Konie - życiowa pasja i sposób na życie?....Czy da się to pogodzić?

TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
08 kwietnia 2011 07:56
maniak75 -to że godzina jazdy w tym klubie kosztuje 60 zł nie znaczy, że zarobek idzie do trenera (chyba, że jest właścicielem) jeśli pracuje się u kogoś to albo na stałą kwotę lub na % od utargu. Poza tym stajnia, która ma swoją "markę" itp. zawsze będzie brała za jazdę porządną kwotę z tąd ta wygórowana cena i zapewne nie sa to klienci których zarobki wynoszą 1000zł miesięcznie. Z kolei jesli ma sie własna stajnię to też od tych 60zł trzeba odliczyc koszt paszy, amortyzacji, podatek i takie tam różne. Udzielanie prywatnych lekcji również wiąze się z założeniem własnej działalności więc od 60zł odliczamy podatek i ZUS. Jakby nie liczyć to tyle się nie wyciagnie już nie wspominajac, że tych "markowych" że tak to ujmę stajni nie jest wiele. W moim regionie (mazury) znam tylko jedną (na prowincji) w Gałkowie u Ferensteinów gdzie 45 minut jazdy rekreacyjnej kosztuje 50zł, ale tam siedzą sami Warszawiacy bo ich na to stać. Poza ta jedną znaną są mniejsze i większe kluby gdzie nie zarządasz za godzine więcej niż 40 zł bo nikt do takiej stajni nie przyjdzie.
Marka to marka, ja mam jazdy po 40 zł, konie mam trudne, tzn nie chodzą same w kólko po wydeptaniej na ujezdzalni ścieżce, obok jest stajnia gdzie jazdy sa po 20 zl, konie chodzą same, i wszyscy mamy klientów:P
kurcze- jesli sa chętni to mozna brać i 100 zlotych za godz.To sprawa podazy i poputu. Sa klieci, płacą i nie narzeka to o co chodzi? Jesli kogos na to nie stac szuka innej stajni, dalej od miasta i spoko znajduje takie lekcje za 20 do 40 złotych.
Nie widzą w tym nic zdrożnego ani nie zamierzam zaglądac w kieszen stajni która ma lepszy popyt, tylko się cieszyc ,że sa jeszcze miejsca gdzie na konikach można jeszcze zarobic.
Bo zdecydowana wieszosc włascicieli kopytnych raczej dokłada do inetersu.
Ja mam wlasnych koni 6 ,postanowiłam przyjąc do hotelu nastęne 6 koników tak aby moje hobby wsyzło mi za free. I co? I nic, jak zwykle dokładam.
Konie to raczej kosztowne "hobby" a w obecnych czasach (kryzsowych) dla wielu zbędny luksus i tylko pasjonaci nadal tkwi przy woim zajęciu i przy swoich kopytnych.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
08 kwietnia 2011 08:54
julia- w stajni, gdzie pracuję jest podobnie, nasi klienci to głównie dzieci i mimo że nasze hucuły nie zawsze chodzą tak jak powinny to jednak nikt od nas nie ucieka ze wzgledu na atmosferę jaka panuje w stajni i mimo tego że pod nosem mają duży "markowy" osrodek. Z resztą nasze stałe bywalki to podkreślają, że u nas jest po prostu fajnie, rodzinnie, nikt sie nie wywyższa itd. Konie to przede wszystkim stałe nakłady finansowe dlatego zwykle przelewa się z pustego w próżne.
skoro już większość stwierdziła, że z koni nie da się wyżyć, to co można "przy koniach" zorganizować żeby do koni dokładać nie trzeba było?
Oj marysia550, , wytarczy re-voltę poczytać 🙂 być dystrybutorem czapraków i derek  😁
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
08 kwietnia 2011 09:28
Trzeba by zostać wetem+kowalem+rolnikiem+rymarzem+krawcową+instruktorem -to znacznie obniżyłoby koszty ale zanim się człowiek tego wszystkiego nauczy...
kujka   new better life mode: on
08 kwietnia 2011 09:34
marysia550, moze rzeznie 😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
08 kwietnia 2011 09:36
Trzeba by zostać wetem+kowalem+rolnikiem+rymarzem+krawcową+instruktorem -to znacznie obniżyłoby koszty ale zanim się człowiek tego wszystkiego nauczy...


