Jakie AUTO, czyli czym i dlaczego jeździmy? ;)

Czarna blaszka! + 20 do lansu. Ładny wózek.
Postanowione. Mimo wielkiego sentymentu sprzedaje mojego Kazika. Tylko kompletnie nie wiem jak się do tego zabrać. Mam golfa III, benzyniaka, 1.8. Jak przeglądam ogłoszenia to kosztują tak ok 3000, dochodzą nawet do 5, tylko mój jest stuknięty i szyby się nie otwierają. Teraz nie wiem czy bardziej mi się opłaca go sprzedać takiego jaki jest(tylko pytanie za ile?) czy naprawiać.


exploited wspaniały  😍 ja bym nawet zostawiła ten lakier, mi się podoba taki jaki jest  🙂
Frania, sprzedaj jak jest. Mój tata latem sprzedawał swoje auto. Chodziły od 3 do 7 tyś. Wystawił za 6, potem schodził aż oddał za 3,5 tyś.

mundialowa, jak dla mnie komfort, jazda ok. Auta oszczędnym raczej nie nazwę, spalanie spore ale nie jakieś kosmiczne. Za to ponoć serwis koszmarnie drogi. Jak mój chłop dowiedział się ile kosztuje wymiana paska rozrządu z osprzętem to sprzedał auto. Ale to było 1.8T 210KM QUATTRO. Może diesle albo 1.6 są tańsze w utrzymaniu.
bera, dziękuję  :kwiatek:

Bardziej strzelałabym w mniejszy silnik i najchętniej na gazie, ale skoro mówisz, że serwis drogi, to chyba jednak będę musiała zgodzić się z ojcem, że najlepsza jest toyota 😉
mundialowa, popytaj mechaników o koszty wymiany rozrządu, amortyzatorów itp. Może po prostu wersja mojego chłopa była taka droga, bo mało typowa. Za rozrząd krzyczeli w okolicach 4 tyś. To 4 razy więcej niż w innych autach z jakimi mieliśmy do czynienia.
Z toyoty jeździłam yarisem i aurisem. To drugie nawet fajnie jeździło, ale jak za tą półkę cenową to koszmarnie skrzypiały plastiki, co w nowiutkim aucie było dla mnie rozczarowaniem.
4? To chyba w ASO...
wawrek, nie pamiętam. To było w 2004r, auto było 3 letnie wówczas więc nie wykluczam. Dlatego napisałam mundialowej, żeby popytała po warsztatach jak to jest obecnie.
Zorientuję się, gdy stan konta będzie wskazywał na coś więcej, niż dwie opony  😁
Tato celuje w yarisa właśnie, ale no, zobaczymy 🙂 Dziękuję za wypowiedzi 😉
padłam. normalne jest, że kupując auto używane ZAWSZE zmienia się płyny, filtry i rozrząd + pompa wody ( jeśli rozrzad na pasku) bo sprzedawcom się nie ufa a można sobie zafundować kolizję i silnik do wymiany. zwłaszcza, że może nie być oznak zużycia paska. i co? i klient nic nie wymienił, bo mu sprzedawca powiedział, że nie musi. i ma silnik do wymiany. w aucie, do którego używany silnik kosztuje więcej niż zapłacił za ten samochód...
mundialowa, dla mnie Yaris nie była fajna, ale... przesiadłam się z Partnera, który był bardzo wygodny do Auriski, która trzeszczała a potem do Yaris, a zawsze gorzej w mniejsze i niższej klasy niż w lepsze😉. Więc ja mam kiepskie skojarzenie, ale wiele osób chwali.

