Kobitki... (antykoncepcja)
Gosia, w dobie dzisiejszej - nowoczesnej ginekologii są już spirale dla kobiet, które nie rodziły i zakłada się je normalnie. Tylko kosztują ok 1000zł 😉
edit:
Zerknij tu --> [url=
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,93.msg2251102.html#msg2251102]KLIK[/url]
ale klasycznych zlotych, miedzianych czy srebrnych 🙂
JARA a ty zalozylas ta spirale?
te zlote i srebrne podobno spokojnie zakladaja nierodkom. miedziane sa trz w roznych wielkosciach.
Jeszcze nie. Dopiero za miesiąc mam operację i jak się wygoję to będę zakładać 🙂
JARA, polskie towarzystwo ginekologiczne nadal odradza nieródkom zakładanie spirali, również tych nowoczesnych. Ryzyko zrostów jednak jest, chociaż dużo mniejsze w przypadku Mireny, niż w przypadku miedzianej spirali - ze względu na inny mechanizm działania. No i to chyba obchodzi tylko osoby potencjalnie chcące się rozmnażać w przyszłości 😉
Mirena jest też w różnych rozmiarach, więc można po konsultacji z ginekologiem wybrać odpowiedni rozmiar 🙂
Ja bym w przypadku Gosi jednak przeprosiła się z ryzykiem ewentualnych zrostów, bo jest niewielkie. Inaczej niestety pozostaje antykoncepcja barierowa, bo wszystkie drogi przyjmowania "tradycyjnych" hormonów - krążki, plastry, tabletki - zwiększają ryzyko zakrzepicy. Nawet o krążkach krążyła swego czasu opinia, że są pod tym względem 'najgorsze' - w końcu jednak stanęło na tym, że są po prostu równie złe, ale po wprowadzeniu krążków na rynek wierzono, że inna droga podania hormonów powoduje zmniejszenie ryzyka zakrzepicy. I się pacjentki nie badały 😉.
Poza spiralą chyba tylko minipigułki można rozważyć? Nie interesowałam się nimi nigdy specjalnie, ale są polecane dla palaczek, więc chyba też dla osób z ryzykiem zakrzepicy?
[s]A te zrosty powodują bardzo poważne problemy w przyszłości?[/s]
edit: doczytałam 😉
jest jeszcze metoda objawowo termiczna 🙂 a w polaczeniu z barierowa w czasie plodnym daje naprawde mila i zdrowa alternatywe.
Gienia-Pigwa ta metoda jest o wiele mniej skuteczna, a w obecnej sytuacji nie możemy sobie pozwolić na wpadkę 🙂
metoda obj-termiczna jest skuteczna jak hormony, ma PI 0,4 i nie jest kalendarzykiem. serio wiem co mowie. 😉
Jest skuteczna, jeśli się stosować do jej zasad, ALE dla niektórych kobiet może oznaczać bardzo niewiele dni w miesiącu z "zielonym światłem". Chociaż są takie szczęściary, które mają czytelny cykl i wtedy jest całkiem nieźle (ja tak miałam - dziecko planowane i "wyliczone co do dnia 😉). Ciekawe co będzie po porodzie i czy nadal będę mogła się bawić termometrem 🙂
dlatego pisze ze mozna laczyc z barierowa ale wtedy zwieksza sie PI.
tak naprawde, to wiekszosc kobiet jest w stanie spokojnie uzywac obj-term. niestety, istnieje tylko jakies takie przekonanie, ze teraz wiekszosc kobiet ma niecztytelne cykle. pieprza trzy po trzy ci celebryci ginekolodzy i potem takie negatywne nastawienie jest. szkoda....
a zasad mozna szybko sie nauczyc.
Gienia-Pigwa, a czy to nie jest tak, że najpierw trzeba mieć pewną próbę kilkumiesięczną swoich cykli, żeby potem móc na tym polegać przy wyznaczeniu dni płodnych? Słyszałam o 6 miesiącach obserwacji, ale nigdy jakoś bardzo nie wgryzałam się w temat. I jak to jest jeśli ktoś odstawia hormony - pewnie przez pierwsze kilka miesięcy w odczytach będzie szaleństwo?
Słyszałam, że ta metoda jest bardzo skuteczna, no ale właśnie - używanie antykoncepcji barierowej w dni płodne jest dla mnie psychicznie nie do przeskoczenia, a wiadomo że wtedy się "najbardziej chce" 😉
odrazu stosujesz.. mowie o metodzie niemieckiej, sensiplan.
tez po hormonach. wtedy moga byc troche bardziej problematyczne cykle ale nie musza.
busch - stosujesz od razu, ale z każdym cyklem lepiej znasz swoje ciało i potrafisz określić śluz płodny łatwiej na przykład. Początkowo można więcej dni "tracić" - ale od pierwszego miesiąca "działa". Statystyk tam nie ma, to nie kalendarzyk.
A jest gdzieś ten sensiplan w wersji po polsku albo chociaż po angielsku? Czy to kwestia nazewnictwa a chodzi wciąż o tą samą metodę...? 👀
dea, chodziło mi bardziej o to, że początek cyklu chyba na początku cały jest zakazany, bo bez dłuższej obserwacji trudno raczej szacować kiedy będzie owulacja? No i nie wiem czy skok temperaturowy jest od razu taki jasny dla początkującego adepta, przecież to są dziesiętne stopni różnicy?
