Licytowanie się "kto ma gorzej" - nie ma sensu.Faktem jest, że od 2004 roku ilość nieużytków spadła, o wiele więcej ziemi utrzymywanej jest w jako - takiej kulturze rolnej: to jest chyba jedyny pozytywny efekt dopłat (inna sprawa, że Unia promuje bardzo sztywne i niekoniecznie najlepiej przemyślane podejście do kultury rolnej - o tym więcej do powiedzenia miałby mój przyjaciel, Wojciech Majda:
http://permakultura.net/).
Natomiast - niezaprzeczalnie: dopłaty oraz inne formy tzw. "pomocy krajowej" podrożyły i tak trudną do zdobycia na wsi siłę roboczą - a zwiększyły dramatycznie zadłużenie rolników. O czym dawno temu pisałem:
http://boskawola.blogspot.com/2009/11/na-wsi-bida-czyli-jak-radkowi-unia-nie.html. Rok temu zdażyło mi się nocować pod Białymstokiem, w agroturystyce. Gospodarstwo piękne: wszystkie budynki nowiutkie, pod oborą parkuje John Deere z siedmioskibowym pługiem - nocleg na piętrze domu - nie wyglądało to na "wnętrze hotelowe", specjalnie w tym celu przystosowane. Gospodyni opowiada, że mają 300 ha pod kukurydzą, hodowlę kurczaków i mięsne bydło. O co chodzi w takim razie - po co im ta agroturystyka..? Ano po to, że te 20 zł od osoby za noc - to w praktyce: jedyna gotówka, jaką oglądają. Całą resztę zabierają im od razu banki, które skredytowały to wszystko... Pewnie: jeśli się nic po drodze tragicznego nie przydarzy - ich dzieci będą żyły w dobrobycie. Ale oni - sami się skazali na dożywotnie niewolnictwo...
Absurdalne są "programy ochrony zasobów genetycznych" jak chodzi o konie - o czym też wiele razy, chociażby w "KT" pisałem. W praktyce promują hodowlę jak najtańszą, jak najgorszą - co może nie ma wielkiego znaczenia w przypadku koni zimnokrwistych i tak hodowanych na mięso (aczkolwiek szkoda by było - bo współczesne chłopskie konie są, w sumie - wcale niezłe! Lepsze w każdym razie, niż pół czy ćwierć wieku temu...).
No i najgorsze ze wszystkiego: fakt, że rolnicy dostają dopłaty - a np. stolarze czy mechanicy samochodowi nie - jeszcze bardziej dzieli ludzi i wzbudza nienawiść. Bo czyż te wszystkie wypowiedzi o "pijanych rolnikach" - cytowane na poprzednich stronach tego wątku - to nie jest kliniczny przykład nienawiści wypachnionych miastowych do śmierdzących (a przy tym - uprzywilejowanych) - wieśniaków..? Straszna to cena, jak za te marne kilka stów na hektar - raz do roku...