Isabelle, płyny i filtry to i ja zawsze wymieniam, ale pasek? No jakoś nie zawsze. Chociaż teraz wymienię jak tylko grosz wpadnie, bo auto przez 3 lata miało 4 właścicieli i pewnie nikt nie zadbał.
Rozrząd ważna rzecz. A jeśli silnik kolizyjny to tym bardziej.
wawrek, rozumiem, ale rozrządu nie zmienia się co 20tyś. Zresztą do tej pory miałam auta z znaną mi historią, pełną dokumentacją więc może nie było takiego stresu. Teraz wymienię jak najszybciej, bo nie sądzę aby ktoś o to zadbał.
Yaris się jak dla mnie niefajnie prowadził, jedyny plus za skrętność. Odkąd się do passata przesiadłam to już do żadnego małego auta nie wracam  😁
bera7
Ja zawsze miałem taką zasadę przy każdego kupnie używanego samochodu, że wymieniałem wszystkie płyny eksploatacyjne (może prócz chłodzącego, jeśli tester wskazywał, że jeszcze pożyje), paski ew. napinacze i rozrząd. Dawało mi to pewność, że wszystko jest nowe, że olej który używam na dolewkę jest na pewno odpowiedni i nie zważy się w silniku. Koszt, może nie mały, ale i tak w stosunku do ew. napraw po awariach silnika, stosunkowo niewielki.
Misiek69, no to dobra zasada. Tylko ja się człowiekowi opisanemu przez Isabelle, nie dziwię, bo też nie zawsze wymieniałam. A raczej wymieniłam w 1 aucie, bo przebieg wskazywał na konieczność.
Ja idę jeszcze dalej. Zrzucam miskę i sprawdzam stan panewek. Mierzę kompresję, patrzę ile syfu w dolocie i sprawdzam luzy na turbince 😉
wawrek, nooo jak się ma pojęcie to można sobie oglądać. Ja mam tylko słuch dobry czy mi nic nie stuka 😉
bera7, nie pasek, a cały rozrząd z pompą. rozrządy na paskach padają. różnie producenci zalecają, co 50 tyś, co 200 tys, co 3 lata. to jest od nich jakby... gwarancja, że przez ten czas nie padnie. więc mając rozrząd na pasku, trzeba się zorientować co zaleca producent i trzymać się tego terminu. a masz gwarancję, że był kiedykolwiek zmieniany rozrząd?  bo raczej Twoja furka nie ma 50 tys przejechanych, tylko spodziewam się, że ciut więcej. jeśli rozrząd jest na łańcuchu to wtedy mój chłop określa go jako "dożywotni". Nasz Espace stoi rozebrany i zmieniamy rozrząd, do tego jeszcze uszczelkę pod głowicą. ma być dla nas a nie na handel, więc ma być niezawodny. pewnie, kilka tysięcy w plecy. ale używane silniki do Espace kosztują ponad 6 tys, więc mniej niż nasze "wymianki". a wtedy jest pewność, że nie dojdzie do kolizji silnika. tak naprawdę jak skończymy wymieniać wszystko co chcemy wymienić - czyli w granicach tygodnia- to auto będzie miało nowe pół bebechów, taka "igiełka".

ludzie nie zmieniają tego, albo ... kłamią, że zmienili. dlatego, jeśli planuje się auto na dłużej to przy kupnie mam jedną żelazną zasadę: NIGDY nie ufam sprzedawcom. chyba, że jest zgodna książka i wszystko było robione. ale przy autach z niską ceną... nie jest to zbyt częste.

a kompresje i panewki to sprawdzi każdy mechanik. ja się facetowi dziwię. bo mam w naturze "grzebalstwo" i zanim wydam pieniądze, które przychodzą mi z trudem, to dowiaduję się jak najwiecej o zakupie. wiec nie jest trudno wyczytać czy wypytać mechanika o konieczne zmiany po kupnie, a każdy szanujący się mechanik - zaleci zmianę rozrządu na pasku i pompy. chyba, że auto ma malutki przebieg, czyli jest młode. ale przy przebiegach powyżej 120 tys. to moim zdaniem jest to niezbędne. a jak się kupuje auto, które ma nastukane ponad 250 tys i kupione z zagranicy to brak wymiany jest czystym proszeniem sie o awarię.
Ja idę jeszcze dalej. Zrzucam miskę i sprawdzam stan panewek. Mierzę kompresję, patrzę ile syfu w dolocie i sprawdzam luzy na turbince 😉


