Wszystko o wspinaniu: skałki, taternictwo, sprzęt, topo, ludzie, kursy etc.

Ktoś chętny na kurs po drogach ubezpieczonych? Bo się zastanawiam. Mateusz Jabłoński może zrobić, tylko póki co chętnych brak.
Tak spytam - a gdzież to się podziała Amnestria? Wszystko w porządku?
Lotnaa   I'm lovin it! :)
05 sierpnia 2016 14:02
No chyba poleciała do Gruzji.
I Hanoverka też pojechała 🙂
ale zazdro dla dziewczyn
W Tatrach boska pogoda, kto może niech jedzie! O 8 rano nawet szlak na Giewont prawie pusty  🙂
Lotnaa   I'm lovin it! :)
07 sierpnia 2016 21:00
Widziałam foto amnestii na fb - no jakoś beznadziejnie to to nie wygląda!!!  😜
Ale było 💘

Nie mam słów po prostu..! Ale że byliśmy trekkingowo to trochę nie pasuje do tematu wątku. Na pewno kondycja się zrobila na wrześniowe Alpy 🙂
Jak zbiore myśli to może przed weekendem ruszy mój górski blog to postaram się co nieco opisać. Teraz mam obawy że wyszłoby chaotycznie 🙂
amnestria - dawaj! Wątek ma już dawno odchyłek trekingowy np ja daję tu swoje relacje, bo na wspinaczkę ciągle brak czasu.



Widziałyście??
Dziewczyny, może warto rozdzielić tematy, bo rzeczywiście wspinaczka jedno, a treking drugie... Nie wiem, co wy na to, ale jeśli pomysł się przyjmie to może amnestria podzielisz się relacją tutaj > http://www.re-volta.pl/forum/index.php/topic,100098.new.html#new
Jest już wątek górski, ale jest kompletnie martwy, dlatego zaglądam tutaj. No i lubię czytać o wspinie, mimo że przestałam się oszukiwać, ze taie samodzielne chodzenie na ściankę raz na czas mnie gdzieś doprowadzi 😉 Wątek biegowy też leży odłogiem, chociaż tam też nie pasuję, bo większość tupie po asflacie 🙁
mi tu trekking pasuje bo lud ktory sie wspina tez i chodzi, wiec ja nie chce osobnego watku. I tak jest nas tu malo , mysle ze nikomu nie przeszkadza.
No właśnie, dla mnie treking też tu pasuje, a lubię ten wątek i szczerze mówiąc wchodzę na voltę i tylko tu się udzielam, nie chciałabym rozdzielać tematów 🙁
No, ale jak już rozdzielone, to pozostaje mi ten czytać i dopingować, a tam się od czasu do czasu udzielać.
Eee ale forum jest dla ludzi 😀 więc to chyba my decydujemy co chcemy mieć w wątku. A udziela się i tak pięć osób na krzyż.

Gruzja była wyrypą gorską - nie byłabym sobą gdybym nie pchała się możliwie jak najwyżej 😀 ale spisanie przygód trochę  mi zajmie (czasu i miejsca) więc szczegóły będą na jeszcze nieuruchomionym blogu. Ale jak dorwe się do kompa to skrobnę trochę i tu. :kwiatek:
Mądry ludu forum! Mam na wrzesien plan na Alpy Julijskie, szczegóły do dopracowania. Siły mam za pięciu (ciężka praca fizyczna w niedawnej przeszlosci + moje hobbistyczne zajawki  😉), nad kondycją pracuję  codziennie, czasem mam wątliwości co do moich skilli techincznych  😡 bo przez te lata w NL to z gór mam Ardeny  😂, reszta "na sucho". Do rzeczy: da radę jakieś przyzwoite buty dorwać w przedziale 100-150 euro? Nie pracuje na pelny etat i ciężko bedzie mi domknąć budżet jak wydam dużo więcej, a moje ukochane merrelle mają zasłużoną emeryturę.
Za 150 euro to Salewy Mtn Trainer Gtx można dorwać. But sztywny (mocne B), pod półautomat. Schodziłam w nich Tatry, Beskidy (latem), trochę Alp, Gorgany, Fogarasze i teraz Kaukaz. Regularna cena jest chyba 700 zł, ale KW Warszawa ma zniżki 25%, więc jest odpowiednio taniej. Ponieważ należę do klubu w razie czego mogę pomóc z zakupem.
amnestria, dzięki! Kontakt w Polsce wiele mi nie pomoże, bo ja w PL jestem z raz w roku na parę dni i pewnie dopiero w okolicach Bożego Narodzenia dopiero. Ale widzę w holenderskich sklepach od 140€ można dorwać, to poszukam  :kwiatek: Oszczędzać nie zamierzam, eskapady w Tatry i Bieszczady za małolata w ujowych butach przyplaciłam schodzącymi paznokciami (z Giewontu pół trasy robiłam w ogole boso  :wysmiewa🙂.
Łiiii jadę w skały! WRESZCIE!  😍 😅 💘
Jeszcze nie wiem gdzie, ale jadę. Partner jest, lina jest - czego chcieć więcej 😍