jeszcze ujeżdżaczem, handlowcem, marketingowcem, biegłym w internecie i www itd itp.
marysia550, moze rzeznie 😉


to byłoby nawet humanitarne spojrzenie, patrząc przez pryzmat włoskich transportów, jarmarków itp
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
08 kwietnia 2011 09:39
kujka-w Polsce ludzi nie stać na koninę więc to też nie byłoby opłacalne A transport w lodówkach za granicę tym bardziej. Juz nie wspominajac o tym, że ktoś kto kocha konie nie mógłby je tak poprostu skupować pod nóż przeznaczyć.
w pewnym sesnie mozna zaoszczeczdzic, jak sie kopyta chociaz na przemian z kowalem robi samemu.
Ale znowu trzeba poświecic swój czas, to wszak też mierzy sie PLN.🙂
Ale juz np, odrobaczenie, na tym nie oszczedzic, no chyba ze domowymi spsobami bedziesz odrobaczac, ja z własnych badań uwazam ze nalezy konie odrobaczac nawet i 4 razy w roku, jedna pasta kosztuje 50 zł, jak mam 5 koni to 250 zł x 4= 1000zł na rok, No więc nalezaloby ten 1000 zł zarobic,
nie chce tu wyliczen robic, bo juz byly podawane , sami wiecie jak jest.

czy an dystrybucjii pasz czy czapraków czy innego sprzetu naprawde mozna zarobic?
teraz wszytsko jest ogólnodostępne w interencie, sama tam kupuje, a kiedys jakies 6-7 lat temu wozilam sprzet po stajniach i ludzie sie cieszyli ze moga sobie cos wybrac, bo jak idą do sklepu to musza wziac to co jest:/ teraz by sie to nie opłaciło, chyba zebym tirem zajeżdzala pod stajnie aby konkurowac chociazby z samym allegro.

Czy mając konie np szkołke mozna zarobic ? w zasadzie nie, jesli uczciwie wszytsko policzymy, no i niestety cokolwiek byśmy robili dodatkowo, np wycieczki, obozy itp, to wszytsko ejst sezonowe, no i jeszcze zalezy od pogody.

Zauważcie też ze te ogromne ośrodki, karuzelami, zadaszonymi lonzownikami, halami, solarium, etc, to nie sa samowystarczalne firmy, własciciele których czesto nie zdarzy sie nam ujrzeć na oczy, mają inne wielkie biznesy. U nas są to np masarne lub ubojnie(nie koni).


No i to ze ja biore wiecej za jazde nie znaczy ze mam wiecej pieniedzy na kupce niz tansza stajnia
ja tez mam wyższy standart, markowe siodla, konsewowany sprzet, duża stajnie która trzeba odnawiać, grube i zdrowe konie, zielone padoki, ładne ogrodzenia itd. Zapewne wiecej by mi sie mogło zostac, gdybym n ie robila zapasow siana, nie dbala o wyglad koni, padoku, ujezdzalni, jakosc traw, melioracje, sprzet, siodla kupila po 100-200 zl, itd.
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
08 kwietnia 2011 11:37
No i jeden jeździec woli więcej zapłacic żeby mieć jakiś tam "standard" i komfort a inny patrzy na cenę, sama znam osoby, które mówią, że gdyby mieli płacic za jazdę wiecej niż 20zł to by wcale nie jeździli.
A ja znam osoby ktore mogly by palcic i 50 zł i nawet maja talent, ale wolą isc tam gdzie jest taniej, tylko ze tam gdzie taniej tez jest jakośc nauki niższa. A moze ludzie sa leniwi, zamiast uczyc sie jeździc wolą poprostu jezdzic.....
[quote author=lets-go link=topic=3104.msg184945#msg184945 date=1235512422]
Zaciekawiły mnie te wszystkie spostrzeżenia, bo w zasadzie większość ośrodków dobrze żyje, jeszcze się nie spotkałam z bankrutem. O pracę "charytatywną" jakoś nie podejrzewam zbyt wielu osób. Oraz, jaki miałby sens inwestycji w ośrodki jeźdźieckie, które jednak powstają? Ciekawa jestem innych opinii 🙂
[/quote]

