Ale wczoraj mieliśmy przygody! Moze opisze?
Wpadliśmy na genialny pomysł, ze przywieziemy konia sami.... Mój tato jest zawodowym kierowca ciężarówek , wiec czemu nie? Mieliśmy auto a przyczepę wynajęliśmy, uprzednio upewniając sie z właścicielem przyczepy, ze samochód da radę i wszystko będzie ok. Odebraliśmy przyczepę i ... Pojechaliśmy 50 km zanim sie nam zaczął dymić samochód... (Bez konia jeszcze). W szczerym polu podjęliśmy decyzje, ze musimy dojechać do mechanika ! Dowiedzieliśmy sie, ze przyczepy jednak nie pociągniemy, a w samochodzie coś tam trzeba wymienić. Ok zadzwoniliśmy po drugi silniejszy samochód, czekaliśmy na niego dwie godziny. Przyjechał i znów przejechaliśmy pół godziny zanim spostrzegliśmy sie, ze to nie wina naszych aut tylko podobno zamrożone hamulce awaryjne na przyczepie ! Byliśmy wściekli na babkę, która nam ja wypożyczyła! No, ale na szczęście silniejsze auto dało radę chociaż z powrotem wrócić z ta felerną przyczepa...
Zadzwoniliśmy do gościa, który przewozi konie, o 20 wieczorem. O 22:20 był w klinice... Zależało nam żeby odebrać konia w ten dzień gdyż rachunki za klinikę nam rosną a o 12 w nocy rozpoczęła by sie nowa doba... Poza tym koń juz mógł być z rana w domu!
Dodam tylko ze samochód nam sie zepsuł w jednym z najniebezpieczniejszych miast w stanach. Na dodatek miałam ze sobą dwuletnie dziecko (pózniej mój tato go zabrał).
A jak wracaliśmy z koniem to rozpoczęła sie snieżyca! Ale gościu który nam ja wiózł to juz był zawodowiec bo on przewozi nawet ciężarówkami konie po całych stanach...
Nawet nie wiem do jakiego tematu miała bym podpiąć nasza historie!
Moze pare zdjeć? Biała przyczepa to ta felerna... Aha i dodam jeszcze ze chcieliśmy sami przewiez konia bo byśmy zapłacili tylko za przyczepę, a nie za nagły transport ($250) , a w sumie musieliśmy zapłacić za przyczepę, dużo paliwa, mechanika , paliwo i przysługa dla gościa który przyjechał z drugim autem plus normalnie za transport. No i wyszło ze w sumie nie ma co kombinować! Ale nie jestem na siebie o to zła gdyż babka wypożyczająca nam przyczepę zapewniała nas ze wszystko z nią w porządku!
Ok zdjęcia!
Tu koń jeszcze podczas kołki
W klinice
A tak było pięknie jak wyruszyliśmy po konia zanim nam sie popsuło auto...
A tu w końcu trzymam konia i wyprowadzamy go z kliniki do transportu do domu !
Prawie 23 w nocy nasz koń lekko wszedł do przyczepy i dwie godziny drogi w śnieżycy przed nami ...
Dojechaliśmy bezpiecznie! Koń wyskoczył z przyczepy jak smok! Dostał podgrzewanie wiadro żeby woda nie zamarzała i z apetytem zaczął wcinać trochę sianka ! O 2 w nocy zostawiliśmy ja i dzisiaj chyba juz jest wszystko w porządku!
Pozdrawiam wszystkich i tylko proszę nie odbierzcie złe tego jak ktoś w akcji desperacji prosi o pomoc internetowa🙁 po prostu przez pare godzin nie wiedzieliśmy co mamy robić.