchodzić. Strach pojawia się w danej sytuacji. A momenty w których ten strach nie występuje a powinien są o wiele bardziej niebezpieczne niż te w których on występuje. Podam Ci taki głupi prosty przykład. Klacz pasąca się, ja siedząca na trawie za nią i oparta plecami o jej zadnie nogi i pisząca smsa 😁. Strach u mnie nie wystąpił, a powinien! Dlaczego? Bo popadłam w rutynę.
Co do kursów jnbt to moja rada, że jak decydujesz się na L1 i na nim poprzestaniesz to efekt może być odwrotny. tuch pewnie kojarzysz panią z kursu z Klausem po kursie. Jak na nich popatrzyłam i usłyszałam, że idą tą drogą co ja to miałam ochotę się schować w piasek. Koń gryzacy, wlazacy na człowieka, zgrzytajacy zębami. Ogółem makabra. Bo na jedynce dostajesz szczątek, wielu rzeczy nie rozumiesz, umykaja szczegóły. Dopiero drugiego dnia na L3 jest takie Aaaaaaa juz rozumiem. I wtedy w pracy z koniem naprawdę zmienia się wszytsko.
Tym się natural różni od klasyki. W klasyce jak opanujesz tylko rozluźnienie to nie będzie tragedii, poprostu nie będziesz iść dalej. W naturalu bez dalszej wiedzy zaczynasz iść schematami, koń się uczy na pamięć i zaczyna kombinować.
Dlatego uważam że szkolenie naturalne powinno być od początku do końca i do tego podparte treningiem klasycznym/ westowym.
szamanka dziękuję, miło mi  😡

Ale to:
Armani na delikatny sygnal przesun sie, rzuca lbem i dalej stoi, na mocniejsze przestawi sie i wroci na to samo miejsce, na "bum" zarzuca lbem straszac zebami, na silowe przestawienie - stoi w tym miejscu gdzie mial stanac. I tak ze wszystkim.

jest idealny opis dwóch rzeczy - po pierwsze konia robiącego Cię w bambuko, po drugie Twojej nieumiejętności stosowania presji i stopniowania nacisku. Siłowe przestawienie nic nie daje, uczy konia jedynie coraz większego otępienia na fizyczne bodźce - kiedyś przyjdzie moment, że będzie trzeba go przesuwać spychaczem, bo przestanie reagować. Natomiast "bum", o którym pisała TheWunia, czyli "czwarta faza" inaczej rzecz nazywając, to nie jest coś, po czym koń ma jakiekolwiek prawo odpowiedzieć rzucaniem łbem, lecz coś, po czym jedyna dopuszczalna reakcja to natychmiastowe wykonanie polecenia z myślą "o nie, nigdy więcej nie pozwolę, by coś takiego znowu się stało". SKUTECZNOŚĆ. Tak mało, ile to możliwe, tak dużo, ile to niezbędne. Jeśli używasz czwartej fazy, a koń nie reaguje, to jesteś nieskuteczna i uczysz konia, że może Cię olewać.
Szamanka i jeszcze jedno. Mam klacz która też była robiona przez jakieś 10 lat przez kowala w sposobie "bez kija nie podchodź"! A kowal za każym razem już tak do niej podchodził, już miał do przodu nastawienie na manto i tu popadamy w zamknięty krąg. Klacz kowala zmieniła i oczom nie mogłam uwierzyć, że pierwszy raz była robiona bez dutki, bez 100 kopów w stronę kowala. A to właśnie ta klacz z mojego głupiego przykładu z postu wcześniej.


Jak piszesz, jak koń reaguje na prośbę, a jak na krzyk, a jak na groźbę. Miałam z nią ten sam problem, nie wyeliminowałam go jeszcze przez 6 lat ! Czasem się pojawi (ale to podejrzewam, że przez rozpieszczenie baby :hihi🙂.  Przy pracy u niej zwykle nie używałam tego środkowego. Po prostu delikatna suptelna prośba o przesunięcie się. Jesli klacz olała to była aktywna reakcja bez cackania. I zaczęła respektować moją prośbę.

Z innym koniem trzeba pracować inaczej. Z jeszcze innym jeszcze inaczej. Takie porady przez net cięzko precyzować.