To mało widziałaś. W mojej miejscowości turystyczno -wypoczynkowej, do tego kurorcie, było na początku lat 2000, ok 6 stajni, połączonych z agroturystyką, lub hotelem. Zostały dwie.  Jest trzecia, ale tam głównie hotel, a konie, to chyba zostały tylko dwa dla właściciela.
[quote author=TRATATA link=topic=3104.msg968119#msg968119 date=1302251332]
Trzeba by zostać wetem+kowalem+rolnikiem+rymarzem+krawcową+instruktorem -to znacznie obniżyłoby koszty ale zanim się człowiek tego wszystkiego nauczy...


jeszcze ujeżdżaczem, handlowcem, marketingowcem, biegłym w internecie i www itd itp.
[/quote]

100% racji. 😁
[quote author=ElaPe link=topic=3104.msg968128#msg968128 date=1302251815]
[quote author=TRATATA link=topic=3104.msg968119#msg968119 date=1302251332]
Trzeba by zostać wetem+kowalem+rolnikiem+rymarzem+krawcową+instruktorem -to znacznie obniżyłoby koszty ale zanim się człowiek tego wszystkiego nauczy...


jeszcze ujeżdżaczem, handlowcem, marketingowcem, biegłym w internecie i www itd itp.
[/quote]

100% racji. 😁
[/quote]





