Wymagania względem właścicieli stajni

Ania L., Yhm. Faaajnie. Dotacje na konie oraz łąki doliczyłaś?  😎
Tylko, że ty mówisz o produkowaniu siana na dużą skalę. Jeśli masz tej klasy maszyny, to znaczy, że musisz mieć naprawdę spore hektary, żeby w ogóle opłacało się takie maszyny kupować. Na małe gospodarstwa kompletnie się nie opłaca i też w odniesieniu do bardzo małych gospodarstw pisałam swojego poprzedniego posta, którego ty wyciągnęłaś z czeluści nie wiedzieć po co. Opierałam się tylko i wyłącznie na doświadczeniach "małorolnych"...
Nikt z 2 czy 3 hektarami nie będzie kupował traktora za sto tysięcy.

To trochę jak dyskusja o właścicielach pięknych i dużych pensjonatów, którym się nigdy nie zwracają koszty wybudowania stajni tak jak rolnikowi nie zwróci się koszt zakupu maszyn...
Ale, cóż ja mogę wiedzieć...
edit: jasne, że biednych ludzi nie stać na tanie rzeczy(maszyny). Jasne, że powinno się mieć każdą maszynę wycacaną, powinno się książkowo dbać o łąki i praktykować teorię, ale... prawda jest taka, że "każdy orze jak może", jak zwykle...
BASZNIA, sama mam 60 i prasę i co roku prasujemy tymi maszynami po kilkaset kostek i jakoś nic się nam nie zepsuło 👀.
"Czemu od razu kupować ciągnik za 100 000zł? 🤣 Wystarczy Ursus c360 i można spokojnie sobie nim pracować na własne potrzeby bez żadnych zmartwień 😉 "

ja doskonale pamiętam czas jak musiały mi starczyć grabie a na prasę z tzw. kółka można było czekać tydzień i się nie doczekać

c360 robiliśmy przez 2 lata - ciągle było coś do naprawy, przy prasowaniu dobrze dosuszonej słomy - ok, ale siano potrafiło czasem wręcz zgasić silnik

oczywiście, że każdy orze jak może - zainwestowaliśmy i nie narzekam, teraz MUSI się opłacać, nie ma innej opcji i generalnie to sorry za off, ale:

🤔trzałka:chodziło mi głównie o to że "swoje" też kosztuje i że czasem taniej było by kupić gotowe i sobie powybrzydzać przy okazji, wiem ile mnie osobiście wyrzeczeń kosztował i kosztuje ten luksus posiadania "swojego", ale satysfakcja - rzecz bezcenna  😉

