Kto/co mnie wkurza na co dzień?

Ja "uwielbiam" osoby zjeżdżające na lewy pas, bo za 3 km skręcają w lewo. Nie wiem kto takim daje prawo jazdy. Niestety, najczęściej kobiety...
Ostatnio tak na ogonie siedział mi tir i wściekłam się, jak musiałam przejechać zmieniające się światło, bo zahamowałby mi na tylnym siedzeniu. Co z tego, że hamulce mam sprawne i spokojnie bym się zatrzymała, skoro taki rozpędzony gigant jedzie kilka metrów za mną? Po paru kilometrach zjechałam na przystanek żeby go puścić (robiłam mu wcześniej miejsce do wyprzedzania, ale nie korzystał), a ostatecznie jak zaczęła się obwodnica to tak czy tak go wyprzedziłam 😉
Moon   #kulistyzajebisty
21 listopada 2012 11:44
Misskiedis, o maaaatko, no to co opisujesz to jest już szczyt bufoństwa, kurdę każdy się kiedyś uczył, zapomniał wół jak cielęciem był?!  😤
Też miałam taką wybuchową instruktorkę, ale też na szczęście mało miałam takich sytuacji. Chociaż ostatnio sior mój jeździł eLką, samochdód zgasł jej na warunkowej strzałce w prawo, gdy miała ruszać i... pan z tyłu wjechał jej w tyłek.  Ja nie wiem, kurdę, jak jedzie przede mną elka to jasne, że szukam możliwości wyprzedzenia, ale na pewno nie trąbie i na pewno nie siedzę na zderzaku, tylko trzymam wręcz sporą odległość. 😵

A mialam taka instruktorke co potrafila kazac zatrzymac samochod i szla nakrzyczec na trabiacego delikwenta
Ja bym jeszcze zderzak skopała  😁
Ja "uwielbiam" osoby zjeżdżające na lewy pas, bo za 3 km skręcają w lewo. Nie wiem kto takim daje prawo jazdy. Niestety, najczęściej kobiety...


Ale jeszcze lepiej, jak jedzie się z końmi prawym pasem, a ktoś wyprzedza i za moment ostro hamuje, bo skręca w prawo... to już nie mógł zwolnić i zaczekać do tego skrętu?? I konie prawie w kabinie siedzą przez takie hamowanko...
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
21 listopada 2012 12:01
Moon, mnie jeszcze obtrąbili na egzaminie tuż pod WORDem! To już był szczyt chamstwa bo z naprzeciwka sznur samochodów a ja czekałam aż mi zrobią lukę żebym mogła w lewo skręcić, z prawej mnie nie mogli wyprzedzić bo ciasno (samochód za mna był dość duży) a ja już na maksa na lewo ustawiona byłam a ten mi po trąbce 🤔 Ja wkurzona (i zdenerwowana) palnęłam "czego trąbisz jełopie, przecież nie zniknę" a egzaminator na to "pani sie nie denerwuje, to burak jakiś, mam nadzieję, że to nie ja go na egzaminie przepuściłem" 😂
Dzionka, nie dość, że 3 km wcześniej zjeżdżają to 2,5km wcześniej włączają kierunek 😉 Ale jako pieszy wolę takich włączających kierunek wcześniej niż nie włączających w ogóle. U mnie są tacy, co myślą, że jak jadą przez rondo "na wprost" to zjeżdżając kierunek im nie potrzebny, a to, że przez ten zjazd ja przechodzę na pasach to co, może sie domyślę, że on tu jedzie :/
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 listopada 2012 12:02
Dzuewczyny, pewnie powinnam dawac po hamulcach, ale widzialam juz pare razy jak tacy wyskakiwali z lapami... Mi sie na szczescie to nie zdarzylo i mam nadzieje, ze nie zdarzy.
Moon   #kulistyzajebisty
21 listopada 2012 12:07
No właśnie, mój W. czasem jak go ktoś wybitnie poirytuje tak robi, ale wiadomo, facet w sporym samochodzie ma większą 'siłę persfazji', niż szczupła kobieta w pandzie/astrze. ;-)
Ja dosłownie wczoraj widziałam, jak gość wyskoczył z samochodu i przywalił pięścią w drzwi samochodu, który na niego zatrąbił z tyłu... więc ja się nie wychylam nigdy 🙂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 listopada 2012 12:26
Tak Moon, mamy przerąbane.
Dzionka - takie rzeczy się zdarzają, a ja dość lubię moje autko. I siebie samą też.
Dokładnie, nie ma co stawiać na swoim w takich sytuacjach, nigdy nie wiesz co za psychol jedzie obok. Ja też ostatnio brałam udział w akcji, gdzie gość typu krawacik wyskoczył z auta, wyciągnął drugiego z autka i napsikał mu w oczy gazem...
robakt   Liczy się jutro.
21 listopada 2012 13:37
Właśnie ostatnio mnie tak koleś stresował, jechał za mną, skręcałam w lewo i oczywiście eLka zgasła. Trąbił na mnie kilka razy, mój instruktor odwrócił się do tyłu i pokazał mu kulturalnie środkowy palec 😉
ash   Sukces jest koloru blond....
21 listopada 2012 13:45
Mój tata też miał taką akcję. Facet zajechał mu drogę, tata po hamulcach, a że duże auto to łatwo nie było. Otrąbił gościa, a ten zatrzymał swój samochód, wysiadł i idzie z łapami. Oj zdziwił się facet...co za pech, że trafił na byłego mistrza Europy w boksie 😀
Scottie   Cicha obserwatorka
21 listopada 2012 13:46
Dzionka, nie dość, że 3 km wcześniej zjeżdżają to 2,5km wcześniej włączają kierunek 😉