No i założyc drukarnie pieniędzy bo przedstawiciele każdego z tych zawodów tak samo narzekają, jak właściele stajni.
hehe dla mnie Kozienice to nie jest pipidówka żadna - toż to miasto i to jest stajnia z jakimiś tradycjami i renomą bądź co bądź. Ja swojej stajenki oddalonej od miasta 15 km nie uważam za pipidówę a co dopiero stajnia z która jest połączanie takie?
A odnośnie ośrodków jeździeckich to w zdecydowanej większości jest to niechęć oddawania pieniążków fiskusowi - od tyle - jak można zostawić na stajenkę i mieć sobie koniki i wpisać w straty to po co oddawać kasiore na podatki? Z resztą chyba juz o tym było choć nie wiem czy tutaj  👀
To częste przypadki, na zachodzie również.
W SK KOZIENICE godzina jazdy z trenerem( :!🙂 kosztuje 30zł a nie 60zł wiem bo tam pracuje 😉
Hmm, z hodowlą nie ma co wyskakiwać, chyba że ma się dużo obszaru. Dużo stadnin jest dziedziczonych, w rodzinie przekazują osobom zarażonym pasją i tacy ludzie mają lżej, że tak powiem, bo ktoś im zaczął. Szczerze, to można być weterynarzem, można zrobić kurs na kowala, , być instruktorem w czyjejś stadninie i mieć stałą płacę, ale poza tym np. warto mieć jakby w zanadrzu niekoński zawód, w razie czego.
też wątpię żeby można było z tego żyć..
Sama marze by założyć gospodarstwo agroturystyczne. Mam ziemię, ok. 5 ha, dom, 2 stodoły, staw, łąki i lasy. Bym zrobiła kurs kowala i na instruktora, układałabym młode konie.. - Nadal myślę, że po prostu nie wypali. A szkoda..
Daniella, ale dlaczego z góry zakładasz, że nie wypali?
Z tego co wiem, żeby otworzyć gospodarstwo agroturystyczne, nie trzeba wiele. Może nie zarabiałabyś na tym milionów, ale zawsze byłby jakiś dodatkowy grosz.
Ja tam uważam, że zawsze lepiej chociaż spróbować 😉
tak myślę, że więcej byłoby wydatków niż przychodów.
U nas mało ludzi jest, mieszkam nie daleko przejścia granicznego, chyba że Białorusini by zajeżdżali, hehe : P
Jeszcze sama nie wiem, może razem z współwłaścicielem? tzn. np. z koleżanką. Ja bym była weterynarzem, zdała kurs kowala, koleżanka na instruktora + coś tam jeszcze. A tak właściwie, co może być w takim gospodarstwie?
-konie... Byśmy prowadzili jazdę konną, kowal, weterynarz. Układanie młodych koni - co Wy na to?
-mam sadzawkę na przeciwko domu sporą, można ją powiększyć, nawet mam czym 😉
-Dom powiększyć, noclegi by były..
Co jeszcze? Bo ja na serio nie mam pomysłów.
jeszcze mam kupę czasu, więc nic 'na poważnie' nie planuję. 😉
TRATATA   Chcesz zmienić świat? -zacznij od siebie!
05 lipca 2011 08:00
Daniella_238 nie rób interesów z koleżanką! Choćby była najlepsza i najukochańsza. Znasz to przysłowie "mówiły jaskółki, że niedobre są spółki", dlatego jak chcesz działać to rób to sama bo biznesy z rodziną i przyjacółmi są ryzykowne a jak się pokłócicie to juz nie będzie odwrotu. Wydaje mi się, że nawet w tym wątku ktoś pisał, właśnie o stajni założonej wspólnie z koleżanką a teraz musi ją splacić bo "spółka" przestała działać (poczytaj parę stron wstecz). Dlatego zacznij od tego, że działasz sama. Nawet jeśli koleżankę zatrudnisz to z czasem pojawią sią konflikty, głupio wypomnieć przyjaciółce, że się obija, że coś robi źle i ci się to nie podoba. Przemyśl to jeszcze, ja widziałam wiele rodzinnych i przyjacielskich spółek a teraz nikt ze sobą nie gada nawet. A jeśli chodzi o pomysły na gospodarstwo to każdy trzyma je dla siebie żeby być lepszym od innych  😉
Daniella_283, ano, zgadzam się z tym co napisała Tratata odnośnie koleżanki... W życiu trzeba ufać tylko sobie.
Tak odnośnie bycia wetem i kowalem..... Nie wiem jak z kursami kowalstwa. Czy jeszcze gdzieś w Polsce ktoś regularnie to przeprowadza. Za to studia weterynaryjne to lata siedzenia przy książkach i rezygnacji ze wszystkiego w zasadzie. Ciężko jest się dostać i to nie są łatwe studia, także to nie tak "hop siup = będę wetem!".
Przepraszam,że tak się wtrącę,ale TRATATA ma rację-wiem to po moim i męża przykładzie.Wyglądało to mniej więcej tak(w prawdzie nie związane to bezpośrednio z końmi,ale z przyczepami do nich)mąż sprowadzał z Niemiec przyczepy,a że nie miał czasu z nimi jeżdzić do Polski zapytał się brata czy nie chce z nim współpracować,ten oczywiście sie zgodził bo tylko czysty zysk dla niego,mąż kupował przyczepę za swoje,dawał samochód,paliwo,a brat miał tylko sprzedać(mąż również wystawiał przyczepy w ogłoszeniach bo brat tylko widział allegro i nic więcej)i wtedy mieli dzielić się zyskiem i tak było,ale tylko 2 pierwsze przyczepy,z kolejna zaczął nam kłamać,że jakiś frajer z W-wy go wyrolował bo nie chce zapłacić(oczywiście nie prawda zapłacił bez żadnego problemu nawet bez negocjacji ceny,mąż się o tym dowiedział o okazało się że to znajomy),kolejna przyczepa była sprzedana za mniej niż mąż chciał,a na końcu oskarżył męża o kradzież kasy bo,chociaż to on zawsze miał cała kasę bo my byliśmy w Niemczech,a do niego przyjeżdżali kupcy,już nie wspomnę o  tym że narobił samochodem 3razy tyle km ile powinien i robił za taxi bagażowe,jak coś do naprawy to oczywiście my musieliśmy wszystko opłacać,a uwierzcie samochód w super stanie a niby ciągle stal w warsztacie u jego kolegi 😵.Relacje między nami są teraz takie,że nawet nie przyszli na nasz ślub 😁 kurczę ale się rozpisałam
To już sama nie wiem. Żeby coś takiego założyć, myślę że 'nie miałabym odwagi', ciągle bałabym się, że nie starczy pieniędzy, nie wiedziałabym czy robię dobrze.. Mam jeszcze dużo czasu, na rozmysły. Może po prostu będę pracowała w biurze, a dorabiała układając młode konie (ciągle marze, by to robić, oczywiście z odpowiednim doświadczeniem), i mam nadzieję że będę nadal miała, swojego Nugata.  😀
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się