Edit: nie czytała i napisałam podbnie jak Murat, tylko w innych słowach :kwiatek:
szamanka   Najwiecej nauczyl mnie moj arab...
09 grudnia 2014 12:40
TheWunia widzialam ze L2 tez sie odbylo w Dylagowce bodajze 2 tyg temu, bo znajoma tam byla z fryzem 🙂 wiec i ja bede sie starala jezdzic na kazdy etap, bo rozumiem sens tych zajec.
Murat to jest tak - moje systematyczne meczenie go o podawanie nogi i trzymanie jej w dosc dla niego niefajnej pozycji skonczylo sie sukcesem, bo tam moge nazwac bezproblemowe podawanie nog na glos czy moj ruch reka w strone kopyt.
Wystarczyla akcja z werkowaniem aby kon zapomnial wszystko czego sie nauczyl i widzial we mnie osobe , ktora chce mu ta noge wyrwac razem z udem i na moje schylenie sie po noge jest zarzut noga jak go kopniecia. Obracam dookola w boksie i od nowa, za ktoryms razem kon spokojnie noge podnosi sam, przezuwajac to wszystko. I w tej kwesti to dziala, w kwestii przesuniecia go bo stoi w poprzek boksu, tak ze ja nie moge wejsc - zero reakcji pozytywnych, tak jakby mi mowil nie chce mi sie przesunac i daj mi spokoj, a im dluzej go mecze tym bardziej reaguje agresja.
To nie wiem, czy bym go nie wywaliła z tego boksu na zbity pysk i nie pokazała mu bardzo skutecznie i dobitnie, że to ja kontroluję przestrzeń (o masz, kalka makacewiczowska...  😉).
W takich sytuacjach nie ma "im dłużej go męczę". Właśnie dlatego reaguje agresją, że go męczysz, czyli nie jesteś dostatecznie przekonywująca = nie ma potrzeby się z tobą liczyć. Popatrz sobie na konie w stadzie, czy jak niższy w hierarchii nie chce się przesunąć, to ten wyższy "go męczy"? Nie, po prostu następuje bardzo szybkie i skuteczne przesunięcie delikwenta z miejsca. Dopóki nie postępujesz z taką samą skutecznością, to będziesz miała taki właśnie posłuch, jak masz - na pół gwizdka, jak się koniowi akurat zachce.
I w tej kwesti to dziala, w kwestii przesuniecia go bo stoi w poprzek boksu, tak ze ja nie moge wejsc - zero reakcji pozytywnych, tak jakby mi mowil nie chce mi sie przesunac i daj mi spokoj, a im dluzej go mecze tym bardziej reaguje agresja.


chyba za stara jestem, żeby takie problemy zrozumieć...
szamanka wydaje mi sie, że ty na za dużo mu pozwalasz. "Po naturalsowemu" jak podchodze do  boksu i kon mnie ignoruję, bądź sie wpycha to zaraz albo out do kąta, albo wyjazd z boksu. Nie ma misiu pysiu, bo kiedyś wyprosi cie z tamtąd na kopach. Tylko bez agresji, wchodzisz, a on nic to bęc i nie stuknąć troszke, w stadzie nikt go kopytkiem nie muska. Posuń sie i koniec, nie ma rzucania głową czy wracania z powrotem. Won z mojej przestrzeni to won z mojej przestrzeni. A jak on wie, że nawet jak nie posłucha to w sumie nic sie nie stanie to woli zrobic po swojemu.
szamanka   Najwiecej nauczyl mnie moj arab...
09 grudnia 2014 13:24
TheWunia w tym oczywiscie masz racje tyle ze ja wciaz mam blokade przed naprawde trzasnieciem go za nieposluszenstwo. Raz dostal ode mnie w pysk za ugryzienie mnie w reke - i ta sama reka dostal. Stanal jak zamurowany, a mnie gryzlo sumienie caly tydzien, ze go uderzylam. 🤔wirek:
A mi się wydaje, że problem jest na tyle złożony, że nie nadaje się w tym momencie na forum publiczne w kąciku arabskim. Może lepiej by było porozmawiać na pw? Poprzez krytykowanie i ocenianie przez internet na pewno szamance nie pomożecie. Może to jedynie doprowadzić do frustracji i irytacji zaczęcia w ogóle tematu.

Jeśli mogłabym dać Ci szmanko jakąś wskazówkę to moja jest taka: Jeśli masz ograniczony budżet nie jedz na razie nigdzie z koniem (zwłaszcza ze jak pisałaś mieszkasz daleko od cywilizacji). Uzbieraj odpowiednią ilość pieniędzy i wybierz się na kilka kursów sama, bez konia. Zaoszczędzisz na transporcie i dzięki temu zamiast pojechać na jeden kurs możesz pojechać na kilka (czy to naturalne czy klasyczne). Wypożyczenie konia klubowego na czas kursu wyjdzie dużo taniej, a pytania zawsze możesz zadawać względem swojego konia. Dzięki takim wyjazdom zyskasz nowych znajomych, którym tez będzie łatwiej z Tobą rozmawiać jeśli poznacie się na żywo.