A magda się nie chwali, a siedzi w Sokołach, o. Taka jest 😀iabeł:
Już wracam. Kurs zaliczony, poprosiłam o podsumowanie to usłyszałam że sprzętowo bardzo dobrze, wspinam się dobrze, tylko mam metry robić bo problemem u mnie jest głowa. No cóż 🙂 raz spanikowalam że aż mi oddech przytkalo, dwa razy spanikowalam że się trzesłam, parę razy mi instruktor zakładał asekurację w kluczowych trudnościach. Żadnej tradowej drogi sama nie zrobiłam w całości ale za to po tradach pękło kilka dróg sportowych. Teraz wracam do regularnego wspinania i muszę wrócić w skały utrwalić zdobyte umiejętności 🙂
Super magda! Widzisz, za bardzo krytyczna jesteś wobec siebie 🙂 Jakie drogi robiliście?

Kurde, ja też byłam w skałach, na Jurze (rejon Olsztyna k.Częstochowy i Mirów). I porażka. Nie poznaję samej siebie. Psycha ujemna. Nie spodziewałam się, ze się będę bać. Mogę się słabo wspinać, ale przecież ja się nie boję! No to cóż, zdziwko. Nie wiem na ile wpływ na to miała świadomość, że niedawno byłam połamana, a na ile długa przerwa we wspinaniu. Tak czy owak - mój max to było V+ (wszystko sportowe oczywiście). Do jednej VI się wstawiłam, ale totalnie bez powodzenia. Próbowałam też VI.1/+ na wędkę, ale to bardziej z ciekawości, bo to nie moja liga.

Porażka. Jak prognoza się utrzyma to chcę jechać w następny weekend też - walczyć z lękami...
Pierwszy dzień chodziliśmy w większości na wędkę by instruktorzy zobaczyli co umiemy. Drugi z dołem. Ja robiłam IV i IV+ na Michałach i Solarium, reszta raczej trudniejsze drogi, ale to każdy miał dopasowane stosownie do umiejętności. Trzeciego dnia już wskoczyliśmy na trady... Miałam robić kurs po drogach ubezpieczonych, ale zostałam na całości w końcu. Byłam już zmęczona, a wysłali mnie na długą drogę na Sukiennicach (Brzóska III+ -klasyk!) - początek schizujący, bo od razu trudności zanim w ogóle czymkolwiek się zaasekurowałam... Jak dla mnie to trudniejsze niż za III+! Potem półka i trochę luzu, ale wyżej znów trudności i tam już wymiękłam, instruktor za mnie zrobił dalej przeloty, podwiesił wędkę i skończyłam rozdygotana, ale skończyłam. Na stanie już byłam tak zmasakrowana że przy każdej czynności korzystałam z pomocy instruktora, bo nie chciałam zabić siebie ani koleżanki, a myślenie mi już bardzo nie szło. W następnych dniach robiliśmy już prawie tylko trady, mnie wysyłali na III+ / IV i żadnej w całości sama nie zrobiłam. W cruxach instruktor zakładał mi przeloty i jakoś szłam. Zabrał mnie jeszcze na kilka dróg obitych i wszystkie pękły. Najtrudniejsza za V-. Także nic wielkiego ale dla mnie dużo emocji, strachu, radości i ogrom satysfakcji. Reszta kursantów chodziła po tradowych VI nawet, więc mocna ekipa. Mi się najbardziej podobała tradowa V na Sukiennicach (Pod okapami), którą szłam jako druga, na wędkę. Piękna rysa, trochę stopni. Generalnie wszystko co robiłam było w rejonie Sukiennic i Sokolików. Ostatniego dnia jeszcze na kempingu uczyliśmy się prusikowania, przepuszczania węzła przez półwyblinkę i paru innych duperel. Niestety nie poszliśmy na zrzutnię, bo cały dzień lało.
Kurs zrobiłam z partyzanta, dwa tygodnie przed pytałam o miejsca, tydzień przed się zapisałam. Na ściankę ostatni rok chodziłam od przypadku do przypadku, a ostatni raz byłam chyba w czerwcu. Teraz postaram się wrócić do regularnego wspinania no i bardzo bym chciała pojechać jeszcze choć raz w skały w tym roku.
Amnestria piona - bylismy w piatek sie powspinac i nie bylam w stanie prowadzic drogi - nie wiem tez czy to przerwa czy co... jakis lek mnie dopadl. Za to na wedke jak po schodach.. i zrozum tu o co cho 😀
magda super! trady to jest jednak mega rzecz :kwiatek: gratuluję

ner, dokładnie! przecież w zimie prowadziłam V-kowe LODOSPADY na własnej asekuracji 😵 a teraz..??? nie podejrzewałam się o takie lęki! serio - wszystko, tylko nie "głowa" 🙄 Jeny jak sobie przypomnę jak robiłam na Bibliotece na Wzgórzu Zamkowym V+ z takim przyblokiem, że niemal mi żyły w łapach wyszły to naprawdę... Styl szarpany 😵