Sankaritarina, a czemu nie kupić ciągnika za 100tys jak kogoś stać i nie ma co z kasą zrobić. A tyle conajniej bedzie kosztował nowy ciągnik wielkości 60.
BASZNIA   mleczna i deserowa
05 lutego 2012 16:47
akselka, to pogratulować 🙂 Wprawdzie ja mam do zrobienia duzo wiecej, moze to takze dlatego. Srednio siana i slomy robimy ok 3500 , to w zasadzie minimum.
repka, Nie no, jak kogoś stać to przecież inna bajka. Może i ludzi do sianokosów zatrudnić i samemu drinki z palemką popijać. 🙂 Ooo, cóż za piękne marzenie. 🙂 😉
Czy realne jest zbronowanie + zwalowanie przynajmniej czesci padokow przed zapowiadanymi przymrozkami ?
W wielkim molochu z X pracowników potencjalnie tak, tylko ktoś musi na to wpaść.
Ja np. wpadłam poniewczasie 👿, jak się okazało, że "przymrozek" -20 potrwa niemal 3 tyg. Nawet gdybym miała czas na śledzenie prognoz, to i tak one się zmieniają co chwila i każda głosi co innego..
Także realnie- marne szanse.
Ja zdążyłam wyrównać plac do jazdy i udało sie go utrzymać w stanie względnie zdatnym do użytku.
Ale na padokach krajobraz księzycowy...
Hej jestem nowa, ale potrzebuję pomocy w sprawie porzucenia konia.
Otóż tak. Do naszej stajni trochę ponad 2 lata temu przyjechały dwa konie. Przyjechały i zostały. Nikt za nie nie płaci, nikt do nich nie przyjeżdża. Konie są rasowe, to jest sprawdzone. Niestety z tego co się orientuję właściciel stajni nie podpisał żadnej umowy z wstawiającym konie (jeszcze się upewnie co do tego, właściciel stajni jest zbyt ufny niestety). Nikt się końmi nie interesuje, ewidentnie je porzucono. Sprawa jest taka - jeżdże na jednym z koni, dzierżawię go od właściciela stajni, ale boję się, że kiedyś stary właściciel przyjedzie i będzie chciał konie zabrać. Nie mam zamiaru oddać koni bez walki. Na pewno będziemy z właścicielem stajni walczyć o pieniądze za utrzymanie koni przez tyle czasu. Jest szansa, że właściciel koni się rozmyśli, bo koszty utrzymania prawie przewyższają wartość zwierząt, ale jeżeli to go jednak nie zniechęci? Czy jest coś co możemy zrobić? Bardzo zależy mi na klaczy i nie oddam jej człowiekowi, który bez słowa ją porzucił!
Proszę o pomoc.
Hej jestem nowa, ale potrzebuję pomocy w sprawie porzucenia konia.
Otóż tak. Do naszej stajni trochę ponad 2 lata temu przyjechały dwa konie. Przyjechały i zostały. Nikt za nie nie płaci, nikt do nich nie przyjeżdża. Konie są rasowe, to jest sprawdzone. Niestety z tego co się orientuję właściciel stajni nie podpisał żadnej umowy z wstawiającym konie (jeszcze się upewnie co do tego, właściciel stajni jest zbyt ufny niestety). Nikt się końmi nie interesuje, ewidentnie je porzucono. Sprawa jest taka - jeżdże na jednym z koni, dzierżawię go od właściciela stajni, ale boję się, że kiedyś stary właściciel przyjedzie i będzie chciał konie zabrać. Nie mam zamiaru oddać koni bez walki. Na pewno będziemy z właścicielem stajni walczyć o pieniądze za utrzymanie koni przez tyle czasu. Jest szansa, że właściciel koni się rozmyśli, bo koszty utrzymania prawie przewyższają wartość zwierząt, ale jeżeli to go jednak nie zniechęci? Czy jest coś co możemy zrobić? Bardzo zależy mi na klaczy i nie oddam jej człowiekowi, który bez słowa ją porzucił!
Proszę o pomoc.


Ciężka sprawa. Bardzo ciężka....
Obawiam się, że bez sprawy sądowej sie nie obejdzie. Bo stan "porzucenia" stwierdza sąd (postępowanie cywilne), a nie wystarczy przeświadczenie właściciela stajni. Jeżeli faktycznie właściciel wstawił konie i zupełnie się nimi nie interesował (nie pojawiał się w stajni, nie telefonował, nie płacił, nie odwiedzał koni ani w żaden inny sposób się nimi nie interesował) i ten stan trwał długo - a właściciel stajni ma na to świadków, którzy będą chcieli świadczyć w sprawie - to można ewentualnie rozważyć, czy taką sprawę nie założyć. Ale to sprawa sądowa zdecydowanie dla prawnika (dość skomplikowana).
Niestety samo faktycznie "porzucenie" koni i zostawienie ich na łasce właściciela stajni jeszcze nie pozbywa dotychczasowego właściciela własnosci koni.