Postępować prawidłowo z koniem nikt się nie nauczył od podstaw przez internet. Pokazanie tego w praktyce bywa często przełomowym momentem edukacji. Dlatego uważam, ze zamiast siedzieć w domu i oglądać filmiki trzeba zacząć działać (choć oczywiście to jest pomocne ale mając już wiedzę co z tym filmikiem zrobić, jak go prawidłowo wykorzystać) :kwiatek:
Akurat ja głowy i pyska nigdy nie ruszam, tak samo nóg. Jak mam uderzyć to w klate/zad.
Myśle, że na pierwszy można pojechać z koniem, bo wtedy trener da "pierwszą pomoc" dla konkretnego konia.
Akurat ja głowy i pyska nigdy nie ruszam, tak samo nóg. Jak mam uderzyć to w klate/zad.
Myśle, że na pierwszy można pojechać z koniem, bo wtedy trener da "pierwszą pomoc" dla konkretnego konia.


Ale najpierw ta osoba musi nauczyć się być konsekwentna sama wobec siebie. Pierwsza pomoc nie zadziała jeśli szamanka na spokojnie nie ułoży sobie wszystkiego w głowie i nie zacznie być dla konia czytelna.
Uważam ze lepiej jest ćwiczyć na obcym koniu, a ze swoim zrobić to już poprawnie.

No ale każdy wedle uznania 🙂
szamanka   Najwiecej nauczyl mnie moj arab...
09 grudnia 2014 13:34
tuch dziekuje 🙂 ja akurat rady przez interenet zwlaszcza te malo sprecyzowane dziele zawsze na pol i mniej sie przejmuje. Mysle ze moj okres irytacji moja bezsilnoscia spowodowana brakiem odpowiedniej wiedzy minal w momencie, kiedy ktos zaproponowal mi wymiane Armaniego na spokojnjego, opanowanego, znajacego wszystkie strachy araba 9 latka. Moment zawachania byl, ale stwierdzilam ze jak nie dam rady z Armanim to z zadnym koniem mi nie wyjdzie. Nigdy nie szukalam konia profesora bo zawsze podczas jazdy na nich sie nudzilam - dzialaly na musniecie lydka, doskonale wiedzialy jak mnie poratowac kiedy tracilam rownowage. Zawsze siadalam na konie uparte, majace swoje zdanie i nie dopuszczajace kogos obcego do siebie ot tak. Poza tym, wiem ze konie nie kochaja ale ja go kocham za to ze przybiegnie klusem do mnie na lace, schowa leb pod ramie, za male chwile szczescia.

Jeśli mogłabym dać Ci szmanko jakąś wskazówkę to moja jest taka: Jeśli masz ograniczony budżet nie jedz na razie nigdzie z koniem (zwłaszcza ze jak pisałaś mieszkasz daleko od cywilizacji). Uzbieraj odpowiednią ilość pieniędzy i wybierz się na kilka kursów sama, bez konia. Zaoszczędzisz na transporcie i dzięki temu zamiast pojechać na jeden kurs możesz pojechać na kilka (czy to naturalne czy klasyczne). Wypożyczenie konia klubowego na czas kursu wyjdzie dużo taniej, a pytania zawsze możesz zadawać względem swojego konia. Dzięki takim wyjazdom zyskasz nowych znajomych, którym tez będzie łatwiej z Tobą rozmawiać jeśli poznacie się na żywo.




Chyba jedno z najlepszych wyjść.
Wyjdzie najtaniej. Jak ktoś nie ma pieniedzy na trenera.
Każda przygoda ma swój początek na pewnym etapie doświadczenia, przez co skutecznie jest ono weryfikowane. Wnioski z czasem nasuwają się same i tylko od nas zależy czy będą one negatywnym ciężarem własnej niemocy, czy też okażą się zaletą do odrobienia. Można iść do przodu i nie słuchać rozsądnych głosów, uparcie brnąć w kierunki, który niekoniecznie okaże się dobry dla nas jak i dla konia, ale też można przystanąć i pozwolić sobie na oddech, pytając innych i zdobywając dodatkową wiedzą. Punkt widzenia zależy id punktu siedzenia i fajnie, różnorodność definicji jednego obrazu daje piękny całokształt. Połączony w logiczną całość przyniesie rozwiązanie problemu.
Trzeba sobie uświadomić, że jest wiele przypadków niedobranych z początku par, które zamiast rozmawiać to wciąż się sprzeczają i próbują własnych sił, aby jednemu wejść na głowę. Sztuką jest znaleźć złoty środek, który ukaże tą więź z perspektywy pozytywnego bodźca, bo skoro jest nam razem dobrze to i chęci do współpracy się pojawią. Należy pamiętać, że zrobienie pary kroków w tył nie jest równoznaczne z porażką! Warto się cofać i dostrzegać to, co zostało pominięte.