Zdecydowanie muszę jeździć w skały. Co z tego, że na ścianie robię VI+ i nawet coraz częściej próbuję VI.1 (a na wędkę to przechodzę z małymi trudnościami ledwo) skoro w skałach utknęłam na V-tkach 😵 A VI to jakaś czarna magia
glowa to jednak najwazniejsza sprawa... technike da sie wyrobic, ale radzenie sobie ze stresem/strachem to jest hardcore. Jak tylko zaczne myslec to jest koniec! Nawet bedac na wedce nie moge patrzec w dol czasem, a szczegolnie w momencie zjazdu - boje sie puscic sciany  👀
Bede skalkowym wedkowiczem, trudno  🤣
No, żebyś wiedziała... 😉 z wędką o tyle spoko, że można sobie drogą opatentować, a potem ją poprowadzić. Ja to nigdy nie miałam parcia na OS-y, w ogóle mam te style gdzieś 🙄 😁

Kurde mam ochotę jechać w skały w ten weekend, ale mój chłop nie może. Mogłabym w sumie sama, ale no nie wiem... tyle się nie widzieliśmy i co? Ja znów wyjadę? 🙄 Problemy pierwszego świata
Lotnaa   I'm lovin it! :)
24 sierpnia 2016 17:33
A ja już tak dawno nie macałam skały, że dla mnie to dyskusja czysto teoretyczna 🙁
Lotnaa, dzieć podrośnie to będziecie łoić, co i rusz widzę całe rodzinki w skałach :kwiatek:



Laski poproszę o kciuki! Mój Mat ma problem z urlopem (zmienił pracę i trochę się sytuacja skomplikowała) i nasz wyjazd stanął pod znakiem zapytania. Jeśli się uda to w piątek ruszymy w Alpy. Trzymajcie mocno!
amnestria, trzymam - ja nie mam w tym roku urlopu i jadę na weekendach, a brakuje mi całego tygodnia poza miastem 🙁
Wróciłam z szybkiego biegowego wypadu w Krakonosze, chociaż patrząc na czas nie było tak szybko. Znaczy było - do 18 km, potem chłopu siadły łydki i się odwodnił, prawie mi odpłynął na trasie, a ja to bagatelizowałam i ledwo go dowlokłam na metę. Patelnia była wściekła... Więc uważajcie, bo trenowaliśmy w podobnych warunkach od początku lipca, a i tak spotkała nas niespodzianka ze strony organizmu.
Mieliśmy skoczyć na nieszczęsną (dla nas, bo nigdy nie ma na nią czasu) Śnieżkę, ale odpuściliśmy ze względu na wściekłe tłumy i pogodę.
Oj, oj - wiem co to znaczy odwodnienie 🙁 Na maxa się można właśnie w górach wysokich odwodnić, mimo że śnieg i zimno.
Teraz jak byliśmy w Kaukazie to raz Mateusz zapomniał uzupełnić camel baga, a raczej założył, że go uzupełni przy pierwszym lepszym źródełku (Kaukaz słynie z ogromnej ilości źródełek). Pech chciał, że akurat z tej góry nie biło ŻADNE źródło. Ja jestem wielbłądem, w ogóle mało piję, więc mi to nie robi, ze jest mało wody, ale Mat mi się odwodnił. W sekundę go odcięło. Na szczęście jakoś daliśmy radę, ale wlókł się niemiłosiernie przez 3h i serio zaczynałam schizować, że mi padnie. Masakra to była, więc wiem o czym piszesz 😉
kciuki sa!

Lotnaa pociesze Cie - to z ostatniego wypadu 🙂 Wspinalismy sie z Radkiem na zmiane, a potem nawet wujek jej pilnowal. Robila furore, jakis koles sie nia totalnie zachwycal i robil sobie z nia zdjecie...  🤣

Wczoraj bylismy znowu w gorach Walbrzyskich, ja pierdziele, normalnie jestem zakochana! Gory takie jak w Pieninach, ostre stozki, mega podejscia i zejscia (zdjecie nie oddaje nachylenia, a bylo ostro!!!). Piekne szlaki, widoki, duzo chodzenia po lesie co w ta pogode idealne. Ogolnie w zasadzie prawie caly czas w lesie. Ruiny zamkow, urocze miasteczka, no bajka! Polecam bardzo!
Duzo tez tras rowerowych gdyby ktos chcial pojezdzic, nawet wozek z dzieciorem mozna wziac i polazic mega fajnie. 
Tez wczoraj mialam chwilowy zjazd ale napoilam sie, zjadlam banana i dalej w droge 🙂
Mogę niecenzuralnie? ALE ZAJEBIOZA! 😜

Wydaje mi się, że właśnie wspin skałkowy jest do zrobienia z maluchem. Chyba nawet łatwiejsze niż koniarstwo 😉 Wspinanie w górach to nie wiem jak trzeba by urządzić, ale wspinaczy w skałach z dzieciorami widzę mnóstwo 😉


EDIT: wziął bezpłatny, trudno, będziemy żreć gruz 😂 JEDZIEMY!!!! 😜 😜 😜
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się