Oczywiście - często ludzie (o mocnych nerwach) w takim przypadku rozwiązują takie sprawy szybko i prosto - po prostu pozbywają się takich koni i liczą, że o konie porzucone nikt się nie upomni. Przecież nie ma dowodu na to,  że właściciel koni wstawił akurat te konie do stajni (brak podpisanej umowy). Ale to rozwiązanie jest zdecydowanie przeciwko przepisom prawna i bardzo ryzykowne i nieprzyjemne dla właściciela stajni gdyby się pojawił jednak właściciel koni i się o nie upomniał.
Mimika- może skontaktuj się z właścicielem klaczy i zaproponuj, że ją odkupisz?
A w rozliczenia właściciela stajni i konia się wtedy nie będziesz musiała wtrącać?
U nas był kiedyś podobny przypadek. Nikt się nie upominał o pieniądze o zainteresowanie się koniem, po prostu, klacz po paru miesiącach przeszła na własność stajni i koniec tematu, z tego co wiem to w większości przypadków, tak kończą się "zaległości finansowe". Dodam, że klacz została sprzedana, więc jest to wykonalne, + umowy nie było.
Aroid, już w kilku watkach był przerabiany temat, ze koń nie może zostać przejety za długi ot tak sobie. Dochodzić swoich należności można jedynie sądownie i wtedy sąd może zasądzić przekazanie konia na rzecz wierzyciela. Ale bez zgody wasciciela konia nie można LEGALNIE przejać konia.
Zdaję sobie z tego sprawę, ale oświecam jak jest w rzeczywistości. Z drugiej strony, właściciel stajni ma wytaczać proces i narażać się na niepotrzebne koszty, dodatkowo utrzymując cały czas konia, a w ostateczności wziąć go i dalej utrzymywać. Równie dobrze, mógłby go wywalić na ulicę, więc posiadacz i tak winien być wdzięczny, że ktoś się interesuję losem zwierzaka. Dla mnie to tyle  😉
No jasne, ze można konia przejąć ot tak i sprzedać dalej, ale to jest tak naprawdę bardzo ryzykowne. Bo w sumie to ludzie to sa tacy, ze konia porzucą na kilka lat, ale jak się dowiedzą ze ktos go sprzedał to sobie przyponą zaraz że to ich konik i taki sprzedawca moze być najzwyczajniej odpowiedzialny za kradzież.

A umowa nie musi być na piśmie. Umowa ustna jest też wiążąca. A jak własciciel ma świadków, że ten koń u niego na pesnjonacie stoi to spokojnie moze iść do sądu i wygra sprawę. Takie mamy prawo i nic się na to nie poradzi, ze sądy działają powoli.
Ja się z Tobą w 100 % zgadzam, tylko gdybam sobie o realiach  😉

Ten temat pojawia się co chwila w kolejnych wątkach. To jasno dowodzi, że problem jest i staje się coraz bardziej bolący dla właścicieli stajni.

Jak go rozwiązać?
Tylko przez zmiany w prawie pozwalające np. na rozciagnięcie prawa zastawu ustawowego, takiego jak przy umowach najmu (z art.  670 kc) również na zwierzęta (obok rzeczy). Chociażby tyle  .... mały krok, ale we właściwym kierunku (na korzyść właścicieli stajni).
Bo na przepisy pozwalające wprost na przejście własności koni za długi - tak po prostu (bez zgody właścicieli koni) - to bym chyba nie liczyła. Marzenie ściętej głowy. Święta ochrona własności.