Po polsku nie ma. Po angielsku dopiero sie cos dzieje na stronie sensiplan-in-netz. De
"tą samą" to znaczy?..
objawowo-termiczną
Objawowo termicznych jest wiele. Ja mowie o sensiplan bo ja znam, stosuje i jestem w czasie ksztalcenia na doradce.
A czy mogłabym prosić o szczegóły na PW? :kwiatek:
busch - początek cyklu faktycznie opiera się głównie na statystyce, ale też i w tych dniach nie ma pewnego bezpieczeństwa. Jak ktoś ryzykować nie chce, to niestety w praktyce I faza odpada. A skok spokojnie można wyznaczyć, tylko trzeba mieć odpowiedni termometr (dokładny) - albo analogowy, a jeśli elektroniczny, to z dokładnością 0,01 stopnia.
Ja trochę naginałam z I fazą jednak 😉 opierałam się na tym, że już dobrze znałam swoją "charakterystykę śluzową" - ale tego nie polecam, bo nie wiem ile w tym szczęścia, a ile rozumu 😉
dea, wiesz może, jak to jest, gdy kobieta regulująca płodność wg wskazówek swojego organizmu decyduje się na dziecko?
Planuje konkretny termin poczęcia?
Pytam, bo u mnie tak było, że pod naciskiem instynktu/porywów serca odłożyłam całą wiedzę (i praktykę) na kołek.
I ciekawa jestem jak to jest. Czy podobnie jak było u mnie: "będzie co ma być" i dziwna pomroczność jasna w temacie?
Czy: O! Dziś poczniemy dzidziusia (i zwiększymy prawdopodobieństwo określonej płci)?
No bo przy "wydajnej płodności" to nie tylko się wie, kiedy się w ciążę nie zajdzie, ale i to, kiedy się zajdzie niemal na 100.
W mojej rodzinie (a następnego pokolenia jest 20) ŻADNE dziecko nie było dokładnie planowane, najbardziej to mój "beniaminek", kiedy już odstawiłam tabsy i bardzo się zdziwiłam, że AŻ 3 miesiące zeszło do poczęcia. Siostry i bratowa polecaną przez was metodę naturalną stosowały bardzo starannie 🙂 - skoro mają TYLKO po 4,5 dzieci (nawet był czas, że jedna udzielała się w szkoleniu).
Nigdzie tu nie padło, że ta metoda ma ogromną wadę (albo i zaletę, zależy jak spojrzeć): siła ludzkich emocji z łatwością zaciera racjonalność i (konieczną) wysoką samokontrolę. A że przy wybitnej płodności bariery mechaniczne bywają zawodne... to jest sporo cudownych młodych ludzi. Oraz jest skrajnie trudna i zawodna w okresie karmienia piersią (gdy płodność wraca 5-6 tygodni po porodzie, mimo wyłącznego karmienia piersią, a jeśli nie, to też niełatwa).
Dlatego wydaje mi się to takie trudne do pojęcia: jak to jest, gdy planuje się poczęcie co do dnia? To musi być bardzo trudne, tak "na chłodno" - gdy decyzja "dziecko" jest z natury bardzo emocjonalna. Źle myślę?
Nie miałam problemu "chłodności" 😉 i tak, co do dnia wiedziałam, że TEN dzień może zadziałać. Drugi miesiąc "celowania".
dea, a próbowałaś wstrzelić się w płeć?
I jak to jest w okresie karmienia? Przy wstawaniu do dziecka nadal pomiary temperatury dają radę?
Nie ma naukowych dowodów na strzelanie w plec! 😉
Okres karmienia jest ciężki do npr ale nie niemozliwy. Do pierwszej miesiaczki stosuje sie głównie metode szczytu. Po pierwszej miesiaczce powrót do normalnego npru. Na wiele kobiet nocne wstawanie nie wplywa negatywnie.
Gienia-Pigwa, dłuższa przeżywalność jednych plemników a większa szybkość drugich to fikcja?
I jak to konkretnie jest po porodzie? Mierzy się temperaturę przez cały okres połogu? (bo wszak miesiączka może przypaść w okresie - teoretycznie - połogu). I to działa? Da się wychwycić owulację? A później - zmienne stany hormonalne i dziwny układ wydzielin nie utrudnia obserwacji?
Przyznam, że chwilowo mój npr wisi na haku. Nie mam głowy do mierzenia temp, mała daje czasem ostro popalić. Budzik i termometr mają wolne.
Owulacja w połogu, przy założeniu karmienia piersią, jest niemożliwa. Dziadek Roetzer zeznaje coś o 12 tygodniach w takim przypadku. Póki co, jednym okiem obserwuję objawy płodności, ale się na tym nie opieram. Raz się pojawił śluz i raz krwawienie, ok 5 m-cy po porodzie. Mogłabym się rzucić na termometr, ale mi się jeszcze nie chce 😉 więc nie wiem, czy to była owu i czy była faza wyższych.
W płeć nie celowaliśmy, totalny brak preferencji, choć cieszę się, że baba wyszła 🙂
Gienia, jeśli pisałaś może pv do Gosi o szczegółach, mogłabyś skopiować do mnie? :kwiatek: Byłabym wdzięczna!