Lepiej 2,5 km wcześniej włączyć kierunek, niż najpierw dać po hamulcach i dopiero później go włączyć. Tak przynajmniej orientujesz się, że być może kierowca przed Tobą będzie skręcał w lewo i da się go ominąć z prawej strony.
Moon   #kulistyzajebisty
21 listopada 2012 13:51
Taaa, a nie wlaczanie kierunku przy zjeździe z ronda mnie doprowadza do szału!  😤 A potem biadolenie że takie korki są.  👿
Wkurza mnie koleżanka z pracy, którą opisywałam w wątku pracowym!  👿
Misskiedis   Jeździj nocą, baw się i krzycz na całe gardło!
21 listopada 2012 15:17
A tak a propos ronda, ostatnio jadę sobie busem, wjeżdżamy na rondo, samochód przed nami kierunek do zjazdu i... jedzie tak przez całe rondo, dopiero na ostatnim zjeździe zjechał, a co sie kierowca busa naklął to jego 😁
ja na rondzie jesli skrecam w lewo, to jade na lewym kierunku, tak, zeby osoby, ktore chca wjechac z "na wprost" wiedzialy, ze nie zjezdzam i musza mnie puscic. dopiero jak zjezdzam to odbijam kierunek na prawy. dzieki temu wszyscy wiedza gdzie jade, a mnie to nie boli, ze pstrykne dwa razy nie raz.
O jezu, ale żeście temat zaczęły...  🤣 od razu mi ciśnienie skoczyło 😉
Wkurza mnie większość sytuacji przez was opisanych. Wkurza mnie, że jest ogólnie rzecz biorąc tak wielu piratów drogowych w całym kraju 🙁
Wczoraj też byłam świadkiem ciekawej sceny: w Krakowie, na Westerplatte (jednopasmowa ulica okalająca Planty), tramwaj miał kolizję i wypuścił pasażerów wprost na ulicę, w związku z czym jakiś Cygan (w całkiem wypasionej furce i na blachach KR), który akurat chciał tamtędy przejechać, był zmuszony poczekać te 30sekund aż ludzie wyjdą i przejdą na chodnik. Co się natrąbił, nafakował i narzucał k..ami przez okno do motorniczego... bo musiał poczekać pół minuty na wolną drogę, w centrum zakorkowanego miasta.

A poza tym straszliwie wkurza mnie pisownia na forach (nie tylko tu) taka o:

On już jechał tyle ile jechał to Jego sprawa

Ja pie....e no  🤣 pisanie wszystkich zaimków osobowych wielką literą to błąd i ludzie do diabła nie piszcie tak, bo oczy od tego bolą... wyobraźcie sobie, jak by wyglądały książki, gdyby każde 'on' było pisane z dużej litery...aaaa 🙂
Hiacynta, z tą wielka literą, to nie musi być bląd. Zależy od konktekstu.
Tu akurat chodziło o kierowcę tira 😉 ale Dworcika znam Twoje posty więc rozumiem, do czego pijesz - czy naprawdę pisząc o koleżance chłopaka musisz pisać "Jej" z dużej litery? Naprawdę? Czy to nie jest raczej tak, że "Jej" mogłabyś raczej napisać o mateczce, zmarłej ukochanej babci, albo damie swojego serca?
Tutaj z resztą proszę - prosto z internetu  🤣 - pytanie zadane w poradni językowej PWN:

P: Szanowni Państwo,
czy pisanie dużą literą zaimków w trzeciej osobie, gdy w korespondencji z kimś piszemy o innej osobie: Ona, Jemu, Ich itp. jest ogólnie przyjętym zwyczajem, czy też pewną ekstrawagancją? Spotykam różne opinie na ten temat – niektórzy twierdzą, że to niezbędny przejaw szacunku do osób, o których piszemy. Inni skłonni sa uznać to za przesadną egzaltację stylu.
Z poważaniem,
Łukasz