Z drugiej strony: może właściciele stajni by zadbali o większą skrupulatność w podpisywaniu umów z klientami i wystawianie im rachunków (ach te podatki!). Wtedy zawsze mogą łatwo "sprzedać dług" firmie windykacyjnej. To specjalisci od wyszukiwania ukrywających się dłużników.
A wiecie ile w okolicach mojej wsi jest stajni, które wystawiają rachunki, płacą podatki i nie biorą kasy do kieszeni ? 😀 Zero ! Pomijając opodatkowanie, umowa wiążę się z jakimiś przyrzeczeniami. Jak nagle właścicielowi się odwidzi, wyjedzie na miesiąc, a konie popadają z głodu to trudno. Jak wypuszczą na pastwisko z rozwalonym żerdziem(?), koń ucieknie i wpadnie pod auto to też trudno. U nas wszystko jest na słowo honoru, dlatego tak ostrożnie dopieram i szukam stajni, w której postawie swojego podopiecznego. Polskie realia :-)
Polskie realia? No nie wiem czy takie TYLKO Polskie. W niemieckich stajniach na naprawdę wysokim poziomie porządnych gdzie jest po 50 sportowych koni, tez maja konia gdzieś żaden koń indywidualnie nie jest traktowany i nikt tez się nie przejmuje czy coś się stanie w boksie jednemu choćby cała derka spadła z niego albo Jakos się zaplatala, chyba ze jest jakaś znajoma czy ktoś taki. Widziałam i byłam w takiej stajni i słyszałam od bardzo bliskiej mi osoby która trzyma tam konia. Jak sam się nie zajmiemy to nikt zbić z twoim koniem nie zrobi. Choć są blokady w drzwiach od boksu które zabezpieczają przed otwarciem przypadkowym czy to przez konia to zdarzyło się tak ze koń wyszedł Jakos nie wiem jak z boksu i wyleciał na ulice , auto go potracilo i koń został uspiony. Wszystko pięknie wszystko blyszczy. Prosisz o pól marki oni dają 3/4 a już o kosztach szkoda gadać. Sami muszą wynosić gnoj z boksu bo do zwraca 3 tyg robią.jak nie ma cię 3 tyg to koń w gownie będzie stał nikogo to nie obchodzi. Maja wyznaczona ilośc jaka mogą wziąć dziennie słomy i wiecej nie wolno. Siano to samo co z tego ze koń wiecej potrzebuje, tyle jest w cenie i już! A stajnia taka ze jak pierwszy raz weszlam to oczy z zachwytu mi się świeciły i na wszystko mówiłam och i ach. A okazało się ze wcale nie taka bajka jak wyglada...
No to nieźle, zakładając, że mówisz o super-wypasionej, sportowej stajni w Niemczech, to rzeczywiście mnie zaskoczyłaś.
Cóż, u nas też konie uciekały, znajomej się rozwalił, płaciła za leczenie. Ja osobiście bym w życiu tak nie bagatelizowała sprawy, albo zażądała zwrotu kosztów, albo nie zapłaciła za pensjonat. Gdyby każdy podchodził do tego z założeniem "jak coś się stanie to zapłacę" to wtedy już w ogóle, właściciel by wszystko zlekceważył i na spacerek konie by poszły jeszcze z trzy kolejne dni pod rząd, czyli jak to miało i ma, miejsce u nas. Bo przecież nie ponosi żadnych konsekwencji.
Już nie wywlekając tego, że gdyby to z mojej winy uciekły konie, do końca życia, nie daliby mi spokoju. A orientujesz się może co właściciel poczynił, gdy jego koń zginął pod kołami samochodu ?  🤔
Wypadki się zawsze mogą zdarzyć, nawet jak się chucha i dmucha. Własciciel pensjonatu może chyba wykupić OC od swojej działalności, więc w razie czego zawsze ma zabezpieczenie na wypadek jakby ktoś go oskarżył o zaniedbanie w razie jakiegoś wypadku.
Aczkolwiek jest różnica, gdy się chucha i dmucha, a gdy ma się po prostu wyje.. Czasami mam wrażenie, ze o u nas się proszą o wypadek. Dwa konie rozwaliły się na "pastwiskach", które są zapełnione betonowymi płytami, maszynami, drutami. Całe szczęście, już od nowego miesiąca, będę mogła się tylko z tego śmiać :-) A na próby zwrócenia uwagi, dostaję odpowiedź "Ja tu tylko karmię, reszta mnie nie interesuję". Nie wspominając o innych aspektach: kradzieżach, hali ( która nas dużo kosztuję ) non stop zawalonej maszynami, solą, słomą i tak dalej.. Jak przyjeżdżam pojeździć to pracownicy spuszczają na niej olej z koparki i z wielkimi wątami do mnie "Niech Pani nie mówi, że Pani chce jeździć" 🤔 Padok nie dostępny od września, bo maszyny po sezonie muszą gdzieś stać. Jak się jakieś wesele nadarzy, to koniki przecież przeżyją noc bez owsa.. Tak wygląda u nas najdroższy pensjonat w okolicy. Mogłabym tak jeszcze pisać i pisać :-)
a ja trochę nie rozumiem roszczeniowych pensjonariuszy. Przychodząc do czyjejś stajni wchodzimy na jego teren, na początku omawiamy warunki, koszty itp. Nie spotkałam się jeszcze z pensjonatem, gdzie warunki by odbiegały znacznie od tego, na co wcześniej się umówiliśmy. A jeśli coś mi nie pasuje, to znajduję inną stajnie, która spełnia potrzebny dla mnie warunek.
W dalszym ciagu uważałam, że jesli przychodzę do kogoś w pensjonat, to jestem pewnego rodzaju gościem i pomimo, że płacę to nie powinnam wysnuwać wymagań innych niż umówione na początku
efeemeryda   no fate but what we make.
13 lutego 2012 17:37
rtk
rozumiem co masz na myśli, ale uważam to za nietrafne porównanie, bo jak idziesz do restauracji to też jesteś gościem? i jak dostaniesz nie do końca dopieczony kotlet, albo przypalone ziemniaki to masz siedzieć cicho bo jesteś u kogoś ? 😜
pensjonat to usługa jak każda inna, zwłaszcza gdy pensjonatodawca z tego żyje.
Oczywiście, że szaleństwem jest gdy ktoś ma pretensje do właściciela, że nie ma hali (gdy od początku jej nie było i nie miało być), ale jeśli umawiamy się na jedzenie według potrzeb konia i zaleceń właściciela, Ty chcesz żeby koń dostawał 5litrów owsa, a dostaje 3 bez Twojej zgody i wiedzy to już chyba jest problem, prawda? i ciężko tu mówić o siedzeniu cicho bo jest się w gościnie.
ovca   Per aspera donikąd
13 lutego 2012 17:40
rtk przykładów pensjonatów, w których jakość usług drastycznie spadła, nie trzeba szukać daleko...jeżeli ludzie, którzy stoją gdzieś kilka lat i zawsze byli zadowoleni, na gwałt masowo wywożą konie, to raczej nie jest spowodowane tym, że wszyscy nagle wymyślili cuda na kiju i wyśrubowali wymagania, tylko problem stoi po stronie pensjonatodawcy, który przestał wywiązywać się z umowy albo wymyśla nowe absurdalne regulaminy...
Aroid
A mnie się szczerze wierzyć nie chce, że trzymałaś chociaż miesiąc konia w stajni, gdzie roi sie od drutów, płyt i czego tam jeszcze? Nie było tego jak się wprowadzałas?
Coraz częściej czytając forum, patrze z przymrużenien oka na wypowiedzi ludzi. Juz nie jeden raz mijały się one z prawdą , delikatnie to ujmując.
rtk
nic dodać , nic ująć
Ja także nie wymagam, z tym że tak radykalne zmiany nastąpiły po dwóch miesiącach. Przyjechałam, doznałam mydlenia oczek..
Hala zimą będzie taka i taka, tam będzie karuzela, wielki sport łuuhu, miszczostfa świata. Cud miód, każdy by się skusił. Tyle koni wyleczyłem, wyhodowałem, sprzedałem.

