W podanym przez Ciebie linku jest opis sponsoringu sportowego m.in na poziomie Mistrzostw Europy (żeglarskich) - jak to się ma do zawodów za stodołą?? 😲
[quote author=lets-go link=topic=81569.msg1263445#msg1263445 date=1326797263]
wytłumaczcie na prostych czytelnych i zrozumiałych dla wszystkich mechanizmach jak to działa. Czekam z niecierpliwością. [/quote]
Ależ proszę bardzo - z innej dyscypliny - w której jak pisałam - zaangażowałam się jako mikro trybik przy zdobywaniu sponsorów dla projektu żeglarskiego pod początkową nazwą : Ocean650:
Pokrótce: jest sobie człowiek Radek Kowalczyk, zwiazany od lat z żeglarstwem którego marzeniem jest udział w najtrudniejszych transatlantyckich regatach samotników w klasie Mini 650 (jakich tam 6,5 m długości tylko!!)
1. 2005 r mamy nic , kilka znanych nazwisk nas popiera (w tym mój ojciec). Tworzymy projekt aby zainteresować po kolei: media i kilku pomniejszych sponsorów. Radek pracuje ciężko za granicą jako Dyrektor Techniczny. Dobrze zarabia. To on finansuje 99,99 % wszystkiego, te 0,01 % dorzucamy my - w formie darmowych projektów zrobionych przez znajomego grafika, darmowej strony
www, etc...
2. 2006 r - kombinujemy mikro - jacht treningowy aby się czymkowliek promować. Jacht klasy mini poza zasięgiem finansowym. Popierają nas: miasto Szczecin, Goleniów, Radio Szczecin, magazyn Żagle, magazyn Wiatr i Woda... co z tego mamy?? Szczerze? Wywiady, czerwone dywany, dziewczynki z kwiatami i tyle… Mamy piękny folder z ofertą sponsoringu i wiele znanych nazwisk „za sobą” , pokazujemy się na branżowych targach, latamy po firmach, promują nas zespoły szantowe (znajomi znajomi i znajomi) i dalej nic… Jesteśmy „żeglarskim wydarzeniem roku” – i nic ;-)
3. Kwiecień 2006 Radek kupuje jacht za swoje – dokładnie część jachtu oraz projekt, czyli nieukończoną skorupę… Pokazują się pomniejsi sponsorzy, dorzucają jakieś 10% kosztów, Radek mieszka teraz w Wawie i SAM kończy budowę jachtu… a właściwie to jacht wykańcza Radka (Radek pracuje po 12 godzin na etacie i po 14 na jachcie każdej doby ;-) kończy w lipcu 2007 r w szpitalu)…
4. Leczenie, rehabilitacja, wszystko w zawieszeniu. W międzyczasie kolejne pomniejsze firmy obiecują pomoc – producenci osprzętu i odzieży żeglarskiej proponują część rzeczy dać za możliwość umieszczenia logo na ubraniach, oraz jachcie – OK., ale to kropla w morzu kosztów… ale zawsze coś…
5. Od 2009 roku – jacht na wodzie i pierwsze regaty. Wygrane, wygrane, wygrane. Najpierw na własnym podwórku, potem ogólnopolskie – wygrane… Coraz głośniej o projekcie w mediach, coraz więcej pomniejszych sponsorów – na jachcie coraz więcej flag sponsorskich, informacje o projekcie pokazują się w mediach nie tylko branżowych – w prasie ogólnopolskiej również… dzieje się
6. Rok 2010 regaty regaty i regaty, kolejne wygrane, kolejne przeróbki jachtu, dalsze poszukiwanie sponsora tytularnego (Jach będzie nosił nazwę przez niego wybraną np. nazwę firmy) – nic. Duużo szumu w mediach, bardzo dużo szumu w mediach, kolejne nagrody za super projekt, uściski ręki prezydentów miast i szefów związku jeździeckiego… i nic
7. Rok 2011 – rok eliminacji do regat. Radek płynie (częściowo za swoje, częściowo ma kasę od małych sponsorów – układ 80/20) kilkanaście regat kwalifikacyjnych i jako jedyny człowiek w historii kwalifikuje się do finału w przeciągu 1 sezonu (normalnie trwa to minimum 2 lata). I… czarna rozpacz. Skończyła się kasa. Nie ma sponsora. Nie ma na finał… Szum – widać nas w Teleexpressie, w Dzienniku, w Polsacie, w TVNie – wszędzie…
Do zgłoszeń ostatecznych zostało 16 godzin… ostatnie wizyty po firmach – i tak nic z tego nie będzie… a tu w ostatniej chwili znajduje się sponsor… Zapalony żeglarz, Jego firma sponsoruje juz wiele wydarzeń sportowych – dlaczego nie Radka?? Zgłoszenie przyjęte (uff) jacht przemalowany i nazwany – regaty przepłynięte (nie wygrane, ale Radek jest 3 Polakiem który od 78 roku wziął udział i ukończył te regaty, 22 jachtom się w tym roku nie udało (potopiły się, połamały, etc…)…
Proste, nie??
Sponsora udało sie znaleźć po 7 latach naprawdę ciężkiej pracy – i co bardzo ważne – po pokazaniu się mediach publicznych…
Co do MTB – śmiem twierdzić, że na rowerze jeździ dużo więcej osób niż na koniach, jeździectwo możesz porównać właśnie do żeglarstwa – niby wiele osób uprawia, nawet mamy mistrzów olimpijskich, ale medialność w Polsce jest bliska zeru. Brak medialności = brak opłacalności sponsoringu. Lepiej wydać kasę na lokalną ligę piłki nożnej, czy okręgową ligę szachów ;-)
Edit:
[quote author=lets-go link=topic=81569.msg1263468#msg1263468 date=1326798634]
To policz sobie jeszcze raz. Ale z szerzej otwartym umysłem nie ograniczając się do "pokazania się na zawodach"
[/quote]
A co jeszcze można zaoferować? Napisz proszę bo ja na prawdę nie mam pojęcia w jaki inny sposób można promować swojego sponsora??!!
Dostałam kiedys kilka worków paszy. W zamian miałam jako trener latać po zawodach w koszulce/kurtce producenta, rozdając znajomym namiary na lokalnego dilera... To jest konkretna zwrotność: kilkadziesiąt osób "złapało " haczyk i kupują pasze... Czyli koszt reklamy miał swoje BEZPOŚREDNIE odbicie w obrocie, a ja miałam konkretne zadanie do wykonania. Jakie zadanie ma mieć taki sponsorowany jeździec, skoro nie można go pokolorować w barwy sponsora, ani walnąć na rajtroku napisu na całe plecy??!!