Nie przypominam sobie bym na początku była usatysfakcjonowana pracą z koniem, bo to przychodzi z czasem jak i z rozsądnym podejściem do sprawy. Małe cele, małe kroki i dużo radości z mikrych postępów. Ot co! Nowa siła i wiara, promyk nadziei. Nie zaprzątać sobie głowy innymi przypadkami, gdzie koń jest zrobiony super i "szkoda, że mój to dupa", bo to nic nie daje oprócz frustracji. Pojawia się każdemu znana irytacja, wkrada się pośpiech i nacisk na postęp, a furta z komunikacją się zamyka. Nie ma negocjacji, nie ma rozmowy jest tylko CHCE i ŻĄDAM. I koło się zamyka.

Oczywiście nie neguje pomocy ze strony osoby z większym doświadczeniem, bo wielokrotnie zdarza się tak, że kubeł zimnej wody na głowę dodaje dalszych sił do walki i nagle się okazuje, że można i się chce.

Nigdy nie szukalam konia profesora bo zawsze podczas jazdy na nich sie nudzilam - dzialaly na musniecie lydka, doskonale wiedzialy jak mnie poratowac kiedy tracilam rownowage. Zawsze siadalam na konie uparte, majace swoje zdanie i nie dopuszczajace kogos obcego do siebie ot tak.


hehe znaczy mówisz o takiej głębokiej rekreacji i tamtych "końskich profesorach"?
Bo ja bym dużo dała, żeby wsiąść na profesora C klasy, który jest nudny bo działa na muśnięcie łydką...

Jakoś Twoje tu zacytowane słowa i obrazek z Twojej jazdy mi się gryzą...
Epikea to wpadaj do mnie, bo jak ja jezdze do trenera, a nie on do mnie, to jeżdże na 16 letniej klaczy, która w swoim świetlanym okresie klasy C w ujeżdżeniu jeździła i P w skokach, bajka, a ile taki koń uczy, moment mnie powiadomiła, że wodze to jest ostatnia rzecz potrzebna do zakretu  😉 i na niej faktycznie można sie czegoś nauczyć, a na tym moim szałapucie to jego trzeba jeszcze ogarniać, a mnie jako jeźdzcowi klasy mocno podstawowej  😁 nie przychodzi to łatwo. Chodź magiczne zdanie bardzo dużo zmieniło w naszej pracy : Jedź krzyżem- łydką. Tak mało, a tyyle zmieniło.
Także szamanka trzymam kciuki, żebyś ty też odnalazła sobie fajnego trenera 😀
TheWunia
chętnie 🙂
Chociaż mam to szczęście, że mój koń już dużo umie i jazda jest czystą przyjemnością 🙂
Kurcze Epikea, mamy dzisiaj chyba identyczne mysli w glowie  😉 Tez mnie zastanowilo to zdanie szamanki bo zazwyczaj jest tak, ze czlowiek marzy o tym zeby miec w koncu takiego konia, ktory chodzi jak w zegarku i jest mega bezpieczny. Siedziec na bombie zegarowej? Na sztywnym i stepionym koniu? Fakt, no na nude w takim przypadku nie mozna narzekac  🤣
Prawdopodobnie nigdy nie jezdzila na prawdziwym profesorze, ot co 🙂
Odchodząc od tematu w stajni w której obecnie mam 4 podopiecznych jada jeszcze dwa młodziaki z Janowa po Eksternie  😜 😜 ciesze sie niesamowicie ..uwielbiam pracowac z końmi  💘
pozdrawiamy was  z Don Rigo i zyczymy samych  słonecznych dni takie jak dziś były u nas  😀
szamanka a ja tak sobie z boku wnioskuje, ze ty sie nie znasz na behawiorze, kon bedzie coraz gorszy i w koncu go sprzedasz. i nie jest to w złej mierze napisane tylko czysty fakt 😉. MUSISZ miec pomoc regularną, od kogos kto sie zna. zbieraj na kursy, bo historia armaniego sie sie powtórzy ;(
Liściu a ciebie sie zle czyta, czego wydzierasz sie na "laika" ? wszystkie rozumy postradałas? wyluzuj troche, bo twoje posty do szamanki przedstawiaja ciebie jako arogancką koniarke.,
czego ją oceniasz? znacie sie od lat? widzialas ją w akcji?
tyle ode mnie z zewnątrz.
szamanka, trzymam kciuki za ciebie i konia, ale pamietaj- MASZ ARABA, to cholernie bystre bestie, troche taka tykająca bomba..... idz na kursy, razem z koniem, daj go na szkolenia.... ech  🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się