Ja uciekam ze względu na to, że warunki umowy nie zostały spełnione. Co, więcej teraz mając mnie za "pewniaka" dotkliwie lekceważył, bulwersował się i nie dał dojść do słowa. Pensjonariusz walczący o swoje prawa idzie na odstrzał. Ja dziękuje za taką akcję. Tym bardziej, że były też inne układy. Robiłam za murzyna i to nieodpłatnie, po prostu takie mylące "wow" zrobił na mnie właściciel.
Co do masywnych ucieczek, w stajni zostały już tylko dwie osoby, na tygodniach jedna, a wszyscy pozostali omijają szerokim łukiem.
Najciekawszy widok jest wtedy, gdy pojawiają się takie "świerzaki", oglądają, słyszą tą samą gadkę co ja czas temu i robi to bez skupółów. Pomimo, że stoję obok i drapię się po głowię :-)

Donia Aleksandra nie było. Ja, niejednokrotnie w formie żartu publikowałam zdjęcia, i posiadam ich jeszcze więcej. To nie są słowa wyssane z palca, i chyba każdy z mojej okolicy to potwierdzi  😉
Aroid
A ile osób trzyma tam konie?Dla mnie logiczne jest, że jeśli warunki sie pogarszają, bądź nie są takie jak miały  być.To koń w bukmanę i nie ma mnie.
Napisałam, dwie. Dla mnie to równie oczywiste, więc jak wspomniałam, na dniach będzie już tylko jedna osoba :-) Trochę przedłużałam, bo szport mnie trzymał, ale tu kupa nie szport jest, więc nie do zobaczenia 😉
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się