O nie. Tego to już mi się nie chce robić.  😀
Mam o tyle łatwiej że w firmie mam mechanika, który naprawia wszystkie nasze samochody, najczęściej jest też przy kupnie, więc "profesjonalnie" podchodzi do kupna, zwłaszcza, że zdaje sobie sprawę, iż sam będzie później ten samochód naprawiał.  😀iabeł:

EDIT: bera7, nie pasek, a cały rozrząd z pompą. rozrządy na paskach padają. Nie zawsze, ale jednak rzeczywiście w większości samochodów, tak powinno się zrobić.
Isabelle, auto ma 220 tyś. Więc musiało mieć wymieniane, bo raczej by nie przeżyło. A łańcuch też dożywotni nie jest np. subaru w imprezie zalecało wymianę po 170tyś jak dobrze  pamiętam.
Wymienić wymienię, tylko to kilka ładnych groszy więc nie dziś a za 2-3tyg. Może przez kilkaset km się nie rozleci 😉
Nam pękł łańcuch w mercedesie 124,gdzie każdy mówił że to niemożliwe.
Tylko Durex nie pęka  😀iabeł:
Doczytałam, w moim aucie rozrząd zalecany jest przez producenta do wymiany na 180tyś, użytkownicy radzą po 160tyś zrobić. Nie wiem czy dałby radę zrobić dodatkowe 40-50 tyś bezawaryjnie. Dla pewności wymienię.
Jakie macie doświadczenie z tzw. zamiennikami?
Temat rzeka. Zamienniki jednych producentów są chwalone, innych nie. Najlepiej chyba poszperać po tematycznych forach.
wawrek, dzięki. Już mam kompletną wiedzę o cenach, chwalą firmę INA, która jest o ponad 100zł tańsza niż Bosh. Całość powinna być tańsza niż sądziłam 🙂
bera7,  jak chcesz to podaj części, których zamienników szukasz, mariusz sprawdzi ci po "naszych" cenach i powie, czy ile które są warte 🙂 często podzespoły mamy i 50 oczek taniej.

no właśnie, łancuch powinien być dożywotni w teorii. znaczy nie ma "terminu" jak pasek. ale teoria teorią 😉

swoją drogą mam ciekawostkę: uszeczelka pod głowicą plus rozrząd, pompa etc w Espace. w Łodzi ceny za samą robotę-od 1500. cena u dobrego mechanika na wiochach-600. ogromne mamy szczęście, że tylko koszt części na nas wisi 🙂

Misiek69,  to już dysputa z moim panem. ja jestem laik🙂
Właśnie z powodu "koniecznych napraw po kupnie" podjęliśmy dziwną decyzję przy ostatnim zakupie. Kupiliśmy auto jeszcze(!) niespecjalnie potrzebne 🙂 (gdzieś za 1-2 lata dopiero), teoretycznie za duże i... stare. Ponieważ... znaliśmy ten samochód. Od 3 lat widywaliśmy codziennie, na bieżąco wiedzieliśmy co właściciele i kiedy robią, byliśmy świadkami jak jest użytkowany. Po odliczeniu "koniecznych" kosztów + np. takiego drobiazgu jak daleka jazda po auto - rzecz się zrobiła zdecydowanie opłacalna. Nietypowa sytuacja. Ale trafić klasyczną starą  beemkę, którą niewiele jeździła pogodna kobitka a mąż dbał o autko jak o własne dziecko - rzadka rzecz.
halo, ja poprzednie auta też znałam z historii. Jedno po tacie, kolejne kupione w DE u rasowego niemca, co serwisuje w ASO i ma f-ry na wszystko, dalej głównie auta służbowe, będące od salonu w rękach firmy.

Teraz czeka nas włożenie trochę kasy w auto, ale zamierzam nim pojeździć kilka lat więc uważam, że warto. Tym bardziej, że cena nie była wygórowana w zakupie jak na stan auta. Zawieszenie, hamulce, opony bez zarzutu. Wycieków brak. Blacha bez większych śladów, wszystkie szpary są równe, nic nie zdradza żeby było mocniej bite.
Trzymajcie kciuki - chyba zmiana auta 🙂
Dodofon, co masz na uwadze?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się