O: Zaimki, za pomocą których piszemy o osobach trzecich, zapisujemy zasadniczo małą literą, np. „Skąd taki pomysł przyszedł mu do głowy?”. Są jednak sytuacje nadzwyczajne, w których chcemy o kimś wyrazić się ze szczególnym szacunkiem. Wówczas stosujemy literę wielką. Do takich sytuacji należą okoliczności związane ze śmiercią. W nekrologach informujących o czyjejś śmierci, w nekrologach kondolencyjnych, rocznicowych czy w listach kondolencyjnych piszemy na przykład: „Cześć Ich pamięci”, „Zapamiętamy Go jako kogoś, na kim zawsze mogliśmy polegać”, „Bardzo będzie nam Jej brakowało”.
O nieżyjących osobach ważnych i zasłużonych również możemy napisać, używając wielkiej litery. Na przykład o papieżu Janie Pawle II zwykle piszemy w ten sposób. Nie jest to jednak – jak w wypadku nekrologów i pisemnych kondolencji – zasada obowiązkowa.
Indywidualnie możemy również zastosować tę konwencję w odniesieniu do osób nam bliskich, szczególnie jednak starszych bądź nieżyjących. Np. „Tęsknię za Babcią. Napisz, jak Ona się czuje”, „Jak czuje się Twoja Mama? Przy okazji pozdrów Ją ode mnie”, „Ojca wspominam jako osobę prawą – On nigdy by mnie nie oszukał”.
— Małgorzata Marcjanik, prof., Uniwersytet Warszawski


(Pogrubienie moje)

A pisanie "On" o zwierzęciu czy nachrapniku to już w ogóle dramat!
Ja raczej staram się pisać o każdym człowieku chyba z dużej litery, ale szczerze to w sumie tego nie kontroluje. Czasem napiszę z dużej, czasem z małej.
whitemoon071, pisanie z dużej o każdym to zdecydowanie błąd 🙂 Zgadzam się z pełni z Hiacyntą, też mi to przeszkadza w odbiorze i "wali po oczach".
A propo dawania nauczek na drodze. Raz w życiu pokazałam takiemu migająco-trąbiącemu faka w przypływie emocji (jak już mnie oczywiście wyprzedził po chodniku i zajechał drogę stając w poprzek jezdni). Nigdy się tyle stresu nie najadłam. Skręcaliśmy w różne strony a koleś zawrócił, dogonił mnie, zajechał drogę, zatrzymał się na środku ulicy i zaczął walić w drzwi. No co ja poradzę, że Opel Sopel nie zrywa się do lotu jak Superman i chwilę mu zajmuje wyjechanie z podporządkowanej. W każdym razie nigdy więcej nie dałam się ponieść emocjom aż tak, bo życie ma się potencjalnie jedno i nie wiadomo na jakiego kretyna się trafi.
Nawet tego nie kontroluje, serio  😀 
szam, o matko, chyba bym umarła ze strachu!! Ja widziałam, jak koleś na światłach wysiadł ze swojego samochodu, pobiegł wzdłuż kolumny pojazdów stojących na czerwonym i wyciągnął drugiego z samochodu innego faceta i zaczął go bić!! Siedziałam w swoim samochodzie i mi się słabo zrobiło ze strachu, a byłam tylko widzem. brrr.
Hiacynta, piszę tak zazwyczaj o osobach, które znam, lubię, cenię, szanuję. Ale rozumiem, że to może wkurzać, spróbuję ograniczyć.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
21 listopada 2012 17:30
Ja właśnie wysiadłam z samochodu. 20 minut jazdy, a ile radości. Pani jadąca przede mną, wrzuca kierunek w lewo, zwalnia, czeka aż ją przepuszczą, a tu bym, wyłącza kierunek i skręca w prawo 😀 A potem koleś, rusza z prawego, jedzie, jedzie, zjeżdża na prawo, ale nie całkiem, więc jedzie sobie samym środkiem, mając resztę gdzieś 😀
Haha! Ja dwa razy pokazałam komuś faka, ale w sytuacji, kiedy byłam na rowerze. Raz taksówkarz mnie z premedytacją zepchnął z jezdni na krawężnik, a raz gościu mnie strąbił, bo chciałam wjechać na oznakowany przejazd dla rowerów (powoli i rozglądając się), przez co on musiał się zatrzymać. Najlepsze, że baba siedząca na miejscu pasażera otworzyła drzwi i krzyczy na mnie, że rower się przeprowadza...  🙄 Już chyba wiem skąd się biorą opowieści o bezczelnych rowerzystach 😉

Od razu dodam, że nie jestem żadnym rowerowym freakiem, bo bywam i kierowcą i rzecz jasna pieszym, więc staram się jeździć tak, żeby nie stwarzać zagrożenia i zarazem nikogo nie wkurzać 😉

Dworcika - ooo widzisz, a już myślałam, że zareagujesz jakoś mocno defensywnie, bo piszesz tak w sumie 'od zawsze', więc pewnie niełatwo Ci będzie zmienić to przyzwyczajenie...  :kwiatek:
Hiacynta, przyzwyczajenie można zmienić 😉 Będę się starać.
Hiacynta, na rowerze to jest zupełnie inna bajka i z pieszymi zwłaszcza się nie certolę. Jak mi babcia wepchnęła wnusia na ścieżkę pod same koła i zaliczyłam lądowanie na plecach z dobitką w postaci grzmota rowerowego, to używałam słów, które nigdy dotąd się w moim języku nie pojawiły. I też freakiem nie jestem, ale jak ścieżka dobra to nawet amator te 40 rozwinie a mało kto nie spanikuje przed berbeciem plątającym się przed nami.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się